Monday, February 26, 2024

Jajko bym zjadła...

Drugi tydzień DOJadania i mój stosunek do niego jest wciąż niechętny... Zjadłabym jajko i kropka! Jak człowiek jest zakatarzony, to szczególnie ma ochotę na ulubiony comfort food, ech...

Ale... Po posiłkach czuję się dobrze, lekko, nie będę na razie spekulować co do potencjalnych zmian mojej wagi, ale DOJadanie ma na celu oczyszczenie/odciążenie organizmu po jesieni i zimie, i chyba jak zawsze to działa. Jak co roku nie kupujemy za dużo produktów wysokoprzetworzonych (jak wegańskie sery czy wędliny, dania gotowe), stawiamy raczej na warzywa plus tofu. Przetestowaliśmy wegańskie pierogi "ruskie" (ciasto świetne, nadzienie średnie - mało ziemniaków, sporo gąbczastego tofu...), "gzik" z kaszy jaglanej (Robert zachwycony smakiem!), wegańską pinsę marki Mestermacher - świetna, kupimy ponownie! Zamówiliśmy burgery z Warburger, ja z "mięsem" Beyond, Robert z Nielonym - ogólnie w porządku ale bez szału, mężowy burger był z wegańskim serem i ten ser niestety był oblepiający i na długo pozostawił posmak (lub niesmak...). No, nie pasują nam wegańskie udawacze serów!

 

REMONTOWO - dogadywaliśmy szczegóły projektu wykonawczego i ustaliłam, że nasze nowe okna zostaną zamontowane 4 kwietnia (plus/minus jeden dzień). Cały czas czekam na dokładny projekt wykonawczy mebli kuchennych, to mnie interesuje najbardziej z całego mieszkania! ^^*~~

*

 

DOJadanie

Szybkie śniadanie - chleb (mogą być grzanki), na to ciecierzyca z puszki podsmażona chwilę z czosnkiem, tymiankiem i kilkoma pomidorkami, i porcja guacamole.

 

 

Kitchari czyli ajurwedyjski ryż z soczewicą, warzywami i przyprawami.


 

Kupiłam wegański ramen - w opakowaniu mamy 2 porcje makaronu i bulionu, dodatki trzeba wykombinować samemu. U nas były: smażone grzyby, marchewka, daikon, kolby mini-kukurydzy, groszek cukrowy.




Makaron z sosem bolognese według tego przepisu - zamieniłam tofu na bakłażana, a makaron zrobił Robert. 


 

Wariacja w stylu japońskim - bulion z makaronem shirataki, szpinakiem, grzybkami enoki, do tego bakłażan kakuni, hiyayakko (czyli zimne silken tofu z dodatkami), smażone boczniaki mikołajkowe, ryż. 

 


 

Mój przepis na bakłażana kakuni

(w oryginale używamy boczku i trzeba go długo gotować z przyprawami a potem dusić w sosie, z bakłażanem jest szybciej!)

- bakłażana pokroić w duże kęsy, kawałek imbiru pokroić w cienkie słupki

- obsmażyć razem na oleju

- zalać zalewą: 150 ml bulionu, 2 Ł sosu sojowego,2 Ł sake, 2 Ł mirinu, 1 Ł cukru, dusić ok. 15 minut do zagęszczenia sosu i oblepienia kawałków bakłażana





Sobota była dniem ziemniaka - Robert zjadł pieczone ziemniaki z wegańskim gzikiem (kupnym), a ja domowe gnocchi z wegańskim masłem i szałwią.




Od lat kupujemy wegańskie gotowe dania hinduskie - pyszne i szybkie do pogrzania. Kiedyś były tylko w indyjskim sklepie niedaleko nas, potem pojawiły się w supermarkecie Leclerc. Tutaj mamy biryani i ciecierzycę z ziemniakami w aromatycznym sosie. 




 

Zrobiłam dyżurne potrawy na wegańskie DOJadanie - pastę bezrybną z przepisu MolomoVegan, pastę bezjajeczną z przepisu ErVegana, obiadowy klasyk - kotlety z fasoli.

A na weekend upiekłam bezę. *^v^* (na 120 ml aquafaby dałam 130 g cukru, inaczej beza jest zbyt słodka!)





 

W niedzielę na obiad było risotto z truflami, które kupiliśmy w Mediolanie. ^^*~~




A wieczorem poszliśmy na szantowy koncert do lokalnego pubu i tam zjadłam pyszne frytki!


 

 

A dzisiaj wreszcie idę do fryzjera, idzie wiosna, czas na nowy kolor! ^^*~~

Monday, February 19, 2024

Zasmarkani...

 


 

Po powrocie z Włoch zrobiliśmy sobie prezent w postaci kawiarki na dwa espresso! *^0^* Jest przesłodka i błyskawicznie parzy dwie filiżanki kawy, do której wystarczy dołożyć kapkę spienionego mleka i już mamy macchiato. Nauczyłam się w Mediolanie pić kilka macchiato dziennie i nawet kupiliśmy tę samą kawę, którą parzyli w naszym hotelu, a która nam tak bardzo smakowała - czerwone Segafredo. ^^*~~

 


 

W poniedziałkowy wieczór poszliśmy na pizzę do Gastronomo - to bar i sklep z włoskimi produktami na warszawskim Wilanowie, prowadzone przez Włocha, który wie co robi! Pizza była świetna, o wiele lepsza niż ta mediolańska... >0< To już drugi w naszym bliskim zasięgu sklep włoski, pierwszy mamy u nas na Ursynowie (Bottega del Gusto). I nie chodzi tylko o asortyment, ale też o stosunek do klienta - można porozmawiać o produktach z uśmiechniętym rozgadanym sprzedawcą, a to czyni atmosferę włoskich zakupów. Od dawna niedaleko nas są delikatesy włoskie innej sieci, ale tam obsługa jest zamknięta w sobie, niema, uprzejma ale nieobecna, nie o to chodzi w kupowaniu karczochów, oliwy, szynki parmeńskiej!...



A we wtorek zjedliśmy suwenira przywiezionego z Włoch - ręcznie robione tortelli z dynią i amaretti, które polałam masłem z szałwią, przepyszne!!! 

 

 

No, ale od środy już było DOJadanie, chociaż przyznaję, że jeszcze w środę dokańczaliśmy produkty niewegańskie, jakie nam zostały w lodówce - trochę włoskiej szynki, twarożek, mleko. Twarde sery poszły do zamrażarki, ale mleka przecież nie zamrożę... 

*

REMONTOWO - dostaliśmy ostateczny projekt wykonawczy, w weekend przejrzeliśmy go i wprowadziliśmy kilka poprawek. Projekt wykonawczy to dokument, który zawiera dokładne rysunki i spis wszystkiego co ma być zrobione w mieszkaniu - które fragmenty ścian są do wyburzenia, gdzie trzeba podwiesić sufit a gdzie poprawić wylewkę, zwizualizowane wszystkie ściany z naniesionymi kaflami, zabudową, itd, jakie kolory farb gdzie mają być położone, jakie podłogi i w jakim układzie, liczba i rozmieszczenie gniazdek elektrycznych, punktów świetlnych i włączników światła, dokładny rozkład łazienki (kuchnię dostaniemy na osobnym projekcie), opis co ma być zrobione z kaloryferami (niektóre usuwamy, inne wymieniamy albo tylko malujemy na nowo), jakie mają być zamontowane drzwi, podłogi, armatura, wszystko zwymiarowane. Nic tu nie będzie zrobione "na gębę" i "będzie pani zadowolona!..." a potem będzie "i kto to tu pani tak sp....lił?!..." *^W^* Wszystko co do centymetra jest w umowie i na rysunkach technicznych, i to wszystko zostanie sprawdzone podczas odbioru remontu zgodnie z tymi ustaleniami na papierze.

Okazuje się też, że mimo oczekiwania na wyprodukowanie i wstawienie nowych okien ekipa remontowa nie próżnowała i mieszkanie jest już dawno opróżnione ze wszystkiego co zbędne - starych mebli kuchennych i łazienkowych, parkietu, kafelków. Teraz czekam z niecierpliwością na wyburzenie ściany między kuchnią a salonem! ^^*~~

*

Mieliśmy na zeszły tydzień różne plany, ale niestety mąż wrócił z Włoch zaziębiony i prosto z samolotu poszedł do lekarza, a mnie w czwartek rozłożyła grypa żołądkowa a potem też rozwinął się u mnie katar... Człowiek sobie planuje, a życie mu te plany koryguje, ech... Do końca tygodnia nie robiliśmy nic poza zdrowieniem. Ja miałam puchatego strażnika cały czas przy sobie! ^^*~~




 

DOJadanie

Omlet z warzywami według przepisu Nora Cooks. Bardzo dobry przepis! Ciasto polecam zrobić bardziej lejące, żeby wygodnie się je rozprowadzało na patelni cienką warstwą. Co ciekawe, jest to przepis nie tylko wegański ale też bezglutenowy, bo głównymi składnikami są: silken tofu, mąka ryżowa, mąką ziemniaczana (plus przyprawy). A do środka można włożyć najróżniejsze podduszone warzywa, my mieliśmy boczniaki, cebulę, cukinię i paprykę.


 

Kanapki - mortadela wegańska z Biedronki i przepyszny hummus z lokalnego sklepu.


Soczewica podsmażona z czosnkiem i imbirem, do tego pomidory i silken tofu doprawione sosem sojowym z mirinem i sake. 



Nie zabrakło klasyka który znamy i lubimy od lat - wegańskich racuchów z Jadłonomii w niedzielny poranek! ^^*~~ Ciasto zrobiłam poprzedniego wieczora i zostawiłam je do dojrzewania w lodówce, wyjęłam je rano kiedy wstałam nakarmić koty o 7:00 i podrosło do smażenia około 10:00. Zjedliśmy je z wegańską śmietaną i konfiturami.

 

 

Wrzucam przepis, gdyby zniknął kiedyś ze strony Jadłonomii:
Składniki na 3 – 4 porcje (16 - 18 małych racuszków):

1 1/2 szklanki mleka roślinnego

2 1/4 szklanki mąki pszennej (330 g)
7 g drożdży instant
2 łyżki cukru
2 łyżki oleju
1/2 łyżeczki soli
olej do smażenia

 




Zupa ze słodkich ziemniaków i ciecierzycy, z dodatkiem pomidorów, mleka kokosowego i aromatycznych przypraw, przepis z bloga Plant Based and Veganism. Na wierzchu awokado. Drugiego dnia zjedliśmy resztę tej zupy z ryżem, który nam został ugotowany, i zrobiła się z tego świetna gęsta potrawka!



Krokiety z ziemniaków według tego przepisu (oczywiście zastąpiliśmy mięso kostką wędzonego tofu). Do tego była fura colesława, grzybki marynowane i sos okonomi (wersja wegańska, do kupienia na Allegro).


 


 

Klopsiki Garden Gourmet (Biedronka) posmarowane japońskim sosem i grillowane, podane z połówkami surowych papryczek. (Kto oglądał pierwszy odcinek "Kodoku no gourmet" to przypomni sobie jak Goro-san zamówił takie klopsiki w barze, do którego trafił, oczywiście były one z mięsa, a nasze warzywne.)




Domowy makaron (mąż zrobił) z sosem aglio olio wzbogaconym o zielony groszek i suszone pomidory. 



W niedzielę mąż też zrobił makaron i zrobiliśmy lasagnę z nadzieniem z duszonych grzybów (boczniaki, maślaki i kurki) z dodatkiem pasty truflowej, z białym beszamelem okraszonym garścią płatków drożdżowych. Beszamel wegański robi się dokładnie tak samo jak niewegański, tylko używamy masła roślinnego/margaryny i roślinnego mleka (u mnie NieMleko Alpro).





W ogóle w tym roku nie byłam jeszcze gotowa na dietę wegańską, miałam trochę zakupów ale tak wewnętrznie to wcale nie byłam przygotowana, nie czekałam na ten czas w roku... Kiedy się rozchorowałam, marzyłam o jedwabistej jajecznicy z samych jaj, usmażonej na ghee!... (Oczywiście jej nie zjadłam, no bo skoro zaczął się czas wegański, no to trzeba być konsekwentną wobec samej siebie!...) W zeszłym tygodniu zrobiliśmy większe zakupy warzywne w Lokalnym Rolniku i uzupełniłam kilka japońskich produktów online, mam nadzieję, że jak wreszcie wyzdrowieję to wezmę się za porządne gotowanie!

Tuesday, February 13, 2024

Witrażowe Motyle i Bambusowe Kwiaty


Tak jak obiecałam, pokazuję dwie nowe sukienki, które zabrałam ze sobą do Mediolanu. Jedną uszyłam jeszcze na jesieni, druga jest "jeszcze ciepła" prosto z maszyny, skończyłam ją w zeszły czwartek! ^^*~~



Kiedy zobaczyłam zapowiedź listopadowej Burdy to czekałam na nią z niecierpliwością, bo bardzo mi się spodobała jedna bluzka - baloniaste rękawy z marszczonymi główkami, szeroki korpus. Od razu zobaczyłam ja pod postacią sukienki! *^V^*




Odcięłam wykrój na bluzkę 10 cm pod biustem i doszyłam trzy falbany.  Zmieniłam też podkrój szyi na przodzie - nie lubię takich linii tuż przy krtani a wbrew pozorom ta bluzka w oryginale sięga bardzo wysoko, obniżyłam dekolt miękką falą i dodałam rozcięcie po środku. Musiałam też wydłużyć rękawy - albo ja mam takie długie ręce, albo projektanci Burdy robią te rękawy za krótkie!... Tkanina to bawełna z Dresówka.pl.




Te rękawy to w ogóle jest mistrzostwo świata! Są nietypowe, tutaj w tej wzorzystej tkaninie trochę ginie ich urok bo nie widać dobrze jak są skonstruowane, ale to chyba najwygodniejsze rękawy jakie nosiłam! Z powodu tego głębokiego podkroju który wchodzi na korpus nie ma żadnych ograniczeń w zakresie ruchu ręką. *^V^*

 


Sukienka może być noszona z paskiem albo puszczona luzem, nie ma podkreślonej talii tylko trzy rozszerzające ją falbany, latem będzie pięknie tańczyć wokół sylwetki! (Teraz nosiłam ją z rajtuzami pod wełnianym płaszczem, wiadomo...)

 

 ***

 


 

Druga sukienka już tu się pojawiła w dwóch wersjach (chabrowej i kwiatowo-czaplowej, obydwie są w ciągłym noszeniu!), co poradzę, że to mój ulubiony fason!... ^^*~~


 

Dekolt cache coeur był zawsze jednym z moich ulubionych, za to w bufiastych rękawach zakochałam się w zeszłym roku i ta miłość na razie nie mija. Tutaj jak widać rękawy zrobiłam kombinowane, bo zabrakło mi tkaniny na wycięcie całego jednego rękawa i to z mojej winy... Ten materiał jest wzorzysty i ma wzór idący w jedną stronę, więc nie można sobie ułożyć elementów wykroju jak nam się podoba, trzeba zachować kierunek nadruku bo inaczej kwiaty będą krzywo albo do góry nogami, a ja dodając szerokości do spódnicy wycięłam przód odpowiedniej wielkości - odpowiedniej do tego, żeby obok zmieścił się rękaw ułożony prawidłowo. A tył spódnicy z jakiegoś powodu zrobiłam o 17 cm szerszy!!!... No i klapa! Rękaw już za nic nie chciał się zmieścić w całości. Miałam wprawdzie dużo pozostałej tkaniny, ale w wąskich pasach, a nie w takim kawałku, żeby wyszedł z tego cały rękaw. No, ale od czego jest myślenie kreatywne! *^V^* Wycięłam rękawy w trzech częściach - szeroki pas 1/3 od nadgarstka połączyłam z górą szeroką czarną koronką a górne części wycięłam osobno podzielone na pół i miejsce zszycia zamaskowałam wąską czarną koronką. I w sumie bardzo mi się podoba to "ratowanie", bo wyszło ozdobnie, coś ciekawego się dzieje na kolorowych wzorzystych rękawach. Kiedy założę do sukienki czarny szeroki pasek to w ogóle pięknie to ze sobą gra.




Materiał to tkanina bambusowa z Dresówka.pl, dość ciężka, mięsista, pierwszy raz z niej szyłam. Jest grubsza od lnu ale zachowuje się bardziej miękko, płynie w ruchu. Nie mogę stwierdzić czy jest przewiewna bo nosiłam ją zimą, z merynosową halką i grubymi rajtuzami... W związku z tym nie mogę się doczekać, aż przyjdzie ciepła wiosna i lato, i założę ją na gołe ciało! ^^*~~
 
 

 
W planach kolejne kwiatowe uszytki, mam już wydrukowany wykrój na sukienkę (znowu bufiaste rękawy!), mam piękną dresówkę w kwiaty i kombinuję co mogę fajnego z niej uszyć. Czekają dwa materiały na spodnie dla męża (nie kwiatowe, ale za to kraciaste). Będzie się szyło! *^V^*

Monday, February 12, 2024

Włoskie wakacje

 


 

Dałam się wreszcie namówić. Tyle razy kiedy mąż jechał w podróż służbową proponował, żebym pojechała z nim albo dojechała na kilka dni, ale jakoś się nie składało. Aż w końcu się zgodziłam i w zeszły piątek poleciałam do niego do Mediolanu, gdzie pracował od początku tygodnia.


 

Nie obyło się bez przygody, bo wieczorem w czwartek skasowali mi piątkowy poranny lot bezpośredni ale na szczęście szybko zamieniłam go na łączony lot przez Kopenhagę. Kastrup jest uroczym niewielkim lotniskiem ze świetną przytulną atmosferą, raz dwa byłam w Mediolanie, potem przejazd pociągiem z lotniska i metrem do hotelu. Pierwsze wrażenie to miasto zrobiło na mnie bardzo dobre, tym bardziej kiedy w piątkowy wieczór przypadkiem trafiliśmy idąc ulicą na restaurację Settembrini 18 - takich owoców morza to jeszcze nigdzie nie jadłam!!! *^V^*~~~ Przepyszny makaron z jeżowcami i risotto z karczochami! Świetna kawa! Limoncello i biscotti dostaliśmy gratis od figlarnego kelnera, który na Roberta mówił "Kapitane" i puszczał do mnie oczko kiedy namawiał na butelkę wina. ^^*~~

 

 

Mieszkaliśmy w hotelu Sanpi - piękne wnętrza wspólne, wygodne pokoje, nowoczesna łazienka. Byle tylko jeszcze nie padało!.... Niestety, prognozy były nieubłagane i rzeczywistość to potwierdziła - cały weekend lało!... W jednym ze sklepów powiedziano nam, że Mediolan to jest miasto deszczu i taka pogoda jest normalna.  

 


 

Trochę pospacerowaliśmy po mieście, oglądając architekturę i zabytki, ale głównie spędzaliśmy czas jedząc pyszności i pijąc kolejne macchiato. ^^*~~ 

 




 

Ci Star

 

Il Carpacio Milano

 


Pianeta Luna


Kilka kadrów z deszczowego miasta.







 

Mediolan zrobił na mnie pozytywne wrażenie, mimo ulewnego deszczu, który padał przez prawie całe trzy dni mojego pobytu. Chciałabym tam kiedyś wrócić i pewnie mąż znowu będzie tam jechał służbowo, wtedy się dołączę na wycieczkę, albo po prostu sobie tam wyskoczymy na kilka dni, może uda się trafić na bardziej słoneczną porę! *^v^* Na pewno jestem zachwycona jedzeniem, co ciekawe najsłabszym punktem pobytu była pizza... Za to owoce morza bajeczne!!! Odwiedziliśmy trzypiętrowe centrum handlowe Eataly obok siedziby firmy Roberta, w którym można kupić jedzenie wszelakie - trufle, makarony, warzywa i owoce, mięsa i wędliny, sery, chleb, wina, są tam też restauracje. Jakbym mieszkała w Mediolanie to byłabym stałą klientką tego sklepu!!! *^O^*

 

 



***





Tyle wrażeń z podróży, a przed nami początek wegańskiego DOJadania, zaczynamy w środę! A jutro pokażę Wam jeszcze dwie nowe sukienki, które zabrałam ze sobą do Włoch i mimo deszczu udało mi się je obfotografować w naszym hotelu. ^^*~~