Tak, niestety cała winę zwalam na
Intensywnie Kreatywną, *^v^* , bo to ona niedawno pokazała na blogu rozpoczęty haft techniką
blackwork, a mnie od razu skojarzyło się z japońskim haftem techniką
sashiko.
Yes, I blame Intensywnie Kreatywna for this, *^v^* , because on her blog I've recently seen the blackwork technique embroidery, which immediately brought to my mind the Japanese embroidery called sashiko.
Sashiko było kiedyś używane do przepikowania kilku warstw tkaniny dla wzmocnienia odzieży i dłuższego jej użytkowania. Tradycyjnie stosowano białą nić na materiale w kolorze indygo. Obecnie jest to już technika prawie wyłącznie ozdobna i dopuszczalne jest użycie różnych kolorów zarówno tkanin jak i nici.
Sashiko used to be used to stitch together a few pieces of fabric so the clothing would be sturdier and could be worn longer. Traditionally white thread was used on the indigo fabric. Nowadays it's mostly apllied on one layer of fabric only for decorative purposes and all the colours are allowed.
Ja chciałam zbliżyć się do oryginału, ale nie mogłam znaleźć w domu granatowego lnu, o którym byłam przekonana, że go gdzieś mam, więc sięgnęłam po kawałek ciemnogranatowego jeansu, a do haftu używam białej muliny. Idzie wolno, bo jeans jest strasznie sztywny i palce mnie bolą do wbijania igły, ale kółko po kółku zapełniam powierzchnię prostokąta o wymiarach 40 na 35 cm.
I wanted to get as close to the original as possible but I couldn't find a piece of dark blue linen I thought I had somewhere, so I took a piece of very dark blue jeans and I'm using white cotton thread. It's a slow process because the jeans is heavy and dense, and my fingers hurt from the needle, but one by one circles appear on this 40x35 cm piece of fabric.
Wycięłam taki kawałek, bo chcę sobie z niego uszyć torbę (to będzie zewnętrzna strona, drugi bok raczej nie będzie haftowany). Wybrałam wariację na temat motywu zachodzących na siebie okręgów zwanego shippō. W monotonii i powtarzalności tej techniki, jak i w każdym innym hafcie, jest jakiś spokój i harmonia - to nie robótka na drutach, którą robię nie patrząc sobie na ręce i mogę w jej trakcie oglądać japońskie filmy i czytać napisy. Tu muszę się skupiać na każdym ściegu, po powinny być one tej samej długości i oczywiście powinnam robić idealne okręgi. Dlatego do tej robótki cały wczorajszy wieczór oglądałam pierwszy sezon "Gry o tron" (wiem, już wszyscy to czytali i widzieli, jestem jak zwykle na końcu... *^v^*).
I cut out such piece because I want to turn it into a tote bag (it will be the outer side). I chose the variation of the intelacing circles pattern called shippō. In the monotony and repeatedness of this technique, just like in every embroidery, there is some piece and harmony - it's not the knitting which I can do without looking at my hands so I can knit and watch Japanese movies and read the dialogues at the same time. Here I have to concentrate on making the stitches even and the circles perfect. That's why last night I watched "The Game of Thrones" while doing it (yes, I know, everybody's seen it and read it already, iI'm the last one... *^v^*).
***
Z innej beczki - balkon mi kiełkuje i rośnie. ~^o^~
And now for something completely different - my balcony is sprouting and growing! ~^o^~
Zaczynam się zastanawiać, czy nie przesadziłam z ilością roślin... Oczywiście, wciąż mam część sadzonek, które nie są moje, a uprawiam je do podzielenia się ze
Squirk (chilli, okra) i moją mamą (pomidorki), ale i tak jest tego jakoś tak dużo...
I started to wonder that maybe I have too much of it all... Of course, I still have some plants that are to be shared with Squirk (chilli, okra) and my mom (tomatoes), but there's still a lot left...
Dwie skrzynki z bazyliami zawiesiłam na barierce, żeby zwolnić miejsce na podłodze, bo... właśnie wysiewam edamame i groch Kelvedon Wonder. Z tymi bazyliami (oprócz tajskiej) to w ogóle nie wiem, jak będzie, bo od dwóch tygodni stoją w miejscu - ani nie rosną, ani nie padają...
I hanged two long pots with basils on the rails to free some space on the floor because... I've sown edamame and Kelvedon Wonder peas. I'm not sure about the basils and shiso because (apart from the Thai basil) they stopped growing two weeks ago and just stand still...
Niespodziewana wizyta w Makro Cash & Carry (tylko po koperty...) niestety zaowocowała zakupem nasion rośliny, której wcale nie planowałam, ale okazuje się, że akurat mam dla niej idealną wysoką donicę i a Robert doczytał, że można ją siać do czerwca... A mianowicie, kupiłam mieszankę kolorowych marchewek - żółte, pomarańczowe, fioletowe. Wysialam je na próbę i dla hecy, bo przecież nie wyżywię się marchewkami z jednej donicy na balkonie, ale w tej donicy miały rosnąć pomidory... I już sama nie wiem, czy mi się ten balkon w końcu nie urwie, jest tam już 90 litrów ziemi!
An unexpected visit to Makro Cash & Carry gave me another seeds that I never ever planned to sow but it turned out that I have just the perfect high pot for it and my husband saw it can be sown till June so he said "Go for it!"... Namely, I bought a mix of carrots of different colours - yellow, orange and violet. I sown them just for fun because I cannot feed myself all Summer with just one pot but I wanted to use this pot for the tomatoes... And I'm really not sure if my balcony is strong enough for all those plants and that much soil!
Byle do lipca, powtarzam sobie, byle do lipca, wtedy całe to towarzystwo pojedzie na dwa razy większy balkon. No, ale nie mogę czekać do lipca z sianiem, bo rośliny potrzebują czasu do wzrostu.
Wait till July, I keep telling myself, because in July all my plants will be moved to a twice as big balcony. But I cannot wait with sowing till July, plants need time to sprout and grow.
Kompletnie oszalałam, ale wiecie co? Kiedy rano otwieram oczy, to zaraz się zrywam i lecę oglądać, co mi przez noc urosło. *^v^* W trakcie dnia przysiadam na progu balkonu (dalej już może usiąść tylko Rysiek, na człowieka nie ma tyle miejsca ^^) i patrzę, jak te młode krzaczki wyciągają się do słońca. Jakieś to takie przyjemne i pokrzepiające! ~*^-^*~
I'm totally crazy but you know what? When I open my eyes in the morning I get up and go to check what grew overnight. *^v^* During the day every now and then I sit in the balcony's door (I cannot sit further, there's no room for a person, only for one fat cat ^^), and I keep watching my small plants bathing in the sun. It's joyful and brings me bliss and makes me calm! ~*^-^*~
I pokażę Wam jeszcze dywersję - wygląda na to, że w tym roku będziemy mieli własne grapefruity!... *^v^*
And I want to show you a diversion - it seems that this year we are going to have our our grapefruits!... *^v^*
Nie, no to żart oczywiście, ale mój mąż podstępnie wsadził pestkę grapefruita do doniczki z szałwią, i kiedy zastanawiałam się, czemu mi ta szałwia tak odmiennie wykiełkowała, mąż niewinnym głosem zapytał: "Jak tam mój grapefuit? Ładnie kiełkuje?" ^^
Siewka już przesadzona do własnej doniczki rośnie jak szalona, muszę zobaczyć, jak duże to rośnie i jak szybko....
No, it's a joke of course, but the fact is that my husband put a grapefruit pip into the pot with sage and when I was wondering what came out of the soil that looked different from the sage bush, my husband innocently asked: "How is our grapefruit plant? Sprouting nicely?" ^^
The seedling has been replanted to its own pot and has been growing steadily, I must check the size it might reach...