Monday, October 26, 2009

Sick

Grypa żołądkowa, czy trzeba coś dodawać?
Robert od soboty (ominęła nas świetna impreza parapetówkowa...) a ja od dzisiaj. Rysiek jeszcze się trzyma, najwyżej jego będziemy wysyłać do sklepu po wodę, butelkę 0,5 l spokojnie by dał radę przynieść! ~^^~

Stomach flu, do I need to say more?
Robert's been sick since Saturday (we missed a good flat warming party...) and I've been sick since this morning. Rysiek is still okay and we may send him to the shop to get us more water if we run out of it, he surely might carry a 0,5 l bottle! ~^^~

Przez weelend kiedy jeszcze byłam zdrowa nadrobiłam mój zimowy szal i lada dzień pokażę, co już mam, jak tylko przyjdą z Zamotane długaśne druty do szalów (szali?). Mam też kolejne dwa prawie skończone kapelusze dla lalek, pcha mnie do bycia modystką strasznie, ale jakoś nie mogę się zmobilizować, żeby przysiąść i skończyć do nich stroje, ech... ^^
Over the weekend when I was still okay I knited my Winter shawl and I may show what I've got soon when I receive the long shawl circular needles I ordered last week. I also almost finished two new dollfie hats, I'm in love with hat making but I cannot mobilise to sit down and finish the matching outfits, phew... ^^

(Piszę to wykorzystując ten chwilowy stan między jednym a kolejnym atakiem choroby...)
(I'm writing it in the meantime between one and the next flu attack...)


Na koniec anegdota zilustrowana.
Robert mówi do mnie: "Ten kot ciebie kocha, mnie nie, to twój kot."
A potem zastaję taki obrazek... ~^^~
To sum up the illustrated anegdote.
Robert says to me: "This cat loves you, not me. This is your cat."
And then I come to see this picture... ~^^~


Tu szerszy plan na dowód, że nikt Ryśka siła nie trzyma, on tak sam z siebie! *^v^*
Here is the wider angle as a proof that nobody keeps Rysiek in place with force, he's just the cudly type! *^v^*


15 comments:

  1. o matko z córką! współczuję wam tego rota!!!!! straszne obrzydlistwo!!!! a teraz sezon cholera, czekam tylko kiedy mi to pisklaki z przedszkola przywloką.....

    ReplyDelete
  2. Choroby współczuję, ale popłakalam się ze śmiechu na widok kochającego kota! :)

    ReplyDelete
  3. boski widok, czulosci niesamowite, ale cos w tym jest, ze jak czlowiek chory to kot sie przytula...

    ReplyDelete
  4. Rysiek stanowczo z Herbatkowej kociej rodziny jest - nasze też się tak czulą i do mnie i do Smoka. A grypy współczuję serdecznie, straszna franca :-/

    ReplyDelete
  5. Trzymajcie się dzielnie, to cholerstwo na szczęście przechodzi.

    A faceci na kanapie mnie rozwalili :D
    Rysiek jest prawie jak kołdra, a na pewno jak ogromny termofor, boskie *^.^*

    ReplyDelete
  6. Kurczę, taki kot trafia się raz na milion...Moja Igiełka tuli się - jak rzymska matrona - wyłącznie w łożnicy. A zasiedlenie przez nią kolan jest z jej strony aktem łaski i poświęcenia...

    ReplyDelete
  7. Przy takim przytulichu choróbsko dużo lżej się znosi;ale Rysio jest duuuży.

    ReplyDelete
  8. O raaaaju :-))))) Jaki podbrodownik! Zdrowiejcie szybko!

    ReplyDelete
  9. Dużo zdrowia i wirtualnie przeganiam to choróbsko.Rysiek jest niemożliwy.Rozczuliło mnie to zdjęcie.Pozdrawiam i przesyłam głaski dla Rysieńka:)))

    ReplyDelete
  10. bidule! współczuję serdecznie...
    Rysio jest cudny:) i jeśli tak okazuje nie- kochanie, to ciekawa jestem co wyrabia przy Tobie:)
    pozdrawiam

    ReplyDelete
  11. Rysio do schrupania:) Kurujcie się, przypadłości nie zazdroszczę:(

    ReplyDelete
  12. Z takim kotem będziecie zdrowi raz-dwa. I wysyłajcie go lepiej po napój imperialistyczny, lepiej robi na sprawy żołądkowe niż woda.

    ReplyDelete
  13. No tak... Kot w ogóle nie jest Roberta ;)

    ReplyDelete
  14. Awwwwww!!! how cute! he has made himself right at home with the both of you. i think that wonderful! Get better!

    ReplyDelete
  15. That looks really cuddly. ^^

    Hope you feel better by now!

    ReplyDelete