Boro (ぼろ) to sięgająca XVII wieku japońska sztuka naprawiania znoszonych ubrań poprzez cerowanie lub zszywanie fragmentów na wzór patchworku. Takie ubrania były zszywane i jednocześnie ozdabiane haftem sashiko. Przypomniałam sobie o tej technice kiedy moja ukochana jeansowa kurtka zaczęła się niebezpiecznie dziurawić. Nic dziwnego, ma już w końcu około 20 lat! (tak, tak, ja nie niszczę szybko ubrań i noszę je naprawdę długo)
W zeszłym roku próbowałam ją ratować cerowaniem, ale kiedy cerowane fragmenty zaczęły oddzielać się od wzmocnionej grubymi szwami linii ramion poszłam po rozum do głowy i sięgnęłam do innej lepszej techniki. Z kawałka jeansu wycięłam odpowiedni kawałek i przypięłam szpilkami do karczka kurtki.
Boro (ぼろ) is a XVII c. Japanese art of mending the worn out clothes by darning and sewing together patches of fabrics to look like a patchwork. The stitching used is called sashiko. I remembered about this technique when my beloved jeans jacket started to have holes. No wonder! It's almost 20 years old! (yes, I don't destroy clothes quickly and wear them for a long time).
Last year I tried to save it by darning the holes but this year the darned pieces started to let go and move away from the thick seams of the shoulders, so I had to apply some other way of mending. I cut out a piece of dark jeans and pinned it to my jacket.
Potem białą kredką wyrysowałam wzór do wyhaftowania - kilka kwiatów sakury, płatki i siatka prostych linii. Haftując moje wzory przebijałam igłę z nitką przez dwie warstwy materiałów - granatowego jeansu i kurtki pod spodem, więc jednocześnie ozdabiałam mój ciuch i wzmacniałam strukturę karczka. Na brzegach naszywany fragment przyszywałam do grubych szwów kurtki.
Then using white crayon I drew the pattern to be embroidered - a few cherry flowers, petals and criss-crossing lines. Doing the embroidery I stabbed both surfaces of the fabrics - the dark blue jeans and my jacket underneath, so I strengthened it and embellished at the same time. At the edges I caught the dark blue jeans to the thick seams of the jacket's.
Potem popatrzyłam na przednią część kurtki i doszłam do wniosku, że i tam przyda się wzmocnienie, no to wycięłam dwa kawałki jeansu i doszyłam je za pomocą sashiko - wzór kuli pochodzi od kształtu okna w tradycyjnym japońskim domu a romboidalne plecionki są jednym z klasycznych sashiko.
When I finished I looked at the front of the jacket's and decided it could definitely use some reinforcement too, so I cut out two more pieces from the dark blue jeans and added them with the sashiko stitches - the ball is a window from a traditional Japanese house and the rhomboids are one of the traditional sashiko patterns.
Kilka wieczorów później miałam już gotową odmienioną kurtkę. *^v^*
In a few nights I had a brand new jacket. *^v^*
Moje pierwsze próby z sashiko możecie zobaczyć tutaj i tu.
A kurtka miała swoją premierę podczas sobotniego Festiwalu Koreańskiego na Agrykoli. *^v^* Pojechaliśmy tam na rowerach i oczywiście nie dałam rady podjechać pod Belwederską, jak w zeszłym roku..., a mąż nie omieszkał tego uwiecznić na zdjęciu!...
My first sashiko attempts can be seen here and here.
The jacket had its premiere at Saturday's Korea Festival in Warsaw. *^v^* We went there on bikes and again I didn't manage to drive up the steep street just like last year... My husband of course took some photos of me walking with a bike!...
Na festiwalu było wszystko to, czego się można było spodziewać - dużo pysznego jedzonka, koreańskie występy muzyczne i taneczne, stoiska najróżniejszych koreańskich firm a także loteria fantowa, w której niestety niczego nie wylosowaliśmy, ech... ^^*~~ Ludzi było zdecydowanie mniej niż tydzień temu na Pikniku Japońskim, więc można było spokojnie obejrzeć wszystkie atrakcje i spróbować jedzenia bez gigantycznych kolejek.
There was everything Korean at the festival - lots of delicious food, music and performances, Korean goods stalls and the lottery - unfortunately we didn't win anything. ^^*~~ There weren't so many people like last week on Japanese Picnic so we could walk around all the interesting stalls and try the food without enormous queues.
Za to o 15:30 stawiliśmy się w Muzeum Warszawskiej Pragi, ponieważ odbywał się tam Festiwal Rzemieślników i nasza przyjaciółka Anna miała tam wykład na temat gorseciarstwa! W oczekiwaniu na prezentację uzupełnialiśmy płyny, bo dzień był upalny. ^^*~~
At 3:30 we went to the Warsaw Prague's Museum where there was a Craftsmen Festival and our friend Anna had a presentation about corset making! While waiting we supplemented the fluids because the day was hot. ^^*~~
Można było posłuchać o historii tej części garderoby, zobaczyć co w gorsecie siedzi w środku a nawet przymierzyć różne gorsety. *^v^* Anna prowadzi pracownię i sklep Absynt na Chmielnej w Warszawie, gdzie kupicie gorsety gotowe albo uszyte na zamówienie. Nie polecam, bo to moja przyjaciółka, ale dlatego, że szyje piękne rzeczy! ^^*~~
You could hear about the history of corsets, see what's inside and even try some corsets on. *^v^* Anna has a corset making workshop and a shop Absynt in Warsaw where you can buy ready made corsets or order your own. I don't write about it just because she's my friend but because she's good at what she's doing and she makes beautiful things! ^^*~~
Po poprzednim to kolejny weekend pełen wrażeń, a jutro wyprawa z mamą do IKEA. ^^*~~
After last week it's another weekend full of activities, tomorrow we are going to IKEA with my mum. ^^*~~