Saturday, October 31, 2009

Urodziny / Birthday

Kruliczyco, wchodzisz na bazar bocznym wejściem z uliczki z prawej strony i zaraz są dwie budy ze skórą i artykułami szewskimi.

CU@5, to stare zapasy strasznie gryzącej wełny, która kiedyś kupowałam na kilogramy na allegro jako plątanka, w kawałkach kilkumetrowych, pełna patyczków i innego śmiecia.

***

Dziś są moje urodziny! To znaczy, że można mi przysyłać prezenty!... ~^^~
Ale ja też mam dla Was prezent, szczegóły za moment.

Today is my birthday! It means you can send me presents!... ~^^~
But I also have a present for you, details in a moment.


Od paru lat co roku w okolicach moich urodzin wsłuchuję się w siebie i zastanawiam się, jaki był rok poprzedni i co przyniesie mi kolejny.
For the last several years around my birthday I've been listening to my inner voice and thinking about the passing year and the coming year.

W 2006 uznałam, że nadchodzący rok będzie specjalny, w 2007 - że będzie jeszcze lepszy od poprzedniego, a w 2008 - o, to było podstępne, poczułam, że nadchodzący rok będzie niesamowicie interesujący. A wiadomo, jak to bywa ze słowem interesujący - "Obyś żył w interesujących czasach!" mówi stare przekleństwo z Ankh Morpork.
In 2006 I decided that the coming year would be special, in 2007 - that it would be even better than the previous one, in 2008 - oh, that was sneaky - I felt that the coming year would be extremely interesting. And you know how it is with the word interesting - "May you live in interesting times!" says the old curse from Ankh Morpork.

To był rok pełen zawirowań. Przeprowadziliśmy się. Kupiłam pierwszą lalkę i zamówiłam drugą. Robert prawie zmienił pracę. Nieoczekiwanie zmarła mama Roberta. Zgubiliśmy kota. Adoptowaliśmy Ryśka. Wszystko, co się działo, było pełne dużych emocji, pozytywnych i negatywnych. Mało było wydarzeń nijakich. Może tak jest dobrze, kiedy nie ma w życiu mdłego smaku, a są tylko silne i zdecydowane. Ale czasami człowiek chciałby odetchnąć...
It was a full throttle year. We moved. I bought my first dollfie and ordered the second one. Robert almost changed his job. His mother died unexpectedly. We lost our cat. We adopted Rysiek. Everything that was going on was full of big emotions, both positive and negative. There weren't lots of so-so things happening. Maybe it's healthy when there is no bland taste in your life, but only strong and distinctive ones. But sometimes a man would like to have a rest...

Kiedy myślałam o tym, jaki będzie rok następny przyszła mi od razu do głowy jedna myśl: To będzie dobry rok.
Bez udziwnień, bez wykrzykników i podkreślających przymiotników. Tego właśnie nam teraz potrzeba i na to zasłużyliśmy rokiem poprzednim.
When I was thinking about the next year one thought came to my mind immediately: It will be a good year.
No adorments, no exclamation marks or underlining adjectives. That's what we need and deserve right now.

***


A teraz urodzinowa rozdawajka. Prezentem jest bardzo nietypowy album do zdjęć (kto w dzisiejszych czasach robi jeszcze odbitki na papierze?... Mam nadzieję, że kilka takich osób jeszcze jest. ~^^~). Jest piękny, w formacie A4 i mam nadzieję, że stanie się dla kogoś miłą pamiątką pełną ulubionych zdjęć przyjaciół czy rodziny. Dostał się kiedyś w moje ręce, ale nigdy nie był używany.
And now the giveaway. It's a Victorian photo album in A4 format, and I hope there are still people out there who keep their photos in albums, not only in electronic form. ~^^~ I got it ages ago and never used it, but maybe someone will like it and use it.



Żeby wziąć udział w losowaniu należy zostawić komentarz pod tym wpisem. UWAGA! Nie trzeba mieć własnego bloga, żeby wziąć udział w rozdawajce, ale oczywiście będzie mi bardzo miło, jeśli osoby blogujące rozniosą wieści na swoich blogach. Zgłoszenia zbieram do 7 listopada włącznie.
To participate just leave a comment to this post. You don't have to have a blog but if you do please leave w message about this giveaway. Deadline is 7th November.

Friday, October 30, 2009

Gdzie ja byłam? / Where have I been?

Bardzo dziękujemy za uzdrawiające myśli i życzenia, już jest lepiej, chociaż wciąż jestem niesamowicie słaba... Robert już wczoraj poszedł do pracy, ale on zaczął chorować dwa dni przede mną.
We thank you very much for all the healing thoughts and wishes, we definitely feel better now, although I'm still unbelieveably weak... Robert went back to work yesterday but he started his flu two days before me.


Powiedzcie mi, gdzie ja była, kiedy wszyscy kupowali druty Addi?...
Dostałam przesyłkę z Zamotane i przeszłam z metrowych Pony na 1,5 metrowe Addiki, i różnica jest ogromna! Żyłka jest cieniutka, nie skręca się, końcówki leciutkie (aż nienaturalne ^^"). Szal przyrasta mi w szybkim tempie, aktualnie wygląda mniej więcej tak (no, trochę go więcej).
Tell me where I've been when everybody else was buying Addi circular needles?...
I got my parcel from the online shop with Addi needles so I changed my 1 m long Pony to 1,5 m Addi needles and the difference is huge! The string is very thin, it doesn't curl, the ends are so light it's almost unnatural ^^". My shawl is growing nicely and it looks like that at the moment (well, iy grew a bit more since that photo).



***

Weroniko, bardzo dziękuję za link! Ta pani ma rzeczywiście duże wyraźne zdjecie tej sukienki, zamierzam podpatrywać jej wersję. *^v^*

Kruliczyco, jak widać wszystko zależy od miejsca, w którym się wychowałyśmy i do tych miejsc chcemy wracać, a dodatkowo ja jestem samotnikiem lubiącym izolację od ludzi. ~^^~ Nawet kiedy dojeżdżałam do pracy na Jerozolimskie a potem na Żwirki, to miałam przyjemną trasę, a pierwsze budynki Ursynowa w drodze powrotnej niezmiennie mnie cieszyły i były zapowiedzią rychłego powrotu do domu. Ja chyba nie lubię żadnej innej dzielnicy niż Ursynów... Zawsze mogłam bez problemów dojechać we wszystkie miejsca, które potrzebowałam albo chciałam odwiedzać, ale stacja metro Stokłosy dawała mi poczucie powrotu do domu. Teraz cały czas czuję się jak w środku młyna wydarzeń, w zasadzie powinnam być wdzięczna teściom, że nie mieli mieszkania na Marszałkowskiej, tam nie wytrzymałabym tygodnia!

Effciu, z kolei stara Praga to dla mieszkańca drugiego brzegu Wisły kompletnie inny świat, inna planeta! *^v^* (Ale bywam tam bo na Grochowskiej jest świetny sklep z tkaninami, na Wiatracznej ciuchlandy a na Różycu hurtownia skóry! ^^) Każdego ciągnie do korzeni.

CU@5
, no właśnie, te ptaki!... Nie pisałam o nich, bo jeszcze nie wiem, czy zaliczyć je do plusów czy minusów, na pewno od kilku dni czuję się codziennie rano jak w "Ptakach" Hitchcocka, jest w tym spotęgowanym ilością dźwięku coś przerażającego i fascynującego zarazem... ~^^~

Dorotko, no widzisz, ciągnie nas do korzeni, tam czujemy się najlepiej. Może się przyzwyczaję? W sumie pomieszkamy tutaj trochę, więc powinnam zacząć wyszukiwać dobre strony tych okolic, a jest ich kilka, np.: apteka 24/7, kiosk i weterynarz otwarty również w niedzielę, dobry bazarek. Hm...

Dajdo
i Kocurku, ciasto zajadałam, bardzo długo pozostaje świeże! Nie ma to jak ciasto czekoladowe na smutki. *^v^*

Innovart en crochet , thank you for your visit on my blog, I also visited yours and found some interesting patterns. *^v^* Let's stick to English, please, Google translator is a bad idea, it translated one sentence of yours in a funny way. ~^^~

Lauro, ja w ogóle jestem nienormalna, nie lubię zmian i zawsze mocno je przeżywam...

Magdaleno
, ale jeśli lubisz swoje miejsce zamieszkania, to masz tę radość, że wracasz do swojego domu! ~^^~

Svetilnik-m, thank you very much for the link! *^v^*

Herbatko, może Rysiek jest z Poznania?... Nie wiadomo, skąd wziął się w schronisku. ~^^~

Myszoptico
, pytasz co Rysiek wyrabia przy mnie? Np.: kiedy smacznie rano śpię, leci galopem po poduszkach, wali głową w moją twarz, obciera mi ją dokładnie pyskiem, nosem, wąsikami, wali się swoimi siedmioma kilogramami obok mojej głowy na mojej poduszce, przylegając dokładnie do twarzy i szyi, co grozi uduszeniem (moim albo Ryśka moimi rękami!... ^^). I mruczy. ~^^~

***

Zapraszam jutro, będzie rozdawajka! *^v^*
Please come tomorrow, it's going to be a giveaway day! *^v^*

Monday, October 26, 2009

Sick

Grypa żołądkowa, czy trzeba coś dodawać?
Robert od soboty (ominęła nas świetna impreza parapetówkowa...) a ja od dzisiaj. Rysiek jeszcze się trzyma, najwyżej jego będziemy wysyłać do sklepu po wodę, butelkę 0,5 l spokojnie by dał radę przynieść! ~^^~

Stomach flu, do I need to say more?
Robert's been sick since Saturday (we missed a good flat warming party...) and I've been sick since this morning. Rysiek is still okay and we may send him to the shop to get us more water if we run out of it, he surely might carry a 0,5 l bottle! ~^^~

Przez weelend kiedy jeszcze byłam zdrowa nadrobiłam mój zimowy szal i lada dzień pokażę, co już mam, jak tylko przyjdą z Zamotane długaśne druty do szalów (szali?). Mam też kolejne dwa prawie skończone kapelusze dla lalek, pcha mnie do bycia modystką strasznie, ale jakoś nie mogę się zmobilizować, żeby przysiąść i skończyć do nich stroje, ech... ^^
Over the weekend when I was still okay I knited my Winter shawl and I may show what I've got soon when I receive the long shawl circular needles I ordered last week. I also almost finished two new dollfie hats, I'm in love with hat making but I cannot mobilise to sit down and finish the matching outfits, phew... ^^

(Piszę to wykorzystując ten chwilowy stan między jednym a kolejnym atakiem choroby...)
(I'm writing it in the meantime between one and the next flu attack...)


Na koniec anegdota zilustrowana.
Robert mówi do mnie: "Ten kot ciebie kocha, mnie nie, to twój kot."
A potem zastaję taki obrazek... ~^^~
To sum up the illustrated anegdote.
Robert says to me: "This cat loves you, not me. This is your cat."
And then I come to see this picture... ~^^~


Tu szerszy plan na dowód, że nikt Ryśka siła nie trzyma, on tak sam z siebie! *^v^*
Here is the wider angle as a proof that nobody keeps Rysiek in place with force, he's just the cudly type! *^v^*


Friday, October 23, 2009

Refleksje na temat / Thoughts on living

Czy próbowaliście kiedyś spisywać przepis na ciasto, kiedy za długopis łapie łapą kot, który leży Wam na kolanach i za nic nie chce zejść?... *^v^*
Have you ever tried to write down the cake recipe with a cat in your lap, trying to catch the pen with his paw?... *^v^*


W każdym razie udało mi się i upiekłam dzisiaj ciasto czekoladowe z migdałami, które znalazłam na blogu Dajdy. Pycha!!! ~^^~
Anyway, I managed to do it eventually and today I baked a chocolate-almond cake I found on Dajda's blog (there is an English version as well). Yummy!!! ~^^~

***

Minęło kilka miesięcy od przeprowadzki i Robert zapytał mnie, jak mi się mieszka na nowym miejscu. Niestety moja odpowiedź go zasmuciła, a wtedy ja zrobiłam sie smutna, bo nie lubię zasmucać mojego męża.
There's been several months since we moved and Robert asked me recently what I thought about our new place. Unfortunately my answer made him sad and it made me sad because I don't like to make my husband sad.

Jeśli chodzi o nasze nowe mieszkanie - jest świetne! Jest wyremontowane, nowocześnie wyposażone, dostosowane do naszych potrzeb, mamy pracownię! Sąsiedzi są w zasadzie w porządku, widoki z okna (oprócz tego w sypialni...) całkiem przyjemne.
If I think about our new flat - it's great! It's been renovated, modernized, all the furniture and appliances are adjusted to our needs, we have a craftroom! In general the neighbours are okay, the views from the windows (apart from the bedroom one...) are nice.

Natomiast jeśli chodzi o okolicę, dzielnicę, to... wcale mi się nie podoba! Myślałam, że będzie w porządku, ale nie jest!
But if we talk about the new district... I don't like it at all! I thought I would, but I don't!

Na Ursynowie jest bardzo dużo przestrzeni i zieloności a najstarsze budynki pochodzą z lat 70-tych. To wielka sypialnia, więc ruch odbywa się z samego rana i późnym wieczorem, kiedy mieszkańcy wracają z pracy do domu. Nikt nie wysiaduje na ławeczkach wokół stłoczonych kamienic, tak jak na Ochocie, nie ma grup emerytów, świdrujących wzrokiem każdego przechodnia. Obecnie ciągle czuję się jak pod obstrzałem...
In Ursynów there is a lot of space and greenery, and the oldest blocks of flats come from the 70-ties. It's a huge bedroom district, so people are visible there in the morning and in the evening, when they go to and come back home from work. Nobody sits on the benches around the packed next to each other buildings during the day, just like it is in my new district. There are no groups of the retired, eying closely every passerby. I feel like I'm watched all the time I go out shopping...

Osiedla są stare, z lat 60-tych, więc nikt nie przewidział, że będzie potrzebne miejsce na parkingi samochodowe. Na Ursynowie pod blokiem był wielki wygodny parking na którym zawsze były miejsca o każdej porze dnia i nocy, tutaj znalezienie miejsca to walka o ogień, często kończąca się kilkakrotnym objeżdżaniem kilku ulic w okolicy naszego domu.
The buildings were built in the 60's so nobody thought about the proper car park space. In the previous district we had a huge car park next to our block of flats with free places any time of the day and night. Here parking a car is like a Quest for fire, often ending up in going around the adjacent streets several times in search.

Mieszkam teraz blisko jednej z głównych arterii Warszawy, niedaleko dużego szpitala, więc hałas z ulicy jest bardzo duży (m.in. wycie karetek), od wczesnego rana do późnej nocy, kiedy idioci na motorach rozpędzają się po pustej trzypasmówce i ryczą silnikami... Dodatkowo po lewo od mojego domu jest przedszkole, a po prawej plac zabaw dla dzieci, więc możecie sobie wyobrazić, jakie jest hałas wiosną i latem, przez cały dzień...
I live now close to one of the main big roads in Warsaw, not far from the big hospital, and the noise from the street is really disturbing (ambulances among normal cars and buses), from early morning to very late at night, when the idiots on motorbikes step on the gas and roar with the engines... Additionally to the left from my house there is a kindergarten, and to the right - small children's playground, so you can imagine the noise that comes from there all days in Spring and Summer...

A na dodatek pani dozorczyni nie sprząta klatki schodowej! Ostatni raz umyła ją w maju, za to codziennie zamiata liście z trawników wokół budynku. Mamy więc najporządniejsze trawniki i chodniki, ale najbrudniejszą klatkę schodową w okolicy!...
And what's more, the caretaker of our building does not tend to our staircase! Last time she cleaned the stairs was in May, but everyday she sweeps the leaves from the lawns around the block. So, we have the tidiest lawns and pavements but the dirtiest staircase!...

Ostatnio pojechałam do biblioteki niedaleko naszego starego miejsca zamieszkania i mało się nie popłakałam, jadąc metrem w tamtym kierunku, a potem kiedy wysiadłam na mojej starej stacji. Ot, głupi sentymentalizm... Wiem, że przy najbliższej nadażającej się okazji ucieknę stąd z powrotem na mój ukochany Ursynów, nie do tamtego mieszkania, ale w tamtą okolicę!
Recently I've been to the library close to our old house and I almost burst into tears when I took the subway and got off on my old station. Well, silly sentimentalism... I know that with the first chance of moving out I'll definitely go back to my beloved Ursynów district, not to our old flat, of course, but to the neighbourhood!

***

Znalazłam coś pięknego! Sukienka dzianinowa z jesiennej kolekcji Kenzo. Zdjęcie jest nienajlepsze, ale nie znalazłam bardziej szczegółowego, jednak widać tam różne wzory warkoczowe i piękne wyszywane kwiaty. Korci mnie, żeby ją w jakiś sposób zrekonstruować. *^v^*
I found something beautiful! It's a knit dress from the 2009 Fall collection by Kenzo. Unfortunately I haven't found a more detailed picture but I can see there some cable parts and the flower embroidery. I feel like maybe trying to reconstruct it according to my ideas. *^v^*


Thursday, October 22, 2009

Znowu czapka / Hat again

Przypadło mi kolejne wyróżnienie, tym razem od Rene i Kocurka, bardzo Wam dziewczyny dziękuję!!! ~^^~
I again received the award, this time from Rene i Kocurek, thank you very much, guys!!! ~^^~

***

Bardzo dziękuję za porady dotyczące kota niewychodzącego. Co do zabawek, to Rysiek w zasadzie się nie bawi... Grzechoczącą myszę walnie łapą raz i drugi, i odchodzi, po całym domu leżą swobodnie małe przedmioty, które go wcale nie interesują. Jeśli już, to on raczej ogląda przedmioty z zaciekawieniem niż wali łapą, taki typ naukowca obserwatora. Dlatego waham się, czy jest sens kupować mu drapak, bo on mało drapie (dwa razy dziennie zawiesza się na chwilę pazurkami na pufie, jak tylko powiem z wyrzutem "Rysiek!..." to odchodzi) i będzie stał w domu nieużywany mebel, tak zresztą, jak nowe posłanie... Po co leżeć w kocim kojcu skoro można leżeć na kanapie albo w pościeli! ~^^~
Thank you very much for your advice on indoor cats. As for the cat toys, Rysiek in not the entertaining type... He has the rattle mouse which he may touch once or twice with a paw and goes away, small items are scattered around the flat and he's not really interested. When something catches his eye, he rather carefully examines it with his eyes and not his paws, he is the observer type. That is why I hesitate to buy him a scratcher, because he does not scratch furniture a lot (twice a day he may hang on his claws from the footstool and when I say "Rysiek!..." he immediately gives up and leaves), so I may have another piece of unused cat furniture around, just like the catbed... Why would you sleep in a catbed when you cat use the blanket on a sofa or the bed! ~^^~

Wygląda na to, że doszliśmy z Ryśkiem do porozumienia co do harmonogramu dnia: Ryś się budzi, kiedy dzwoni budzik Roberta (około 7:00), wtedy zostaje pogłaskany i ma nasypane chrupki, i siada sobie przed oknem balkonowym i dziwi się światu. Robert wychodzi do pracy, a kot idzie spać na kocyk na kanapie. Budzi mnie między 9:00 a 10:00, i wtedy dostaje mokre jedzenie. Następnie jest czas na kilkanaście minut głaskania Rysia leżącego na moich kolanach i przenosi się na kocyk. Śpi tam do wieczora, kiedy Robert wraca z pracy i czas na zabawę "ty mnie drapiesz po brzuchu, a ja cię gryzę w palce a potem intensywnie wylizuję ugryzienia" ~^^~. Kot nieco ożywia się około 23:00, kiedy czas na wizytę w kuwecie, a potem znowu zapada w sen.
It seems that we reached some common ground with Rysiek as far as the daily schedule is concerned: Ryś wakes up with the Robert's alarm clock (around 7 am), he is cuddled a bit then and gets some dry cat food, then he sits in front of the balcony door and observes the world outside. Robert leves for work and the cat goes to sleep on the blanket on the sofa. He wakes me up between 9 am and 10 am, when I give him the canned cat food. Then there is the time for cuddles on my lap. After that he emigrates onto a blanket and stays there till evening, when Robert comes from work. Now it's time for a new play, namely "you scratch my belly and I bite your fingers, and lick them furiously" ~^^~. The cat gets a bit spirited around 11 pm, when it's time for a visit at the litterbox, and then he goes to sleep.

***

Zrobiłam drugą czapkę. Tak naprawdę chciałam wykończyć resztki jasnozielonej włóczki Hippy Wool i ciemnozielonej wełny, wzór to niby "I heart pompoms" (Karen Borrel), ale mocno modyfikowany, druty 5mm. *^v^*
Ponieważ dopiero co zrobiłam sobie czapkę jesienną, tę czapeczkę dostała Kasia, która mnie wczoraj odwiedziła. ~^^~
I knitted another hat. I just wanted to finish off the leftovers of Hippy Wool's and the dark green wool's, the pattern has been based on the I heart pompoms" (Karen Borrel) but I heavily modified it, 5mm needles. *^v^*
Because I've recently made an Autumn hat for me, I gave this one to my friend Kate who visited me last night. ~^^~

Można ją nosić również jako szyjogrzej.
You can also wear it as a neck warmer.

***

Widzieliście najnowsze wydanie Vereny, Zima 2009?
Poniższe swetry to moje faworyty, chcę je zrobić wszystkie! (No, a jakże!... ^^") Wszystkie modele do obejrzenia na Ravelry.
Have you seen the latest issue of Verena's, Winter 2009?
The following sweaters are my favourites, and I want to knit them all! (Well, of course!... ^^")
All the patterns can be seen on Ravelry.








Tuesday, October 20, 2009

O Rysiu / About Ryś

Z Ryśkiem jest sto pociech.
Na przykład, czy wyobrażacie sobie, że Ryś zrobił pierwszego wieczora przymiarkę do kuwety? *^v^* Wlazł do środka, pogrzebał w żwirku, żeby sprawdzić, jak się grzebie, przykucnął, żeby sprawdzić, czy się dobrze kuca. I wyszedł. Skorzystał z kuwety dopiero dużo później, z pełnym sukcesem.
There is much rejoicing with Ryś.
For example, imagine that he took a dry-run of the litterbox? *^v^* He went inside, dug a bit in the litter to see if it works well, he bent his legs to try the position. And left. He actually used the litter box properly later that evening.


Rysio jest przytulakiem, jakiego ziemia nie widziała! Można go wziąć na ręce w dowolnym momencie i kot od razu wtula się z całej siły w człowieka, a głowę wciska ludziowi pod brodę. Ma też inny zwyczaj - z biegu wskakuje siedzącemu człowiekowi na kolana, pędzi do samej twarzy gdzie, oparłszy przednie łapy na ramionach, obciera głową całą ludzką twarz, potem daje trzy kroki w tył i energicznie ugniata ludzki żołądek. Potem już może się wygodnie położyć i dać głaskać. ~^^~
Rysio is a cuddly animal. You can hug him anytime you want and he will immediately adhere to you with all his strength and tuck his head under your chin. He also has another habit - he runs to you and jumps on your lap, going straight towards the face, he places his paws on your shoulders and cuddles his head against your face. Then he goes three steps back and energetically kneads your belly. Then he finally can lay down comfortable and be cuddled. ~^^~

Pierwszej nocy biegał i hałasował, drugiej nocy wyciągnął wnioski do czego służy ta duża miękka powierzchnia w sypialni ^^", więc już na pół godziny przed nami leżał na łóżku i zasypiał. Spał z nami do 5 rano, kiedy to wpadł w srogi wigor zabawowy i śpiewający... A jak się Ryś rozbawi, to nie można przejść przez mieszkanie bez kota pod nogami, nawet do toalety pcha się z nami, żeby towarzyszyć. ~^^~
On the first night he was quite noisy, but on the next one he drew some conclusions as to what the big soft surface in the bedroom's for ^^", so half an hour before we went to sleep he was waiting for us on the bed, almost sound asleep. He slept with us till 5 am, when he decide it's time to play and talk... And when he is in the playful mode, you cannot just go through the flat without a cat under your steps, he even tries to accompany us in the toilet. ~^^~


Tak przy okazji mam pytanie do tych z Was, którzy mają koty niewychodzące - co takie koty robia w nocy? Śpią do samego rana? Bawią się całe noce? Co zrobić, żeby spały? ^^" Nasze poprzednie koty wychodziły swobodnie na dwór, bo mieszkaliśmy na parterze i okno było zawsze otwarte. Czyli żyłam w kompletnej nieświadomości, co robiły po nocach, a spotykałam je dopiero rano. Nie mam absolutnie doświadczenia z kotem, który nie wychodzi. Rysiek już drugą noc zasnął z nami, ale około 5 rano był już rześki i gotowy do dnia następnego, zaczął śpiewać i gadać, tuptać po mieszkaniu, zaczepiać przedmioty... A ja jestem nocnym Markiem, mogę siedzieć nad książką do 3 w nocy, ale rano spałabym najchętniej do 11:00... ~^^~
Btw, I have a question to those of you who have indoor cats - what do they do at night? Do they sleep till morning? Do they play all night? What should I do to make the cat sleep all night? ^^" Our previous cats were outdoor, because we lived in the ground floor so I had no idea what they were doing at night. So I have no experience with an indoor cat. Rysiek went to sleep with us for two nights but at 5 am was all ready for a new day, talking and purring, going around the flat, playing with things... And I'm a night owl, I can read a book in bed till 3 am, but in the morning I'd prefer to sleep till 11:00... ~^^~


Trudno jest Ryśkowi zrobić zdjęcie, bo jak tylko człowiek się do niego zbliża, natychmiast zaczyna się wdzięczyć. *^v^*
It's rather difficult to take photos of Rysiek's because if you try to get near to him he immediately starts to be cery cute and cuddly. *^v^*

Acha, i mogłoby się wydawać, że Rysiek to kula tłuszczu, ale nic bardziej błędnego! To niesamowite, ale to nabity worek mięśni. *^v^* I nie dajcie się zwieść Ryśkowym gabarytom i misiowatej postawie, wcale nie jest takim melepetą, na jakiego wygląda, chociaż bywa, że wskakuje na niskie łóżko czy kanapę z pozornie duży, trudnem. Kiedy chce, potrafi zgrabnie i bezszelestnie wskoczyć na blat kuchenny podczas przygotowywania śniadania albo na parapet między doniczki. ~^^~
Oh, and it might seem that Rysiek is a ball of fat, but nothing far from the truth! It's incredible but it's a bundle of muscles. *^v^* And don't be fool by the cat's measurements and bear-like posture, he's not such a klutz he appears to be, although he might seemingly struggle with jumping on a low bed or a sofa. When he's in a mood, he can graciously and without a sound jump on a high kitchen counter in the middle of breakfast preparations or on a window sill among the pots. ~^^~

***

Cieszy mnie, że niektórzy mają jeszcze większe koty niż Rysio, myślałam, że mnie dostał się największy... ^^"
I'm happy that some of you have cats bigger than Rysio, I thought I have the biggest cat in the world... ^^"

Dajdo, kot na razie ma nosie druty i włóczkę (na szczęście! ^^), w ogóle mało go interesują zabawki, za którymi trzeba gonić.

Kalino, dziury w drzwiach łazienkowych nie będziemy powiększać, bo Rysiek ma tak wielką kuwetę, że nie zmieściłaby się w łazience, więc stoi w przedpokoju (cała zamknięta, z drzwiczkami, pełen wypas! ^^), stąd brak konieczności wchodzenia kota tamże. Co nie znaczy, że nie próbuje, ciągle wsadza tam głowę, albo łapę, więcej się nie mieści. ~^^~ A z karmieniem kota to zupełnie inna sprawa, z ciągle biegającą po dworzu Barbi było inaczej, ale Ryśka muszę karmić tak, żeby nie zrobił się dwa razy taki, bo ruchu ma tyle co z kanapy na łóżko i z powrotem... ^^

Kruliczyco, chyba nie załączył się link w Twoim komentarzu. Mam szpulkę jedwabnych nici, ale są one koszmarnie cienkie, i nie podejmuję się robienia z nich peruki, to zajęłoby mi kilkanaście dni, nie godzin... ^^

Nougatino, Rysiek mało drapie (w porównaniu z moimi poprzednimi kotami), ale drapaczek kupię, bo czasami zawisa na pufie z pazurami. Tylko czy w ogóle będzie nim zainteresowany? Nowe posłanie kompletnie ignoruje! Co do smakołyków, to właśnie miałam na myśli odpowiednią dietę, już mam skompletowane zamówienie w sklepie zoologicznym.

Sprężyno, nawet nie zwracałam uwagi na to zaginanie palców! To pewnie w ferworze walki. *^v^*

***

Na drutach się dzieje. Kończę Irenkę i już widzę, że popełniłam pewien błąd. Nie przyszło mi do głowy, że biała włóczka będzie przezroczysta w związku z tym będę musiała podszyć sukienkę jakąś podszewką, hm...
Lada moment zaczynam sweter dla Roberta, robię super ciepły zimowy szal, ale powstaje on z grubej twardej wełny, która w dodatku występuje w kawałkach, które muszę ze sobą łączyć, więc to trwa.
Udało mi się też kupić brakujący kordonek Garden na dokończenie peruki dla lalki, więc to też powinno być lada moment zrobione.
Oczywiście przeglądam magazyny robótkowe (jest nowa Rebecca 41!) i wymyślam, co też będę dziergać, jak już skończę to, co aktualnie na drutach. *^v^*
There is a lot going on on my needles. I'm finishing Irenka dress and I can see that I've made a mistake. I didn't think about the fact that white yarn can be a bit see-through, so I'd have to add some lining..
Any minute now I'm starting a sweater for Robert, I'm still knitting the super warm Winter shawl but it's not a quick knit cause the wool I'm using is thick and rough, and it comes in pieces I have to connect while knitting.
I also managed to find the missing Garden cotton thread for doll's wig so it should be finished soon.
Of course I keep looking through the knitting patterns (new Rebecca 41 is available!) and I keep thinking what to knit next. *^v^*

Sunday, October 18, 2009

Richard P. Feynman

Na początek proszę się poczęstować czekoladowo-sernikowym ciastem, na które przepis znalazłam u Dajdy. ~^^~
First, have a piece of chocolate-cheesecake, from the recipe I found on Dajda's blog. ~^^~


Albo kromką ciepłego chleba pszenno-żytniego, prosto z mojego pieca. ^^"
Or a slice of warm wheat-rye bread, straight from my oven. ^^"


Chciałabym też podziękować Przemkowi za wyróżnienia, które tradycyjnie przekazuję wszystkim moim czytelnikom! *^v^*
I would also like to thank Przemek for the awards he gave me, I'll pass them on to all my readers! *^v^*



***

Zazdrościłam Herbatce dużego czarnego Stanisława i dużej białęj Pulpecji, no to mam! Dwa w jednym. *^v^*
I was jealous of Herbatka's big black Stanisław cat and big white Pulpecja cat, and I got what I wanted! Two in one. *^v^*


Poznajcie Richarda P. Feynmana, w skrócie Rysia.~^^~
Meet Richard P. Feynman, Ryś or Rysio in short. ~^^~


No dobra, Rysio był już Rysio jak go braliśmy, ale my aktualnie jesteśmy na etapie zachwytu książkami tego noblisty, więc takie imię dla kota jest w naszej rodzinie jak najbardziej adekwatne. ^^
Okay, Rysio has been named Rysio before we got him, but we are currently very impressed with the books of this Noble prize winner's, so such a name for the cat in our family is very acurate. ^^


Ryszard pochodzi ze schroniska w Milanówku pod Warszawą, a znalazłam go poprzez ogłoszenie adopcyjne na allegro. Tak przy okazji jak zwykle okazało się, że świat jest bardzo mały... Kiedy zadzwoniłam do pani Ani, która jest wolontariuszką zajmującą się Rysiem w schronisku, na wstępie zapytała mnie, czy mam coś wspólnego z grupą odtwarzającą historię (poznała po moim adresie mailowym), bo jej chłopak też jest w takiej grupie, nawet nam znajomej!... ~^^~
Richard comes from the animal shelter in the small town close to Warsaw, and I found him through the online adoption auction. Btw, it turned out that the world is very small... When I phoned Ania who was the volunteer caretaker for Rysio, she immediately asked me whether I had anything to do with the historical reenactment group (she knew my email address), because her boyfriend was in the similar group, the one we even know quiet well! ~^^~


Ryś ma nowy kontener, nowe miseczki, nową super hiper wielką zamkniętą z wahadłowymi drzwiami kuwetę. *^v^* Obmyślam, jakie smakołyki mu kupować, jakie zabawki, czy kupić stojak z drapakiem... Kompletnie nie wyobrażam sobie, jak można mieć dziecko, gdybym miała mieć potomka, to dopiero chciałabym mu kupować różne różności!... ~^^~
Ryś has a new carrier, new bowls, new super duper huge closed litterbox with the sliding doors. *^v^* I'm thinking about the delicacies I want to buy for him, the toys, whether to get a special cat tower with a scratcher... I absolutely cannot imagine having a baby, if I were to have a child I would like to buy millions of things for him/her!... ~^^~


Rysio jest wielki, ma ponad 7 kilo! I jedynym celem życiowym jego opiekuna jest - głaskać Rysia. ~^^~ Nigdy nie spotkałam takiego miziastego kota. Po przyniesieniu go do domu wyszedł z kontenerka i natychmiast schował się pod łóżkiem w sypialni. Ale wyszedł stamtąd po 10 minutach zjadł trochę chrupków, pozwolił wyczesać się kocią szczotką, i od tamtej pory się zaczęło... Ryś zwiedził mieszkanie (nie zmieścił się do łazienki przez otwór wycięty dla Barbi... ^^), a potem zaczął chodzić za mną krok w krok, ocierając się o nogi. Jak usiadłam, natychmiast wlazł mi na kolana, ułożył się i zaczął mruczeć. Poza tym Ryś sam się przytula - siada na kolanach i przywiera do człowieka całymi swoimi siedmioma kilogramami, a łebek wsuwa pod brodę... ~^^~ Odkrył też, że można wskoczyć na kanapę i przyłożyć się do Roberta, który akurat gra na Playstation, można w ten sposób czasami zaliczyć pogłaskanie między kolejnymi strzelankami... *^v^*
Rysio is big, over 14 pounds! And the only life task for the owner of Rysio's is to cuddle him. ~^^~ I've never met a cat so willing to be cuddled. After we brought him home he immediately hid under the bed. But he left after 10 minutes, ate some cat food, allowed me to comb him with a special cat brush and then... He visited the whole place, (couldn't fit through the hole in the bathroom door we made for Barbi... ^^), and then he started to follow me everywhere I went. When I sat down he jumped on my lap, laid down and started to purr. Ryś can also hug himself to a person - he glues all his 14 pounds against your body and tucks his head under your chin. .. ~^^~ He also discovered that when he jumps on the sofa next to Robert while he plays on his Playstation, the cat can count on the occasional cuddle in between the shootouts... *^v^*


Ryś jest gadatliwy, pomrukuje, delikatnie posykuje, miauczy, opowiada i odpowiada na zawołanie. Całą pierwszą noc przegadał, z krótkimi przerwami na sen, mam nadzieję, że wkrótce zacznie przesypiać noce, bo dziś jesteśmy trochę nieprzytomni od kocich nocnych śpiewów... Ciągle chodzi za człowiekiem, a jak człowiek się zatrzyma, to Ryś pada na podłogę i się wdzięczy, zachęcając do głaskania po brzuchu. Poza tym, jest BARDZO podobny do Barbi, prawie identycznie umaszczony, a dodatkowo wczoraj miał zły sen i obudził się z identycznym jak ona miauknięciem... To chyba było przeznaczenie. ^^
Ryś is a talkative type, he purrs, delicately hisses, meows, talks and responses when you call him. He talked the whole night, with some short intervals for sleeping, and I sincerely hope he'll get used to sleeping at night because today we are a bit dizzy after Rysio's night talking. He follows us all the time and when we stop for a moment, he goes down on the floor and puts his belly up to be cuddled. He's also VERY similar to Barbi, looks almost exactly the same and yesterday he woke up from some bad dream with the very same meowing like she used to do... It was fate obviously. ^^



***

Acha, zrobiłam czapkę na drutach, taki szybki przerywnik między innymi projektami, bo okazało się, że nie mam jesiennej czapki! Model Wurm (darmowy na Ravelry), zeszło mi ok. 1,5 motka Hippy Wool, druty 4 mm.
Oh, and I knit myself a hat, just a quick one in between other projects, when it turned out that I don't have an Auyumn hat! It's called Wurm (free on Ravelry), about 1,5 skein of Hippy Wool, 4 mm needles.

Saturday, October 17, 2009

...

Jest! *^v^*
Zaczyna się ponownie era ubrań pokrytych kocimi kudłami. ^^

Zdjęcia jutro.


It's here! *^v^*
It's the beginning of the era of cat hair on every piece of clothing again. ^^
Photos tomorrow.

Friday, October 16, 2009

Dekielek / Headcap

Specjalnie dla Iksińskiej - instrukcja obrazkowa.
Specially for Iksińska - the picture instruction of the doll's head.

Oto głowa lalki (na czole nakleiłam kawałek rzepa, żeby peruki się nie ślizgały):
Here is the head (I placed a piece of a velcro on the forehead so the wigs wouldn't slide):

Tak wygląda głowa z usuniętą pokrywką, tzw. headcap, przymocowany na magnesy:
Here is the head with the so called headcap removed, it is attached with the magnets:
Tak wygląda zdjęta górna część głowy:
Here is the headcap:

A to jest wnętrze głowy, widać: oczy (bywają kulki a bywają półówki kuli), przymocowane specjalną masą plastyczną, mamy też hak, który trzyma elastyczną linkę, biegnącą przez całą lalkę.
And here is the inside of the head, we can see: the eyes (they can be ball-shaped or half ball-shaped) kept in place with a special modeling clay, there is also a hook that keeps the elastic string going through the whole doll.

Żeby wymienić oczy, wystarczy odkleić masę przytrzymującą gałki oczne, wyjąć oczka, włożyć nowe i przykleić masę. ~^^~ A głowy się nie odkręca, tylko nasadza na szyję i przed spadnięciem zabezpiecza hakiem zaczepionym o elastyczną linkę.
In order to exchange the eyes you just remove the modeling clay, take out the eyeballs, place a pair of another eyeballs and add the modeling clay back. ~^^~ And you don't screw off the head, you just place it on the neck and prevent it from falling off with a hook attached to the elastic string.

***

A specjalnie dla Magdaleny, Kocurka i innych prawie-zarażonych lalkowym szaleństwem - kilka linków do właścicieli naprawdę pięknie wystylizowanych lalek. ~^^~
And specially for Magdalena, Kocurek and everyone else almost-sure-they-would-like-a-doll - some links to the owners who have really beautifully stylised dolls. ~^^~

Uruviel
Cleric_chan
Pii-kun
Flopium
Akino97
Colorprism
Le'ann
IloveVolks

Uwaga! Bardzo wciągające! *^v^*
Warning! Very addictive! *^v^*

***

YarnFerret, moi znajomi mają szynszyle, to strasznie niekontaktowe zwierzęta, nie dają się pogłaskać, bo natychmiast gubią futro garściami! To bardziej dziki gatunek niż domowy pupilek.
Na Paluchu jeszcze nie byliśmy, na razie wyszukaliśmy kilka ofert na allegro z domów tymczasowych.
A oczka kupiłam od osoby z forum lalkowego za 20 zł! *^v^*

Kruliczyco, jaki jedwab masz na myśli? Skąd go wezmę i w jakiej postaci? Bo wypruwanie nitek z jedwabnej tkaniny wykluczam! ~^^~

Antonino, dziękuję za link, jednak myślę, że znajdziemy kota w Warszawie lub okolicach. Chyba nie byłoby dobrym pomysłem narażać kota na samym początku znajomości na kilkusetkilometrową podróż samochodem.

Thursday, October 15, 2009

Szczerość / Sincerity

Przemku, wiem co mówiłam i teraz już sama nie wiem, może wczoraj były moje urodziny?... ~^^~


Wyobraźcie sobie, że moja mama była wczoraj w tej śnieżycy na grzybach... Nawet udało jej się zebrać spory koszyk! *^v^*
Imagine this, my mother went to pick up mushrooms yesterday in the snowstorm... She even collected a whole basket full! *^v^*

***

Szukamy kota. W związku z tym wysyłam maile do wolontariuszy zajmujących się opieką nad kotami w domach tymczasowych, w których piszę kilka zdań o nas i dlaczego chcemy zaadoptować kota. W pełni rozumiem, że ci ludzie chcą znaleźć dla zwierzaków NAJlepsze możliwe domy, więc muszą wiedzieć co nieco o potencjalnych nowych opiekunach i zadbać, żeby opiekunowie wiedzieli, co to jest kot i jak o niego zadbać. Ale jak daleko powinna sięgać moja szczerość?
We are looking for a cat. So I send emails to the volunteers taking care of the cats for adoption, in which I write a couple of sentences about us and why we want to adopt a cat. I fully understand that those people want to find THE best new homes for the animals, so they have to know a bit about new potential caretakers and make sure they know how to take care of all the cat's needs. The question is, how far should my sincerity go?

Chciałabym być szczera w 100%, dlatego piszę, że niedawno zgubiła się nam kotka i dlatego szukamy nowego zwierzaka. Jednocześnie podkreślam, że w naszych rodzinach były psy i koty do trzech pokoleń wstecz i sami mamy koty od zawsze, więc znamy się na rzeczy. Natomiast wzmianka o zagubionym kocie wywołuje pytanie o okoliczności i pouczenie o konieczności osiatkowania balkonu. I wtedy czuję się jak zbrodniarz, który zgubił kota! Wprawdzie nie stało się to podczas ucieczki z balkonu, tylko na działce, ale i tak jest mi głupio, a wolontariusz zapewne zaczyna podejrzewać, że być może nie jesteśmy zbyt dobrymi kandydatami na opiekuna, bo przecież już zgubiliśmy jednego kota...
I'd love to be 100% sincere so I write that we fairly recently lost a cat and that is the reason we want to take a new one into our home. At the same time I stress that we had cats and dogs in our families to the third generation backward, and we've had cats ever since we moved together so we know the subject quite well. But when I mention that we lost a cat it results in questions about the circumstances and the instructions about placing the net around the balcony. And then I feel like a criminal who lost a cat! Although it didn't happen in the city but when we were at the cottage, I still feel stupid and the volunteer probably starts to suspect that maybe we are not the good candidates for caretakers because we already lost one cat!...

A z drugiej strony nie umiem zataić informacji, co się stało z naszym ostatnim kotem, bo przecież nie powiem "przez ostatnie 10 lat mieliśmy kota, ale już nie mamy, yyyy..." i co? Zniknął w tajemniczych okolicznościach? Umarł? Oddaliśmy? To nie będzie prawda. Kot nam zginął, uciekł. Co nie znaczy, że następny też ucieknie, bo okoliczności i sam kot będą inne. Mam nadzieję, że wolontariusze wezmą to pod uwagę.
Ans on the other hand I cannot just hide the information what happen to our last cat, because I cannot say "we had a cat for the past 10 years but it's no longer with us, because..." and what now? Got lost in some mysterious circumstance? Died? Was given away? It all won't be true. We lost the cat, it ran away. Which doesn't mean that we oudl loose another cat in the same circumstances, because it will be a different time and different animal. I wish the volunteers understand that.

***

Wczoraj przyszły pocztą kupione okazyjnie nowe oczka dla Rori, więc na szybko zrobiłam jej sesję zdjęciową, przy okazji przymierzając nowe peruki, kapelusze i parę błękitnych oczu, które kupiłam kiedyś razem z lalką.
Yesterday I received by post the eyes I bought for Rori (it was a bargain), so I organised a quick photoshoot, taking a chance to try on the new wigs, hats I made and a pair of blue eyes I bought together with my doll.

Niebieskie oczy, biała peruka bawełniana, kapelusz Muszkietera. ~^^~
Blue eyes, white cotton wig, Musketeer hat. ~^^~




Czerwono-różowe oczy, czerwona peruka mohair'owa (kompletnie mnie poniosło, jest gigantyczna!... ^^), kapelusz Karcianego Szulera.
Red-pink eyes, red mohair wig (I went bananas with it, it's gigantic!... ^^), Cardsharp hat.




Czerwono-różowe oczy, różowa peruka (Crobidoll), kapelusz Szulera Karcianego.
Red-pink eyes, pink wig (Crobidoll), Cardsharp hat.




Ciuszki do kompletu z kapeluszami się tworzą.

I'm making the clothes to match the hats right now.