Showing posts with label knitting. Show all posts
Showing posts with label knitting. Show all posts

Thursday, March 04, 2021

Różności zebrane

Skończyłam ostatnio dwa projekty na drutach. Po pierwsze, sweter-test dla Amanity o nazwie Lunearia. (wzór nie jest jeszcze dostępny, ale projektantka pozwoliła już pokazywać skończone testy)


 

Pierwsza wersja tego swetra miała być z innej włóczki, ale koncepcja zmieniła się w trakcie dziergania - okazało się, że miałam za mało włóczki na taki duży pulower a dokupienie nie wchodziło w grę, bo była to włóczka ręcznie farbowana i nie wiadomo było, jak wyjdzie dofarbowywany z pamięci motek. Kupiłam więc Dropsowego Aira w kolorze 010 Fog i na drutach 4 mm wydziergałam zamgloną wersję Lunearii. *^v^*




A jak już skończyłam sweter testowy, to dokończyłam zielone skarpetki warkoczowe, ufff... 

 

 

Nie to, żeby się z nich nie cieszyła, ale to wyjątkowo wymagający wzór. Nie ma tu relaksujących rzędów samych prawych oczek, każde okrążenie to warkocze - 1/1, 2/2 lub 1/2, dodatkowo nie zawsze prawe oczka przechodzą w prawe a lewe w lewe, trzeba być czujnym i cały czas zerkać na schemat. Mało utrudnień? No to jeszcze powiem, że środkowa część wzoru na wierzchu nogi/stopy jest inna dla prawej i lewej nogi, są swoim lustrzanym odbiciem. Ale dałam radę! ^^*~~


 

Zużyłam około 60 gm włóczki Filcolana Arwetta Classic w kolorze 809 Avocado, dziergałam na drutach 2.25 mm. Mam tej włoczki jeszcze kilka motków w innych kolorach, więc na pewno powstaną nowe skarpetki, chociaż nie wiem kiedy. Chwilowo nie mam nic na drutach... Chodzi mi po głowie nowy Mały Sweterek, mam też włóczkę na kolejną wersję Redy - Drops Brushed Silk Alpacę, bo pomarańczowa wersja idealnie sprawdziła się podczas wycieczki po skałach Adrspachu i chcę więcej! Sweter Piórkowy, więc cieniutki jak mgiełka i lekki, a grzeje jak piec. *^o^*



***

Coraz lepiej zapoznaję się z Radiem 357 i mam już swoje ulubione audycje. W piątkowe wieczory - obowiązkowa Lista Piosenek 357, w sobotni poranek Bistro - o szeroko pojętych kulinariach, potem o 15:00 Life Guru - spotkania z niesamowicie ciekawymi podróżnikami, w niedzielne południe - Patronautyka (nauki ścisłe), Pewex Darii Zawiałow - klasyki z lat 80-tych, Cool Kid of Jazz Marty Kuli w poniedziałek o 22:00 - audycja jazzowa! Jest muzyka francuska w niedzielę rano, audycja sportowa w niedzielne popołudnie, o czytaniu książek w niedzielny wieczór, Max357 (dawny MiniMax) Piotra Kaczkowskiego, Kiribati - muzyka źródeł, we wtorkowy wieczór ciężkie brzmienia, muzyka filmowa w audycjach Katarzyny Borowieckiej, muzyka klubowa, ambient. Jest publicystyka i trochę gospodarki. Od wtorku serwis informacyjny sześć razy dziennie. Są audycje, które pomijam - o wychowywaniu dzieci, z muzyką hip hopową, są takie których jeszcze nie udało mi się posłuchać, a jestem ich ciekawa, np.: Muzyka Organowa Organka czy Zelig Zalewskiego. 

Próbowałam posłuchać Radia Nowy Świat i ... jakoś nie jest moje, nie leży mi. Nawet Wojciech Mann mnie rozczarował, bo kiedy włączyłam jego którąś poranną audycję trafiłam na niskich lotów żarty z polityki, a ja jestem wychowana na starych dobrych kabaretach i wierzcie mi, nie był to poziom Młynarskiego czy kabaretu Tey, a dużo poniżej...

***

Polecę Wam jeszcze coś do czytania - jeśli lubicie hard SF to koniecznie sięgnijcie po cykl "Shadow Raptors" Sławomira Nieściura! Było to dla mnie odkrycie zeszłego roku, a cykl ma już cztery części i 25 marca wychodzi kolejna. To porządne sci-fi dziejące się w kosmosie, mamy kilka charyzmatycznych postaci, sporo ciekawej technologii, bitwy w przestrzeni, troszkę polityki, są obcy. Czego nie ma? Wątku romansowego na przykład. Albo ekologicznych problemów dzisiejszego świata w kostiumie SF! Czyta się to tak, że każdą część połykałam w dwa, trzy dni i nie mogłam się doczekać na więcej. *^v^*

Jeśli macie do polecenia coś fajnego do czytania to chętnie przyjmę, bo ostatnio po trzeciej części "Sybirpunka" Michała Gołkowskiego popadłam w czytelnicze zawieszenie. W ogóle jestem jakoś spowolniona, chyba dopadło mnie przedwiośnie - nic na drutach, nie dotykam pędzli, od maszyny do szycia trzymam się z daleka... Jak tylko śnieg stopniał latamy na przejażdżki rowerowe, poza tym oglądamy wszystkie filmy o Jamiesie Bondzie od początku,  powoli kończy się sezon skoków narciarskich i snookera, dobrze, że co dwa miesiące jest sumo - najbliższy turniej 14 marca! Na razie wiosna mnie nie cieszy, wolałabym żeby wszystko przykryła gruba warstwa śniegu i ścisnął mróz. Taki spleen na początek roku...

Do następnego razu i czekam na Wasze książkowe polecenia - lubię SF, ale też kryminały, biografie, książki podróżnicze.

Sunday, January 03, 2021

A co!....


 

Pierwszy sweter w nowym roku, chociaż tak naprawdę skończyłam go jeszcze w zeszłym roku, ale blokowałam 2 stycznia. Proszę się częstować makowcem do czytania. ^^*~~

The first sweater of the new year, though I finished it last year but wetblocked on 2nd January. Please have a slice of poppyseed cake while you read on. ^^*~~




Wzór to Aco projektantki Eri Shimizu. Kiedy pierwszy raz wspomniałam na Instagramie, że dziergam ten sweter dostałam ostrzeżenie od polskiej znajomej, że opis nie jest taki prosty i najlepiej, żebym skonsultowała się z dziewczynami, które już go skończyły, bo łatwo nie będzie... 

It's Aco pullover by Eri Shimizu. When I first mentioned on Instagram I'd be knitting this I got a warning from a Polish knitter that it's not an easy pattern and I should better consult the girls who already finished it for tips because it wouldn't be a walk in the park...




Pomyślałam sobie "A co!..." *^V^*, nabrałam oczka, zaczęłam dziergać i.... wiecie co? To jeden z lepiej napisanych wzorów, z jakich przyszło mi korzystać! Absolutnie nie rozumiem, czemu dziewczyny miały z nim kłopoty, instrukcje są jasne, oczywiste, wiadomo które dotyczą którego rozmiaru. Jedyna trudność leży być może w tym, że na przodzie i plecach mamy dwa różne wzory strukturalne i trzeba osobno pilnować, w którym rzędzie którego wzoru akurat jesteśmy. Poza tym robótka jest bardzo przyjemna i daje świetny efekt końcowy! Korzystałam z opisu po angielsku, jest jeszcze dostępny po japońsku.

I cast on and started knitting, and... you know what? It's one of the best written pattern I've ever worked with! I absolutely don't understand why anybody could have problem with it, instructions are clear, it's obvious which description goes to which size. In my opinion the only potential troublesome point can be the fact that there are two different structural stitches on the front and back, so you have to keep track of the rows you're in separately. Apart from that this is a very nice pattern with a great result! I used English version but there's also the Japanese one available.

 





 

Sweter zdecydowanie z kategorii "oversize", co jest super wygodne. Można go nosić jednym albo drugim wzorem z przodu, bo właściwie nie ma wyraźnie określonego przodu i tyłu. Po zblokowaniu włóczka delikatnie się rozciągnęła, ale w rozsądnych wymiarach - korzystałam z pięknej orzechowej Only Merino od Woollala. *^v^*

Sweater is definitely an oversize one which is very comfortable. You can wear it either side as a front because front and back are not really defined. After blocking the yarn stretched a bit but just enough to fit me perfectly. I used the beautiful handdyed yarn from Woollala. *^v^*

 




 

Może jeszcze kawałek makowca? Wszystkie kalorie wyjęłam przed pieczeniem!... *^u^*

Maybe one more piece of a poppyseed cake? I removed all the calories before baking!... *^u^*

 


 

Monday, December 14, 2020

Kruche

Kruche ciasto, bardzo proste, chociaż koniecznie trzeba przestrzegać "zimnej" zasady! 

Shortbread cake, very easy but you need to keep the "cold" rule!

 


 

Moje proporcje na podstawowe ciasto:

- 200 g mąki

- 125 g masła

- 4 Ł cukru pudru

- 1 jajko

(mogą być też inne dodatki: łyżka mleka, ekstrakt waniliowy, skórka z cytryny, mielone migdały zamiast części mąki)

My basic shortbread dough:

- 200 g flour

- 125 g butter

- 4 Tbsp powdered sugar

- 1 egg

(according to different recipes you can also add 1 Tbsp milk, some vanilla extract, lemon zest, ground almonds instead of part of flour)


 



Masło i jajka muszą być z lodówki, w niektórych przepisach schłodzone są również mąka i cukier, ale ja tego nie praktykuję. Poza tym, trzeba pracować szybko, idealnie byłoby mieć zimny marmurowy blat kuchenny, schłodzony nóż do błyskawicznego posiekania masła z mąką i cukrem, zimne dłonie do zwinięcia ciasta w kulę. Ale można i tak: wrzucam wszystkie składniki do miksera z nożem, kilka razy pulsacyjnie mieszam wszystko do konsystencji kruszonki (mają być widoczne plamki masła, nie mieszamy do ubicia!!!), wyjmuję nóż, wyławiam dłonią ciasto, robię kulę, zawijam w folię i do lodówki na godzinę.

Po tym czasie wyjmuję ciasto, szybko rozwałkowuję do foremki, nakłuwam widelcem i znowu wkładam do lodówki na ok. 30 minut. Masło musi się znowu schłodzić, inaczej za szybko rozpłynie się w piecyku!

Butter and egg must be straight from the fridge.  Some recipes call also for the chilled flour and sugar but I don't do it. It's important to work with the ingredients quickly, the perfect situation would be to have cold granite kitchen counter, chilled knife to chop the butter with flour and sugar, cold hands to wrap the dough into a ball. But you may also work like that: I put everything into the food processor with a cutting knife attached, use the "pulse" setting and do a few short pulses until I have the thick breadcrumbs consistency (you should still see the speckles of butter, do not mix until everything is perfectly combined!!!), remove the knife, take out the dough with my hand, roughly form a ball, wrap it in the kitchen foil and place in the fridge for one hour.

After one hour I take out the dough, quickly roll it out and place in the cake form, stab it with a fork generously and again place it in the fridge for 30 minutes. Butter must get chilled again before baking, if it's in room temp it will melt!


 


 

Rozgrzewam piecyk do 190 stopni C, kiedy piekarnik zapika wyjmuję foremkę z ciastem z lodówki i do pieca na 15 minut! Pilnujemy, żeby się lekko zezłociło, bo jeszcze będzie się dopiekać z nadzieniem/przykryciem z ciasta.  (oczywiście jeśli pieczemy tylko spód to możemy go mocniej zbrązowić, tak samo jeśli są to ciastka).

I warm the oven to 190 degrees C, when it's hot and only then I remove the cake form from the fridge and place it in the oven for 15 minutes! Watch your cake to turn slightly golden at this stage, it will bake again with the second layer. (of course if you make cookies, just bake them till golden brown)

Wyjmujemy foremkę z piecyka, studzimy chwilę, nakładamy np.: masę makową i wierzch z drugiej porcji ciasta kruchego. Druga warstwa ciasta już odpowiednio uformowana i gotowa do pieczenia do tego momentu wciąż była w lodówce!!! Wstawiamy foremkę na kolejne 15-20 minut, w zależności od grubości naszego wierzchu, kształtów, tego jak działa nasz piekarnik. Patrzymy, czy się za mocno nie brązowi!

Remove the cake form from the oven, cool down a bit, place the stuffing (for example poppyseed paste) and cover it with the second layer of the dough/decorations. The second layer of dough already formed into decorations was all this time in the fridge!!! Put the cake form into the oven for another 15-20 minutes at the same temp, and keep an eye on it because the baking time now depends on the thickness of the second layer.

Z kruchego ciasta można upiec na przykład takie ciasto z dekoracją w kształcie Cthulhu! *^v^* (dekoracje są z masy cukrowej, figura leży na masach makowych - czarnej i białej, a w głowie jest jabłko z cynamonem i cukrem)

With the shortbread cake you can make for example such decorated Cthulhu cake! *^v^* (flowers and leaves are made from sugar paste, there are two poppyseed stuffings, black and white ones, and there is an apple with cinnamon and sugar in the head)



Albo bardziej klasyczną tartę pokrytą ciastkami i świeżymi żurawinami.

Or some more classic tarte with poppyseed stuffing and cookies decorations and fresh cranberries.






Z rzeczy rękodzielniczych w weekend udało mi się jeszcze dokończyć projekt rozpoczęty rok temu... Ponieważ zostało mi do wydziergania tylko kilka rzędów, w niedzielny wieczór blokowałam już pokrowiec na pudełko na ciastka! *^V^*

As far as crafting, I managed to finished one project that I started a year ago in December... Because I only needed to knit a few rows, on Sunday evening I was already wetblocking it! It's a cookie jar cover! *^V^*

 

 


 

Za bazę posłużyła mi puszka po muesli, kupiłam czerwoną i białą akrylową włóczkę Opus Zuza Natura, poobliczałam ilość oczek potrzebną na obwód puszki, wyrysowałam sobie na papierze w kratkę norweskie wzory i wydziergałam zimowy pokrowiec na puszkę, w której schowam pierniki i inne dobroci, jak już je upiekę. (bardzo chować nie będę, i tak wiadomo będzie, gdzie sięgnąć! *^0^*) 

Miłego poniedziałku! ^^*~~

The base is the jar I bought muesli in. I chose red and white acrylic yarn, did some maths on the stitches, drew the charted patterns and made this cover for the Winter cookies jar. Now I need to bake some. *^0^*

 Have a good Monday! ^^*~~


Wednesday, December 09, 2020

ナイスの森


 

Japoński film "ナイスの森" (Najsu no mori), widzieliście? Absolutnie szalony, chociaż ma swój pokręcony sens. *^v^*

Japanese movie "ナイスの森" (Najsu no mori), have you seen it? Absolutely crazy, but with its own twisted sense. *^v^*

 


 

Nazwałam tak mój ostatnio skończony sweterek, bo on też ma swoją szaloną poetykę! Po pierwsze, w większości jest gładki, ale dekolt okala piękny ażur (intuicyjny i łatwy w robocie!). Wzór to Sayuri autorstwa Valentiny Bogdanowej. Projekty Valentiny są piękne i na pewno jeszcze kiedyś do nich wrócę!

I gave this name to my latest finished sweater because it also has its own crazy poetry! First, it's mostly knit, knit, knit but it starts with a beautiful lacy neckline (very intuitive and easy to work pattern!). It's Sayuri by Valentina Bogdanowa, her designs are eye catching and I'll definitely go back to her projects in the future!




Po drugie, użyłam do niego włóczki, po którą kiedyś nigdy bym nie sięgnęła - w robótce dała pasy, ciapki, sam kolor jest niemożliwy do uchwycenia na zdjęciach, najróżniejsze odcienie zieleni, szarości kamieni i stal, przebłyski słonecznych promieni, wariactwo! Ale mi się podoba. *^0^* 

Second, I used the yarn I wouldn't reach for in the past - heavily variegated, giving sometimes stripes and sometimes small pools of colours, the shades impossible to catch in the photo - various greens, stone greys and steel, speckles of sunrays, total folly! But I like it. *^0^*

 


 

Włóczka to Lea9 (ręcznie farbowane merino z jedwabiem) ze sklepu Ekstramotek, zużyłam 3 motki 100 g na drutach 3 mm. Cieszę się, że dobrze wybrałam grubość drutów na podstawie próbek (tak, zrobiłam cierpliwie trzy próbki, zmoczyłam, poczekałam aż wyschną! ^^), bo na zdjęciach innych robótkowiczek (druciar?.... *^O^*~~~) widziałam mocno rozciągnięty karczek, który wisiał pod pachami. A mnie zależało właśnie na takim efekcie, żeby ażurowy karczek kończył się w momencie podziału na korpus i rękawy, i dokładnie to osiągnęłam. A rękawki w ogóle 3/4.

The yarn is Lea9 (merino and silk, handdyed) from Ekstramotek online shop,I used three 100 g skeins on 3 mm needles. I'm happy I devoted time to make three swatches, wash them and block, because I chose the right thickness of the needles and avoided what I saw on some other knitters's photos - the lace part stretched below the armpits. In my case, I have the perfect result with lace ending where I divided body and sleeves, no hanging. Sleeves are 3/4 length.

 


 

 

To teraz zostawię Was ze zbliżeniami na ażury. Jestem dzielna, bo sama sobie te wszystkie zdjęcia zrobiłam aparatem z pomocą aplikacji w komórce! *^o^* Przy okazji próbując nie złapać w kadr całego bałaganu w tle, chyba najwyższy czas zrobić porządne sprzątanie na koniec roku!!!

Okay, so let me leave you with a few more close ups on the lace. I am proud because I took the photos myself with a camera using the phone app for that! *^o^* And I managed not to show you the mess we have in our flat, time for some serious end year cleaning!!!





Monday, December 07, 2020

Chleb i rowery dwa

Agata postulowała o częstsze wpisy więc się mobilizuję i robię szybki update, co u nas słychać od poprzedniego tygodnia. *^v^*
Po pierwsze, mamy nowego członka rodziny!!!
W listopadzie Robert wciągnął się w jazdę na rowerze i prawie codziennie robił po 15-20 kilometrów, a ponieważ z początkiem grudnia znikają z ulic Warszawy rowery miejskie, to na urodziny dostał rower. *^V^*
 
 

 

W związku z tym komfort jazdy poprawił mu się o 200%, bo wiadomo, że porządnie dobrany do człowieka rower to nie to samo co pancerny ciężki rower miejski, który ma jedno zadanie - wytrzymać kilka sezonów pod każdym pasażerem w każdych warunkach drogowych i poza drogami, bo przecież wiadomo, że ludzie jeżdżą na nich w różnym terenie. Od razu uzupełniliśmy rower o kilka dodatków jak np.: sakwy na zakupy i teraz rozważamy, kiedy kupić drugi rower dla mnie, żebyśmy mogli jeździć sobie razem. 
Problem podstawowy? Gdzie te rowery trzymać... 

Na razie jeden rower stoi na balkonie, ale prowadzenie go tam i zabieranie stamtąd nie jest wcale wygodne, bo trzeba przejechać przez pół mieszkania i przeciskać się obok regału. Na drugi rower już nie ma tam za bardzo miejsca... Zaczynamy kombinować, jak przearanżować mieszkanie, żeby znalazło się w nim miejsce na dwa rowery, najlepiej jak najbliżej wejścia, żeby nie roznosić błota po mieszkaniu i żeby był do nich łatwy i szybki dostęp, bo wiadomo - jak trzeba się napracować, żeby jakieś urządzenie wydostać skądś i użyć, to nam się odechciewa korzystania z niego... Wózkarnia blokowa odpada, bo jest już pełna rowerów innych mieszkańców i ich dzieci, myślimy o zaczepach w piwnicy albo jakimś sposobie podwieszania rowerów pod sufitem w przedpokoju, ale w naszym mieszkanku wielkości znaczka pocztowego już i tak musimy lawirować między meblami, dodanie jeszcze dwóch rowerów to może być kropla przelewająca czarę zdroworozsądkowego życia. 
 



Z innych wiadomości - zaczęłam ubierać podłaźniczkę a przy okazji naszły mnie różne przemyślenia dotyczące obchodzenia Bożego Narodzenia. No bo tak - całe życie była u mnie choinka, tradycyjne potrawy, nawet opłatek i sianko pod obrusem, ale... nie miało to w zasadzie nic wspólnego z wiarą katolicką. Mój tata był niewierzący, mama niby tak, ale niepraktykująca/wysyłająca dziecko do kościoła co niedzielę bo jej samej nie chciało się chodzić. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego właściwie obchodzimy katolickie święta i dekorujemy mieszkanie symbolami związanymi z tymi świętami, skoro nie ma to z nami wiele wspólnego. Równie dobrze mogliśmy wybrać jakieś święto hinduskie czy muzułmańskie, może dekoracje byłyby fajniejsze a równie nic nie znaczące... (nie mówiąc już o tym, że z Ameryki przyszły do nas nowe tradycje - świeckie piosenki świąteczne, Brzydkie Świąteczne Swetry czy opaski z rogami renifera, o, sama taką mam i dzwoneczki strasznie intrygują koty! >0<)

Kiedy założyliśmy z Robertem nasz dom, ustaliliśmy, że obydwoje nie jesteśmy w żaden sposób związani z wiarą katolicką (jeżeli już, to najbliższe naszemu światopoglądowi jest japońskie Shinto czyli wiara w wielobóstwo, w duchowość każdego przedmiotu czy drzewa, liścia, kamienia, itp). Ale te święta, te potrawy, ta choinka zawsze jakoś nam się plątały po kalendarzu, nasze rodziny organizowały święta - z przyzwyczajenia do rodzinnych spotkań i konkretnych potraw jedzonych właśnie wtedy a nie kiedy indziej w trakcie roku? I z dekoracjami, które cieszyły oko ale których symbolika nic dla mnie nie znaczy - aniołki, Mikołaj, szopka bożonarodzeniowa. Do dziś pamiętam słowa mojej mamy co roku w grudniu: "trzeba zorganizować święta!...", jakby to był niemiły obowiązek...

Kilka lat temu Robert zaproponował, żebyśmy w tym czasie roku dekorowali podłaźniczkę, czyli gałąź iglastą (albo czubek choinki) wieszaną przez Słowian na Szczodre Gody, święto Przesilenia Zimowego (później tradycja pomieszana z symboliką chrześcijańską, wyparta przez niemiecką dekorowaną dużą choinkę na początku XIX wieku). Ten pomysł przemawia do mnie dużo bardziej, bo odwołuje się do światopoglądu mi bliższego - do świata natury i sił nim rządzących. Daje też pewne ramy dla zamknięcia roku, symbolicznie określa czas przesilenia, zatoczenia koła czasu i nowego początku, kiedy dnia przybywa. Na mojej podłaźniczce z roku na rok coraz mniej szklanych bombek, wiszą gliniane zabawki, gwiazdy śniegowe, orzechy, suszone owoce. (Pokażę całość, jak skończę dekorowanie. I znajdę torbę z dzierganymi bombkami z zeszłego roku, gdzieś mi się zapodziała w piwnicy!.... *^w^*)

I zastanawiam się, w ilu domach w Polsce święta mają rzeczywiście podstawy religijne, ale takie prawdziwe a nie "wysyłam dzieci do kościoła bo samej mi się nie chce chodzić, przyjmuję księdza po kolędzie bo tak wypada i nazywam się katolikiem". Ile rodzin ubiera choinkę, bo to tak ładnie wygląda, a te dni świąteczne są wyłącznie pretekstem do narobienia się po pachy a potem objadania przy stole do rozpęku, a kolęd słucha się dla ładnej muzyki...

 

 ***

Robię kolejne eksperymenty chlebowe. Tym razem trafiłam na wieloziarnisty chleb, który jest niesamowicie smaczny!!! Mieszanką ziaren zależy od naszego smaku, u mnie były: płatki owsiane, ziarna słonecznika, pestki dyni, siemię lniane, czarny mak, biały sezam. Piekłam go już dwa razy i za drugim zmodyfikowałam sposób pieczenia, żeby wyszedł wysoki miękki bochenek, bo za pierwszym razem miałam zbity i płaski placek. Nie wiem, co było powodem, ale ciasto chlebowe wychodzi mi dość mokre a ponieważ nie dojrzewa przez noc w lodówce to nie ma szans na wypracowanie sztywnej formy i zachowanie jej po wrzuceniu do żeliwnego garnka. Może to być też kwestia rodzaju mąki, z każdego zboża i młyna może mieć trochę inne właściwości. Dlatego podaję też moją metodę pieczenia w foremce.

Chleb wieloziarnisty na zakwasie

(English original is here.) 

 



Dzień 1, wieczór

W dużej misce wymieszaj zaczyn:

  • 150 gm mąki pszennej gruboziarnistej
  • 150 gm ciepłej wody
  • 50 gm aktywnego zakwasu

W innej misce wymieszaj namaczankę:

  • 150 gm dowolnej mieszanki ziaren
  • 270 gm wrzącej wody
  • 1 Ł miodu

Obydwie mieszanki przykryj folią i zostaw na blacie kuchennym do rana. 

 


 

Dzień 2, rano

Połącz zaczyn, namaczankę i 350 g mąki chlebowej pszennej 730. Mieszaj mikserem z hakiem 2-3 minuty lub ręcznie ok. 5 minut.

Przykryj miskę z ciastem i odstaw na 30-60 minut (autoliza).

Godzinę później: rozpuść 15 gm soli w 25 gm wody i dodaj do ciasta,  wyrabiaj przez kilka minut. Przykryj miskę i odstaw do wyrastania w ciepłym miejscu na 2 godziny.

2 godziny później: zacznij wyrabiać chleb metodą "stretch-and-fold" - zwilż dłonie i nabieraj ciasto z dna miski, wyciągnij je ku górze i złóż do środka miski, powtórz cztery razy na obwodzie obracając miskę o 90 stopni. Przykryj miskę i odstaw żeby odpoczęło.

Obchodź się z ciastem delikatnie!!! To już nie jest energiczne ugniatanie jak na początku podczas mieszania składników!!! 

Składaj ciasto chlebowe w ten sposób cztery razy co 30 minut.

-->[2 godziny później: delikatnie uformuj bochenek, wykładając ciasto na obsypany mąką blat, złóż jego brzegi od zewnątrz do środka z czterech stron, przełóż bochenek do obsypanego mąką koszyka rozrostowego, przykryj odstaw do wyrastania na 60-90 minut. Chleb powinien osiągnąć ok. połowę więcej swojego rozmiaru.

W tym czasie - rozgrzej piekarnik do 250 stopni C, wstaw żeliwny garnek z pokrywką i zostaw do nagrzania (ok. 30 minut od momentu osiągnięcia nastawionej temperatury). 

Pieczenie: przełóż chleb z koszyka rozrostowego na kawałek papieru do pieczenia, natnij wierzch, otwórz piekarnik, zdejmij pokrywkę z żeliwnego garnka, ostrożnie wrzuć bochenek do garnka trzymając za brzegi papieru do pieczenia, przykryj garnek pokrywką i piecz 15 minut w 250 st C.

Następnie zdejmij pokrywkę i piecz jeszcze 15-20 minut w tej samej temperaturze. ]<--

Powyżej w nawiasach kwadratowych przetłumaczyłam sposób pieczenia z oryginalnego przepisu, ale ja tak nie zrobiłam. Pierwsza próba upieczenia tego chleba z przerzuceniem go do żeliwnego gara skończyłam się pysznym ale zbitym i płaskim bochenkiem... Ten chleb nie ma szans na wyrobienie sobie sztywnej formy przez noc w lodówce, jest po prostu bardzo mokry i o ile pięknie urósł w koszyku rozrostowym, to po wrzuceniu do garnka stracił formę i się rozlał na szerokość garnka. Dlatego ja zrobiłam inaczej.

2 godziny później: delikatnie uformuj bochenek i przełóż chleb do wyłożonej papierem do pieczenia metalowej foremki chlebowej/pasztetowej. Pozostaw do wyrastania ma ok. 60 minut. 

W tym czasie - włącz piekarnik, włóż do niego kamień do pieczenia pizzy albo blachę i nastaw na temp. 250 stopni C, kiedy piekarnik osiągnie tę temperaturę grzej go jeszcze co najmniej 30 minut (do 60 minut). Włóż wyrośnięty chleb w foremce do piekarnika, przykryj folią aluminiową i piecz 15 minut w 250 st C. Następnie zdejmij folię i piecz jeszcze 15-20 minut w temp. 230 stopni.



***


 

Na drutach na razie nic nowego, w skarpetkach osiągnęłam kostki, została mi ostatnia prosta do góry ale wcale nie zrobiło się szybciej, bo teraz kombinację warkoczy mam zarówno z przodu jak i z tyłu nogi. A nie są to łatwe intuicyjne warkocze tylko w każdym rzędzie mamy kombinację podwójnych i potrójnych przełożeń, do tego prawa i lewa skarpetka różnią się środkowym panelem, warkocze są w lustrzanym odbiciu!

Sweter Aco rośnie, brakuje mi teraz ok. 10 cm korpusu a potem już tylko rękawy. *^0^* Zaczynam planować kolejne projekty, ale nic na razie nie powiem, bo samą siebie chcę zmotywować, żeby skończyć jedno i dopiero potem zacząć kolejne!

Przybyło kilka akwarelowych ryb, pokażę jak zrobię skany. Tyle na dzisiaj, teraz zbieram się na zakupy, bo już po 12:00! Czeka mnie dziś zagniatanie nowego chleba, zakwas już pracuje od rana. *^v^*

Monday, November 30, 2020

Chleb i skarpetki

 

Znowu dziś zaczynamy od chleba. Ponownie sięgnęłam po przepis Vildy Surdegen na chleb pszenny z mąką zaparzaną, udało mi się zrobić ładne nacięcia, a i tak w jednym miejscu nastąpił niekontrolowany wybuch ciasta na początku pieczenia, złapałam to na zdjęciu! Wyrastany w lodówce w koszyku rattanowym wyłożonym obficie obsypaną mąką pszenną ściereczką kuchenną, w ten sposób mam pewność, że ciasto nie przylgnie mi do koszyka. Pyszny, chrupiąca skórka, zwarty "kanapkowy", nieustannie polecam!

Today bread again. I reached for the recipe I used before, the scalded wheat by Vilda Surdegen. I made nice cuts and took the photos of the uncontrolled burst of batter just after it went into the oven! I retarded the bread in the fridge in the basket lined with generously dusted with flour kitchen towel, in this way I am sure nothing sticks to the basket. Delicious, crunchy crust, dense "sandwich" bread, I highly recommend!




Zrobiłam też dwie pary skarpet na drutach. 

I made two new pairs of socks.

Skarpetki "Gotika" autorstwa Swietłany. Kiedy zobaczyłam te skarpetki na jej Instagramie od razu zaczęłam szukać wzoru. Jak go kupić? Trzeba napisać bezpośrednio do autorki (niestety nie ma jej na Ravely), zapłacić można poprzez Paypal, a wzór dostaje się mailem.

First are "Gotika" by Svietlana. When I saw the pattern I immediately wanted to knit them and I started to look how to buy it. You have to contact the author directly because she doesn't sell on Ravelry, you can pay by Paypal and you'll get the pattern by email.




Wzór jest w języku rosyjskim, ale jeśli ktoś nie zna tego języka a dziergał już kiedyś skarpetki, to nie będzie miał problemów, ażur/warkocze są rozrysowane na schemacie a reszta (pięta, palce) jest oczywista i bez niespodzianek. Dodatkowo, warkocze są intuicyjne i prowadzą nas przez kolejne rzędy. Dziergałam z włóczki Malabrigo Sock w kolorze Teal Feather.

The pattern is in Russian but even if you don't know the language you can knit them. The lace/cable part is charted and the rest (heel, toes) is rather obvious as for a sock. Additionally, the cables are intuitional and they lead you row by row. I used Malabrigo Sock yarn in the shade Teal Feather.







Drugie to mój własny projekt związany z listopadowym turniejem sumo - skarpetki "Hakkiyoy!" według wzoru Meida's Nancy Bush. Dziergałam z włóczki Merino Sock farbowanej przez Makunkę w kolorze Rajskie Jabłuszko

The second pair is my project connected with the November sumo tournament I called "Hakkiyoy!" which is Meida's by Nancy Bush. I used Merino Socks handdyed from online shop by my friend.

 


Wzory na skarpetkach przypominają mi elementy związane z sumo:
- 軍配 (gunbai) wachlarz trzymany przez sędziego 行司 (gyouji) 
- warkocze są niczym 俵 (tawara) - słomiane plecionki umieszczone na ringu 土俵 (dohyou) 
- tekstura pięty przypomina mi matę 畳 (tatami)
- skarpetki są w różnych odcieniach różu bo zawodnicy 力士(rikishi) występują prawie nago i, no cóż, są właśnie w różnych kolorach różu *^v^*
- zmieniłam pełne palce na takie podzielone do noszenia skarpetek z japońskimi klapkami 下駄 (geta)


The patterns on the socks remind me of some elements of sumo:
- 軍配 (gunbai) - the fan-like paddle that is held by the 行司 (gyouji) sumo referee
- cable reminds me of the 俵 (tawara) straw ropes placed on the 土俵 (dohyou) sumo ring
- the texture of the heel reminds me the 畳 (tatami) floor
- socks are in different shades of pink because 力士(rikishi) wrestlers are almost naked and well, in different shades of pink *^v^*
- I changed the full toes into the ones perfect to wear with 下駄 (geta) Japanese traditional flip-flops.






 

I tyle z moich twórczych osiągnięć z ostatniego czasu, nerwy trochę mi się odbiły na zdrowiu i poza dzierganiem walczyłam z bólami żołądka... Powiem Wam, że Zespół Drażliwego Jelita, który mam od dziecka, jest niefajny i potrafi uderzyć w niespodziewanym momencie! >0< Gotowałam lekko strawne posiłki, na przykład japońską zupę z regionu Honjo o nazwie tsumikko - warzywny bulion (u mnie z dodatkiem klopsików z kurczaka), z... kluskami kładzionymi albo wielkimi zacierkami, jak zwał tak zwał! *^O^* Robi się je tak jak nasze kluchy, z mąki, soli i wody, rwie się palcami dość spore kawałki i wrzuca na chwilę na wrzątek. 

That's all I created recently, apart from baking and knitting socks I've been fighting my Irritable Bowel Syndrom... I really hate having this stress illness since childhood, it strikes unexpectedly and gives a strong pain in the stomach. >0< I've been cooking light meals easy to digest, for example Japanese soup from Honjo town called tsumikko - a broth full of vegetables, with chicken meatballs, and with dumplings made from flour/salt and water, very similar to Polish dumplings we add to soups. *^O^*

 

 

Na drutach mam teraz nowe skarpetki - dużo skomplikowanych warkoczy, więc trochę potrwa zanim skończę, oraz sweter dziergany od góry (w którym osiągnęłam już podbiuście ^^*~~). Ale o tym pewnie następnym razem.

Currently on my needles I have a new pair of socks, heavily cabled, so it'll take me some time to finish, and the top down pullover (I reached underbust line already ^^*~~). More about them probably next time.