Monday, April 25, 2022

DOJ podsumowanie

 

 

Dziś obiecane podsumowanie naszego tegorocznego DOJadania. Było jak zawsze smacznie i do syta, chociaż oczywiście brakowało nam jajek i białego sera. Zamówiliśmy raz wegańskie sushi i raz pizzę, i o ile było to interesujące doświadczenie a składniki takie jak ryż, warzywa czy spód do pizzy były przygotowane modelowo, to udawane mięso, ryba, ser nam nie smakowały. 






Doszłam w pewnym momencie do wniosku, że gdybyśmy chcieli na stałe pozostać na diecie wegańskiej, musielibyśmy zgodzić się na pewną zmianę w naszym sposobie myślenia o jedzeniu. Już tłumaczę o co mi chodzi. Są weganie, którzy porzucają składniki odzwierzęce ale pozostają przy spożywaniu takich samych rodzajów potraw jakie jadali na diecie zawierającej te składniki - na przykład robią albo kupują wegańskie sery, wędliny, mięsa/kotlety, jedzą pizzę, makaron z "serem". I o ile bardzo lubimy wszelakie kotlety/placki warzywne lub warzywno/kaszowe, a współczesne warzywne imitacje mięsa potrafią być bardzo smaczne i przypominające mięso w konsystencji, to nie smakują nam wegańskie wędliny ani sery. Czyli musielibyśmy się pogodzić z tym, że pewna grupa potraw na zawsze zniknie z naszego jadłospisu - wszystkie te, które wymagają ciągnącego się rozpuszczonego sera (pizza, risotto, niektóre dania makaronowe), włoskie wędliny wędzone i dojrzewające, które kochamy. Jajka sadzonego też nie da się podrobić ze składników roślinnych (chociaż pastę jajeczną do kanapek już tak!). 






Udało nam się schudnąć - ja trochę ponad 4 kg a Robert prawie 7 kg! Nie możemy jednoznacznie stwierdzić, czy to zasługa weganizmu czy postu przerywanego, ale post tak czy siak nam służy więc przy nim zostajemy. Dla przypomnienia - jemy posiłki tylko w oknie żywieniowym między 10:00 a 19:00. Jak co roku zrobiliśmy badania krwi przed i po DOJadaniu, i jak co roku wyniki pokazały polepszenie na wszystkich polach oprócz po raz kolejny tych nieszczęsnych trójglicerydów!... Prawie nie jedliśmy w tym roku masła orzechowego i orzechów, a jednak ten jeden współczynnik poszedł nam odrobinę w górę... Jest to dla mnie wielka zagadka, ponieważ wszędzie gdzie o tym czytam na podwyższone trójglicerydy zalecane jest przejście na dietę wegańską, a u nas obojga weganizm wystrzeliwuje trójglicerydy w kosmos!...


Najlepsze dania tegorocznego DOJadania

Oczywiście było sporo ulubieńców:

- węgierski gulasz grzybowy (z książki "God Food" Malki Kafki)

- jarskie kotlety z fasoli (Olga Smile)

- oyakodon z wykorzystaniem silken tofu i gyrosa z Dobrej Kalorii

- szare kluski z blendera

- mapo tofu w wersji wegańskiej z drobnicą sojową

 

Ale pojawili się nowi faworyci:

- placki z mąki z cieciorki z warzywami (Vegan Richa) - idealne do kanapki ale też jako kotlet towarzyszący daniom obiadowym, można też z tej zmodyfikowanej mieszanki usmażyć coś na kształt omletu.

- puchate placki inspirowane przepisem Fitgreenmind - lekkie, sycące, do podania z owocami, syropem, jogurtem 

- kluchy z nadzieniem z tofu i marchewki z przepisu Vegan Nerd, samo nadzienie można też dać do pierogów, krokietów a kluski zrobić bez nadzienia i zjeść z nimi gulasz

- kaki furai z boczniaków

- genialna pasta bez-jajeczna do kanapek z przepisu ErVegan

- przepyszna pasta bez-makrelowa z przepisu Molomo Vegan


Ulubione miejsca wegańskie/z wegańskimi daniami:

- Paprotka Cafe (Pasaż Ursynowski 3/U3) - boska tofucznica! (dodałabym tylko furę pomidorów, ogórków, rzodkiewki jako side dish, a nie trzy połówki podsmażonych pieczarek...), smaczny bajgiel z falafelem i hummusem

- Vegan India (wegańska część restauracji Best of India, ul. Postępu 5, dostępna też z dowozem) - najsmaczniejsze hinduskie jedzenie jakie jadłam!!!

- WegeMicha - przepyszne wegańskie jedzenie w słoikach, także sałatki, pasztety, kotlety. Można zamawiać przez ich stronę na FB i w sobotę odebrać w kilku miejscach w Warszawie, m.in. na Bazarze Na Dołku, Ursynów. W niedzielę również stoisko na tym bazarze.

- Vege Love - ogólnie bardzo smaczne jedzenie, na miejscu i również w dostawie (mieszkamy niedaleko, więc dostawy zawsze były błyskawiczne a jedzenie gorące), Robert bardzo poleca Burgera Classic Jalapeno!


Wielkie rozczarowanie...

- niestety było to ostre curry z mango i kasztanami z Zakwasowni. Kompletnie rozgotowane warzywa w ilości znikomej w cienkim sosie o dziwnym kwaskowym sosie, zero ostrości i jak się okazało zero przypraw! NIE POLECAMY!!! Czytałam opinie o ich daniach i o ile ludzie chwalą kiszonki czy zakwasy, to wszyscy mocno krytykują dania obiadowe...





Jak widać dokończyłam jeden bardzo stary projekt z Yocchan w roli głównej, kto zgadnie jaka to bajka? *^o^*

Zrobiłam to głównie po to, żeby się dostać do kartek pod spodem (ten szkicownik to blok kartek sklejonych wzdłuż wszystkich brzegów), a teraz zabieram się za nowe pomysły. Ryby też jeszcze będą, na razie w mniejszym formacie A5. W weekend mimo bólu barku i ręki dokończyłam szycie sukienki i wycięłam następną. Czeka mnie kolejny tydzień rehabilitacji i ćwiczeń w domu, oby szybko zaczęły działać bo już mi się ten ból zupełnie znudził!.... ><

Do następnego razu!

Friday, April 15, 2022

DOJ Tydzień VII


 

Koniec tegorocznego DOJadania. Jak co roku minęło za szybko - nie zdążyłam wypróbować wszystkich zapisanych przepisów, nie powtarzałam wielu ulubionych potraw, bo pojawiały się nowe... Z drugiej strony gotowe dania z WegeMichy ratowały nam obiady kiedy przez 10 dni chodziłam w środku dnia na rehabilitację albo gdy po prostu nie chciało mi się gotować. Porządne podsumowanie z różnymi wnioskami za kilka dni. *^v^*

 


 

Wróciłam do regularnego malowania. Wykończyłam szkicownik Vifart który miał wykorzystane kilka pierwszych kartek a potem była zachęcająca pustka 12-stu stron. Teraz sięgnęłam po następny szkicownik akwarelowy kupiony lata temu w Japonii i widzę, że znowu mam zapełnione trzy pierwsze kartki a dalej pusto - no to będzie więcej rybek! *^o^* Mam też w planach obrazy miejskie, te małe i większe projekty. Jeden duży projekt do dokończenia. Na dniach poskanuję ostatnio malowane rybki i będą do obejrzenia w całej krasie na mojej stronie, tutaj wrzucam szybkie zdjęcia robione telefonem. 

Nie chcę przerywać malowania, nie chcę wrócić do sytuacji, w której mimo, iż kocham to uczucie jakie mnie ogarnia, kiedy trzymam pędzel w dłoni nie mogę się do tego zebrać, nawet nie sięgam po szkicownik, robię wszystko co muszę i nie muszę NAJPIERW, żeby potem dopiero znaleźć (albo nie) chwilkę czasu na malowanie. Malowanie to ja. Za późno w moim życiu to zauważyłam, a raczej sobie przypomniałam, za długą miałam przerwę od czasu, kiedy w liceum rysowanie było dla mnie naturalnym zajęciem dla rąk.




Malowanie to ja. Joga to ja. Szycie to ja. Gotowanie. Dzierganie? Chodzi mi po głowie powrót do drutów po przerwie, mam nawet dwa wzory w gotowości. Dużo ostatnio myślę nad swoim życiem, nad priorytetami, nad wyborami których chcę dokonywać. Myślę o tym, że czas pandemii przesiedziałam na rękach, a tyle mogłam zrobić spędzając czas głównie w domu - na przykład malować albo wrócić do nauki japońskiego. Nie jestem jeszcze gotowa na tegoroczną wiosnę, chciałam żeby śnieg leżał jak najdłużej, zima była dobra, była zatrzymaniem czasu w miejscu. Ale czas się nie zatrzyma bo ja tak chcę. Teraz pandemia się kończy, świat się otwiera i nabiera starego tempa (szkoda, że nie Japonia...), i mam poczucie straconego czasu, nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć co ja takiego robiłam przez te dwa lata?... Teraz już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko żyć teraz!


 

***

 

Poniżej nasze jedzenie z ostatniego wegańskiego tygodnia. Teraz chcę już zjeść jajko na miękko, śledzia, napić się maślanki. (No, nie wszystko na raz oczywiście! *^O^*) Zamówić porządne sushi z rybami i owocami morza, zrobić risotto z masłem i parmezanem. 

 

11 kwietnia, poniedziałek

Na śniadanie strogonow z pieczarkami i klopsami wegańskimi (gotowiec z Biedronki) - niezły ale wymagał dosypania hojną ręką ziół!


Na lunch gnocchi z kalafiora ze szpinakiem podduszonym na oliwie z czosnkiem, i pestkami dyni.

Gnocchi robimy tak: 2 szkl. pokrojonego kalafiora gotujemy do miękkości, rozgniatamy w misce na pure (może nie być bardzo drobno), dosypujemy dużą szczyptę soli i 1 szkl. mąki. Zagniatamy, dłońmi polanymi oliwą formujemy kulki i gotujemy we wrzątku ok. 5 minut. Podajemy z ulubionym sosem.


Na kolację zamówiliśmy jedzenie z VegeLove - burgera Classic Jalapeno (Robert nie przestaje być wielkim fanem!) i Michę Kimchi (kapusta kimchi, makaron sojowy, tofu, nori, shitake, kiełki i szczypior).


12 kwietnia, wtorek

Na śniadanie kanapki: pasta bezrybna i mikrolistki, twarożek sojowy z rzodkiewką, wegańska mozarella (Biedronka) i mikrolistki, masło orzechowe z miodem.



Na lunch kotlety z grochu z majerankiem, tymiankiem i koperkiem (WegeMicha) z sosem z duszonych maślaków i ziemniakami. Kotlety trochę suche, pewnie świeżo po usmażeniu były lepsze, ale potem wystygły, trafiły do sprzedaży, potem poleżały kilka dni w naszej lodówce.


 

Na kolację ja zjadłam resztki makaronu udon w sosie curry sprzed kilku dni a Robert usmażył sobie ugotowaną wcześniej kaszę gryczaną z cebulą i tofu z przyprawami.


13 kwietnia, środa

Na śniadanie menemen ze szparagami. (pomidory duszone ze szparagami i na koniec wymieszane z silken tofu doprawionym solą kala namak i płatkami drożdżowymi)



Na lunch ryż basmati i prezent od przyjaciela: ekologiczne ostre curry z nerkowcami, kasztanami, dynią i mango z Zakwasowni. Cóż za ogromne rozczarowanie!!! Warzywa rozgotowane na papkę w cienkim wodnistym sosie, zero przypraw (w składzie tylko sól, chilli i kurkuma dla koloru...), miało być ostre a wcale nie było, i jedyny smak jaki czuć to dziwna kwasowość. NIE POLECAMY!!!




Na kolację szare kluski, poczułam wielką potrzebę ich zjedzenia! ^^*~~ Do nich usmażona cebula i tofu zamarynowane w sosie sojowym i mirinie. I korniszony.

 

14 kwietnia, czwartek

Na śniadanie "omlet" ze szpinakiem - wykorzystałam przepis na placki z mąki z ciecierzycy (Vegan Richa), ciasto zrobiłam nieco mniej zwarte i dodałam tylko surowy szpinak.



Na lunch ryż basmati i danie z WegeMichy - pahi (pikantne indyjskie danie z ciecierzycą, pieczoną papryką, bakłażanem, czarnuszką i chili).



Na kolację kanapki: wegańska mortadela, pomidory, hummus, oliwki, dżem truskawkowy, także serek sojowy, obazda i masło orzechowe z miodem na talerzu u Roberta.


 

15 kwietnia, piątek

Na śniadanie poszliśmy do kawiarni BRU gdzie zjedliśmy przepyszną tofucznicę i wypiliśmy bardzo smaczną kawę z mlekiem z grochu. *^V^*



Na lunch  zamówiliśmy jedzenie z VegeLove - spaghetti Bolognese i burgera Classic Jalapeno. 


 

Na kolację kanapki: hummus, falafele, obazda, warzywa, masło orzechowe z miodem, dżem truskawkowy.



Sunday, April 10, 2022

DOJ Tydzień VI


 

Tydzień pod znakiem wizyt na fizjoterapii, niestety poblokowały mi się mięśnie w lewej ręce i trzeba było je rozruszać masażami i zabiegami rehabilitacji. Dodatkowo fizjoterapeutka zwróciła mi uwagę, że dobrze by było opracować moją bliznę po operacji, bo mnie ściąga i się garbię a mój ból w lewej ręce wynika ze zrostów blizny po lewej stronie, i zaproponowała masaż i igłowanie, na co się niezwłocznie zapisałam. Także tak. Jakbyście mieli jakieś blizny pooperacyjne - nawet bardzo stare, to skonsultujcie ich fizjoterapię, bo mogą one wpływać na resztę ciała, postawę i potencjalne bóle. Nikt mi tego w szpitalu nie powiedział, a szkoda, bo mogłam się tym zająć wcześniej czyli zapobiegać zamiast teraz leczyć...





W związku z tym dobrze, że mieliśmy zapas gotowych obiadów z WegeMichy bo ryż wstawiałam przed wyjściem z domu na zabiegi i czekał ugotowany w ryżowarze a warzywa w sosie wystarczało na szybko odgrzać po moim powrocie.

 




 

Nasze wegańskie DOJadanie powoli dobiega końca i jak co roku mam poczucie, że minęło za szybko i nie zdążyłam wypróbować wszystkich nowych przepisów, powtórzyć ulubionych potraw. Niby nikt mi nie zabrania gotować wegańsko poza DOJadaniem, ale jakoś to się za często nie udaje... Może w tym roku? W każdym razie, przed nami ostatnie 5 dni diety wegańskiej! *^o^*

 


 

***

 

04 kwietnia, poniedziałek

Na śniadanie menemen ze szpinakiem i silken tofu w roli jajka.



Na lunch ryż basmati i danie z WegeMichy - czarna fasola po irańsku z grillowanym bakłażanem, suszoną cytryną i kuminem, pycha!



Na kolację kanapki - ze szpinakiem i falafelem z LoveVege na zimno (pyszny!), z rzodkiewkami, z dżemem truskawkowym.



 

05 kwietnia, wtorek

Na śniadanie congee/ryżanka - z suszonymi grzybami shitake, groszkiem cukrowym, yubą, szczypiorkiem i mikrolistkami słonecznika. Do tego kiszonki (w tym domowe wegańskie kimchi).


 

Na lunch makaron fusilli szpinakowy Italiamo z Lidla ze szparagami w kremowym sosie z przepisu Vegan Richa. Pojawia się co roku, bo to prawdziwy hit!!! *^0^*

 

A na poobiedni deser wegańska drożdżówka z piekarni Putka! *^0^*


Na kolację kanapki: pasta bezrybna, pomidor i u mnie dżem truskawkowy a dla Roberta masło orzechowe i miód (weganie zazwyczaj nie jadają miodu jako produktu odzwierzęcego ale my zdecydowaliśmy, że z niego nie rezygnujemy).




06 kwietnia, środa

Na śniadanie kanapka - grillowany chleb, awokado, pomidor, mikroliście słonecznica i kapusty czerwonej, majonez i placek z warzywami z mąką z ciecierzycy (przepis Vegan Richa).


 

Na lunch ryż basmati i danie z WegeMichy: subtelne namak curry z dynią hokkaido, szpinakiem, mlekiem kokosowym, soczewicą, fasolką szparagową i liśćmi limonki.



Na kolację mieliśmy gościa i podałam domowe precle i orientalną michę rozmaitości głównie kupnych: hummus (z delikatesów u Andreasa, stacja metro Natolin od strony Płaskowickiej), baba ganoush, muhammara z przepisu Ottolenghiego, dolma, makdous, oliwki. Robert zrobił obazdę z domowego twarożku sojowego.



07 kwietnia, czwartek

Na śniadanie kanapki na szybko z tego co w lodówce - obazda z ogórkiem małosolnym i pasta bezrybna z mikrolistkami.



Na lunch makaron szpinakowy Italiamo (Lidl) z muhammarą (z przepisu Ottolenghiego).


 

Na kolację zamówiliśmy jedzenie z VegeLove - burgera Classic Jalapeno i noodle teriyaki.


08 kwietnia, piątek

Na śniadanie inarizushi z grzybami mun, yubą, groszkiem, umeboshi, do tego hiyayakko i awokado z sosem sojowym i szczypiorkiem, zupa miso z korzeniem lotosu, daikonem, marchewką i groszkiem cukrowym i kiszonka.





Na lunch curry udon z chrupiącym tofu katsu - super przepisy tylko polecam zanurzyć plastry tofu na godzinę w mieszance sosu sojowego/mirinu/imbiru/czosnku/papryki przed panierowaniem i smażeniem. Inaczej smakuje jak gąbka w panierce... *^0^*



Na kolację kanapki - z obazdą  i prażoną cebulką, z muhammarą i mikrolistkami słonecznika, z hummusem i i oliwkami.


09 kwietnia, sobota

Na śniadanie fasolka w pomidorach Heinz z drobnicą sojową i mikrolistkami, do tego grzanki.



Na lunch kasza gryczana i danie z WegeMichy: burak po burgundzku - francuski przysmak w wersji wege: pieczony burak, warzywa korzeniowe, brunatna pieczarka, jałowiec, tymianek i czerwone wino. Do tego mizeria.



Na kolację grzanki - Robert z rzodkiewkami, ja z dżemem truskawkowym.


10 kwietnia, niedziela

Na śniadanie pojechaliśmy do Tel Avivu na Żoliborzu i zamówiliśmy: zestaw "hummus z czymś pysznym" (z sojowym "mięskiem" mielonym, chrupkami Ras El Hanout oraz świeżą kolendrą) oraz miskę kiszonek, chrupadełka z pity z zataarem i pierożki sambousek z zielonym groszkiem. Wszystko super, a kiszonki okazały się tak pyszne, że wzięliśmy drugą porcję na wynos do domu! *^V^*





Na lunch kasza bulgur i danie z WegeMichy: tagine (bakłażan, batat, papryka, morele, chili, ras el hanout) i pikle kupione w TelAvivie.



Na kolację kanapki, z serkiem sojowym i rzodkiewkami i z pastą bezrybną i musztardą, ale nie mam zdjęcia.