Saturday, December 31, 2016

Robótkowe podsumowanie roku 2016

Tak, to ten dzień w roku, kiedy patrzę wstecz na swoje rękodzieła wszelakie. *^v^*
Yes, that is the day when I look back at my craft activities from the passing year. *^v^*

Z maszyny do szycia zdjęłam dziewięć sukienek i dwie spódnice. W tym roku nie było nietrafionych projektów, ale jeśli musiałabym wskazać rzeczy, po które sięgałam najrzadziej to były to spódnice... Okazuje się, że w tym roku prawie wcale nie nosiłam spódnic! Albo wskakiwałam w sukienkę albo w spodnie/latem w szorty. Nieustannie wybierałam wzory kwiatowe albo kratę.
Późną jesienią uszyłam jeszcze jedną sukienkę, ale pokażę ją dopiero kiedy nadejdzie ciepła słoneczna wiosna. ^^*~~
I made nine dresses and two skirts this year. I had no misguided projects but if you ask me about the least worn items these were the skirts... It turned out in 2016 I just didn't feel like wearing skirts! I chose either a dress or a pair of trousers or shorts in the Summer. What stayed the same was the fact that I used floral or plaid fabrics.
In the late Autumn I sewn one more dress but I'll share it when the warm and sunny Spring comes. ^^*~~





Drutami też operowałam skromniej niż w zeszłym roku - to był rok czapek, wydziergałam ich aż pięć, oraz wielkiej akcji Cała Polska Dzierga Piórkowe Sweterki - tych również stworzyłam pięć sztuk. *^v^* Dodatkowo powstał jeden grubaśny golf zimowy i jeden szyjo-otulacz. A rzutem na taśmę pod koniec grudnia zdjęłam z drutów drugi ciepły zimowy golf.
As far as knitting was concerned, I wasn't as prolific as last year. It was the year of hats, I made five of them. It was also a year of Lightweight Pullovers and I also made five of them. Plus I knitted one thick Winter turtleneck and one shawl. At the end of December I finished another warm and soft turtleneck.





Mimo, iż najpierw odkurzyłam pudełko z kredkami, rok 2016 był u mnie rokiem akwareli, tworzyłam obrazki i prowadziłam dziennik.
Kupiłam też nową lalkę i uszyłam kilka nowych sukienek dla dollfie.
Zmienił się nasz jadłospis - wprowadziliśmy do menu dużo dań czysto warzywnych a przeglądanie wegetariańskich i wegańskich blogów kulinarnych przyniosło nam mnóstwo smakowitych inspiracji. Ta zmiana dała mi bezwiedną i nieokraszoną wyrzeczeniami utratę 8,5 kg, z których pod koniec roku wróciły tylko 2 kg (z nerwów rzucam się na jedzenie, a od jesieni mam bardzo nerwowy okres).
Dołączyłam do akcji "Przeczytam 52 książki w 2016 roku" ale niestety udało mi się przeczytać tylko 48 sztuk, bo były tygodnie, kiedy nie czytałam wcale (na wakacjach albo po prostu z nerwów).

Although I dug out the box of crayons first, 2016 was the watercolours year, I created pictures and kept the daily journal.
I bought a new doll and sewn some new dollfie dresses.
We changed the way we ate - I looked through vegetarian and vegan blogs and got tons of tasty inspirations.That change brought me a total loss of 8,5 kg without fuss and self denial. I only gained back 2 kilos at the end of the year because of overeating from stress (which I had a lot this Autumn and Winter...).
I joined the Facebook event "I will read 52 books in 2016" but unfortunately I only managed to read 48. There were whole weeks when I didn't read a single page, during the holidays or when I had a very stressful time.


Noworoczna kartka dla mojego nauczyciela japońskiego
New Year's card for my Japanese language teacher


Życzę Wam szampańskiej zabawy sylwestrowej i do zobaczenia w przyszłym roku! *^V^*~~~
Have a great party tonight and see you next year! *^V^*~~~

Friday, December 30, 2016

Air Force



Pod koniec roku prawie jednocześnie zaczęłam dziergać trzy swetry i jeden z nich - ten najbardziej przytulaśny *^v^* , udało mi się skończyć! Nie oszukujmy się, to nie jest sweter podkreślający walory figury, raczej wręcz przeciwnie - skrzętnie je ukrywa i człowiek wygląda jak opatulony na zimę niedźwiedź, ale poczułam, że właśnie teraz potrzebuję takiego otulacza, w którym można się schować.
At the end of the year I started to knit three sweaters and I managed to finish one of them, the coziest one. *^v^* Let's be honest, it's not the piece of clothing that strengthens the good features of our figure's. On the contrary, it hides everything completely and you look like a well dressed bear, but right now I felt I needed such garment.



Chciałam czegoś luźnego, miękkiego, ciepłego, a pomysł na ten sweter zrodził się kiedy natrafiłam na zdjęcie w Sieci, a mianowicie tutaj i tutaj.
Włóczka różni się od mojej, wygląda na cieńszą i bez alpaki, za to z metalizowaną nitką, ale pomysł mniej więcej odtworzyłam, zamieniając oczka lewe na prawe na prawej stronie robótki.
Dopiero kiedy już skończyłam moją wersję znalazłam oryginalne zdjęcie tego swetra na stronie producenta i dopatrzyłam się dokładnie, jak on wygląda... Oprócz elementów ściegiem gładkim i ściągaczowym 2x2 występuje jeszcze jeden ścieg - inna odmiana ściągacza. Nie żałuję, że nie włączyłam go do mojego swetra bo nie jestem pewna, czy puchata alpaka nie rozmyłaby za bardzo jego urody. No i zawsze zostaje mi pomysł na kolejne udziergi. ^^*~~
I wanted something loose, soft and warm, and the idea came to me when I saw that photos: here and here.
The yearn is different from mine, it's thinner and no alpaca content, but it has a metallic thread added, but I more or less repeated the shape of the pullover, changing the purl stitches into knit stitches on the right side.
Just when I finished my version I found the page of the pullover's producer's and took a good look at it... Apart from the plain parts and ribbed parts there is another decorative rib stitch. I'm glad I didn't include it in my version because I think alpaca is too fuzzy to show its beauty. Anyway, it's an option for future projects. ^^*~~




Jak robiłam ten sweter przedstawia poniższy nieudolny rysunek schematyczny. *^v^* Zaczęłam od nabrania oczek na dekolt (1) i wydziergania ściągaczowych ramion (2). Kiedy uznałam, że już wystarczy mi długości = szerokości swetra, nabrałam oczka wzdłuż jednego brzegu ramię/szyja/ramię (3) (a potem osobno drugiego, czyli dziergałam najpierw przód potem tył), i zrobiłam ściągaczem ileś centymetrów w dół.
I drew a picture of how I made my sweater. *^v^* First, I cast on stitches for the neckline (1). Then I separately knitted each saddle shoulder parts in rib (2). When I thought I have enough length = width of the shoulders, I picked up stitches along one edge - saddle shoulder/neck/saddle shoulder (3) and made a part of 2x2 rib downwards (and then I repeated this on the other side, first front, then back). 




Kiedy uznałam, że tyle wystarczy mi na szerokość rękawów, zebrałam oczka przodu i tyłu na jednym drucie dookoła (4) i dalej już leciałam z korpusem gładko albo ściągaczem, lekko zwężając ku dołowi. Oczka na rękawy nabrałam z brzegów pach bez żadnego dziergania podkroju, na prosto (5). Na koniec przełożyłam na drut oczka dekoltu i zrobiłam krótki golf (6).
When I decided it's enough for the sleeve width, I put all the stitches on one needle and worked in rounds to finish the body (4). I substracted some stitches as I went towards the bottom ribbing. I picked up the stitches for the sleeves along the side opening (5). Last but not least, I picked up the neckline stitches and made the turtleneck (6).




Dziergałam na drutach 5 mm z włóczki Drops Air (zużyłam 300 g) i na razie mogę o niej powiedzieć, że jest: bardzo lekka, przyjemnie ciepła, daje poczucie miękkiego komfortu czyli jest idealna na zimowe swetry do otulania się! Jak się sprawdzi w praniu i noszeniu to się okaże. Słyszałam, że wyroby z Dropsowej Brushed Silk Alpaca się wyciągają i mechacą, moje Piórkowe tak się nie zachowują a noszę je od jesieni bardzo często. Natomiast Air ma w składzie 70% alpaki, 23% nylonu i 7% wełny, więc może taki skład zagwarantuje nam większą żywotność swetra.
I used 5 mm needles and Drops Air yarn (300 g). At the moment all I can say about that yarn is that it's very light, comfortably warm, perfect for the Winter cozy sweaters! I still need to wait and see how it behaves when worn and washed. I've heard that sweaters from Drops Brushed Silk Alpaca get stretched out and pilled. My Lightweight pullovers does not do that and I've kept wearing them very often since early Autumn. But Drops Air consists of 70% alpaca, 23% nylon and 7% wool,so I hope it guarantees better wearability.




Tak przy okazji, czy zauważyłyście, ile oryginalnie kosztował sweter z Banana Republic, którym się inspirowałam? 128 dolarów za 40% wełny a reszta to akryl i poliester!... Osoby dziergające śmieją się do rozpuku, aż im ręcznie dziergane wełniane skarpety spadają!... *^O^*~~~~ A dodatkowo w komentarzach ludzie skarżą się, że metalizowana nitka przypomina anielskie włosie z łańcuchów na choinkę i niemiłosiernie drapie. Po stokroć wolę moją wersję! *^V^*
Btw, did you notice the original price for the Banana Republic sweater? 128 US dollars for the 40% wool and the rest is just acrylic and poliester!.... Knitting community laughs its (handmade wool) socks off!... *^O^*~~~~ And what's more, in the comments people say that the metallic thread feels like a Christmas tree tinsel and is itchy like hell. I so much prefer my version! *^V^*

Wednesday, December 28, 2016

Czytanie, dzierganie i jedzenie słodyczy

Święta, święta i... już można przestać jeść!... *^w^*
Celebrating, celebrating and... now you can stop eating!... *^w^*



 
Dzisiaj środa, więc Czytanie i Dzierganie u Maknety.
Szary puchaty sweter już dawno skończony, jeśli zdążę, to pokażę go Wam jeszcze przed końcem roku. A teraz na drutach kremowo-szary sweter resztkowy. Skończyłam rękawy i dumam, jak rozwiązać korpus, hm...
A czytam "Lodową cytadelę" Pawła Kornewa, lektura w sam raz na zimę, która podobno ma się pojawić, czekam na śnieg i mróz z utęsknieniem! ^^*~~

It's Wednesday so it's Reading and Knitting at Makneta's.
The grey cozy pullover is ready and waiting to be photographed, I may be able to share it before the end of the year. Now I've been working on the cream pullover from the leftover yarns. I finished the sleeves and now I have to figure out what to do with the body, well...
As far as reading, I started "Ice Citadel" by Paweł Kornew, the perfect book for Winter. The forecast says we'll have snow and frost soon and I'm really looking forward to these! ^^*~~




Friday, December 23, 2016

Good girl

Chyba byłam grzeczna w tym roku, bo pod choinkę dostałam... zdjęcie mojej sukienki w styczniowym numerze Burdy, pośród zdjęć pięknych uszytków innych użytkowników portalu Burda.pl! *^V^*
I think I was a good girl this year because as a Yule gift I received the photo of my dress's in the Burda Magazine's readers section among other beautiful projects! *^V^*



To ja teraz w oczekiwaniu na świąteczne obżarstwo pójdę na kanapę podziergać sweter, jest szansa, że skończę go lada dzień i pokażę Wam jeszcze przed końcem roku. ^^*~~ 
Wesołych świąt, kochani, jakkolwiek i cokolwiek w tych dniach świętujecie!

So now I'll go and knit my new pullover, waiting for the holiday gluttony to come over the weekend. There's a chance I'll finish it soon so stay tuned for the photos before the end of the year. ^^*~~
Have a happy time, my friends, whatever and however you celebrate these coming days!


Saturday, December 17, 2016

Spotkanie lalkowe po latach

Może kawałek makowca? Jest weekend, więc można! *^o^* 
Have some poppyseed cake. It's weekend, we can have a small piece. *^o^*




W sobotę pierwszy raz od daaaawna poszłam na spotkanie lalkowe, które odbyło się jak za starych dobrych lat w Costa Coffee na Świętokrzyskiej (kiedyś jeszcze Coffee Heaven). Było nas tylko cztery, ale i tak było super i nawet udało mi się zrobić kilka zdjęć. Jak widać lalki ball jointed występują w różnych rozmiarach.
This Saturday for the first time in ages I met girls for the dollfie meeting. Just like in the old days (I mean 5 years ago...) we met at the Costa Coffee in a location from that times. There were only four of us but we had a great time, and I took some photos. As you can see ball jointed dolls can be found in many sizes.














Po spotkaniu weszłam na chwilę do Empiku, ale nie znalazłam tam niczego ciekawego oprócz miliona ludzi i kolejek do kasy, więc poszłam spacerkiem Marszałkowską i Królewską obok uśpionego cichego Parku Saskiego, 
Later I visited some shops but I only found there huge crowds and long queues to the cashiers, so I took a walk along the sleepy calm Saski Park in the centre of Warsaw.






i dalej przez Plac Teatralny na Krakowskie Przedmieście, gdzie spotkałam się z Robertem i zjedliśmy obiad w barze Kumpir - czyli był to oczywiście pieczony ziemniak z milionem pysznych dodatków! *^v^* (nie taki był plan, ale niestety w barze Falafel Bejrut nie było wolnych stolików...)
And then I met Robert in the bar close to the Old Town called Kumpir, they served the baked potatoes with toppings and we ate a lot! *^v^* (that wasn't the original plan but the falafel bar we wanted to eat in was full...)




A po obiedzie był jeszcze spacer po rozświetlonym Krakowskim Przedmieściu. ^^*~~ Tylko szkoda, że nie było śniegu...
After lunch we took a walk along the Krakowskie Przedmieście street which is decorated with beautiful lights. ^^*~~ I wish there was snow...
 




PS.: Mam już TRZY swetry na drutach, bo oczywiście w czwartek zaczęłam projekt z włóczki Drops Air... *^w^*
PS.: I have THREE knitting projects at the moment because on Thursday I had to start a sweater using Drops Air... *^w^*

Thursday, December 15, 2016

Nadmiar dziergania i urocze czytanie

Może najpierw coś na ząb? Proszę się poczęstować, zanim przejdziemy do Dziergania i Czytania u Maknety! ^^*~~




Minął tydzień od ostatniego wpisu i nagle na pustych drutach namnożyło się swetrów! *^v^* Szarak na drutach 3 mm i kremowy na drutach 4,5 mm, będą trochę podobne, chociaż jeszcze tego nie widać (podobieństwo będzie widoczne na rękawach). Zdecydowałam, co zrobię z szarego Drops Air - będę kombinować sweter, który znalazłam na zdjęciu w Sieci. I chciałabym go przynajmniej zacząć już teraz, bo jeśli włóczka mi się spodoba - w robótce i w wydajności, to chciałabym dokupić więcej kolorów, skoro do końca roku jest promocja.




A czytam aktualnie książkę uroczą, inaczej nie da się jej w pierwszym odruchu nazwać. ^^*~~ To "Dwoje ludzi" Alana Aleksandra Milne, twórcy słynnego Kubusia Puchatka. Polecam na szare zimowe wieczory, bo jest to książka otulająca zmarznięte ramiona i rozgrzewająca serce.

Pokażę Wam jeszcze mój balkon (który jest zabudowaną szkłem loggią, dlatego mam na nim wciąż rośliny! ^^).




Stan na dzień 14 grudnia. Już w październiku zabrałam do domu akubę i szeflerę, a dwie fitonie pojechały na zimę do mamy, bo mi dla nich zabrakło parapetu, reszta towarzystwa została na balkonie. Jak widać, rośliny trzymają się całkiem dobrze. Żurawki (oprócz dwóch, o których zaraz napiszę) wciąż ładnie trwają, no bo nie rosną, wiadomo, ale nie więdną, nie usychają. Dwie odmiany - Amber Lady i Fire Frost za to już na jesieni po prostu... pokryły się pleśnią i zgniły!... Co dziwne, rosły razem w jednej doniczce z trzecią odmianą, która nie zachorowała i wciąż jest żywa i piękna - to ta pierwsza doniczka z prawej strony z pojedynczą żurawką o jasno zielonych liściach. Trzymają się zdrowo iglaki, trzmieliny, hebe, azalia, pieris który jeszcze późną jesienią zebrał się do kwitnienia. ^^
Berberys podsuszył liście i zamarł, ale mam nadzieję, że odbije na wiosnę. Natomiast dwie houtunie, które miały być mrozoodporne po prostu zbrązowiały, pozwijały liście i umarły więc chyba jednak mrozoodporne nie były...
Od listopada podlewam wszystko raz w tygodniu.

Wednesday, December 07, 2016

Dużo czytania i sporo dziergania

Jeszcze wczoraj czytelniczo było tak:



To znaczy, wczoraj przeczytałam tę książkę, jest chudziutka i poszła mi raz dwa, i czuję niedosyt. Wiem, że "Nie bój się życia" Katarzyny Miller to zbiór jej felietonów publikowanych w Zwierciadle i zapewne ich objętość ograniczało miejsce dane pani Katarzynie w każdym magazynie. Ale czuję, że na każdy z podtematów dałoby się powiedzieć trochę więcej, nawet w tak krótkiej formie. 

Za to wczorajszego wieczora zagłębiłam się w album "PRL na widelcu" Błażeja Brzostka. To czasy mojego dzieciństwa i dobrze pamiętam wiele z opisywanych sytuacji, miejsc i smaków. Każda strona jest ilustrowana zdjęciami i jest to bardzo ciekawa kulinarna wyprawa w przeszłość, do której niekoniecznie chciałabym wrócić na żywo, bo wciąż pamiętam smak wyrobu czekoladopodobnego, kartki na mięso i cukier czy kolejkę po zielone bułgarskie (mąż mówi, że to były kubańskie) pomarańcze, w jakiej stałam dzieckiem będąc...




Mam też włóczkę na nowe udziergi. 
A co z kremowym swetrem, który zaczęłam robić w zeszłą środę, zapytacie. Ano jest, na pierwszym zdjęciu. Dotarłam szczęśliwie od góry do pach, niestety grubo przeceniłam możliwości motków 50-gramowych i... skończyła mi się włóczka. Co gorsze okazało się, że kolor kremowy kolorowi kremowemu nie równy, i o ile pierwsze dwa motki były prawie identyczne to trzeci już zupełnie poszedł w stronę żółtego i bardzo się odznaczał. W lokalnych pasmanteriach szukałam podobnego odcienia i grubości, ale jeśli już coś było to był to czysty akryl (blech!...) tak więc, wczoraj zamówiłam wełnę Lammy Superwash 4 i teraz czekam na dostawę i trzymam kciuki, żeby jej odcień był zbliżony do motków, z których zaczęłam sweter, bo jak nie będzie, to będę kombinować.

Natomiast dodatkowo w moje ręce wpadły: Drops Flora w dwóch odcieniach szarości. Będzie z tego luźny pulower według kształtu, na jaki trafiłam gdzieś w Sieci.




Natomiast z Dropsowej włóczki Air będzie coś ciepłego, miękkiego, otulaśnego, ale jeszcze nie wiem co... Mam kilku kandydatów, ale ponieważ zamierzam wydziergać coś kompletnie dla mnie nietypowego, to jeszcze nie wiem, na ile chcę być odważna i jak bardzo fikuśny model wybiorę. *^v^*
Przy okazji - wiecie, że do końca roku włóczki Dropsa z alpaką są wszędzie w promocji 25% taniej? ^^*~~




A w ogóle ostatnio mam taki nastrój:




To pewnie przez tę szarówkę za oknem. Taka pogoda wymaga dużej ilości miękkich swetrów i skarpet, częstych kąpieli w pianie, stosu wciągających książek, licznych kubków gorącego kakao i mruczącego kota. Właśnie teraz brakuje mi Rysia najbardziej, ech...

Wiem, wiem, klin klinem. Ale ja nie chcę po prostu kota, ja chcę z powrotem mojego Rysiaka! A na to niestety nic nie da się poradzić. 
To może ja pójdę porobić na drutach.

Sunday, December 04, 2016

2Faced czyli odgrzewane kotlety

Ta sukienka zastopowała moje szycie na dobre kilka miesięcy...
Owszem, wycięłam ją jak tylko przyszedł materiał. Zszyłam górną część (jeszcze bez podszewki), spódnica z koła wisiała na manekinie, żeby się odwisieć i rozciągnąć, wybrałam materiał na podszewkę. I nagle zastanowiło mnie, czy ja w ogóle chcę mieć sukienkę czy może spódnicę... No i klops! Myślałam o tym od listopada 2015 do lutego 2016 i w tym czasie nie zabrałam się za żaden inny projekt.
W lutym spróbowałam przełamać blokadę szyciową - jednego dnia wycięłam i zszyłam podszewkę, następnego złożyłam w całość górę sukienki a trzeciego dnia ją wykończyłam. I nawet wtedy miałam moment zwątpienia, już tłumaczę dlaczego.
That dress stopped my sewing for several months...
Yes, I did cut out all the pieces of a pattern as soon as the fabric arrived. I sewn the top part (without lining), cut out the full circle skirt and left it on the mannequin to hang, I chose the lining. And then something stopped me and I wasn't sure whether I want a dress or maybe a skirt... I kept thinking about it from November 2015 till February 2016, and didn't start any other project at that time.
In February I tried to fight with this seamstress's block - on one day I cut out and sewn the lining pieces, on the following day I added it to the dress, and on the third day I finished the whole dress. And I had a moment of doubt...




Model to modyfikowana góra od sukienki 124 z Burdy 01/2014 (taka sama jak Leniwiec), a dół to po prostu pełne koło. Materiał, jaki wybrałam na ten projekt, to ciekawa wełna w nieregularną kratę, kupiona u mojego ulubionego sprzedającego na allegro - ABCTekstylia, u którego kupowałam już różne końcówki tkanin. Sam kupon miał nietypową szerokość i miał cięty brzeg wzdłuż, co mogło oznaczać, że pierwotnie był dwa razy szerszy. Część materiału bliżej fabrycznego brzegu miał fuksjową kratę a ta bliżej ciętego krańca - kartę szarawą. Udało mi się ułożyć elementy wykroju w taki sposób, że pół spódnicy i przód miał te fuksjowe kolory a drugie pół spódnicy i tył miał szare. Ale...
The top part is the dress 124 from Burda 01/2014 (the same like Leniwiec), with a full circle skirt. I chose an unusual fabric this time - thick wool with an irregular chequered pattern, it looked as of it was cut in half lengthwise and I got one half, so the part closer to right hand side had more fuchsia shades and the left hand side had more grey shades. I managed to place the pieces of the pattern on the fabric in such a way that I had fuchsia elements on the front and grey elements on the back. But...




Nie starczyło mi materiału nawet na najkrótsze rękawy, a jaka to sukienka na zimę bez rękawów?... I jak zaczęłam zszywać kawałki ze sobą, to pomysł przodu i tyłu w innych kolorach przestał się wydawać taki atrakcyjny. Wszystko wygląda dziwnie, jak jeszcze wiszą nitki i nie ma suwaka! Na szczęście zdecydowałam, że kończę ten projekt i wtedy zdecyduję, czy go kocham czy nienawidzę, bo jak go nie skończę, to nie ruszę z miejsca i już nigdy w życiu niczego nie uszyję!...
I didn't have enough fabric for even the shortest sleeves and the Winter dress without sleeves?... When I started to put the whole dress together I had doubts whether different colours for the front and back were a good idea. Everything looks strange unfinished, with the threads hanging around and no zipper! But then I decided to finish this project and after that decide if I like it or hate it, because I felt if I never finished it I'd never ever sewn anything again in my life!...



No i dobrze zrobiłam. *^v^* Bo jak tylko zrobiłam ostatni szew, sukienkę porządnie wyprasowałam i przymierzyłam, to od razu mi się spodobała! Jest super wygodna i brak rękawów aż tak mi nie przeszkadza, bo od czego są bluzki i kardigany oraz ciepłe kurtki? Jedyną "wadą" jest fakt, że jest to super ultra ciepła kiecka!... Spokojnie nadaje się na długie spacery w wielkich mrozach, założyć ją to jak otulić się ciepłym miękkim kocem. I właśnie dzisiaj przetestowałam ją w warunkach bojowych, spacerując dobre kilka kilometrów po centrum Warszawy, bowiem odbywała się dzisiaj parada z okazji setnej rocznicy wkroczenia do Warszawy Legionów Piłsudskiego.
And it was a good decision. *^v^* As soon as I made the last seam, I ironed the dress and tried it on, and I liked it right away! It's very comfortable and the lack of sleeves is hardly noticeable because I can wear it with a top, a cardigan and a warm jacket with it. The only "drawback" is the fact that it's extremely warm!... It's perfect for the long walks on a freezing Winter day, to wear it is like to wrap yourself in a warm soft blanket. Today I tested it while taking a several hour walk around the city because today was the parade to celebrate the 100th anniversary of the day when the Polish Legions led by the Marshall Józef Piłsudski entered Warsaw in 1916.




Mój mąż miał wziąć udział w przemarszu konno, niestety organizator nie zapewnił mu munduru więc pozostało nam oglądać naszego kolegę Igora, który dzielnie spędził w siodle trzy godziny jako Legionista. *^v^* Szkoda, że ta impreza, upamiętniająca tak ważne i radosne wydarzenie w naszej historii nie została zupełnie rozreklamowana w żadnych mediach... Mam wrażenie, że wiedzieli o niej znajomi uczestników parady oraz przypadkowi przechodnie Krakowskiego Przedmieścia, ale nic dziwnego, skoro na mieście nie było pół plakatu, nie mówiły o tej rekonstrukcji ani telewizja ani radio. Stracony potencjał na wartościową lekcję żywej historii.
My husband was supposed to take part in a parade on a horseback, unfortunately the person organising it didn't provide the suitable uniform for him so he could only watch our friend Igor riding a horse as a Legionist and take photos. It was a shame that such an event commemorating this important and happy moment in Polish history wasn't advertised in media... I felt as if the spectators were just the friends of the ones taking part in a March and some random tourists that happened to be there, but no wonder - you couldn't find a single poster around Warsaw, no TV station nor radio talked about it. I believe it was a lost opportunity to teach through the live history event.




Wednesday, November 30, 2016

Czytanie i dzierganie pulowera

Dziś środa, czyli Czytanie i Dzierganie u Maknety
Po wakacjach czytanie znowu ruszyło u mnie z kopyta i przez ostatnie miesiące pochłaniam całkiem sporo książek. Na przykład wczoraj wieczorem skończyłam "Rozdartą zasłonę" Maryli Szymiczkowa i szczerze polecam zarówno tę jak i pierwszą powieść duetu autorów Jacek Dehnel/Piotr Tarczyński, bo to oni dwaj kryją się pod pseudonimem Maryla Szymiczkowej. Śmiem twierdzić, że druga część przygód profesorowej Zofii Szczupaczyńskiej jest jeszcze lepsza od pierwszej! *^v^*
W kolejce za to czeka "Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek" Aleksandry Zaprutko-Janickiej, bo jak wiadomo trików pielęgnacyjnych nigdy za wiele! ^^*~~




A na drutach chwilowo pustka, ale w oczekiwaniu na włóczkę na projekt zaplanowany dzisiaj zaczynam nowy sweter, w który zamierzam wrobić resztki różnych motków wełny, kupowanych w ciuchlandach, a więc występujących przeważnie w pojedynkę. Mam jeszcze kilka innych kremów i szarości, zobaczymy jak ten pomysł się rozwinie.

Monday, November 28, 2016

I'm The Brit

Nie mogę powiedzieć, że zabierając się za tę sukienkę NIE WIEDZIAŁAM jaki będzie rezultat końcowy... Doskonale wiedziałam, bo na stronie Burdy są zdjęcia prototypu na modelce a i kilka Rosjanek już zdążyło ją uszyć. Jedna z nich z własnej woli od razu podwyższyła trochę linię dekoltu, druga również świadomie - o 4 cm. Trzecia musiała zrobić jakiś błąd na etapie rysowania wykroju, bo nie zeszły jej się oznaczenia na częściach przodu i granica dekoltu wypadła jej 3,5 cm wyżej niż w oryginale. Czyli za każdym razem efekt końcowy był dużo bardziej zabudowany niż oryginał. 
A u mnie nie...
I cannot say that when I started working on that dress I HAD NO IDEA about the final result... I knew exactly what I'd be getting because on  Russian Burda's page there are photos of the dress's on the model and some Russian girls already made it. Two of them deliberately drew the neckline a few cms higher, and the third one made some mistake while transferring the pattern pieces, the marks connecting the pieces were mismatched and she also ended up with the neckline 3,5 cm higher than it should be. 
But not in my version...



Mowa o Burdzie listopadowej i sukience, dla której ten numer kupiłam, a mianowicie o sukience 144 projektu Leny Hoschek. *^v^*
I'm talking about Burda 11/2016 and the dress I bought this issue for - #144 by Lena Hoschek. *^v^*



Lenę Hoschek zna każda miłośniczka współczesnej mody w stylu retro, jej projekty są kobiece, seksowne, vintage ale jednocześnie bardzo nowoczesne. Inspirowałam się już jej projektami, a teraz miałam szansę odwzorować projekt pani Hoschek, a dokładnie sukienkę Teatime z kolekcji The Brits Jesień Zima 2016/2017 (w oryginale uszyta z elastycznej tkaniny o wzorze Winter Rose).
Lena Hoschek is well known to all the retro fashion lovers, her designs are feminine, sexy, vintage in style but still very modern. I got inspired by her ideas in the past and now I had a chance to actually make a specific dress from her collection - Teatime dress from the Autumn/Winter 2016/2017 (originally made from the Winter Rose printed cotton).



Byłam bardzo ciekawa, jak będzie mi się pracowało z wykrojem, bo nauczona doświadczeniem zawsze coś muszę poprawiać w burdowych wykrojach. I tu zostałam mile zaskoczona, bo to druga sukienka zewnętrznego projektanta jaką z Burdy uszyłam (pierwsza to był model projektantów Aquilano/Rimondi z Burdy 01/2014), która nie wymagała poprawek. Wszystko mi się ładnie dopasowało, zeszło na znacznikach, zszyło, wdawanie rękawów to była bajka, na spódnicę z koła mam od dawna papierowy wykrój więc nie musiałam bawić się w rysowanie jej ołówkiem na sznurku na materiale. Pewnie dlatego, że to wszystko tak gładko szło przegapiłam jeden istotny szczegół - cycki na wierzchu...
I was very curious about working with Lena's design because I always had to alter this or that in Burda's patterns. And for the second time when I sewn the outside designer's project (the first one was a model by Aquilano/Rimondi from  Burda 01/2014), I got pleasantly surprised by the fact that all went smoothly. All the marking points matched, adding the sleeves was so easy, I already had the paper pattern for the full circle skirt so I didn't have to play with a pencil on a piece of string on the fabric. All was just pure joy and maybe that's why I overlooked one detail - boobs in your face...



Tak, moi drodzy Czytelnicy bloga, uprzedzam, że to nie jest grzeczna sukienka do biura (na szczęście do biura nie chadzam ^^*~~), człowiek świeci w niej dekoltem, co tam świeci - wali po oczach na prawo i lewo!... Na żywo dużo bardziej niż to wyszło na zdjęciach, kiedy głównie stałam wyprostowana przodem do aparatu. Zaletą robienia zdjęć w temperaturze bliskiej zeru jest fakt, że zimno konserwuje i po tej sesji mój dekolt będzie się nadawał do pokazywania, hehehe.... *^w^*
Well, yes, my dear Readers, this is not a well-behaved office dress (good thing is I don't go to the office ^^*~~), this is "watch out for the boobs on the loose!" one!.... It's much more visible "live" because in the photos I mainly stood straight and the camera somehow didn't catch it. The good side of taking the photos in the almost zero temperature conditions is that cold preserves so at least my boobs will be suitable for showing, hehehehe.... *^w^*



W każdym razie, w tej sukience nie należy się zbytnio pochylać, tak tylko mówię... *^w^*
Anyway, when wearing this dress you shouldn't bend forward too much, just saying... *^w^*




Trochę technikaliów - sukienkę uszyłam z tkaniny kupionej kilka miesięcy temu w sklepie Textilmar, to mieszanka wełny 25%, wiskozy 15% i elany 60%, średniej grubości, mięsista i dość ciężka choć rzadko tkana, miła dla skóry, niestety jak widać trochę łatwo się gniecie. Na sukienkę z rękawami i spódnicą z pełnego koła wystarczyło mi 2,5 m tkaniny o szerokości 155 cm. Pominęłam wszywanie wypustek, bo nie wystarczyło mi już na nie materiału a nie chciałam dodawać pasmanteryjnych wypustek. I jak zwykle zastosowałam mój trik z obniżonym suwakiem na plecach - dekolt na karku zaszyłam na 10 cm w dół wzdłuż kręgosłupa i dopiero od tego miejsca wszyłam 40-centymetrowy suwak, dzięki czemu mogę sama się w tę kieckę ubrać i z niej rozebrać, czego nie można powiedzieć o sukienkach z suwakiem zaczynającym się na karku.
Some technical details - I used the fabric that consists of 25% wool/15% viscose/60% elana, and it's medium thick, loosely woven, heavy and soft to the skin, unfortunately as you can see it's easy to crinkle. For a dress with long sleeves and full circle skirt I used a piece 2,5 m long per 155 cm wide. I omitted framing the neckline with the piping because I didn't have enough fabric and I didn't want to add one-colour store bought piping. As always, I did my trick with the back zipper - I sewn it not starting at the neck but 10 cm lower so I can put this dress on and take off by myself, reaching the zipper easily. I used 40 cm zipper instead of 60 cm.



Na pewno rzuciła Wam się w oczy biała linia podłożenia dołu - tak ma być, to ma być widoczne i nawet rozważam dodatkowe naszycie w tym miejscu cienkiego białego sznureczka, żeby ją dodatkowo podkreślić i uwypuklić. Taki element ozdobny. ^^*~~
Jedna uwaga co do opisu szycia - nie mogłam znaleźć w instrukcji punktu, w którym jest dokładnie powiedziane na jakiej wysokości wszywamy kieszenie w szwach bocznych. Natomiast poradziłam sobie z tym problemem w taki sposób, że odmierzyłam to miejsce w innych sukienkach z kieszeniami i wyszło mi, że kieszeń powinna się zaczynać 7,5 cm poniżej linii talii, i tak też je wszyłam.
I'm sure you noticed the very obvious white sewing line where I finished the bottom edge of the dress - that's totally on purpose. I decided to make such a decorative element and I've been even thinking about adding on top of that a thin white lace to make it 3D. ^^*~~
One thing that I couldn't find in the Burda's instructions was the placement of the side seam pockets but I just measured some other dresses with pockets I own and it seemed that the ideal position for a pocket is 7,5 cm below the waistline.




Czy jestem zadowolona z efektu końcowego? Bardzo. Sukienka na pewno będzie noszona, jeśli nie będę chciała zbytnio epatować otoczenia dekoltem wystarczy apaszka albo rozbudowany naszyjnik. ^-^*~~  Kusi mnie, żeby uszyć drugą wersję z podwyższonym dekoltem, może z krótkimi rękawami, z bawełny? Szkoda, żeby ten fason gościł u mnie tylko jesienią i zimą! *^V^*
Am I pleased with this dress? A lot. I will definitely wear it and when I'm not comfortable with flashing my neckline too much I can always wear a scarf of a complicated necklace. ^-^*~~ I feel tempted to make another version, this time with modified neckline, maybe shorter sleeves, cotton for Spring and Summer? It's a shame to wear such a flattering dress only in the Autumn and Winter! *^V^*