Wednesday, March 31, 2010

Bento

Dziuniu, opieczona/podsmażona cebulka (tak samo robi się z papryką ale nie do rosołu oczywiście *^v^*) robi się słodsza i bardziej wyrazista i ten smaczek oddaje do zupy.

Mzj, nie dość, że Rysiek wsadzał głowę w to okienko w maszynie do szycia, to jeszcze łapał łapą nitkę wystającą z igły... ^^

Myriam, I really like this colour so I don't want to exchange the yarn (I know, I only make my stash bigger... ^^). I'm still debating what to do, today I'll be at the yarn shop so I'll look for the nice dark blue cotton.

Kruliczyco, w czasach kryzysu jakoś tak było, że nawet każdy mieszczuch miał na wsi rodzinę albo znajomych, i dobrego mięsa nie brakowało. Dopiero potem jak sklepy się zapełniły, to jakość poszła w dół na łeb na szyję...

Oslun, zainteresowałaś mnie tym kurczaczkiem na patelni, nie znam tego sposobu a brzmi smacznie. ^^

YarnFerret, Ty musisz do mnie wpaść po ten materiał w kropeczki i rzęsę! *^v^* Bardzo mi się podoba ta Supreme i coś z niej na pewno zrobię, tylko cały czas się waham, czy Marynarskiego czy coś innego, bo jednak tamten byłby idealny z ładnego granatu.

PinupCandy, nie kupisz kury w supermarkecie (chociaż, gdyby była, to byłaby opisana jako "kura rosołowa"), poszukaj jej w sklepie mięsnym na bazarku albo mogę Ci ją kupić przy następnej okazji, wiem, skąd ją wziąć. *^v^*

***

A skoro rosół wzbudził tyle zainteresowania, to dzisiaj też będzie o jedzeniu. ~^^~ Jako dobra żona ^^ robię mężowi obiady do pracy, ale ponieważ nie są one zbyt smaczne po podgrzaniu w mikrofalówce (szczególnie ziemniaki...), w zeszłym tygodniu robiłam obiady na sposób japoński - bento, czyli do podania na zimno, w specjalnym pudełku z przegródkami. Robert bardzo je sobie chwali, więc na razie pozostaniemy przy takich posiłkach, (ciepłe danie zjadamy razem około 18:00, kiedy wraca z pracy). Do każdego poniższego zestawu dostawał sos sojowy w mini buteleczce, dwa azjatyckie cukierki i dwa owoce (gruszki, banany, kiwi, jabłka).
Because the chicken soup brought a debate here, today I'm also going to write about food. ~^^~ Being a good wife ^^ everyday I prepared lunch for my husband to take it to work, and because they weren't very good after being heated up in the microwave oven (especially the potatoes...), last week I made the Japanese style bento - lunch in a special box served cold. Robert was very happy so we will stick to those for a while (and the hot meal is served at our house around 6 pm, when he comes home from work and we eat together). To each of the following boxes he was given a mini-bottle of soy sauce, two Asian candies and two mixed types of fruit (pears, bananas, kiwis, apples).

ryż ze specjalną posypką furikake, japoński omlet, papryka i fasolka posypana sezamem
rice with furikake topping, Japanese omelette, red pepper and green beans with sesame seeds


ryż posypany kiełkami, wędzony łosoś z kaparami, cytrynka do łososia i rzodkiewki
rice with sprouts, smoked salmon with capers, lemon and radishes

ryż z posypką furikake, smażone tofu, ogórek i żółta fasolka szparagowa
rice with furikake, fried tofu, cucumber and yellow beans
makaron z żółtą fasolką, wędzone skrzydełka kurczaka, papryka
wheat pasta with yellow beans, smoked chicken wings, red pepper

***

A w ogóle, to proszę przez cały tydzień trzymać kciuki za moją przesyłkę do USA! ^^ Sprzedałam gratisową limitowaną laleczkę, którą dostałam z ostatnim zamówieniem z Dollzone, i właśnie dziś wyruszyła pocztą polską do Stanów do nowej właścicielki. Wyruszyła poleconym priorytetem (bo każda bardziej wiarygodna, ubezpieczona i możliwa do namierzenia metoda wysyłki byłaby koszmarnie droga i kupujący nie chciał ponosić aż takich kosztów), i teraz bardzo bym chciała, żeby szybko i bez uszczerbku dotarła na miejsce. Pan w okienki na poczcie głównej obiecał, że ją osobiście zawiezie dzisiaj po pracy (był w ogóle bardzo miły ~^^~), no ale wiecie, jak to bywa z przesyłkami, szczególnie zagranicznymi.
Jeśli wszystko się uda i laleczka wyląduje u kupującego, to ja wtedy będę mogła kupić nową lalkę! (na razie nie pochwalę się, jaką ^^).
And please keep your fingers crossed for my parcel to USA this week! ^^
I managed to sell a free gift I received with my latest order from Dollzone - a tiny limited doll, and today I sent it to the new owner in the US. I used the priority airmail (because any other safer traceable insured method was muuuuuch more expensice and the buyer didn't want to pay that much) and now I'm hoping for the letter to get to its destination without any troubles. The man at the post office was very nice and he even promised me he would take the parcel to the US himself today just after he finished his shift ~^^~, but you know what might happen to the parcel, especially overseas one.
If this transaction ends up with a success, I'm going to buy another doll (but I won't tell you the detail just yet. ^^)

Monday, March 29, 2010

Półeczki / Shelves

Dostałam następne wyróżnienie blogowe, chyba zacznę je zbierać w jednym miejscu i będę je oglądać, jak mi będzie smutno, to bardzo miłe kiedy człowiek popatrzy, jak jego pisanina zyskuje uznanie. *^v^*
I received another blog award, I might collect them all in one place and look at them when I'm sad, it's so nice when you see that you writing can be noticed by someone. *^v^*

Tym razem Hada udekorowała mój blog takim wyróżnieniem:
This time Hada gave me this award:


Bardzo dziękuję i tradycyjnie już nie przekażę go wybranym kilku blogom, bo wybór byłby zbyt trudny, żeby ograniczyć go do kilku osób!
Thank you very much and please forgive me for not passing it to the next 9 blogs, the choice would be too difficult to make, there are so many great blogs I read!

***

Oczywiście w piątek montaż przedpokoju nie dobiegł do szczęśliwego końca, bo wyniknęły "nieprzewidziane trudności". Panowie kończyli dopiero dzisiaj.
Of course the workers didn't finish the shelves in the anteroom on Friday, because of the "unexpected difficulties", so they had to work today.

Biedny Rysiek, zamiast spać cały dzień w sypialni na naszym łóżku i mieć hałasy w nosie, cały piątek spędził przy moim boku w pracowni (bał się obcych w domu?), na zmianę próbując spać na stole pośród nitek i koralików, lub chodząc i miaucząc żałośnie. Był tak zmęczony, że z piątku na sobotę spał jak kamień na poduszce obok mojej głowy i gdyby nie to, że my obudziliśmy się o 9:30, to kot spałby nadal! Normalnie o 6:00 rano skrobie szafę, co jest dla mnie sygnałem, że należy wstać i zapełnić kocią miskę. *^v^* Odsypiał zresztą tamten piątek jeszcze w kolejne dni, a dzisiaj znowu na stole w pracowni kompletnie niezadowolony...
Poor Rysiek, instead of just sleeping all day in our separated bedroom and not paying attention to all the fuss and noises, he spent all day with me in the craftroom, (maybe he was scared of the strangers in the house?), trying either to sleep on the table among the beads and threads or walking around meowing. He was sooooo tired that on the Friday/Saturday night he slept on my pillow next to my head like a log and woke up together with us around 9:30 (when he normally at 6:00 scratches the wardrobe door to suggest that it's time to fill the cat's bowls. *^v^*) He was sleepy throughout the whole weekend and today he also spent on the craftroom table, completely unhappy...


W każdym razie, zabudowaliśmy sobie przedpokój. Powierzchnia magazynowa w małych mieszkaniach jest na wagę złota, więc Robert wymyślił pawlacz, który biegnie dookoła sufitu. Dodatkowo zrobiliśmy sobie półeczki na klucze i wieszak. Obawiałam się, że ciemne drewno zmniejszy i tak malusieńki przedpokój, ale mieszkanie zrobiło się trochę bardziej przytulne (musimy jeszcze powiesić wieszak i pomalować framugę dookoła drzwi).
Anyway, we added some shelves to our anteroom. The storage space in the small flat is a must so Robert thought of the under the ceiling cupboards and some shelves plus the coat hanger. I was afraid that the dark wood might make the room even smaller than it already is but it got cozy and I like it. Here are some photos, we still need to paint the space around the door.



***

Maczek się robi. Nie zdążyłam go skończyć w trakcie weekendu, bo niestety zakupy sie same nie zrobią, obiad nie ugotuje a mieszkanie nie poodkurza, Wy też tak macie?... ^^ Brakuje mu 5 centymetrów dolnego brzegu i rękawów. Powiedziałam sobie, że nie napocznę nowej włóczki (która przyszła dzisiaj) dopóki go nie skończę i zamierzam być konsekwentna! Za to zainspirowana bluzeczką zrobioną przez Zulkę przypomniałam sobie o jednym odłożonym szydełkowym projekcie któremu już niewiele brakuje, więc niewykluczone, że będzie on przerywnikiem między Maczkiem a Marynarskim.
Poppy is growing. I haven't finished it over the weekend as I thought I might, because shopping had to be done, cooking and cleaning too, and those chores don't want to take care of themselves, well... ^^ I still need to knit 5 cm of the bottom edge and the sleeves. I told myself I wouldn't touch the new yarn (which arrived today) before I finished the current cardigan and I'm going to be consequent! But there may be an intermission between Poppy and the Mariniere, because I saw the blouse made by Zulka and I remembered the crocheted project I set aside last year, it doesn't need much to get finished.

Inna sprawa, że włóczka, którą kupiłam na Marynarskiego nie jest w takim kolorze, jak się spodziewałam... Na stronie Interfoxu wygląda rzeczywiście jak morski granat,
The yarn I bought for the Mariniere turned out not what I expected... On the company's website it looks like (and it's called) a dark sea blue,

natomiast w rzeczywistości to ciemny stalowy turkus. Wiem, że niewiele Wam to mówi, *^v^*, jest piękny i na pewno go spożytkuję, nie wiem tylko, czy na sweterek Marynarski, by wyglądałby tak: Marynarski...
but in reality it's a dark steel turquoise. I know this name doesn't really give you the idea about this colour *^v^*, it's beautiful but I'm not sure it's for the project I chose for this yarn, because my Mariniere would look like this: Mariniere...

Różnica jest mniej więcej taka (rzeczywisty kolor jest po prawej stronie):
The difference is like this (the real colour is on the right):



***

Fanaberio, te czosnki w kostce w tv używają kucharze, którym sponsor za to zapłacił, pamiętam, jak Jacek Kuroń dodawał do WSZYSTKIEGO Delikat! *^v^*

PinupCandy, bulionetka jest okay, ale jako baza do zupy czy sosu, rosół zrób według mojego opisu poniżej i na pewno Ci się uda!


A co do rosołu, to dziewczyny, naprawdę!... (to do tych, którym bez kostki nie wychodzi)
Trzeba wziąć pół kury (najlepiej właśnie kurę a nie kurczaka), z pół kilo szpondru wołowego albo łaty albo pręgi, włożyć do garnka, zalać wodą i zagotować. Wyszumować (to te frędzelki, które się wytrącą z mięsa, a fachowo to jest skoagulowane białko i mogłoby spokojnie zostać w zupie, bo to nie trucizna, ale brzydko wyglądają takie farfocle ^^), a potem dodać ze trzy marchewki, pietruszkę, pora, selera, ze dwa listki laurowe, suszonego grzybka albo opieczoną nad palnikiem cebulkę, można też dodać kawałek kapusty włoskiej (na jesieni najlepsza) albo nać z selera korzeniowego (związaną gumką, wtedy łatwiej ją wyjąć po ugotowaniu). Zmniejszyć gaz na minimalne minimum i gotować pod półprzykryciem ze dwie godziny, w trakcie spróbować, dosolić nieco. Naprawdę nie porzeba dodawać bulionu w kostce, smak nam się sam wygotuje z mięska i warzyw. Nigdy w życiu nie dorzuciłam kostki do rosołu i możecie zapytać mojego męża, czy mu smakuje. *^v^*

Tak swoją drogą to rosół jest dla mnie takim bastionem domowego ogniska, u rodziców rosół był zawsze co sobotę i podobnie gotuję w moim domu (choć już nie co tydzień), Robert się kiedyś ze mnie śmiał, że jestem "rosołowa panienka". ^^

A tak w ogóle, to próbowaliście dodać do gulaszu wołowego listek laurowy, ziele angielskie i łyżeczkę koncentratu pomidorowego? Poezja!... ~^^~ Dzisiaj mamy na kolację potrawę bogów!

Friday, March 26, 2010

Piątek / Friday

Niech mi ktoś wytłumaczy jedną rzecz, bo od jakiegoś czasu patrzę i nie rozumiem - widuję w tv reklamę, na której pani gotuje rosół. Pokazany jest garnek, w którym bulgocze sobie kurczaczek, włoszczyzna, czegóż chcieć więcej? (no, ja bym dorzuciła kawałek wołowiny, suszonego grzybka i listek laurowy *^v^*). A pod koniec gotowania pani dorzuca do garnka dwie kostki bulionu instant znanej marki, bo bez tego rosół się nie uda, i rodzina ją wyrzuci z domu...
Please explain to me one thing, because I've been seeing something for a while and I'm lost - I keep watching the tv commercial in which the woman cooks broth. You can see the pot filled with some chicken meat and vegetables, so what would you add to it? (I'd add a piece of beef, dried mushroom and some laurel leaves *^v^*). At the end of cooking the woman adds two instant broth cubes, because without them the soup will not be good...

Po co?
Skoro wygotowała wywar z mięsa i warzyw, to po kiego grzyba dodatkowo dorzuca glutaminian sodu?!
Zawsze byłam przekonana, że kostki bulionowe są po to, żeby na szybko zrobić bulion kiedy nie ma czasu na jego długie gotowanie, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby dodawać je do gotowego rosołu!
Why?
She cooked meat and vegetables for w while, so why does she need to add monosodium glutamate?!
I've always thought that instant broth cubes should be used only when you need a soup base quickly and don't have time or ingredients for long time cooking. I'd never think about adding them to a prepared from scratch broth!

***

Na drutach się dzieje, pokazuję tylko poglądowo, bo jakoś dzisiaj nie udało mi się złapać czerwonego koloru Sonaty... Maczek rośnie. Kasiu, przepraszam za zmianę wzoru! Robię go sobie od góry... ~^^~
There is a movement on the needles, the photo is just for illustration because I couldn't get the red colour properly... Poppy keeps growing, and I'm knitting it from the top down.


I kupiłam piękne guziczki, już bym chciała je doszywać i zacząć Maczka nosić, tym bardziej, że w drodze jest włóczka na następny sweterek, ale wygląda na to, że przybędzie do mnie najwcześniej we wtorek, środę, więc mam czas na spokojne dokończenie tego swetra w weekend.
I bought some pretty buttons and I really want to sew them on already and put Poppy on, because the yarn for the next cardigan is on the way, but it looks like it's going to arrive on Tuesday, Wednesday next week so I have plenty of time to finish Poppy over the weekend.


A żeby porządnie zainaugurować Wiosnę, poprzesadzałam wczoraj zioła - od lewej: szalona mięta, która myśli, że jest pnączem, bazylia, rozmaryn, kolendra i szałwia.
And to properly start Springtime, I changed the pots for my herbs - from the left: crazy mentha which thinks it's an ivy, basil, rosemary, coriander, and sage.


A na dobry początek weekendu - Rysio. ~^^~
And for a good weekend start - Rysio. ~^^~

I chciałam Wam jeszcze pokazać moje mebelki w przedpokoju, ale panowie tak się grzebią (a miało być góra 4 godziny!...), że chyba do jutra nie skończą...
And I wanted to show you my new furniture for the anteroom, but the workers are so slow that they might not finish till tomorrow (and 4 hours top, they said...).

***

MarrocanMint, najśmieszniejsze jest, że tego materiału wcale nie mam całego kuponu, mam jakieś kawałki, z których konstruuję sukienkę/puzzla! *^v^*

Thursday, March 25, 2010

Sama w domu / Home alone

Co robi Lollipop, kiedy zostaje sama w domu... *^v^*
What Lollipop does when she stays home alone... *^v^*

"I'm going to read a bit."

"Oh, it's boooring...."
"Maybe I'll eat an apple, I stole it from the Redhead."
"She might wash the windows, you cannot see the world outside!"
"Oh, she went shopping. She promised to buy a special sponge for cleaning the dolls, I could really use some Spring cleaning and a blush, how can you live without the colours on your body?"
"She should stop playing with those two other new dolls, she paints them and makes clothes for them. And what about me?!"
"And she keeps saying about buying more dolls! Good she doesn't have any money now, she should buy me some new shoes or something..."
"But I think her conscience finally bit her, she took off me that red dress, took some measurements and drawn a new pattern."
"She even started to cut some fabric, I wonder if it suits me..."
"I'll go and check on the progress, she even bought some flowers for decorating the hat, great! "

***

Jadwigo, w cydrze oczywiście sa procenty, bo to produkt fermentacji czyli wino, czy to wersja sklepowa czy domowej roboty. ~^^~ A szarlotkę popijałyśmy greckim winem półsłodkim, cydr został wypity do ostatniej kropelki przy innej okazji i w innym towarzystwie.

Wednesday, March 24, 2010

Cydr domowy / Homemade cider

Z dwóch jednocześnie stron dostałam prośbę o umieszczenie na blogu przepisu na domowy cydr - Robert kazał pochwalić się, jaki mu dobry wyszedł *^v^*, a YarnFerret poprosiła o przepis (swoją drogą to ona jest niezłym producentem nalewek wszelakich! ^^). Tak więc, poniżej przepis na domowy cydr, spisany ręką Roberta:
Two people asked me to put on my blog the method for the homemade cider - Robert wanted me to praise his creation and YarnFerret asked for the recipe, since she makes different wines and other alcohols at home. So, here it is:

Składniki:
- 5kg jabłek winnych
- 1kg miodu
~10l wody

Ingredients:
- 5kg of apples
- 1 kg of honey
- about 10 l water


Z jabłek usunąć tylko ogonki, resztę ze skórką, gniazdami etc. tniemy na kawałki i zamieniamy na siekankę (można malakserem).
Cut the apples into pieces (with the cores and skins), mash them into a pulp with a mixer.


Posiekane na drobno jabłka wrzucamy do wiadra, dolewamy ~3l wody, mieszamy i przykrywamy gazą. Odstawiamy w temperaturę pokojową na tydzień. Mieszamy porządnie dwa razy dziennie.
Place the apple pulp into a bucket, add about 3 l water, stir well and cover with a gauze. Let it stay in the room temperature for a week, stir well twice a day.


U nas fermentacja burzliwa zaczęła się po około 3 dniach, od tego momentu zaczynają się wrażenia olfaktoryczne - najpierw dom pachnie szarlotką, potem skłania się w kierunku nuty taniego wina, pod koniec operacji odwiedzający nas goście gratulują nam libacji z poprzedniego dnia bo zapach jednoznacznie kojarzy się z przetrawionym alkoholem "następnego dnia".
The fermentation will soon start, it was after three days in this case, and the smell was changing - from the nice apples pie, through the cheap wine scent until the whole flat smelled like there was an alcoholic party there... ^^


Po tygodniu (u nas po 8-miu dniach) cedzimy zawartość wiadra przez gazę do drugiego wiadra (my przewaliliśmy najpierw całość do drugiego i cedziliśmy z powrotem w "fermentator" ). Tą metodą uzyskaliśmy ~6l płynu. Do płynu, który na tym etapie smakuje już lekka nutą cydru Strongbow, kitujemy ~7l wody (ale nam weszło ~5l i to chyba nawet lepiej) i ~1kg miodu, można powiedzieć "do smaku". Oczywiście pamiętać należy, że końcowy napój będzie mniej słodki niż to co mamy na tym etapie, bo drożdże wezmą się za miód w dalszym etapie. Po dodaniu miodu odstawiamy na 24h. Całość znowu nam zabuzuje.
After 7 days we strained out the liquid through the gauze into another bucket and we had about 6 l of it, then we added about 5 l of water and 1 kg of honey (to the taste, but remember that the final beverage will not be as sweet as at this stage). We put the mixture aside for 24 hours,, the fermentation will start again.

Po 24h butelkujemy, z tym, że my przelaliśmy wszystko do baniaków po wodzie użytej w procesie produkcji. Na tym etapie cydr miał już przyjemny jabłkowo-miodowo-cydrowo-musujący smak i dało się wyczuć alkohol. Do tego momentu dotarliśmy, teraz będziemy zanosić modły do Dionizosa coby nam baniaki nie eksplodowały. W planach jest kontrola codzienna i ew. odgazowywanie nadmiaru ciśnienia przez otwarcie butelek. Jak widać jak na razie proces banalny...
After 24 hours pour the liquid into the bottles, we used the 6 l plastic bottles that we bought the water in. At this point our cider had a nice apple-honey-lemony sparkling taste and you could taste the alcohol slightly.


Ode mnie: baniaki nie wybuchły, ale kolega, u którego cydr był produkowany, codziennie lekko odkręcał korki butelek i upuszczał nadamiar gazu. Cydr został spożyty po 2 tygodniach i miał lekko jabłkowy kwaskowaty musujący smak. Drugi nastaw już się robi, tym razem chłopaki użyli 4 kg słodszych jabłek i 1 kg gruszek (stąd gruszka w miseczce na pierwszym zdjęciu, bo dokumentowany fotograficznie był drugi nastaw). Fermentacja zaczęła się już następnego dnia.
My supplement: the bottles didn't burst out, although it was the main concern, because a friend who lives in a flat where the boys made the cider everyday unscrewed the bottle caps and let some of the gas go. The cider was drank after 2 weeks, when it had a delicate a bit sour apple taste. The next batch is already in production, this time they used the sweeter apples and 1 kg of pears, so the fermentation started faster, another day after they made the pulp.

***

I ponieważ Yarn Ferret już wystarczająco zilustrowała nasze wczorajsze spotkanie lalkowe, to ja tylko pokażę zdjęcie Kasi pod tytułem: "Chłopak z gitarą prowadzącą byłby dla mnie parą". *^v^*
And because Yarn Ferret already illustrated our last night's dollfie meeting, I'm going to show you a photo of Kasia's entitled: "The boy with a lead guitar would be a perfect match for me". *^v^*


EDIT: Herbatko, no właśnie, to jest bas, więc parą dla Kasi byłby chłopak z gitarą prowadzącą, bo bas to już ma! *^v^*

Tuesday, March 23, 2010

Knitty Spring Summer

Widzieliście już nowe Knitty Wiosna-Lato? Jak na kilka ostatnich wydań jest nawet na czym oko zawiesić.
Have you seen the Spring Summer Knitty? Compared with several recent issues this one is not that bad.

Jak na moje zamówienie - sweterek Que Sera.
Just for my recent cardigan research - Que Sera.

Dziurawy niczym ser szwajcarski szal Summit.
Looking like a Swiss cheese full of holes - Summit shawl.

Dla miłośniczek szali ozdobnych - Anthemion.
For the ones preferring intricate lace - Anthemion.

Dla maniaków wzoru "niedźwiedzich łap" - skarpetki Tribute.
For the "frost flowers" lace pattern maniacs - Tribute socks.

I coś, co od razu w wyobraźni zastosowałam do lalkowych ciuszków - koronkowe wykończenia.
And something I immediately in my mind placed on the dollfie's clothes - lace trimming.

***

Tak przy okazji, witam nowe Czytelniczki mojego bloga, które się ostatnio ujawniały w komentarzach! *^v^*
Przyznam, że zaczyna mi się podobać robienie zdjęć lalkom na tle moich prac, ale malowanie obrazów specjalnie do sesji konkretnych strojów lalkowych to już chyba byłaby przesada, prawda?... Co innego zrobić zgrany z sukienką kapelusz! ^^

Btw, I'd like to welcome all new Readers of my blog's that have been leaving comments recently! *^v^*
I must admit that I more and more like to match the new doll's outfit with my paintings as a background for photos but creating special works accompanying the dollfie's dresses would be an overstatement, right?... Making a matching hat is a bit different! ^^


Zulko, niestety nie pomogę Ci bo nie umiem szydełkować z opisu, tylko ze schematów...

***

Wpis na blogu nie jest kompletny, jeśli nie ma w nim kota. ~^^~ Najświeższe zdjęcia z weekendu, proszę pominąć milczeniem moje głupie miny i brak fryzury, i popatrzeć, jak Rysiek się przytula!
The post isn't complete without a cat in it. ~^^~ Here are the latest photos from weekend, please disregard my silly faces and the lack of a decent hairdo, just look at how Rysiek gives me a hug!


Saturday, March 20, 2010

Wróżka w jabłuszkach / Apple Fairy

No właśnie, to skandal! Flame Scallop Cardi nie dość, że jest cały na szydełku, to jeszcze jest OPISANY, nie ma do niego schematów!... Co za idiotyczny sposób podawania wzoru na szydełko, w tej sytuacji raczej na pewno dla mnie odpada, bo ja nie umiem szydełkować z opisu, niech żyją japońskie wzory, całe podane w postaci schematu!!!
Well, what a scandal! Flame Scallop Cardi is crocheted all the way, and what's more important, there is no chart for the pattern, only the DESCRIPTION stitch by stitch!... What a stupid way to give the pattern, I won't be making this cardigan because I cannot follow the written instructions for crocheting, long live the Japanese charted patterns!!!

Na pierwszy ogień w takim razie idzie Maczek (miało być na zielono, ale zielona włóczka okazała się za gruba na którykolwiek ze sweterków), który będzie u mnie Krwawym Maczkiem, bo zamierzam zrobić go z krwistoczerwonej Sonaty (taką mam w zapasach ^^), jako drugi zrobiłabym Tailored Jacket, ale mam opis po niemiecku, a tym jezykiem nie władam, więc trochę mi zejdzie tłumaczenie terminów robótkowych ze słownikiem. Chociaż, Maczka tak znowu szybko nie wydziergam, to mogę w przerwach starać się zrozumieć, jak zrobić ten drugi sweterek. ~^^~ Muszę też na coś przerobić spruty niebiesko-jeansowy Kashmir i zastanawiałam się nad rozpinaną wersją Riding to Avalon.
So, first I'm going to knit Poppy (I was supposed to knit in green but the green yarn turned out too thick for any of the cardigans), it will be Bloody Poppy in my case because I'll be using dark red Sonata yarn from my stash. The next might be the Tailored Jacket but I only have the German version of the pattern and since I'm not speaking German it will take me a while to translate the pattern. I also have to use up the recently frogged Kashmir yarn and I thought about Riding to Avalon as a cardigan.

***


No, a teraz wreszcie Mina - moja ukochana lalka nr 2! (Rori na zawsze pozostanie numerem 1! ~^^~). Makijaż nr któryś tam z kolei, bo poprawiałam go kilkakrotnie, miałam już nawet moment poważnego załamania i chęci zapisania się na makijaż do kogoś innego, ale wypracowałam nową strategię malowania i jakoś dałam sobie radę. A ta strategia to: zaczynam od tego, co sprawia mi największą trudność i co najłatwiej mogę zepsuć, czyli czarne kreski na powiekach. Jak to się uda, to reszta już idzie łatwiutko, bo to jedyna rzecz, jaką maluję farbą akrylową, pozostały makijaż robię suchymi pastelami i kredkami akwarelowymi, które łatwo zetrzeć w przypadku pomyłki.
So now, Mina - my favourite doll nr.2! (Rori will stay nr 1 forever! ~^^~) The makeup you can see was changed several times and I even had a serious breakdown moment, but I finally worked out the strategy: I started to paint what was the most difficult for me, that is the black lines over the eyes, when that's done the rest was piece of cake, because it was all just dry pastels and watercolour pencils, and they are easy to wipe off in case of any mistakes.


Mina nie ma piegów, za to ma ogromne czarne teatralne rzęsy. Z piegów zrezygnowałam świadomie, na razie podoba mi się taka z gładką buzią, natomiast co do rzęs, to były jedyne, które miałam pod ręką. Kupiłam jej wprawdzie ciemnorude rzęsy, ale okazały się jednorazowe, raz przyklejone i odklejone rozpadły się na kawałki... Co dziwne, bo mam wciąż rzęsy, które Mina miała przyklejone z firmowym makijażem i wciąż są do użycia. Czyli tamte były kiepskiej jakości. Z tymi czarnymi gęstymi rzęsami i kolorowym makijażem bardzo mi się podoba, jest nawet bardziej "lalkowa" i o to chodzi. *^v^*
Mina has no freckles and big theatrical black eyelashes. I consciously resigned from freckles because I liked her with the smooth face and the eyeleashes - well, I bought a pair of dark brown ones but after I glued them on and took them off because I wanted to repaint Mina's face, they just fell apart... Which is strange because I still have a pair of original eyelashes that came with the default makeup and they are still fine despite being put on and off several times. Anyway, I glued on the black lashes I had and she even looks more doll-like with that image. *^v^*


Z sukienką jak zwykle zaszalałam, te koraliki niedługo będą mi się śniły po nocach... ^^ Do powstania tej kreacji przyczyniły się datki materiałowo-koronkowo-koralikowe od CU@5, Herbatki i MarrocanMint, za co serdecznie dziękujemy! ^^ Za to tym razem nakrycie głowy skromniejsze, rozważałam kapelusz, ale w końcu spróbowałam poprzestać na chusteczce, oczywiście odpowiednio ozdobionej. ~^^~ Kapelusz na pewno będzie towarzyszył następnej kreacji dla Lollipop, która jest już w produkcji. *^v^*
I went crazy with the dress, there are beads everywhere... ^^ I'd like to thank CU@5, Herbatki and MarrocanMint for giving me supplies I used for making this dress! ^^ This time I made a smaller headdress, I even thought about a hat but then I decided to try something more modest, like a decorated scarf. The hat will accompany the next dress for Rori. *^v^*


To teraz już przestaję gadać i pozostawiam Was z kilkoma zdjęciami, nie wiem dlaczego ale było mi bardzo trudno zrobić Minie ładne ostre zdjęcia, hm... Sesja ma tytuł: Zagubiona w altanie czyli Wróżka w jabłuszkach. Lalka to Dollzone, x-3 w wersji dziewczęcej, sukienka i chusteczka mojej produkcji.
So, here are some photos, I don't know why I had such problems with taking good sharp photos of Mina's face, strange... It's called: Lost in the Gazebo or the Apple Fairy. The doll is X-3 by Dollzone, as a girl. I made the dress and the headdress.


Friday, March 19, 2010

Wiosenne inspiracje cd. / Spring inspirations cont'd

Postanowiłam poszukać sobie inspiracji u koleżanek, więc gdzie daleko szukać, obejrzałam sobie kolejkę na Ravelry u Fiubzdziu. Dlaczego właśnie u Ciebie, Kasiu? Bo pamiętałam, że zrobiłaś kilka w miarę prostych sweterków a mnie właśnie takie są potrzebne! *^v^*
I decided to look for knitting inspirations at my friends', so in order to do so I looked through Fiubzdziu's queue on Ravelry. Why hers? Because I remembered that she made some simple yet nice cardigans and that's what I need now! *^v^*

A było tak: w niedzielę spotykaliśmy się ze znajomymi na mieście i kiedy wybrałam sobie bluzkę doszłam do wniosku, po którym Robert obśmiał mnie jak norka: "Nie mam swetra, który by pasował..." No, wiadomo, szewc chodzi bez butów a dziergaczka nie ma swetra! Ale to prawda, bo mam swetry różne, wymyślne w kształtach, fakturach i kolorach, natomiast brak w mojej szafie zwykłego prostego sweterka z cienkiej wełny, z długimi rękawami, w kolorze pasującym do większości moich ubrań, czyli czarnego albo czerwonego albo fioletowego. Takiego bez fajerwerków, codziennego, praktycznego, i akurat na tę porę - nie na alaskańską zimę i nie z bawełenki, takiego na porę pomiędzy.
Mam jeden taki,
Tangled Yoke Cardi, brązowy...
It was like this: on Sunday we were meeting our friends for dinner at a restaurant and when I chose what to wear I came to the conclusion which made Robert laugh heavily, namely "I don't have a sweater that would go with it..." I, the knitter, don't have a matching sweater! But it's true, I have various pullovers and cardigans, of different shapes, colours and patterns, but I lack the simple cardigan made of thin wool, with long sleeves, in a shade matching most of my wardrobe (black, red or violet). Something simple, universal, practical and good for the intermediate season - not the thick Alaskan Winter millions of cables type and not the thin cotton type.
Okay, I have one, Tangled Yoke Cardi, in brown...

Tak więc, od Kasi zaczerpnęłam następujące modele:
So, here are the projects found in Kasia'a queue:

Maczek jej autorstwa. / Poppy designed by Kasia.

Mrs. Darcy Cardigan.

Evie Kim H.

Printed Silk Cardigan, Interweave Knits Spring 2008

Henley Perfected, który można by zrobić jako całkowicie rozpinany sweter. / This one could be made into a cardigan.

Apres Surf Hoodie, takoż jak powyższy. / The same as the above.

Do tego dochodzi kilka sweterków z mojej kolejki:
Here are some proposals from my queue:

Flame Scallop Cardi - częściowo na drutach, częściowo na szydełku. / partly knitted, party crocheted.

Vintage Pink Cardi Norah Gaughan, trochę retro. / a bit vintage.
Rambling Rose znany i lubiany. / well known and loved.

Tailored Jacket, Verena.

Minimalist Cardigan.

Geodesic Cardigan który teraz robi Yarn Ferret. / currently being made by YarnFerret.

A może Eyelet Flowers Cardigan?

Oczywiście nie zrobię ich wszystkich, ale muszę się zastanowić nad wyborem, włóczkami (który model z wełny, a który z bawełny) i rozsądną kolorystyką, żebym miała je do czego zakładać... *^v^*
Of course I won't make all of them, now I have to consider the choice, the yarns, the colours to match my blouses... *^v^*

***

PS.: Ryśka już wyprzytulałam i wygłaskałam od Was na lewą stronę, nie wiem, czy aż tyle mu się należy za to gryzienie moich palców...