Pages

Monday, June 30, 2025

Czerwiec, kiedy to minęło?...

Czerwiec jest miesiącem następujących dzień po dniu naszej i naszych przyjaciół rocznic ślubów, i tradycją jest wspólny wyjazd z tej okazji. W tym roku zdecydowaliśmy się na wycieczkę do Zamościa. *^V^*

Oczywiście przede wszystkim kosztowaliśmy lokalnej kuchni - piroga biłgorajskiego ze zsiadłym mlekiem, cebularzy i kuchni ormiańskiej, a wszystko to z towarzyszeniem występów zespołu pieśni ludowych a potem koncertu muzyki klasycznej zorganizowanego na zamojskim rynku. Wieczorem nie odmówiliśmy sobie też partyjki gry planszowej! ^^*~~

 



 

Z Zamościem jest związana jeszcze jedna czerwcowa kwestia, ale o tym będzie później.

 

A 19-go czerwca czyli dokładnie w dzień naszej rocznicy ślubu poszliśmy do japońsko-koreańskiej restauracji Sake Izakaya na pyszny obiad, a potem do Deseo na ciacha. *^o^*

 


 

Byliśmy też na chwilę u teścia na Suwalszczyźnie i nie odmówiliśmy sobie obiadu w Jeleniewie w restauracji Pod Jelonkiem! ^^*~~ Bardzo polecamy ich kartacze, zupę z pokrzyw i fermentowany napój o nazwie buza.

 


 

Kupiłam najnowszą książkę kucharską Jamiego Olivera "Po prostu Jamie". Nie planowałam tego zakupu, ale kiedy obejrzałam dwa odcinki serii towarzyszącej tej książce to zachciało mi się sprawdzić co jeszcze fajnego tam znajdę i nie żałuję!!! Na serio mam ochotę ugotować wszystko po kolei, a na pewno wszystkie propozycje z fasolami, z sosem bolońskim, różne wersje kurczaka, zapiekanki. *^v^* Będę testować jedno za drugim.



Na razie ugotowałam fusilli z groszkiem i zielonym pesto, czarną fasolę z gochujang i pomidorami, wątróbkę z boczkiem na pure z białej fasoli (którą podałam po żydowsku - z obsmażoną z cukrem chałką! ^^*~~), kurczaka pieczonego z kapustą w gochujang.

 



 

 

Ponieważ były dni kiedy czułam się naprawdę nieźle, zaczęłam znowu więcej gotować i wróciłam do regularnych obiadów japońskich i koreańskich. (Odkryliśmy nowy świetnie zaopatrzony sklep z artykułami z Japonii i Korei niedaleko nas! *^V^*)

 




Zrobiłam trochę przetworów - marynowany daikon i koreańskie pikle z sosem sojowym Jangajji (według przepisu z kanału Naminokurashi), konfitury truskawkowe, kkadugi z botwinki i dymki.

 



 

Oraz porwałam się na eksperyment uprawowy i w salonie zamieszkała paczka boczniaków sakura!!! *^V^* Na razie to pierwsze kilka dni spryskiwania grzybni, jak tylko pojawią się efekty to się pochwalę!

 


 

 

Szkice z czerwca.

 




 

Czytelniczo, dokończyłam serię Małgorzaty Rogali "Agata Górska i Sławomir Tomczyk". Okazuje się, że ostatni tom serii jest w pewnym sensie przejściem do serii Pełnia tajemnic!

 


 

Potem przeszłam do nowej serii Celina Stefańska - główną bohaterką jest prywatna detektyw. Ogólnie trochę słabsze niż poprzednie serie, nawet nie umiem wytłumaczyć na czym to polega, może autorce trochę wyczerpały się pomysły?...  

 


 

Potem zrobiłam sobie przerwę od Rogali i sięgnęłam po Stefana Dardę i jego trzytomowy cykl "Dom na Wyrębach" (Dom na Wyrębach, Nowy dom na Wyrębach I, Nowy dom na Wyrębach II). Tym razem zamiast kryminału mamy thriller z elementami grozy, podobało mi się!



Kiedy tylko skończyłam ten pierwszy cykl, od razu przed snem w sobotę w zamojskim hotelu zaczęłam czytać drugi pięciotomowy cykl "Czarny Wygon" (Słoneczna Dolina, Starzyzna, Słowo Czarnego, Bisy, Bisy II) i jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że akcja dzieje się w Zamościu, Zwierzyńcu, Krasnobrodzie, Guciowie i okolicach Doliny Roztocza!... Przysięgam, że nie wybierałam specjalnie takiej lektury na weekend w Zamościu! *^O^*~~~

 


 

"Czarny Wygon" pod koniec trochę mnie zmęczył, to nie jest lekka lektura, więc po jej zakończeniu dla odpoczynku sięgnęłam po coś przyjemnie kojącego, to znaczy "Kameliowy sklep papierniczy" Ito Ogawa. Niektóre japońskie powieści mają specyficzny spokojny rytm, który przewietrza głowę i otula niczym ciepłym kocykiem, i taka właśnie jest ta książka! (Nie dajcie się zwieść złudzeniu, że wszystkie są takie, na przykład "Kobieta z wydm" Abe Kobo jest na przeciwnym końcu spektrum... Ale ją też uwielbiam!!!)

To podobno pierwsza część cyklu, z niecierpliwością czekam aż Tajfuny wydadzą kolejne części. 



A zakończyłam czerwiec zbiorem opowiadań "Ogród" Hiroko Oyamady, w których rzeczywistość magiczna przenika codzienność, świat natury jest tłem dla każdej historii, a wszystko jest na wskroś japońskie - scenografie, postaci, zachowania. Polecam!
 

 

Patrzyłam na prognozę pogody na pierwszą połowę lipca i oprócz jednego szalonego czwartku z 36-ma stopniami nie widzę jakoś lata... 25 stopni w dzień, 12 w nocy... Wcale mi się to nie podoba!!! 

Plany na lipiec - dalsza fizjoterapia, gotowanie, może wreszcie uda mi się usiąść do malowania albo nawet do maszyny do szycia?... Okaże się w praniu. Poza krótkimi wyjazdami Roberta na imprezy historyczne nie planujemy na razie żadnych wakacji, najpierw muszę wyzdrowieć. Będę dalej urządzać balkon - czekam, aż bambusy zdecydują się czy rosnąć czy nie... Czekam na półeczki na balkon na postawienie ziół, na dodatkowe wąziutkie cargo do kuchni, na którym poustawiam zapasy w puszkach i wreszcie będę mogła trochę przeorganizować szafki kuchenne i zacząć korzystać z tego wszystkiego, co mam poupychane i o czym zapominam... Takie prace organizacyjne. A jeśli się będę dobrze czuła, to w lipcu jeszcze czeka mnie jedna fajna rzecz, tak więc zabieramy się do tego nowego miesiąca! *^0^*~~~