Wednesday, August 05, 2009

Niech będzie jesień! / Let it be fall!

Jest już nowa Rebecca i znowu jestem zakochana!
Za to ani nowy numer
Interweave Knits, ani Knitscene ani Rowan 46 nie wywołał u mnie żadnego przyspieszenia bicia serca. I dobrze, może dzięki temu uda mi się dokończyć stare projekty i zrobić coś z mojej wielgaśnej kolejki na Ravelry (nie pytajcie, ile stron już liczy!... ~^^~).
New issue of Rebecca magazine is available now and I'm in love again!
On the other hand, neither new Interweave Knits, nor Knitscene nor Rowan 46 doesn't make my heart sing at all. Good, I may have a chance to finish some old projects and choose some new ones from my Ravelry queue (don't ask me how long it is!... ~^^~).

Nie mogę się doczekać jesieni. Mam dosyć upałów, które "sercowcom" dają się szczególnie w kość, chciałabym już nosić ubrania na cebulkę, zawijać się w szale, nosić wydziergane sweterki, spacerować po parku pod parasolem. Lubię deszcz, lubię jesienne jednogarnkowe dania, jesienią zaproszę przyjaciół na fondue i grzane wino. ~^^~
Widziałam już na drzewach pierwsze pomarańczowe liście, to dobry znak! ^^

I cannot wait till it's Autumn again. I'm sick of the hot weather that is especially tiresome for the people with heart problems. I'd like to start wearing clothes in layers, wrap myself in shawls, put on the cardigans I've knitted, walk around the park with the umbrella. I love rain, I love one-pot dishes, in the Autumn I'm going to invite my friends for a fondue and warm wine with spices. ~^^~
I've seen first orange leaves on some trees, that's a good sign! ^^

***

Dla urozmaicenia dzisiejszego wpisu - ptak na gałezi, zaobserwowany z mojego balkonu. Tak wyglądał w zbliżeniu:
To make my post most interesting - the bird sitting on a branch I saw from my balcony. Here is a close-up:


A to jest drzewo, na którego czubku sobie beztrosko siedział! Te ptaki to są!... *^v^*
And here is the full tree it was sitting on! Them birds!... *^v^*


Tuesday, August 04, 2009

Zwycięzca / Winner

Natupały na mnie, natupały, więc dziś ogłoszenie wyników losowania. *^v^*
Po pierwsze, dlaczego nikt mi się powiedział, że tak trudno jest podarować coś tylko jednej osobie!... Najchętniej pocięłabym go na kawałki i każdy dostałby jednego puzzle'a, ale nie mogę, więc tym razem będzie tylko jeden obdarowany:

Obrazek wylosowała Victorrria! *^v^*


Poproszę adres na maila, przesyłka wyjdzie jak najszybciej. ~^^~

Dla pozostałych mam placek ze śliwkami. ^^ Ale obiecuję kolejne rozdawajki, bo mi się spodobało.


***

Co do komentarzy, dziękuję za komplementy do Lazy Daisy, już ją wczoraj wypróbowałam, bo wracaliśmy od znajomych późnym wieczorem i było nieco chłodno. Jeśli chodzi o zapięcie, zawsze mogę powiedzieć, że to taki model awangardowy. ~^^~

Piotrka chyba nie da się wypożyczyć, to znaczy Kasia raczej się na to nie zgodzi. *^v^* Natomiast wczorajszy wieczór natchnął nas znowu na robienie sushi w domu, w tym tygodniu jadę po ryż i składniki!

A drink na zdjęciu to spritzer z białego wina (może być podłej jakości ^^), woda sodowa gazowana i włoski Aperol (może być Campari), wszystko mocno schłodzone.

Kath, mogę zakładać i zdejmować Daisy bez rozpinania guziczków, taki to sprytny model! A malachitową Sonatą się nie podzielę, ale nie dlatego, żem wredna, tylko dlatego, że to jest włóczka podkradziona z mojego szydełkowego płaszczyka, który planuję kiedyś skończyć, więc reszta Sonaty mi się przyda.

Monday, August 03, 2009

Oh, what a joy!

Prułam Joy.
Jednak z ręką na sercu muszę się przyznać, że błąd popełniłam przez własne gapiostwo. ^^ Robiłam sobie rozpiskę schematu rządek po rzędzie i ... gdzieś mi się zapodziało ok. 40 rzędow!
Kiedy doszłam do pach, fragment tyłu wydał mi się podejrzanie krótki... Według opisu powinien mieć ok. 40 cm, a mój miał 31, i to po mocnym naciągnięciu robótki. Szybko otworzyłam Ravelry i zaczęłam porównywać inne Joy'e, żeby zobaczyć, ile powtórzeń motywu sięga do pach. Potem jeszcze raz dokładnie przeczytałam opis...
I frogged Joy.
But I must admit that it's completely my fault. ^^ I've been making a row by row list and ... I somehow lost about 40 rows!
When I reached the armholes the back piece seemed suspiciously short... According to the description it should be about 40 cm long, and mine was 31 cm, and only when I pulled it really hard. I quickly checked other Joy's on Ravelry to see how many pattern repeats reach the armholes. Then I read the pattern once more, carefully this time...

Na moją obronę mam fakt, że pierwsze czytanie opisu miało miejsce w trakcie oglądania najnowszego "Terminatora", a jest to wyjątkowo marny film, więc moja uwaga była rozproszona (był tak kiepski, że pozwoliłam sobie na doczytywanie schematu robótki w nudniejszych momentach, jak widać trzeba było to zostawić na po filmie...).
For my defence I have the fact that I was reading the pattern for the first time while watching the latest "Terminator" movie, and it's a truly a poor movie, so my attention was distracted (it's that bad that I let myself read the pattern during the more boring parts, it seems I should have left it after the movie...).

Dzisiaj już jestem z powrotem na dobrej drodze do posiadania mojego rudego Joy'a, a włóczka Camilla jest świetna, odpowiednio miękka, śliska i mięsista. Tylko na pewno mi jej zabraknie, bo w sklepie było tylko 7 motków. Lauro, czy będzie tego więcej? Jak nie, to pójdę do konkurencji, niestety... ~^^~
Today I'm back on the right track to owning my foxy red Joy, and I really like working with Camilla yarn, it's perfectly soft, slippery and has a good weight. I bought not enough of it though so I'll have to get more.

***

A tutaj skończona Daisy, którą nazwałam Lazy Daisy. Po pierwsze dlatego, że nie chciało mi się robić jej według wzoru, więc zrobiłam po swojemu, od góry. I nie chciało mi się poprawiać pierwszej źle zrobionej dziurki ze złej strony, więc mogę zapinać Daisy na wszystkie guziki z właściwej strony albo na jeden górny z przeciwnej. *^v^* No, i nie chciało mi się robić kieszonek. Ogólnie, jedno wielkie lenistwo! ~^^~
And here is my finished Daisy, or rather Lazy Daisy, as I called this project. First, because I was too lazy to knit according to the pattern so I made it my way, from the top downwards. Second, I was too lazy to frogg several first rows to move the first buttonhole to the correct button band, so I can button up the cardigan with all the buttons onto the correct side or use only the top button, but onto the other side. *^v^* And I was too lazy to knit the pockets. ~^^~





Wzór/Pattern: Daisy (Kim Hargreaves)
Włóczka/Yarn: Sonata (Anilux), 250 g
Druty/Needles: 3 mm




***

A wczorajszy wieczór spędziliśmy u znajomych. *^v^*
And we spent yesterday's afternoon at friend's. *^v^*


Był spritzer z Aperol'em dla złagodzenia upału, zrobiony przez Kasię.
Kasia made us some spritzer with Aperol to calm down the hot weather.

Oraz suhi.
And sushi.

Przygotowane przez Piotrka. ~^^~
Made by Peter. ~^^~


Idealne zakończenie tygodnia!
The perfect end of the week!

Saturday, August 01, 2009

Sobotni poranek / Saturday morning

Ponieważ dziewczyny dostały już swoje obrazki, mogę je pokazać na blogu. *^v^*
Najpierw Michelle, która lubi beże i brązy, więc w ramach podziękowania za ptaszorki, które dla mnie przygotowała, namalowałam dla niej taki pejzaż (format 21x30 cm, media mieszane, akryl, werniks):
Because the girls already received their paintings, I can show them here. *^v^*
First Michelle's, who likes beiges and browns, so as I wanted to thank her for the birds she made for me I painted the following work (21x30 cm, mixed media, acrylics, varnished):


A to niespodzianka, jaką dostała ode mnie Laura, bo ostatnio nie miała lekko, więc postanowiłam ją nieco podnieść na duchu i zainspirować! ~^^~
And here is the surprise I sent to Laura, because it wasn't easy for her recently so I wanted to cheer her up and inspire a bit! ~^^~


To mały obrazeczek (ok. 15x15 cm) z zaskakująco szerokimi bokami, co pozwoliło mi również je pokryć malowaniem.
It's a small picture (about 15x15 cm) with very wide sidesw so I could cover them with paitings.



***

MarrocanMint, użyczyłabym Ci Rori, gdybym mogła Ci ją wręczyć osobiście, pocztą boję się ją wysłać...

Dziuniu, należy pamiętać, że to nie są plastikowe lalki, które kupuje się dzieciom do zabawy. To kolekcjonerskie lalki wykonane z żywicy i pod tym kątem trzeba patrzeć na ich ceny, siedzą sobie w gablotkach i cieszą oczy właściciela swoją urodą albo są odsprzedawane/wymieniane na inne modele. ~^^~ Lalki SD, czyli 60 cm kosztują średnio około 500 dolarów, mniejsze odpowiednio mniej. Natomiast firmy wypuszczają też limitowane lalki w krótkich seriach, które potrafią kosztować 3 razy tyle (jeśli kupione w sklepie) albo 10 razy tyle i więcej, jeśli jest to bardzo pożądany model w małej ilości egzemplarzy. To trochę tak, jak z kolekcjonowaniem rzadkich znaczków, obrazów czy antyków - kosztują tyle, ile kupujący zechce za nie zapłacić. *^v^* Polecam moje wpisy na ten temat z jesieni zeszłego roku.

Przemku, zgadzam się, że ubranko jest piękne, to jest akurat komplet firmowy, ale jest wielu utalentowanych kolekcjonerów lalek, którzy szyją im cudeńka według własnych pomysłów!

Kath, proszę nie tuptać, bo ostateczny termin do zgłaszania się do rozdawajki to poniedziałek włącznie, czyli wynik losowania podam we wtorek. *^v^* Masz rację z tą zakatarzoną lalką, hi, hi.... ~^^~
Daisy zrobiłam z rozpędu, bo Wy robiłyście (Ty i Effcia), a Joy'a już dawno sobie obiecywałam, ale chciałam ją zrobić z białego Kashmir'u, którego do Laury nie dowieźli, a potem zobaczyłam tę rudą wersję i na niej stanęło.

Kruliczyco, makijaż jest sprawą indywidualną, może być tak delikatny albo tak wykręcony, jak tylko sobie zażyczysz. Ja na razie preferuję lalki z "tradycyjnym" makijażem, ale fascynują mnie też takie stylizacje:

Narsha (Black Rose)
DT Yeondu (Candygears)
Narae (Jubriel)

Rene, dla mnie bardziej niepokojące są klasyczne porcelanowe lalki wiktoriańskie, one dopiero potrafią mieć przerażający wyraz twarzy... ^^

Fanaberio, coś jest na rzeczy z tym Chopinem, może dlatego producent umieścił tę główkę na męskim ciałku. *^v^*

***

Mam już 15 cm Joy'a, jeśli ktoś ma uwagi co do potencjalnych problemów związanych z dzierganiem tego modelu - teraz jest najlepszy moment, żeby udzielić mi cennych wskazówek! *^v^*
I have 15 cm of Joy's ready, if you have any ideas or hint on what can go wrong or what I should pay attention to with this project - now is the best moment! *^v^*

Friday, July 31, 2009

Nowa lalka / New dollfie

Jest nowa lalka, która po pierwszym rzucie oka spodobała mi się tak samo, jak kiedyś Rori!
There is a new dollfie that I really liked at a first glance, just like it was with Rori!


Pochodzi zresztą z tego samego źródła - z chińskiej firmy Dollzone, lada dzień powinna być dostępna na stronie polskiego dystrybutora. To model zwany X-3, lalka w rozmiarze SD (Super Dollfie), czyli 60 cm.
It comes from the same source - the Chinese company Dollzone. It's called X-3 and it's an SD (Super Dollfie) size, 60 cm.

Podoba mi się w dokładnie takim makijażu i peruce, no, może można by dobrać jej ładniejsze włoski, ale w tym typie - rude i karbowane.
I liked her in exactly that makeup and wig, well, I might find her some nicer hair but this type - orange red and curled.


Na szczęście na razie kompletnie nie mam na nią pieniędzy (nieprawda, mam 50 zł! ~^^~), bo w zasadzie nie powinno się kupować lalki po obejrzeniu samych zdjęć firmowych, z reguły nafaszerowanych efektami Photoshopa, które często ukrywają wady lalki. Przykładem może być firma Souldoll, która robi lalki z krzywymi buziami, oczy na różnej wysokości, itp, ale to widać dopiero na żywo albo na zdjęciach właścicieli. Poza tym, dobrze jest obejrzeć daną lalkę w kilku różnych stylizacjach, zobaczyć co ludzie z nią zrobili, i wtedy zastanowić się, czy pasuje nam ten model. Ale ja już ją chcę. ^^
Lucky me I have no money for the doll right now (not true, I have about 17 USD ~^^~), because you shouldn't buy a doll after you saw only the company photos. They are often stuffed with Photoshop effects to hide some flaws. There is an example of the Souldoll company which makes very crooked doll faces, eyes on different height, ect, but you can only see it on the owner's photos.
Additionally it's good to see what other people made with a certain dollfie, how they stylized it, and then decide if we like this dollfie or not.
But I already want this doll. ^^


Niestety, okazuje się, że znowu powtarza się scenariusz z lalką Wilka - producent zdecydował, że ta piękna buzia zostanie osadzona firmowo na ciele chłopca... Nic to, jeśli zdecyduję się na jej kupno i zbiorę fundusze, wezmę po prostu tę główkę i kobiece ciałko, jak zrobiłam z Wilką. *^v^*
Unfortunately the situation is the same with X-3 as was with Wilka doll - the maker placed this beautiful face on the boy's body... Well, I can always do what I did before - if I decide on this mold and gather the money, I can buy the X-3 head and girl's body, just like with Wilka. *^v^*


Tymczasem intensywnie pracuję na pierwszym kompleksowym strojem dla Rori, na razie głównie koncepcyjnie i gromadzę elementy. Dzisiaj skończę robić perukę i będę ją upinać/stylizować, trzymajcie kciuki. ^^ Wczoraj spotkałam się z moją inspirującą koleżanką Astarise, która podpowiedziała mi kilka trików i pomysłów (jest w końcu dyplomowanym kostiumologiem! ~^^~), i znalazłyśmy sklep z ciekawymi gotowymi elementami ozdobnymi, które mogłabym użyć do dekoracji lalkowych mebelków, ha! Chociaż chwilowo nie mam na nie miejsca, więc skupię się na strojach. *^v^*
In the meantime I'm working on the first complex outfit for Rori, rethinking the ideas and gathering elements. I'm going to finish the wig this afternoon, and I'll be inventing the hairdo, keep your fingers crossed. ^^ Yesterday I met my inspiring friend Astarise, who gave me some ideas and tricks (she is a costumologist after all! ~^^~) and we found a shop with interesting ornamental elements that I could use while building the dollfie's furniture. But I'm going to concentrate on clothing first.

***

Daisy gotowa! Brakuje jej tylko guzików, które być może kupię w weekend, wtedy pokażę efekt końcowy w przyszłym tygodniu. (Policzyłam, że potrzebuję 13 guziczków, czy to nie będzie pechowy sweter?...)
Daisy is ready! I only need to buy the buttons and I may do it this weekend so I'll show you the final effect next week. (I counted the number of buttons I need and it's 13, is it going to be a jinxed cardigan?...)

Już rozgrzewam druty na kolejny projekt - Joy, oraz kompletnie nową inspirację z sierpniowej rosyjskiej "Sabriny", który planuję zrobić z oliwkowej Sonaty:
I'm already warming up the needles for the next project - Joy, and I have a brand new inspiration from the Russian August "Sabrina", which I'm going to knit with olive green cotton/viscose Sonata:



Thursday, July 30, 2009

Upiekłam kraby / I baked crabs

No proszę, zainteresowanie moją rozdawajką trwa, co mnie cieszy, oczywiście osoby z poza Polski też mogą się zapisywać. ~^^~
Well, you are interested in my giveaway, I'm happy and of course people from outside Poland can join, too. ~^^~

***

Przedwczoraj w niesamowitym przypływie weny twórczej zrobiłam dwie rzeczy: po pierwsze, upiekłam kraby.
The day before yesterday, in some burst of inspiration I did two things: first, I baked crabs.


No dobra, to nie są prawdziwe kraby, tylko rogaliki, a w każdym ćwiartka jabłka obsypanego cukrem i cynamonem, ale tak wyglądały po wyjęciu z pieca. *^v^*
Przepis podawała Rene na swoim blogu.
Okay, these are not the real crabs, these are the cakes with a piece of an apple covered in sugar and cinnamon inside, but that's how they looked taken out from the oven. *^v^*
Rene gave us the recipe on her blog.


Po drugie, spontanicznie zaczęłam w poniedziałek, a skończyłam we wtorek nowy obraz. Robert twierdzi, że jest zbyt spokojny jak na moje prace, bo mało na nim dodatkowych elementów i faktur, ale chodziło mi raczej o uchwycenie inspiracji drzewem o krwistoczerwonych liściach, jakie mijam po drodze na bazarek. *^v^*
Second, I spontaneously started on Monday and finished on Tuesday a new painting. Robert said that it's too calm for my works because it lacks the textures but I rather wanted to express the inspiration with the blood-red leaves on the tree I pass everyday on my way to the market. *^v^*


Format 60 x 60 cm, płótno bawełniane, media mieszane, akryl, werniks.
It's 24x24 in, cotton canvas, mixed media, acrylics, varnished.


Nie potrafię Wam tego pokazać na zdjęciu, ale wygląda on naprawdę magicznie kiedy postawi się go na tle okna i słońce prześwieca go na wylot, wtedy po prostu płonie! ~^^~
I cannot show it here but it's really magical when placed against the window and the sun goes right through it from the back, it truly glows! ~^^~


Przypominam, że wszystkie moje prace możecie oglądać na stronie www.joannakostrzewa.com
Let me remind you that you can see all my works at www.joannakostrzewa.com

Monday, July 27, 2009

Rozdawajka! / Giveaway!

Dzisiaj rozdawajka! *^v^*
Namalowałam dla Was obrazek - 21x30 cm, media mieszane, werniks, opatrzone datą i moją sygnaturą.
Today - a giveaway! *^v^*
I painted a picture for you - 21x30 cm, mixed media, varnished, dated and signed.


Co trzeba zrobić, żeby wylosować ten obrazek? Zostawić komentarz pod tym wpisem, a na swoim blogu powiadomić o mojej rozdawajce. ~^^~ Czas przyjmowania komentarzy - do 3 sierpnia włącznie.
What do you need to do to be the one who gets the painting? Leave me a comment under this post and let others know about my giveaway on your blog. ~^^~ Time to leave the comment - until the 3rd August.

***

Dodatkowo mam gotowe dwie prace, ta już zmierza do Michelle:
Additionally, I have two more paintings, this one is on the way to Michelle:



a ta miała być moją inspiracją, ale jest ktoś, kto aktualnie bardziej potrzebuje inspiracji, więc dostanie ode mnie ten obrazek. ~^^~
and this one was supposed to be my inspiration, but at the moment there is somebody who needs inspiration even more than I do, so I sent it to this person as a gift. ~^^~


Dlaczego nic nie widać? No przecież nie mogę na razie nic pokazać, bo obdarowani nie mieliby niespodzianki! Pokażę, jak już prezenty dotrą do odbiorców. *^v^*
Why there isn't anything to see? Because these are the surprises, so I'll show them to you when the recipients get their presents! *^v^*

***

Teraz o koncercie Gajcy Pamiętamy 44, o który pytała Dajda: kilka utworów znałam już wcześniej z Trójki, najbardziej podobały mi się interpretacje wierszy Gajcego wykonane przez Kawałek Kulki, Karotkę, Maleo Reggae Rockers, Żywiołaka, Pustki, Karolinę Cichą, te były moim zdaniem najciekawsze. Pozostałe wykonania były niejako zgodne z charakterem stylu grania zespołów, takich jak Dezerter, Armia, Kazik, i in. A w ogóle poezja Gajcego jest trudna i chapeau bas dla osób, które przełożyły te teksty na słowo śpiewane (niektóre wiersze były nieco zmienione na potrzeby piosenki, inne były wykonywane bez zmian).

Z opisu na jakimś serwisie dowiedziałam się właśnie, że po pierwszej cześci koncertu, kiedy słuchaliśmy utworów Gajcego, miała nastąpić druga część, kiedy wszystkie zespoły grały swoje piosenki - najwyraźniej nie było to zbyt dosadnie powiedziane przez prowadzących koncert, bo około 23:00, kiedy skończyła się pierwsza część koncertu, my a także na oko połowa jeśli nie większość publiczności po prostu opuściła teren Parku Wolności. My byliśmy przekonani, że ma jeszcze trwać koncert Dezertera, na który nie mieliśmy ochoty zostawać, a tu się okazuje, że chyba wszyscy wykonawcy mieli jeszcze grać, a chętnie potupalibyśmy przy Żywiołaku czy posłuchalibyśmy, jak gra Karolina Cicha...

Jedynym minusem była konferansjerka między utworami, kiedy na maksa lansował się jakiś pan prezenter z TVN, ale tak chyba musiało być, bo TVN Warszawa transmitowała ten koncert. Natomiast ciekawym dodatkiem były wypowiedzi powstańców pokazywane na telebimie w przerwach między poszczególnymi zespołami, a także impresje wyświetlane podczas piosenek, nawiązujące do wierszy, bardzo przejmujące.

***

Mamoon, co Wy z tą moją urodą... najpierw Justyna, teraz Ty! Myślałby kto, że ja jakaś Miss Polonia, czy co?... *^v^*

Agnieszko, Catania rzeczywiście jest zachęcająca, nie zauważyłam jej, dziękuję za podpowiedź, może wybiorę ją na kolejny projekt, na razie lada moment będę miała już w łapkach rudą Camillę od Laury! ^^

Małgosiu, bardzo chętnie, napisz mi maila, jakie godziny Ci pasują i czy masz pomysł na miejsce. ~^^~

Sroczko, pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa. ^^

Saturday, July 25, 2009

Slow weekend?

Po pierwsze, buziaki dla wszystkich Anek, które dzisiaj obchodzą imieniny! ~^^~
First of all, to all the Annas - happy names day! ~^^~

***

Tym razem nie zapomniałam o aparacie! *^v^*
W sobotnie przedpołudniu odwiedziłam Rene, gdzie zostałam wspaniale nakarmiona,
This time I haven't forgotten the camera! *^v^*
On Saturday morning I paid a visit to Rene, where I was given delicious food,


towarzysko przyjęta przez słodką jamniczkę i słodkiego synka Rene (który za szybko pojawiał się nam w pokoju i znikał, żeby go uchwycić na zdjęciu ^^),
I met the cute doggie and cute Rene's son (who appeared and disappeared from the room too quickly to catch him on the photo ^^),


i obsłużona fryzjersko, dzięki czemu mam teraz wyrównane włosy, gotowe do zdyscyplinowanego odrastania. To było bardzo miło spędzone sobotnie przedpołudnie! *^v^*
and I was given a haircut that disciplined my hair and prepared it to grow. it was a really nice Saturday morning and afternoon. *^v^*


Ale teraz należy naprawdę mnie pochwalić - wieczorem poszliśmy na koncert poezji Gajcego do Parku Wolności obok Muzeum Powstania Warszawskiego, ja i kilka setek ludzi dookoła!... ^^ Po koncercie ruszyliśmy spacerkiem do Marszałkowskiej, na kebab i piwo, a potem pod Dworzec Centralny do nocnego autobusu, który zawiózł nas do domu.
And now you can praise me - in the evening we went for a concert of Gajcy's poems (he was a young poet who died during the Warsaw Uprising in 1944, during the II World War, several rock bands adapted his poems into the songs). Me and several hundreds people around me!... ^^ After the concert we walked towards the centre of Warsaw for a beer and a kebab, and then we walked to catch the night bus home.

Muszę przyznać, że z całym tym moim strachem przed ludźmi i miastem nocą, przez cały wieczór czułam się zaskakująco komfortowo. Może dlatego, że są wakacje i na mieście było naprawdę mało ludzi.
I must admit that with all my fear of people and city at night I felt surprisingly comfortable. Maybe because it's holidays and many people are out of the city.

Dzisiaj zamierzam zakończyć weekend wizytą znajomych u nas w domu, będę też kończyć obrazki, które pokażę już jutro (to obiecana rozdawajka *^v^*), porobię na drutach i zajmę się wykańczaniem peruki dla dollfie, którą robię od jakiegoś czasu. (Tak, dobrze czytacie, robię perukę dla lalki, chyba kompletnie zwariowałam, ale nic to, jestem na finiszu! ~^^~).
Today I'm going to slow down and finish the weekend with some friends visiting us in the evening, I'm also going to varnish the paintings I finished (tomorrow's a giveaway, stay tuned *^v^*), I'm going to knit a bit and work on the dollfie's wig I'm making. (Yes, it's correct, I've been making a wig for my dollfie, I must be absolutely crazy! ~^^~ Well, it's almost finished now.)

Friday, July 24, 2009

Hey, Mrs Postman!

No proszę, to ja myślałam, że jestem jedynym takim odludkiem, zawikłanym we własne lęki... Wszystkie słowa otuchy bardzo mi pomagają i podnoszą na duchu, także te komentarze, w których dzielicie się ze mną swoimi przeżyciami, to powoduje, że czuję się częścią większej grupy. Zresztą, nieszczęście komuś opowiedziane to już część ciężaru zdjęty z serca. ~^^~
Well, I thought I'm the only hermit hidden in my fears... I highly appreciate all your warm words, also the comments saying you feel the same, it makes me feel I belong to a bigger group. And the misery shared is already halved. ~^^~

Co do pierogów ze szpinakiem i fetą - nadzienie robię tak: świeży szpinak przesmażyłam na masełku z dwoma zmiażdżonymi ząbkami czosnku, solą i pieprzem, po zdjęciu z ognia dodałam pokruszoną fetę. Porządnie wymieszać i gotowe! ~^^~
A jak smakują? Hm... no tak, jakby wymieszać szpinak z fetą, trudno to opisać smakowo. *^v^* Moje były wyjątkowo smaczne, bo szpinak był z działki moich rodziców i miał bardzo intensywny smak.
As for the spinach and feta dumplings - I make the following stuffing: I fry two good handfuls of fresh spinach on some butter with two crushed cloves of garlic, salt and pepper, after I remove it from the stove I mix it with a handful of crumbled feta cheese. Stir well and ready! ~^^~

Samo ciasto pierogowe też jest proste, podaję przepis dla zainteresowanych:
3 szklanki mąki, 0,75 szklanki wrzątku, 0,25 szklanki zimnej wody
Mąkę zalać wrzątkiem i odstawić na 10 minut do wystygnięcia. Dolać zimnej wody, wymieszać i odstawić na kwadrans. Po tym czasie dobrze wyrobić. Rozwałkować cienko i wykrawać pierogi.

The dumplings dough is also very easy, here is my recipe:
3 cups flour, 3/4 cup boiling water, 1/4 cup cold water
Pour the boiling water over the flour, leave for 10 minutes, Add cold water, mix and let it rest for 15 minutes, after that knead well for a while. Then it's ready to be rolled thin and cut into dumplings.

Natomiast przepis na kanelbullary mam stąd.
Recipe for kanelbullars come from here.

***

Kath, będziesz miała ze mną Eldorado - ja w zasadzie nic nie prasuję! *^v^* Robert do pracy chodzi w t-shirtach, ja na codzień śmigam w bawełnianych bluzeczkach, pościel mam z mało gniotącej się bawełny. Prasowanie następuje dosłownie kilka razy w roku, jak trzeba założyć męską koszulę albo wyciągnę do wyprasowania moje cztery bluzki koszulowe. ~^^~
Dziękuję Ci za link, przeczytałam ale nie do końca zgodzę się z poglądami pana psychologa. Pisze on np.:
"Czym ja się różnię od człowieka powiedzmy z depresją? Przykro mi, ale tylko tym, że nie robię problemu z tego co czuję. Ponieważ mam cel, który leży na zewnątrz, nie robię takiej afery z tego, czy akurat czuję się przygnębiony czy nie." Gdyby to było takie proste, że wystarczy nie robić problemu z tego, co się czuje, to nie byłoby ludzi w depresji. Ten pan, mimo, że jest psychologiem, chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, co to oznacza...

Dajdo, zrób te pierogi! Przygotuj sobie miseczkę nadzienia szpinakowo-fetowego, a drugą - np.: mięsnego albo ruskiego, gotujesz to potem na dwa garnki, żeby się nie pomieszały, albo jedne po drugich. Ja tak robię, bo nie opłaca się przygotować małej ilości ciasta na pierogi, ja zawsze robię z 750 g mąki, i wtedy dobrze mieć dwa lub trzy nadzienia gotowe, nadwyżkę zawsze można zamrozić na później (zarówno surowe ciasto, nadzienie, jak i już gotowe pierogi).

Aniu, czy 74 to Twój rocznik? To jesteśmy równolatki! ^^ Nie mów "ja nie potrafię tworzyć", każdy może znaleźć jakąś gałąź sztuki, w której jest dobry, ja kompletnie nie umiem malować realistycznych widoków czy portretów, ale znalazłam sobie inną niszę i w niej się realizuję. *^v^*

Magii66
, nie będzie zdjęcia Daisy z kontrastową nitką, bo... nie będzie kontrastowej nitki! Wczoraj zrobiłam jeden rękawek na próbę i nie spodobało mi się, będzie tylko malachitowa zieleń. ^^

Michelle, do Poznania to może bym się nawet wybrała? Zastanowię się, kiedy i czy miałabym możliwość wyjazdu, chociaż na dzień lub dwa. Może zrobiłabym sobie objazd po Polsce i odwiedziła kilka osób jednym ciągiem? *^v^*

Jagienko, dziękuję za zaproszenie, mąż już się zastanawia, jak mnie wypchnąć do Ciebie chociaż na kilka dni, ale na razie chyba jednak zostanę przy nim, za dużo zostawiłabym na jego głowie.

Sprężyno, mogę upiec bułeczki i przyjechać do Ciebie do Wrocławia! ~^^~

Fanaberio, ja to wiem, tylko strasznie mnie wkurza ta ogarniająca mnie niemoc... Mam milion pomysłów na różne projekty, jeszcze wieczorem przed snem wyobrażam sobie, jak je zacznę od rana realizować, a rano... dopada mnie zniechęcenie i nie robię nic, albo ledwo uszczknę to czy tamto. Wiem, muszę dać sobie czas i próbować działać po troszeczku.

Krissie, dumplings are the best for Winter, you should try them. ^^

Lauro, przyjeżdżaj to Cię nakarmię! *^v^*

***

A dzisiaj przyszła pani listonosz. A co mi przyniosła?
And today my Mrs Postman came and brought me something.

Kyaaaaa! ~^^~

Zaptasiło się u mnie kompletnie! Dostałam niesamowitą przesyłkę od Michelle - ptaszarnia na całego: na obrazku, na makatce, na saszetce, na przywieszce, i niesamowity collage z tkaniny i innych elementów, z wkomponowaną czterolistną koniczyną. *^v^*
Many birds appeared in my home! I received a great parcel from Michelle - handmade birds on the picture, on the kelim, on a small bag, and on the incredible fabric collage, with the four leaf clover. *^v^*


Wszystko to pójdzie niebawem na ścianę pracowni, ponieważ zbliża się sierpień, a to oznacza zastrzyk gotówki i zakup kilku mebli do pracowni - regału i biurka, nad którym powieszę tablicę korkową i inne inspirujące różności.
I'll soon put everything on my studio wall, because August is coming and it means some cash for furniture - a bookcase and a desk, above which I'm going to hand my inspiration board and other inspiring items.

Kochana, strasznie dziękuję! Acha, patyczek dotarł w trzech częściach, ale znajdę sobie nowy. ^^ W poniedziałek leci do Ciebie paczuszka ode mnie. ~^^~

***

Dzisiaj drugie podejście do jagodzianek - tym razem są we właściwym rozmiarze ~^^~ i eksperymentalne - z nadzieniem z borówek amerykańskich i kostki mlecznej czekolady! *^v^*
Today my second attempt at making blueberry buns - this time they are the right size ~^^~ and the stuffing is experimental - with American berries and piece of milk chocolate in each bun.*^v^*


Yikes, skrajne bułeczki trochę się przypiekły... Nic to, polukruję! ~^^~
Yikes, the buns on the sides got burnt a bit... Well, I'll cover them with icing! ~^^~

Wednesday, July 22, 2009

Manufaktura

Coś ostatnio gotuję w ilościach hurtowych. *^v^*
W poniedziałek, zgodnie z zapowiedzią robiłam pierogi - na zdjęciu po lewej stronie są pierogi ze szpinakiem i fetą, a z prawej - z jagodami.
I've been cooking in wholesale numbers recently. *^v^*
On Monday, as I said earlier, I made dumplings - here are dumplings with spinach and feta cheese on the left and with blueberries on the right.


A dzisiaj miałam bojowe zadanie! ~^^~
U Roberta w pracy jest teraz taki zwyczaj, że w czwartki ktoś przynosi ciasto dla ich open space'u, przeważnie kupne. Robert zapisał się na przyniesienie na jutro i zrobiłam dzisiaj duuuużo szwedzkich cynamonowych kanelbullar'ów z autentycznym perłowym cukrem, ciekawe czy zostaną docenione? ^^
And today I had a special task! ~^^~
In Robert's workplace there is now a tradition that on Thursdays one person brings the cake for their open space employees, usually a bought one. Robert applied for the coming Thursday so I made a looooooot of Swedish cinnamon kanelbullars with the authentic pearl sugar. I wonder whether they like them? ^^


***

Niedzielne spotkanie z Justyną na mieście spowodowało, że zaczęłam nabierać rozpędu do życia. To było przemiłe doświadczenie, po pierwsze dlatego, że Justyna jest bardzo fajną osobą i gadało się nam świetnie, nie było niezręcznej ciszy, jak to bywa przy spotkaniu osób dopiero poznających się, raczej wpadałyśmy sobie w słowo, tematy się nie kończyły i nawet przez chwilę rozważałyśmy, czy nie mamy wspólnych znajomych ~^^~ (jednak nie).
Byłam tak zestresowana faktem, że wyszłam z domu sama na spotkanie z kimś mi nieznanym, że nawet zapomniałam o aparacie, który miałam w torbie, i nie zachowała się pamiątka naszego spotkania (oprócz kalorii w biodrach ^^).
Sunday meeting with Justyna gave me a kick for life. It was a great experience, first, because Justyna is a very nice person and we talked a lot, no strange silence between us, sometimes one even started talking when the other still didn't finish. The subjects were endless and for a moment we even thought we had some common friends ~^^~(but we didn't).
I was so stressedwith the fact that I was leaving home alone and meeting somebody I hadn't known before that I even forgot about the camera I had in my bag, so there is no keepsake of that meeting's (apart from the callories in the hips ^^).

Po drugie, siedząc w domu dziczeję i dziwaczeję. ("Siedząc w domu" - ulubione określenie mojej mamy na gospodynię domową, oczyma duszy widzę kobietę siedzącą na kanapie przez 8 godzin, od wyjścia męża do pracy aż do jego powrotu, kiedy znowu włącza się niczym robot, zaczyna się krzątać po kuchni i mówić. *^v^*)
Second, being at home I get wild and weird. (There is a nice saying in Polish about what a housewife do - she "sits at home", my mother's favourite description of me, whenever I hear it I imagine a women like a robot, sitting on a sofa for 8 hours when husband's at work and starting moving when he comes home in the evening. *^v^*)

Jakiś czas temu Robert powiedział do mnie: "Czy zdajesz sobie sprawę, że od kilku miesięcy rozmawiasz na żywo tylko ze mną, swoją matką i moją matką?" I to była prawda. Unikałam spotkań ze znajomymi (nie to, żebym miała ich wielu), na które on chodził, zostawałam w domu po to, żeby siedzieć jak ten kołek i zastanawiać się, co się ze mną dzieje, i dlaczego całe życie dzieje się obok mnie, a ja jestem poza wszystkim, za szybą.
Some time ago Ribert told me: "Do you realise that for the past few months you've been only talking to me, your mother and my mother?" And that was true. I avoided meeting friends (not that I have many of them)that Robert was meeting, I was staying home, sitting and thinking what's going on with me and why life happened everywhere around me, and I was behind the glass looking at it and not participating.

Tak więc, jak już wspominałam, siedząc w domu dziczeję i dziwaczeję. Zaczynam bać się życia. Owszem, utrzymuję kontakty mailowe z koleżankami-blogerkami, ale kontakt bezpośredni to zupełnie coś innego. Dlatego chciałabym to zmienić, małymi kroczkami, bo duże przedsięwzięcia na razie mi się nie udają. Spotkałam się z Justyną, w sobotę jadę do Rene na ploty i podcinanie włosów ~^^~, a jutro idę z grupą znajomych na piwo. Chcę jeszcze odnowić znajomość z jedną bardzo inspirującą koleżanką, która może mi pomóc w realizacji pomysłu na ciuchy dla dollfie (tak, mam pomysły, gorzej jest z realizacją, ale do tego też powolutku dojdziemy.)
So, as I said, being at home I get wild and weird. I'm starting to fear life. Okay, I am in email contact with my blogger friends but the face-to-face friendship is something different. I'd love to change my hermit life, with small steps because I am not able to make big steps yet. I met justyna last Sunday, this Saturday I'm meeting Rene for a chat and a haircut ~^^~, and tomorrow I'm going out for a beer with some friends. I also want to renew my friendship with a very inspiring and creative girl who can help me with my ideas for dollfie's clothes (yes, I have some ideas, it's more difficult for me to realize them, but we'll get there too one day.)

***

Dostałam dziś próbkę Camilli od Laury i to jest idealny kolor na mój Joy! *^v^* W oczekiwaniu na włóczkę będę kończyć Daisy, i tu chciałabym powiedzieć, że jak kto ślepy, to aż miło... Przeczytałam u Kath, że guziki w Daisy wypadają co drugi pas ryżowy, więc w mojej wersji dzielnie robię sobie dziurki... co każdy pas ryżowy!... To się nazywa czytanie bez zrozumienia. ^^ I mam naćkane, ale może dzięki temu sweterek nie będzie się rozchodził na biuście (za to będzie dużo przyszywania, ech...).
Zrobiłam pierwsze zdjęcia Daisy, ale kolor wyszedł mi kompletnie nie taki, jaka jest włóczka... Za to zdecydowałam chyba, jakim kolorem wykończyć brzegi - zostało mi trochę bawełny w kolorze starego złota, który ładnie się zgrywa z malachitem.
Today I received the sample of Camilla's yarn from Laura and this colour is perfect for my Joy! *^v^* While waiting for the yarn to come I'll be finishing Daisy, and I'd like to share my extraordinary skills of reading... I read on Kath's blog that on Daisy you place buttons every two moss rows, so in my version I'm proudly making buttonholes ... on each moss row!... It's called reading without understanding, I guess. ^^ I'm going to have a lot of buttons but maybe thanks to that the cardigan won't open on the bust.
I took some photos of Daisy's but the colour is totally different than in reality... And I think I decided on the contrasting colour - I still have some old gold cotton that matches the malachite nicely.

***

Kath, a jakby Cię ktoś karmił, to prasowałabyś? Bo ja tego nie znoszę, więc możemy się dogadać w kwestii tego związku. *^v^*