Showing posts with label anniversary. Show all posts
Showing posts with label anniversary. Show all posts

Monday, June 19, 2017

Tak się kochamy

już od dwudziestu pięciu lat!!!..... *^V^*
We've been in love for the last 25 years!!! *^V^*



PS.: To rocznica bycia razem, licealna miłość, ale nie ślubu. Ślub braliśmy 19 czerwca 2004 roku. ^^*~~
PS.: It's the 25th anniversary of being together, highschool sweethearts, not counted from the wedding. We got married on 19th June 2004. ^^*~~

Thursday, June 20, 2013

Na upały - mohair!

Yesterday we celebrated our wedding anniversary in a sushi restaurant, first time since coming back from Japan, and it was a good choice because we had a delicious meal and we are definitely going to visit this place again. *^v^* 
While waiting for the new bamboo yarn for the Summer projects I made a mohair poncho, photos hopefully during the weekend, maybe the temperatures drop a bit then.

きのう、結婚記念日がありました。夫とおいしい寿司を食べにいきました。
今日は竹の毛糸を買いました。いま新しい夏のプロジェクトを始まることができます。



Świętowaliśmy wczoraj rocznicę ślubu i w ramach odświętnego obiadu wybraliśmy się do Soto Sushi na warszawskim Ursynowie. To nie była łatwa decyzja, bo od pobytu w Japonii ani razu nie jedliśmy sushi tu w Polsce. Powód? Wysokie ceny za mizerny wybór kilku ryb z mrożonki.
Wiem, że inaczej się nie da, bo Warszawa to nie port nadmorski, i nie mogę się spodziewać takiej różnorodności świeżych ryb i owoców morza, jakie jedliśmy w Tokio, więc po prostu nie mieliśmy do nikogo pretensji i sushi odpuściliśmy sobie na dwa lata w ogóle.
Ale wczoraj postanowiliśmy się przełamać i spróbować. I o Soto Sushi mogę się wypowiedzieć w prawie samych superlatywach! *^v^* "Prawie" bo po pierwsze, nie dostaje się mokrych ręczniczków do wytarcia rąk (przyzwyczaiłam się do nich w Inabie i teraz zawsze oczekuję, że będą podane w japońskich restauracjach... ^^), no i drugi raz nie zamówimy tam nigiri - mała porcyjka ryżu z kawałeczkiem łososia, tuńczyka albo ryby maślanej, nuuuuuuuudaaaaaa...... Za to wybór maki jest ogromny, a na zdjęciu poniżej (komórkowe, dlatego takie sobie) coś, co nas zachwyciło smakowo - tamago maki z krewetką w tempurze na ostro! ^^*~~
Od razu obiecaliśmy sobie, że jak tylko finanse pozwolą, to wracamy tam na większą ucztę. Jedzenie było pyszne, obsługa przemiła, oprócz sushi zamówiłam sałatkę z ananasem (dostaje się ją również jako mały poczekalnik), a to co widzicie na zdjęciu udekorowane pięknym kwiatem to wielka jak pięść góra marynowanego imbiru, kiełków, surówki z glonów wakame i hijiki - na tym Soto nie oszczędza! (szczerze mówiąc, tego imbiru podawałabym nawet dużo mniej, bo ponad połowę zostawiliśmy i poszło do wyrzucenia, tego się nie zjada łyżkami... ^^).



Kontynuując temat jedzenia, póki jeszcze sezon trwa chcę Wam polecić gulasz jagnięcy z rabarbarem z czerwcowego numeru "Magazynu Kuchnia" (podobno równie pyszny wychodzi z mięsa wieprzowego). Rozważam, czy nie zamrozić kilku łodyg rabarbaru, żebyśmy mogli cieszyć się jego smakiem w zimowe miesiące. *^o^*



Oprócz gotowania i jedzenia - dziergałam. Wiem, upały chyba za bardzo dały mi się we znaki, bo właśnie wczoraj skończyłam... mohairowe poncho! *^w^* Nie pytajcie, jak mi się udało utrzymać mohairową robótkę w rękach i na kolanach w 30 stopniach, może ratował mnie fakt, że mieszkam na parterze, a tu zawsze mam chłód bijący od piwnicy, więc nasze mieszkanie nie jest aż tak nagrzane. Postaram się pokazać gotowy produkt w weekend, o ile nie umrę z przegrzania, kiedy założę moje poncho do zdjęć... ^^*~~

Zrobiłam go z bardzo dziwnej włóczki, którą dostałam od Squirk (bardzo dziękujemy!) - motki ze starych zapasów w przepięknym kolorze (na zdjęciu wyszedł dużo za jasny, w rzeczywistości to piękny ciemny głęboki chaber), a na metce informacja jak widać: "mohair 100%, made as in Scotland". *^v^* Motki były małe, po 25 g, bardzo mięciutkie, nie wiem, jaki miały metraż, ale przerabiałam je na drutach 4 mm. 


A robiłam to poncho, bo musiałam zająć czymś ręce w oczekiwaniu na włóczkę bambusową na nowe letnie projekty! *^o^* Jasny wrzos będzie na Striped Tee, a ciemny wrzos na bolerko Die Cut Vest. Trochę oszukałam się na pierwszym kolorze, bo na zdjęciu na stronie Fastrygi wygląda on na jasny brudny róż, a na żywo jest jasnym fioletem, ale cóż, takie są uroki kupowania przez Internet, ten kolor też mi się podoba.
Jestem bardzo ciekawa tego bambusa, pierwszy raz mam do czynienia z tego rodzaju włóknem i jest ono w mojej ulubionej 'cienkości' - 100 g/440 m! ^^*~~ Czy któraś z Was robiła już projekty na drutach albo szydełku z włóczki Alize Bamboo Fine? 
Jak tylko zaczną działaś proszki przeciwbólowe, wrzucam nowe robótki na druty! (moja ręka chyba na znak protestu, że kończymy jutro pierwszą partię rehabilitacji, zaczęła dzisiaj bardzo mocno boleć i drętwieć, ech...)


Friday, June 19, 2009

Chwalę się! / Sth to brag about

Słoneczko, witam Cię w świecie blogowym! *^v^*

Doroto, wypróbuję przepis Twojej babci w weekend, jak już pożremy mojego placka z czereśniami. Fakt, jest jeszcze łatwiejsze, ale to zaleta biszkoptów - dużo jaj i wiele więcej nie potrzeba! ~^^~

Dajda, przysięgam, że ciasto wyszło bardzo smaczne! Mąż może zaświadczyć, wczoraj brał dokładkę. *^v^* Ale chyba wiem, na czym może polegać problem - moje zrobiłam w bardzo płytkiej foremce do tarty, więc warstwa ciasta jest płaska, przez co wierzch jest blisko spodu, a wierzch spiekł się na piękną chrupiącą słodką skórkę, a pod nim jest niska warstwa miękkiego placka z czereśniami gdzieniegdzie. Być może to ciasto upieczone w wysokiej formie jest wyrośnięte i całe wilgotne i wtedy traci na smaku.
To może też być kwestia piekarnika, który niedopieka środka, sama taki miałam do niedawna i knocił mi ciasta i chleby. A owoce takie jak czereśnie, wiśnie czy truskawki zawsze puszczą sok, wydaje mi się, że pomaga w tym ułożenie w foremce najpierw ciasta a na wierzch owoców, wtedy spód zdąży się podpiec zanim owoce puszczą sok i wnikną w głąb placka, nawilżając go. Taką mam teorię. ~^^~

***

A dzisiaj się chwalę! *^v^*
Today I have something to brag about! *^v^*

Po pierwsze, chcę Wam pokazać, jaki prezent dostałam jakiś czas temu od MaroccanMint.
Nie pokazywałam go wcześniej, bo najpierw prezent był w nowym mieszkaniu, a lalka w starym, potem lalka była już w nowym mieszkaniu, ale jej peruka wciąż w starym... Ale wreszcie wszystko jest w jednym miejscu i mogę się pochwalić, jakie cudo dostałam! Sama niezbyt palę się do patchworków, ale podziwiam osoby, które mają do nich cierpliwość i talent, popatrzcie sami na te wachlarze, które kojarzą mi się z wzornictwem japońskim:
First, I want to show you the gift I received some time ago from MaroccanMint.
I didn't write about it earlier because first the gift was at the new flat and the dollfie was at the old flat, then the doll was already at the new flat but her wig was still at the old one... But finally everything is where is should be and I can show you the handmade masterpiece patchwork! I'm not too keen on making them myself but I love seeing other people's work and talent, just look at those fan patterns that remind me the Japanese designs:





A po drugie, dzisiaj obchodzimy piątą rocznicę ślubu, a siedemnastą rocznicę bycia razem. ~^^~ Z tej okazji nastąpi podział zadań: ja będę wyglądać pięknie, a maż mnie zabierze na sushi. ^^
And second, today is our fifth wedding anniversary and seventeenth anniversary of being together. ~^^~ So, we split the duties: I'm going to look gorgeous and my husband is taking me out for sushi tonight. ^^


Tuesday, June 19, 2007

19 June 2004

It's been three years since we've married and fifteen years since we've met! *^v^*

And I still wouldn't change him for anybody else! "^^"

Monday, March 12, 2007

Champagne for everyone! ^^

I just realized that today is my 1st blogging anniversary! *^v^*

What I learnt throughout this year of crafting:
- the second knitted sock can be quite a different size than the first one... which means I didn't pay the same amount of attention to keep the same tension of the yarn during the making of both socks!... (sic!) ^^
- but also many positive experiences, like toe-up socks, knitting cables without the cable needle, lace on very small needles, felting the knitted objects, weaving, a tiny little bit of crocheting, coming back to my roots that is embroidery! ^^,
- I learnt naalbinding and tried my hand in patchwork
- I made many different things like shawls, gloves, hats, capes, bags, wristwarmers, socks, some historical outfits and some everyday clothes,
- I published on my blog some free knitting patterns ^^
- I started to sell my things in two more on line galleries (in addition to the one I cooperated with for some time)
- I bought a loom (my big dream!)
- I initiated the crafty meetings with the girls in my historical group in an attempt to create both crafts learning zone and a kind of a women spiritual circle - I think it works fine up till now! *^v^*
- I started belly dancing classes, yikes! ^^
- but first of all, I met some incredible crafty people all around the world! *^v^*

What I would like to try:
- the following yarns are not available here in Poland and I'd love to try them someday: Rowan Kidsilk Haze, Noro Kureyon, Lorna's Lace
- I still haven't knitted a whole sweater (which is my 2007 goal)
- I would like to learn spinning and dyeing with Kool-Aid (although it's not available in Poland)
- tatting is on my list of "to learn someday" things, maybe I'll manage to try it this coming blogging year ^^
- and probably many many more things that will come to my ever busy mind! ^^

Hugs and kisses to all my readers! *^v^*

Weekend crafts
These are the projects I've been working on last weekend:
I did a bit of cross-stitching on my Burgundian tapestry (not mine, it's already Helene's! ^^), I finished the first skein and started the second one of the Morning Surf scarf for my mother's birthday and I embroidered my Wordpicture - I covered the tree with buttonhole stitches and barred chain stitches (last week's TAST stitch - just in time, because tomorrow Sharon will announce the next stitch ^^).
I've been working with many shades of brown and ecru which is not typical for my colour schemes but I like the effect. When I finished working on the tree last night my first thought was I overdid it, but the when I wathced it for a while and got used to it more, I decided that I like it. I think it's more or less all I wanted for the tree, now I'm going to concentrate on the background, which, as colourful as it is, still needs some embelishments (that's my view! ^^).
As a bonus some close shots of the barred chain stitch: