"A czemu nie ma jeszcze Suici na blogu?" zapytał niedawno Robert, co mi przypomniało, że wciąż zapominam Wam pokazać mój najśmieszniejszy japoński suwenir.
Powtarzalną tradycją się stało, że będąc w Japonii kupuję sobie coś z logo karty Suica - jej maskotką jest pingwin. Poprzednim razem kupiłam plastikowy pokrowiec na kartę, który mi pasuje na warszawską kartę miejską. A tym razem poszłam o krok dalej i przywiozłam sobie pelerynkę z kapturem w kształcie głowy pingwina! *^o^*
Wbrew pozorom (nieokreślona cienka tkanina) narzutka ociepla i czasami zupełnie wystarcza, żeby zabepieczyć ramiona przed chłodem. Z tymi czerwonymi zakolanówkami wyglądam tu raczej jak bocian, niż jak pingwin! *^v^*
(W tym roku, tak samo jak i w zeszłym, kupiłam sobie też torbę w biało-granatowe paski, chyba mam dwie japońskie tradycje! ^^*~~)
Uruchomiłam niedawno piekarnik i zainaugurowałam powakacyjne pieczenie bułkami z ziemniakami. Dodatek gotowanego ziemniaka ma przedłużać świeżość i muszę Wam powiedzieć, że rzeczywiście coś w tym jest. Bułki mocno rosną i położone na blasze za blisko siebie (3 cm między bułkami) podczas wyrastania przytulają się do siebie i nie rosną tak mocno w górę, bo bułki-sąsiadki trzymają je na dole... Następnym razem będę je piekła na dwóch blachach, zostawiając tyle miejsca, żeby każda bułka miała swoją przestrzeń dookoła. Część zamroziłam na później, i kiedy wyjmuję je wieczorem z zamrażarki to rano mamy świeże bułki na śniadanie. Polecam!
Z okazji jesieni robiłam sobie też mały zapas nowych herbat smakowych, ja pijam ogromne ilości herbaty w najróżniejszych odmianach i zawsze jestem chętna do spróbowania nowych smaków. Earl Grey cytrusowy jest booooski! *^o^* Indian Chai lubię z mlekiem, a Jagodową Muffinkę chciałam już od dawna spróbować. Po zaparzeniu cała kuchnia pachnie mi świeżo upieczonymi muffinkami, na serio! I jest coś z tej muffinki również w smaku, a to rzadkość, przeważnie mocno pachnące herbaty smakują po prostu - herbatą. Jest jeszcze wersja zielona herbata o smaku Truskawkowej Muffinki, kupię następnym razem.
Miałam ostatnio długą przerwę w lekturach, bo na wakacje nie zabrałam ze sobą niczego do czytania... Raz, że lecieliśmy samolotem i każdy gram bagażu był cenny, więc nie było mowy o targaniu tradycyjnych książek. Ale nawet mając kilka pozycji w telefonie (który służy mi za czytnik e-booków) byłam tak zajęta albo (wieczorami) zmęczona, że nawet nie myślałam o czytaniu.
Ale po powrocie od razu pobiegłam do biblioteki i wróciłam z trzema książkami, jedną z nich już moge polecić, chociaż jestem dopiero w połowie. *^v^*
"Trzynasta opowieść" Diane Setterfield ma coś, za co uwielbiam książki - każdy kolejny rozdział pozostawia drgające we mnie pytanie "Co będzie dalej?!....." i książka nie pozwala mi się tak łatwo odłożyć na nocny stolik. *^-^*~~~ Poza tym, jest to opowieść o pisarce i córce antykwariusza, o miłości do książek, historia z dreszczykiem i tajemnicą, a wszystko dzieje się w Anglii i ten angielski klimat czujemy w trakcie całej opowieści.
Na drutach bardzo odgrzewany sweterek sprzed kilku miesięcy - Wiatraczki, któremu brakowało rękawów. Coś czuję, że za przykładem MaroccanMint będę lada dzień płakać "Dlaczego mam tak długie ręce?...."...... *^o^* Nie, no ręce mam zwyczajnej długości, ale wiecie, jak te rękawy się zawsze dłużą w robocie, może zrobię je do łokci? Albo 3/4? Zobaczymy, jak mi pójdzie, na razie wciągnęłam się w serial "Magda M." a przy nim całkiem nieźle się dzierga!
Powtarzalną tradycją się stało, że będąc w Japonii kupuję sobie coś z logo karty Suica - jej maskotką jest pingwin. Poprzednim razem kupiłam plastikowy pokrowiec na kartę, który mi pasuje na warszawską kartę miejską. A tym razem poszłam o krok dalej i przywiozłam sobie pelerynkę z kapturem w kształcie głowy pingwina! *^o^*
"And why isn't your Suica on a blog yet?" asked Robert and he was right, I forgot to show you my funiest Japanese souvenir.It's a tradition that when in Japan I buy some gadget with a Suica card logo on in, a penguin is its mascot. Last time I bought a plastic card holder that fits on my Warsaw bus card. This time I went crazy and got myself a cape with a penguin head hood! *^o^*
Wbrew pozorom (nieokreślona cienka tkanina) narzutka ociepla i czasami zupełnie wystarcza, żeby zabepieczyć ramiona przed chłodem. Z tymi czerwonymi zakolanówkami wyglądam tu raczej jak bocian, niż jak pingwin! *^v^*
Contrary to what one might think (it's made from some strange thin fabric) it's quite warming and sometimes it's enough to cover my shoulders and keep them from the cold. Wearing those red overknee socks I looked rather like a storck, no a penguin! *^v^*
(W tym roku, tak samo jak i w zeszłym, kupiłam sobie też torbę w biało-granatowe paski, chyba mam dwie japońskie tradycje! ^^*~~)
(This year, as I did last time, I also bought myself a white/blue striped bag, it seams I have two Japanese traditions! ^^*~~)
***
Uruchomiłam niedawno piekarnik i zainaugurowałam powakacyjne pieczenie bułkami z ziemniakami. Dodatek gotowanego ziemniaka ma przedłużać świeżość i muszę Wam powiedzieć, że rzeczywiście coś w tym jest. Bułki mocno rosną i położone na blasze za blisko siebie (3 cm między bułkami) podczas wyrastania przytulają się do siebie i nie rosną tak mocno w górę, bo bułki-sąsiadki trzymają je na dole... Następnym razem będę je piekła na dwóch blachach, zostawiając tyle miejsca, żeby każda bułka miała swoją przestrzeń dookoła. Część zamroziłam na później, i kiedy wyjmuję je wieczorem z zamrażarki to rano mamy świeże bułki na śniadanie. Polecam!
I started baking season again after holidays and the first thing I made were the buns with potatoes. The addition of the cooked potato is supposed to keep them fresh longer and I can tell it may be true. The buns grow a lot on a baing tray so next time I'm going to place them on two trays, leaving a lot of free space around each bun. This time they hugged to one another and the ones in the middle didn't grow up as much as the ones on the outside, because they were kept downwards by the neighbours. I put some of them in the freezer for later and when I take them out in the evening, till morning we have fresh buns for breakfast. I recommend them!
Z okazji jesieni robiłam sobie też mały zapas nowych herbat smakowych, ja pijam ogromne ilości herbaty w najróżniejszych odmianach i zawsze jestem chętna do spróbowania nowych smaków. Earl Grey cytrusowy jest booooski! *^o^* Indian Chai lubię z mlekiem, a Jagodową Muffinkę chciałam już od dawna spróbować. Po zaparzeniu cała kuchnia pachnie mi świeżo upieczonymi muffinkami, na serio! I jest coś z tej muffinki również w smaku, a to rzadkość, przeważnie mocno pachnące herbaty smakują po prostu - herbatą. Jest jeszcze wersja zielona herbata o smaku Truskawkowej Muffinki, kupię następnym razem.
Because Autumn is definitely here I bought some new teas. I drink litres of teas everyday and I love different types and tastes, always happy to try something new. Citrus Earl Grey is just divine! *^o^* I love Indian Chai with milk and as for the Blueberry Muffin Black Tea, I wanted to try it for some time now. When I made myself a cup the whole kitchen was filled with blueberry muffin smell, seriously! And there's even the taste of the muffin in the tea, which isn't that obvious, the teas with interesting scents often taste just like a normal tea, and that's not the case. I've seen another muffin version in the shop, the Strawberry Muffin Green Tea, my next purchase for sure!
***
I na koniec, postanowiłam przyłączyć się do akcji u Maknety - Dzierganie i Czytanie. *^o^*Miałam ostatnio długą przerwę w lekturach, bo na wakacje nie zabrałam ze sobą niczego do czytania... Raz, że lecieliśmy samolotem i każdy gram bagażu był cenny, więc nie było mowy o targaniu tradycyjnych książek. Ale nawet mając kilka pozycji w telefonie (który służy mi za czytnik e-booków) byłam tak zajęta albo (wieczorami) zmęczona, że nawet nie myślałam o czytaniu.
Ale po powrocie od razu pobiegłam do biblioteki i wróciłam z trzema książkami, jedną z nich już moge polecić, chociaż jestem dopiero w połowie. *^v^*
Last but not least, I decided to join Makneta's Reading and Knitting. *^o^*I've had a long reading break recently, because I didn't take any books with me on holidays. First, we travelled by plane and every gram of baggage was valuable so there was no way I'd take heave paper books. And even having some books on my mobile (which I use as a reader) I was so busy or (in the evening) tired that the last thing on my mind was reading a book.But after coming back home I went to the library and returned with three books, the first one I can already recommend even if I'm only in the middle of it.
"Trzynasta opowieść" Diane Setterfield ma coś, za co uwielbiam książki - każdy kolejny rozdział pozostawia drgające we mnie pytanie "Co będzie dalej?!....." i książka nie pozwala mi się tak łatwo odłożyć na nocny stolik. *^-^*~~~ Poza tym, jest to opowieść o pisarce i córce antykwariusza, o miłości do książek, historia z dreszczykiem i tajemnicą, a wszystko dzieje się w Anglii i ten angielski klimat czujemy w trakcie całej opowieści.
Na drutach bardzo odgrzewany sweterek sprzed kilku miesięcy - Wiatraczki, któremu brakowało rękawów. Coś czuję, że za przykładem MaroccanMint będę lada dzień płakać "Dlaczego mam tak długie ręce?...."...... *^o^* Nie, no ręce mam zwyczajnej długości, ale wiecie, jak te rękawy się zawsze dłużą w robocie, może zrobię je do łokci? Albo 3/4? Zobaczymy, jak mi pójdzie, na razie wciągnęłam się w serial "Magda M." a przy nim całkiem nieźle się dzierga!
"The Thirteenth Tale" by Diane Setterfield has something I love in books - every chapter leaves me with a question fluttering somewhere inside me - "What is going to happen next?!....", and the book doesn't allow me to put it away on the bedside table so easily. It's a story about a writer and an secondhand bookseller's daughter, about love for books, a gothic story with a suspence and mystery, it all takes place in England and this English countryside atmosphere is present in every single moment. On the needles I have a cardigan started months ago that was only missing the sleeves. At the moment the first one grows pretty fast but I may start to whine about my long hands any minute now... (Okay, my hands are not unusually long, but knitting sleeves is always so boring and takes so much time... *^v^*). Anyway, I started to watch a tv series on Polish tv and it's a good companion for knitting.