Saturday, September 21, 2019

Diamonds are the girl's best friends

Wełniane diamenty jesienią na pewno! *^V^*
Diamonds made of wool, in the Autumn, surely are the best friends! *^V^*




Jak to jest, że zawsze jak wracamy z wakacji to jestem chora?... Już w samolocie zaczynam pociągać nosem, na lotnisku odbieram walizki pokasłując, a potem rozwija się to dalej... Tym razem wyjątkowo interesująco się rozwinęło, bo w rwę kulszową!!! No dobra, tego nie dostaje się od zaziębienia, to wynik wieloletnich zaniedbań kręgosłupa - krzywego siedzenia na niewygodnych krzesłach i spania na złych poduszkach. Po tygodniu bólu i niemożności poruszania się jest mi już lepiej, ale dostałam leki, od których ciągle śpię, nie mam w ogóle siły, kręci mi się w głowie... Mam już tego dosyć, nie mam siły iść do sklepu, nie mówiąc o szyciu, bo jak pomyślę o kicaniu nad materiałem, o rysowaniu wykroju, prasowaniu, przymierzaniu, to mi robi słabo bardziej niż jest mi słabo!..... Jedyne, co daję radę robić między spaniem to stacjonarne malowanie, jeszcze kilka kartek i będę mogła Wam pokazać mój japoński szkicownik! *^o^* Jestem z siebie bardzo zadowolona, bo wypróbowałam w nim kilka nowych dla mnie stylów szkicowania i malowania, i czuję, że się rozwijam! W związku z powyższym na razie pokażę Wam kurtkę, którą uszyłam jeszcze w lipcu.
How is it so that every time I come back from holidays I get sick?... On the plane I start having a cold, in the airport I collect suitcases with a cough and then it develops further... This time it developed into sciatica!!! Okay, you don't get it from the common cold, it's from the years long neglecting how you sit, how you walk, sleep on bad pillows. After the first week when I couldn't move at all because of strong pain in the spine I am better now but I got the medicine and the results are I just keep sleeping all the time, have no energy at all, have constant dizziness... And I'm sick and tired of this state, I cannot normally go shopping, not to mention sewing anything - when I start to think about working with a piece of cloth, drawing the pattern, ironing, trying on... it makes me even more faint that I feel now!... The only activity I can manage in between sleeping is painting, just a few more pages and I'll be done with my Japanese holidays sketchbook! *^o^* I'm very proud of myself because I tried some new styles of drawing and painting, and I can feel I've kept progressing! So, taking all that into account, I'll show you the jacket I made back in July.



Kurtka jest ciepła, zdecydowanie jesienna. Kształt mniej więcej oparłam na japońskiej kurtce haori, jednak nie posłużyłam się wykrojem na haori a... na szlafrok! *^w^* Znalazłam go w Burdzie 10/2003, model 138.
The jacket is warm, definitely for Autumn. The shape is more or less based on the Japanese haori jacket but I used the pattern for a... bathrobe! *^w^* I found it in Burda 10/2003, model 138.




Oczywiście skróciłam wykrój a kieszenie w bocznych szwach zamieniłam na nakładane prostokątne z przodu.
Of course I made it shorter and I changed the side seam pockets for the rectangular pockets on the fronts.




Zewnętrzny materiał to wełna tkana w diament ze sklepu z materiałami dla rekonstruktorów Średniowiecza Fausti (użyłam bardziej czerwonej strony jako prawej), podszewka to len Wisher z Textilmaru. Z tego lnu planowałam uszyć coś innego, ale tak to bywa z zakupami online - kiedy zakupione materiały przyszły pocztą i pomacałam Wishera okazał się dużym rozczarowaniem... Wiem, że powinnam była to poznać już po składzie - len 16%, wiskoza 22%, poliester 60%, lycra 2%, ale opis mnie zachęcił, że to taka niezwykle przyjemna w dotyku tkanina, że przepuszczalność powietrza... Niestety, jest to śliskie i sztuczne, przynajmniej w moim przekonaniu. Szkoda mi było rzucić ten materiał na półkę, więc zrobiłam z niego podszewkę i w tej roli sprawdza się bardzo dobrze.
The outer fabric is wool woven in diamonds from the shop for historical reenactment groups (I used the side with stronger red tones), and for the lining I used linen that I bought online. I wanted to use this linen for something else but when it came by post and I touched it I realised it's a big disappointment... I know I shouldn't expect much - linen 16%, viscose 22%, poliester 60%, lycra 2%, but I got interested when I read the description - that it's so incredibly nice to the touch, that it allows the air to go through freely... Unfortunately, for me it's slippery and artificial to the touch, I didn't want to toss it into the fabric bin so  used it for a lining and it somehow works well in this job.
 



Na dzisiaj tyle, następnym razem mam nadzieję mieć więcej energii, trzymajcie się ciepło bo jesień już przyszła, brrrr!....
That's all for today, next time I hope to have more energy, stay warm this Autumn!

Sunday, September 08, 2019

Plejady

Jajka na miękko z boczkiem i dodatkami, mężowska specjalność śniadaniowa. ^^*~~
Soft boiled eggs with fried bacon and other stuff, husband's breakfast speciality. ^^*~~


Zawsze po powrocie z Japonii muszę się przyzwyczaić - najpierw do własnego osiedla i domu, wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się dziwne, obce, przypominam sobie kod do domofonu, czuję się, jakby mnie nie było kilka lat, nie tygodni.
Potem do reszty - dalszej okolicy, ludzi w sklepach, uważam na samochody, bo każdy pędzi jak szalony i ma pieszemu za złe, nawet gdy ten jest na pasach... Prawie wszystkie czoła marsowe, kasjerki w supermarkecie zniecierpliwione, wyławiam z tłumu wesołe twarze i chwytam się ich jak koła ratunkowego. Powiecie, a z czego ludzie się mają cieszyć?... Ale tam też są tacy sami ludzie jak tutaj - zdrowi i chorzy, piękni i brzydcy, zarabiający krocie i grosze, żyjący w cieniu wielkich zagrożeń (trzęsienia ziemi, tajfuny, wulkany) a jednak w sklepach i sklepikach, w kawiarniach, na ulicach jest jakoś więcej uśmiechu i życzliwości w stosunku do drugiego człowieka. I to wcale nie w miejscach, gdzie są tłumy turystów, więc wypada mieć uśmiech przyklejony do twarzy bo Ci z Was, którzy czytają mojego bloga wakacyjnego wiedzą, że unikamy takich miejsc i staramy się odwiedzać zupełnie zwyczajne zakątki Japonii. Poza tym, niech nikt się nie obrazi że uogólniam, ale odnoszę wrażenie, że tam jak ktoś jest w pracy, szczególnie, gdy ta praca wymaga kontaktu z drugim człowiekiem, to stara się tę pracę wykonać jak najlepiej - jest pomocny i zainteresowany klientem (nie usłużny i czołobitny, jak się czasami ludziom wydaje). U nas większość robi tak, żeby się nie narobić... W wielu sytuacjach mam wrażenie, że przeszkadzam paniom sprzedawczyniom w plotkach albo, jeśli jest jedna osoba za ladą - w myśleniu o niebieskich migdałach. To się zmienia, ale wciąż nie za szybko.
Every time I come back home from Japan I must get used to everything - first to my own home and neighbourhood, everything seems so strange as if I was away for years, not weeks.
Then, the wider range, people in the streets, cars rushing so much trying to get all the pedestrians... Almost all the faces are sad or angry, store clerks impatient, I catch the smiling faces from the crowd and hang on to them like on the life ring. You may say, there's nothing to be happy about... But over there there are the same people - healthy and sick, pretty and ugly, earning loads and peanuts, living in the shade of great potential disasters (earthquakes, typhoons, erupting volcanos), but in shops bigger and small, in cafes, in the streets there is somehow more smiles and friendliness towards other people. And not in the tourists spots where you usually have the fake smile glued to your face in hope of money, you know that I rarely visit such places, choosing normal neighbourhoods over them. Also, I may generalize but my observation is that in Japan when you are at work, and your work requires contact with customers, you try to be helpful and interested in their needs. In Poland most people work in a way so they could do as little as possible and go home... In many cases I feel like I am a nuissance to the chatting store clerks, and if there's only one person at the counter - I am a bother to his/hers thinking about everything else but not the job... This attitude changes but not too fast unfortunately. 


- "Co mam zrobić na obiad? Mogę udusić kurczaka w sosie, zrobić ziemniaki... Albo tempura warzywna, chicken karaage, zimna soba?" *^V^*
- "What shall we eat for diner? I can make a chicken stew, with potatoes... Or vegetable tempura, chicken karaage, cold soba noodles?" *^V^*


W każdym razie, ogarnęłam dom po powrocie, wciąż mam problem z robieniem różnych rzeczy bo jak gdzieś usiądę to koty się przyklejają i nie chcę odejść, *^V^*, ale jakoś to idzie do przodu. Wszystko już rozpakowałam, poprałam, walizki czekają na kolejną podróż!
Anyway, I settled back and keep trying to go on with my life activities which is not that easy because cats keep clinging to me and wouldn't let go. *^V^* I unpacked the bags, did the laundry and suitcases are ready fr the next trip!

***



Zabrałam się za szycie.
Oglądając telewizję na wakacjach trafiłam na program z robótkami ręcznymi, w którym pokazywali, jak uszyć bluzkę. Na szybko zrobiłam kilka zdjęć, żeby sprawdzić w Sieci, jaki to program i znalazłam go bez trudu - to すてきにハンドメイド na kanale NHK (czyli "Piękna robota ręczna"), ale okazało się, że nie znajdę wykrojów i opisu szycia na stronie, tylko w papierowym magazynie! W programie pokazywali tylko jak uszyć jedną bluzkę z całej grupy najróżniejszych ubrań z sierpniowego wydania.
I went back to sewing.
When I was watching tv on holidays I saw a program about crafts, namely how to sew a blouse. I took some photos quickly to check the program's name and I found it online - it's すてきにハンドメイド on NHK (which means "Beautiful Handmade"), but it turned out there weren't patterns and sewing instructions, all these were in the paper magazine! On tv they only showed how to make this one blouse.




Ale co tam! Miałam zdjęcie zwymiarowanego wykroju, który i tak trzeba było sobie samemu wyrysować, sam model nie wydawał się skomplikowany w szyciu, więc po powrocie do domu, kiedy już miałam uprany materiał kupiony w Tokio, zabrałam się za szycie bluzki. *^v^*
But well, I had a photo of the pattern with all the measurements, I'd had to draw it myself anyway, the blouse didn't seem to be difficult to stitch up together, so after coming back home and washing the fabric I sat down to making this blouse. *^v^*





Przeznaczyłam na nią kawałek bawełny drukowanej w różnokolorowe pasy, stąd efekt końcowy na bluzce wygląda tak jak wygląda - środkiem tkaniny biegł szeroki pas w jasnym morskim turkusie a o bokach dwa węższe pasy w ciemnym zielono-granatowym. Sama nie wiem, czemu sięgnęłam po ten materiał, przecież to zupełnie nie moje kolory!... *^v^* A jednak, jak go wzięłam do ręki to chodziłam z nim po sklepie i nie mogłam odłożyć!...
I decided to use a piece of cotton printed in two colour strips hence the final look - there was a wide light sea turquoise strip in the middle and two narrow dark green strips on both sides. I have n idea why I bought this cotton, the colours are so not mine!... *^v^* But when I picked it up from the basket full of fabrics I couldn't let go!...



Sam wykrój też jest ciekawy - przód wycinamy z razem z górną częścią tyłu i dodajemy resztę pleców, co pozwala na różnorodne kombinacje kolorystyczne.
The pattern is also interesting - you cut the front with a top piece of the back and add the back piece which allows for some nice colour/pattern combinations.






Moje modyfikacje - niewielkie, obniżyłam dekolt z przodu o 3 cm, bo oryginalny trochę mnie dusił (Japonki lubią tak się ubrać tuż pod szyję... ^^*~~), i dodałam mankiety na rękawach, ale nie wpuściłam z nie gumek, jakoś mi nie po drodze z marszczonymi rękawami. (W programie była też taka wersja z niezmarszczonymi rękawami, ale bez dodatkowego mankietu, po prostu rękawy były podłożone na raz i podszyte.)
My modifications - not many, I lowered the front neckline by 3 cm because the original line was a bit choking (Japanese women like to wear blouses close to the neck... ^^*~~), and I added the cuffs but not the elastic, I'm not sure I like gathered sleeves. (There was this version with ungathered sleeves in the program too, but without the cuffs, just the edges turned under and stitched.)


***

Następnym razem pokażę Wam mój japoński szkicownik, na miejscu udało mi się zrobić tylko trzy obrazki, kiedy nicnierobiliśmy w hotelu z gorącymi źródłami. Po powrocie nadrabiam japońskie inspiracje. ^^*~~
A teraz idę oglądać zawody sumo, zaczął się turniej wrześniowy i jak na razie nasi faworyci górą! *^0^*
Next time I'll show you my Japanese trip sketchbook, being there I only managed to paint three pictures when we were resting in the hot springs hotel, now I'm trying to put other Japanese inspirations on paper. ^^*~~
And now it's time to sit down and watch the first day of sumo, the September tournament has started and for now our favourite rikishi win! *^0^*