Showing posts with label Nigel Slater. Show all posts
Showing posts with label Nigel Slater. Show all posts

Wednesday, September 09, 2015

No więc, Zwyklak...

Śniadanie - podstawowy posiłek dnia, więc dlaczego nie miałoby być supersmaczne i pięknie podane! *^0^*~~~
Nigel Slater proponuje szybkie danie, idealne na śniadanie albo lekki lunch - wrzucamy kromki chleba do tostera, a w tym czasie mieszamy w miseczce kilka łyżek oliwy, sok i otartą skórkę z cytryny, kilka posiekanych liści bazylii i pokruszony serek kozi (plus sól i pieprz). Obieraczką do warzyw ścinamy długie pasma cukinii, podsmażamy je na łyżce oliwy aż zmiękną i zmienią kolor, następnie wrzucamy gorącą cukinię do dressingu i delikatnie mieszamy. Rozkładamy cukinię na kromkach grillowanego chleba i volia, siadamy do stołu!
Ale... trochę poprawiłam mistrza. *^-^* Zrobiłam z tego dania coś idealnego na śniadanie, dodając jajko sadzone (jajko=śniadanie!) i plastry smażonego boczku, i wyszło coś przepysznego, bardzo polecam!
Breakfast - our basic food of the day, so it should be supertasty and served beautifully! *^0^*~~~
Nigel Slater gives us a nice dish perfect for breakfast or light lunch - grill slices of bread slightly, make a dressing: mix a couple of tablespoons of olive oil, add some lemon juice and zest, several basil leaves chopped, crumbled goat's cheese (plus salt and pepper). Using a peeler cut long strips of a courgette and fry them quickly until they change into translucent, then put them into the dressing and mix delicately. Spread the courgette onto the toasts and voila, food is served!
But... I added something from myself. *^-^* I turned it into a perfect breakfast adding fried egg and some fried bacon, yummy!




Po śniadaniu przyszło olśnienie - już wiem, dlaczego w tym roku tak bardzo zaskoczył mnie niespodziewany początek jesieni! Bo właśnie był absolutnie niespodziewany!...
Jeszcze w poniedziałek 31 sierpnia gorące słońce i trzydziestostopniowy upał prowadził mnie do biblioteki, a już w wtorek 1 września tuż po obudzeniu zobaczyłam bure chmury a na termometrze tylko 19 stopni.... Nie pamiętam, kiedy tak ostatnio było, żeby pory roku zmieniły się przez noc, jak nożem uciął. A ponieważ lato było wyjątkowo piękne, to jakoś mi się wydawało, że tak będzie i będzie afrykańska pogoda trwać, będę szyć bawełniane sukienki i biegać w nich w słońcu, w ogóle nie chciało mi się żółtych liści, grubych rajstop i nawet swetrów ani dyń mi się nie chciało... A tu proszę - mamy wrzesień, koniec wakacji!
After breakfast I had a revelation - I know why I was so surprised this year by this unexpected beginning of Autumn! Because this year it was totally unexpected!...
On Monday 31st August it was 31C and full sun when I walked to the library, and on Tuesday 1st September I woke up to 19C and grey clouds... I don't remember any such end of the Summer. Summer months this year were so hot that I almost believed it's going to be like that on and on, we'll have African heat for months more, I'll be sewing and wearing cotton dresses, and I didn't miss yellowed leaves or thick tights or even sweaters and pumpkins... And here is September, a definite end of Summer!



"Tylko bym jadł i spał. Jesień." powiedział mój mąż. I kot znienacka w kilka dni zrobił się dwa razy tak puchaty jak był przedtem. Natury nie oszukasz, dlatego ręce mi się wyciągają do czarnej herbaty z imbirem, albo mocnej marokańskiej zielonej z miętą i cukrem, do chai latte. Już mi się marzy na końcu języka pumpkin spice latte, już planuję pierogi z dynią i fetą i gęste sycące zupy. Zmieniłam wczoraj kołdrę na zimową a kot wieczorami przykleja się do jeszcze zimnego kaloryfera...
Przypomnieliśmy sobie o ciastach na deser, bo wcześniej tylko arbuz i lody. ^^*~~ A ponieważ niedawno przyjaciółka zabrała mnie do kawiarni Cupcake Corner, gdzie można wybierać między wieloma rodzajami babeczek i muffinków (a asortyment zmienia się nieco każdego dnia!), doznałam natchnienia, że ja też tak chcę! No dobrze, może nie będę codziennie piekła 20 odmian babeczek, bo nawet po jednej sztuce to byłoby strasznie dużo i kto to zje?... Ale chciałabym zainspirować się ichnimi pomysłami i spróbować odtworzyć kilka smaków. Na pierwszy ogień babeczka, która zawładnęła moim podniebieniem i bez skrupułów pożarłam aż dwie sztuki - czekoladowa muffinka z kremem z masła orzechowego. Zrobiłam według tego przepisu, idealny balans między słodyczą ciasta i słonym posmakiem orzechów. W mojej wersji do kremu użyłam serka mascarpone zamiast śmietany i masła z grubo mielonymi orzechami, bo takie lubimy najbardziej! *^v^*
"I could only eat and sleep. Autumn." said my husband. And the cat suddenly got more fluffy then before and is now twice he's size. You cannot fool the human nature, my hands reach out towards black tea with ginger, or strong green Moroccan mint tea with lots of sugar, or chai latte. On the tip of my tongue I can feel the need for pumpkin spice latte, I've been thinking about eating pumpkin and feta dumplings and thick warming soups.Last night I changed the Summer duvet to a Autumn/Winter one, the cat keeps clinging to a still cold radiator in hope for some warmth.
We remembered about the cakes for a dessert, in the Summer it was only a watermelon and ice-cream. ^^*~~ Recently my friend took me to a Cupcake Corner cafe where you can choose between many types of cupcakes and I got inspired to recreate some of their sweets at home. The first one was the chocolate muffin with peanut butter frosting which I absolutely loved and ate two of them in the cafe... I used this recipe, the result was the perfect balance between sweetness of a muffin and slightly salty frosting. I used Italian Mascarpone cheese and crunchy peanut butter.




Tydzień temu nie mogłam nawet patrzeć w stronę włóczki wełnianej, a dwa dni wstecz proszę - nie mogłam się doczekać, aż skończę bawełnianego Zwyklaka I i zabiorę się za przerabianie zapasów wyszukanych w ciuchlandzie, do którego zaglądam po wyjściu z japońskiego w poniedziałki. Poniżej łupy z trzech takich wizyt - czysta wełna albo z niewielkim dodatkiem nylonu lub mohairu, i jeden rodzynek w lewym dolnym rogu: bawełna/wiskoza/jedwab.
Last week I couldn't even look at the wool yarn and two days ago I couldn't wait to finish the cotton pullover and start the thick warm sweater from the secondhand shop treasure you can see below. Here are the three visits' finds - mainly pure wool, wool with some nylon or mohair and one real gem: the small grey skein in the left corner, cotton/viscose/silk.




Zaczynają przychodzić pocztą materiały, które sobie kupiłam w ramach imieninowego prezentu. A zaczynają przychodzić tak późno, bo kupowałam na Etsy od sprzedawców z Chin. Pierwsza paczka szła dwa tygodnie i zawierała dwie tkaniny bawełniano-lniane (taki rodzaj, z którego uszyłam Sensu i Nenufary, zresztą ten sam sprzedający) - te piękne kwiaty na ciemnym tle na pewno zaraz pójdą na maszynę i będą noszone jesienią, a błękitna łączka chyba poczeka do wiosny, chociaż nie mogę tego obiecać, bo jak mi coś przyjdzie do głowy, to zaraz usiądę, wytnę, zszyję i będę płakać, że pogoda nie pozwala na noszenie letnich sukienek... Obydwa kupony już uprane. *^v^* A w ogóle mam na warsztacie dwie już skrojone sukienki, tak więc spodziewajcie się jeszcze letnich inspiracji, spróbuję je jakoś przemycić do zdjęć pomiędzy deszczami.
I've started to get my Name's Day gifts, namely the fabrics I bought on Etsy from China. The first parcel came just after two weeks and these are the cotton/linen fabrics I already know and used (I made Sensu and Water Lillies dresses from them, that's the same seller btw). Those beautiful flowers on black background will turn into an Autumn dress and will be worn soon, and the blue meadow may wait till Spring (or may not, you know me, I'll probably sew a dress and whine about not being able to wear it with bare legs and without sweaters...) Both pieces are already washed and waiting in the sewing room. *^v^*
What's more, I have two cotton dresses already in pieces and ready to be put together, I'll try to sew them soon and show them to you in between the rainy days.




A propos Nigela Slatera, pod koniec września wychodzi jego nowa książka kucharska - The Kitchen Diaries III i jak tylko się o tym dowiedziałam, to od razu ją sobie zamówiłam w przedsprzedaży! Nie mam pierwszej "części" (chociaż to wcale nie są kolejne części istniejące tylko w zestawie, tylko cały rok prawie dzień po dniu opisany w przepisach), ale drugą czytam do poduszki miesiąc po miesiącu, dozując sobie przepisy, bo są one sezonowe, to po co miałabym czytać o truskawkach w styczniu czy pieczonej gęsi w lipcu?... I na początku października przyjedzie do mnie trzecia książka oparta na tym schemacie, już nie mogę się doczekać! I oczywiście zacznę czytać i gotować od miesiąca października. *^o^* 
A żeby nie podróżowała samotnie (też tak macie, prawda? nigdy nie kupuje się jednego motka włóczki czy jednego kuponu materiału... ^^*~~), dorzuciłam do koszyka coś jeszcze. Przez chwilę rozważałam nowego Jamiego Olivera, ale przyznaję, że trochę się nim znudziłam i muszę odpocząć od jego zbyt przewidywalnych pomysłów... Wybrałam kuchnię Środkowego Wschodu, po entuzjastycznych recenzjach i po kilku zdjęciach z wewnątrz książki, za miesiąc zobaczymy, czy dokonałam trafnego wyboru.
Speaking about Nigel Slater, at the end of September a new cookbook is going out -  The Kitchen Diaries III and as soon as I knew about it I had to order it! I don't have the first "part" (although these are not really consecutive parts that exist only in a set, each book is one year in recipes, almost day by day), but I have TKD II and I keep reading it since January, trying out the recipes (there's no point in rushing and reading ahead because the recipes are seasonal, just like the ingredients). I'll get this book at the beginning of October and I cannot wait! Of course I'm going to start reading and cooking from the October section of the book. *^o^*
But I didn't want it to travel to me from UK alone (please tell me that you do the same, adding more yarn or fabric, because you just don't buy in singles, right?... ^^*~~), so I added another book to my order. For a brief moment I considered the latest Jamie Oliver, but I must admit I got a little bored with his cooking and I want to rest from another book of predictable recipes... So I chose the Middle Eastern cuisine, reading the enthusiastic reviews and seeing some photos from the inside of the book. Next month we'll see whether I made the right choice.


Ale... ale..., kończąc już ten przydługi wstęp chciałam tylko powiedzieć, że wpadłam tu dziś przekazać, że Zwyklak I skończony, blokuje się właśnie i w weekend mam nadzieję na ładną pogodę i zdjęcia. No, to tyle chciałam powiedzieć... *^v^*
But... but... I digress, I just wanted to tell you that the Average Pullover I has been finished and is wet blocking as I write that words, I hope for nice weather and photos during the weekend.
So, yeah, that's what I wanted to tell you today... *^v^*

Monday, December 29, 2014

Baa, baa, tasty sheep...

Z książkami Nigela Slatera się nie rozstaję, więc testuję już jego przepisy, modyfikując je nieco do moich smaków i składników. Na pierwszy ogień poszły pomysły na lekkie przekąski, idealne na śniadania. Jeśli chodzi o śniadania, to pewnie już wiecie bo pisałam nie raz, że jestem z nich przysłowiową "nogą"... Nie mam fajnych pomysłów na śniadania, bo rano jestem kompletnie nieprzytomna. Zapytajcie mnie o śniadanie, to powiem "jajecznica", "sadzone", "na miękko", "owsianka na mleku", "naleśniki z cukrem", koniec pomysłów. A mój mąż lubi śniadania kombinowane, wieloskładnikowe, z różnymi kolorami i teksturami, i czasami sam się bierze za ich przygotowanie, bo wiadomo, że na mnie nie zawsze można w tej kwestii liczyć.
I haven't put away the Nigel Slater's books even for a moment so I already started to test the recipes, modifying them a bit to my needs. Everybody knows I suck at breakfasts. I'm just not inspired in the morning to think about some elaborate food, when you ask me about the breakfast ideas I will say "scrambled eggs", "fried eggs", "soft boiled eggs", "porridge", "crepes with sugar", that's it. And my husband likes fancy breakfasts, with many ingredients, different colours and textures, and often he prepares the food in the morning because it's obvious I'm not good at it.

Zaczęłam od sałatki z krojonej w plasterki gruszki z szynką gotowaną (u Nigela - parmeńska, ale mąż nie przepada za wędlinami dojrzewającymi), z dressingiem z octu winnego, soku z cytryny i musztardy francuskiej (książka "Eat"). Ponieważ to śniadanie, podałam tę sałatkę z sadzonym jajkiem posypanym tymiankiem cytrynowym.
First I decided upon the light salad for breakfast - thinly slice the pear, mix it with Parma ham (in my version it was a cooked ham because my husband doesn't like dried meat), add a vinegar/lemon juice/grainy mustard dressing. (from the book "Eat"). I added an egg for more nutritious dish. 



Śniadanie z innego dnia, znowu trochę tu mojej interpretacji zamiast wiernego podążania za przepisem - kroimy mozarellę w plastry i zalewamy mieszanką oliwy, świeżych liści bazylii, siekanego czerwonego chilli i czarnego pieprzu, zostawiamy na 30 minut. W tym czasie podsmażamy kilka cebulek dymek lub szalotek aż zmiękną i nieco się przypalą. 
Kroimy foccacię na pół (u mnie chleb Venecja), wcieramy w obydwie połówki oliwę w której marynowała się mozarella, układamy na jednej połówce szynkę parmeńską (u mnie domowy wędzony schab), potem plastry mozarelli z bazylią, przysmażone cebulki, posypujemy wszystko drobno tartym parmezanem lub cheddarem, przykrywamy drugą połówką pieczywa i wstawiamy do piekarnika na 180 stopni/20 minut. (książka "Real Food")
Breakfast from another day and again it's more my interpretation than just blind following the recipe - slice mozarella and marinate in olive oil/a handful of basil leaves/one chopped red chilli/some ground black pepper for about 30 minutes. In the meantime grill or fry some Spring onions or shallots till soft and even blackened in some spots.
Cut the foccacia bread in half (flat bread in my case), rub both pieces with olive oil from mozarella marinade, place the Parma ham on one half of bread (home smoked pork in my case), then mozarella with basil leaves, then the onions, add a good portion of shredded Parmesan or Cheddar, cover with the other half and bake in 180 C for about 20 minutes. (from the book "Real Food")



Robert od razu wymyślił nową wersję tej kanapki - no bo skoro już zamieniłam szynkę parmeńską na wędzony schab, to jeszcze można by zamienić mozarellę na oscypka posmarowanego obficie konfiturą z żurawiny, a tuż przed podaniem pod wieczko włożyć sadzone jajko, żeby żółtko rozpłynęło się po kanapce, mniam!... *^o^* Do przetestowania niebawem!
Robert immediately invented another version of that sandwich - because I switch Parma ham with smoked pork slices he proposed to change mozarella and add lamb's cheese oscypek generously covered with cranberry jam, and just before serving to add a fried egg under the top bread part so the running yolk would melt through all the layers, yummy!... *^o^* To be tested soon!


Ale nie samym śniadaniem człowiek żyje! A ponieważ "zagęsiliśmy" się w święta u rodziny (mój tata upiekł najlepszą gęś na świecie!...), na poświąteczny weekend upiekłam dla nas udziec jagnięcy. Mięso kupiłam już doprawione, nafaszerowane czosnkiem i rozmarynem, chociaż dorzuciłam jeszcze więcej ziół. *^v^* Cztery godziny w 160 stopniach, po 3 godzinach dorzuciłam pokrojone marchewki, mięso wyszło przepysznie rozpływające się w ustach! 
But you cannot live only on breakfasts! We ate a lot of goose these holidays (my father roasted the best goose ever!...) so for the after Christmas weekend I made a lamb's leg. I bought the meat already seasoned with garlic and rosemary, I just added more herbs. *^v^* Four hours in 160 C, after 3 hours I added the carrots cut in quarters. The meat was just divine!



Jagnięcy udziec nie jest tani, ale ten kawałek ważący 1,60 kg wystarczył nam na dwa porządne obiady i jeszcze została porcja do pudełka lunchowego do pracy. Podałam go w sobotę z kaszą jęczmienną a w niedzielę z pure ziemniaczano-selerowym, do tego różne surówki (tarta marchewka albo mizeria), domowa ćwikła i chutney z agrestu autorstwa mojego taty. 

Zrobiłam też sos i jeśli kiedykolwiek myślicie o robieniu sosów do pieczeni z torebki, to zastanówcie się dwa razy! *^v^* Po zdjęciu mięsa z blaszki, w której się piekło, postawiłam ją na gazie, soki z mięsa i przypieczone kawałeczki podlałam kieliszkiem czerwonego wina i odparowując skrobałam drewnianą łyżką, żeby wszystko ładnie odlepiło się od dna naczynia. Po chwili dorzuciłam kilka kawałków zimnego masła, dodałam sól i pieprz, rozmieszałam wszystko porządnie i sos był gotowy! Można go przecedzić albo przetrzeć przez sito, jeśli chcecie idealnie gładką konsystencję, ale ja zostawiłam go tak jak zszedł z blaszki.

I jeszcze ciekawostka, cytat ze styczniowego numeru "Kuchni":
"Jeśli macie wybór, kupcie udziec prawy. W Nowej Zelandii, Australii, Argentynie jest nawet różnica w cenie między lewym a prawym. Dlaczego? Otóż owce przeważnie kładą się na prawym boku, by nie obciążać serca - mięśnie prawej nogi nie pracują, dlatego mięso z tego udźca jest delikatniejsze."
Nie wiem, czy miałam udziec prawy czy lewy, w Lidlu, gdzie go kupowałam, nie było to jasno napisane... ^^ 

Lamb's leg isn't cheap in Poland but this 1,60 kg piece was enough for us for two decent dinners and there were leftovers for the lunchbox. I served it on Saturday with pearl barley and on Sunday with potato pure, plus different salads, homemade beetroot and horseradish salad and a gooseberry chutney made by my father. 
I also made a gravy and if you ever thought about making the gravy from the bag think twice! *^v^* After I removed the meat from the baking form I placed the form on the stove, added a glass of red wine and scraped all the remains off the bottom of the pan. Then I added some pieces of cold butter, slat and pepper to taste and gave it a good stir, and it was ready! You could strain the gravy if you want to smooth and fancy, I just left it as it was.
And one more interesting thing I read today in the January issue of Polish culinary magazine "Kuchnia": 
"If you have the choice, buy the right leg. In New Zealand, Australia, Argentina there is a difference in prices for left and right lamb's legs. Why? Lambs usually rest on the right side so not to strain the heart. The right leg's muscles do not work so the meat on that leg is much tender."
I don't know whether I bought the right leg or the left one, it didn't say on the package... ^^

Chciałabym jeszcze przypomnieć, że na górnym pasku bloga pod bannerem znajduje się link do podstrony "Gotowanie", znajdziecie tam linki do wszystkich (mam nadzieję) przepisów, jakie pokazywałam na blogu. Jeśli czegoś tam nie ma, a pamiętacie, że coś takiego gotowałam, to proszę się upomnieć i będę uzupełniać. *^v^*
I'd like to remind you that just below my blog's banner there is a link to the subpage called "Gotowanie" (Cooking), it's a collection of all the recipes I've ever presented on my blog. If something's missing and you remember that I cooked something and there's no link to that dish, just let me know and I'll add it. *^-^*

***



Od 26 grudnia mamy w Warszawie zimę! *^O^* Przestało wiać i skończył się deszcz, spadł śnieg i zrobiło się naprawdę zimno, minus 7. Co mi w sumie wcale nie przeszkadza, bo jestem na zimę dobrze przygotowana odzieżowo, siedzę sobie właśnie z poranną herbatą (w kubku termicznym, dzięki czemu prawie do końca jest gorąca ^^), zapaliłam lampki choinkowe zawieszone dookoła mojego pokoju dziennego, wosk w kominku pachnie mi choinką, patrzę za okno na wirujące płatki śniegu i cieszę się, że niedługo wyjdę do sklepu. *^-^* Ale zanim to nastąpi, podziergam sobie sweterek, lada dzień powinna już przyjść zamówiona alpaka, czas ruszyć z robótkami!

Since 26th December we have Winter in Warsaw! *^O^* The wind and rain stopped, snow came and the temperature dropped really low, minus 7 C. I'm not unhappy about that because I'm well prepared for Winter weather, with coats, shawls, hats, gloves, boots... I've been sitting with my morning tea now (in the thermal mug so it stays hot almost till the end ^^), I switched on the Christmas lights that I had hanged around my livingroom, Yankee Candle wax keeps spreading the scent of a Christmas tree. I look outside the window on the twirling snowflakes and I'm almost happy I'll go grocery shopping later. *^-^* But before that I'll do some knitting, my alpaca yarn should be here soon so it's time to catch up with my sweater!

Friday, December 26, 2014

Nigel, Nigel, Nigel...

Myślałam, że nie da się pisać o jedzeniu i gotowaniu w bardziej seksowny i apetyczny sposób, niż robi to Jamie Oliver. Och, jakże ja się myliłam!.... *^o^*~~~
I thought the sexiest and yummiest cooking books were written by Jamie Oliver. I was so wrong!.... *^o^*~~~


Oglądałam wszystkie serie kulinarne Nigela Slatera pokazywane w naszej telewizji i jako prezent podchoinkowy kupiłam sobie jego trzy książki. Kupiłam na amazon.co.uk, bo oferuje on najlepsze ceny i wybrałam trzy pozycje - "The Kitchen Diaries II", "Real Food" i "Eat". ("Eat" w księgarni w Dublinie kosztowała prawie 39 euro... Na amazonie z wysyłką zapłaciłam 12 funtów!) Zanim książki trafiły w moje ręce, zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam biorąc od razu trzy książki tego samego autora, bo istniało niebezpieczeństwo powtarzania się przepisów, ale kiedy przyszła przesyłka i zaczęłam przeglądać każdą z książek wiedziałam, że to był świetny wybór! 
I've watched all the cooking tv series by Nigel Slater that were shown on Polish tv and as a Christmas gift I choose to have three of his books. I bought them on amazon.co.uk and decided upon "The Kitchen Diaries II", "Real Food" and "Eat". (They offered the best prices, I saw "Eat" in the book store in Dublin for almost 39 euro... On amazon I got it for 12 pounds including shipping!) Before the books came I thought maybe I had done the wrong thing choosing three books by the same author because the recipes might be repeated but when I got the books I knew it was the perfect choice!



Każda z nich jest inna, pokazuje gotowanie od innej strony. "Real Food" to przedruk przepisów wydanych po raz pierwszy w 2000 roku i jest zbiorem klasyków - mamy tu rozdziały poświęcone np.: ziemniakom, czosnkowi, serom, kurczakowi, deserom czekoladowym. Proste lecz jednocześnie niesamowicie działające na wyobraźnię kubków smakowych, zresztą sami widzicie, ile już zaznaczyłam przepisów do wypróbowania w pierwszej kolejności! *^o^*
Each one of them is a bit different and presents cooking from different perspective. "Real Food" is a reprint of the recipes published in 2000 and is a collection of all time classics - there are chapters devoted to for example potatoes, garlic, cheese, chicken, chocolate desserts. Simple but so mouthwatering ideas, you can see how many I already marked to try out first! *^o^*



"The Kitchen Diaries II" to kucharska książka nietypowa, bo pokazuje cały rok w przepisach. Nigel Slater na podstawie swoich notatników zebrał (podobnie jak w pierwszej części "The Kitchen Diaries I") wspomnienia kulinarne z prawie 365 dni swojego życia. Nie jest to jak w części pierwszej jeden i ten sam rok, tylko poszczególne dni z przestrzeni kilku lat. Na początku za tę właśnie książkę zabrałam się jako pierwszą, ale potem pomyślałam, że świetnie będzie być z Nigelem w kuchni dzień po dniu, więc po przeczytaniu kilku pierwszy dni stycznia odłożyłam lekturę do nowego roku, kiedy to będę czytać ją od początku i wypróbowywać niektóre potrawy.

"The Kitchen Diaries II" is a non-typical cooking book because it shows one year in recipes. Nigel Slater took his notes from almost 365 days in his life (as he did in "The Kitchen Diaries I") and composed a culinary memoir. This time, unlike in the first book from this series, it's not only one specific year, these are days chosen from among several years of his notes. I started to read this book at first but then I thought it would be a good idea to spend each day with Nigel in the kitchen so I put it away till 1st January. I'm going to read it day by day and try some of the recipes.



"Eat" ma z kolei podtytuł 'The little book of fast food", i rzeczywiście znajdziemy tu przepisy na dania szybkie do przyrządzenia. Może nie tak jak u Jamiego w 30 lub 15 minut, ale autor obiecuje, że najpóźniej w godzinę od wejścia do kuchni zasiądziemy do stołu. Dania jak zawsze u Nigela są proste, składające się z kilku zaledwie składników, ale tak perfekcyjnie dobranych, że nawet bez zdjęć (nie każdy przepis jest podparty obrazkiem) ślinka napływa nam do ust od samego czytania. Wiele przepisów opatrzonych jest dodatkowymi modyfikacjami, propozycjami małych zmian, które następnym razem odmienią danie. Pomysłów na same kanapki jest ponad 40 stron! Niby nic takiego - zrobić kanapkę, a niektóre z połączeń smakowych zaskakują do tego stopnia, że chce się od razu biec do kuchni, żeby przekonać się, jak to ze sobą zagra!

"Eat" has the subtitle 'The little book of fast food" and we find here the dishes to make quickly. Not like Jamie's 30 minutes or even 15 minutes cooking, but the author promises that we will eat within the hour at most from the moment we enter the kitchen. As usual in Nigel's cooking, the food is simple, consisting of only a few ingredients but so perfectly composed that even without the photos (not every recipe has a picture) we want to eat everything we read about! Many recipes have additional thoughts on tasty modifications. We have more than 40 pages of only sandwich ideas! What's a big deal, you might say, to make a sandwich, but some of the flavour combinations make you want to run to the pantry and check how it all tastes like!



"Real Food" jest w miękkich okładkach kartonowych, natomiast dwie pozostałe książki są w twardych obwolutach z płótna, dzięki czemu są miękkie i ciepłe w dotyku. Ręce same się do nich wyciągają, chce się ich dotykać, przeglądać, trzymać w dłoniach, noszę je ze sobą po domu z kuchni do sypialni i z powrotem, wciąż zaglądam, wyszukuję przepisy, napawam się ich ciężarem i zawartością.

"Real Food" is a paperback but the other two are hardbound in linen so the books are soft and warm to the touch. The hands want to feel them, to hold them, to look through the pages, I carry them around the house, keep on checking the recipes, I submerge in the contents.



Kupowanie książek kucharskich takich autorów jak Nigel Slater czy na przykład Sophie Dahl to nie tylko uczta kulinarna, to także uczta językowa, albowiem w ich książkach znajdziemy nie tylko suche listy składników i wypunktowane polecenia, jak co przyrządzić. To są całe opowieści o jedzeniu i życiu, pełne anegdot, cytatów, pisane takim cudownym brytyjskim angielskim, że nigdy w życiu nie odebrałabym sobie tej przyjemności czytania w oryginale na rzecz tłumaczenia na polski.

Buying cooking books by the authors like Nigel Slater or for example Sophie Dahl is not only a culinary feast but also a linguistic bliss because in their books we won't find just the lists of ingredients and impersonal do-this, do that in bullets. These are the stories about food and life, full of anecdotes, citations, written in such a beautiful British English that I wouldn't deprive myself of that reading pleasure by buying the Polish translations of those books.



Książkom Nigela Slatera towarzyszyły dziś ciasteczka razowe z przyprawą korzenną. *^v^*

Today the Nigel Slater's books were accompanied by the wholemeal spicy cookies. *^v^*





Poza tym, święta święta, i po świętach, bez śniegu za to z ciepłą i wietrzną pluchą, bleh..., tradycyjnie przejedzone, moja mama coraz bardziej zamienia się w swoją mamę co objawia się bezustannym namawianiem na dokładki i jest nieco wyczerpujące... Dobrze, że dzisiaj możemy już w spokoju leżeć w domu na kanapie i jeść (albo nie jeść) dokładnie tyle, na ile mamy ochotę! *^w^*
A co Wy fajnego robiliście i co znaleźliście pod choinką?

Apart from that Christmas holidays are over, without snow but with a warm and windy rain, bleh... Traditionally we ate a lot and because I was still weak after a long sickness and my mother kept adding me food on the plate, the whole situation was a bit stressful... I'm glad today we can finally rest at home on the sofa and eat (or not eat) exactly as much as we want! *^w^* 
How did you spend the last few days and what did you find under the Christmas tree?