Sunday, April 23, 2023

Czapla siwa


 

Nareszcie mam do pokazania nową sukienkę! *^V^* Uszyłam ją w marcu, bo chciałam sobie umilić czas oczekiwania na wiosnę.

 


 

Wykrój pochodzi z magazynu Moda na szycie, nr 2/2022 i użyłam go już drugi raz, pierwsza wersja tej sukienki powstała z chabrowego lnu latem zeszłego roku, widać ją na pierwszym zdjęciu w tym wpisie marcowym. ^^*~~




Tym razem kupiłam piękny drukowany len i trochę poszerzyłam spódnicę, żeby mi lepiej falowała w tańcu. ^^*~~ Długość spódnicy to 70 cm. Model jest łatwy, nie ma suwaków ani guzików, dopasowuje się w talii gumką i wiązaniem, ma mój ulubiony dekolt cache coeur i bufiaste rękawy zbierane w mankietach gumką.
 
 

 (Nie mogę się doczekać wizyty u fryzjera, bo już nie ogarniam mojej fryzury, ona żyje własnym życiem, szczególnie świeżo po umyciu wygląda jak nastroszony mop!... Idę w środę w nowe miejsce, uprzejmie proszę o kciuki, bo trochę strach...)

 

Przy okazji, krótka historia mojego tatuażu na szyi. Chciałam tam mieć coś niedużego w czarnym kolorze, i kiedy przeglądałam różności na Pinterest w oko wpadł mi ten obrazek. Dotarłam do źródła i okazało się, że to rysunek artystki Yiwen Lu. Od razu napisałam do niej z pytaniem czy mogę wykorzystać jej projekt na tatuaż. Bardzo się zdziwiła, po pierwsze, że ktoś w ogóle zapytał a nie po prostu użył sobie jej rysunek, a po drugie, że ktoś chce mieć jej projekt wytatuowany na sobie! Oczywiście się zgodziła, tym bardziej, że to nie była praca zrobiona na czyjeś zlecenie, tylko prywatny rysunek, część większej całości przedstawiającej schematycznie kilka rodzajów ramenu - TAK! To jest miska z ramenem! *^W^*~~~ Nawet przysłała mi ten obrazek w ogromnej rozdzielczości, takiej że mogłabym wydrukować sobie plakat na całą ścianę!... ^^*~~ A sam wzór na skórę przeniosła mi Natalia.

 

 


 ***

 


Jeśli chodzi o pierwszy tydzień mojego wczesnego wstawania, sama siebie nie poznaję... W poniedziałek nie mogłam się doczekać, kiedy wstanę! Koty obudziły mnie jak zwykle ok. 4:30 na szybkie karmienie, położyłam się potem ale obudziłam o 5:30, potem o 6:24, aż wreszcie o 6:51 wstałam z łóżka, bo znudziło mi się leżenie i czekanie na budzik nastawiony na siódmą rano. *^o^* We wtorek już nie byłam tak entuzjastycznie nastawiona, ale budzik zadzwonił o 7:00 i wstałam.  W środę budzik zadzwonił, a ja go wyłączyłam i przez dłuższą chwilę walczyłam z przemożną chęcią odwrócenia się na drugi bok i zapadnięcia w głęboki sen...



Ale wstałam. 

W czwartek i piątek było podobnie, muszę popracować nad jeszcze jednym elementem tej układanki dobowej - wieczorami czasem trudno mi po prostu wstać z kanapy i iść się myć, chociaż oczy się zamykają... Czas nauczyć się bycia bardziej stanowcza z samą sobą, bo inaczej siedzę przed telewizorem a nie oglądam nic konkretnego (chociaż trwają właśnie Mistrzostwa Świata w Snookerze na Eurosport!...), ziewam, nos mi opada na cycki i nie mogę się zebrać do spania, a czas leci i robi się coraz później. Ale na razie eksperyment możemy uznać za udany i zamierzam go kontynuować! *^0^*~~~


 

Trenujemy smaki Japonii i Korei. Udało nam się kupić korzeń łopianu - w japońskiej kuchni popularny i łatwo dostępny, u nas nie bardzo, ale do czego jest Allegro!... *^w^* W związku z tym zrobiłam z owej zdobyczy sałatkę z marchewką kinpira gobo i podałam do koreańskiego obiadu z zupą z kimchi, tofu i krewetkami, i koreańskimi przystawkami.

 

Kupiłam bardzo smaczny makaron soba i zjedliśmy go na lekki lunch z kilkoma warzywami w tempurze.




 

W zeszłym tygodniu dużo siedziałam przy maszynie do szycia. Kilka rzeczy do uszycia zaplanowałam sobie wcześniej, kilka wskoczyło na listę w ostatniej chwili, bo kupiłam piękne materiały które natychmiast musiałam przerobić na ciuch na wyjazd... *^0^* Ostatecznie dokończyłam lnianą kieckę szytą jeszcze zimą, bo wciąż nie miałam czasu poszukać pasujących do niej guzików i tak czekała na zmiłowanie, aż wreszcie ogarnęłam temat w zeszły piątek! Tak w ogóle, wszystkie nowe uszytki, która zabieram ze sobą na wakacje to len, przypomniałam sobie o tym materiale i latem nie chcę nosić nic innego!

 



Do wyjazdu do Japonii 9 dni!!! *^O^*~~~ Teraz to już naprawdę czas ostatnich przygotowań, sprawdzenie czy wszystko co miało być kupione zostało kupione, listy rzeczy do zabrania spisane, jeszcze wizyta u dentysty i fryzjera, lada dzień wyciągam walizki. 

 


6 comments:

  1. Ależ cudna sukienka! I te kwiaty na niej! Tatuaż oczywiście natychmiast zauważyłam i nawet rozpoznałam tam jajeczko, makaron itd :))). Ekstra! Fryzura jak dla mnie świetna, kolor i cięcie - tyle że rozwiana wiosennym powiewem, ale to też ma urok :). Ciekawi mnie co też nowego z nią wykombinujesz. No i Japonia! - sama jestem podekscytowana!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję za komplementy dla sukienki! ^^*~~ Kiedy trafiłam na ten materiał to od razu go kupiłam, bo nieczęsto zdarza się taki ładny nadruk na lnie.
      Jajeczko od razu rzuca się w oczy, prawda? *^0^*~~~
      A włosy nie były dotykane przez fryzjera od 4 marca i już im się należy skrócenie i wyrównanie. I będę farbować, ale nie chcę na razie rozjaśniać, bo ta rozjaśniana część jest sianowata, należy jej się odpoczynek od chemii. Co ciekawe, zaraz po myciu są niezbyt atrakcyjne, za to następnego dnia zaczynają się kręcić po swojemu i już lepiej wyglądają!
      Japonia już tuż tuż, nawet w sobotę wyłożyłam wszystkie ciuchy do zabrania na łóżko w sypialni! *^o^* Jeszcze czekam z wytachaniem walizki i wpakowaniem tego wszystkiego, ale to się wydarzy lada dzień!

      Delete
  2. Oczywiście od razu pognałam wirtualnie do sklepu ze lnem i jak to ja nie mogę się na żaden zdecydować. Sukienka śliczna, wdzięczna i taka Twoja. Bardzo ci zazdroszczę wyjazdu do Japonii. I cieszę się, że wreszcie dochodzi do skutku .Trzymam kciuki, aby wszystkie wasze plany się zrealizowały.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję!!! W imieniu swoim i całej wycieczki. *^v^*
      Ja też nigdy nie mogę się zdecydować na jeden materiał, dlatego zawsze kupuję dwa albo trzy... Wiem, to słaba strategia, bo potem szafa jest zawalona tkaninami które czekają na swój pomysł, ale jakoś inaczej nie umiem... ^^*~~

      Delete
  3. Haha, widzę, że u Ciebie bardzo podobnie jak u nas - my też lada moment lecimy na urlop (następna sobota! Yay!) Też do Azji, ale my na daleką północ Wietnamu. Fryzjer obowiązkowo przed wyjazdem też musi u mnie być :) Życzę Wam cudownej podróży!!!

    Tatuaż jest ekstra, naprawdę ładnie wygląda, pasuje do Ciebie i Twojego stylu.

    Uwielbiam patrzeć na zdjęcia Twojego jedzenie - kuchnia azjatycka jest moją ulubioną, mogę jeść codziennie.

    Czekam na szczegółowe relacje powakacyjne, oczywiście jeśli masz takie w planie :)

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękujemy i Wam też życzymy wspaniałej wyprawy! ^^*~~
      U fryzjera już byłam i jestem zachwycona, mam dokładnie taką fryzurę o jakiej marzyłam!!! Teraz już w zasadzie mogę jechać.
      Ja też mogę taką kuchnię jeść codziennie i jem dość często, ostatnio moim szybkim obiadem jest koreańska zupa z kimchi i dodatkami, do tego miska ryżu i jakieś kiszonki.
      Oczywiście, że relacje będą, i to nawet nie powakacyjne, będę pisać codziennie na moim blogu wakacyjnym www.fumyturystyczne.asia , serdecznie zapraszam! *^v^* I pamiętam o Twojej prośbie o zwrócenie uwagi na Japonię dla wegetarian, będę miała to na uwadze i będę czynić obserwacje, tym bardziej, że w tym roku my sami jemy dużo mniej mięsa niż kiedyś i na pewno będziemy szukać potraw i knajpek z warzywami.

      Delete