Friday, November 29, 2019

Podróż do Wietnamu


 

Miałam zostawić ten przepis do kolejnego wejścia "Z zupą jej do twarzy" ale potem pomyślałam, że to po prostu krupnik z dynią! *^v^* Niesamowicie smaczny krupnik z dynią, więc zdecydowanie polecam ugotowanie go, potrawa idealna na czas skradającej się zimy!
I wanted to keep this recipe for the next post with soups but it's just a barley and veggies soup with pieces of pumpkin! *^v^* But, it's a very delicious barley and veggies soup, so I highly recommend to try it out!

 


Niedawno powróciliśmy do regularnych dalekich spacerów. I mówiąc "dalekie" mam na myśli, że przechodzimy około 8 i więcej kilometrów! Po takim spacerze jakże przyjemnie jest zasiąść w kawiarni nad kubkiem gorącej kawy i łykiem pysznej torfowej whisky! Ostatnio bywamy częstymi gośćmi Fortu Whisky niedaleko naszego domu.
Recently we went back to long walks. And by "long" I mean 8 and more kilometres! After such a walk it's best to sit down in a cafe with a cup of hot coffee and a glass of good whisky! We've become regulars to the Fort Whisky bar in the past month and we're happy it's so close to our home. 

 


Niedawno poczęstowano nas czymś cudownym na jesień i zimę - gorącą czekoladą z Taliskerem! *^V^*
Recently we've been served something perfect for Autumn and Winter - hot chocolate with Talisker! *^V^*




Podczas jednego z naszych spacerów zawędrowaliśmy do Wietnamu. *^o^*
A raczej na warszawską ulicę Bakalarską. Kiedyś znane miejsce giełdy kwiatowej, od jakiegoś czasu również centrum handlu Wietnamczyków, co oznacza nie tylko stoiska z ubraniami, ale też bary i sklepy z jedzeniem!!!
During one of our walks we went to Vietnam! *^o^*
Or rather, to the Bakalarska street in Warsaw, the place of the flower wholesalers and also the Vietnamese shopping centre, the place with clothes, and also bars and food shops!!!
 





Zaczęliśmy od kanapek w barze Banh Mi 3T co było wyjątkowo smacznym i niedrogim doświadczeniem! Wypiliśmy też po kubku wietnamskiej herbaty z mlekiem i galaretkami, słodkie szaleństwo. ^^*~~
We started with sandwiches at the Banh Mi 3T bar and it was a very delicious and cheap experience! We drank a cup of Vietnamese teas with milk and some sweet jelly beans. ^^*~~
 



A potem wybraliśmy się na przeszpiegi do sklepów z jedzeniem i tam poczułam się jak w Wietnamie...
Mniej więcej połowa towarów była opisana tylko po wietnamsku a wygląd zawartości nie mówił nam nic konstruktywnego... *^w^* Nawet niektóre warzywa i owoce były bardzo egzotyczne! No bo można tam kupić np: taro (japońskie satoimo):
And then we went to some food shopping in the three markets there and at that time I felt as if I was in Vietnam...
Half of the merchandise had only Vietnamese writing all over them, and the contents of the packages were very mysterious... *^w^* Even some fruits and vegetables were totally exotic! For example, you can buy there taro (Japanese satoimo): 




Albo yam (do zrobienia tororo! ^^*~~)
Albo owoc o nazwie cherimoya.
Or yam (to make tororo! ^^*~~).
Or the cherimoya fruit.



My kupiliśmy coś fajnego - suszone skórki z tofu, które namaczamy przed przyrządzeniem a potem można je dusić z warzywami czy mięsem, dorzucić do zupy, grillować posmarowane sosem, co nam przyjdzie do głowy.
We bought something funky - dried tofu skins that you soak in warm water before adding it to some dish, you can make a stew with meat and veggies, add them to some soup, grill smeared with an aromatic sauce, whatever we like.
 



Kupiliśmy też coś, co polecił nam kolega: bánh chưng i banh gai
We also bought something our friend recommended:  bánh chưng i banh gai




Bánh chưng to zawiniątko w liściach bananowca składające się z kleistego ryżu, fasoli mung i duszonej wieprzowiny, które gotuje się na parze. Kupuje się taką paczkę już gotową do jedzenia, a w domu można ją pokroić na kawałki i zjeść na zimno albo obsmażyć i posypać cukrem (tak! cukrem właśnie! smakuje to trochę jak nasze placki ziemniaczane).
Bánh chưng is a sticky rice wrapped around some cooked pork and mung beans, covered in banana leaves. It's been steamed and it's sold ready to eat. You can eat it cold or cut into slices, fry and eat with some sauce or sugar! (and it tastes good! ^^).



A banh gai to też zawijas z mąki ryżowej z aromatycznymi liśćmi gai i melasą, tym razem na słodko bo w nadzieniu jest fasola, wiórki kokosowe, nasiona lotosa. Jak dla mnie mało słodkie i w ogóle mało w tym smaku jakiegokolwiek, ale Robertowi smakowało.
And banh gai is a wrap made of rice flour with aromatic gai leaves and melasa, it's a dessert with some beans, coconut flakes, lotus seeds inside. For me it doesn't have much flavour but Robert quite liked it.



***

Z innych wiadomości - urządziliśmy spotkanie produkcyjne z Leną i Wojtkiem nad garnkiem japońskiego nabe i ustaliliśmy, że w przyszłym roku jedziemy razem do Japonii w maju! *^V^* To jaka wstępna informacja dla tych, którzy śledzą nasze wakacje na Fumach Turystycznych.
Other news - we arranged a meeting with Lena and Wojtek, our friends who accompanied us to Japan in 2018 and we decided on the next Japanese adventure in May 2020! *^V^* That's important for the ones who follow our holiday adventures on Fumy Turystyczne blog. 




To teraz zostawiam Was z kotami, pyszną kawą i kieliszkiem proseco, a sama idę ratować nową sukienkę... Nie pytajcie, opowiem niebawem!
Do następnego razu i wspaniałego weekendu! ^^*~~
So now I'm going to leave you with cats, a cup of great coffee and a glass of proseco, and I'll go and try to save my newest dress I've been making... Don't ask, I'll tell you everything next time!
See you soon and have a great weekend! ^^*~~




Sunday, November 03, 2019

Eksperyment



Od trzech tygodni prowadzimy eksperyment. 
We've been conducting an experiment for the past three weeks.
 



No bo tak - przez całe życie twierdziłam, że jestem nocnym markiem. Wieczorem mogłam siedzieć do oporu, za to rano spałam ile się dało. Gdy jeszcze chodziłam do biura, nie dało się za długo, więc oczywiście zwlekałam się z łóżka w ostatniej możliwej chwili - tak, żeby tylko nie spóźnić się do pracy. A z kolei wieczorami siedziałam przed telewizorem bezsensownie przerzucając kanały... 
Throughout the whole life I've been declaring I was a night owl. I would stay late in the evening till very later and in the morning I slept as long as I could. When I was still working in the office, I had to wake up early of course, but I dragged myself out of bed at the last possible minute when I could be on time to work. But in the evenings - I stayed in front of the TV mindlessly flipping through the channels...




Potem, gdy już nie musiałam wstawać rano do pracy, tym bardziej nie przejmowałam się, o której się kładę i do której śpię następnego dnia. Kilka razy w życiu podejmowałam próby wczesnego wstawania - "żeby nie tracić dnia", "żeby zyskać trochę czasu na rzeczy, których nie zdążam zrobić w trakcie dnia", ale to się nie uda, jeśli człowiek idzie późno spać i jest zbyt zmęczony!
Then, when I didn't have to get up early for work, I couldn't care less what time to go to sleep and wake up the next day. I've tried a few times in my life to get up early "so I wouldn't loose a day and had more time for different activities" but when you go to bed very late it's impossible to get up early!




Trzy tygodnie temu Robert miał tydzień zmian na 6:00 rano. Przerażająca godzina, szczególnie jesienią i zimą, kiedy za oknem jest jeszcze kompletnie ciemno! W związku z tym zaczęliśmy chodzić do łóżka około 21:00. Nie mówię, że zasypialiśmy o tej godzinie, bo jeszcze było mycie się, czytanie książek, rozmawianie, ale odpuściliśmy sobie oglądanie "jeszcze tylko jednego odcinka serialu" który kończyłby się grubo po 22:00, około dziewiątej wyłączaliśmy telewizor i światła w pokoju dziennym, koty szły do łóżka i przenosiliśmy się do drugiej połowy mieszkania, żeby się powoli wyciszyć i przygotować do spania. Niedługo potem zasypialiśmy.
Three weeks ago Robert had a 6 am shifts week at work. A horrendous hour, especially in Autumn and Winter when it's still completely dark! So, we started to go to bed around 9 pm. I'm not saying we closed our eyes at that time, but we skipped "just another TV series episode", turned off the living room lights, started to have a bath, transferred with the cats to the other half of the apartment = bedroom, talked and read books in bed, to calm down and prepare for sleeping. Not long after that we went to sleep.




Pierwsze dni eksperymentu nie były kompletnym sukcesem. Raz obudziłam się o 6:00 tylko po to, żeby od razu zasnąć z powrotem i wstać o 9:00. Kolejnej nocy nie mogłam w ogóle zasnąć, oczy zamknęły mi się dopiero o świcie, w związku z tym wstałam po 10:00 nieprzytomna... Ale powolutku zaczęłam wchodzić w stały rytm - do łóżka około 21:00, zasypiam 22:00 - 22:30, budzę się między 6:30 a 7:00. I wstaję!
The first days of the experiment weren't a complete success. Once I woke up at 6 am just to close my eyes immediately and sleep till 9 am. On the next night I couldn't sleep at all, falling asleep at dawn, so I got up all confused after 10 am... But with small steps I started to get into a steady rhythm - going to bed around 9 pm, going to sleep around 10:00 - 10:30 pm, and waking up between 6:30 - 7 am. And I do get up!




Robert celowo wziął kolejne kilka dni na poranną zmianę, a kiedy pracował w domu - również siadał do komputera z samego rana (było łatwiej, bo nie musiał dojechać do biura! *^v^*). A ja? Wstaję i robię sobie gorącą wodę z cytryną, imbirem i miodem. Wypijam ją na spokojnie, ubieram się w dres i zaczynam dzień od godziny jogi. Ćwiczę sześć razy w tygodniu, inaczej moja rwa kulszowa daje mi się we znaki, a dzięki jodze mogę ją utrzymać w ryzach. I o tej porze otacza mnie cisza, sąsiedzi jeszcze nie zaczęli odprowadzać dzieci do przedszkola i nie ma darcia się na korytarzu (mieszkam na parterze przy windzie i wyjściu z bloku więc odczuwam to bardzo boleśnie... ) a pan mieszkający obok jeszcze nie zaczął swojego wiecznietrwajacegoremontu i wiercenia lub stukania! *^w^*
Potem śniadanie i relaksująca powolna kawa. Wstawiam pranie, odkurzam. Zakupy między 8:00 a 9:00 rano są przyjemnością - w sklepie mało ludzi, nikt się nie spieszy, nie biega z wózkiem między półkami z obłędem w oczach, bo na razie przyszli tylko ci, którzy mają przed sobą bardzo dużo czasu!... *^0^* 
Robert took more early shifts on purpose and even when he worked from home he started early (it was easier, he didn't commute! *^v^*) And me? I get up, make myself a cup of warm water with lemon, ginger and honey. I drink it slowly, jump into gym clothes and do an hour of yoga. I practice six days a week, not that I'm so eager but it helps to keep my spine problems in control. At that time it's very quiet, neighbours didn't start to take their kids to kindergartens yet and there are no shouting and crying in the corridor (I live next to the lift and main entrance to the building so imagine my suffering!...). The man living next door didn't start his never ending renovations with drilling and knocking! *^w^*
Then breakfast and slow coffee. I start the washing machine, vacuum the floors. Food shopping between 8 am and 9 am is a delight - there aren't many people in the shop, and the ones who came have all the time in the world so there's no running around the aisles with a shopping cart like a headless chicken!... *^0^*




Do 10:00 mam już załatwione tak wiele, a kiedyś dopiero wygrzebywałabym się z pościeli!... Mam czas na szycie, na malowanie, a ponieważ Robert zaczynając pracę o 6:00 kończy ją około 14:30, to gdy wraca do domu jest wciąż jasno i możemy iść razem na spacer albo porobić coś, na co nie mieliśmy już siły, gdy wracał po 18:00 (przeważnie był tak zmęczony, że po kolacji przysypiał na kanapie...) W weekend kładziemy się trochę później, szczególnie jeśli jest jakaś impreza, ale nie siedzimy do późna bez celu a w niedzielny wieczór wracamy do rutyny wcześniejszego kładzenia się do łóżka.
Till 10 am I have so much errands done, and I used to slowly crawl out of bed at that time in the past!... I have time to sew, to paint, because Robert starts working at 6 am he finishes around 2:30 pm, so when he gets back home it's still bright outside so we can go for a walk or do something together. When he was coming home way past the 6 pm, we ate diner and he was so tired he was dozing off on the sofa... On weekends we go to bed later especially when there's some party with friends, but we do not sit aimlessly in front of the TV, and on Sunday evening we go back to our new routine of going to sleep early.




Nie mówię, że taki system jest dla każdego. Ale ja kiedyś twierdziłam, że NIE MA MOWY, żebym wstawała wcześniej, jest to w moim przypadku FIZYCZNIE NIEMOŻLIWE, a teraz cieszy mnie to, że nie tracę bezsensownie czasu wieczorami na zaleganie na kanapie i gapienie się w telewizor, a rano mam energię do działania. Być może po zmroku jesteś niesamowicie produktywna i kreatywna - ja nie byłam. Mój organizm szykował się do snu, tylko ja nie przyjmowałam tego do wiadomości i zmuszałam się do wegetacji na kanapie.
A co u Was? Jesteście rannymi ptaszkami czy nocnymi markami? Jesteście zadowolone z Waszej rutyny kładzenia się i wstawania? 
I'm not saying it's for everybody. But I was the one who used to say THERE'S NO WAY I could get up early, that it was PHYSICALLY IMPOSSIBLE in my case. But now I'm happy I don't waste time on dozing off on in front of the TV, and have energy in the morning. Maybe you are very creative and productive in the evening, I wasn't. My body was getting ready to sleep but I just didn't want to acknowledge that.
How about you? Are you an early bird or a night owl? Are you happy with your sleeping routine?