Showing posts with label 15minutesmeal. Show all posts
Showing posts with label 15minutesmeal. Show all posts

Monday, November 10, 2014

Czerwona Oberża, w kratę

Urządzanie mieszkania to niekończąca się praca (ale i przyjemność! *^o^*).
W niedzielę pojechaliśmy do IKEA (tak samo, jak wszyscy inni Warszawiacy, którzy nie wyjechali na długi weekend...) i wybraliśmy kanapę, którą kupimy do pokoju dziennego w grudniu (nawet nie próbowaliśmy dobić się do pracownika, żeby ją wczoraj zamawiać a kolejka do załatwienia transportu była kilometrowa!). Oraz złapaliśmy kilka drobiazgów, m.in. odkupiłam filiżankę, którą Rysiek stłukł poprzedniego wieczora... i zaopatrzyliśmy się w poduszki i tę kraciastą powłoczkę, która króluje na pierwszym planie na zdjęciu poniżej.
(Jak popatrzyłam na to zdjęcie to od razu pomyślałam, że jakoś tak świątecznie się zrobiło, tylko brakuje świerkowych gałązek. ^^)
Decorating the apartment is the never ending work (and constant pleasure! *^o^*)
On Sunday we went to IKEA (just like all of the people in Warsaw, well...) and we chose the sofa for the living room we'd buy in December. (The queue to the orders and the transport was so long that we didn't even think about getting the sofa yesterday!) And we got some bits and bobs, like the teacup that Ryszard broke on Saturday... or some pillows and the pillow case you can see in the photo below.
(When I looked at that picture I immediately thought of Christmas, just add the spruce twigs. ^^)



W przyszłym roku planujemy kupić nowe łóżko z porządnym wysokim zagłówkiem, ale póki co musimy się zadowolić naszym sosnowym staruszkiem. Nasza pościel i kapa jest czerwona i chciałam powtórzyć ten kolor w dodatkowych powłoczkach. Dzisiaj w supermarkecie dokupiłam dwie poduszki w rozmiarze 50x60 cm i z resztek materiału, jaki został mi po tej sukience uszyłam na nie powłoczki (mają plecy z białej bawełny, bo mi tych resztek nie wystarczyło ale to dobrze, bo nie będą brudzić ściany), i już możemy się wygodnie oprzeć podczas wieczornego czytania książek w łóżku. *^o^*
Next year we are going to buy a new bed with a proper high headboard but for now the old one has to be spruced up. Our bedding and cover is red and I wanted to repeat this colour in the additional decorations. Today I bought two bigger pillows in the supermarket and sewn the cases from the fabric that was left after making that dress (the backs are white cotton). Now we can comfortably read in bed in the evening. *^o^*

Musiałam też uszyć małą powłoczkę na Ryśkową poduszkę, która zawsze leży obok mojej poduszki i czasami Ryszard przesypia na niej całą noc tuż obok mojej głowy. Zużyłam na nią kawałek materiału w biało-czerwonych barwach, znaleziony w moich zapasach.
Of course I had to sew a pillow case for the Ryszard's pillow too, his pillow is always next to mine and he sometimes sleep there all night. I used a piece of fabric from my stash in the same colours.




Oczywiście w trakcie dnia nie ma mowy, żeby kot spał na swojej poduszce (przecież nie ma mnie wtedy obok! *^v^*), tylko musi się ułożyć na łóżku, im bliżej środka tym lepiej!
Of course he doesn't sleep on the pillow during the day (because I'm not there at that time! *^v^*), the middle of the bed is just perfect!




***

Kolejne propozycje z książki "15 minute meals" Jamiego Olivera.
Najpierw steki wieprzowe w węgierskim sosie paprykowym (str. 94) - bardzo smaczna potrawa, ale mam trzy ale - po pierwsze więcej słodkiej wędzonej papryki, bo sos jest zbyt pomidorowy jak na węgierski smak. Druga sprawa - polędwiczki są jakoś tak mało spokrewnione z sosem, są usmażone i po prostu na nim położone, to mogłoby być cokolwiek, inne mięso, ryba. I trzecia kwestia - tuż przed podaniem należy wmieszać do gorącego sosu świeżą rukolę i kilkoma listkami posypać danie po wierzchu - rukola dodana do gorącego sosu od razu zamienia się w zwiędnięte bure niewiadomoco, i nie wygląda to apetycznie, moim zdaniem wystarczyłoby podanie osobno surówki z rukoli. (widzę, że zapomniałam obsypać talerz i cały stół papryką, hm....)
Here are the next dishes from the "15 minute meals" by Jamie Oliver.
First, pork steak in Hungarian pepper sauce (page 94) - very tasty dish but I'd add much more sweet smoked pepper because the sauce is too tomato-y for a Hungarian one. The second problem - the pork steaks are good but they're just fried and placed on top of the sauce, they have not much in common, it could be anything, pork, chicken, fish. And third, you are supposed to mix some fresh rocket leaves into a piping hot sauce, and when you do that they immediately turn into wilted brown Idon'tknowwhat. I'd rather serve a rocket side salad instead. (I see I forgot to dust the paprika all over the plate. And the table...)


Drugie danie to tajska dyniowa laksa z kurczakiem (str. 44)
Wszystkie laksy, jakie jadałam w indonezyjskich czy indyjskich restauracjach były zawsze ostre, od "mocno pikantne" do "wypalę ci wnętrzności"! A ta jest owszem pięknie aromatyczna i pyszna, ale wcale nie ostra, jedna papryczka chilli wiosny nam tu nie uczyni! Co w sumie jest dobrą wiadomością dla tych z Was, które lubią jadać łagodne dania albo chciałyby tę zupę podać dzieciom - spokojnie można, jest wręcz słodka od dyni i masła orzechowego! Mój mąż był bardzo zadowolony. Acha, i moja zupa nie była miksowana na gładko, tylko roztarałam dynię widelcem, żeby pozostały grudki.
Second dish is a Thai chicken with squash laksa (str. 44)
All the laksa soups I've every eaten in the Indonesian or Indian restaurants were spicy, from "definitely hot" to "I'll burn a hole in your stomach!", but this one is very mild with only one red chilli pepper. Which is okay if you like mild food or want to serve this to your children, the soup is very sweet from the addition of squash and peanut butter! My husband was very happy. Oh, and my soup wasn't mashed, I just pressed some squash pieces with a fork.



Ostatnie danie z tej partii to gnocchi z kiełbasą i jarmużową sałatką na ciepło (str. 184). 
(Czy zauważyliście, że wszystkie pięć przepisów pochodziło ze stron z czwórką? *^v^* Totalny zbieg okoliczności!)
Tym razem ja zawiniłam - przeczytałam listę potrzebnych składników i na pierwszym miejscu była kiełbasa, no to kupiłam pyszną pieczoną kiełbasę, którą pokroiłam w talarki. Okazało się, że Jamie kupił kiełbasę surową, którą wypsnął z flaka i powrócił ją do stanu mięsa mielonego, stąd inny wygląd naszych dań i trochę inny smak, bo kiełbasa w talarkach nie połączyła się tak z sosem pomidorowym jak zrobiło by to mięso mielone. Ale całe danie jest bardzo smaczne, nie rozumiemy tylko dodatku brokułów do sosu, nic nie wnoszą. Za to ciepła jarzynka z fasolki szparagowe, jarmużu i boczku z orzechami laskowymi z miodem to czysta poezja! *^v^*
The last dish is sausage gnocchi with warm kale &bean salad (page 184).
(Did you notice that all the recipes came from pages with number 4? *^v^* Absolute coincidence!)
This time it was my mistake - I read the list of ingredients and there was a sausage, so I bought a good baked sausage that I later cut into slices. Unfortunately, Jamie meant a raw sausage which he removed from the casing and fried on the pan as if the ground meat. The taste was a bit different then, but it was a good dish after all, the only weird addition is the broccoli in the sauce. But I have to mention the warm kale and bean salad with bacon, hazelnuts and honey, pure poetry! *^v^*


Wednesday, November 05, 2014

Czytanie i rękawiczki w jodełkę oczywiście!




Dzisiaj środa, a więc Dzierganie i Czytanie u Maknety.
W poniedziałek skończyłam "Cudzą maskę" Aleksandry Marininy i jak przewidywałam po pierwszych rozdziałach jest to świetna lektura kryminalna. Cała intryga jest tak sprytnie poprowadzona, że nawet szereg zbiegów okoliczności, które prowadzą do rozwiązania zagadki i odnalezienia winnych nie sprawia wrażenia wyciągniętych z rękawa i podsuniętych czytelnikowi na siłę. Chwilowo robię sobie przerwę od Marininy (chociaż kolejna powieść już grzeje nocny stolik... ^^), i zabieram się za thriller "Wirus" autorstwa Guillermo del Toro i Chucka Hogana. Słyszałam pozytywną recenzję tej książki (ale nie serialu, który teraz jest emitowany na którymś z kanałów kablówki) i udało mi się dorwać ją w mojej bibliotece, zobaczymy czy taka wizja wampirów przypadnie mi do gustu.
Today is Wednesday so it's Makneta's Knitting and Reading.
On Monday I finished "Somebody Else's Mask" by Aleksandra Marinina and as I expected after a few chapters it was a great detective story. The story is created in such a way that even the coincidences leading to finding the solution to the killings are reasonable and well justified. I decided to rest from Marinina for a moment (although another book is already on my bedside table... ^^), and I started a book I read a good review of. On one of the Polish cable channels there's a tv series based on that book but I've heard it's not that good at all. It's "The Strain" by Guillermo del Toro and Chuck Hogan, we'll see whether these are my kind of vampires or not.



Skończyłam drugą rękawiczkę w jodełkę! (co ja miałam z tą pepitką w nazwie, i nikt mnie nie poprawił, dopiero Korespondentka Wojenna!... *^-^*)
Kiedy robiłam główną część dłoni zastanawiałam się, dlaczego, na litość bogów wszelakich, czekałam z drugą rękawiczką do pary aż cztery lata?!... A potem dotarłam do palców...
I finally finished the second pepita glove!
When I was knitting the palm part I was wondering why on earth it took me four years to make the second one?!... But then I reached the fingers....



Jestem niezmiernie szczęśliwa, że to koniec tej robótki, bo o ile dzierganie głównej części rękawiczki było relaksujące i zabawne to przy palcach prawie umarłam z nudów!... Nie lubię dziergać palców, takie małe formy wymagają niezłego operowania kilkoma drutami w obrębie zaledwie kilku oczek i nie jest to wygodne. Czasami sobie myślę, że mogłabym dziergać mnóstwo par rękawiczek rocznie, gdyby tylko znalazł się ktoś, kto robiłby za mnie te wszystkie palce! *^w^*
I'm unbelievably happy that I finally finished this project. Knitting the palm was relaxing and fun but I almost died of boredom while making the fingers!... I don't like making fingers, such small forms require delicate operating with many thin needles over just a few stitches and it's not fun at all. Sometime I keep thinking that I might knit a lot of pairs of gloves a year if only somebody else made all the fingers! *^w^*




W oryginale rękawiczki nie mają jakiegoś konkretnego brzegu oprócz nabranych oczek, ale nie spodobało mi się, jak się wywijał i rękawiczka zbyt nagle się zaczynała jak na mój gust. Tak więc jak tylko skończyłam ostatni palec to błyskawicznie dorobiłam gładkie czarne mankiety podwinięte pod spód.
The pattern does not include any specific cuff edge and it curled a bit which made me crazy so I picked up the stitches and knitted a short black cuff turned underneath. 



Miały rację te z Was, które ostrzegały, że po tak długim czasie druga rękawiczka może się różnić od pierwszej. Pierwszą robiłam w 2010 roku, podczas maratonu filmowego któregoś z sezonów "24", ręce miałam zajęte drutami a głowę ostrą akcją filmu i w niektórych miejscach coś tam pomieszałam, czego nie chciało mi się poprawiać. Teraz mimo maratonu filmowego pierwszych sezonów "Przyjaciół" bardziej skupiłam się na schematach i mam wrażenie, że lewa rękawiczka jest wykonana staranniej niż prawa, ale nie są to duże różnice.
Those of you who said the second glove might be different from the first one were right. I made the first glove in 2010 while watching episodes of one of the "24" seasons and when my hands were occupied with knitting my head was busy with watching the movies, so I messed up the charts in some points and I really didn't feel like frogging. Now I was much more concentrated on the charts (despite the fact that we started to watch "Friends" from season one *^v^*), and I can see that the new left glove looks a bit better than the old right one.




Dziergałam na drutach 2,5 mm natomiast nie mam pojęcia, jakiej włóczki użyłam... To były jakieś stare zapasy, które dostałam kiedyś od cioci, przewinięte w kulki, bez metek. Rękawiczki wyszły bardzo ciepłe (nic dziwnego, w końcu przy tak drobnym wzorze i krzyżowaniu nitek na lewej stronie wyszły praktycznie dwuwarstwowe!) i mięciutkie. Zimo, przychodź! *^o^*~~~
I used 2,5 mm needles but I have no idea what yarns I knitted with... It was something from the old stash of my Aunt's, no labels. The gloves are really soft and warm (no wonder, in such a dense pattern and threads criss-crossing on the wrong side they're practically double layered!). Winter, you can come now! *^o^*~~~

Co teraz na drutach? Zaczęłam eksperymentalny sweter dla Roberta metodą contiguous, zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. Poza tym wygrzebałam jeszcze jednego trupa robótkowego - mam prawie całe plecy cienkiego bordowego klasyka z lat 1950-tych, którego przód miał być dwukolorowy, o taki:
What's now on my needles? I started a cardigan for Robert using the contiguous method, we'll see how it goes. I also dug out another UFO - it turned out I had an almost finished back of the following classic from the 1950's: 



Ale sama nie wiem, czy wciąż podoba mi się ten model. I w ogóle, czy jest sens robić taki cienki sweterek wkładany przez głowę, skoro w ogóle takich nie noszę, hm.... Może zrobić go w wersji kardigana?  Decyzje, decyzje.....
But I'm not sure I like it anymore. Should I knit on when I don't even wear such thin pullovers? Or maybe I could turn it into a cardigan? Decisions, decisions....

***

Druga propozycja z książki "15 minutes meals" Jamiego Olivera to meksykańska zupa pomidorowa z fetą i kawałkami tortilli (i z podsmażonym kurczakiem marynowanym w sosie chilli, mój dodatek), strona 204. Jamie (lub jego stylista jedzenia) jak zwykle podał to danie rozrzucając jedzenie po deskach i po stole *^o^*, u mnie wersja bardziej zdyscyplinowana czyli dodatki w miseczkach. I brakuje tu awokado, bo niestety kupienie w Polsce awokado gotowego od razu do jedzenia jest chyba niemożliwe, każde na które trafiam musi zawsze poleżeć kilka dni zanim zmięknie i dojrzeje.
My second dish from "15 minutes meals" by Jamie Oliver is a Mexican tomato soup with feta and tortilla chips (and some fried chicken marinated in chilli sauce, my addition), page 204. Jamie (or his food stylist) served the food as usual - tossing it around the table. *^o^* My version is much more disciplined which means sprinkles in bowls. And I skipped the avocado because you cannot buy the ripe avocado in Poland that is ready to eat on the same day. I always have to buy the tough ones and leave them on the window sill for a few days.



Nie ma się co ukrywać - zachwycaliśmy się tym daniem! *^o^* Połączenie kremowej zupy, grillowanych kawałków tortilli z serem, fety, sosu z jalapeno i mięty, świeżej kolendry i chilli daje przepyszny rezultat, Szczerze polecam!
There are no doubts that we simply looooved this dish! *^o^* The creamy soup with crunchy tortilla chips with cheese, smooth feta, jalapeno and mint sauce, fresh coriander and chilli gave a really yummy result, I highly recommend!