Friday, January 30, 2009

Pieniądze / Money

Bardzo się cieszę, że podoba Wam się Sylvi! ^^ Tak, tył jest dłuższy niż przody, a w ogóle to jest to wymyślony bardzo ciekawy sposób odejmowania oczek, które "gubi się" nie po bokach, ale gdzieś w środku robótki, między oczkami wzoru.
Butki były kupione na allegro w zeszłym roku i są to niesamowicie wygodne ocieplane buciory zimowe, a rajstopki czerwone to u mnie norma, a raczej rajstopki kolorowe, uwierzycie, że nie mam ani jednej pary czarnych ciepłych rajstop?... ^^
Sprężyno, źle się wyraziłam, nie miałam uwag do kwiatków (poza tą, że trochę nudno się je robi ^^), tylko miałam uwagę na temat tej dziwnej właściwości włóczek, które nie dają odpowiedniej długości płaszcza.
I'm glad you liked Sylvi! ^^ Yes, the back is longer than the fronts and it has a very interesting way of decreasing stitches - it happens on the way up. somewhere in between the pattern stitches, not on the side.
I bought my red shoes online last year and these are very comfortable Winter boots, and red tights are normal for me, or rather colourful tights, can you believe I don't have a single pair of black warm tights?... ^^
I said something earlier about the petals on Sylvi and that I had one comment about it - my comment was about the yarn vs. length problems, not about the petals. ^^

Wciąż dłubię Driadę (upchałam markery, gdzie się dało, dodaję oczka i jakoś idzie), oraz Niezapominajkę, ale nic nie pokaże, bo mam dwa gładkie niebieskie kawałki, a to na razie mało ciekawe. Dostałam też próbki Eliana z Kolorowego Motka i chyba podjęłam jakieś decycje, ale o tym następnym razem.
I'm still knitting Driada (I stuffed it with markers to help me see the pattern, I'm adding stitches and it grows). I'm also working on Niezapominajka but I won't show you anything yet because all I have are two blue stockinette pieces and it's not very exciting. I also got the yarn samples from one of the online yarn shops and I think I made up my mind on colour combinations, but more about it next time.

Opakowana, jeszcze nie wiem, jak się robi te szczypanki, bo muszę przetłumaczyć kawałek opisu z niemieckiego, a tego języka nie znam, więc pomagam sobie słownikiem i jakoś idzie. ^^ A w ogóle szczypanki robi się na przykład tak: nabierasz ileś tam oczek, np.: 10 i przerabiasz je na prawo, w następnym rzędzie w każde jedno oczko robisz dwa oczka - masz już 20 oczek, trzeci rząd - znowu w każde jedno oczko robisz dwa oczka - masz już 40 oczek, itd, aż uznasz, że szczypanka jest wystarczająco wysoka. W zasadzie trzy, cztery rzędy wystarczą, potem normalnie zakańczasz oczka a kiedy zdejmujesz je z druta, to zwijają się w ślimaczki.

***

Znowu zostałam wyróżniona, tym razem przez Edytę z bloga Szydło i spółka, która przyznała mi poniższe odznaczenia.
I again was given two great blog awards, this time by Edyta from Szydło i spółka blog.



Bardzo mi miło, postaram się nieopuszczać w byciu kreatywną, żebyście nadal kochali mojego bloga. =^v^=
I'm very glad and I'll try to be a very creative person so you would still love my blog! =^v^=

***

Dzisiaj o pieniądzach.
Jestem takim dziwolągiem, że gdyby mi ktoś dał 100 zł, to prędzej ręka mi uschnie, niżbym miała je wydać na bluzkę czy modną torebkę. Ale z uśmiechem na ustach wydam je na 1. włóczkę, 2. farby i blejtramy, 3. dobre jedzenie. *^v^* Wczoraj właśnie postanowiłam zaszaleć i wydałam (mniej niż 100 zł =^v^=) na oliwy i octy balsamiczne w sklepie Vom Fass (mieści się w warszawskim Blue City).
Today about the money.
I am a very weird person - give me 50 dollars and I'd rather bite off my hand than bought a new blouse or a fashionable handbag. But I'll be more than happy to spend it on 1. yarn, 2. paints and canvases, 3. good quality food. That is why yesterday I decided to spend (less than 50 dollars =^v^=) on olive oils and balsamic vinegars in the Vom Fass shop we have in one pf the shopping malls.

Nie lubię oliwy z oliwek. Słabo mi się robi kiedy patrzę, jak ktoś polewa nią obficie sałatkę czy inne danie, a każda próbowana przez mnie do tej pory oliwa smakowała jak olej, czyli tłusty płyn bez smaku. Dlatego postanowiłam przekonać się do oliwy, bo jest zdrowa, i spróbować porządnej odmiany dobrej jakości. Pani w sklepie dała mi do spróbowania różne oliwy i na początek wybrałam toskańską Extra Vergine Pepone - na początku nieco orzechowo-ziołowa, po chwili pozostawia lekką goryczkę.
I don't like olive oil. I'm getting sick when I see somebody pouring it all over the salad or other dish, and every olive oil I tried tasted like fatty liquid without any taste. But I decided to try getting used to it because it's healthy so I wanted to taste some quality products. The shop assistant let me try some olives and I chose the Tuskany Extra Virgin Pepone - it's a bit nutty-herbal at the beginning and then it transforms into a delicate bitterness.

Jako drugą wzięłam oliwę smakową - truflową. Nigdy nie jadłam trufli i zaciekawił mnie jej grzybowy smak i zapach. Jest dość mocna, więc nadaje się raczej do akcentowania potrawy, niż do obfitego jej polewania, i wczoraj na kolację skropiłam nią tartę z boczniakami, co bardzo ładnie dopełniło jej smak.
As a second one I bought the truffle olive. I've never eaten truffles before and I got interested by the mushroomy taste and aroma. It's quite strong so you don't pour it all over your dish, just some drizzles here and there to give some truffle accents, and last night I added it onto a mushroom tart which completed its taste beautifully.

Kupiłam też dwa octy balsamiczne, i tu w przeciwieństwie do oliwy - jestem octowym uwielbiaczem! W ogóle kocham smak kwaśny, wszelakie korniszony, grzybki marynowane, śledzie w occie i cokolwiek innego, co da się zalać octem, a kiedy odkryłam ocet balsamiczny z Modeny, moje życie wkroczyło na nowy etap. Ponieważ akurat mam całą butelkę tego octu w domu, postanowiłam kupić sobie jakieś inne zaskakujące smaki, i wybrałam ocet z owoców Kalamansi - jest orzeźwiający, mocno cytrynowy z nutą słodyczy. ^^ Daje też bardzo ciekawy efekt jako vinegret w połączeniu z oliwą Pepone, gdzie goryczka oliwy jest przełamana słodyczą i cytrynową nutą octu.
I also bought two balsamic vinegars and here, contrary to olives, I am a great vinegars admirer! I love the sour taste, all the gurkins, pickled mushrooms, herrings and whatever can be drowned in vinegar I'll eat it. And when I discovered the balsamic vinegar di Modena, me life changed forever. Because right now I have a fresh bottle of that vinegar I decided to try some kinky ones and I chose Kalamansi fruit vinegar - it's fresh, very lemony with a hint of sweetness. ^^ It also gives a very interesting effect combined with the Pepone olive oil in the vinegrette, where the bitterness of oil is broken by the lemon notes.

Drugim octem jaki wybrałam był miodowy - tu już w ogóle mamy orgię smaków, bo słodycz miodu jest równoważona kwaśnością octu i te dwa smaki walczą ze sobą o przewagę.
As a second I chose honey vinegar - here we have an orgy of tastes because the sweetness of honey is counterbalanced by the sourness of vinegar and those two are in constant battle.

W sklepie Vom Fass można kupić nie tylko oliwy i octy, ale też wina, likiery, whisky, koniaki, itp, itd, Każdego z tych produktów można spróbować na miejscu przed zakupem a przemiła pani proponuje i omawia każdy z nich. Kupujemy na butelki, najmniejsza ilość to 100 ml (na zdjęciach), a raz kupioną buteleczkę możemy po wykorzystaniu oliwy przynieść do kolejnego napełnienia. Co do cen, oczywiście nie są to produkty tanie, najtańszy olej to olej z pieczonych orzeszków ziemnych (6,5 zł/100 ml), a średnie ceny za oliwy i octy to od 12 do 18 zł/100 ml, chociaż próbowałam takich za 40 zł (olej z pistacji) i były boskie! Ale może następnym razem. *^v^*
In Vom Fass shop you can buy olives and vinegars but also wines, liquers, whisky, cognacs, ect.You can taste every product before you buy it and the lovely shop assistant advises and describes everything. You choose the size of the bottle you want, 100 ml is the smallest amount (like in my photos) and once you have the bottle you can return with it to refill it.
As for the prices, these are not cheap products, of course. The cheapest one is the roasted peanuts oil (2,5 doll/100ml), and the average prices for oils and vinegars range from 4 to 6 dollars/100ml, althought I tried some 35 dollar products (pistacchio oil) and they vere divine! Well, maybe next time. *^v^*

Na zachętę moje dzisiejsze śniadanie - kanapki z pastą jajeczną na rukoli i roszponce, z pomidorkami polanymi oliwą Pepone i octem balsamicznym figowym, wszystko posypane mieszanką kiełków. Smacznie i zdrowo! *^v^*
To encourage you the photo of my today's breakfast - egg paste sandwiches, one on ruccola, one on corn salad, with small tomatoes drizzled with Pepone olive and fig balsamic vinegar, all covered with mixed sprouts. Tastes great and it's healthy! *^v^*


Zostawiam Was na weekend bo pomagamy teściom przetransportować ich meble do domu pod Suwałkami, co oznacza, że po weekendzie dostaniemy klucze do naszego nowego mieszkania, yikes! *^v^* Miłego weekendu!
I'm leaving you for the weekend because we are helping Robert's father to transport all their furniture to their house, which means after this weekend we are getting the keys to our new flat, yikes! *^v^* Have a great weekend!

Monday, January 26, 2009

Sylvi now!


No więc, skończona. *^v^* Szybki i niezbyt trudny wzór, idealnie napisany (to ważne!), ciekawy oryginalny warkoczowy tył, no i te szwy na zewnątrz! ^^ Mam tylko jedną uwagę krytyczną.
So, it's finished. *^v^*
Quick and not very difficult pattern, perfectly written (it's important!), interesting original cable on the back and those selvege stitches on the outside! ^^ I have only one critical point.

Oryginał był zrobiony z włóczki Briggs & Little Atlantic i po wpisach na Ravelry wygląda na to, że jest to jedyna włóczka, która daje wymaganą próbkę wszerz i wymaganą długość swetra. Z innych włóczek, które pasują do tego projektu i dają wymaganą ilość oczek na szerokość, Sylvi wychodzi dużo krótsza niż w oryginale, dziwne...
Original has been made from Briggs & Little Atlantic yarn and judging from the posts on Ravelry this seems to be the only yarn that gives the required number of stitches both in width and the size in length. When you use other yarns that give you the required swatch for you size in width, your Sylvi is shorter than in the original, strange...


W każdym razie, jestem zadowolona. Moja włóczka po zrobieniu przodu i tyłu na drutach 7 mm i zblokowaniu na mokro dała dość długi sweter (stąd ten nieco luźny ryż, Alpina jest przeznaczona na druty 4 do 5 mm), chociaż to nie ten płaszczyk, na jaki się nastawiałam, ale efekt końcowy mnie cieszy. Uwaga - Alpina nie grzeje tak bardzo, jak by się mogło wydawać po grubości włóczki, w składzie ma 20% wełny/80% akrylu, więc jest lekka i miękka, ale nie bardzo zimowa.
Anyway, I'm happy with my version. My yarn, after I knitted fronts and back on 7 mm needles and wet blocking gave me a long sweater (that is why my seed stitch is a bit loose, because Alpina has been designed for 4 to 5 mm needles), and although it's not the long coat I wanted as a result, I'm quite pleased. And the yarn I used is not very warm as you might think after seeing and touching this thick soft threads, with 20%wool/80% acrylic.


Szczegóły projektu / Details of the project:
Wzór/Pattern: Sylvi (Twist Collective)
Włóczka/Yarn: Alpina 100g/147 m, 920 g
Druty/Needles: 7 mm korpus/body, 6 mm rękawy/sleeves


Powinnam była zabrać ze sobą do zdjęć jakiś koszyczek, Czerwony Kapturek jak żywy! *^v^*
I should have taken with me some basket for the photos, a perfect example of the Little Red Riding Hood! *^v^*


***

A teraz co u mnie na drutach piszczy.
Robię Driadę według wzoru "niedźwiedzich łap", ale nie jest łatwo. Wzór jest dla mnie bardzo trudny, ciągle się mylę, za nic nie mogę zapamiętać schematu, a jeszcze dodatkowo mam nierówną ilość oczek w stosunku do raportu wzoru (34 oczka), więc posklejałam sobie wydruki schematu i tak żongluję tymi płachtami papieru. Na kawałku, gdzie mam niepełny schemat zdarza się, że nagle mam za mało oczek, bo ilość "2 oczka razem" nie równa się ilości narzutów, a prucie tego mohairu jest wręcz niemożliwe, nawet trzy dopiero co przerobione oczka tak się ze sobą placzą i zazębiają, że rozprucie ich to rozrywanie na siłę...
W sobotę wieczorem chciałam już to rzucić, ale przed pruciem części ażurowej powstrzymał mnie fakt opisany powyżej oraz Robert, który kazał mi go odłożyć na trochę i wrócić do płaszczyka, jak trochę od niego odpocznę. Chyba zacznę też dodawać oczka, żeby wyrównała mi się ilość w stosunku do schematu, najwyżej będzie szeroki i powiewający (i tak miał być), a mnie już przestanie trafiać szlag, kiedy nie wiem, w którym miejscu zabrakło mi narzutu, wrrrr....
And now what's on my needles.
I'm knitting Driada coat with the "bear's paws" lace pattern, but it doesn't go easy. The pattern is very difficult for me, I make mistakes constantly, cannot remember the chart by heart and what's more - I have other number of stitches than the required multiple of 34, so I glue together printouts of the chart and I juggle with big pieces of paper all the time. In places where I don't have enough stitches for the whole chart repeat, I often end up with less stitches than required because the yarn overs do not match the k2tog, and frogging this mohair is just impossible! Even after knitting three stitches, when I want to unravel them it's just a struggle by force...
Saturday evening I wanted to abandon it altogether but I was stopped from frogging the lace by the fact I described above plus Robert told me to leave it for some time and come back to it with a fresh mind. I might just add the additional stitches so I would knit the full chart repeats, the coat may be fuller this way but I wanted it to be like this anyway, and it will keep me sane and prevent me from the situations when I lack a yarn over and don't know where it should be...

Tak więc, dla relaksu, w sobotę podczas skoków narciarskich zaczęłam drugi mohairowy przyjemnie banalny model - sweterek ze szczypankami z Rebecci Special Mohair. Robię go z niebieskiej Sasanki na drutach 4 mm.
Mam też nadzieję, że na początku tygodnia dostanę z Kolorowego Motka próbku Eliana Klasika i dobiorę sobie kolory do wiosennego sweterka z VK.
Coś mi się zaczynają projekty mnożyć. *^v^*

So, just to relax, on Saturday evening during the Skii Jumps I started another mohair project, nice and easy, even banal blouse with ruches from Rebecca Special Mohair. I'm using blue Sasanka and 4 mm needles.
I hope at the beginning of the week I'll get the samples of Elian Klasik from one of the online yarnshops and I'll be able to pick the perfect colour combination for my Spring cardigan from VK.
My projects multiply. *^v^*

Sunday, January 25, 2009

Jak mieszkać / How to live

Niedawny wpis Kath na temat urządzania mieszkań skłonił mnie do rozmyślań nad tym, jak ja chciałabym urządzić moje wymarzone mieszkanie, w jakim otoczeniu chciałabym spędzać noce i dnie. Temat tym bardziej jest na czasie, ponieważ jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem za około dwa miesiące przeprowadzimy się do nowego mieszkania.
The recent blog post by Kath inspired me to think about how I would like to decorate my dream apartment, in which surroundings I would like to spend my days and nights. The subject is even more interesting when you think about the new flat we'll be moving into in about two months.

Mieszkanie to, poza oczywistą zaletą, że jest, i jest za darmo, ma kilka wad i cech, które determinują, jak zostanie urządzone. Po pierwsze, jest nieduże, a mieści trzy pokoje, przedpokój, kuchnię i łazienkę, co od razu powoduje, że wszystkie pomieszczenia są niewielkie, a łazienka wręcz mikroskopijna. Dlatego, żeby je optycznie otworzyć i rozświetlić, zamierzamy wszystkie ściany wygładzić i pomalować na biało a na podłodze w pokojach położyć jasną deskę (i żadnych dywanów).
The flat, apart from the obvious advantage of being available and free, has some disadvantages that determine how it should be organized.
First, it's small and it contains three rooms, an anteroom, a kitchen and a bathroom, which makes all the rooms small and the bathroom - even smaller. That is why in order to make them look bigger we are going to smooth all the walls and paint them white, and lay a light wooden floor (and no carpets!).

Po drugie, mieszkanie ma pewien układ pomieszczeń, którym nie można za bardzo pożonglować oraz dwie wbudowane szafy, które na pewno zostaną bez zmian. Chcemy pozbyć się dwóch par drzwi i zostawić otwarte wejścia do kuchni i pokoju dziennego, a dodatkowo usuniemy część ściany między kuchnią a pokojem dziennym (całej się nie da, bo jest pion), co zwiększy powierzchnię kuchni o możliwość machnięcia łokciem bez zawadzania o ścianę. *^v^*
Second, this flat has a certain room arrangement which cannot be changed and two built-in wardrobes which we will definitely leave there. We want to get rid of two doors and leave the doorways to kitchen and living room open. Additionally we want to remove part of the wall between the kitchen/living area which should add just enough space so I could swing my hand in the kitchen and not hit the opposite wall with my elbow. *^v^*

Po trzecie, w kwestii samego urządzania mieszkania muszę wziąć pod uwagę kilka czynników, jak np.: to, że nie mieszkam sama, a z mężem, i to nie takim, co to mu wszystko jedno, jakie ma w domu meble, byle była wygodna kanapa przed telewizorem. =^v^= Robert ma swoje konkretne pomysły na urządzenie naszego przyszłego gniazdka i obydwoje musimy iść na pewne kompromisy (to jedyna rzecz, jakiej zazdroszczę singlom ^^).
Poza tym, to nie dom na wsi tylko mieszkanie w mieście, w starej kamienicy, i to też od razu narzuca pewien styl i dobór wyposażenia, bo głupio by w nim wyglądały zarówno wielkie gdańskie szafy fornirowane na ciemną wiśnię jak i zgrzebne, stylizowane na chłopskie, ławy z nieheblowanych desek. ^^
Third, in case of the furniture choice and arrangement, I have to take into consideration several factors, like: I don't live alone but with my husband, and he really does care about the decor of the apartment. Robert has some specific ideas about our flat and both of us have to make some compromises (that's the only thing I envy of single people ^^).
And of course it's not a house in the countryside, just a flat in an old apartment house in the city, so it automatically defines some style and the choice of furniture, because it would look silly with huge dark wooden cupboards (the so called Gdańsk style), or with some almost-village-style raw wood stools. ^^

A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze moja wewnętrzna sprzeczność - z jednej strony kusi mnie skandynawski (Bożenko, jak to jest z tymi skandynawskimi mieszkaniami? Proszę nam przybliżyć temat a najlepiej obfotografować swoje mieszkanie! *^v^*) albo wręcz japoński minimalizm, czerń, biel i błękit, puste przestrzenie, duża metalowa misa z białą świecą na środku drewnianego stołu, stal i surowe drewno w kuchni, szare lniane zasłony, całe życie schowane we wbudowanych szafach. (No, to oczywiście japoński minimalizm z czasów Szogunatu, obecnie Japończycy mieszkają w mieszkankach wielkości pudełka od zapałek i mają okropny bałagan, bo wszędzie leżą rzeczy, które już im się nigdzie nie mieszczą. ^^).
Add to this my inner contradiction - on one hand I am tempted by the Scandinavian or even Japanese minimalism, black, white and blue, empty spaces, big tin bowl with a single white candle in the middle of a big wooden table, steel and raw wood in the kitchen, grey linen curtains, whole life hidden in the built-in wardrobes. (Of course I'm talking about the Japanese houses from the Shogunate period, not today, when people have flats the size of a matchbox and things are everywhere because they have no space to hide them. ^^)

A z drugiej strony moje serce wyje do miękkich wielkich kanap i szezlongów, zabytkowych kredensów i żarninier, patchworkowych kap, poduszek, serwetek, zadrostek, szmatek, bibelotów, świeczników, lalek z gałganków, ludowych świątków, obdrapanych z farby metalowych puszek wypełnionych milionem drobiazgów, wzorów i kolorów niczym w marokańskiej willi. I kompletnie nie wiem, na co się zdecydować!...
And on the other hand my heart cries after the big comfy sofas and chaise longues, antique cupboards and jardinières, patchwork bedspreads, cushions, doilies, crocheted kitchen curtains, knick-knacks, village saints made in wood, old metal cans filled with millions of this and that, patterns and colours straight form the Moroccan house.
And I have no idea what to choose!...

Na razie będę musiała znaleźć jakiś złoty środek, bo trochę tych bibelotów jednak i się nazbierało, ale nie chciałabym nowego mieszkania zagracić tak, jak jest zagracone obecne. A jednak pamiętam, jak kiedyś odwiedził nas nasz agent ubezpieczeniowy i powiedział, że większość mieszkań, które odwiedza, są jak z katalogu o wnętrzach, ale u nas czuje się, że to dom zamieszkany przez prawdziwych ludzi. Czyli może nie jest z nami aż tak źle. ^^
I'll have to find some in-between solution because I have some of those knick-knacks already, but I really don't want to pack the new flat with stuff, like I did here. On the other hand I remember once when our insurance agent came with a new policy to sign, he said that he visits many houses and they are usually like from the catalog, and ours has a homely feeling, that there are real people living here. So maybe it's not as bad as I thought. ^^

Na koniec bardzo inspirujący cytat z właśnie przeczytanej przeze mnie autobiografii Krystyny Sienkiewicz "Haftowane gałgany".
Dziewczyny kochane!
Piszę do Was ze świdrzańskiego strychu. Żałuję bardzo, że nie mam takiego zawodu, który pozwoliłby mi na prawdziwe zajęcia domowe. Od razu oczywiście przychodzą mi do głowy tylko przyjemne czynności, bez czarnej prozy. Do takich zaliczam gotowanie specjałków, pastowanie podłogi, haftowanie oraz dekorowanie mieszkania. Urządzanie i ozdabianie moich pieleszy tak, aby różniły się one od innych. Wystarczy, że jesteśmy stłoczeni w identycznych wieżowcach, że dochodzimy do swoich mieszkań podobnymi korytarzami. Przeinaczmy więc nasz dom w myśl mojej dewizy: "człowiek określa mieszkanie, mieszkanie określa człowieka, pokaż mi swoje mieszkanie, a powiem ci, kim jesteś".
Tak samo jest z ubraniem. Nieprawdą jest, że suknia nie zdobi człowieka. Musimy się czymś odróżniać od tłumu. Zadbać o swoją indywidualność. Określić się własnym stylem już od najmłodszych, samodzielnych lat. Przykro, gdy jest się jedynie cząstką anonimowej zbiorowości. (...)
Chcę Wam, kochane, pokazać z bliska obrazki, które wiszą na ścianie mojego mieszkania, abażury, haftowane ubrania, motylki z koronek i koralików, które mogą fruwać po domu nawet w mroźną zimę. Jeżeli moje kąty spodobają się Wam, to może coś zmieni się i w Waszym mieszkaniu. Może skorzystacie z moich doświadczeń. (...)
A jakże cudownie jest (...) siedzień przy oknie nad kawałkiem surówki czy aksamitu, i malować kolorowymi nićmi. Można się wtedy bawić w światłocienie i nucąc fałszywie pod nosem, wyglądać przez okno, żeby coś ściągnąć z natury. Ta moja mania to jest właściwie choroba, której śmiało mogę Wam życzyć.
To sum up, a quotation from the autobiography of the famous Polish actress Krystyna Sienkiewicz, called "Embroidered rags", that I just read (my translation):
Dear girls!
I'm writing to you from the attic of my house. I'm very sorry I don't have a job that would allow me to carry on some real house chores. I straight away think about the pleasant ones. I enlist here cooking delicacies, polishing the floors, embroidery and decorating the house. Arranging and decorating my home so it would be different from the other houses. It is enough that we are packed in the identical blocks of flats, that we arrive to our doors along similar corridors. Let us change our homes according to the idea: "a man defines a house, a house defines a man, show me your house and I'll tell you who you are".
It's the same case with clothes. It's not true that clothes does not add any value to a person. We have to differ from the crowd. We have to take care of being individual. We must show our style from the early age. It's a pity to be only a part of the anonymous collectiveness. (...)
I want to show you, my dears, my pictures which hang on the walls of my house, lamp shades, embroidered clothes, butterflies made of lace and beads that can fly around the house even in Winter. If you like my house you may change something in your apartments. Maybe you can profit from my experience. (...)
Oh, what a pleasure it is (...) to sit by the window with a piece of cloth or velvet and paint with some colourful threads. You can play with shades and humming falsely look outside to get some inspiration from nature. It's my obsession or rather an illness, which I can boldly wish you had too.

***

Kocurku, pończochy! I już nogi nie muszą być opalone. *^v^*

Matyldo
, a więc znasz nasz wspólny problem - możemy zapomnieć o pięknych kozaczkach albo czółenkach z paseczkiem lub wiązaniem wokół kostki. A balerinki tylko do długich spodni, ech...

Antosiu
, męża udusić, albo, jeśli w miarę przydatny, niech w ramach ekspiacji kupuje Ci wciąż nowe buty na każdy sezon! *^v^*

Opakowana, e tam wypadałoby, phi!... Zostaniesz moim butowym guru, ja nawet nie mam tylu par butów, a co dopiero taki wybór kolorów i fasonów. *^v^* Irregular Choice mają piękne buty, muszę się porozglądać.

Myszoptico
, trochę śmieję się z tą 40-stką, bo u nas nie jest to jeszcze wielki rozmiar, chyba 41 lub 42 jest tą granicą, ale w Japonii ludeczkowie mniejsi, więc i ubrania w mniejszej skali, ciuchy też na dziewczynki raczej niż na europejskie kobiety. I masz rację z polskimi ubraniami, chociaż to się chyba jakoś poprawia, a z butami nadal niewesoło.

***

A jutro zdjęcia Sylvi i co nowego u mnie na drutach. Miłej niedzieli! *^v^*
And tomorrow photos of Sylvi's and what's new on my needles. Have a great Sunday! *^v^*

Saturday, January 24, 2009

Buty / Shoes

Teraz przez długi czas nie będzie o skończonych robótkach, bo zarówno mohairkowa Driada jak i krzyżykowa Śliwa zajmą mi duuużo czasu, zanim będzie co pokazać. Jagienko, Sylvi skończona, ale debiutu nie było. Na zdjęcia Sylvi na balkonie wciąż nie ma pogody, może jutro wyjrzy słoneczko, to wezmę Roberta na dwór i pstryknie mi kilka fotek.
Ale zawsze można napisać o czymś innym! *^v^*
For some time now I won't be able to show you any new finished items, because both the mohair lace Driada coat and the cross-stitch Plum will take me a lot of time to finish. There's still no good weather for Sylvi's photos on the balcony, maybe tomorrow we'll have some sun so I'll take Robert outside to take some photos of me wearing this cardigan.
But I can always write about something else! *^v^*

Czuję wiosnę w kościach.
Dlatego, że zaczynam na serio tęsknić za młodą kapustką, ziemniaczkami i szparagami, ale też dlatego, że zaczynam przeglądać wiosenne pantofle! *^v^* Nie to, żeby moje nogi były takie do pokazywania (mam charakterystyczne nóżki żeńskiej strony mojej rodziny - spore łydki i kostki, więc do spódnicy mogę nosić wyłącznie wysokie szpilki, które mi te łydki wyszczuplają optycznie), ale zawsze przyjemnie mieć ładne buciki. No, i zawsze mogę założyć je do spodni. ^^
I can feel Spring coming.
Because I'm seriously missing the young green cabbage, young potatoes and asparagus, but also because I'm starting to look through the Spring shoes offers! *^v^* Not that my legs can be the object of interest and show off (I have a pair of typical legs from my mother's family side - big calves and ankles, so with a skirt I can only wear high heels that make them look thinner), but it's always nice to have a beautiful pair of shoes. And you can always wear them with trousers. ^^

Popatrzcie na te cudeńka z japońskiego sklepu Salus:
Look at those gorgeous shoes from the Japanese online shop Salus:

Te pierwsze są w ogóle idealne, i jakby ktoś widział podobne gdzieś u nas w sklepach, to natychmiast należy dać mi znać, niezależnie od pory dnia czy nocy!
These ones are just perfect and if you know about them in any other shop that ships to Poland, let me know irrespective of the time of day or night!

Pozostałe japońskie cudeńka poniżej.
The rest below.





Najbardziej tragiczne jest to, że są one śmiesznie tanie - od ok. 30 zł do 80 zł za parę! Tylko jest jeden problem - japońska numeracja obuwia kończy się na numerze 38!... A ja noszę 40 i z moją gigantyczną stopą 26 cm nie mam najmniejszych szans na kupowanie butów w Japonii, ech...
The most tragic thing is that they are ridiculously cheap - from about 10 dollars to 30! There is only one problem - Japanese sizes end up on 38!... And I wear 40, so with my gigantic 26 cm feet there is no chance for any shoe shopping in Japan...

Nie to, żeby u nas nie było wcale ładnych pantofelków (w rozsądnej cenie), dziś znalazłam kilka kolorowych czółenek (w tym sklepie i to nie jest płatna reklama... ^^), a przecież jeszcze w sklepach nie ma kolekcji wiosennych (pozostaję w nadziei)! ^^
Not that there are no nice shoes in our shops (in reasonable prices), today I found some colourful ones in an online shop, and there is still time for the Spring collections to arrive (I'm waiting for those)! ^^





Ale generalnie sklepy obuwnicze wychodzą z założenia, że Polki noszą buty szare, czarne i brązowe. Kropka. Czasami zdarzają się czerwone szpilki, a jak kolory i wzory, to tylko na letnich klapkach, balerinkach czy trampkach, bo wiadomo - kobieta po skończeniu 19 lat (czyli kiedy przestaje być NASTOlatką) wbija się w garsonkę i szaro-bure czółenka na grzybku. Koniec. Innych kobiet nie ma.
But generally shoe shops in Poland decide that women here wear only grey shoes, black shoes and brown ones. Period. You can sometimes find red high heels, but mostly when we talk about colours or patterns on shoes, they are on Summer flip-flops, balerinas and trainers, because it's obvious that when you stop being a teenager (when you are 20 years old and up), you only wear grey office suit and greying-brownish pumps on low heel.

Otóż są, drogie sklepy obuwnicze! Są kobiety, które niezależnie od wieku chcą nosić kolorowe i wzorzyste buty w różnych fasonach i odmianach. I zamierzam takie buty tropić tej wiosny i nawet niektóre z nich kupować. ^^
But it's not true! There are women of all ages who want to wear colourful funky shoes in various shapes and styles! And I'm going to hunt such shoes down this Spring and even buy some of them. ^^

***

CU@5, u Gudrun zawsze takie luźne bluzy i warstwowe cebulki. A może czas zerwać ze stereotypem ubioru architekta i założyć właśnie coś w grochy i paski? I do tego piękne buty! *^v^*

Acha, i witam wszystkich nowych czytelników, którzy zaczynają się ujawniać i zostawiają komentarze! (Tych, którzy się nie ujawniają, też witam. I starych czytelników też pozdrawiam. *^v^*)

Thursday, January 22, 2009

Wiosenna Sjoden / Spring Sjoden

Już jest nowy katalog. *^v^*
The new catalog is on. *^v^*

Na gospodarstwie / Down on the farm






Nad brzegiem morza / On the seashore





Architekt i artysta / Architekt and artist










Północne światło / Nordic light






Wielopaski i piękne kwiaty / Multistripes and fabulous flowers




Wednesday, January 21, 2009

Co by tu... / What to knit...

Dziękuję za porady w kwestii kolorów Klasika, poprosiłam o próbki z Zamotanych i Kolorowego Motka (już z Motka lecą do mnie pocztą *^v^*), a dodatkowo napisałam maila do Fastrygi z zapytaniem o ich zdjęcia - na razie odzewu brak.
W oczekiwaniu na próbki zaczęłam dłubać coś nowego.
Thank you for the advice on Klasik colours, I asked for samples in two online stores and one of them already sent them to me. *^v^* Additionally I sent an email to the store with the nicests colours but no reply up till now.
While waiting for the yarn to come I started something new.

(Wiem, mam jeszcze ma drutach Gythę, ale ona musi na razie swoje odleżeć. Skończyłam dolną kolorową część i chyba jest... za duża! Prucie żakardu to prawie jak prucie koronki, równie upojne, więc muszę się nad tym zastanowić, pomierzyć, odczekać.)
(I know there is still Gytha on my needles but it must wait a bit. I finished the colourwork part and I believe it's... too big for me! Frogging the colourwork is as fun as frogging the lace so I have to think about it and measure it properly).

Kompletnie nie wiem, co teraz robić na drutach... Przeglądam włóczki (te zgromadzone w domu i te na stronach sklepów), przeglądam wzory, i nic do mnie nie przemawia.
I absolutely don't know what to knit now... I look through the yarn, both in my stash and in online shops, I look through the patterns and nothing inspires me.

Bo weźmy na przykład taki mohair - w zeszłym roku kupiłam zieloną melanżową włóczkę w Yarn Paradise, jest mięciutka, zieloniutka i kojarzy mi się z jesiennym wieczorem w lesie.
Let's take a mohair as an example - last year I bought the green variegated yarn from Yarn Paradise, it's soft, greenish and it reminds me of the Autumn forest evening.


Postanowiłam coś z tej zieleni wydziergać, coś zwiewnego, i wygrzebałam takie propozycje (z różnych numerów Rebecci):
I decided to knit something airy with this yarn, and I found the following patterns (Rebecca magazines):







Najbardziej skłaniałam się ku ostatniej propozycji, wprawdzie to ażur (których nie lubię), ale wzór nie jest bardzo skomplikowany, a wydaje mi się, że ażur z tej włóczki wyglądałby ciekawie. No, bo jest też przecież płaszczyk gładki (zdjęcie nr.1), ze słodkimi dziewczęcymi zbieranymi rękawami (cóż z tego, że dziewczęciem przestałam być jakiś czas temu! *^v^*), ale przy gładkim wzorze bałabym się placków jednego odcienia zieleni, co niweluje nieco wzór ażurowy.
My best choice would be the last pattern, it's lace (and I don't like knitting lace), but it doesn't look too complicated and I think it would go well with this yarn. There is also a plain coat (photo 1), with cute girlie gathered sleeves (who cares that I'm not a girl anymore *^v^*), but I'm not sure about the variegated yarn in plain stockinette.


Ale wracając do ażurowego płaszczyka, zaczęłam robić próbkę z moich zieleni i na razie mam taki kawałek od góry:
Coming back to my lacy coat, I started to swatch the Turkish yarn and I have as much:


Wygląda na to, że włóczka daje mi szerokie pasy ciemnej i jasnej zieleni (żadnych placków, hurra! ^^). Jeszcze kawałek przerobię na gładko, a potem zamierzam odłączyć rękawy od korpusu i polecieć dalej wzorem ażurowym.
It seems the green shades will appear in wide stripes (no pooling, hurray! ^^). I'm still going to knit stockinette for a while and then change into lace.

I tu się zaraziłam. Od Kath i Dagny zaraziłam się wzorem z rosyjskiego forum, na który Dagny podała schemat na swoim blogu. Oryginał wygląda tak:
And here is the catch - I decided to knit the pattern that Kath and Dagny are knitting already, found on some Russian forum. The original blouse looks like that:


A mój będzie płaszczykiem z zakładanymi na siebie połami, rozszerzający się w dół od biustu. Takie przynajmniej mam plany, a jak będzie - zobaczymy. Włóczka jest bardzo cienka i mięciutka, i jestem bardzo ciekawa, ile mi jej zejdzie, mam przeczucie, że bardzo mało. *^v^*
And in my version it will be an A-line coat with overlapping fronts. At least these are the plans. The yarn is very soft and very thin, and I'm curious how much it's needed for this project. *^v^*


Za to przedostatni sweterek z powyższych mohairkowych chyba zrobię z niebieściutkiej Sonaty, którą też mam w zapasach, bardzo podobają mi się te szczypanki na przodzie. ^^ No, i kusy sweterek na drugim zdjęciu, idealnie wpisuje się w moje pomysły na wiosenne ubiory - chcę być kobieca tej wiosny! *^v^* Dlatego chciałabym zrobić kilka kobiecych bluzeczek, pomijając modele z książki A Stitch in Time (której jeszcze nie kupiłam, ale zamierzam niebawem), podobają mi się poniższe modele i stylizacje (na Bloom Kim H. mam nawet upatrzoną włóczkę ^^):
I may also knit the last but one sweater from the mohair proposals above, I have the bluish Sonata yarn and I just love the ruches at the front. ^^ Plus, the small cardigan on the second photo is prefect for my new Spring look - I want to be feminine this Spring! *^v^* That is why I' would like to make several girly blouses, apart from the models from A Stitch in Time book (which I haven't bought yet, but I will), I like the following patterns and stylisations (I even have the yarn spotted for the Bloom by Kim H. ^^):









***

Jagienko, ja też bym do tego zielonego dodała jakiś dół. Ziarenka dodawałam do chlebów, do bułeczek jeszcze nie, tylko posypkę makową, ale wypróbuję. ^^ Co do drożdży, możesz zastąpić świeże drożdże z torebki w proporcji 100 g drożdży świeżych = 40 g drożdży instant.

Kath, jaki piękny sen, ale niestety nie mam takiej znajomej pani w PKP. *^v^*

Michelle, trzymam te kciuki, szydełkuj, szydełkuj! ^^

Krissie, we don't have the exact product called hot cross buns, but we have sweet flat buns with cheese.

Antosiu, kliknij w link w moim wpisie, wchodząc na stronę główną VK rzeczywiście wyświetla się poprzedni numer, dziwne...

Blancari, czuję, jak mi pozłotka odpada przy każdym ruchu. *^v^* Pochwal się bułeczkami!

***

A na koniec zostawiam Was z nostalgicznym wspomnieniem - ta brązowa teczka z wzorami do haftu (częściowo przeze mnie odratowywanymi po latach przy pomocy taśmy klejącej, bo stara kalka rozpada się w rękach...) to jedna z niewielu pamiątek, jakie mi pozostały po mojej ukochanej Babci, osobie, która ukształtowała mnie taką, jaka jestem dzisiaj. *^v^*
I'm leaving you today with my nostalgic memory - this brown binder full of old embroidery patterns (partly saved by myself with the use of the Scotch tape because old tracing paper doesn't want to live forever...) is one of not so many keepsakes after my beloved Grandmother, the person who made me the way I am today. *^v^*