Monday, November 30, 2009

Co za weekend! / What a weekend!

Och, co to była za... weekend!*^v^*
Zaczęło się w sobotę imieninowym obiadem u Kasi, która ma malutką śliczną koteczkę o imieniu Trufla, niestety bardzo trudno jest zrobić jej dobre zdjęcie, bo jest w ciągłym ruchu... ^^
What a weekend! *^v^*
It started on Saturday with a names day dinner at my friend Kasia's, who has a beautiful small kitty called Truffle, unfortunately it's very difficult to catch her on the photo because she's running around all the time... ^^


Przy okazji na prośbę Kasi zrobiłam jej kilka zdjęć w stylu pin-up, zobaczcie jaka to fotogeniczna bestia!
I also took some photos of Kasia's who wanted to look like a pin-up star, just look at her!


A wieczór zakończyliśmy na bardzo nietypowej imprezie - w sali tanecznej przy ulicy Lubelskiej 30/32 na Pradze odbywała się potańcówka muzyki kapeli Janusz Prusinowski Trio. W niewielkiej salce zgromadziło się dużo miłośników polskich tańców ludowych i wychadzali chodzonego, wykręcali obertasy, przytupywali do rytmu i wywijali spódnicami (panie ^^). Ja oczywiście grzecznie siedziałam na ławce pod ścianą, ale Kasia, Piotrek i Wojtek szli w tan jak w dym!
Impreza podobno ma być cykliczna i Robert już się szykuje na następną, tym razem miał nowe buty i obtarte pięty...
We finished our day with the untypical event - we went for a folk dance party with a live music from some Polish famous traditional folk band Prusinowski Trio. In a small room there were a lot of people dancing, I of course was sitting on a bench and just watching but Kasia, Piotr and Wojtek went for it!


***

Za to w niedzielę pojechaliśmy z Robertem pociągiem do ... Radomia!
On Sunday me and Robert went by train to Radom, about 80 km from Warsaw.


Celem wycieczki była reklamowana w Trójce wystawa "Sukienka" w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia.
"Nie szata zdobi człowieka" - podobno. Jednak strój determinuje i określa to, kim jesteśmy i jak widzą nas inni. Jest kulturową etykietą, pozwalającą zakwalifikować nas do określonej płci, grupy społecznej, korporacji zawodowej. Czasami to, jak wyglądamy, staje się ważniejsze od tego, kim jesteśmy.
The aim was to see the exhibition called "The Dress" in the Mazovian Art Center in Radom.

Około 14:00 podeszliśmy pod wymarły budynek Centrum Sztuki i po zadzwonieniu dzwonkiem doczekaliśmy się pana stróża (bardzo miły pan, który potem przyznał się, że tak naprawdę jest strażakiem, ale dorabia sobie stróżowaniem sztuki *^v^*). Pan powłączał dla nas - jedynych zwiedzających - światła i wideoinstalacje, i pozwolił nam na samowolne zwiedzanie, dzięki czemu zrobiłam kilka zdjęć. ~^^~
Around 2 pm we came to the forlorn building and after we rang a while there came a guard (who was very nice and told us he was just a fire fighter and a guard at the art gallery for the weekends *^v^*). The guard switched on all the lights for us, the only visitors, and turned on the screens with videos, and he let us see everything by ourselves so I took some photos. ~^^~


Sama wystawa bardzo rozczarowuje - eksponatów jest mało (dodatkowo ich brak jest spotęgowany rozległością gmachu Centrum Sztuki), ich symbolika nie zaskakuje, na pięterku w ogóle sami sobie włączyliśmy jeden z ekranów do prądu i uruchomiliśmy projektor... Poza tym odnieśliśmy wrażenie, że przestajemy rozumieć sztukę nowoczesną i należałoby sobie zadać pytanie, czy sztuka ma manifestować przekonania artysty czy tylko odwoływać się do odbioru estetycznego. I jeśli to pierwsze, to albo my jesteśmy za głupi na zrozumienie, co niektórzy autorzy chcieli powiedzieć, albo oni zbyt daleko oderwali się od rzeczywistości...
The exhibition was rather disappointing - there were just a few works (and additionally it felt like there were not many of them because of the vastness of the Art Centre building), their symbols are rather obvious, on the first floor we even had to switch on the screens and the video projector ourselves... We got the impression that we didn't understand the modern art anymore and there is a question to be asked, whether a piece of art should express the artist's opinions or just appeal to the aesthetic sense. If the former, than either we are just too stupid to understand what some artists wanted to say or they just went too far from the reality...


Najbardziej przemówiła do mnie instalacja Anny Baumgard "Dostałam to od mamy", czyli dwie pożółkłe zakurzone suknie ślubne pod folią. Jednak nie mam pewności, czy ta folia jest częścią zamysłu autorki (chociaż bardzo pasuje i podkreśla wymowę dzieła) czy tylko opakowaniem, ponieważ ta praca razem z trzema obrazami wisiała w ogromnej sali za zamkniętymi drzwiami, o otworzenie których poprosiliśmy pana stróża i dzięki temu i my i on dowiedzieliśmy się, że tam jest jeszcze kawałek ekspozycji... ~^^~
I liked the best work by Anny Baumgard's "I got it from my mother" - two yellowed dusty wedding dresses under the foil wrap. Although I am not sure whether the foil was the artist's idea or it was just a way to pack the mannequins, because this work together with three acrylic paintings were hidden in the closed room and we asked the guard to open it for us so we and him found out that there was a piece of the exhibition, too... ~^^~


Natomiast śmiać nam się chciało, kiedy kompletnie zaprzyjaźniony z nami pan strażnik opowiedział nam, ile było roboty z instalacją Agaty Michorowskiej "Egzekucja" - jest to ogromna biała ściana (chyba z 5 x 20 metrów) z regularnie nabitymi milionami cyrkonii, na której wyświetlany jest film - stopy kobiece w czerwonych szpilkach. Okazało się, że pani artystka ograniczyła się do wymyślenia instalacji i chyba założenia szpilek, a cyrkonie nabijała siła robocza. Nie cenię twórcy, który realizuje swoje pomysły artystyczne cudzymi rękami...
And we almost laughed when the totally befriended guard told us about the fuss with the art installation by Agata Michorowska called "Execution" - it's a huge wall (about 5 m high x 20 m long) with millions of stuck regularly zirconiums, and there is a film shown on that wall presenting woman's feet in red high heels. It turned out that the artists managed to just invent the idea and probably wear the shoes, she left all attaching the zirconiums to the workers. I don't respect the creator who realizes his/hers artistic ideas with the hands of the others...

Dodatkowo zastanawiam się, jaki jest sens otwierania takiego centrum sztuki w Radomiu. Jest to zapewne urocze miasteczko, ale od pana strażnika, który ma czteroletnią praktykę pracy w tym miejscu, dowiedzieliśmy się, że z każdą wystawą jest tak samo - na wernisaż przychodzi ta sama niewielka grupa osób zainteresowana sztuką. Natomiast potem są pustki, pustki, pustki i pojedyncze osoby takie jak my się zdarzyliśmy...
Additionally we started to think about the sense of organizing the art centre in the town like Radom. Although it is a very nice place, the guard told us that from his 4 year old practice of working there it's always the same, with each exhibition - there is a small group of the same art lovers on the opening day and then it's just empty, empty, empty, with the occasional visitors like us...

***

Po zwiedzeniu wystawy poszliśmy na obiad do Pivovarii, w której działa własny minibrowar, i to był dobry pomysł ze względu na piwo, ale zły ze względu na czas oczekiwania na posiłek...
W restauracji było prawie pusto, ale tylko piwo dostaliśmy od razu. Na zupkę, drugie danie i kawę/herbatę czekaliśmy w sumie tyle, że spędziliśmy tam 2,5 godziny! A wcale nie jedliśmy powoli... Dzięki czemu nie udało nam się zdążyć na wcześniejszy od planowanego pociąg powrotny do Warszawy, ale też dzięki temu odkryłam świetny sposób podawania herbaty - czarna mocna herbata z dużą ilością miodu gryczanego i pomarańczą, nazwana "Po Cygańsku". Z przyjemnością dodałabym do niej kieliszek rumu! ~^^~
After some sightseeing we went for some lunch at the Pivovaria restaurant famous for its mini-brewery, and it was a good idea as far as the beer but bad as far as the waiting time for the food...
The restaurant was almost empty but only the beers came straight away. We waited for a soup, second course and coffee/tea so long that we spent 2,5 hours there! And we didn't eat for a long time... Unfortunately we missed the earlier train back to Warsaw that we could catch, but I found out the great way to serve tea - strong black tea with a lot of white buckwheat honey and a slice of an orange, called "Gypsy Tea". I would love to add a splash of rum to it! ~^^~


Dzień zakończyliśmy już w domu wysłuchaniem o 20:00 w Trójce koncertu Żywiołaka. *^v^*
We finished our day at home, listening to a concert of a good Polish folk band Żwyiołak. *^v^*

Friday, November 27, 2009

Koty / Cats

Yadis, szukaj na stronach firm sprzedających lalki, niektóre z nich dają tylko zdjęcie wystylizowanej lalki, ale większość daje też kilka ujęć głowy bez makijażu z różnych kątów. Tu masz link do spisu lalkowych firm: GiggleGeek.

Isiu, jeszcze mi przyszło do głowy, że skoro masz miejsce na zdjęcia manekina, to możesz go ustawić na białym tle, oświetlić go dwoma lampami foto z dwóch stron (żeby zneutralizować cienie) i pokombinować z użyciem blend fotograficznych, one też odbijają/rozpraszają światło.

MarrocanMint, ja tylko tak ostrzegam, a Zaoll Luv jest piękna i nie widzę powodów, żebyć miała jej sobie nie kupić! *^v^*

Tak, Sekutnico, są lalki koty (oraz inne zwierzęta), niestey nie są puchate, tylko z żywicy, np.:
Sekutnica asked about the cat dolls, so here we go, unfortunately they are not fluffy but made of resin:

Dollndoll


Camelia Dynasty


Pipos - słynny kot z Cheshire / famous Cheshire cat


Luts


Dollzone


Buddydoll


A w ogóle to zachorowałam na ... królika!!! To chyba będzie mój następny zakup, tym bardziej, że nie jest aż tak wielki wydatek, jak duża lalka. Popatrzcie na te słodkie mordki... ~^^~
And I must say that I really badly want a ... rabbit now!!! It might be my next dollfie buy and what's more it's not that expensive as a big doll. Look at those cute faces... ~^^~

Dollzone


Pipos (niestety wyprzedane / unfortunately sold out)




***


A propos kotów, okazuje się, że Rysiek nie jest jednak kotem idealnym (ech...).
Talking about cats, it turns out that Rysiek isn't perfect after all...


Próbujemy go przyzwyczaić do chodzenia w szelkach i na razie bez sukcesów. Kot zapakowany w szelki i zapięty na smyczy kładzie uszy po sobie, przypłaszcza się do ziemi i pozostaje tak mimo wszystko, to znaczy zaczyna udawać pluszową zabawkę i można go miętolić, łapać za łapy, drapać po brzuchu i grzbiecie, zero reakcji.
We've been trying to get him used to wearing harness with no success. The cat in the harness and the leash places his ears flat against the head, gets flat on the floor and remains there irrespective of anything, which means he starts to pretend a toy cat and you can do whatever you like with him, catch his paws, scratch his belly and back, no reaction.


Za to Rysiek ubrany w szelki bez smyczy dostaje dubla i zaczyna jeździć grzbietem po podłodze próbując ściągnąć dziwną uprząż. Łapie się przy tym za meble i nawet udało mu się zrzucić sobie na głowę deskę do prasowania opartą o ścianę... Na szczęście obyło się bez ofiar!
On the other hand Rysiek in the harness without the leash is suddenly very quick and starts to slide with his back against the floor trying to get rid of it. He catches the furniture while doing it and even managed to pull on himself an ironing board that was placed against the wall... Lucky him he wasn't hurt!


Oraz nauczył się przechodzenia na parapet po stole w pracowni i moim biurku=moim komputerze, więc dzisiaj napisał na GG do Roberta "kkkkkkkkkjjjjjjjjjjjj"... *^v^*
And he found the best way to the window sill, over the craftroom table and my desk=my computer, so today he's written to Robert "kkkkkkkkkjjjjjjjjjjjj" using the online communicator... *^v^*


Wednesday, November 25, 2009

Głębia / The abyss

Isiu, z manekinem bieda, sama się często z nim męczyłam, szukając białej ściany. Największy namiot bezcieniowy jaki widziałam, to 150 x 150 cm, ale to nie załatwia sfotografowania długiej sukni na manekinie... Z manekinem jak z człowiekiem - potrzebne jest studio fotograficzne, w każdym razie ja nie znam dobrego sposobu.

MarrocanMint, obawiam się, że część biurka jest do wymiany, a nie do spolerowania, ten kawałek, który się wyjmuje, żeby wyjąć ze środka maszynę do szycia był czymś zalany i jest mocno spróchniały. Z reszty muszę zerwać fornir, bo i tak już w większości odlazł.

YarnFerret, masz świętą rację!!! O tym nie pomyślałam... *^v^*

Beato, witam Cię serdecznie na moim blogu! ~^^~

***

Jakiś czas temu byłam na warsztacie malowania mandali i kobieta, która prowadziła zajęcia opowiedziała nam o człowieku, który imał się wielu rzeczy. Ale nigdy na raz. Kiedy przychodziła mu ochota na naukę jednej umiejętności, poświęcał się jej całkowicie, a potem zmieniały mu się preferencje i zajmował się czymś innym. Przechodził tak od jednej gałęzi sztuki czy rzemiosła do drugiej, skupiając się na tym, co akurat zajmowało jego umysł i duszę. Można to nazwać słomianym zapałem, ale można potraktować też jako spełnianie aktualnej potrzeby takiego a nie innego środka wyrazu artystycznego.
Some time ago I went to a mandala making workshop and the lady who taught us told us a story about a man who was doing many things. But never at the same time. When he felt like learning a new skill, he devoted himself to it entirely and then he changed his preferences and concentrated on something else. He went from one to another art of craft, concentrating for some time on the one that really occupied his mind and soul at the given moment. You may call it a flash in the pan but you may also treat it as fulfilling the current need of that and no other way of expressing oneself at the time.

Ze mną jest trochę podobnie, opanowuje mnie zapał do jakiejś dziedziny sztuki i poświęcam się mu w dużym stopniu, a wtedy zaniedbuję trochę inne moje zajęcia... ^^" Tak dzieje się obecnie z haftowaniem, malowaniem i art journallingiem na rzecz lalek (na drutach jakoś robię nieprzerwanie od kilku lat ^^). Ponieważ doba ma tylko 24 godziny, a prawie połowę z niej przesypiam (tak, ten typ tak ma ~^^~), pozostałą część staram się wykorzystać maksymalnie produktywnie w takim zakresie, jaki aktualnie mnie inspiruje i cieszy.
Tak więc, znowu o lalkach.

(Na końcu jest zdjęcie robótki na drutach. *^v^*)
Somthing similar happens to me, I feel a sudden zeal for some art or craft and devoted myself to it, neglecting my other hobbies... ^^" Currently you may observe it as far as embroidery, painting and art journaling are concerned, in favour of dolls (but I've been continuously knitting for several years now ^^). Because the day has only 24 hours and I sleep for almost half of it (yes, that's how I am ~^^~) the rest of the time I try to use up in a very productive way doing what currently pleases me most.
So, it will be about dolls again.
(There is a knitting photo at the end. *^v^*)

Kiedy prawie rok temu zamawiałam moją pierwszą lalkę, myślałam sobie "Kupię lalkę." Jedną sztukę. Tę, którą sobie wybrałam.
Potem długo nic się w tej kwestii nie działo, aż zobaczyłam na stronie Dollzone nowy model X-3 i zakochałam się bez reszty (zresztą tak, jak za pierwszym razem, Wilka nie była wyborem między taką czy inną ładną lalką, musiała być ta albo żadna *^v^*). I już mam dwie lalki, oczywiście druga będzie w moich rękach dopiero w grudniu lub styczniu, ale jest już zamówiona i zapłacona, więc moja.
When almost a year ago I bought my first doll I thought "I'd buy myself a doll." One doll. The one I chose.
Then nothing happened in that matter for a long time until I saw a new model X3 on Dollzone's webpage and completely fell in love with it. (it was the same with the first doll, Wilka wasn't the choice between this or that model, it had to be Wilka or none *^v^*). And I already have two dolls, of course the second one will come to me sometime in December or even January, but it's been ordered and paid for, so it's mine.

Pomiędzy Wilką a X-3 nie zastanawiałam się, czy będę miała więcej lalek, ile ich będzie, kiedy kupię następną. Owszem, coś tam miałam w planach, plany nie wypaliły z powodów finansowych (ale szczerze mówiąc nie byłam tak do końca przekonana co do tej lalki, którą chciałam kupić na początku tego roku) albo z powodu mojego gapiostwa (główkę Woo U, na którą polowałam w marcu, przegapiłam o dwa tygodnie preorder w pierwszej połowie roku, przegapiłam też drugi we wrześniu...).
In between Wilka and X3 I didn't seriously consider buying more dolls, I didn't think how many I would like to have, whether to buy the next one or not. Yes, I had some plans to buy a head from Ninodoll but the plans failed due to the financial reasons (and frankly speaking I wasn't sure about that doll) or due to my lack of dedication to the subject (I missed the March preorder for a Woo U head and then I missed another preorder in September...).

Do czego zmierzam?
Zbieranie lalek jest wciągające. (Tak, do Was mówię, MarrocanMint i YarnFerret! ~^^~)
Zanim się człowiek obejrzy, już wpada głębiej i głębiej. Po pierwszej lalce nie nalegałam na zakup drugiej. Po drugiej lalce już zastanawiam się, jaki model będzie następny. Bo wiem, że na początku przyszłego roku będę miała pieniądze na kolejną lalkę i rozważam różne możliwości.
What am I pointing at?
Collecting dolls is addictive.
Before you know you go deeper and deeper. After my first doll I wasn't sure about buying another one. After the second doll I'm already thinking what the next model would be. Because I know that at the beginning of next year I'll have money for another doll and I'm considering the options.

Czy polować na dość rzadką lalkę, która podoba mi się od jakiegoś czasu a którą można kupić na specjalnych warsztatach makijażu, organizowanych niestety nie w Polsce (albo na międzynarodowym forum lalkowym)?
Should I hunt the rare doll that I've liked for some time now, which can only be bought at the special makeup workshops not in Poland of course (or a second hand ones on the international dollfie forum)?

Volks School A, kilka różnych stylizacji tej samej lalki / several different stylizations of that doll





Czy szukać modelu, który przestał być sprzedawany jako główka (tylko razem z męskim ciałem, a ja chcę dziewczynkę!) i również można go czasami upolować na forum od jakiegoś właściciela?
Or should I search for a model that isn't sold as a separate head and body (only together with a boy body and I want it as a girl!) and can also be sometimes found on the dollfie forum?

Crobidoll Lance






Czy czekać, aż znowu pojawi się model, który mnie zachwyci jak dwa poprzednie?
Jaka stylizacja ma być następna? Blondynka o niebieskich oczach? Czarnowłosa Azjatka?
W jakim kierunku pójść z moją kolekcją? Pozostać przy lalkach SD czy może dokupić mniejszą laleczkę, 45 cm? 27 cm? Lalkę ludzką? Jakąś limitowaną hybrydę? Może kota albo królika?
Or should I just wait until another new dollfie breaks my heart, just like the two I already have?
What should I look for in the next dollfie stylization? A blond with blue eyes? Black haired Asian?
What direction should my collection take? Should I stay with SD size dolls or maybe buy a smaller doll, 45 cm? 27 cm? Human doll? Some limited hybrid? Maybe a cat or a rabbit?

Żeby człowiek miał tylko takie problemy!... *^v^*
I wish I only had such poblems!... *^v^*


Przez ostatnie dwa dni pracowałam nad nowym strojem lalkowym i za kilka dni powinnam mieć już co nowego pokazać. Dodatkowo dziś wieczorem zupełnie spontanicznie zainspirowałam się kawałkiem tkaniny i uszyłam sukienkę dla Lollipop, ale nie mogę Wam na razie nic pokazać, bo zamierzam zrobić drugą podobną dla Rudzielca i zaprezentować obydwie na raz. A kiedy to będzie? Hm... Patrząc na aktualne opóźnienia z firmy Dollzone to ja swoją laleczkę dostanę pewnie kiedyś tam w styczniu. Na razie trzymam kciuki, żeby YarnFerret wreszcie dostała swoją lalkę! ~^^~
For the last two days I've been working on a new dollfie outfit and in a couple of days I should be ready to show you something. Additionally and completely unexpectedly this evening I've got inspired by the piece of fabric and I made Lollipop a dress, but I cannot show you anything yet because I have a plan to make a similar one for the Redhead and make a photoshoot for both dolls together. When will it be? Well... Looking at the delays from Dollzone I'll most probably get my doll sometime in late January. At the moment I'm keeping my fingers crossed for YarnFerret so should would finally get her doll! ~^^~

***

I obiecane zdjęcie robótki, wełniany szal rośnie.
And the promised photo of a knitting, my wool shawl is growing.


Monday, November 23, 2009

Nareszcie! / At last!

Nareszcie mam w pracowni biurko!
Które wcale nie jest tylko biurkiem, ale też, albo przede wszystkim - babciną maszyną do szycia, prawdopodobnie nawet nieźle działającą! *^v^*
Finally I have a desk in the craftroom!
Which isn't only a desk but also, or maybe first of all - Grandmother's sewing machine, most probably still working! *^v^*


Wczoraj została przyniesiona z piwnicy, dzisiaj ją umyłam i zagospodarowałam sobie kącik, nie muszę już siedzieć przy komputerze w pokoju dziennym. Maszyna ma bardzo zniszczony blat, więc na razie położyłam na nim bambusowe podkładki, ale muszę wymyślić jakiś sposób na renowację drewna. Teraz tylko muszę zawiesić nad moim biurkiem tablicę korkową, jaka wisiała w poprzednim mieszkaniu i kącik biurowy zacznie przypominać samego siebie. ~^^~
Yesterday it came from the cellar, today I've cleaned it and made myself a computer corner, so I don't have to occupy the livingroom with it. The sewing machine has a terribly worn out top so for now I've placed some bamboo mats on it but I have to figure out some way of wood renovation. Now I only need to hang up my cork board above the desk and my little office corner will start to look like it should. ~^^~


***

Isiu, taki namiot bezcieniowy to bardzo przydatne narzędzie, bo właśnie rozprasza światło i likwiduje niechciane cienie, ale zadziała tylko w połączeniu z odpowiednim oświetleniem, stąd konieczność używania dwóch albo trzech lamp, centralnie od góry i z obydwu boków. Z małym namiotem jest łatwiej, bo wystarczy niewielka żarówka (byle by była o białej barwie światła), ale z takie wielkim jak mój - to już większy wydatek.

MarrocanMint, odwagi! Ja też tak myślałam, ale się przełamałam. Jakoś musimy zarobić na nowe peruki, oczy i buty dla lalek! *^v^* Z tym, że ja raczej liczę na sprzedaż miedzynarodową na DoA, ta polska chętna na Lukrecję to był szczęśliwy przypadek, tak uważam. No i wiadomo, że nie wszystko się sprzeda, a przynajmniej nie od razu. ^^

Dziuniu
, całą sesję zdjęciową możesz obejrzeć tutaj, a zdjęcie "sprzedażowe" poniżej:

***

I jeszcze chciałabym Wam polecić nowy sklep na Etsy, który otworzyła właśnie moja bardzo utalentowana koleżanka - Astarise Design. Jeśli lubicie biżuterię w stylu Gothic/Steampunk, to to jest miejsce do zrobienia zakupów!
And I'd like to recommend to you a new Esty shop which belongs to my very talented friend - Astarise Design. If you like Gothic/Steampunk jewelery that's teh place for your shopping!





Sunday, November 22, 2009

Narzędzia / Tools

Już kilkakrotnie przekonałam się, że podstawą jakiegokolwiek sukcesu są odpowiednie narzędzia. Okazało się to prawdą również w poniższym przypadku - wczoraj wypróbowałam mój namiot bezcieniowy. Z pomocą Roberta, który trzymał lampę udało mi się zrobić kilka bardzo ładnych zdjęć sukienek lalkowych na sprzedaż i już pierwszy komplet - Lukrecja - został sprzedany! *^v^*
I've found out several times in my life that the right tools are the basis for any success. As it turned out in this case - last night I tried my shadow-less tent. With some help from Robert who kept the lamp in the right position I managed to take some good photos of my dollfie's clothes' for sale and I already sold the first set - Licorice! *^v^*


A Robert trzymał lampę, bo na razie nie dysponuję porządną lampą fotograficzną, którą mogłabym odpowiednio ustawić ponad namiotem, tylko mam halogen malarski, o odpowiedniej mocy (500 W), ale ustawny tylko w pionie, więc mój kochany małżonek trzymał całą tę wielką lampę pod pachą w pochyleniu nad namiotem. Planuję kupić właściwą lampę, ale muszę poczekać z tym wydatkiem na przypływ gotówki, bo jak inne elementy wyposażenia studia fotograficznego - tania nie jest... Już się cieszę na nową jakość robienia zdjęć! ~^^~
Robert had to keep the lamp because I don't have a proper photographic studio lamp that I could put in a right position over the tent, only the painter's lamp which gives the correct power light (500 W) but can only be positioned perpendicularly, so my dear husband kept that huge lamp just above the top of the tent. I'm planning to buy the proper lamp but I must wait for some money to flow in because it's rather expensive, just as you would expect from the professional photo studio equipment. I'm really looking forward to a new quality photography! ~^^~


A co do samego namiotu, to jest to bardzo podstępna kreatura... ^^"
Jest to namiot samorozkładający się, co oznacza, że wyjęty z pokrowca wyskakuje z rąk niczym gigantyczny diabeł z pudełka, prostując jednocześnie wszystkie swoje druty, więc przy chwili nieostrożności człowiek dostaje nim w zęby albo lecą z półek bibeloty i wazony z kwiatami... (nie mam półek w pokoju dziennym, więc w moim przypadku zaszła ta pierwsza ewentualność...). Niezłą zabawą jest też składanie podleca - porządnie namęczyliśmy się przy tym za pierwszym razem w środę, bo zanim rozpracowaliśmy metodę, to Robert zadecydował nawet w pewnym momencie, że następnego dnia mam pójść z powrotem do sklepu fotograficznego z rozłożonym namiotem i poprosić o jego złożenie!... (120 x 120 cm...) Na szczęście udało nam się go złożyć a wczoraj nawet ostatni etap zwijania namiotu w "ślimaki" pokonałam sama! ^^
As for the shadow-less tent, it is a very cunning creature... ^^"
It is a self-unfolding one so when you take it out of the case it immediately jumps out as the giant jack-in-the-box, straightening all its wires in a second, so when you're not careful enough you can get smacked in the face or all the bits and bobs from the shelves get swept away... (I don't have any shelves in the livingroom so the first example occurred in my case...). Folding it down is the good fun, too, when we were doing it for the first time on Wednesday, before we caught up the right method, Robert even said that I should take the tent as it is and go to the shop so they would fold it for me... (48 x 48 in...) Lucky me we finally managed to understand how to deal with this guy and last night I even did the last stage of the folding into the "spirals" myself! ^^

***

I jeszcze dwa zdjęcia - oto dowód, że nie tylko lalki mi w głowie, bo wciąż również robię na drutach: kawałek mojego wełnianego szala/pledu, rośnie sobie około 30 cm dziennie, podczas wieczornego oglądania filmów. Przy okazji przekonałam się, że weszłam na kolejny poziom dziergania - umiem dziergać prawe oczka bez patrzenia na druty, czyli spokojnie mogę tworzyć szal i czytać albo oglądać japoński film z napisami, ha! *^v^*
And two more photos - here is the proof that I'm still interested in other things than dolls: a piece of my wool shawl/blanket, it's been growing about 30 cm/day, during the evening movie watching. Btw, I found out that I moved onto the next knitting experience level - I can knit without looking at the needles, so I can knit and read or watch the Japanese film at the same time! *^v^*


Wpis nie byłby kompletny bez Ryśka - Robert gra w kulki na moim laptopie a Rysiek mu wiernie kibicuje zza ucha... ~^^~
Acha, chciałam jeszcze donieść, że Ryś dostał od weterynarza tabletki na wzmocnienie i dzisiaj daliśmy mu pierwszą z nich, powąchał, polizał, zainteresował się, zjadł. Bez ceregieli, kruszenia do żarcia, zatykania nosa, żeby połknął, itp, itd.
Tak, to jest ten moment, kiedy wszyscy zazdroszczą mi kota! *^v^*
The post wouldn't be complete without Rysiek - here is Robert playing Bubbles on my laptop and Rysiek is supporting him from behind his ear... ~^^~
Oh, and one more thing about Ryś - he got some vitamin pills from the vet and we fed him one this morning. He sniffed it, licked it, got interested, ate it. No fuss, no crushing the pill and mixing with the cat food, covering his nose so he would swallow it, ect, ect.
Yes, you may be jealous that I have such an angel cat now! *^v^*


Friday, November 20, 2009

Gość / Guest

Strasznie zabiegany dzień dzisiaj miałam, a miałam Wam pokazać, kto mnie wczoraj odwiedził! Proszę, żywy dowód na to, że osoby piszące blogi istnieją naprawdę i można je spotkać w realu - Yarn Ferret czyli Kasia i ja. (i Rysiek, i domowe wino winogronowe Kasinej produkcji, i kanelbullary mojego wypieku ~^^~).
I had a super busy day today but I wanted to show you who visited me yesterday! Here is the proof that people writing blogs really exist and you can meet them in person - Yarn Ferret i.e. Kasia and me. (and Rysiek, and Kasia's homemade grape wine, and kanelbullar's baked by myself ~^^~).


Miałam dzisiaj poeksperymentować z lampą i namiotem, ale nie miałam kiedy, a teraz już nie mam siły i chyba do końca wieczoru porobię na drutach, czy coś... ~^^~ Odpowiadając na pytanie Myriam - nie, Rysiek jeszcze nie próbował wleźć do namiotu bezcieniowego, chyba trochę się przestraszył jego gabarytów, pewnie się wpakuje do środka, kiedy będę robić sesję zdjęciową i namiot trochę postoi w pokoju i zleje się z otoczeniem. *^v^*
I wanted to experiment with the lamp and the tent today but I didn't have time during the day and now I'm rather tired, I may just spend the rest of the evening, I don't know... maybe knitting? ~^^~ Answering Myriam's question - no, Rysiek haven't tried to go inside the photo tent yet, he got a bit scared by the size of it I think. But I'm sure when I start taking photos and the tent becomes a part of the room's furniture, Rysiek will definitely visit its insides during the photo shoot of the doll. *^v^*

***

Acha, w grudniowym "Zwierciadle" jest artykuł na temat tego, o czym ostatnio pisałam, a Wy dyskutowałyście w komentarzach - o naszych stosunkach z innymi ludźmi i wymianie energetycznej. Poczytam go sobie dzisiaj przy herbacie.

Thursday, November 19, 2009

Wymiana

Kupiłam coś dla lalki, kto zgadnie, co to jest? *^v^*
I bought something for a doll, who can guess what is is? *^v^*

EDIT: No dobra, Koroneczka zgadła błyskawicznie, to jest namiot bezcieniowy do robienia zdjęć lalkom. *^v^* Chyba kompletnie oszalałam, bo toto ma 120 cm w każdą stronę!... Mogę robić aranżacje na kilka lalek na raz i mebelki (gdybym takowe posiadała... ^^")
EDIT: Okay, Koroneczka guessed immediately that it's a non-shadow tent for taking photos of the dolls. *^v^* I must have gone mad because it's 120 cm wide and tall!... I can take photos of several dolls and the furniture at the same time (if I had some... ^^").


A dziś rano o 6:15 (sic!) listonosz przyniósł mi paczuszkę smakowitą, mianowicie galaretkę z pigwy, którą dostałam od Dajdy! Jestem bardzo ciekawa jej smaku, bo do tej pory pigwy nie próbowałam. (Zdjęcie jest robione na szybko i jeszcze się nie dobrałam do słoika... *^v^*)
And this morning at 6:15 (sic!) the postman brought me the tasty package, namely the jar of quince jelly from Dajda! I'm very curious of the taste because I've never tried quince before. (I quickly too the photo so I haven't opened the jar yet... *^v^*)


***

Sekutnico, Rysiek w obuwiu?... *^v^* W zasadzie, po obcięciu pazurków mógłby założyć jakieś zgrabne papucie na skórzanej podeszwie i wyjść na spacer na podwórko. ^^" A kojca na szafę nie wpakuję, bo mam szafy wbudowane od podłogi do sufitu, tylko w pracowni mam miejsce nad regałem, gdzie ewentualnie kot mógłby się zmieścić, gdyby nie było tam miliona pudeł i skrzyń (chociaż kot już próbował tam się zmieścić! ^^).

YarnFerret,
ależ musi być kolorowsza, bo docelowo Lollipop ma mieć stylizację w różnych odcieniach różowego! ~^^~ Ale muszę przyznać, że w gotyku też jej do twarzy.

Inko
, obłęd w paski! W ciapki też może kiedyś coś uszyję. ~^^~

Agatek
, co do tej godziny ruchu dziennie, Rysiek intensywnie bawi się przez 30 sekund (zmierzyłam!), potem pakuje się na kolana i tuli, on nie jest typem sportowca... ~^^~

Opakowana
, nie powiedziałam. Tak się jakoś zacięłam w sobie, że się nic nie odezwałam. Od ponad roku wysyłamy sobie życzenia urodzinowe sms-em i nic poza tym. Podobno pierwsza wyciąga rękę ta osoba, której bardziej zależy, chwilowo chyba zależy nam w podobnym stopniu...

Kite Designer
, to bardzo mądre, co mówi Twoja przyjaciółka, może to właśnie o to chodzi, że jakaś relacja się kończy, żeby zrobić miejsce na nową. Hm...

***

Jeszcze mały apel - czy ktoś chciałby zaopiekować się torbą pełną 100% wełnianej włóczki w smaczno-zielonym kolorze i trochę mieszanki innych kolorów (ok. 350 g)? Albo mieszanką czerwieni, zieleni i niebieskiego (ok. 250 g)? Idealna dla osób, które zajmują się tkactwem albo filcowaniem, bo włóczka jest w krótkich odcinkach, więc można ją powplatać w robótkę lub wykorzystać do małych form filcowanych ręcznie albo w pralce.




Włóczkę wymienię na to, co aktualnie jest mi najbardziej potrzebne do szycia lalkowych strojów, czyli:
- tkaniny wzorzyste wszelakie, tiul, satyna, mogą być nawet niewielkie kawałki, np.: 0,5 m,
- koronki, tasiemki,
- pasmanteryjne dodatki, jak koraliki, sztuczne kwiaty, motylki z tkaniny, malutkie guziczki, piórka, futerka, itp, itd


Jeśli ktoś byłby zainteresowany wymianą, proszę o maila, kto pierwszy się zgłosi, z tym się wymienię, ilość elementów i zawartość paczuszki pozostawiam w gestii wymieniającego się. *^v^*