Sunday, June 28, 2020

Kameleon

Cofnijmy się w czasie. *^v^*
Let's go back in time. *^v^*




No, nie za bardzo w tył, chociaż na powyższym zdjęciu wyglądam jak moja babcia kiedy była w moim wieku! ^^*~~ Tylko 11 lat wstecz, do Burdy z 2009 roku. Najpierw w ogóle nie zauważyłam tej sukienki, bo nie jest ona pokazana w normalnej Burdowej sesji zdjęciowej na modelce - ten i towarzyszące jej modele oparte na tym samym kroju ułożono na płasko w stylizacje z kilkoma dodatkowymi elementami tworzącymi spójne komplety. Ale kiedy niedawno przerzucałam strony Burdy, wpadło mi w oko to czarne obramowanie z tasiemki niczym dorysowane kontury na tle z drobnych kwiatów, i już wiedziałam, że chcę ją uszyć!
Well, not very far into the past, although on the photo above I look like my grandmother did being my age! ^^*~~ Let's go back only 11 years, to the Burda from 2009. First I didn't notice this dress at all because it wasn't on a model, this pattern and a few similar were just laid flat for photos with some accessories around. But when I flipped through Burda's pages recently my attention was drawn by those black frames on the background of small colourful flowers and suddenly I knew I wanted to make this dress!




Sukienka ta to model 125 z Burdy 05/2009.
It's a pattern 125 from Burda 05/2009.




W sklepie Kameleon kupiłam kreton w niebieską łączkę i zaopatrzyłam się w kilka metrów czarnej taśmy rypsowej, do obszyć. Góra sukienki bardzo mi się podobała, ale dół już nie bardzo... Postanowiłam więc go zmienić w trapezową spódnicę z falbaną, co też uczyniłam.
I bought this cotton lawn online and also got a few metres of the thin black ribbon. I like the shirt-like top part of the dress but I didn't fancy the narrow skirt... So I decided to change it into the A-line one with a gathered flounce. 


 


Kreton jest idealny na upały, bo to cieniutka przewiewna bawełna, a koszulowy krój każdemu będzie pasował. Bufki na rękawach dodają sukience frywolności, a od kiedy mam maszynę, która automatycznie obszywa dziurki na guziki, to jak widać żadna ilość guzików mi niestraszna! *^V^*  (będą również w kolejnej sukience, także koszulowej!)
Cotton lawn is perfect for such hot weather  because it's thin and airy, and shirt-dress is a shape that fits everyone. I also like the pleats on the short sleeves, they add some frivolous character to the dress and from the moment I bought the sewing machine with an automated buttonhole stitching I no longer avoid buttons! *^V^* (they will also be in the next shirt-dress!)




Żegnam Was w tę niedzielę wyborczą i życzę wspaniałego następnego tygodnia! *^0^*~~~ Proszę trzymać za mnie kciuki, bo czuję, że wpadłam w stupor kulinarny i zupełnie nie mam pomysłu, co gotować...
Let me wish a you a wonderful next week! *^0^*~~~ Keep your fingeres crossed for me because I've been feeling devoid of culinary ideas recently and don't know what to cook...


 

Wednesday, June 24, 2020

A w Lublinie...

Takie teraz czasy, że żyjemy z dnia na dzień, no bo nie bardzo wiadomo, co się wydarzy za tydzień, za miesiąc, trudno zaplanować wakacje albo wyjazd na koncerty/targi. Kiedy przepadła nam Japonia w maju wiedzieliśmy, że jedynymi pewniakami w tym roku są dwa śluby, na które zostaliśmy zaproszeni, a pierwszy z nich odbył się w zeszły weekend, 20 czerwca. *^v^*
We live in the times when we cannot really plan anything, let it be holidays or going to a concert or fairs, we don't know what's going to happen in a week, a month. When we didn't wait for the Japan in May any more we knew that the only points in time we were looking forward to this year were two weddings, and the first one took place last weekend, on 20th June. *^v^*




Ania i Błażej postanowili pobrać się w Lublinie (obydwoje są z Warszawy) i w piątek pojechaliśmy tam, żeby towarzyszyć im w tym specjalnym dniu. Ślub był nietypowy, bo braliśmy w nim udział tylko oni i my oraz koleżanka fotograf, nie było rodziny bo takie życzenie mieli państwo młodzi, w związku z tym cały weekend był kompletnie na luzie i dokładnie o to chodziło! *^0^*
Ania and Błażej decided to have a wedding in Lublin (they're both from Warsaw) and we went there to join them on this occasion. It was unusual because they didn't want anybody at the wedding apart from me, Robert and the photographer friend, no families. In this way the whole weekend was all about relaxing and having fun, and that was the idea behind it! *^0^*


 
 


Pierwszy raz w życiu byliśmy w Lublinie i wywarł na nas jak najbardziej pozytywne wrażenie! Miasto (a przynajmniej ta część, którą udało nam się obejrzeć) jest bardzo ładne, czyste, Starówka pięknie odnowiona i zagospodarowana mnóstwem restauracji i kawiarni. Oprócz wzruszeń ślubnych (tak, panna młoda uroniła łezkę, a ja zaraz za nią... *^-^*) skupiliśmy się głównie na jedzeniu, a było na czym! W drodze do Lublina zatrzymaliśmy się w karczmie Jakubowa Izba w Rykach, gdzie nas nakarmili obficie i smakowicie, a była to dopiero zapowiedź dalszego ciągu, ponieważ...
We were in Lublin for the first time and it was a totally positive experience! The city (at least the parts we saw) was very nice, clean, the Old Town is beautifully restored and full of restaurants and cafes. Apart from the wedding ceremony, we concentrated on eating good food! First, we stopped on the way to Lubin in the Jakubowa Izba inn where we were fed great lunch, but it was only the prelude to the symphony, because...




na kolację w piątek z okazji naszej 16-stej rocznicy ślubu zaprosiliśmy przyjaciół do żydowskiej restauracji Mandragora. Wcześniej nie mieliśmy okazji spotkać się z tradycyjną kuchnią żydowską a tu ugoszczono nas prawdziwą ucztą dla oka i podniebienia!!! Gęsie pipki, wątróbka w winie i miodzie, gefilte fish z lubelskim cebularzem, pierogi smażone z czosnkiem i tymiankiem, kreplach z karpiona, kaczka z cymesem, malabi, ach!... 
on Friday we had a 16th wedding anniversary and we invited our friends to the Jewish restaurant Mandragora. We never had a chance to eat traditional Jewish food before and it turned out to be a total delight!!!




W sobotę po ślubie (Urząd Stanu Cywilnego znajduje się w samym sercu Starówki) i zdjęciach zasiedliśmy do obiadu w restauracji Niepospolita, gdzie serwują polską kuchnię z okresu II Rzeczypospolitej. Przemiły właściciel (który prowadzi stronę Przedwojenne Restauracje, Bary i Hotele) zasypywał panie komplementami a kiedy dowiedział się, że to obiad poślubny poczęstował nas bąbelkami na koszt firmy! ^^*~~ 
On Saturday after wedding (Registry Office is in the middle of the Old Town's square) and photos we went to the Niepospolita restaurant where they serve Polish food from the 1920s and 30s times. The owner was very nice, he complimented our dresses and gave us the bubbly on the house when he found out it was a wedding diner! ^^*~~




Wieczorem poszliśmy do pubu Św. Michał na piwo i kolację (jedliśmy m.in. lubelskie flaki z pulpetami i tartym żółtym serem).
In the evening we went to the Św. Michał's pub for a beer and grill, we ate for example traditional tripe with meatballs and grated cheese, characteristic of Lublin.




Za to niedzielne śniadanie zjedliśmy w podlubelskiej karczmie o nazwie Bida. Oczywiście wbrew nazwie biednie tam nie karmią, porcje są OGROMNE podane na talerzach niczym koła młyńskie (nie widać tego na zdjęciach, ale dostaliśmy do tych zestawów jeszcze dwie miednice masła i wannę ketchupu!... *^o^*) a przy tym smaczne, na miejscu wypiekają chleb, którego wielkie pajdy krojone na dwa grubaśne paluchy dostaliśmy do śniadania i można go też kupić na wynos, a miejsce jest czynne 24 godz/dobę.
And for Sunday breakfast we went to the inn called Bida (Poverty), but there was nothing poor about the food! The portions were GIGANTIC, served on the huge plates, it was tasty and they also bake their own bread that you can buy.



 ***

Żeby nie było monotematycznie, że tylko jedzenie i jedzenie, pokażę też trochę ciuchów, które na ten weekend przygotowałyśmy - ja i Anna.
Ania jest właścicielką sklepu Absynt i szyje gorsety na zamówienie, dlatego sama sobie na własny ślub uszyła gorset (którego nie widać bezpośrednio) oraz tę piękną chabrową suknię! *^V^*
To change the subject I'll show you what we prepared for this weekend as far as sewing.
Anna who has the corset shop Absynt made a corset for herself and this beautiful blue dress! *^V^*


 
 
 


Natomiast ja uszyłam trzy rzeczy, po pierwsze, luźną wygodną sukienkę jerseyową (taką "do latania" ^^*~~) którą znacie już z modelu 'A Pleat to Remember' czyli 119 z Burdy 03/2016. Odgrażałam się, że skorzystam z tego wykroju ponownie i słowa dotrzymałam, tym razem zwęziłam wykrój o 4 cm i skróciłam rękawy, materiał to jersey ze sklepu miekkie.com
I made three items, first - this loose comfy dress you may recall from the first version called 'A Pleat to Remember' , the pattern is 119 from Burda 03/2016. I promised to make another one of these and here it is! I made it 4 cm more narrow this time and shortened the sleeves. I bought this jersey online.




A na sobotę przygotowałam dla siebie taką sukienkę - góra zaczerpnięta z modelu retro 121 z Burdy 08/2019, a dół to splisowane 3 m. Bawełnę kupiłam w sklepie dresscode.pl. Z tą sukienką nie miałam większych problemów, kiedy już zrozumiałam konstrukcję dekoltu..... Jest on bowiem nieoczywisty a ja nie mam wyobraźni przestrzennej! *^0^*
For Saturday I made the following dress - chose the body part from the  retro pattern 121 from Burda 08/2019, the skirt is 3 m of fabric gathered. I bought this cotton online. I didn't have major problems with this dress when I finally understood the construction of the neckline.... *^0^*




Zrobiłam próbnik, pomagała mi Ania, która wcześniej szyła już taką sukienkę dla siebie, i metodą prób i błędów udało mi się osiągnąć sukces! Od razu powiem tym z Was, które chciałyby uszyć tę sukienkę - dekolt nie nabierze sensu, jeżeli przyjdzie Wam do głowy szyć go bez podszewki, bo dopiero doszyta odpowiednio podszewka zawija część dekoltu pod spód i tworzą się te zakładki "robiące" cały kształt sukienki wokół biustu! I dodatkowa uwaga - projekt zakłada raczej biusty od małych do średniawych, ja nie powiększałam wykroju i zmieściłam się z moim biustem na styk, Ania musiała robić dla siebie modyfikacje, gdy szyła ten model.
I made the muslin and Ania was helping me because she made this dress for helself before. Let me assure you that if you have an idea to sew this dress without the lining it won't happen because this construction is specifically designed to work with the lining, otherwise the neckline won't look like that and the pleats won't give you the final result! Also, this pattern is for the small to medium on the smaller side busts, I didn't enlarge the bust pieces and I fitted just about, Ania when she was making her version of this dress had to make adjustments for the bigger boobs.





Do kompletu, bo na ślubie lubię mieć nakrycie głowy, założyłam kapelusik który ozdobiłam w kolorach sukienki. Sam kapelutek kupiłam wiele lat temu w HM jako kapelusz dla lalki! ^^*~~
I decorated the matching minihat because I like to wear headdress to a wedding, I bought this straw hat ages ago in HM for my dolls! ^^*~~




A dla Roberta kraciaste spodnie! Tym razem zmieniłam wykrój wybierając model bez zaszewek na przodzie, model 133 z Burdy 03/2009. A mąż mi zrobił siurpryzę i w ciągu kilku ostatnich dni schudł i w sobotę spodnie okazały się na niego nieco za luźne w pasie!... Na szczęście są tak uszyte, że zwężenie ich w pasku nie stanowi problemu, zresztą sam mówił, że po tym całym objadaniu się miejsca było akurat tyle, żeby popuścić pasa i wciąż się w tych spodniach mieścić!... *^v^*
Nie mamy porządnych zdjęć spodni, bo Robert ciągle był w ruchu z aparatem... ^^*~~
For Robert I made new pair of pants! This time I didn't use the old pattern with two front pleats but a new one with the flat front, model 133 z Burdy 03/2009. And he was rude enough to loose some weight in the last few days so the trousers turned out a bit too big around the waist!... I made them the way I can make adjustments easily so no problem, and Robert said that when he ate the wedding diner he had enough room to ease off the belt a little!... *^v^*
We didn't take any decent photos of the pants' because Robert was always on the move with the camera... ^^*~~



Mistrz selfie z lustrzanki!... *^0^*
 


Jeszcze jedna rzecz, którą wykonałam na prezent ślubny - uszyłam dla nowożeńców lalki Nierozłączki. Inspiracją była strona Urban Magia, na której Kasia pokazuje tradycyjne lalki słowiańskie, która sama tworzy i tłumaczy ich symbolikę. Nierozłączki opierają się na wspólnym ramieniu i są dobrą wróżbą na przyszłe wspólne życie małżeńskie. ^^*~~
One more thing I made, namely the Inseparables dolls. These are the traditional Slavic wedding dolls that are made on one long arm which is the good omen of unity and love for the newly weds. Inspiration came from the webpage Urban Magia. ^^*~~




I taki to był nasz poprzedni weekend. A od teraz możemy kolejne rocznice ślubu obchodzić we czwórkę - my 19-go a oni 20-go czerwca! *^V^*
And that was our last weekend. Starting from next year, we can always celebrate our wedding anniversaries together the four of us, me and Robert on 19th June and Ania with Błażej on 20th June! *^V^*



Zdjęcia nasze oraz Martyny Seth Pawłowskiej.

Saturday, June 06, 2020

Rybie miłowanie



Nareszcie ciepło i można nosić letnie sukienki!!! Przedstawiam najnowszą z nich - "Miłość Karpia" (鯉の恋 czyli "Koi no koi" ^^*~~ Czy widać ogromne karpie pływające na mojej sukience?).
It's finally warm and we can wear Summer dresses!!! Let me introduce the latest "Carp's Love" dress (鯉の恋 that reads "Koi no koi" ^^*~~ Can you see the huge carps swimming on my dress?)





A wiatr będzie je nam rozwiewał!... *^o^*
And the wind will blow them up!... *^o^*




Jak zawsze magazyn Burda wydanie 05/2009 i model 123. Zmieniłam jedną rzecz, bo nie miałam elastycznej podszewki - rękawki nie są podwinięte na poszewce, tylko zebrane w pliski i wykończone tasiemką z tego samego materiału. Tkanina to single jersey 200 drukowany na zamówienie w sklepie online Cotton Bee. (mam od nich jeszcze dwa materiały już w domu i cztery w zamówieniu, przyjdą pod koniec lipca... ^^*~~). Ponieważ to jersey, pominęłam suwak na plecach, a sam model jest bardzo przyjemny i łatwy do uszycia, polecam początkującym!
As always, Burda magazine, issue 05/2009, dress 123. I changed one thing only - because I didn't have the elastic lining I skipped the bell sleeves caught underneath by the lining and just pleated them and finished with pieces of ribbon. The fabric is single jersey 200 printed with the pattern of flowers and fish I chose in the online shop Cotton Bee.(I already have two more fabrics from them at home and four ordered, to be delivered some time at the end of July... ^^*~~). Because it's jersey I skipped the zipper at the back. And I can recommend this pattern to beginners because it's nice and easy to put together!




Trudno się robi zdjęcia, kiedy jest tak mocne pełne słońce i mąż strofuje, żeby przybierać pozy!... *^w^*
It's difficult to have your photos taken in the strong full sun, with a husband that keeps telling you to strike a pose!... *^w^*




Spędzaliśmy dziś czas na spacerze robiąc zdjęcia nowej sukienki oraz jedząc lody. ^^*~~
Apart from taking photos, we were eating ice cream today during a walk. ^^*~~
 



A jutro zabieram się wreszcie za wykończenie mężowych spodni (w kratę, a jakże! ^^*~~) i zaczynam pracę nad sukienką na ślub przyjaciółki! Miłej niedzieli!
Tomorrow I have plans to finally finish the pair of trousers for Robert and to start working on the dress for my best friend's wedding! Have a great Sunday!

Monday, June 01, 2020

Kamień

Czy ja pisałam o pizzy? Chyba nie, no to napiszę.
Uprzedzam, że będzie o jedzeniu!... *^0^*
Did I write about pizza? I guess I didn't, so let's talk about it.
It will be a post about food, be advised!... *^0^*




Pizza. Jaką lubicie? 
My jesteśmy pizzowymi snobami, nie kupujemy z dostawą, bo pizza włożona do kartonu i wieziona przez nawet 10 minut jest już wystudzona i zaparzona... Robimy w domu albo jemy na miejscu w restauracji. Nasze ulubione to takie na cieniutkim cieście z małą ilością charakternych składników.
Przez długi czas Robert proponował zakup kamienia do pieczenia pizzy i wciąż się przed tym broniłam. Uważałam, że nie jest nam to potrzebne, że nie będzie gdzie go trzymać, kiedy będziemy używać piekarnika do innego pieczenia... Ale ponieważ wróciłam do regularnego pieczenia chleba stwierdziłam, że kamień przyda się też do pieczenia chrupiących bochenków (co się w pełni potwierdziło!).
Ale wracając do tematu - skoro był już kamień, to zrobiłam ciasto na pizzę neapolitańską, czyli dojrzewający 24 godziny mięciutki placek w środku cienki jak papier, z puchatym rantem. Obawiałam się, że takie ciasto będzie trudne w obróbce, ale wystarczy podsypać trochę mąki i nie ma problemu!

Pizza. What kind do you like?
We are pizza snobs, we don't buy with delivery because when it's packed in the box and travels for a few minutes it gets soggy and cold... We either make it at home or eat at a restaurant. We prefer the ones on very thin crust with a few good quality toppings.
For a long time now Robert wanted to buy the pizza stone but I wasn't too keen. I thought we didn't need it, that we wouldn't have the space to store it... But because I want back to regular bread baking I read pizza stone can be useful in baking good bread crust (and it proved right!).
But back to pizza - when we had the stone I made the Neapolitan-style 24 hour dough, thin like paper with a puffed outer rim. I was afraid the dough can be difficult to work with but no, with a generous sprinkle of flour it all went well!
The recipe and the method is on this blog.

Przepis na ciasto

Dzień 1 - wymieszać w dużej misce:
- 250g mąki pizzowej 00
- 0,5 g suchych drożdży
- 2g cukru
- 8g soli

Dodać
- 185g wody w temp. pokojowej, wymieszać porządnie.
Przykryć folią spożywczą i zostawić na 24 godziny.

Tyle pracy podczas pierwszej doby, składniki wystarczy wymieszać, nie trzeba wyrabiać!




Dzień 2 

Wyjąć ciasto na posypaną mąką stolnicę (silikonowa łopatka pomoże), podzielić na pół. Każdą z części rozciągać i składać kilka razy, uformować kulę i odłożyć do obsypanej mąką miski na 45 minut do drugiego wyrastania.

Teraz należy włożyć kamień do piekarnika, ustawić grzanie na maksymalną temperaturę (u mnie 280 stopni), kiedy piekarnik zamelduje osiągnięcie temperatury grzać kamień jeszcze 30 minut zanim zaczniemy piec pizzę.

Kamień do pieczenia pizzy wkładamy ZAWSZE do zimnego piekarnika i czyścimy, gdy już kompletnie ostygnie!!!

Kiedy kamień się nagrzeje, wyciągamy kulę ciasta, rękami formujemy placek (delikatnie rozciągamy na wierzchach dłoni, nie wałkujemy, da się to opanować!) i dodajemy wybrane nadzienie, na szuflę i do pieca na ok. 10 minut! *^v^*


Pizza bianca (ricotta z czosnkiem i chilli, mozarella, pecorino, bazylia)




Margarita i gruszka/gorgonzola, z prosciutto dodanym po upieczeniu.




Nie pytajcie, dlaczego robię kwadratowe placki, tak mi jakoś wygodniej... ^^*~~ Pizza jest przepyszna, nareszcie w domu robimy dokładnie taką pizzę jaka nam najbardziej smakuje, nie dla nas gruba buła z milionem składników. Polecam spróbować z ciastem neapolitańskim nawet jeśli nie macie kamienia, upieczone na rozgrzanej blasze też będzie smakowite!
Don't ask why I make square pizzas, it's somehow more convenient... ^^*~~ Our pizza was delicious, finally we can make at home exactly what we like, it's not our style to have thick breadroll-like pizza with millions of toppings. Even if you don't have a stone try this Neapolitan crust, it will be tasty too!

***

Tyle ciekawostek na dzisiaj, poprzedni tydzień nie był zbyt produktywny, ale udało mi się usiąść do maszyny do szycia i jestem w 3/4 nowych spodni dla Roberta! *^V^* Trzymajcie kciuki, bo teraz przede mną najbardziej przerażający element - wszycie suwaka w rozporek, brrrrr!.......
That's all for today, last week wasn't very productive but I managed to sew 3/4 of the new trousers for Robert! *^V^* Now, keep your fingers crossed because I face the biggest challenge, adding a zipper!.........




Za to w niedzielę spotkałam się z koleżanką w kawiarni na herbatę, ciacho i plotki, dawno się nie widziałyśmy, stęskniłam się za nią i za możliwością wyjścia na miasto i posiedzenia w kawiarni, ha! ^^*~~
On Sunday I met a friend at a cafe for cup of tea, cake and chat, we haven't seen each other for a long time and I really missed both her and going out to town, sitting at a coffee shop! ^^*~~