Friday, December 03, 2010

Płaszcz / Coat

Kruliczyco, daj spokój, żartowałam, przecież nie robiłyśmy zakładu! ~^^~

Rękawiczki dziękują za komplementy, wczoraj zostały przetestowane i bardzo dobrze się sprawują. ^^
Inko, robiłam je na 4 drutach, nie mam tak krótkich drutów na żyłce a nie umiem jeszcze metody Magic Loop (ale zamierzam się nauczyć).

***

Od połowy listopada w restauracjach nie wolno palić. Za to wolno przed restauracją, z czego palacze skwapliwie korzystają, odchodząc od stolików w trakcie posiłku i wystając na deszczu czy mrozie przed budynkiem, często zostawiając na chodniku stosy petów.
Ale dlaczego, gdy wczoraj wchodziliśmy do restauracji, do której prowadził mały łącznik między drzwiami zewnętrznymi a wewnętrznymi, musieliśmy się przedzierać przez zbitą grupę palaczy i siwą chmurę dymu w tymże łączniku?!... Właściciel nie zwróci im uwagi, bo przecież się obrażą i wyjdą z restauracji, nie zostawiwszy okrągłej sumki za jedzenie i drinki (była to impreza firmowa kilkudziesięciu osób), a wchodzący i wychodzący goście mają takie niemiłe powitanie/pożegnanie. Chyba wolałam, jak były osobne sale dla palących.
Since the middle of November smoking is prohibited in the restaurants. You can smoke in front of the restaurant and smokers do, leaving the tables and standing there, rain or snow, very often leaving the heaps of cigarette butts.
But why, oh why, did we have to struggle through the group of smokers and the grey cloud of smoke in the restaurant's anteroom, when we entered the place last night?!... The owners won't make them smoke outside because they might get offended and leave the restaurant, not paying a round sum of money for food and drinks (it was obviously some company's party), and the guests entering the place and leaving have such unpleasant welcoming.
I think I preferred the time when smoking was allowed in the restaurants, in the specific rooms.

Skończyłam jeden interesujący nietypowy dla mnie projekt lalkowy, szyłam bowiem płaszcz dla lalki męskiej. Nie mam zdjęcia na modelu, bo model od tygodnia jest z powrotem u właścicielki, był mi pożyczony tylko na zrobienie wykroju, natomiast pstryknęłam na szybko zdjęcie poglądowe na wieszaczku (na moje lalki ten płaszcz jest sporo za duży ^^).
I've finished one interesting untypical for me dollfie sewing project, namely the man's coat. I don't have the photo on a model because the owner took the doll away as soon as I made the pattern, I only took a quick photo on a rack, because it's way too big for my girl dolls. ^^


Teraz mam na wykończeniu jeszcze jeden nietypowy dla mnie projekt (tym razem dziewczyński), a potem suknie! *^v^*
Now I'll be working on finishing one more untypical commissioned project (for a girl this time), and then - dresses! *^v^*

A następnym razem będzie o drutach. ~^^~
And next time I'll ba talking about knitting. ~^^~

Tuesday, November 30, 2010

Palce / Fingers

Jadziu, Rysiek generalnie zapadł w sen zimowy, ale regularnie lunatykuje do miski z jedzeniem! *^v^*

Kruliczyco, przegrałaś ten motek niestety... ~^^~ Sweter nie gryzie, jest mięciutki, gdyby gryzł, mogłabym go podejrzewać o przyzwoitą zawartość wełny.

Iksińska, a może zostawiaj któreś uchylone okno, żeby koty wychodziły na dwór? Ja tak zawsze robiłam, kiedy jeszcze mieszkaliśmy na parterze, koty wychodziły i wracały kilka razy w nocy, w ogóle bym się nie kładła, jakbym musiała im ciągle otwierać... ^^

***

Chora. W łóżku.
Ale ma to takie dobre strony, że człowiek może z czystym sumieniem robić na drutach.
Sick. In bed.
But it has its good sides, for example you can knit.

Ponieważ w zeszłym roku zgubiłam moje zimowe rękawiczki i do tej pory nie dorobiłam się nowej pary, wyciągnęłam moje Composed Mitts i ... dorobiłam im palce! *^v^*
Because last year I lost my Winter gloves and I haven't made any new pair yet, I took out my Composed Mitts and... added fingers to them! *^v^*


Mitenki to bardzo fajny pomysł, ale nie dla mnie. Im bardziej mam ocieploną dłoń, tym bardziej marzną mi same palce, chyba lepiej, gdybym wcale nie miała rękawiczek, wtedy temperatura rozkłada mi się w miarę równomiernie.
Fingerless mittens are a great idea but not for me. The more I cover the palm of my hand, the more the fingers get cold, it's better for me not to wear anything, the temperature is even then.

W tym roku jestem wyjątkowo przygotowana do zimy - mam ciepłe wszystko: buty, kurtkę, czapkę, rękawiczki, szalik. Tylko zdrowia nie mam, jak widać, na razie katar trzyma się mnie zdrowo już drugi tydzień...
This year I am really well prepared for Winter - all I have is warm: boots, coat, hat, gloves, shawl. The only thing I lack is good health, it's my second week of heavy cold...

Wracam do łóżka robić ciepłe skarpety. ~^^~
I'm going back to bed now, to knit warm socks. ~^^~

Friday, November 26, 2010

Update

Update w kwestii czerwonego sweterka z Cubusa - pomacała go wczoraj w sklepie na żywo i obejrzałam metkę. Po pierwsze, to 70% akryl 30% wełna (czyli nawet więcej niż np.: Oliwia), ale... w dotyku jest jak cienka szmatka! A poza tym, te warkocze są tylko z przodu, a boki i tył są gładkie.
Zaczynam się skłaniać w kierunku stworzenia go własnoręcznie... ~^^~
Red cardigan update: yesterday I had a good look at it in the shop and checked the label. First, it's 70% acrylic/30% wool (which is more than the Oliwia yarn I like to use) but... when I touched it it felt very thin and limp! And second, the cables are only at the front, sides and back are plain.
I'm really starting to think about knitting it myself... ~^^~

Podobno kota nie da się wytresować.
Ale zawsze można go poprosić!... *^v^*

Wczoraj wieczorem mówię do Rysia: "Obudź mnie, proszę, około 3 w nocy, bo muszę wziąć lek na katar."
I co? I o 3:28 miałam kocią rozmruczaną mordę w uchu, znak, że trzeba się obudzić i nakarmić kota (i wziąć lekarstwo. ^^)

They say you cannot teach a cat anything.
But you can always ask!... *^v^*

Last night I said to Rysiek: "Please wake me around 3 am because I have to take my cold medicine."
And at 3:28 am I felt a purring cat's mouth in my ear, the sign that I need to get up and feed the cat (and take the medicine. ^^)

Wisdom'owi brakuje tylko drugiego rękawa, jak dobrze pójdzie, to w tym tygodniu go wreszcie skończę! *^v^* Oczywiście, jeśli katar mnie nie dobije, bo jestem kompletnie rozchorowana...
Wisdom only needs another sleeve, if all goes well I'll finish it this week! *^v^* Of course, if only my cold allows me to do it, because I'm completely sick...

Thursday, November 25, 2010

Kuszenie / Temptation

Rene, nie kupiłam czekoladowych kozaków. *^v^* Postawiłam na ciepło i wygodę, i nabyłam wysokie czarne trapery, z regulowaną cholewką co przy mojej łydce jest nieodzowne, na kożuszku. Zaczynam je testować, bo właśnie zaczęła się zima. ^^

***

Kusi mnie taki sweterek z Cubusa:
I feel tempted by that sweater from Cubus:
Co gorsza, kusi mnie, żeby go po prostu kupić, a nie zrobić, bo przy moim tempie dziergania i obecnej kolejce będę go miała w następnej pięciolatce... Powstrzymuje mnie jedynie fakt, że wydam niemałe pieniądze na akrylowego nieogrzewacza, a nie tego oczekuję od zimowych swetrów.
Dziergaczki, kupujecie czasem swetry, szaliki lub czapki? Czy nosicie tylko swoje produkty?
I've been tempted to buy it, not to knit it myself because with my knitting pace and projects in my queue I might have it in five years time... What kept me from buying it was the fact that I'd pay a lot of money for an acrylic cold sweater and that's not what I expect from Winter sweaters.
Knitters, do you sometimes buy sweaters, shawls or hats? Or do you only wear your own creations?

Tuesday, November 23, 2010

Jestem!

Ale jakby mnie nie było, bo czas wypełnia mi życie i praca. Praca czyli realizacja lalkowych zamówień odzieżowych, niedługo będę mogła pokazać rezultaty. Oczywiście moje projekty na razie leżą odłogiem, ale kiedy nadgonię z szyciem, postaram się wygospodarować troszkę czasu na obszycie moich panien.

W lalkach u mnie trochę zawirowań a trochę po staremu.

Na drutach nieco się dzieje.

Kraków w styczniu na razie niepewny.

Rysiek puchaty i wiecznie śpiący, idzie zima!

Kupiłam buty na zimę, trzymajcie kciuki, żeby były ciepłe, bo jestem zmarźluch! ^^

Czuję, że czas upiec kanelbullary! *^v^*

Ogólnie w życiu nieźle, tylko doba mogłaby mieć 48 godzin. ~^^~

***

I oczywiście wszystkim bardzo dziękuję za komplementy dla sukienki Mireille! *^o^*

Pyzaczu, bardzo mi miło, zapraszam! *^v^*

Jadziu, dziękuję! ~^^~ Uszycie całego tego zestawu zajęło mi ok. 30 pełnych godzin zegarowych (liczyłam poszczególne etapy), czyli jakby tak rozłożyć w czasie, dodać trochę przerw na herbatę, plotki i lunch, ^^, to wyjdzie prawie normalny tydzień pracy w biurze po 8 godzin dziennie.

Wednesday, November 10, 2010

Czerwona beza / Red meringue


Skończyłam strój dla Mireille (Volks School A) i nareszcie mogę ją oficjalnie pokazać światu. *^v^* Zmieniłam jej żółtą perukę na rudą, ale chodzi mi po głowie jeszcze inny kolor i fason, zobaczymy.
Połączenie kropek i paseczków tak bardzo mi się spodobało, że uszyję drugą podobną sukienkę, tym razem w odcieniach błękitu. ~^^~
I finished Mireille's outfit (Volks School A) and I can finally show her to the world. *^v^* I changed her yellow wig to a red one, but I've been thinking about another colour and style, we'll see about that.
I liked the stripes/dots combination so much that I'm planning to make another similar dress, in blue shades this time. ~^^~











***

Mam na drutach jeden prawie skonczony sweterek (Mothed) - brakuje mi rękawa, ale odłożyłam go i jak szalona dziergam Wisdom, chcę go skończyć jak najszybciej, strasznie mi się podoba i mam nadzieję, że wyjdzie tak dobrze jak się zapowiada. ~^^~
I have an almost finished project on my needles (Mothed) - I still need to make the sleeve but I put it away and I've been knitting Wisdom like crazy, I want to finish it soon because I like it a lot and I hope it'll be as nice as it is at this stage. ~^^~

Zulko, kimchi to jest kiszona na ostro kapusta pekińska, potrawa z Korei. Bardzo ostra i kwaśna, ale ja uwielbiam takie smaki. ^^ W piątek wydaję azjatyckie party i to będzie jedno z dań.

Kruliczyco, dziękuję za link, kiedyś już trafiłam na te lalki, są bardzo specyficzne, wręcz makabryczne, ale to ciekawa odmiana po cukierkowych lalkach w koronkach. ~^^~

A do Krakowa na razie nie pojadę, ale niewykluczone, że wybiorę się tam w styczniu, bo jest planowana wystawa lalek przy okazji wykładów w Centrum Kultury Japońskiej. Pożyjemy, zobaczymy. *^v^*

Wednesday, November 03, 2010

A w Krakowie...

Warszawa, 3 w nocy. Z lewej strony na poduszce chrapie mąż, z prawej strony na poduszce chrapie kot. To wstałam, żeby napić się kakao. ~^^~
Warsaw, 3 am. On the pillow on my left - husband's snoring, on the pillow on my right - cat's snoring. So I got up to drink some cocoa. ~^^~
Bardzo dziękuję za to wszystko, co przeczytałam pod poprzednim wpisem, dla takich słów od Was piszę tego bloga! (no, i oczywiście po to, żeby chwalić się tym, co wydziergam czy uszyję... *^v^*). Dzisiaj ktoś mi powiedział, że może ten rok nie będzie "interesujący" lecz "ciekawy", niby to samo znaczenie, ale inne słowo, być może odarte ze złych naleciałości roku 2008-9.
Thank you very much for all that I read under my previous post, I write this blog for your words like that! (and to show off my knitting or sewing, of course... *^v^*). I've heard today that maybe the coming year won't be "interesting" but "peculiar", the meaning is similar but the change of a word may bring the change of attitude.
W każdym razie, nastawiłam dzisiaj nową porcję kimchi do ukiszenia, nastawiłam siebie pozytywnie i na nadchodzący rok mam plan, który można przedstawić w skrócie jako "Tworzyć! Tworzyć!" To już było, wiem, ale brzmi nieźle i dobrze oddaje to, co zamierzam robić. ~^^~
Anyway, today I prepared a new batch of homemade kimchi, I set myself towards the positive attitude and for the coming year I have a very cunning plan which can be summarized to: "Create! Create!"I know, you've heard this before but it sounds nice and perfectly conveys exactly what I want to do. ~^^~
***

A w Krakowie - od 3 listopada do 26 stycznia Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha oraz Zakład Japonistyki i Sinologii Uniwersytetu Jagiellońskiego zapraszają na cykl wykładów
Lalka w kulturze i sztuce Japonii

Zazdroszczę krakowianom!

Sunday, October 31, 2010

Na poważnie / Serious

Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia, to był naprawdę przemiły dzień! *^v^*
Thank you very much for the birthday wishes, it was a really great day today! *^v^*

Urodziny. Dzisiaj.
Nie ma to, jak urodzić się 31 października, jako dziecko prawie nigdy nie miałam przyjęcia urodzinowego, bo przecież następnego dnia jest takie smutne, poważne święto, więc nie można wyprawiać urodzin na dzień przed...
Birthday. Today.
It's so much fun to be born on 31st Oct, the day before the All Saint's Day in Poland, the sad Church holiday when you visit the graves. As a child I've almost never had a birthday party because it's not proper to have a party before such a serious holiday...


Ale ja nie o tym.
Jak co roku, zastanawiałam się, co mi przyniósł rok miniony i jaki będzie ten następny.
But I digress.
Each year it's the day when I think about what the past year brought me and what's waiting for me just around the corner.


Zeszły rok miał być dobry.
I był!
Last year was supposed to be good.
And it was!


Nawiązałam jedną nową bardzo fajną przyjaźń i odnowiłam dwie stare. ~^^~ Rysiek się u nas zadomowił (i rozpanoszył *^v^*). Podjęliśmy decyzję o przyszłorocznym wyjeździe do Japonii (hurra!) i na poważnie zabrałam za intensywny kurs języka japońskiego (raczej dla własnej satysfakcji niż dla tego przyszłorocznego wyjazdu ^^). Nakupiłam lalek i zaplanowałam kolejne lalkowe zakupy, czyli moja kolekcja ładnie się rozbudowuje. Doskonaliłam moje umiejętności lalkowego makijażysty. Poza tym, na serio rozkręciłam mój lalkowy ciuszkowy "biznes", który zarabia na moje kolejne lalki i mam nadzieję, zarobi na nowy aparat fotograficzny i nową maszynę do szycia. Robiłam na drutach i na szydełku.
I met a great new friend and renewed two old friendships. ~^^~ Rysiek got to be a real part of our family. We decided on a next year's trip to Japan (hurray!) and I started a serious intensive Japanese course (more just for fun of it, not really for this trip ^^). I bought some dolls and planned some more so my collections got a good shape. I practiced doll painting. I also got serious with my doll clothes "business" which started to fund new dolls for me and I'm hoping to fund the new camera and sewing machine, too. I knitted and crocheted.


Rozpoczęłam psychoterapię.
(Wiem, nagle okazało się, że czytacie bloga wariatki, ~^^~, a ja długo nie miałam odwagi podzielić się tą nowiną, ale uznałam, że warto, bo może ktoś inny się waha i też się na to zdecyduje. Od kiedy pamiętam mam trudne stosunki z moją matką, czemu nie raz dawałam wyraz na moim blogu (kompletny brak akceptacji, ciągła krytyka, totalne niezainteresowanie moim życiem, o ile nie jest zgodne z jej oczekiwaniami, itp, itd). Osiągnęłam jednak taki moment, że jej wpływ na mnie zaczął mi uniemożliwiać normalną szczęśliwą egzystencję, i wtedy wyciągnęłam rękę po pomoc specjalisty. Spotykam się raz w tygodniu z panią psycholog, rozmawiamy, (nie, nie leżę na kozetce *^v^*), po kilku miesiącach widzę u siebie pierwsze efekty terapii, świadome i podświadome decyzje i działania, które zaczynam podejmować. I choć wiem, że jeszcze długa droga przede mną, to cieszę się, że zrobiłam pierwszy krok.)
I started psychotherapy.
(I know, you suddenly found out that you've been reading the crazy person's blog, ~^^~, and for a long time I didn't have the courage to share this piece of news with you but I thought it might be useful for somebody else. Since I could remember I've had tough relationship with my mother and I often wrote about it on my blog (complete lack of acceptance, constant criticism, absolute non-interest in my life as long as it's not along her ideas and expectations, ect). I reached the point when her influence stopped me from leading a normal happy life so I decided to get some help from the specialist. I meet with a psychotherapist once a week, we talk, (no, I don't lay on the couch *^v^*), after several months I'm starting to see the first therapy effects, the conscious and subconscious decisions and actions coming from the new me. I know it's still a long way to go but I'm very happy I made this choice.)

A teraz trudniejsza część - jaki będzie rok nadchodzący?
Boję się go, bo znowu czuję, że ma być interesujący.
Interesujący był 2008, kiedy mieliśmy zamieszanie z remontem i przeprowadzką, kiedy zachorowała i zmarła mama Roberta, babcia Roberta, a jego ojciec był przez moment na krawędzi życia. Kiedy zgubiliśmy ukochanego kota. Kiedy wszystkie wydarzenia były intensywne, nie było stanów pośrednich.
I bardzo nie chciałabym powtórzyć tamtego roku.
And now the tougher part - how about the coming year?
I'm really scared because again I can feel it's going to be interesting.
2008 was supposed to be interesting, too, when we had to renovate a flat and move, when Robert's mother got seriously ill and died, when his Grandmother died and his father was on the edge for a moment. When we lost our beloved kitty. When all the happenings were very intensive, no bland tastes in our mouths.
And I really wouldn't like to repeat that kind of year.

Pierwsze kroki stawiam ostrożnie i uważnie rozglądam się dookoła.
I place my first steps slowly and carefull look around me today.

Urodziny / Birthday

Miało być poważnie, ale nie mam na to teraz siły, więc poważnie będzie potem, a na razie:
It was supposed to be a serious post but I don't feel serious right now, so:

Mam dziś urodziny! ~^^~
It's my birthday today! ~^^~

{a Robert odmówił kąpieli w płynie pod prysznic firmy Ziaja o zapachu Gumy Balonowej!... (wiedziałam, że będzie kręcił nosem, kupię mu Coca-colowe! ~^^~)}
{and Robert refused to use Bubble Gum Bathing Soap!... (I knew he'd have some objections, I'll buy him a Coca-cola scented one! ~^^~)}

Wednesday, October 27, 2010

To ci dopiero...

Fiubzdziu, masz rację, Wisdom trochę przypomina Lucy (która nota bene też została spruta i wiosną zostanie przerobiona na coś innego, ale to historia na inny wpis ^^).

MarocanMint, zapraszam serdecznie, przywieziesz lalki, będziemy dla nich szyły, YarnFerret nas będzie codziennie odwiedzać, a my ją! ~^^~
I masz rację, SchA i F16 są nieco podobne, dodałabym do tego jeszcze Kaelina, tak, jakby ktoś pracował nad tym samym moldem, troszkę do modyfikując. Nana też mi się podoba, zarówno zwykła jak i SwD, ale na razie jest w planach na dalekim miejscu. Pierwszeństwo teraz daję Kun. *^v^*

Myszoptico, nienawidzę pruć! (czy to włóczka, czy nitka podczas szycia materiału) Ale moja szafa z nienoszonymi rzeczami osiągnęła masę krytyczną i już dłużej nie mogłam kupować nowych włóczek, dorabiać swetrów, upychać je kolanem i udawać, że wszystko jest w porządku. Musiałam zrobić choć troszkę miejsca... *^v^*

Hannah, Japończycy są bardzo hermetyczni i nie ułatwiają obcym kontaktów, np.: samo zamawianie lalki w systemie FCS (Full Choice System) - czyli wybierasz każdy element z katalogu, głowę, ciałko, ręce i stopy, oczy, peruka, makijaż, kiedy siedzisz przed nieanglojęzycznym pracownikiem sklepu jest dużym wyzwaniem! *^v^* Oni w większości znają angielski w jakimś tam stopniu, ale go nie używają, bo nauka języka polega u nich na wkuwaniu gramatyki a nie konwersacjach, co w powiązaniu z powściągliwą wstydliwą naturą Japończyka daje efekt buzi zamkniętej na kłódkę w obawie przed popełnieniem błędu.
A Julia była robiona na wzór sweterka z Phildar'a 374. Ja robiłam ją, kiedy nie miałam jeszcze opisu, i sama wykombinowałam sobie wzór: http://brahdelt.blogspot.com/2008/09/julia.html

***

Kalina wywołała mnie do zabawy blogowej, a ja po raz pierwszy nie wiem, co mam napisać... Bo muszę wymienić 10 utworów muzycznych, które są dla mnie z jakichś powodów ważne, poruszające, a ja... nie mam takich utworów. Dlatego zmienię nieco zasady i napiszę, czego najczęściej słucham, a będzie raczej ogólnie niż szczegółowo.
Kalina asked me to participate in the blog game and I don't know what to write... I should list 10 music pieces that are somehow important to me but there aren't any specific songs in my life. That's why I'm going to change the rules and write about music more generally.

1. po pierwsze, lubię jazz, nie jestem wielkim koneserem gatunku, na pewno nie przepadam za jazzem śpiewanym, za to uwielbiam utwory na trąbkę i pianino, to w ogóle moje dwa ulubione instrumenty

2. trzecim moim ukochanym instrumentem jest sitar, a do niego poproszę ragi wykonywane przez Raviego Shankara, mogę słuchać godzinami

3. poza tym, bardzo lubię japońskiego J-rock'a, wykonawców takich, jak: L'Arc En Ciel, Miyavi, Ken, MUCC, Malice Mizer, ect, ect, bo jest ich bardzo dużo

4. lubię też "ciężką" muzykę z gatunku gotyku i jemu podobnych

5. nie pogardzę dobrym skandynawskim rock-folkiem, w stylu Hedningarny

6. zawsze będę słuchać Dead Can Dance

7. a w ogóle, lubię dużo gatunków muzycznych i stanowcze "nie" mówię tylko popowej bounce'owej sieczce z rapowymi wstawkami, brrr...., inne rzeczy można mi polecać, chętnie wypróbuję *^v^*
1. first, I like jazz, no the songs but rather trumpet and the piano
2. my third favourite instrument is sitar and add some Ravi Shankar's ragas to it, I can listen to such music for hours
3. I love Japanese rock (J-rock), bands like: L'Arc En Ciel, Miyavi, Ken, MUCC, Malice Mizer, and many more
4. I also like the "heavy" Gothic type music
5. I've always liked the Scandinavian folk, like Hedningarna
6. I'll always be listening to Dead Can Dance
7. and generally, I like many types of music, apart from the bouncing pop with rap elements, yuk!... everything else can be recommended to me and I'm open to musical experiments


A ponieważ jak widać wciąż nie mam nic twórczego skończonego do pokazania, to pokażę Wam, co mi kupił mój mąż.
Mój mąż mnie kocha i kupił mi słoiczek oliwek, które lubię.
And because I still haven't finished anything crafty to show you, I'll show you what my husband bought for me.
He loves me a lot and he bought me a little jar of olives.


Słoiczek... ~^^~ (łyżeczka od herbaty i bateria dla porównania rozmiaru... ^^)
Little jar... ~^^~ (teaspoon and AA battery to see the size... ^^)


A w ogóle mam w lalkach zamieszanie, bo tak: głowa Rigmor siedzi na starym ciałku Miny, głowa Mireille siedzi na ciałku Rori, głowa Rori siedzi na nowym ciałku Miny, głowa Miny pojechała do koleżanki makijażystki, żeby uzyskać nowe lepszy makijaż (nie podobało mi się, że nie umiem dobrze pomalować jej ust z widocznymi ząbkami), a Henrietta siedzi w pracowni w samych majtkach i skarpetkach, i czeka na nową sukienkę...
Mówię Wam, sto pociech z tymi lalkami! ~^^~
And as for my dolls, there are some changes going on: Rigmor's head is on old Mina's body, Mireille's head is on Rori's body, Rori's head is on new Mina's body, Mina's head has been sent to a friend who's going to give her a beautiful new makeup with visible teeth, which I wasn't able to do. And Henrietta is in the craftroom, in her panties and socks, waiting for a new dress...
Lots of fun with those dolls, that's for sure! ~^^~

A teraz idę z moich katarem i bolącym gardłem na dwór, żeby się wreszcie może porządnie rozchorować, czy co, bo już jestem zmęczona tym stanem na w pół chorobowym, z którego nie mogę się wyleczyć.
And now I'm leaving the house, together with my cold and sore throat, so I could finally get ill, because I'm really tired of being on the edge of sickness all the time and not getting better.