Thursday, May 30, 2013

Przetwory czas zacząć!

Wnioski z moich ostatnich doświadczeń z państwową służbą zdrowia?
Lepiej być zdrowym i bogatym niż nie być, bo jeśli zachorujemy, to w miarę szybko dostaniemy się do lekarza w prywatnej przychodni za pieniądze. Jak jesteś chory i niebogaty, wizyty u lekarza państwowego możesz po prostu nie doczekać...
Kiedy słyszę 29 maja, że na ten rok już nie ma terminów do lekarza, to ręce mi opadają (szczególnie ta chora prawa ręka...). Na szczęście znalazłam miejsce, w którym był termin na czerwiec, i wciąż pozostaję z nadzieją, że uda mi się zrobić rehabilitację przed Gwiazdką...
Ale to dygresja od tego, o czym chciałam dzisiaj napisać, albowiem:

Proszę Państwa, mamy pierwszego w tym sezonie potwora, o, pardon, przetwora. *^o^*
Oto dżem rabarbarowy z imbirem.
Ladies and gentlemen, here is the first fruit in the jar this season - the rhubarb & ginger jam. *^o^* The recipe comes from the book by Alys Fowler "Abundance" and I changed it a bit, next time I'll add less sugar to make it taste more rhubarb-sour.
今年、それは最初のジャムです。 大黄と生姜ジャム。*^o^*
作り方はアリス.フォレルの本「Abundance」から来ました。


Przepis wzięłam z książki Alys Fowler "Abundance" i trochę go zmodyfikowałam po swojemu.
1 kg umytego i pokrojonego w 2 cm kawałki rabarbaru zasypałam 1 kg cukru (wymieszanego pół na pół białego i brązowego). Zostawiłam na noc pod ściereczką, żeby rabarbar puścił sok.
Następnego dnia przełożyłam rabarbar wraz z powstałym sokiem do garnka, dodałam 50 g tartego świeżego imbiru, 1 ł soku z limonki, dużą szczyptę cynamonu i 200 ml soku jabłkowego, i gotowałam mieszając ok. 30 minut.
Przełożyłam do wyparzonych w piekarniku słoików, zamknęłam, pasteryzowałam 20 minut w piekarniku w temp. 120 stopni.


Dżem wyszedł dość ciemny i gęsty, i chyba następnym razem dałabym mniej cukru, bo zniknęła cała kwaśność rabarbaru, za którą go lubimy.

Drutowo, skończyłam Featherweight Cardigan (zdjęcia po weekendzie, jak pogoda pozwoli) i na warsztacie obecnie mam sweterek bawełniany zaczęty kilka lat temu.... Nie róbcie tak, nie odkładajcie zaczętej robótki na tak długi czas, bo potem strasznie trudno jest dojść, co chciało się uzyskać, szczególnie w przypadku, gdy nie robimy dokładnie według opisu i próbujemy eksperymentować.... *^w^*

***
W tym tygodniu nie ma bentou, bo mąż był chory i pracował z domu.

Sunday, May 26, 2013

Nie mogę

I got some injury and my right upper arm hurts a lot, apparently the reason is overloading my hand and longtime stress. I'll be having rehab for three months and I should be as good as new, at least that's what the doctor said... At the moment I cannot move my hand too much, applying ointment and icepacks, so I cannot sew big clothes (operating big pieces of cloth gives me a lot of pain), but fortunately I still can cook and knit. *^o^* I made a rhubarb pie on Friday and immersed myself in the latest book "Abundance" by Alys Fowler  about preserving food different ways. There are good basis for making our own jams, chutneys, ect, and also some really interesting recipes that I'm going to try out this season. Also, I've almost finished the Featherweight Cardigan and planning what to knit next. I think my creative mojo is slowly coming back after Winter stasis. ^^*~~

Ponieważ nie mogę szyć, gotuję. Na przykład w piątek upiekłam placek z rabarbarem i migdałami.

(Nie mogę szyć, bo zepsuła mi się prawa rączka, torebka stawowa w ramieniu postanowiła przestać dobrze działać i przy każdym ruchu boli jak diabli, najbardziej przy machaniu dużymi płachtami materiału, ale też np.: podczas pisania długopisem. Podobno nie jest to nic, czego trzy miesiące rehabilitacji nie wyprowadzą na prostą i będę jak nowa. Zrobiłam różne badania i w poniedziałek idę do ortopedy  na ostateczną konsultację, na razie według zaleceń lekarza smaruję rękę maścią, okładam lodem i ogólnie oszczędzam. Powód - przeciążenie i stres. Jak usłyszałam o trzech miesiącach rehabilitacji i pomyślałam, ile za to trzeba będzie zapłacić, to od razu ciśnienie mi skoczyło... ><)

No więc, w każdym razie, gotuję.


Placek z rabarbarem zrobiłam na kruchym spodzie, takim samym jak w tym przepisie na szarlotkę, a rabarbar (4 łodygi) pokroiłam na kawałeczki, zasypałam 1 Ł mąki kukurydzianej i 100 g cukru, wyłożyłam na podpieczony spód, posypałam płatkami migdałów i przykryłam kratką z ciasta, piekąc ok. 35 minut.

I zagłębiam się od kilku dni w najnowszą książkę Alys Fowler "Abundance", którą jestem zachwycona!


Z jednej strony, jest to idealny podręcznik dla osób zaczynających swoją przygodę z robieniem rozmaitych przetworów: suszeniem, piklowaniem, robieniem dżemów i przecierów,  itp, bo zawiera bardzo dokładne opisy procesów, proporcji marynat, czasów przetwarzania, dużo dobrych rad (nie zgodzę się tylko z deprecjonowaniem metody pasteryzowania w piekarniku, robię tak od lat i żaden słoik z dżemem mi się nie zepsuł!), kalendarze kiedy co najlepiej przetwarzać.
Dla mnie, osoby robiącej przetwory od lat, najbardziej wartościowy jest zbiór bardzo ciekawych niestandardowych przepisów, które zamierzam w tym sezonie wypróbować. Lada dzień zainauguruję sezon przetwarzania zamykając w słoikach to, co niebawem zniknie ze straganów - rabarbar. *^v^* Oczywiście podzielę się pomysłami!

Poza tym, dziergam, bo do tego nie potrzebuję ramienia, a jedynie nadgarstki. *^-^* Lada moment skończę drugi rękaw Featherweight Cardigan i będzie można zabrać się za nową robótkę, już przebieram w mojej długaśnej kolejce na Ravelry i przeglądam zapasy włóczkowe.
Wydaje mi się, że powolutku powraca mój uśpiony przez zimę zapał twórczy. ^^*~~

***
W tegotygodniowych obiadach królowały szparagi! *^o^*~~~

Wieprzowina pieczona, z winogronami, sezamem i pestkami granata; ryż z kwiatowym furikake i piklowanymi kwiatami sakury;
szparagi z truskawkami skropione sosem balsamicznym; oliwki z pestkami (zielona, kalamata, w ostrej zalewie); papryka.

Ryż z kwiatowym furikake; gari shoga; kwiat z gari shoga i liścia mitsuby;
horensou no goma-ae; jajko; szparagi; paluszki krabowe.

Makaron z sosem chilli z kolendrą i limonką, i pestkami granata; ogórek, oliwki kalamata i truskawki;
stir fry (kurczak, szparagi, papryka, sos chilli z limonką i kolendrą, czarny sezam); boczniaki smażone, z koperkiem; liście musztardowca Red Frills; pomidorki.

Ryż z wasabi furikake i marynowanymi kwiatami sakury; kiwi; kiełbaski;
tamagoyaki; szparagi z suszoną żurawiną i płatkami kopry, musztarda.

Friday, May 17, 2013

Się szyło...

Ciekawe, czy ktoś pamięta, że tu się kiedyś szyło...
No to, żebyście nie myśleli,  że tylko jem i jem - uszyłam. Ścierki uszyłam. 
Zwyczajne, z płócienka, prostokątne, nawet je pięknie uprasowałam i poskładałam. *^v^*  (te czerwono-białe mają brzegi obrzucone zygzakiem i wystrzępione nitki, obydwa materiały z szafowych znalezisk). Marzy mi się serwantka pełna zastawy stołowej i mnóstwa pięknie poskładanych ściereczek i serwet, ale nie mam na nią miejsca, ech... No to sobie przynajmniej ścierki poszyję, tych nigdy za wiele, a roboty tyle co nic! *^o^*
I wonder if you remember that I used to sew...
So, I made something, a set of kitchen napkins.
Very plain linen napkins, the red/white ones have fringes on the edges, I even ironed them and folded carefully. *^v^* Fabrics came from my stash. 
I dream of having a cabinet full of teapots, cups and napkins, but I don't have space for it, sigh... I still can have many napkins though, they're quick and easy to make! *^o^*
むかしむかし、私は色々を縫っていました。覚えていますか。
私は布巾を縫いました。それはとても簡単で、早い縫い物です。
私は食器棚の中にたくさんの茶碗と布巾が欲しいですが、ざんえんながら場所がありません。


Projekt w sam raz na rozruszanie maszyny po zimowym śnie, i bardzo dobrze, że nie złapałam się za większy/bardziej skomplikowany pomysł, bo maszyna nadaje się do generalnego przesmarowania (o fachowym przeglądzie na razie mowy nie ma, ale mam nadzieję, że dam sobie z nią radę i jakiś czas jeszcze popracuje).
Ścierkom towarzyszą moje dzisiejsze łupy - pierwszy raz kupiłam białe szparagi i teraz kombinuję, co by tu z nimi zrobić, jadacie białe? Może ktoś mi podsunie sprawdzony przepis! *^-^*
It was a good after Winter project, when the sewing machine was in a few month's coma, it barely made it, I must oil it well and I hope it'll work a bit longer, I really don't have money now to spend on the professional maintenance.
Here is also my today's shopping, do you like white asparagus? I bought it for the first time and I don't really know what to do with it... Any ideas? *^-^*
それは冬のあとでいいちいさいプロジェクトでした。私のミシンは古くて、今大きい服が縫えません。ほしゅうしなければなりません。
今日、アスパラガスを買いました。緑のアスパラガスが知っていて、大好きです。でも白のアスパラガスを作ったことがありません。いい作り方をおすすめください!

***

No i oczywiście porcja obiadów z tego tygodnia. Przy okazji przepraszam, jeśli moje zdjęcia od jakiegoś czasu wyglądają inaczej niż zwykle - mój komputer zaczyna ledwozipać i Gimp działa fanaberyjnie, więc obrabiam zdjęcia darmowym programem online, i się z nim dopiero oswajam.


Hummus; jajko na twardo; winogrona; paluszki karbowe; gotowane na parze szparagi i botwinka z ziołowym pesto;
świeża figa; sałatka makaronowa z ziołowym pesto i groszkiem; kiwi;


Nimono (kapusta pekińska, brokuły, marchew, rzodkiewki); tamagoyaki;
makaron soba z ogórkiem; klopsiki wieprzowe w liściach shiso; daikon.

Tamagoyaki; ryż (z kwiatowym furikake i z kwiatami sakury); ogórek;
nimono (dymka, ziemniak, marchew, fasolka szpargowa, pak choi); klopsiki wieprzowe;


Pomidor ze szczypiorkiem; kurczak w wędzonej papryce i tymianku; papryka; mini-pizze;
kiwi, ryż z wasabi furikake i liściem shiso; kinshi tamago. 

Sumono (ogórek z wakame); tamagoyaki;  mandarynka;
papryka; oshizushi z łososiem; szpinak z sezamem.



Sunday, May 12, 2013

はじめて…

Pierwsze szparagi tej wiosny, ach!.... *^-^*~~~
First asparagus breakfast this Spring!.... *^-^*~~~
この春にはじめのアスパラガスです。おいしいね。。。*^-^*~~~


Saturday, May 11, 2013

弁当 - co i jak

Here is a brief post I was asked for by my readers about making bentou - packed lunches, where I show my inspirations and accessories that help me create delicious and pretty lunches every day. *^o^*
これはお弁当と私の霊感と台所の道具についてポストです。*^o^*

***

Obiecałam, że napiszę wpis teoretyczny, o co chodzi z tym bentou. *^o^*

Po pierwsze, co to jest "弁当" (bentou) i w czym nosić lunch do pracy?
To po prostu lunch w pudełku, który łatwo i wygodnie zabrać ze sobą, dokądkolwiek idziemy (do pracy, szkoły, na wycieczkę, itd). Sprawdzą się zarówno specjalistyczne pudełka celowo wymyślone do bentou, jak i każde szczelne zamykane pudełko do przechowywania żywności. Oczywiście te specjalistyczne są fajniejsze, bo są: w ciekawych kształtach (okrągłe, owalne, kwadratowe, itd), kolorowe i zdobione wizerunkami postaci z pop kultury, często mają dwa lub trzy poziomy i przekładki. Zestawy mogą się składać z pudełka, pałeczek, torby do noszenia, itp. Są pudełka malutkie (dziecięce), są duże trzypoziomowe pudła na lunch na pikniki. Zazwyczaj pudełka lunchowe (plastikowe) nadają się do mycia w zmywarkach i używania w mikrofalówce.

My mamy trzy pudełka, wszystkie kupione online na www.jlist.com
Pierwsze to najstarsze pudełko kupione wiele lat temu - bardzo proste o podstawie kwadratu, dwupoziomowe, niewielkie. Powiedziałabym, że bardziej dziecięce niż dla dorosłego. Pudełko jest zamykane na zatrzaski, ale nie ma uszczelki w pokrywce, więc może przeciekać, jeśli włożymy do środka coś z sosem. Było w komplecie z torebką, ale gdzieś nam się zapodziała.



Drugie to również dawno kupione jednopoziomowe dziecięce pudełko z wizerunkiem Hello Kitty na pokrywce. Ma uszczelkę w pokrywce, która zapobiega wyciekaniu sosów i wkładki w głównej komorze, które można zostawić w środku albo wyjąć. Było w komplecie z torebką.


Trzecie to porządne męskie pudełko dwupoziomowe, duże, z przekładką między poziomami, na której leżą pałeczki. W pokrywce jest uszczelka a na górnym poziomie mała przekładka do oddzielenia jedzenia. 



Wszystkie te pudełka są plastikowe. Teraz marzą mi się tradycyjne pudełka drewniane lub bambusowe i zażyczyłam sobie takie na najbliższą okazję prezentową. *^-^*~~~
Do pudełek można dokupić torebki (jeśli nie ma ich w komplecie), albo uszyć samemu, tak jak ja zrobiłam jakiś czas temu - dostosowałam ich rozmiar do naszych pudełek, ozdobiłam po swojemu, za podszewkę robi tkanina powleczona folią, którą łatwo jest wytrzeć, gdyby coś wyciekło do środka.




Po drugie, co wkładamy do bentou? 
Co tylko lubimy zjadać! *^v^*
Ja mam kilka zasad, którymi kieruję się przy komponowaniu bentou - powinno zawierać kawałek mięska lub ryby, bazę węglowodanową (ryż, makaron) i różne warzywa (świeże, gotowane, marynowane). Wybieram to, co lubimy jeść i staram się, żeby była różnorodność smakowa, teksturowa i kolorystyczna. Nie trzymam się ściśle dań jednej kuchni, chociaż potrawy japońskie są u nas na pierwszym miejscu.
Najważniejsza zasada jest taka: dania muszą być w "kęsach" które łatwo złapać pałeczkami. Ja zjadam mój lunch w domu, ale mąż w pracy i nie ma warunków do przekładania obiadu na talerz/zmywania sztućców, więc wszystko jest pokrojone na mniejsze części i dzięki temu jedzenie lunchu jest szybkie i wygodne. Dodatkowo do każdego pudełka dokładam saszetkę zupy miso albo zupy wakame instant, do zalania wrzątkiem.

Zazwyczaj bentou zjada się bez podgrzewania (i my tak jadamy, nie licząc gorącej zupy miso zrobionej już na miejscu w pracy), chociaż większość pudełek nadaje się do używania w  mikrofalówce. Dwupoziomowe pudełko można tak spakować, że jeden poziom ma mięsko/ryż lub makaron a na drugim poziomie są surówki/owoce, wtedy łatwo jeden poziom podgrzać.

W upalne lato do torebki z pudełkiem lunchowym albo pod pokrywkę możemy włożyć zmrożony wkład żelowy, który nie pozwoli naszemu obiadowi zepsuć się w drodze do pracy. Mój mąż ostatnio wybrał sobie nowe pudełko, które ma taki wkład żelowy umieszczony pod pokrywką w zestawie.


Inspiracji do potraw szukam dosłownie wszędzie - kiedy idę na zakupy, patrzę na półki sklepowe pod kątem tego, co mogłabym włożyć do pudełka lunchowego - mini-serki i mini-kiełbaski, makaron w ciekawych kształtach, warzywa i owoce, które mogę powycinać w fajne kształty albo dodadzą interesującego koloru. Domowe obiady są zazwyczaj tańsze od kupnych i zdrowsze, bo dokładnie wiemy, co i jak gotujemy, ile damy soli, cukru, itp. Oczywiście staram się gotować sezonowo, więc lada dzień w bentou pojawią się szparagi, bób i mnogość owoców! *^v^*

Ułatwiam sobie pracę - kiedy zabieram się za przygotowanie klopsików, to robię ich od razu wielką patelnię, część wkładam do pudełka lunchowego, a resztę w porcjach zamrażam i mam gotowe danie na kilka posiłków naprzód, które wystarczy potem wyjąć z zamrażarki, rozmrozić i włożyć do pudełka na obiad za kilka dni. Gotuję 300 g ryżu, a po odjęciu dwóch porcji pozostały ryż wkładam do lodówki i zużywam następnego dnia do zrobienia ryżu smażonego albo do "omuraisu" (omletu z ryżem). Nie chodzi o to, żeby codziennie stać godzinami przy kuchni! *^o^*


Gdybym miała dzieci, pewnie robiłabym "charaben" lub "kyaraben" ("character bentou") - czyli bentou, w którym z jedzenia zrobione są postaci z kreskówek/książek dla dzieci. Poszukajcie przykładów takich obiadów w sieci, niektóre są naprawdę niesamowite, aż szkoda je zjadać! *^o^*
Ja skupiam się na obiadach w stylu, powiedzmy, odniesień do natury - lubię wkładać do bentou kwiatki i liście, oraz ważna jest dla mnie gra kolorów.


Nie korzystam z książek poświęconych bentou, chociaż jest ich na rynku sporo (oczywiście na rynku zagranicznym ^^*~~). Książki, jakie mi towarzyszą, to książki kucharskie moich ulubionych kucharzy - Jamiego Olivera, Sophie Dahl, przepisy Nigela Slatera oraz trzy podstawowe japońskie lektury, o których pisałam już kilkakrotnie na blogu: Kimiko Barber "Kuchnia japońska" (kupiona na inbook.pl), Ikuko Hisamatsu "Quick & Easy Tsukemono. Japanese Pickling Recipes" oraz Hiroshi Nagashima "The Decorative Art of Japanese Food Carving" (kupione na amazon.co.uk i bookdepository.co.uk). Jak widać, okraszone są sporą ilością zakładek bo korzystam z nich wciąż i wciąż. *^-^*~~~
Poza tym, czasami googlam sobie słowo "bentou" i wtedy znajduję miliony inspirujących zdjęć pudełek lunchowych entuzjastów tej sztuki kulinarnej z całego świata. ^^*~~



Po trzecie, jak składać bentou w całość i jak ozdabiać?
Tak jak pisałam powyżej, jeśli nie mamy specjalnego pudełka, możemy spakować lunch do plastikowego pudełka do przechowywania żywności, a w zachowaniu porządku pomogą nam przekładki, silikonowe lub papierowe papilotki (w Japonii można kupić papierowe papilotki powlekane, które absorbują nadmiar tłuszczu, na poniższym zdjęciu po lewej stronie "ダイエットカップ"), możemy robić "koszyczki" z liści sałaty czy cykorii, itp.


W Japonii istnieje cały przemysł związany z bentou, i możemy kupić najróżniejsze plastikowe i metalowe foremki do wycinania kształtów z warzyw i owoców, foremki do kształtowania potraw, kolorowe szpikulce, przekładki, itp.



Dla wygodnego i szybkiego formowania ryżu wymyślono szereg foremek o najróżniejszych kształtach - możemy zrobić małe wałeczki, duże walce, trójkąciki i trójkąty, kule, itd.


Formierki do jajek - gotujemy jajko na twardo, gorące obieramy ze skorupki, wkładamy do formy i zostawiamy w lodówce do wystygnięcia. Potem do pudełka lunchowego możemy włożyć jajko w kształcie misia, zająca, gwiazdki, serca, itd.


Wycinaczki do kiełbasek - miękką parówkę o odpowiedniej długości wkładamy do wycinaczki i mamy nacięty kształt pingwina albo kraba. *^v^*


Ale jeśli nie mamy tych wszystkich gadżetów (ja zbieram je po trochu od lat), damy sobie radę za pomocą foremek do wycinania ciastek, zwykłego noża kuchennego (rzodkiewki wycinam za pomocą małego noża do owoców) czy najróżniejszych kuchennych przyrządów - np.: często używam podłużnego zaparzacza do herbaty oraz elementu od ekspresu do kawy do wycinania większych i mniejszych kółek, są metalowe i idealnie sprawdzają się na twardych rzodkiewkach czy marchewkach. *^v^*



Po ostatnie, po co w ogóle tak się bawić jedzeniem?
Bo jeść trzeba, więc czemu nie jeść obiadów pysznych, domowych, zdrowych i pięknych? *^o^*


Friday, May 10, 2013

"Sakura, sakura!..."

Bentou z tego tygodnia. A w weekend zapraszam na wpis teoretyczny na temat bentou - w czym nosić, co wkładać do środka, skąd czerpać inspiracje. *^v^*
This week's lunches.
今週のお弁当です。


Indyjski schab z rodzynkami i szpinakiem; kiełki fasoli Mung; marynowana czerwona kapusta;
ryż; kiwi; gari shoga na liściu mitsuby.


Kiełbaskowe "rybki" dla uczczenia niedawnego 端午の節句 czyli Dnia Chłopca (obecnie Dnia Dziecka); nimono (ziemniak, marchewka, brokuły, por, grzyby mun);
sałatka makaronowa; tamagoyaki; truskawki; daikon, pomidorki.

Klopsiki z wędzonej ryby; ogórek, daikon, marchewka, truskawki, pędy grochu;
ryż; gruszka nashi.


Krewetki smażone; szpinak z sezamem; klementynka; japońskie chrupki;
ryż; kwiaty sakury marynowane w occie z umeshu; suszone owoce (figi, morele, żurawina, kokos).


Friday, May 03, 2013

弁当

Lunch z tego tygodnia, zaczęłam dorzucać suszone i świeże owoce.
This week's bentou boxes, I started adding fruit, both dried and fresh.
今週の弁当。日干しと生の果物共にを足し始めました。


Kiełbaski; młoda kapusta z mlekiem kokosowym i chilli; suszone figi z serem bałkańskim i bazylią; makaron z pomidorami i bazylią; szpinak i truskawki z sosem balsamicznym.


Kalmary z grilla po tajsku; truskawki, kiwi, kalarepka;
ryż; orzechy włoskie, morele suszone, brzoskwinie suszone, daktyle, pestki dyni, pestki słonecznika, rodzynki; awokado z oliwą i limonką.


Nimono (marchewka, fasolka, cukinia, dynia, daikon); chirashizushi; kiwi; gari shoga.


Kurczak w paście kochujang, szpinak, pomidorki, pieczarki;
winogrona, makaron po tajsku z żurawiną i figami.

Wednesday, May 01, 2013

Ogródek na balkonie IV


Here is a brief update on my balcony garden. Vegetables went crazy when the weather turned warm, I was replanting the plants into bigger pots. We've already started to eat salads and herbs, and we will start eating bok choy in a week or two. 
私のバルコニーにアップデートを書きました。4月に天気は暖かくなりました。色々野菜は栽培しました。ハーブとアジアのレタスもう食べに始めました。二周間にぐらいチンゲンサイを食べます。

***
Od kiedy zaczęłam uprawiać warzywa na parapetach i balkonie, jest wiele momentów które uwielbiam.
Uwielbiam przygotowania do wysiewu, kiedy kupuję ziemię i kapselki torfowe, rozkładam nasiona po całym stole, planuję, decyduję, rozważam ten czy inny gatunek, rozmyślam nad miejscem na balkonie.
Uwielbiam chwile, kiedy pierwsze siewki zaczynają wychodzić z ziemi, jest to dla mnie kompletnie magiczny moment, bo przecież wsadziłam do gleby coś suchego a widzę zielone i radosne!
Uwielbiam etap wzrostu, kiedy każdego ranka widzę coraz większe sadzonki, jakby przyczajały się przez cały dzień a nocą, kiedy na nie nie patrzę, nadrabiały całodzienny zastój, żeby mnie następnego dnia zaskoczyć nową parą liści!
Uwielbiam moment, kiedy sadzonki po przesadzeniu do docelowych doniczek pokazują, że już się w nich zadomowiły i nagle zaczynają rosnąć, przybywać w liściach i coraz bardziej przypominać swoje dorosłe wersje, na które tak przecież czekam z nożem i widelcem w gotowości. *^v^*
Uwielbiam pierwsze kwiaty na pomidorach, a potem pierwsze zielone jeszcze kulki owoców, które z dnia na dzień przybierają na objętości i dostają kolorków od słońca. ^^*~~

Całe to ogrodnictwo jest jedną wielką radością!
(nie wspominajmy o szkodnikach i chorobach...)



Kwiecień wreszcie pozwolił mojemu ogrodowi na balkonie rozwinąć skrzydła. Od połowy miesiąca doniczki z sałatami i ziołami zamieszkały na zewnątrz, a w domu dosiewałam nowe sałaty dla utrzymania ciągłości plonów.




Siałam też na balkonie - koper, marchewkę kolorową, cebulę i groch napędowy. Marchew wysiałam do torby supermarketowej z grubej folii, pamiętając o warstwie drenażu na spodzie. To jeden z pomysłów na tanie pojemniki dla naszych warzyw na balkonie - tak samo można uprawiać np.: ziemniaki (na które w tym roku nie mam już miejsca...).


Wszystko rosło jak szalone! Szczególnie moje oczy cieszyły pak choi, które błyskawicznie zaczęły nabierać kształtów przypominających "dorosłe" rośliny, a ja oglądałam drogie (14 zł za 4 sztuki) pak choy w supermarkecie i wiedziałam, że jeszcze trochę cierpliwości i będę się cieszyć smakiem tego warzywa do woli! *^v^* (mam odmianę zwyczajną i miniaturową Canton Dwarf).



Jedną z piękniejszych sałat jest moim zdaniem shungiku (chryzantema jadalna), która tworzy ozdobne rozety. Wysiałam jej sporo i będę dosiewać jeśli nie dla smaku (którego jeszcze nie znam), to chociażby dla wyglądu. ^^*~~


Oczywiście jestem jak w zeszłym roku zadowolona z mitsuby i shiso, chociaż teraz szybciej mi rośnie shiso zielone (intensywnie objadane *^v^*), a purpurowe zostało na razie w tyle. Pięknie rosną komatsuny i mizuny oraz bazylia tajska (tego się spodziewałam, bazylia tajska była przebojem zeszłorocznego ogrodu!).




Udała mi się bazylia zwyczajna, która w zeszłym roku wcale nie nie rosła. Dlatego dla eksperymentu posiałam też bazylię cytrynową i kolendrę, w zeszłym roku również nieudany eksperyment, teraz rosną nie najgorzej, co mnie bardzo cieszy! *^v^*


Mam duży zapas buraka liściowego (swiss chard) w różnych odmianach. Za to kompletnie mnie rozczarował burak Bull's Blood o pięknych krwistych liściach - słabo kiełkował i siewki nie trzymały się długo, po dwóch próbach wielonasionowego wysiewania mam na razie trzy siewki... Dam mu jeszcze jedną szansę i może doczekam się jego pięknych liści (czytałam, że z wykształceniem buraczka w warunkach balkonowych bywa tak sobie).

Z roślin oczekujących na swoją kolej w wyprowadzce na balkon mam:  dynię Butterbush i bakłażany Ophelia i Pinstripe, od 24 kwietnia na balkonie rezyduje cukinia Patio Star (to wszystko małe odmiany tarasowe) a od 28 kwietnia pomidory Little Sun, Crem Sausage i Red Alert.



Eksperymentuję - wysiałam celtuce i rapini, i na razie nie mam zdania, bo są za małe, ale rosną. Kupiłam też sadzonki szałwii i tymianku.

Pięć odmian chilli i słodka papryka Chocolate Beauty na razie pozostaną na parapecie (i być może w ogóle zostaną w domu, tak jak w zeszłym sezonie).


Miesiąc temu planowałam wysiać kilka odmian jarmużu, ale chwilowo pozostanę przy innych liściowych, a jarmużem zajmę się pod koniec lata, kiedy będę miała na niego miejsce i ochotę, bo na razie jestem nim trochę przejedzona (zimą kupowałam go regularnie).

O grochu napędowym jeszcze słów kilka (napędowy bo uprawiamy go na pędy, a nie dla strączków *^v^*) - już o tym pisałam, nie kupujcie maciupkich torebeczek z nasionami grochu w sklepach ogrodniczych. Finansowo to nie ma sensu, lepiej kupić suszonych groszek na bazarku na wagę albo paczkę w sklepach ekologicznych, na przykład taką (400g/6,50 zł):


Niektórzy zalecają namoczenie grochu na 12 godzin przed wysianiem, ale ja tego nie robię, bo groszek wsypany do wilgotnej ziemi i porządnie podlany kiełkuje bardzo szybko (u mnie piątego dnia od wysiania). Na powierzchni ziemi rozsypujemy równą warstwę groszku i może to być bardzo gęste rozłożenie, bo nie będziemy uprawiać dużych owocujących roślin, tylko będziemy zbierać 15 cm pędy, więc takie skupienie im nie przeszkodzi. 


Następnie przykrywamy groszek warstwą ziemi, obficie podlewamy i stawiamy w nasłonecznionym miejscu. Jeśli chodzi o wybór doniczki, to groszek może bez problemu rosnąć w płaskich skrzynkach.
Po siedmiu dniach doniczka z pędami grochu wygląda tak:


A po dziesięciu dniach tak:


Można pozjadać wszystkie pędy w sałatkach i na kanapkach, albo wyjadamy pędy wybiórczo, pozwalając pozostałym dorosnąć i wydać strączki. *^v^*

Na razie zużyłam ok. 300 l ziemi. Lada moment, po przesadzeniu ostatniego pomidora do wiszącego kosza, skończy się chwilowo Masowe Przesadzanie i zacznie się Wyjadanie i Dosadzanie Wyjedzonego. *^v^*