Monday, April 25, 2011

Kolorowy ołówek / Coloured pencil

Dziękuję za komplementy dla sweterka, ~^^~, chyba będzie mi towarzyszył na wyjeździe, bo jest bardzo wygodny i ciepły, a mimo, że to będzie maj, może się przydać.

Pinupcandy, lalka jest zakupem spontanicznym i wcale nie była planowana. *^v^* Natomiast zaplanowane są: kuchenne gadżety, foremki do ryżu, bento boxy, itp, tkaniny i dodatki krawieckie, włóczka, może jakieś książki robótkowe. Nie grozi mi kupowanie butów (nie ma mojego rozmiaru), ale przyjaciółka już zapowiedziała, że zaprowadzi mnie do sklepu z kapeluszami... ^^

Effciu, nie wiem i biję się w piersi ze skruchą!... To nawet nie są traperki, to takie sportowe buty typu adidas...

Katarzyno, opuśćmy tę "panią", proszę! ~^^~

***


Obiecane zdjęcia mojej drugiej sukienki, przerobionej onegdaj na marszczoną spódnicę (zdjęcie powyżej), a niedawno - znowu przeszytą na spódnicę ołówkową, poznajcie Kolorowy Ołówek. ~^^~
As I promised, here are the photos of my second skirt that was once a full skirt (photo above), and before that - a dress. Meet the Coloured Pencil. ~^^~


Nie do końca pasowało mi co zrobiłam z niej za pierwszym razem - marszczenie w talii robiło wybrzuszenie pod bluzkami, bo tkaniny było tam bardzo dużo. Dlatego postanowiłam ponownie przerobić ten materiał, tym razem według sprawdzonego wykroju na spódnicę ołówkową, który opracowałam przy okazji szycia Grafitowej.
I wasn't too happy with the full skirt version - it was too much fabric in the waist and it bulked a lot, that's why I decided to remake it, this time using the pattern I used for Graphite pencil skirt.


Materiału nie starczyło mi na długą spódnicę z wysokim stanem, dlatego ten model jest inny - ma 60 cm długości (Grafitowa ma 70 cm), sięga mi do talii i kończy się prostym usztywnianym paskiem z tej samej tkaniny. Przy okazji to przykład, jak można pracować z tym samym wykrojem i modyfikować go, żeby uzyskać dwie różne spódnice. Tkanina to gruba miękka bawełna a ponieważ jest to spódnica letnia, to nie ma podszewki.
There wasn't enough fabric to make a long skirt with high waistline so this verion is different - it's 60 cm long (Graphite was 70 cm), it ends at the waist with a straight belt made of teh same fabric. It's a good example how to work with the same pattern and come up with two different skirts. The fabric is thick cotton so I didn't add any lining.


Peeptoes z New Look bardzo wygodne, jednak po ponad godzinnym spacerze nieco dały mi się we znaki na dużych palcach u stóp, poza tym nic mi nie obtarły. ~^^~ A na nogach pończochy Eva Elegant w kolorze orzechów laskowych, miały być inne czerwone, ale udało mi się je zaciągnąć w trakcie zakładania spódnicy, wrrrr....
Peeptoes from New Look are very comfortable, although after a more than an hour long walk they gave me some blisters on the big toes (predictable), apart from that they are great. I was wearing Eva Elegant stockings in hazelnut colour, I wanted to wear red ones but I managed to tear them while putting on the skirt, wrrrr....


A tak przy okazji, w zeszłym roku na święta pierwszy raz założyłam skończonego właśnie Fiubzdziowego Maczka (który jest jednym z moich ulubionych dziergadełek ^^) i zrobiłam sobie w nim zdjęcia u moich rodziców, zobaczcie, jakie miałam krótkie włosy! *^v^*
And btw, last year while being at my parents' for the Easter breakfast, I put on the finished Fiubzdziu's Maczek (which is one of my favourite cardigans ^^) for the first time, look at my short hair back then! *^v^*

Na koniec, kobieta w ołówkowej i piptołach na spacerze, po świątecznym śniadaniu trzeba było zażyć trochę ruchu. ~^^~ Czy oglądaliście ludzi na świątecznych spacerach? Wszyscy jacyś tacy piękniejsi, weselsi, pouśmiechani, nigdzie się nie spieszący, ach, żeby było tak na codzień! *^v^*
Here is a woman in pencil skirt and peeptoes having an after breakfast walk, I really needed some movement after all this food. ~^^~ I watched people today while I was walking, during the Easter walk people are somehow prettier, happier, smiling, not rushing anywhere, if only they could be like that everyday! *^v^*


***

A żeby nie było tak tylko o mnie i o mnie, *^v^*, porada retro.
Czytając niezliczone blogi o tematyce retro trafiłam na ten wpis Noir Girl o układaniu włosów. Pisze w nim o domowej produkcji płynu do układania loków i postanowiłam też go wypróbować. Do tej pory przed zakręceniem wałków czy papilotów używałam pianki firmy Wella, ale przy rozsądnej ilości nie trzymała loków zbyt dobrze, a przy dużej ilości - włosy były sztywne i obciążone.
And to make this post more interesting and not only about me, me, me, *^v^* - vintage piece of advice.
Reading many vintage blogs I found this post by Noir Girl about setting hair and the homemade flax seeds lotion, and I decided to try it out myself. Up till now I used Wella's mousse but with small amount - it didn't keep the curls well, with bigger amount - my hair was stiff and heavy.

Przepis na domowy lotion jest bardzo prosty:
- do garnuszka wlewamy szklankę wody i dodajemy 1 łyżkę stołową nie zmielonych nasion lnu, stawiamy na małym ogniu i gotujemy około 10-15 minut od zagotowania (aż zacznie się robić galaretka), następnie od razu po zdjęciu z ognia przecedzamy nasiona przez sitko i schładzamy płyn, który można przechowywać w lodówce do dwóch tygodni. Po wystygnięciu będziemy miały słaby kisiel.

Noir Girl chwali ten płyn za to, że pozostawia włosy bardzo miękkie i dłużej utrzymuje loki (do 4 dni, a sklepowe produkty dawały jej 2 dni fryzury). Dodatkowo poleca wmasowanie kilku kropli olejku z drzewa herbacianego w skórę głowy i rozczesanie go na włosy przed zakręceniem loków, co daje pięknie błyszczące i pachnące włosy.

Ja używam tego płynu zarówno do loków (rzeczywiście trzyma bardzo dobrze), jak i do wgniecenia niewielkiej ilości w mokre włosy po umyciu, co daje mi ładne zdyscyplinowane fale i brak puszenia się, a jest to moja wielka zmora. Nie ma zapachu, nie jest tłusty. Polecam!
I use this lotion both for the curls (it keeps them quite well) but also for getting rid of the frizz, massaging some of it into my wet hair after washing, which gives me nice disciplined waves. There is no smell or grease in it. I recommend it!

10 comments:

  1. Wywaru z nasion lnu używam od bardzo dawna, tylko, że nie w formie płynu do układania włosów, ale jako płukanki po ich umyciu (wywar jest słabiutki, nie jak kisiel, inaczej włosy się sklejają) - świetnie kondycjonuje włosy i je nawilża - są miękkie, błyszczące i można zapanować nad puszeniem się (mam włosy potwornie niesforne, ale siemionko lniane daje radę :-)

    ReplyDelete
  2. Ołówkowy to zdecydowanie Twój fason spódnicy. Trzymaj się go! :) Świetny nadruk na materiale, a Maczek pasuje jak ulał.

    ReplyDelete
  3. Gratuluję świetnych stylizacji. Zarówno dzisiejsza jak i poprzednia , kwiecista spódnica prezentuje się rewelacyjnie. No ale największe poruszenie dyskusyjne wywołał lotion z siemienia lnianego. Z siemieniem jestem za pan brat , ale ja ten kisielek wypijam. A tu sobie wyobraziłam ten kisielek na głowie i... Człowiek całe życie się uczy.Pozdrawiam serdecznie.

    ReplyDelete
  4. jestem zauroczona,pięknie wyglądasz w wersji "ołówkowej"

    ReplyDelete
  5. Co jedna spódnica to lepsza! Jestem zakochana we wszystkich! I pragnę z całego serca posiadać maszynę do szycia.

    ReplyDelete
  6. Genialny pomysł z płynem. Muszę wypróbować.

    ReplyDelete
  7. pięknie wyglądasz!
    rewelacja!

    ReplyDelete
  8. i mnie bardzo się podoba ten zestaw, zwłaszcza nylony;-)

    ReplyDelete
  9. Spodniczka w najnowszej odslonie to strzal w dziesiatke-rewelacja! A ty w tym zestawie (i nie tylko) wygaldasz zjawiskowo. Kupilam niedawno maszyne ale nie wiem kiedy sie odwaze szyc cos dla siebie.

    ReplyDelete
  10. Hi!

    I'm so happy to see that you tried the Flax Seed Setting lotion! And even happier that it worked out well for you. Thanks so much for linking to my post.

    Your blog is lovely - I adore the pencil skirt you made! Great job!

    -Casey (aka Noir Girl)

    ReplyDelete