Thursday, December 31, 2020

Podsumowanie

Tak sobie czytam moje podsumowanie roku 2019 i widzę, że w 2020 chciałam zwolnić, skupić się na małych przyjemnościach, cieszyć drobnostkami i koncentrować na pozytywach. Kiedy to pisałam na początku stycznia jeszcze nie miałam pojęcia, jak bardzo ten rok mi to ułatwi

When I read my resolutions for 2020 I see I wanted to slow down, concentrate on small pleasures, enjoy small things and positive sides of life. When I was writing it in January I didn't know how easy it would be in the following months.




Tak, piszę to bez ironii, bo co innego jak rok z pandemią szalejącą tuż za progiem naszego domu zwalnia tryby codziennego pędu i zwraca nas do wnętrza - zarówno naszego własnego domostwa i rodziny jak i w przenośni do środka nas samych, zmuszając do przemyśleń i przewartościowań. 

Yes, there's not a hint of irony in my words! When you have a pandemic going on on your doorstep, the easiest way to deal with it is to slow down the everyday rush and turn towards the inside - your own home and your heart, and re-evaluate your life.




Od marca Robert pracuje z domu. Okazało się, jak wydajnie i szczęśliwie może pracować nie tracąc czasu na dojazdy i powroty z biura. Owszem, musieliśmy zmienić organizację życia i nagle mój stół do szycia stał się na pięć dni w tygodniu jego biurkiem, na którym stanęły komputery, monitory. W weekendy wszystko to przesuwałam na bok i stawiałam maszynę do szycia. Ale np.: po pracy mogliśmy od razu iść razem na spacer, jedliśmy razem wszystkie posiłki. Pod tym względem nasze życie zmieniło się na lepsze! 

Robert has been working from home since March. And it turned out he can be so productive without wasting time for commuting! Yes, we had to make some arrangements to organise his home office and suddenly my sewing table became his office for five days a week, with computers, screens, ect. But we had all the meals together, we could go for a walk directly after he finished working, our lives turned for the better!




Żyjemy w kontakcie z małą grupą znajomych, nie dla nas spędzanie czasu w zatłoczonych klubach, nie mamy też dużych rodzin, z którymi ciągle byśmy się widywali ani dzieci które przyniosłyby covid ze szkoły. Nawyk mycia rąk po każdym powrocie zza progu mamy obydwoje od lat, nie trzeba było nas tego uczyć zaleceniami od rządu. Mieliśmy to szczęście, że covid nas ominął. Albo udało nam się go nie złapać, albo przeszliśmy go bezobjawowo, albo po prostu jesteśmy na niego odporni. Moja teoria jest taka, że w moim nosie jest tyle wirusów kataru, że już na żadne inne nie ma miejsca, bo moje własne zwalczają intruza!... >0<  Nasz styl życia uchronił nas jak dotąd przed załapaniem wirusa, za co jestem bardzo wdzięczna losowi.

We live in contact with a small group of close friends, going clubbing in crowded halls isn't our style, we don't have big families to meet all the time or children who would bring covid from school. The habit of washing our hands just after coming back from outside was with us all our lives, it wasn't neccesary to teach us that or be reminded by the government. We were lucky we didn't catch covid. Or maybe we did but didn't have any symptoms. Or maybe we are immune. My theory is I have so many common cold viruses in my nose that they don't allow any more new inhabitants!... >0< Our life style protected us to this point, for which I'm very greatful.

(Tak wiem, nie każdy ma pracę, którą może wykonywać zdalnie. I nie każdy nie ma dzieci, którymi trzeba się zająć albo uczyć zdalnie. Albo w ogóle ludzie mają straszne sytuacje życiowe z rodziną i najchętniej uciekaliby z domu a niestety byli w nim zamknięci. A niektórzy zarazili się covidem i umarli. I strasznie współczuję takim osobom/ich bliskim, ale tym wpisem na moim blogu podsumowuję naszą sytuację. To tak na wypadek, gdyby ktoś chciał mi zacząć tłumaczyć, że inni mają inaczej i dla nich to był parszywy rok. Zdaję sobie z tego sprawę.)

(Yes, I know not everybody can work from home. Some people have children who need taking care of of helping in online teaching. And in general some people have some shitty lives sometimes, stressful situations with family members and they would rather run away from home when they had to stay indoors with them. And some people even caught civid and died. I feel sorry for them and their loved ones but you know, I am summing up our situation. I am writing this to stop the ones who'd like to give me lectures in the comments. Other people have different situations in their lives, this is about mine, thank you.)

Pandemia zamknęła nam w 2020 roku możliwość wyjazdu do Japonii. Ale gdybyśmy pojechali do Japonii, to nigdy nie pojechalibyśmy do Szklarskiej Poręby i nie poznałabym Makunki,  *^v^*, nie odwiedziłabym Siruwii, nie spędzilibyśmy kilku dni w Kamiennej Górze i nie zakochałabym się w Adrspachu! Gdyby można było cały rok wychodzić do restauracji to pewnie chodzilibyśmy sobie od czasu do czasu na spacery zakończone obiadem na mieście lub kawą, a tak postawiony przed perspektywą braku ruchu (bo bez celu na spacery chodził nie będzie...) Robert zaczął jeździć na rowerze, kiedy z końcem listopada zniknęły z ulic rowery miejskie kupił własny rower a niedługo ja do niego dołączę! ^^*~~

Pandemics made our trip to Japan impossible in 2020 and we were angry but if we did go, we wouldn't have gone to Szklarska Poręba and met Makunka,  *^v^*, we wouldn't have visited Siruwia, I wouldn't have fallen in love with Adrspach! If the restaurants and cafes were open, we would go for walks ending in some place for lunch or a cup of coffee, but when the restaurants were forced to be closed (in March/April and then since November till now) Robert didn't want to go for walks "without a purpose". When he faced the situation of sitting all day, first behind the desk and then on the sofa, he started to go on bicycle trips every day. And when the city bicycles disappeared from the streets of Warsaw at the end of November, he bought his own bike and continued cycling, and now I'll be buying a bicycle too! ^^*~~



Z szyciem ruszyłam dopiero w marcu, ale udało mi się stworzyć całkiem przyjemną grupę uszytków, które dobrze mi służyły i posłużą w przyszłości! Tematem przewodnim roku 2020 były kwieciste sukienki!!! *^V^* (najmniej jestem zadowolona z jerseyowej błękitnej sukienki bo jest taka... bez wyrazu! I chyba ją przerobię na coś innego). Ale rok 2020 był także rokiem kwiecistych spodni dresowych (niezbędnych podczas górskich wycieczek ^^*~~), które pokochałam i jeszcze nie przestałam ich szyć, w mojej głowie wciąż powstają nowe modele! *^o^* Uszyłam też jedną parę kraciastych spodni dla Roberta.

I didn't sew anything until March, but I managed to create quite a nice collection of flower patterened dresses!!! *^V^* (I'm least happy with the blue jersey dress, it's so plain... I might change it into something else.) But 2020 was also a year of flower patterned sweatpants (indispensable during the trekking trips ^^*~~), I love them to bits and I keep sewing them! *^o^* I also made one pair of checkered trousers for Robert.




 

W tym roku wróciłam też do robienia na drutach, powstały cztery nowe swetry (Aco skończony, choć jeszcze nie zblokowany), cztery pary skarpet, dokończyłam pokrowiec na pudełko z ciastkami i pierwszy raz w życiu sięgnęłam po ręcznie farbowane włóczki w niejednolitych kolorach. 

This year I went back to knitting and created four new pullovers (Aco finished but not blocked yet), four pairs of socks and one cookie jar cover, and for the first time I used hand-dyed variegated yarns.




Rok 2020 był pełen kameralnych spotkań z osobami bliskimi naszemu sercu, w tym braliśmy udział w dwóch ślubach naszych przyjaciół, w czerwcu i we wrześniu! *^0^* Dużo gotowałam (wróciłam do pieczenia chleba i od marca ani razu nie kupiliśmy chleba), trochę malowałam, oczywiście było dużo dramy i nerwów, sporo niewiadomej i lęków o przyszłość i zdrowie nasze, rodziny i znajomych. (O polityce nawet nie będę zaczynać, bo mi się znowu drażliwe jelito odezwie....) Ale patrząc wstecz nie mogę powiedzieć, że to był rok stracony, fatalny, do zapomnienia i do wyrzucenia. Co nas nie złamie to nas wzmocni, jak mówi przysłowie. I myślę, że to prawda, rok 2020 pozwolił nam się przejrzeć w samych sobie jak w bardzo czystym zwierciadle i zobaczyć, co jest naprawdę ważne. Nie chcę powtarzać oczywistości i prawić morałów, ale na przykład pierwszy raz w życiu mamy jakieś oszczędności na czarną godzinę, bo raz, że wydawaliśmy pieniądze ostrożniej, a dwa, że rozsądniej - chyba razem z większością populacji kuli ziemskiej. Mam wrażenie, że 2020 rok pokazał nam wszystkim, że nie potrzebujemy tylu nowych ubrań, butów, akcesoriów i gadżetów co sezon, szczególnie, gdy siedzimy w domach i nie ma się gdzie z tym wszystkim pokazać... *^W^*~~~ (nie to, że my wcześniej wymienialiśmy garderobę co kilka miesięcy, bo nie, ale wiecie, co mam na myśli ^^) To był dobry rok. *^o^* 

2020 was a year full of cosy meetings with close friends, we joined two pairs on their wedding days in June and September! *^0^* I cooked a lot (I went back to bread baking and we didn't buy bread since March), I painted, of course there was a lot of drama and nerves, a lot of uncertainties and fears as far as health of us, our families and friends. (I won't even mention Polish political scene because I'd have to use the swearwords a lot....) But looking back at this year I cannot say it's a lost time to be forgotten. That what doesn't break you will make you stronger as they say. 2020 allowed us to slow down and think about different aspects of our lives, and to see what's really important for each of us. I am not going to preach the obvious but for example for the first time in our lives we have some savings because we were spending money cautiously (everybody did I guess) and more wisely. This year made us - people in general - realise we dont need so much new stuff every few months so populations stopped buying so many new pieces of clothing, shoes, gadgets, there was no point if we all stayed home most of the time... *^W^*~~~ It was a good year.




Idzie nowy rok, w który patrzymy ze spokojną nadzieją na dobre. Znowu planujemy wyjazd do Japonii a czy się uda - zobaczymy. Na pewno chcielibyśmy wrócić choć na chwilę do Czech i odwiedzić miejsca, które planowaliśmy na rok 2020 ale nie zmieściły się w planie wakacyjnym. To może być dla nas rok decyzji związanych z miejscem zamieszkania. Kupuję rower, więc być może będzie to rok pełen aktywności fizycznej, podniesienia odporności i zwalczenia moich chronicznych katarów i ataków nerwowych, bardzo bym tego chciała. Będzie malowanie, szycie, dzierganie, joga, oglądanie sumo, snookera i skoków narciarskich. Będzie gotowanie i jedzenie pyszności (17 lutego zaczynamy DOJadanie! Kto z nami? ^^*~~). Poza tym, zamierzamy żyć ciesząc się każdym danym nam dniem bez wielkich oczekiwań, czego i Wam życzymy! Zostawiam Was z naszym Sylwestrowym bannofee pie i do przeczytania na blogu! *^o^* 

New year is coming and we all want it to bring hope for the better times. We again plan to visit Japan if possible. We would like to go back to Czech Republic and visit places that didn't fit this year's schedule. It may be a year of decision time as far as place of living for us. I'm buying a bicycle, so maybe it will be a year full of sport activities, raising our immunity and fighting my chronic cold. There will be painting, sewing, knitting, yoga, watching sumo, snooker and ski jumping. There will be cooking and eating delicious food (we're going vegan again on 17th February for a while, who's joining this time? ^^*~~). We are going to enjoy each and every moment of each day without huge expectations, and I hope we'll do it together on my blog, so please have a slice of my banoffee pie and have a great year! *^o^*

Monday, December 28, 2020

Już po

Już po świętach, jak było? *^v^* Ponieważ zostaliśmy w tym roku na święta w domu, to był czas jaki zdarzył nam się po raz pierwszy w życiu w takiej formie!

Christmas's over, how was it? *^v^* Because we stayed home this year it was the first time we spent these holidays in this way.

 


 

Cały czas chodziłam po domu w piżamie albo dresie. Jedliśmy dokładnie tyle na ile mieliśmy ochotę i w żadnym momencie weekendu nie mogliśmy narzekać, że cierpimy z przejedzenia. *^0^* Przeczytałam dwie książki i robiłam na drutach a Robert grał w Total War Empire na PC, byliśmy też na spacerze. To był luźny, spokojny czas, w którym po prostu sobie byliśmy, smakowaliśmy go powoli. Gdybyśmy pojechali do teściów, to też byłoby fajnie, ale tym razem było inaczej niż kiedykolwiek.

I was in my pyjamas or sweatpants all the time. We ate exactly the amounts we wanted and not in any moment we felt we had too much. *^0^* I finished two books and knitted, Robert played Total War Empire on PC, we had a nice walk. It was a nice, slow time in which we just enjoyed every moment. If we went to the inlaws it would be nice too, but it was different than ever.

 

Było nawet słoneczko! ^^*~~ To poszliśmy popatrzeć, jak nas łączą z Wilanowem!

It was even sunny one day! ^^*~~ So we went to see how's the road to the next district growing.


Zaraz ktoś napisze, że w święta chodzi właśnie o to, żeby się zjechać kupą rodzinie na głowę, żeby się objeść po dziurki w nosie do rozpuku, nagadać ze wszystkimi, nahałasować, nasiedzieć przy stole,  naodpowiadać na tysięczne głupie osobiste pytania cioci i kuzynki, nawymieniać często niepotrzebnymi prezentami... Nie. Być może w niektórych umysłach tak, ale nie w naszych.

Somebody might write that Christmas IS all about meeting with huge family, overeating till you burst, talk till you loose your voice, make lots of noise, sit at the table till your butt hurts, answer millions of personal questions from your aunts and cousins, exchange unwanted presents.... No. Well, maybe in your head yes, but not in mine.

Co do dziergania... Taka byłam szczęśliwa, że skończyłam drugi rękaw pulowera Aco, obcięłam nitkę przy mankiecie, przyłożyłam jeden rękaw do drugiego i.... wydał mi się jakiś taki za krótki..... >w< Przez dłuższą chwilę nie mogłam zrozumieć, co się stało, jak to możliwe, skoro drugi rękaw robiłam według tabelki z pierwszego rękawa, stawiając kropkę po każdym przerobionym rzędzie. I nawet nie bardzo się na siebie wkurzyłam (to ten nastrój Zen z powodu świąt w domu!... ^-^*~~), kiedy okazało się ominęłam pierwszą tabelkę, ok. 50 rzędów dzierganych na prosto, i radośnie przeszłam od razu do ujmowania oczek...

As for the knitting... I was so happy when I finished the second sleeve of the Aco pullover, I cut the thread at the cuff, I placed second sleeve against the first one and... it seemed strangely short... >w< For a long moment I couldn't realise what went wrong because I was knitting the second sleeve exactly according to the table of rows from the first one, marking each row with a pen. And I even wasn't that angry with myself (that's the Zen mood because of the holidays at home!... ^-^*~~) when I realised I totally skipped the very first table, about 50 rows of knitting straight, I just went directly to the second table with the decreases...

 


 

Co tam, nie na deadline robię, więc pooddychałam przez chwilę głęboko, sprułam prawie cały rękaw i robię go od nowa, za dzień czy dwa sweter będzie gotowy! *^V^* Teraz idę zjeść babeczkę a Was zapraszam za kilka dni na podsumowanie roku 2020!

Well, I'm not knitting it for deadline so I took a few deep breaths, frogged it and started over, a day or two and it will be done! *^V^* Now I'm going to eat a cupcake and let me invite you in a few days for summing up 2020!



Thursday, December 24, 2020

Nie umyłam okien

Nie umyłam okien (i tak na zewnątrz zamiast śniegu i błękitnego nieba cały czas szara pleśń, nie ma po co odsłaniać rolet). Nie zrobiłam generalnego sprzątania (przy dwóch kotach i tak każdego dnia odkurzamy!). Cały grudzień, a w zasadzie od września, a tak szczerze - całe moje życie - walczę z katarem. (tak, wzmacniam odporność, piję sok z rokitnika i tran, biorę witaminy garściami, widocznie ten typ tak ma) W tym roku na święta zostajemy w domu. Ponieważ decyzja została podjęta w ostatniej chwili, trzeba było się sprawnie zorganizować.

I didn't clean the windows (there's been a grey mould outside instead of white snow and blue sky anyway so there's no point in opening the blinds). I didn't do the general cleaning (with two cats we vacuum everyday anyway!). I've been fighting the cold for the whole December, no, since September truly, wait - my whole life! (I take vitamins to support my immunity.) This year we are staying home for Christmas. Because it was decided at the last moment we had to get organised quickly.

 



Zorganizowałam trochę jedzenia, żeby nam w brzuchach nie burczało. *^v^* Zrobiłam śledzie - w oleju i pod szubą, marynowane po szwedzkupo szwedzku w sosie musztardowym i śledzie z rodzynkami i cebulą. Mamy jeszcze kupne gotowe pyszne duńskie śledzie w majonezie curry oraz w korzennej zalewie. Do tego usmażę karpia, jest domowa sałatka jarzynowa i wegański bigos, ryba po grecku, są pierogi z kapustą z Biedronki, wędliny ze sprawdzonego sklepu, na obiad mamy kacze piersi i sznycle cielęce, upiekłam ciasto, nie zginiemy! *^0^*

I organized some food so we wouldn't starve for the next few days. *^v^* I made some herrings in the sauces or oil, we bought some tasty ones too. I'd fry the carp, made the veggie salad, vegan sauerkraut stew, fish in a carrot sauce. I bought dumplings, cold meats from a known good shop, duck and veal for lunches, I baked a cake, we won't be starving! *^0^*

 


 

Dodatkowo przypomnieliśmy sobie przepis kolegi na zakwas buraczany i przygotowaliśmy dwa takie niewielkie słoiczki, he, he.... ^^*~~ Na razie się kiszą, kwas będzie gotowy za kilka dni, jest pyszny do picia ale też nadaje się na zupę.

Also we recalled the friend's recipe for the beetroot acid drink that is very healthy and tasty, so we made such two little jars... ^^*~~ It's been working for the past two days and will a few more until it's ready to drink or to turn into a soup.

 


 

Obiecałam napisać o wigilijnej potrawie, z jaką spotkałam się tylko w moim domu rodzinnym, w rodzinie ze strony taty, i jak się spodziewałam żadna z Was jej nie wymieniła, a szkoda, bo myślałam, że dowiem się o jej pochodzeniu. Poza tradycyjną grupą potraw: zupa grzybowa z makaronem szerokie wstążki, gotowane ziemniaki jedzone ze śledziem (w oleju albo marynowanym, wedle gustu), pierogi z kapustą i grzybami, kapusta z olejem lnianym, karp smażony i w galarecie, do niego chrzan i ćwikła, sałatka jarzynowa, kompot z suszonych owoców z przewagą śliwek, makowiec, sernik i drożdżowy placek z kruszonką, w moim domu podawało się smażone na oleju lnianym suszone kapelusze prawdziwków. Kiedy rodzice zbierali grzyby zawsze zostawiali kilka niepokrojonych kapeluszy do wysuszenia, w Wigilię się je moczyło w wodzie, żeby z powrotem nabrały treści, obsypywało mąką i smażyło na chrupko na oleju lnianym, potem tylko szczypta soli i można się delektować, uwielbiam takie grzyby i Robert je bardzo polubił! *^V^* 

I promised to write about the Christmas Eve dish that I only know from my family's home, from my father's side. It's dried portobello mushrooms that's been rehydrated, and then covered in flour and fried on some oil, a sprinkle of salt to finish them off. When my parents went mushroom picking to the woods, they always kept some portobello caps in one piece when drying the mushrooms, for this Christmas dish. I've never heard about such way of eating mushrooms from anybody.

 

To ja teraz idę mieszać w bigosie, a Was zostawiam na kilka dni z najgorętszymi życzeniami zdrowia i spokoju (i wymarzonych prezentów!). *^v^* 

So, I'm going to keep stirring the sauerkraut stew now and let me leave you with my warmest wishes for you - keep healthy and have a peaceful mind (and get lots of presents!). *^v^*

Sunday, December 20, 2020

Malwy

Co ja tak piszę i piszę w grudniu? 

I keep posting in December like crazy!

No, ale mam powody, bo znowu mam coś do pokazania więc napiszę póki pamiętam. ^^*~~

Well, I have my reasons, because again I have something to write about. ^^*~~

 


 

Uszyłam spodnie. Powtórzyłam wykrój Złotych Monster, z tym, że zrobiłam delikatną korektę dolnej części nogawek. Zmieniłam też przód - zamiast trzeciej zaszewki dopasowującej górę spodni do mojej talii pogłębiłam linię przedniego szwu (najpierw upięłam to miejsce szpilkami na sobie, żeby sprawdzić, jak to się będzie układało). Reszta bez zmian.

I made a pair of trousers. I repeated the pattern for Golden Monsteras, I did some tweaking on the leg shape. I also changed the front seam - instead of adding the third pleat I just pinned this seam on myself and made it deeper to fit this line better. No other changes.

 




 

Materiał to dresówka pętelkowa a kupiłam go milion lat temu w którymś ze sklepów z tkaninami online, nie pamiętam w którym... I niestety jak to czasem bywa z zakupami online, na zdjęciu kolor tła wydawał się bardziej zielony, na żywo jest mieszanką jasnego khaki, szarego, beżu, i jeszcze sama nie wiem czego... W związku z tym materiał leżał i leżał, i czekał na zmiłowanie aż wreszcie zdecydowałam się uszyć z niego domowe dresy. 

I used the sweatpant cotton I bought ages ago from some online shop. Unfortunately, as it happens with online shopping, the colour in the photos was much more green, in reality it's a combination of light khaki/greyish/beige/something... I kept this fabric in the stash and couldn't decide what to do with it but finally I decided to use it for a pair of home sweatpants and it was a good idea.

 



 

Wyszło nieźle, i nawet po mieście w nich śmigam, więc zakup nie poszedł na marne! *^v^* Mam już wyciętą kolejną parę spodni według tego wykroju, z przepięknego materiału, ach!... Jeśli chodzi o szycie, to popracowałam też nad parą spodni z softshella ale na razie utknęłam na etapie suwaka i modyfikacji tyłu, tak więc z chwaleniem się nimi muszę jeszcze poczekać. ^^*~~

They turned out okay and I even wear them outside so I didn't waste the money on the fabric! *^v^* I already cut out pieces for another pair based on this pattern from a beautiful print!... I also worked a bit on a pair of softshell trousers but I got stuck on the zipper and back modifications, so they'll have to wait a bit more before they're ready. ^^*~~

***

Z innych wiadomości - osoby zainteresowane fasolką szparagową w zalewie muszę z przykrością zawiadomić, że niestety ten eksperyment się nie udał... Trzy słoiki mi się nie zamknęły w trakcie pasteryzacji, co zdarzyło mi się z czymkolwiek w słoiku po raz pierwszy w życiu! Czwarty słoik wyglądał zachęcająco, ale w czwartek poszliśmy posprzątać piwnicę... No i tak wyglądała fasolka w czwartym słoiku:

If you wondered about my beans in a jar here's the update, it's no good... Three jars went bad straight away when I was making this pickle and the third one, although it looked promising at first, went bad too while being in the cellar...

 


 

Wyrzuciłam i niestety zostałam bez fasolki na zimę, pozostaje mi jeść mrożoną, trudno. 

I got rid of it and I'll just buy frozen beans this Winter.

Jak wspomniałam powyżej, posprzątaliśmy piwnicę. Dlaczego człowiek jest takim chomikiem i trzyma różne różności nigdy tego nie zrozumiem... Jeszcze pamiątki młodości jestem w stanie zrozumieć, ale stosy pudeł wszelakich po sprzętach, których już nawet dawno nie mamy?... Milion doniczek chociaż nie mam już kwiatów od kilku lat, bo nie mam na to warunków na balkonie. Zapas niebieskich toreb z IKEA którym mogłabym obdzielić kilka domów. *^w^* W każdym razie, przejaśniło się. Pierwszy krok na drodze do roweru został uczyniony, teraz czas na sprzątanie w domu, wyniesienie tego co chcemy zachować do piwnicy i zrobienie miejsca na dwukółkę dla mnie. I znalazłam torbę z dzierganymi bombkami na podłaźniczkę!!! (^V^)*~~

We cleaned the cellar. I cannot get it why people are such hoarders, keeping so much junk... I can understand some memories from childhood but tons of old boxes from the appliances we don't even have anymore?... Millions of plant pots when I haven't kept plants on my balcony for years, and not planning to. Blue IKEA bags I could pack my whole house in! Anyway, there's some space there now, so the next step is to clean the stuff in our apartment, move some things to the cellar and make space for the bicycle for me. I also found what I couldn't before - the bag with knitted balls for our Solstice branch!!! (^v^)*~~

 


 

Sytuacja dekoracyjna na razie taka - brakuje jeszcze zielonych gałązek, ale w kwestii zawieszek chyba osiągnęłam wygląd docelowy. No, może jeszcze jakieś pierniczki dodam?... Bo chyba na ozdoby z masy solnej nie ma już miejsca, zrobi się chaos. Buteleczki to pomysł Roberta. ^^*~~

So, here's the current decorations state, I think it only needs some green fir and that's all, I wanted to make some salt dough stars but they're heavy and I feel it would be too much. Maybe I'll bake some cookies and add them. Bottles are Robert's idea. ^^*~~

 



 


 

Tyle ode mnie dzisiaj, zostawiam Was z niesamowicie pysznym dyniowym sernikiem z przepisu z Moje Wypieki. Ewentualnie można się poczęstować boską włoską babą drożdżową panettone, mąż dostał w prezencie z pracy i jeszcze kawałek został! ^^*~~

That's all from me today,  let me leave you with a pieces of delicious pumpkin  cheesecake. Or maybe you prefer a divine Italian yeast panettone, Robert got it as a present at work and there's still a piece left! ^^*~~

 



 

I mam do Was pytanie - jakie są w Waszych domach potrawy Wigilijne? Jestem tego bardzo ciekawa, bo sama bardzo lubię wszystkie postne dania (to był mój ulubiony element obchodzenia Świąt - jedzenie!) i chciałabym poznać różnice regionalne. A ja Wam następnym razem napiszę o daniu, które jadało się u mnie w domu i nigdy nie spotkałam tej potrawy nigdzie indziej, czy to w czasie świąt czy poza nimi! *^V^*

And I have a question to those of you who celebrate Christmas Eve - what are your festive foods? Do you keep a fast tradition and don't eat meat or is it only the Polish tradition? Next time I will write about the dish I only met in my home, in the family from my father's side, and nowhere else! *^V^*


A na koniec, żeby się wprowadzić w świąteczny kulinarnie nastrój - ryby. *^V^*

And to enter the culinary festive season - some new fish. *^V^*

 




Monday, December 14, 2020

Kruche

Kruche ciasto, bardzo proste, chociaż koniecznie trzeba przestrzegać "zimnej" zasady! 

Shortbread cake, very easy but you need to keep the "cold" rule!

 


 

Moje proporcje na podstawowe ciasto:

- 200 g mąki

- 125 g masła

- 4 Ł cukru pudru

- 1 jajko

(mogą być też inne dodatki: łyżka mleka, ekstrakt waniliowy, skórka z cytryny, mielone migdały zamiast części mąki)

My basic shortbread dough:

- 200 g flour

- 125 g butter

- 4 Tbsp powdered sugar

- 1 egg

(according to different recipes you can also add 1 Tbsp milk, some vanilla extract, lemon zest, ground almonds instead of part of flour)


 



Masło i jajka muszą być z lodówki, w niektórych przepisach schłodzone są również mąka i cukier, ale ja tego nie praktykuję. Poza tym, trzeba pracować szybko, idealnie byłoby mieć zimny marmurowy blat kuchenny, schłodzony nóż do błyskawicznego posiekania masła z mąką i cukrem, zimne dłonie do zwinięcia ciasta w kulę. Ale można i tak: wrzucam wszystkie składniki do miksera z nożem, kilka razy pulsacyjnie mieszam wszystko do konsystencji kruszonki (mają być widoczne plamki masła, nie mieszamy do ubicia!!!), wyjmuję nóż, wyławiam dłonią ciasto, robię kulę, zawijam w folię i do lodówki na godzinę.

Po tym czasie wyjmuję ciasto, szybko rozwałkowuję do foremki, nakłuwam widelcem i znowu wkładam do lodówki na ok. 30 minut. Masło musi się znowu schłodzić, inaczej za szybko rozpłynie się w piecyku!

Butter and egg must be straight from the fridge.  Some recipes call also for the chilled flour and sugar but I don't do it. It's important to work with the ingredients quickly, the perfect situation would be to have cold granite kitchen counter, chilled knife to chop the butter with flour and sugar, cold hands to wrap the dough into a ball. But you may also work like that: I put everything into the food processor with a cutting knife attached, use the "pulse" setting and do a few short pulses until I have the thick breadcrumbs consistency (you should still see the speckles of butter, do not mix until everything is perfectly combined!!!), remove the knife, take out the dough with my hand, roughly form a ball, wrap it in the kitchen foil and place in the fridge for one hour.

After one hour I take out the dough, quickly roll it out and place in the cake form, stab it with a fork generously and again place it in the fridge for 30 minutes. Butter must get chilled again before baking, if it's in room temp it will melt!


 


 

Rozgrzewam piecyk do 190 stopni C, kiedy piekarnik zapika wyjmuję foremkę z ciastem z lodówki i do pieca na 15 minut! Pilnujemy, żeby się lekko zezłociło, bo jeszcze będzie się dopiekać z nadzieniem/przykryciem z ciasta.  (oczywiście jeśli pieczemy tylko spód to możemy go mocniej zbrązowić, tak samo jeśli są to ciastka).

I warm the oven to 190 degrees C, when it's hot and only then I remove the cake form from the fridge and place it in the oven for 15 minutes! Watch your cake to turn slightly golden at this stage, it will bake again with the second layer. (of course if you make cookies, just bake them till golden brown)

Wyjmujemy foremkę z piecyka, studzimy chwilę, nakładamy np.: masę makową i wierzch z drugiej porcji ciasta kruchego. Druga warstwa ciasta już odpowiednio uformowana i gotowa do pieczenia do tego momentu wciąż była w lodówce!!! Wstawiamy foremkę na kolejne 15-20 minut, w zależności od grubości naszego wierzchu, kształtów, tego jak działa nasz piekarnik. Patrzymy, czy się za mocno nie brązowi!

Remove the cake form from the oven, cool down a bit, place the stuffing (for example poppyseed paste) and cover it with the second layer of the dough/decorations. The second layer of dough already formed into decorations was all this time in the fridge!!! Put the cake form into the oven for another 15-20 minutes at the same temp, and keep an eye on it because the baking time now depends on the thickness of the second layer.

Z kruchego ciasta można upiec na przykład takie ciasto z dekoracją w kształcie Cthulhu! *^v^* (dekoracje są z masy cukrowej, figura leży na masach makowych - czarnej i białej, a w głowie jest jabłko z cynamonem i cukrem)

With the shortbread cake you can make for example such decorated Cthulhu cake! *^v^* (flowers and leaves are made from sugar paste, there are two poppyseed stuffings, black and white ones, and there is an apple with cinnamon and sugar in the head)



Albo bardziej klasyczną tartę pokrytą ciastkami i świeżymi żurawinami.

Or some more classic tarte with poppyseed stuffing and cookies decorations and fresh cranberries.






Z rzeczy rękodzielniczych w weekend udało mi się jeszcze dokończyć projekt rozpoczęty rok temu... Ponieważ zostało mi do wydziergania tylko kilka rzędów, w niedzielny wieczór blokowałam już pokrowiec na pudełko na ciastka! *^V^*

As far as crafting, I managed to finished one project that I started a year ago in December... Because I only needed to knit a few rows, on Sunday evening I was already wetblocking it! It's a cookie jar cover! *^V^*

 

 


 

Za bazę posłużyła mi puszka po muesli, kupiłam czerwoną i białą akrylową włóczkę Opus Zuza Natura, poobliczałam ilość oczek potrzebną na obwód puszki, wyrysowałam sobie na papierze w kratkę norweskie wzory i wydziergałam zimowy pokrowiec na puszkę, w której schowam pierniki i inne dobroci, jak już je upiekę. (bardzo chować nie będę, i tak wiadomo będzie, gdzie sięgnąć! *^0^*) 

Miłego poniedziałku! ^^*~~

The base is the jar I bought muesli in. I chose red and white acrylic yarn, did some maths on the stitches, drew the charted patterns and made this cover for the Winter cookies jar. Now I need to bake some. *^0^*

 Have a good Monday! ^^*~~


Wednesday, December 09, 2020

ナイスの森


 

Japoński film "ナイスの森" (Najsu no mori), widzieliście? Absolutnie szalony, chociaż ma swój pokręcony sens. *^v^*

Japanese movie "ナイスの森" (Najsu no mori), have you seen it? Absolutely crazy, but with its own twisted sense. *^v^*

 


 

Nazwałam tak mój ostatnio skończony sweterek, bo on też ma swoją szaloną poetykę! Po pierwsze, w większości jest gładki, ale dekolt okala piękny ażur (intuicyjny i łatwy w robocie!). Wzór to Sayuri autorstwa Valentiny Bogdanowej. Projekty Valentiny są piękne i na pewno jeszcze kiedyś do nich wrócę!

I gave this name to my latest finished sweater because it also has its own crazy poetry! First, it's mostly knit, knit, knit but it starts with a beautiful lacy neckline (very intuitive and easy to work pattern!). It's Sayuri by Valentina Bogdanowa, her designs are eye catching and I'll definitely go back to her projects in the future!




Po drugie, użyłam do niego włóczki, po którą kiedyś nigdy bym nie sięgnęła - w robótce dała pasy, ciapki, sam kolor jest niemożliwy do uchwycenia na zdjęciach, najróżniejsze odcienie zieleni, szarości kamieni i stal, przebłyski słonecznych promieni, wariactwo! Ale mi się podoba. *^0^* 

Second, I used the yarn I wouldn't reach for in the past - heavily variegated, giving sometimes stripes and sometimes small pools of colours, the shades impossible to catch in the photo - various greens, stone greys and steel, speckles of sunrays, total folly! But I like it. *^0^*

 


 

Włóczka to Lea9 (ręcznie farbowane merino z jedwabiem) ze sklepu Ekstramotek, zużyłam 3 motki 100 g na drutach 3 mm. Cieszę się, że dobrze wybrałam grubość drutów na podstawie próbek (tak, zrobiłam cierpliwie trzy próbki, zmoczyłam, poczekałam aż wyschną! ^^), bo na zdjęciach innych robótkowiczek (druciar?.... *^O^*~~~) widziałam mocno rozciągnięty karczek, który wisiał pod pachami. A mnie zależało właśnie na takim efekcie, żeby ażurowy karczek kończył się w momencie podziału na korpus i rękawy, i dokładnie to osiągnęłam. A rękawki w ogóle 3/4.

The yarn is Lea9 (merino and silk, handdyed) from Ekstramotek online shop,I used three 100 g skeins on 3 mm needles. I'm happy I devoted time to make three swatches, wash them and block, because I chose the right thickness of the needles and avoided what I saw on some other knitters's photos - the lace part stretched below the armpits. In my case, I have the perfect result with lace ending where I divided body and sleeves, no hanging. Sleeves are 3/4 length.

 


 

 

To teraz zostawię Was ze zbliżeniami na ażury. Jestem dzielna, bo sama sobie te wszystkie zdjęcia zrobiłam aparatem z pomocą aplikacji w komórce! *^o^* Przy okazji próbując nie złapać w kadr całego bałaganu w tle, chyba najwyższy czas zrobić porządne sprzątanie na koniec roku!!!

Okay, so let me leave you with a few more close ups on the lace. I am proud because I took the photos myself with a camera using the phone app for that! *^o^* And I managed not to show you the mess we have in our flat, time for some serious end year cleaning!!!