Sunday, May 31, 2015

Me Made May 25 - 31.V

Zapraszam na podsumowanie trzeciego tygodnia akcji Me Made May.
Please have a look at my second week of Me Made May's outfits.



25.V
Rano zajęcia z japońskiego, potem obiad z mężem na mieście i zakupy. Wskoczyłam w sukienkę Chłodnica.

(Przy okazji, dialog Roberta z panem kelnerem:
- Poproszę herbatę mrożoną.
- Na ciepło czy na zimno?...
Zonk!.... *^O^*~~~)
Japanese class in the morning, then lunch with my husband at a restaurant and some shopping. I put on my Cooler dress.
(Btw, Robert's dialogue with a waiter:
- Ice tea, please.
- Would you like it hot or cold?...
Seriously?!.... *^O^*~~~)




26.V
Dzień Matki, więc odwiedziłam moją biedną chorą na przeziębienie mamusię!... Pogoda wietrzno-deszczowa, założyłam jeansy, bluzkę Mei Mei i wiatrówkę.
It's Mother's Day in Poland so I went to visit my poor sick mother who caught a cold!... The weather was windy and rainy so I decided to wear jeans, Mei Mei blouse and a jacket.



27.V
Przeziębienie przelazło z mamy na mnie... Dzień spędziłam w ciepłym dresie, zakładając co jakiś czas Maczka na przemian z Wiatraczkami, bo co zaskakujące najbardziej marzły mi a potem grzały się całe ręce. Nie miałam siły na zdjęcia.
A cold transferred from my mom onto me... So I spent a day in warm sweatpants, putting on and off two sweaters, Poppy or Pinwheel, because my hands were getting cold or hot and I needed long sleeves. No photos from that day.

28.V
Załatwianie spraw na mieście, wybiegałam z domu spóźniona, więc chwyciłam co mi w ręce wpadło - sukienkę Sensu. Wygląda na to, że to jest mój idealny wykrój sukienkowy na pewniaka, muszę ich uszyć więcej! *^o^* 
Running some errands around the city and being late I took the first thing that came to my mind - Sensu dress. It seems this pattern is my perfect grab-n-go out dress, I must make more of these. *^o^*




29.V
Ciepły i słoneczny dzień, więc na zakupy założyłam coś, co krzyczy "wakacje!!!" - sukienkę Santorini.
Warm and sunny day so I while going shopping I wore something that shouts "holidays!!!" - Santorini dress.




30.V
Na Torwarze przez cały dzień trwała impreza Matsuri - Piknik z kulturą japońską, więc wybraliśmy się popatrzeć, jak mój nauczyciel tańczy Yosakoi. ^^*~~ Ja oczywiście w sukience Kokeshi! *^v^*
There was a Japanese Culture Picnic in Warsaw on that day and we went to see my teacher of Japanese language's dance Yosakoi. ^^*~~ Me wearing the Kokeshi dress of course! *^v^*



31.V
Maska na włosach, maska na twarz, powtarzanie japońskiego, sprzątanie, pranie, dzierganie, nie szukałam nic "mojego", tylko cały dzień łaziłam w podomowych dresach i koszulce.
Hair mask, face mask, learning Japanese, cleaning, laundry, knitting, I didn't even look for anything me-made to wear, just stayed in sweatpants and a tshirt all day.


Podsumowanie
To było bardzo ciekawe doświadczenie - dowiedziałam się wiele o swoim stosunku do ubrań - po pierwsze, wychodzi na to, że "moje" traktuję jak "na specjalną okazję", ale też jeśli chodzi o sukienki, to mam głównie rzeczy strojne i nienadające się na tachanie siat z zakupami. Dlatego chciałabym sobie uszyć więcej wygodnych i niezobowiązujących sportowych sukienek jerseyowych, takich jak Land Ahoy!. Widziałam, że inni pokazywali szyte przez siebie spodnie dresowe/domowe czy bieliznę, ale ja w ogóle nie czuję potrzeby szycia sobie tych elementów garderoby.

Po drugie, czasami trzeba coś sprawdzić w działaniu, żeby się przekonać, że to nie działa i należy coś zmienić. Tak było z sukienką Chaber, w której połączyłam (co mnie podkusiło?!...) jersey i nierozciągliwą bawełnę... To kompletnie nie zagrało, ale udało mi się uratować ten projekt, odpruwając dół od góry i przemieniając go w super wygodną spódnicę. *^o^*
Santorini fajnie wygląda na zdjęciach, ale po przebiegnięciu w niej kawałka miasta wyszło na jaw, że z każdym krokiem głupio podciąga się z przodu i robi się z niej mini... (A i tak zrobiłam rozporek na dole, którego w oryginale nie przewidziano! Bez rozporka mogłabym tylko drobić!) Tak więc, sukienka idealna, jeśli miałabym uplasować się z drinkiem na leżaku i robić wrażenie, natomiast do chodzenia nie bardzo.

Po trzecie, potwierdziłam to co już wcześniej wiedziałam - nie kocham Bibliotekarki... Uwielbiam materiał, z którego ją uszyłam, jest wygodna, praktyczna, ale ten fason nie podoba mi się na mnie... Nie wykluczam przeróbki, jeśli tylko będzie to możliwe.

Przypomniałam sobie o kilku nieco zapomnianych elementach garderoby jak spódnice szyte wieki temu czy wiosenne sweterki bawełniane. I przekonałam się, żeby nie oszczędzać "moich" uszytków na nie wiadomo jakie okazje, tylko nosić je na co dzień, bo sprawia mi to wielką przyjemność! *^v^*

To sum up
It was a very interesting experience - I learned a lot about my attitude towards me-made clothes - first, it seems me-mades mean for me "for a special occasion", but also I mostly have dresses that are not suitable for the grocery shopping and dragging bags with vegetables around. That's why I'd like to make more everyday comfy sport type jersey dresses like Land Ahoy!. I saw people showing sweatpants and underwear they made but I don't feel I need to make those myself.

Second, you need to try something out to make sure it works. I made Chaber dress connecting jersey with a normal cotton, what a bad idea! It didn't work at all but I managed to save it by cutting the bottom from the blouse and turning it into a comfortable jersey skirt! *^o^*
Santorini dress looks great on photos but when I had in on and was running around the city doing errands it turned out it lifts up at the front and suddenly I have a miniskirt... (and I even added the slit to be able to walk at all, the original project didn't have it and I'd have to toddle...) So, a perfect dress to lay down on the deck chair with a drink in my hand, making a good impression, but definitely not for walking.

Third, I confirmed my earlier supposition - I still don't like Bibliotekarka dress...I love the fabric, it's comfortable, practical, but I feel bad in that shape and I may turn it into something else if possible.

In general, I liked the Me Made May Along, I dug out some forgotten skirts I made ages ago and cotton Summer cardigans. And I learned not to save me-mades for "an occasion" but to put them on whenever I feel like doing it because that's what makes me happy! *^v^*

Saturday, May 30, 2015

Matsuri - Piknik z kulturą japońską na Torwarze

Odrobina Japonii w Warszawie (i moje zaspane miny... *^o^*).
A little bit of Japan in Warsaw on a Japanese Culture Picnic (and my sleepy faces... *^o^*).








Wednesday, May 27, 2015

Czytanie, dzierganie i The Outfit Along 2015

Coś mi w maju nie było po drodze do Czytania i Dziergania, sama nie wiem czemu, bo wciąż czytam i dziergam (z tygodniową przerwą).
I wasn't sharing my books and knitting on Wednesday's Reading and Knitting in May, I really don't know why because I was reading a lot and knitting, too (with a one week break).



Najpierw o dzierganiu - żółty sweterek ma się ku końcowi, mam już korpus, prawie cały jeden rękaw i pół drugiego, została mi listwa guzikowa i niestety mała przeróbka podkroju szyi - muszę spruć wykończenie, od którego zaczęłam dzierganie i wydłużyć górę sweterka, bo podkrój szyi wyszedł mi za szeroki. Niestety musiałam sobie zrobić tydzień przerwy bo we wtorek tuż przed wyjazdem podczas krojenia chleba ciachnęłam się nożem w dwa palce lewej ręki (nie pytajcie!...) a te palce były niezbędne do trzymania druta i nitki (nie mówiąc już o innych codziennych czynnościach!). Palce już mi się zagoiły i od wczoraj znowu lecę z rękawami, mam nadzieję, że uda mi się ładnie poprawić dekolt bo przymiarki pokazują, że będę z tego sweterka zadowolona.
Knitting first - my yellow cardigan is almost finished, I have the body ready, almost finished one sleeve and half of the other. Unfortunately I'll have to alter the neckline because it turned out too wide but I hope it'll be an easy job. I had to take a one week break from knitting because on Tuesday just before we left for Berlin I was making sandwiches and cut myself with a bread knife so my two fingers on my left hand were out of order for some time... Lucky me they've healed now and I've been knitting again since yesterday. I hope for a nice new cardigan because the first trying on show it might be a nice piece of clothing.




Jeśli chodzi o czytanie, to dużo tego było w maju.
Aktualnie czytam klasykę - "Koniec dzieciństwa" Arthura C. Clarke'a.
A wcześniej w maju: skończyłam pierwszą część cyklu "The Laundry Files" Charlesa Strossa, a mianowicie "The Atrocity Archives", i zaczęłam część następną "The Jenifer Morgue". To moje lektury w podróży, bo mam je w formie ebooków na telefonie.
I read a lot in May.
Since Sunday I've been reading the classic - "Childhood's End" by Arthur C. Clarke.
And before that: I finished the first part of  "The Laundry Files" by Charles Stross, "The Atrocity Archives", and I started "The Jenifer Morgue". These are my commuter's books because I have them in e-books on my phone.


Poza tym, przeczytałam dwa kryminały godne polecenia - "Supełki i krzyżyki" Iana Rankina i "Mężczyznę, który przychodził w niedzielę" Thomasa Kangera, sceneria Szkocji i Skandynawii, bardzo przyzwoite kryminalne czytadła.
I na koniec, dzięki akcji Maknety znalazłam u którejś z Was na blogu "Sanato" Marcin Szczygielskiego i to jest książka absolutnie genialna!!! Wiem, są różne bardzo skrajne opinie na jej temat, ale mnie się ona bardzo podobała, napisana jest świetnie, akcja rozwija się w interesujący sposób, jest tu wszystko, co w książkach lubię - interesujące postaci, dobrze zarysowane tło wydarzeń (sanatorium dla gruźlików w Zakopanem, w latach 30-tych XX wieku, czegóż chcieć więcej od thrillera, a jest więcej!... ^^), suspens i nutka horroru. Bardzo polecam!
I also read two detective stories, one Scottish and one Scandinavian, namely "Knots and crosses" by Ian Rankin and "Sondagsmannen" by Thomas Kanger, both are decent police investigation stories.
And last but no least, the "Sanato" by Marcin Szczygielski. It's a great book, set in the 1930's in the tuberculosis sanatorium in Zakopane. That would be enough for a thriller but there's also a supernatural element. It's well written, the book that you don't want to put away! Highly recommended!






***

Znowu się do czegoś przyłączyłam... ^^*~~
Znalazłam zabawę blogową idealną - The Outfit Along czyli szyjemy sukienkę i dziergamy pasujący sweterek! A obydwie te rzeczy między 1 czerwca a 31 lipca. Szycie wiadomo, może zająć kilka godzin do kilku dni, ale dzierganie to już dłuższa sprawa, więc terminy są jak najbardziej realne.
I joined something again... ^^*~~
I found a blog-along called The Outfit Along which is just perfect for me. Between June 1st and July 31st we need to sew a dress and knit a matching sweater! You can sew a dress in a few hours to a few days but knitting is another story so I think the deadline is very realistic.




Do wyboru są dwie opcje - szyjemy oficjalny model sukienki McCall 6887 i dziergamy sweter Vianne ALBO sami wybieramy zarówno sukienkę jak i sweterek, bo w końcu ta zabawa ma służyć stworzeniu stroju, który będziemy kochać i nosić, a nie samemu procesowi zrobienia czegokolwiek. Ja raczej postawię na moje własne pomysły. Vianne jest ładny, ale nie podobają mi się ażurowe plecy, a co do sukienek to wiecie, że lubię trzymać się sprawdzonych modeli.
There are two options - either you make the McCall 6887 dress and knit a Vianne cardigan OR choose your own patterns. I like the second option because as long as I think Vianne is nice I don't like the lace back of it and I don't want to buy the dress pattern, I'd rather stick to my good old patterns.

Sunday, May 24, 2015

Me Made May 18 - 24.V

Zapraszam na podsumowanie trzeciego tygodnia akcji Me Made May.
Please have a look at my second week of Me Made May's outfits.




18.V
Rano zajęcia z japońskiego, a potem kupowanie roślinności na działkę rodziców. Postawiłam na wygodną opcję - sukienkę Sensu. Ociepliłam się bolerkiem (kaszmir z jedwabiem, ciuchlandowa zdobycz za kilka złotych! *^O^*) i jeansowym płaszczem.
Japanese class in the morning, then buying plants for my parents's allotment. I chose the comfortable option - Sensu dress. I also put on a cardigan I bought second hand, a real find for a dollar or two, a kashmir-silk blend in perfect condition! *^O^* Plus a jeans coat.



19.V
Nic mojego. Ostatnie przygotowania do wyjazdu, więc trochę się miotałam i nie miałam głowy do ciuchów. To też w jakiś sposób świadczy o moich uszytkach i udziergach, czyżbym miała tylko egzemplarze eleganckie i na wyjścia? Nic, co mogę chwycić, zarzucić na grzbiet i wybiec z domu?...
(Czas na więcej jerseyowych sukienek?... *^v^*)
No me-mades today, I was getting ready for a short trip and not in the mood. This also says something about my me-mades - is it true that I only have elegant things for an occasion? Nothing to grab, put on and go?...
(Is it time for more jersey dresses?... *^v^*)

20.V
Pierwsza połowa dnia w pociągu do Berlina, druga połowa na spacerze po mieście. Nic mojego, jeansy, bluzka.
First half of the day in the train to Berlin, second half - walking around the city. No me-mades, just jeans and a blouse.

21.V
Wycieczka do Poczdamu, na którą założyłam najnowszą sukienkę Sanssouci.
Trip to Potsdam, I was wearing the newest Sanssouci dress



22.V
Zwiedzanie Berlina w mojej drugiej najnowszej sukience You're a Star!...
Visiting Berlin in my second newest You're a Star!... dress.



23.V
Ostatnie śniadanie w Berlinie i kupowanie pamiątek, a po południu wracamy już do Warszawy. Znowu wskoczyłam w mundurek podróżny - jeansy i tshirt. Miałam nawet ze sobą Chmurkę w walizce, ale nie było na tyle chłodno, żeby ją zakładać.
The last breakfast in Berlin, then some souvenir shopping and a train back to Warsaw, so again I put on my travelling uniform - jeans and a tshirt. I had The Cloud cardigan in the luggage in case of cold weather but I was okay without it. 

24.V
Odpoczywanie po wyjeździe i walka z katarem, leżę pod kocem w ciepłym dresie.
Resting after the trip and fighting the cold, under the blanket in a warm sweatpants.

Friday, May 22, 2015

You're a Star!....



Tak naprawdę wcale nie miałam w planach kupić tego materiału. *^w^*
I didn't really intend to buy this fabric. *^v^*



 
Wybrałam bawełnę w kokeshi, dorzuciłam zieloną łączkę i przeglądając tkaniny zobaczyłam, że gwiazdy są prawie wyprzedane, jest bardzo mała ilość tego materiału i nie wiadomo, czy potem jeszcze będzie... Zadziałał instynkt zbieracza! ^^*~~
I chose kokeshi cotton, then I added the green meadow one and as I flipped through the fabrics I saw this one almost sold out! Little amount and it's gone... So my hoarder's instinct kicked in and I took it! ^^*~~



Wykorzystałam wykrój #124 z Burdy 01/2014 (tak, ponownie!), ale znowu pokombinowałam z podkrojem szyi, robiąc obszyte białą tasiemką kółeczko. Dół zachowałam jak w oryginale i przypomniałam sobie, jak bardzo materiałożerny jest ten wykrój!...
I used #124 pattern from Burda 01/2014 (yes, again!), but I changed the neckline into a keyhole one. The skirt is like in the original and I had to realise again how much fabric it takes to make it!...




Jedną falbanę wycięłam w całości, ale drugą musiałam już sztukować z trzech kawałków! Na szczęście na materiale tak wiele się dzieje, że tego nie widać.
One lower part I managed to fit on the fabric in one piece but the other had to be stitched together from three pieces! The print is so busy that lucky for me you cannot really see this.




Muszę Wam powiedzieć, że wakacje to strasznie wyczerpująca sprawa, 9 kilometrów na piechotę jednego dnia, 8 drugiego... Trochę nie mogę się doczekać, aż wrócę do domu i będę mogła choć na chwilę przestać zwiedzać!... *^-^* A z drugiej strony Berlin jest tak niesamowicie ciekawym miejscem, że mogłabym tu spędzić wiele tygodni i miałabym co oglądać. Dzisiejsze zdjęcia powstały w japońskim ogrodzie w parku Ogrody Świata.
I must admit holidays are a really exhausting thing, 9 km on foot one day, 8 km on the other... I cannot wait to come back home and stop visiting places if only for a moment!... *^-^* On the other hand, Berlin is such an interesting place that I could easily spend here weeks and still had lots to see and do. Today's photos were taken in the Japanese garden in the Gardens of the World park.



Thursday, May 21, 2015

Sanssouci




Moja pierwsza sukienka z półkola. *^-^*~~~ Należało to uczcić odpowiednio pięknym materiałem i oto jest - Sanssouci.
My first half-circle dress.*^-^*~~~ It deserved to be celebrated with a pretty fabric so here it is - Sanssouci.




Taka właśnie jest ta sukienka - beztroska, wiosenno-letnia, lekka, radosna. *^v^* Góra to zmodyfikowana w kwadratowy dekolt kiecka #124 z Burdy 01/2014, dół wyrysowałam z półkola.
That's what this dress is all about - it's carefree, Spring/Summer, light, happy-go-lucky one. *^v^* The top is a modified into square neckline #124 from Burda 01/2014, bottom is a half-circle skirt I constructed. 



Trochę boczyłam się na dół z półkola, bo obawiałam się, że będzie mi brakowało obfitości materiału, jaki daje pełne koło, ale już rozumiem, że takie spódnice są idealne na bardziej wietrzne dni, a są równie efektowne.
I was reluctant to half-circle skirts because I was afraid of the smaller volume compared to the full circle skirt. But now I understand that such shape is still fetching and very uselful for windy days for example.



Nie mam w zasadzie żadnych uwag do szycia, ten wykrój mogę już szyć z zamkniętymi oczami, powtórzyłam go w kolejnym modelu (pokażę w następnym wpisie) i mam na niego jeszcze jeden pomysł (możecie do mnie mówić Sarah... ^^*~~).
I don't have anything to comment on with this pattern, I've used it several times  and can sew it with my eyes closed (and repeated it in the dress I'll show you next time, and I have another idea for the next dress, you can call me Sarah... ^^*~~).



Zdjęcia zostały zrobione w pięknym parku Sanssouci w Poczdamie. Położę się teraz i spróbuję wypocząć przed kolejnym dniem zwiedzania, relacja z wakacji po powrocie. *^o^*
The photos were taken in a beautiful Sanssouci Park in Potsdam, and I'm going to have a rest now because tomorrow is another day of sight-seeing. *^o^*



Sunday, May 17, 2015

Me Made May 11-17.V

Zapraszam na podsumowanie drugiego tygodnia akcji Me Made May.
Please have a look at my second week of Me Made May's outfits.



11.V

Znowu zimny dzień bez słońca, a ja spóźniona i w biegu na zajęcia z japońskiego... Złapałam więc tylko Chmurkę do jeansów i tshirta! (plus płaszcz, szal i czapkę)
Another cold and sunless day, I was late for Japanese class... I only grabbed the Cloud cardigan to accompany a pair a jeans and white tshirt (plus a coat, a shawl and a hat).




12.V
Słoneczny ciepły wtorek! Przełożona z zeszłego piątku wizyta u lekarza, więc założyłam coś bez kłopotliwego suwaka na plecach, co łatwo się samemu zdejmuje i zakłada, spódnicę Kolorowy ołówek.
A sunny and warm Tuesday! Today I had that doctor's appointment postponed from last Friday, so I wore something easy to put on and take off, the Coloured Pencil skirt.




13.V
Rano bieganie, a potem załatwianie różnych spraw tu i tam, a ponieważ znowu wieje, to założyłam wygodną wąską opcję - sukienkę Pani Bibliotekarka i sweterek  Yui.
Jogging in the morning and then running errands in The Librarian dress and Yui cardigan.





14.V
Znowu wyprawy po mieście, zakupy spożywcze, skok do pasmanterii po suwak do nowej sukienki! Założyłam sukienkę Mori Girl i sweterek Capri, który zrobiłam milion lat temu i nie pamiętałam, że go jeszcze mam w szafie... ^^*~~
Running errands again, grocery shopping, getting a zipper for my new dress! I put on a Mori Girl dress and Capri cardi.I knitted this so long ago I almost forgot I still had it in my wardrobe... ^^*~~





15.V
Rano bieganie. Potem szybka wyprawa do sklepu po prezent imieninowy dla mamy i składniki na imieninową karpatkę. Kolejny wietrzny i deszczowy dzień, o co chodzi z tym majem?...  Ciągle marznę ostatnio...
Dla ocieplenia pod kurtkę jeansową założyłam sweterek Joan Eve.
Jogging in the morning. Then a quick trip to the shop for a present for my mum and the ingredients for the cake I was going to bake for her. Another windy and rainy day, what's wrong with May this year?!... I'm constantly cold...
To keep me warm under the jeans jacket I wore a Joan Eve cardigan.




16.V
Impreza imieninowa mojej mamy Zofii. *^v^*
Wystroiłam się w sukienkę Rada Puchaczy.
My mother's namesday party. *^v^*
I put on my The Owls dress.



17.V
Rano bieganie (nie mam nic me-made z ciuchów sportowych, ale nie wiem, czy czuję potrzebę szycia sobie czegokolwiek, hm...). A potem niedzielne nicnierobienie, nawet na spacer mi się nie chciało wyjść, tylko kończyłam szycie sukienek i robiłam na drutach żółty sweterek, czyli po domowemu na wygodnie - tshirt i najnowsza przeróbka krawiecka. Pamiętacie sukienkę Chaber? Pomysł był dobry, ale dokonałam złego wyboru, łącząc jerseyowy dół z nieruchomą bawełnianą górą, to nie zdało egzaminu, więc odprułam jedno od drugiego, obrzuciłam górny brzeg spódnicy ściegiem elastycznym i mam nową spódnicę Chaberek! *^o^*
Jogging in the morning (I have no sport me-made clothes but do I really need them?... I don't think I feel the need). Then a lazy Sunday - some sewing, some knitting, so I needed comfy clothes to relax - a tshirt and my latest sewing refashioned item. Do you remember my Cornflower dress? It was a good idea but bad result because I sewed together a jersey bottom with a normal non-stretch cotton top, and it really didn't work. So I cut it in two parts, I hemmed the top hem of the skirt with an elastic stitch and I have a new comfortable everyday Cornflower skirt! *^o^*   





Na następny tydzień zaplanowaliśmy krótki urlop, więc mam nadzieję mieć więcej okazji do noszenia kolorowych sukienek. Mam dwie nowe kiecki do pokazania, także oczekujcie zdjęć lada dzień, mam nadzieję w jakichś pięknych okolicznościach przyrody! *^o^*~~~
We have planned a short holiday next week so I hope to wear more dresses. I have two new ones ready so please wait for the photos in some nice places! *^o^*~~~

Friday, May 15, 2015

Burda 06 2015

Let's have a look at the June Burda's issue.


Jako pierwsza wpadła mi w oko sukienka z kołnierzykiem bebe i chętnie wykorzystam jej górę ale dołu ktoś kompletnie nie przemyślał... Co to za cięcie i marszczenie w połowie ud?!...... Ten element na pewno bym zmieniła.
This bebe collar dress immediately caught my attention but who invented this strange skirt with a line of ruching in the middle of the thigh?!....  I might use the blouse part and change the skirt into something more fetching.





Godna uwagi jest bluzka z kimonowymi rękawami, która ma ciekawy kołnierzyk i można ją z łatwością zamienić w sukienkę.
This kimono blouse has an interesting collar and can be turned into a dress.
 




I jeszcze coś prostego, ale efektownego, w Burdzie zaproponowane w wersji wieczorowej i dziennej. Prosty wykrój, dopasowany do sylwetki, rozważę do uszycia.
And something simple but classy, in two versions from different fabrics. Simple shape, fitted to the figure, I'll think about making it.






Dla mnie tyle. Wracam do wykończenia dwóch sukienek, które właśnie szyję! Miłego weekendu!  *^o^*
That's all for me in that issue. I'm going back now to my new dresses I've been making. Have a great weekend! *^o^*

Sunday, May 10, 2015

Me Made May 1-10.V



Częstujemy się kawałkiem czekoladowego ciasta z coca colą (pyyyycha! ^^*~~) i oglądamy podsumowanie pierwszego tygodnia akcji Me Made May. Przy okazji zobaczycie mój tydzień w pigułce. *^v^*
Have a piece of coca cola/chocolate cake (yumminess!... ^^*~~) and have a look at the sum up of my first week of Me Made May's. You can also get to know my everyday routine. *^v^*





01.V
Mąż w pracy. Rano pobiegałam a potem cały dzień spędziłam pracowicie... dziergając Kaczeńce na kanapie przed telewizorem! *^o^*
Ale żeby nie marznąć (jak się tak siedzi w jednej pozycji, to może się zrobić chłodno) przyodziałam się w skarpetki Kaiso i sweter Krwawy Maczek.
Husband at work. I was jogging in the morning and then I spent a very bus day... knitting my yellow cardigan in front of the tv! *^o^*
But in order not to get cold I put on Kaiso socks and Bloody Poppy cardigan



02.V
Mąż w pracy. Miałam w planach spacer i małe zakupy na bazarze. Wygrzebałam z szafy spódnicę Różany Ogród i chustę szydełkową Gołąbek. Okazuje się, że opłaca się pójść na bazar w spódnicy zamiast w jeansach - przymierzyłam i kupiłam sobie halkę! Jakbym była w spodniach, to na pewno nie chciałoby mi się ich ściągać do mierzenia i okazja przeszłaby mi koło nosa... ^^*~~
Na klatce schodowej spotkałam sąsiadkę, przemiłą starszą panią, która skomplementowała moją spódnicę a kiedy usłyszała, że sama ją uszyłam powiedziała, że w takim razie jest dwa razy piękniejsza! *^-^* I opowiedziała mi, że też całe życie dla siebie szyła, a jak miała małe dzieci, to kupowała duże skarpety piłkarskie, pruła je i dziergała sweterki dla maluchów!...
Husband at work (we were having a long weekend in Poland and he kept on working, meh....). I planned a walk and some grocery shopping. I wore Rose Garden skirt and Dove crocheted shawl.It seems it was a good idea to go shopping wearing a skirt because I tried on and bought a petticoat! If I wore jeans I wouldn't like to put if off and on, so I wouldn't buy it. ^^*~~
When I was leaving my building I met and old lady neighbour who complimented my skirt. When she heard I made it she said it's twice as beautiful! *^-^* And then she said she used to sew all her life for herself and when she had small children and couldn't buy sweaters for them, she bought soccer long socks, unravelled them and knitted sweaters for children.






03.V
Mąż pojechał na konie... (taka moja majówka!...)
Rano bieganie, a potem zabrałam lalkę i poszłyśmy do parku robić zdjęcia. Postawiłam na wygodę - jerseyowa sukienka Land Ahoy! idealnie spisała się gdy kicałam po trawniku i kucałam wokół lalki. ^^*~~ Żałowałam, że nie dodałam do tego zestawu jakiegoś szala, bo jednak wiało.
Husband went for horse riding for most of the day, and that's how my weekend was...
So I was jogging in the morning and then I took a doll and we went to the park for taking photos. I wore something comfortable - a jersey dress Land Ahoy! which was perfect for crouching and crawling while taking doll's photo. ^^*~~ I wished I took some shawl because it was a bit windy.






04.V
Rano pobiegłam na japoński a potem odwiedziłam rodziców. Miałam w planach założyć coś innego, ale dzień był wietrzny i nie chciałam cały czas łapać pełnej spódnicy na wietrze, więc założyłam sukienkę Marsala. (dodałam do niej jeansową kurtkę i szal)
Japanese class in the morning, then visit to my parents's. I planned to wear something else today but it was a cold windy day so I didn't want to end up catching and taming the full circle skirt all the time...
I decided on Marsala dress. (I also wore jeans jacket and a shawl)






05.V
Na każdym kolejnym zdjęciu w białym świetle mojej łazienki wyglądam coraz bardziej trupio, hm...
Bieganie o poranku, potem biblioteka i zakupy. Zrobiło się ciepło i słonecznie, więc założyłam coś wesołego i wiosennego - sukienkę Cukierkowe Morze. Dziś też wiało i łapałam spódnicę...
On each consecutive photo I look more and more pale in my bathroom white light...
Jogging in the morning, then library and shopping. It was warm and sunny so I put on something fun and good for Spring - Candy Sea dress. It was also quite windy and I ended up catching the skirt...





06.V
Deszcz od rana, więc zostaję w domu w dresie i szyję sukienki! *^o^*
Rainy day, so I stayed home in sweatpants and sew dresses! *^o^*


07.V
Pojechałam wreszcie odebrać z urzędu nowy dowód i zrobić małe zakupy w pasmanterii (jak tu dalej szyć bez flizeliny?... ^^*~~), a potem odwiedziłam rodziców (i dostałam zapas gołąbków, yikes! ^^). Słonecznie ale wietrznie, więc wybrałam sukienkę Zuza, do tego jeansowy płaszcz, szal i czapka.
I finally went to the District Office to pick up my new ID and for some craft sjop shopping, then I visited my parents. Sunny but windy day, so I put on Zuza dress plus a jeans coat, a shawl and a hat.





08.V
Najpierw bieganie. Poranna wizyta u lekarza odwołana z powodu nieobecności lekarza, za to nieoczekiwanie zamieniona na tachanie maszyny do szycia do serwisu... Założyłam cienką kieckę Wiosna, ach to ty! i bawełniany kardigan Midori.
Morninng jogging. Then my morning doctor's appointment was due to the doctor's absence but I had to take my sewing machine to the Machine Doctor instead... I put on happy Sprintime's here! dress and Midori cardigan.




09.V
Leniwy dzień w domu, z krótkim wypadem na zrobienie zdjęć nowej sukience, ale to się liczy, bo jej nie założyłam do noszenia tego dnia. :-p
Lazy day at home, with a short walk to take photos of my finished dress but I don't count that as "wearing it". :-p

10.V
Rano bieganie.
Wybory prezydenckie. O których dowiedziałam się tydzień temu, taka jestem zorientowana w świecie, który mnie otacza i świadoma politycznie, sesese!....... 
No to poszłam oddać głos, ubrana w spódnicę Sztormową (w końcu padał deszcz... ^^) i sweterek Caprica. Plus płaszcz, szal, kalosze... A i tak było mi zimno. Czyżbym miała wrócić do noszenia sukienek wełnianych?
Jogging in the morning. Presidential elections in Poland. I only got to know about that last week, that's how politically conscious I am, totally not interested with the world outside...
So, I went to vote, wearing Storm skirt (it was raining outside... ^^) and Caprica cardigan. And a jacket, a shawl, rain boots... It was cold and windy. Should I go back to wool dresses?



Pierwsza porcja za nami. Na razie jest łatwo, ciuchy się nie powtarzają, nie muszę na siłę szukać czegoś do założenia. Drugie podsumowanie w niedzielę za tydzień, zapraszam! I proszę sobie nałożyć jeszcze kawałek ciasta, przecież wiem, że macie ochotę! *^o^*~~~
First part of MMMay is behind us, up till now it was easy, I didn't wear anything twice and didn't struggle to find clothes to wear. Please come for the second report next Sunday and have another piece of that divine cake! *^o^*~~~