Ach, nie, nie, bardzo lubimy i obchodzimy!
Tylko w tym roku obydwoje jesteśmy zasmarkani i niestety nasze obchodzenie ogranicza się do siedzenia w domu i jedzenia walentynkowego deseru w kształcie serca. *^o^*
We love Valentine's Day and celebrate it every year but this season we got a terrible cold, both of us, so we only concentrated on staying at home warm and cosy, with a heart-shaped dessert I made. *^o^*
Chciałam zrobić coś w miarę lekkiego ale odświętnego i trafiłam na przepis na mrożony tort bezowy tiramisu. Mój tort zrobiłam tylko z 1/3 składników na dwuosobowy deser, żeby nie wyszedł ogromny i nie trzeba go było jeść cały tydzień, ale i tak wyszło bardzo dużo bezy, spokojnie mogłam użyć 1/6 składników. Nie wiem, co zrobiłam nie tak, ale mój krem do przekładania blatów wyszedł bardzo płynny... Włożyłam go do zamrażarki na 20 minut zanim zabrałam się za smarowanie blatów ale i tak część pozostała lejąca się i stąd torcik z każdej strony oblepiony kremem. Pewnie gdybym miała foremkę w kształcie serca dokładnie o wymiarach upieczonych blatów to łatwiej by mi było złożyć tort w całość. Ale w sumie najważniejszy jest smak, a ten zachwyca - lekkie nie za słodkie kawowe lody w chrupiącej bezie, dla mnie bomba! Uważajcie, żeby podczas robienia kremu nie wyjeść wszystkiego przed posmarowaniem nim blatów! ^^*~~
I wanted to make something light but festive and and found this recipe for a frozen meringue tiramisu cake. I used 1/3 of the ingredients because I wanted a small treat for the two of us and I could easily use 1/6 of them, I still got a lot of meringue batter! I don't know what I did wrong but my cream came out very runny... I had to place it into the freezer for 20 minutes before I could start assembling the cake and even then part of it was still liquefied, hence the look of my cake with the cream all over. If I had a baking form in the heart shape exactly the size of my cake it would have been much easier but I didn't. Anyway, the most important is the taste and it's perfect - not too sweet coffee ice-creams in between crunchy meringue! Just be careful not to eat all the cream before assembling the cake! ^^*~~
I tradycyjnie zrobiłam dla męża kilka czekoladek. Miałam szeroko zakrojone plany na czekoladki, trufelki i inne takie, ale niestety z powodu choroby byłam zmuszona pójść po najmniejszej linii oporu i wymieszać 100 g rozpuszczonej karmelowej czekolady z 7 g herbaty matcha, i tak powstały zieloniutkie "babeczki". Trudno, bardziej fikuśne pomysły wykorzystam innym razem.
And as a tradition I made some chocolates for my husband. I had big plans on different shapes and tastes but as I was sick I stayed with my trusty recipe - 100 g of melted white caramel chocolate and 7 g of matcha tea. Next time I'll work on something more elaborate.
Od poniedziałku chorujemy obydwoje, stąd brak wpisów i w sumie brak u mnie postępów rękodzielniczych. (Głównie smarkałam i spałam. No nie, uszyłam jedną prostą spódnicę jeansową, pokażę kiedyś jak będzie okazja. To w kratę to sukienka zimowa, która też czeka na zdjęcia.)
We've been sick all week hence the lack of posts and no crafts done, I mainly sneezed and slept. Well, I also sewn a simple jeans skirt, I'll share it when I get a chance to leave the house and have the photos taken. The plaid one is the Winter dress I made in January and it also waits to be photographed.)
Za to nadrobiłam zaległości czytelnicze, skończyłam "Życie towarzyskie elit PRL" (wszyscy - aktorzy, pisarze, piosenkarze, politycy, sportowcy - pili na umór i w sumie nie rozumiem, jak się komukolwiek udało coś stworzyć, zaprezentować, rządzić krajem czy zdobywać medale... Jedyną wspomnianą grupą, która nie gustowała w alkoholu był gdański teatr studencki Bim Bom, a jednostką - Wojciech Jaruzelski!) i "Sławne pary PRL" Sławomira Kopra. Doczytałam "Rhesus Chart" Strossa (to w mojej opinii najlepsza jego książka!) i szybko uwinęłam się z "Prezenterkami" Aleksandry Szarłat (pierwsza część książki bardzo ciekawa, opowiada historię początków i rozwoju Telewizji Polskiej, druga część - wywiady ze spikerkami, to głównie natarczywe pytania o polityczne aspekty pracy w telewizji, jakby autorka koniecznie chciała usłyszeć rewelacje o współpracy z władzami i kto był agentem, słabe... A Bożena Walter w niemal każdą odpowiedź wplata myśl "a w TVN to jest ZUPEŁNIE inaczej" w znaczeniu "lepiej, bardziej profesjonalnie i w ogóle cacy"...). Ogólny wydźwięk książki ponury - kiedyś to była zupełnie inna telewizja, od zmian ustrojowych wszystko się skomercjalizowało i zeszło na psy, a najfajniej było w latach 70-tych i 80-tych. Niestety nie mogę tego w żaden sposób ocenić, bo ani nie jestem pracownikiem TVP ani od wielu lat jej widzem.
Teraz na telefonie wróciłam do ebooka "Seveneves" Stephensona a w wersji papierowej zaczynam biografię Wisławy Szymborskiej. Przeczytałam dopiero dwa rozdziały ale już wiem, że będzie to prawdziwa uczta literacka!
Teraz na telefonie wróciłam do ebooka "Seveneves" Stephensona a w wersji papierowej zaczynam biografię Wisławy Szymborskiej. Przeczytałam dopiero dwa rozdziały ale już wiem, że będzie to prawdziwa uczta literacka!
All I could do was to read so I finished two books by Sławomir Koper, I finished "Rhesus Chart" by Stross (his best Laundry Files book in my opinion) and I read the book about the history of Polish Television's (first part is interesting but then the author decided to interview some of the tv announcers and asks mainly about their connections with the communist government, which were none... Boring and a poor choice...). Now I went back to the ebook "Seveneves" by Stephenson and started the biography of the famous Polish poet Wisława Szymborska's.
To ja się oddalę do smarkania i picia herbaty z imbirem i syropem z pigwowca, a Wam życzę wspaniałych Walentynek!!! *^-^*~~~
So, let me now go back to sneezing and drinking hot tea with ginger and Japanese quince syrup, and have a great Valentine's Day!!! *^-^*~~~