Nie mogę powiedzieć, że zabierając się za tę sukienkę NIE WIEDZIAŁAM jaki będzie rezultat końcowy... Doskonale wiedziałam, bo na stronie Burdy są zdjęcia prototypu na modelce a i kilka Rosjanek już zdążyło ją uszyć. Jedna z nich z własnej woli od razu podwyższyła trochę linię dekoltu, druga również świadomie - o 4 cm. Trzecia musiała zrobić jakiś błąd na etapie rysowania wykroju, bo nie zeszły jej się oznaczenia na częściach przodu i granica dekoltu wypadła jej 3,5 cm wyżej niż w oryginale. Czyli za każdym razem efekt końcowy był dużo bardziej zabudowany niż oryginał.
A u mnie nie...
I cannot say that when I started working on that dress I HAD NO IDEA about the final result... I knew exactly what I'd be getting because on Russian Burda's page there are photos of the dress's on the model and some Russian girls already made it. Two of them deliberately drew the neckline a few cms higher, and the third one made some mistake while transferring the pattern pieces, the marks connecting the pieces were mismatched and she also ended up with the neckline 3,5 cm higher than it should be.But not in my version...
Mowa o Burdzie listopadowej i sukience, dla której ten numer kupiłam, a mianowicie o sukience 144 projektu Leny Hoschek. *^v^*
I'm talking about Burda 11/2016 and the dress I bought this issue for - #144 by Lena Hoschek. *^v^*
Lenę Hoschek zna każda miłośniczka współczesnej mody w stylu retro, jej projekty są kobiece, seksowne, vintage ale jednocześnie bardzo nowoczesne. Inspirowałam się już jej projektami, a teraz miałam szansę odwzorować projekt pani Hoschek, a dokładnie sukienkę Teatime z kolekcji The Brits Jesień Zima 2016/2017 (w oryginale uszyta z elastycznej tkaniny o wzorze Winter Rose).
Lena Hoschek is well known to all the retro fashion lovers, her designs are feminine, sexy, vintage in style but still very modern. I got inspired by her ideas in the past and now I had a chance to actually make a specific dress from her collection - Teatime dress from the Autumn/Winter 2016/2017 (originally made from the Winter Rose printed cotton).
Byłam bardzo ciekawa, jak będzie mi się pracowało z wykrojem, bo nauczona doświadczeniem zawsze coś muszę poprawiać w burdowych wykrojach. I tu zostałam mile zaskoczona, bo to druga sukienka zewnętrznego projektanta jaką z Burdy uszyłam (pierwsza to był model projektantów Aquilano/Rimondi z Burdy 01/2014), która nie wymagała poprawek. Wszystko mi się ładnie dopasowało, zeszło na znacznikach, zszyło, wdawanie rękawów to była bajka, na spódnicę z koła mam od dawna papierowy wykrój więc nie musiałam bawić się w rysowanie jej ołówkiem na sznurku na materiale. Pewnie dlatego, że to wszystko tak gładko szło przegapiłam jeden istotny szczegół - cycki na wierzchu...
I was very curious about working with Lena's design because I always had to alter this or that in Burda's patterns. And for the second time when I sewn the outside designer's project (the first one was a model by Aquilano/Rimondi from Burda 01/2014), I got pleasantly surprised by the fact that all went smoothly. All the marking points matched, adding the sleeves was so easy, I already had the paper pattern for the full circle skirt so I didn't have to play with a pencil on a piece of string on the fabric. All was just pure joy and maybe that's why I overlooked one detail - boobs in your face...
Tak, moi drodzy Czytelnicy bloga, uprzedzam, że to nie jest grzeczna sukienka do biura (na szczęście do biura nie chadzam ^^*~~), człowiek świeci w niej dekoltem, co tam świeci - wali po oczach na prawo i lewo!... Na żywo dużo bardziej niż to wyszło na zdjęciach, kiedy głównie stałam wyprostowana przodem do aparatu. Zaletą robienia zdjęć w temperaturze bliskiej zeru jest fakt, że zimno konserwuje i po tej sesji mój dekolt będzie się nadawał do pokazywania, hehehe.... *^w^*
Well, yes, my dear Readers, this is not a well-behaved office dress (good thing is I don't go to the office ^^*~~), this is "watch out for the boobs on the loose!" one!.... It's much more visible "live" because in the photos I mainly stood straight and the camera somehow didn't catch it. The good side of taking the photos in the almost zero temperature conditions is that cold preserves so at least my boobs will be suitable for showing, hehehehe.... *^w^*
W każdym razie, w tej sukience nie należy się zbytnio pochylać, tak tylko mówię... *^w^*
Anyway, when wearing this dress you shouldn't bend forward too much, just saying... *^w^*
Trochę technikaliów - sukienkę uszyłam z tkaniny kupionej kilka miesięcy temu w sklepie Textilmar, to mieszanka wełny 25%, wiskozy 15% i elany 60%, średniej grubości, mięsista i dość ciężka choć rzadko tkana, miła dla skóry, niestety jak widać trochę łatwo się gniecie. Na sukienkę z rękawami i spódnicą z pełnego koła wystarczyło mi 2,5 m tkaniny o szerokości 155 cm. Pominęłam wszywanie wypustek, bo nie wystarczyło mi już na nie materiału a nie chciałam dodawać pasmanteryjnych wypustek. I jak zwykle zastosowałam mój trik z obniżonym suwakiem na plecach - dekolt na karku zaszyłam na 10 cm w dół wzdłuż kręgosłupa i dopiero od tego miejsca wszyłam 40-centymetrowy suwak, dzięki czemu mogę sama się w tę kieckę ubrać i z niej rozebrać, czego nie można powiedzieć o sukienkach z suwakiem zaczynającym się na karku.
Some technical details - I used the fabric that consists of 25% wool/15% viscose/60% elana, and it's medium thick, loosely woven, heavy and soft to the skin, unfortunately as you can see it's easy to crinkle. For a dress with long sleeves and full circle skirt I used a piece 2,5 m long per 155 cm wide. I omitted framing the neckline with the piping because I didn't have enough fabric and I didn't want to add one-colour store bought piping. As always, I did my trick with the back zipper - I sewn it not starting at the neck but 10 cm lower so I can put this dress on and take off by myself, reaching the zipper easily. I used 40 cm zipper instead of 60 cm.
Na pewno rzuciła Wam się w oczy biała linia podłożenia dołu - tak ma być, to ma być widoczne i nawet rozważam dodatkowe naszycie w tym miejscu cienkiego białego sznureczka, żeby ją dodatkowo podkreślić i uwypuklić. Taki element ozdobny. ^^*~~
Jedna uwaga co do opisu szycia - nie mogłam znaleźć w instrukcji punktu, w którym jest dokładnie powiedziane na jakiej wysokości wszywamy kieszenie w szwach bocznych. Natomiast poradziłam sobie z tym problemem w taki sposób, że odmierzyłam to miejsce w innych sukienkach z kieszeniami i wyszło mi, że kieszeń powinna się zaczynać 7,5 cm poniżej linii talii, i tak też je wszyłam.
I'm sure you noticed the very obvious white sewing line where I finished the bottom edge of the dress - that's totally on purpose. I decided to make such a decorative element and I've been even thinking about adding on top of that a thin white lace to make it 3D. ^^*~~
One thing that I couldn't find in the Burda's instructions was the placement of the side seam pockets but I just measured some other dresses with pockets I own and it seemed that the ideal position for a pocket is 7,5 cm below the waistline.
Czy jestem zadowolona z efektu końcowego? Bardzo. Sukienka na pewno będzie noszona, jeśli nie będę chciała zbytnio epatować otoczenia dekoltem wystarczy apaszka albo rozbudowany naszyjnik. ^-^*~~ Kusi mnie, żeby uszyć drugą wersję z podwyższonym dekoltem, może z krótkimi rękawami, z bawełny? Szkoda, żeby ten fason gościł u mnie tylko jesienią i zimą! *^V^*
Am I pleased with this dress? A lot. I will definitely wear it and when I'm not comfortable with flashing my neckline too much I can always wear a scarf of a complicated necklace. ^-^*~~ I feel tempted to make another version, this time with modified neckline, maybe shorter sleeves, cotton for Spring and Summer? It's a shame to wear such a flattering dress only in the Autumn and Winter! *^V^*