Takie to dziwne, przez prawie miesiąc nie miałam w ręku ołówka czy pędzla. Nie było kiedy, cały czas w biegu. Miałam wrażenie, że nawet gdy przez moment siedzę to dokądś pędzę... A jak miałam chwilę, to zamykałam oczy i wyłączałam się z rzeczywistości, żeby niepobyć i odetchnąć. Niby wakacje, ale w głowie kołowrót, co działo się przed wyjazdem..., co tu jeszcze chcę zobaczyć, jakie miejsca odwiedzić, co zjeść czego się jeszcze nie jadło, gdzie trzeba pojechać po to czy tamto, no i wieczorami to poczucie winy, że blog, że się zobowiązałam, że padam na nos a powinnam pisać. Robert chce opracować filmy ale żeby to zrobić, trzeba usiąść, obejrzeć materiał, wybrać, dodać muzykę, spiąć w całość, wysłać, to trwa. Zaczynam się buntować, mówię sobie, że nie będę pisać, bo w końcu jestem na WAKACJACH i nic nie muszę! A potem przypominam sobie, że obiecałam. I, że nie robię tego tylko dla innych, sama sięgam pamięcią właśnie na Fumy, żeby przywołać to czy tamto wspomnienie, bo z głowy już uleciało i w pamięci zbiło się w bezwładną masę z wieloma innymi wspomnieniami jak ciasto w dzieży. No więc zamiast paść w pościel i zapomnieć na chwilę o całym świecie siadam i piszę. Ale jednak coś tu nie gra tak do końca, to nie są takie wakacje, jakich potrzebuję. Trzeba coś tu zmienić, zrobić inaczej. Jeszcze nie wiem co. Pomyślę. Przed kolejnym wyjazdem. Na pewno o tym pomyślę. Mamy już plan na następny wyjazd, jego zarys, pomysł, będzie trochę inaczej, bez biegania jak kurczak bez głowy. Czy się uda zobaczymy, ale doszliśmy do innego etapu w naszej japońskiej przygodzie.
That's so weird, I didn't touch a pencil or a paintbrush for almost a month. I didn't have time, always in a rush. I felt that even if I say down I was running somewhere... When I had a spare moment I closed my eyes and switched off, going down into a non-being and breathing. It was supposed to be a holiday time but I was confused, thinking about what was happening before we left..., what I still want to see, to visit, what I ate and haven't eaten yet, what I need to get where, and that pangs of conscience in the evenings, about the blog - because I promised to write but I'm so tired I cannot open my eyes. Robert wants to add movies to posts, so we have to watch the content, make choices, add music, put it together, send, it takes time. So, mutiny on my side, because it's supposed to be HOLLIDAYS and I should not have to do anything! And then I recall I made promises. And that I don't do it only for the readers, I keep coming to my holiday blog Fumy to go back to this or that memory when my own head is empty and all the past events mix up together like a cake dough. So instead of going to sleep I sit down and write. But I feel it's not okay, this is not the kind of holidays I need. I must change it somehow, do it in a different way. I have no idea how to change it. I'll think about it. Before the next trip, definitely think about it. We have a plan for the next trip, the outline, the idea, it'll be different, no running around like crazy day by day. We'll see if it works but we decided we reached a new stage in our Japanese adventure.
Na śniadanie jajecznica i porządne pieczywo, na obiad będzie ogórkowa. Pranie w toku, walizki puste, stygną w oczekiwaniu na następne pakowanie. Nie chciałam zabierać ze sobą za dużo rzeczy, spanikowałam bo musi być miejsce na zakupy, pamiątki z podróży, a zabrałam za mało... A przecież od lat wybieramy linie lotnicze, które pozwalają nam wziąć po dwie 23-kilowe walizy plus kabinówka na osobę, mogłam zabrać całą zawartość mojej szafy!... Inaczej pakuje się walizkę na wyjazd latem - szorty, topy i letnie kiecki są małe, krótkie, cienkie, lekkie, można upchać ich sporo. Jesienią bierze się długie spodnie, bluzy, swetry, powinnam była dopakować jeszcze ze dwie, trzy podstawy, w połowie wyjazdu znudziłam się tym, co miałam do ubrania.
Scrambled eggs for breakfast and some proper Polish bread, I'm cooking sour cucumber soup for lunch. Clothes in the washing machine, the suitcases are empty, cooling off before the next leave. I didn't want to take too much with me, I panicked because you need space for shopping, souvenirs, and I took too little... And for years now we've kept choosing the airlines that let us take two 23 kilo suitcases plus a cabin luggage per person, I could have taken my whole wardrobe if I wanted!... You pack different things when you go on holidays in the Summer - shorts, tops and Summer dresses are small, short, thin, light, you can stuff many of them. In the Autumn you take long trousers, sweatshirts, sweaters, I should've packed two, three more basics, in the middle of the trip I was bored with what I had to wear.
Martwiłam się kotami, jak zniosą tak długą rozłąkę, zostały pod dobrą sprawdzoną opieką ale mimo to pierwszy raz na tak długo beze mnie... A one puszyste, na początku jakby nas nie poznały, Aki obowiązkowo na komodzie w przedpokoju, no bo jak to - ktoś wchodzi, trzeba powitać, Fuki w drzwiach do sypialni i gdy wjeżdżają walizki - chodu!.... Ale wrócił i patrzy z daleka zainteresowany. Aki za moment zaczyna mruczeć i się tulić, a potem obydwa latają za mną krok w krok, gdy opróżniam walizki, roznoszę rzeczy po mieszkaniu.
I was so worried about the cats, how they would cope for such a long time without us for the first time. They were left with a good friend who stayed with Ryszard before but still, they're still young and would spend time without me for almost a month... But they're happy, at first they seemed not to have recognized us. Aki on the chest of drawers next to the door, checking who's coming in, Fuki in the bedroom doorway, just in case it's time to run away... But then Aki starts to purr and come for a hug, and they keep accompaning me while I unpack the suitcases and go around the flat putting things in their places.
Zaparzam kubek herbaty hojicha i przeglądam przywiezione pamiątki. Dostałam od Eri książkę z wykrojami i rolkę pięknego materiału, i już wiem co chciałabym z niego uszyć. ^^*~~ Kupiłam dwie świetne książki kucharskie - jedną z przepisami na zupy miso z najróżniejszymi wkładkami, druga skupia się na popularnym ostatnio temacie niemarnowania (もったいない, 使いっきりムダなし) - mamy całą kapustę i jak ją przyrządzić, żeby się nie znudziła i zjadła się do końca, pomysłowe i smakowite. Robert poustawiał nowe figurki, chyba czas na wymyślenie, gdzie ustawić drugą gablotę, bo figurek przybywa i już się tłoczą. Wrzucam do prania materiały, które upolowałam na targu staroci i planuję, na co je przemienię, na pewno będą spodnie, może nawet ze dwa rodzaje, sukienka, zobaczymy co jeszcze. ^^*~~ Mam nowe japońskie farby, jeszcze nie próbowane, bo nie było jak i kiedy, mam książkę z pięknymi akwarelami polskiego artysty mieszkającego w Tokio Mateusza Urbanowicza, pokażę następnym razem.
I brew a big mug of hojicha tea and I look through the souvenirs we brought. I got from Eri the sewing book and a roll of beautiful fabric, I already know what I want to make using it. ^^*~~ I bought two nice cookbooks - one has many miso soup recipes with different toppings, the other concentrates on the recently popular idea of no waste cooking (もったいな, 使いっきりムダなし) - we have a whole cabbage and we make various dishes from it, and we're still happy with the taste and don't throw out anything, tasty and inventive. Robert arranged the new figurines in the cabinet, I think it's time for a new bookcase, they don't fit too well anymore. I put the fabrics in the wash, the ones I found in the flea market, and I dream about what to turn them into, definitely a pair of trousers or two, a dress and who knows what else. ^^*~~ I have new Japanese watercolour paints, not touched yet, I have a book with watercolour illustrations by the Polish artist living in Tokyo Mateuszy Urbanowicz, I'll share them next time.
Staram się nie myśleć o remoncie łazienki, który nas czeka za kilka dni, o formalnościach spadkowych, które muszę załatwić, o mieszkaniu po rodzicach, które muszę do końca posprzątać i wynająć, o działce... Wszystko to mnie przerasta i najchętniej schowałabym się do namiotu z koca i udawała, że mam pięć lat i to wszystko mnie nie dotyczy, bo jakiś dorosły to za mnie pozałatwia.
A za oknem jest tak...
A za oknem jest tak...
I try not to think about the bathroom renovation we are facing in a few days, about the inheritance formalities I have to settle, about my parents' flat I have to finish cleaning and rent, about the allotment... I feel overwhelmed and I'd just hide in the blanket tent and pretend to be 5 years old so it wouldn't concern me and some adult would take care of that all in my place. And here is what I see outside my window...
Takiego widoku spodziewaliśmy się w Japonii, specjalnie pojechaliśmy na wakacje w październiku. Okazało się, że byliśmy w błędzie! Lena powiedziała, że kolorowa jesień w Tokio była, owszem, gdy ona odwiedzała Japonię w drugiej połowie listopada... Październik
był podobno wyjątkowo ciepły w tym roku ale i tak wieczory były już
chłodne a w dzień nawet gdy grzało słońce to w cieniu było zimno (a należy pamiętać, że tu słońce zachodzi około 17:00 więc dzień kończy się szybko), do
tego inne dziwadła pogodowe - nie zażyliśmy ani jednego deszczowego dnia (poza lekką mżawką raz o
poranku) i ani razu ziemia się nie zatrzęsła. Przekonaliśmy się, że na wakacje chcemy jeździć w wakacje - kiedy jest ciepło i można całymi dniami spacerować nad rzeką, robić pikniki w parkach, siedzieć nad zatoką, wieczorami łazić po upalnym tajemniczym mieście.
Powoli ogarniam się po powrocie i już zaczynam planować kolejny wyjazd. ^^*~~
Powoli ogarniam się po powrocie i już zaczynam planować kolejny wyjazd. ^^*~~
That's what we wanted to see in Japan, we planned our trip for October specially for the colourful leaves. It turned out we were wrong! Lena said that she saw such trees when she was last time in Tokyo in the second half of November... October was unusually warm this year we were told, although evenings were chilli and even if there was full sun during the day it was cold in the shade (and you have to remember that sun sets in Tokyo around 5 pm, so the day is short), we didn't have a single full rainy day (only some drizzle on one morning and evening), and no earthquakes for the whole time, more strange weather. We've found out that we want to go on holidays in the Summer - when it's hot and you can take long walks along the river bank, make picnics in the parks, sit at the ocean, in the evenings stroll around the mysterious hot city streets.
I slowly settle again into my Polish reality and start to plan new trip to Japan. ^^*~~