Sunday, September 27, 2015

Czas jesieni

Dzisiaj obiecany niedawno skończony sweter, ale najpierw proszę się poczęstować kawałkiem ciasta z wiśniami! ~^-^~
Today the promised recently finished sweater but first have some cherry pie please! ~^-^~




Będąc na fali pozwyklakowej wygrzebałam zalegające mi różne motki włóczek i moje sokole oko dostrzegło, że jakoś tak pasują do siebie kolorystycznie! *^v^*
I followed the Average Pullover trend and took out some of the leftover yarns which suddenly started to match and form a new project! *^v^*





Oraz co równie ważne - pasują do aktualnej pory roku. Przedstawiam Czas Jesieni.
And what's more, they match the current season. Please meet The Autumn's Time.




Włóczki, z których dziergałam to:
- jasny karmel pozostały po kardiganie Chai Latte (Yarn Art Cotton Soft 07)
- fioletowy brąz pozostały po skarpetkach Origami (Hamanaka Pure Wool 12)
- porzeczkowa czerwień pozostała po bolero Red Currant (Plymouth Yarn Baby Alpaka DK 2050)
- wiśnia pozostała po Burgundy (Ice Yarns Pure Alpaca 33115)
- jasna czerwień, która mi została sama nie pamiętam już po czym i co to za włóczka...
I used the following yarns:
- light caramel from Chai Latte (Yarn Art Cotton Soft 07)
- violet brown from Origami socks (Hamanaka Pure Wool 12)
- red currant red from Red Currant bolero (Plymouth Yarn Baby Alpaka DK 2050)
- cherry red from Burgundy (Ice Yarns Pure Alpaca 33115)
- light red from I don't remember what...




Pomysł na układ pasków wziął się z projektu Spring Lines autorstwa La Maison Rililie, ale nie opierałam się ściśle na oryginalnym kształcie swetra. Wysunęłam nos z mojej strefy komfortu i rozszerzyłam trochę pulower od talii! *^v^*
The idea for such stripes came to me from Spring Lines by La Maison Rililie, but I didn't follow her instructions for the shape of the sweater. I decided to slightly peek out from my comfort zone and widened the pullover a bit from the waistline. *^v^*




No, i pierwszy raz dziergałam kieszenie, swetry z kieszeniami są super!
For the first time I made the pockets, they're so cool!




Moja szafa jest już całkiem nieźle wypełniona własnymi produkcjami, które mogę ze sobą łatwo zestawiać - swetrowi towarzyszyła spódnica z rudego aksamitu uszyta przeze mnie milion lat temu (dziesięć...) i wydziergany cztery lata temu czerwony szal.
My wardrobe is quite filled with memades now that I can mix and match easily - this pullover was accompanied by the red velvet skirt I made ten years ago and a red cowl I knitted four years ago. 




Sweter całkiem nieźle prezentuje się również w pełnym słońcu! *^0^*
This pullover looks well in full sun too! *^0^*




Nie spodziewałam się, że po sobotniej plusze niedziela będzie taka piękna i ciepła, w sam raz na zdjęcia nowego swetra! *^v^*
I didn't expect such a great weather on Sunday after the cold and gloomy Saturday in the rain, just perfect for a new sweater's photoshoot! *^v^*




Niedzielne selfie podczas obiadu w barze Vyceska niedaleko naszego domu. ^^*~~
Sunday selfie while eating lunch in a Czech beer bar close to our house. ^^*~~




Mąż obolały po wczorajszej jeździe konnej... ~^-^~
My hubby was sore after Saturday's horse riding... ~^-^~





Tym projektem przyłączam się do akcji Joanny - WZW, czyli wykorzystanie zalegających włóczek. Bardzo mnie cieszy, że znalazłam dla nich takie praktyczne zastosowanie! *^v^*
With this pullover I joined Joanna's Use Your Leftovers knitalong. I'm very happy I found such a good use for them! *^v^*





Oraz do kampanii u Herbatki - Pogromczyni Kolorów.
Sweter jest na pewno bardzo kolorowy, ale to u mnie nie nowość, natomiast moja kolorystyczna odwaga dotyczy tu jasnego karmelu. Początkowo w jego miejsce miałam zamiar użyć ciepłego brązu, ale jak zaczęłam te motki do siebie przykładać, to ten karmel nagle wskoczył na "swoje" miejsce. *^o^* 
(Wciąż z niepokojem podchodzę do kardigana Chai Latte... ^^*~~)
Also, this is my contribution to Herbatka's - Tamer of Colours.
This pullover is definitely very colourful but that's not the only point here. My colour courage is the use of the light caramel, the shade new to me and the one I have to get used to (I'm still a bit hesitant as far as Chai Latte cardigan is concerned...). First I wanted to use light brown in this sweater but then I started to play with the skeins and suddenly this light beige went into its place amongst other colours. *^o^*




EDIT: Ten wpis bierze udział w 52 pick me up - Sunset oraz Visible Monday.
This post is part of the 52 pick me up - Sunset and Visible Monday.

Saturday, September 26, 2015

Długo i o jedzeniu

Dzisiaj będzie długo i o jedzeniu, więc zacznijmy od śniadania:
(serek biały Capri, pomidor, szczypior, bagietka, kawa, mąż sobie zrobił rano przed pracą *^-^*)




Jak tak patrzę na datę ostatniego wpisu, to widzę, że zniknęłam na dłuuugo... W tym czasie nie próżnowałam - na przykład wydziergałam jeden i trzy czwarte i jedną dziesiątą trzech różnych swetrów! *^o^*
Pierwszy pokażę lada dzień, trzeci zajmie mi trochę czasu bo plotę warkocze, natomiast co do tego środkowego... Z włóczek kupionych w ciuchlandzie wybrałam kilka najgrubszych motków i w cztery wieczory zrobiłam 70% zimowego pulowera na drutach 7 mm. Niestety, skończyła mi się włóczka a kiedy poszłam do ciuchlandu poszperać w koszu w motkami okazało się, że... kosza już nie ma i włóczek NIE BĘDZIE!!!...  No i jestem w kropce. Mogę dokupić kilka motków tej samej firmy w sklepie online w UK, ale ten sweter był atrakcyjny dlatego, że był wynikowy, z włóczki która mi się trafiła za bezcen. A kupowanie trzech motków za dwa razy tyle co cała reszta (z czego połowa kwoty to wysyłka) tę atrakcyjność znacząco obniża, duh..... Muszę pomyśleć, co z tym fantem zrobić, może znajdę w Polsce jakiś odpowiednik, na szczęście do zimy daleko!

Ochłodzenie chwilowo ochłodziło moje zapały szyciowe, ale dotarły następne materiały, które kupiłam sobie w ramach prezentu imieninowego na Etsy w Chinach, i mam nowe inspiracje i nową chęć do szycia. *^v^* (krata jest z Allegro)
Lada dzień znowu będę szyć bawełniane sukienki i płakać, że jest za zimno, żeby je nosić bez grubych rajstop i swetra. ^^ Ale kusi mnie, żeby wziąć się też za inne projekty, no i czeka już uprany kupon kraciastej wełny na drugie spodnie dla męża.




Dużo gotowałam. W zasadzie gotowałam każdego dnia, *^v^*, ale mam kilka potraw, którymi chcę się z Wami podzielić.
Na przykład, danie które mnie zachwyciło, ale nie jest dla wszystkich (Robert spróbował i podziękował) - faszerowane tuby kalmarów zapiekane w sosie paprykowym (Nigel Slater, "Kitchen Diaries II").
Nie byłabym sobą, gdybym nie miała ochoty zmodyfikować dania choćby odrobinę. ^^*~~ Nadzienie do kalmara (proporcje na 4 sztuki) składa się z garści pokruszonego jasnego chleba, kilku filetów anchovies, startej skórki z cytryny, posiekanej natki, posiekanego pomidora i kilku łyżek oliwy, i o ile takie nadzienie jest super, to nie do końca pasuje mi konsystencja rozmoczonego w soku z pomidorów chleba, zamieniłabym go na ugotowaną garść bulguru albo ryżu. 
Nadzienie upychamy w tubie kalmarów (jak zostanie, to rozsypujemy wokół tuby w naczyniu do zapiekania), i robimy sos: podsmażamy na oliwie posiekane - cebulę, chilli, 3 pomidory, czerwoną paprykę, dodajemy chlust bulionu i dusimy 15 minut. Zalewamy kalmary sosem w naczyniu do zapiekania i wstawiamy do piekarnika na ok. 40 minut/180 stopni.




Drugim daniem Nigela jest pieczona polędwiczka wieprzowa ("Kitchen Diaries II") i tu niestety jesteśmy nieco rozczarowani przepisem, bo czasami Nigel skupia się na pojedynczych smakach i wtedy danie jest płaskie.... Tak było tutaj i w sumie nawet nie wiem, co zawiodło, może moje gotowanie, więc zamierzam danie powtórzyć. 
Polędwiczkę wieprzową lekko nacinamy i nacieramy marynatą: siekane liście rozmarynu, roztarty czosnek, sól, pieprz, oliwa. Wkładamy do piekarnika - najpierw 20 minut w 220 stopniach, potem 20 minut w 180 stopniach.  
Robimy dressing - garść siekanych oliwek, sos z cytryny, oliwa. Po wyjęciu polędwiczki z piekarnika zdejmujemy ją z blaszki, w której się piekła i odstawiamy na chwilę. Odlewamy z blaszki tłuszcz, stawiamy ją na gazie i wlewamy dressing, gotując przez kilka chwil odskrobujemy wszystkie pyszne przypieczone kawałeczki mięsa i przypraw, tworząc sos (dorzuciłam jeszcze kawałek masła, żeby sos zrobił się bardziej aksamitny), którym na koniec polewamy mięso. Zjedliśmy z pak choi i bulgurem.



Na stronie sklepu arabskie.pl znalazłam przepis na moghrabieh - wielki kuskus! Dla mnie hit, mały kuskus jest taki jakiś... za mały! ^^ Może nie trafiłam jeszcze na świetny przepis z jego udziałem, ale nieczęsto z niego korzystam, a ten wielki jest bardzo smaczny. *^v^* Użyłam karczka cielęcego.



Przygotowuję też kolejny wpis z serii "Z zupą jej do twarzy" i mam dla Was na jesień kilka przepysznych zup do przetestowania! *^O^*


***

I pudełka lunchowe z ostatnich dwóch tygodni, tym razem mniej, bo mąż różnie pracował albo miał wolne, albo jadał na mieście.







I dwa pudełka odmienne, czyli przekąski do pracy na noce, niestety takie zmiany też się Robertowi zdarzają.

Wariant I
- ciasto filo z nadzieniem: drobno pokrojony kawałek upieczonego kurczaka (może być surowy, ale trzeba go najpierw usmażyć albo upiec), rozdrobniona feta, posiekana natka pietruszki, łycha jogurtu greckiego, żeby to ładnie związać, sól, pieprz, 20 minut w 180 stopniach
- do tego sos z jogurtu greckiego z tartym ząbkiem czosnku i siekaną miętą
(na deser babeczka czekoladowa z konfiturą wiśniową)




Wariant II
- ciasto francuskie z nadzieniem: pokrojone w kosteczkę i podsmażone na oliwie papryka czerwona, boczek, cebula, łycha domowego przecieru pomidorowego (akurat miałam pod ręką jeden słój, bo mi się nie zamknął podczas pasteryzacji, mogą być puszkowe ze sklepu, polecam Pudliszki), sól, pieprz, 20 minut w 180 stopniach
- do tego sos na bazie domowego przecieru pomidorowego z startym ząbkiem czosnku i kolendrą, można zamienić na inne zioła jak kto nie przepada
(na deser babeczka cynamonowa z truskawką, z tego samego ciasta, z którego niedawno piekłam placek cynamonowy ze śliwkami, wrzucałam na bloga)




A teraz idę na kanapę z herbatą, kocem i drutami, przyplątało mi się przeziębienie i czuję się trochę słabo... (stąd brak angielskiej wersji wpisu, po prostu chwilowo nie mam na to siły).
Trzymajcie się ciepło!

Friday, September 11, 2015

No więc, Zwyklak!



Tym razem obiecane zdjęcia Zwyklaka I! *^o^*
This time the promised photos of the Average Sweater I! *^o^*



Przyłączyłam się do Herbatkowej Kampanii Zwyklakowej i to jest mój pierwszy udrutek w tej zabawie. (Skoro są usztki, to mogą też być udrutki, prawda? ^^*~~ Autorką tego określenia jest YarnFerret!)
I joined Herbatka's Average Sweater Campaign and here is my first item in this KAL. It's the comfortable sweater that goes with many pieces in our wardrobe and is easy to mix and match to make a good outfit.



Przyznam, że miałam z nim trochę kłopotów... Nieczęsto noszę i nie dziergam pulowerów, więc jak doszłam do linii biustu, to okazało się, że nie mam pomysłu, co dalej dziergać... Nie wiedziałam, czy chcę taliowanie czy rozszerzanie, jak długi ma być ten sweter, ze ściągaczem czy bez... W Małym Sweterku dorobiłabym jeszcze kilka rzędów na prosto, dodałabym kilka centymetrów ściągacza i już byłby gotowy! ^^*~~
I must admit I had some problems with it... I don't often wear or knit pullovers so when I reach the bust line I had no idea what to do next... I wasn't sure whether I want to to be fitted or A-line, how long should it be, with or without the ribbing... When I knit Tiny Cardigans, I add a few cm to the length from under the bust, a few cm of the ribbing and it's done! ^^*~~



Pierwotnie próbowałam zrobić tył dłuższy od przodu, ale coś pokręciłam z ideą rzędów skróconych, bo zupełnie nieładnie mi to zaczęło wychodzić, więc trzy wieczory dziergania zostały unicestwione 10-ma minutami prucia... Zdecydowałam się więc na najprostsze wyjście - zakończenie na prosto takim samym ściegiem jak na rękawach.
My first idea was to knit the back longer than the front but I somehow messed up with the short rows and I had to frog three days of knitting and choose another solution. So I just finished the bottom of the sweater straight, using the same stitch as on the sleeves.




Mój sweterek jest wzorowany na projekcie Dessine-Moi Un Mouton, spodobał mi się strukturalny wzór który u mnie występuje tylko na paskach, niebieskie tło jest dziergane wzorem gładkim. Sam ścieg ozdobny możemy znaleźć w takich darmowych wzorach jak Broken Seed Stitch Socks albo Broken Seed Stitch Kemmekkaat, a ten ciekawy efekt powstaje, kiedy przerabiamy na przemian dwa kolory, jeden samymi prawymi oczkami a drugi (prawe,lewe) albo (lewe,prawe) w kolejnych naprzemiennych rzędach.
My pullover was inspired by the Dessine-Moi Un Mouton project, I liked the decorative stitch which I used only on the stripes, the blue background is knit in plain knit stitches. The broken seed stitch can be found in the following free designs: Broken Seed Stitch Socks or Broken Seed Stitch Kemmekkaat, this effect is achieved when you use two colours and knit rows with (k,p) or (p,k) rows alternatively.




Sam sweter jest dziergany według najprostszego możliwego schematu - od góry bezszwowo (dekoltu nawet nie wykańczałam w żaden sposób), po podziale na korpus i rękawy leciałam w dół na prosto, pod biustem ujęłam kilka oczek na talię a potem dodałam kilka na biodra. Mankiety i dolny brzeg wykończony ściegiem broken seed stitch w bazowym kolorze.
Nie wiem, czy zauważyliście, ale dla urozmaicenia prawy rękaw zrobiłam dokładnie tak samo, jak dziergałam korpus, natomiast lewy rękaw od momentu oddzielenia rękawów od korpusu zrobiłam w lustrzanym odbiciu kolorystycznym! *^v^*
My pullover has been made according to the simplest scheme - knit top down seamlessly (I didn't do anything fancy with the neckline), after I detached sleeves from the body I just knitted straight down, substracting a few stitches for a waistline and adding a few stitches for the hips. I finished the cuffs and the bottom edge with the broken seed stitch in the background colour only.
I wonder whether you noticed but I did something different with one sleeve. ^^*~~ The right sleeve is exactly like the body as far as the stripes go, but the left one has the opposite colour changes, black instead of white and vice versa! *^v^*




Dziergałam z włóczki Yarn Art Soft Cotton (bawełna/akryl, 100g/600m), w kolorach jeansu, kremu i czerni, czyli takich, które dobrze połączą się z moimi jeansowymi spódnicami i spodniami. Łącznie zużyłam 210 g włóczki, druty 2,25 mm. Bardzo przyjemna włóczka, cienka ale nawet potrafi ogrzać, sweter idealnie nadaje się na "cebulkowanie" z podkoszulkiem i kurtką czy kamizelką, a mieszankę bawełny z akrylem podejrzewam o dobrą żywotność i pierność. Czyli chyba spełniłam założenia projektu. *^o^* 
I used Yarn Art Soft Cotton (cotton/acrylic, 100g/600m) in jeans blue, cream and black, which are the colours that go well with my jeans skirts and trousers. I used 210 g of yarn in total, 2,25 mm needles. A very nice yarn, thin but can give some degree of warming, perfect for layering with some tshirt and a jacket or a vest, and I suspect this yarn will be sturdy and easy to wash. So I guess this pullover meets the campaign's expectations. *^o^*

Wednesday, September 09, 2015

No więc, Zwyklak...

Śniadanie - podstawowy posiłek dnia, więc dlaczego nie miałoby być supersmaczne i pięknie podane! *^0^*~~~
Nigel Slater proponuje szybkie danie, idealne na śniadanie albo lekki lunch - wrzucamy kromki chleba do tostera, a w tym czasie mieszamy w miseczce kilka łyżek oliwy, sok i otartą skórkę z cytryny, kilka posiekanych liści bazylii i pokruszony serek kozi (plus sól i pieprz). Obieraczką do warzyw ścinamy długie pasma cukinii, podsmażamy je na łyżce oliwy aż zmiękną i zmienią kolor, następnie wrzucamy gorącą cukinię do dressingu i delikatnie mieszamy. Rozkładamy cukinię na kromkach grillowanego chleba i volia, siadamy do stołu!
Ale... trochę poprawiłam mistrza. *^-^* Zrobiłam z tego dania coś idealnego na śniadanie, dodając jajko sadzone (jajko=śniadanie!) i plastry smażonego boczku, i wyszło coś przepysznego, bardzo polecam!
Breakfast - our basic food of the day, so it should be supertasty and served beautifully! *^0^*~~~
Nigel Slater gives us a nice dish perfect for breakfast or light lunch - grill slices of bread slightly, make a dressing: mix a couple of tablespoons of olive oil, add some lemon juice and zest, several basil leaves chopped, crumbled goat's cheese (plus salt and pepper). Using a peeler cut long strips of a courgette and fry them quickly until they change into translucent, then put them into the dressing and mix delicately. Spread the courgette onto the toasts and voila, food is served!
But... I added something from myself. *^-^* I turned it into a perfect breakfast adding fried egg and some fried bacon, yummy!




Po śniadaniu przyszło olśnienie - już wiem, dlaczego w tym roku tak bardzo zaskoczył mnie niespodziewany początek jesieni! Bo właśnie był absolutnie niespodziewany!...
Jeszcze w poniedziałek 31 sierpnia gorące słońce i trzydziestostopniowy upał prowadził mnie do biblioteki, a już w wtorek 1 września tuż po obudzeniu zobaczyłam bure chmury a na termometrze tylko 19 stopni.... Nie pamiętam, kiedy tak ostatnio było, żeby pory roku zmieniły się przez noc, jak nożem uciął. A ponieważ lato było wyjątkowo piękne, to jakoś mi się wydawało, że tak będzie i będzie afrykańska pogoda trwać, będę szyć bawełniane sukienki i biegać w nich w słońcu, w ogóle nie chciało mi się żółtych liści, grubych rajstop i nawet swetrów ani dyń mi się nie chciało... A tu proszę - mamy wrzesień, koniec wakacji!
After breakfast I had a revelation - I know why I was so surprised this year by this unexpected beginning of Autumn! Because this year it was totally unexpected!...
On Monday 31st August it was 31C and full sun when I walked to the library, and on Tuesday 1st September I woke up to 19C and grey clouds... I don't remember any such end of the Summer. Summer months this year were so hot that I almost believed it's going to be like that on and on, we'll have African heat for months more, I'll be sewing and wearing cotton dresses, and I didn't miss yellowed leaves or thick tights or even sweaters and pumpkins... And here is September, a definite end of Summer!



"Tylko bym jadł i spał. Jesień." powiedział mój mąż. I kot znienacka w kilka dni zrobił się dwa razy tak puchaty jak był przedtem. Natury nie oszukasz, dlatego ręce mi się wyciągają do czarnej herbaty z imbirem, albo mocnej marokańskiej zielonej z miętą i cukrem, do chai latte. Już mi się marzy na końcu języka pumpkin spice latte, już planuję pierogi z dynią i fetą i gęste sycące zupy. Zmieniłam wczoraj kołdrę na zimową a kot wieczorami przykleja się do jeszcze zimnego kaloryfera...
Przypomnieliśmy sobie o ciastach na deser, bo wcześniej tylko arbuz i lody. ^^*~~ A ponieważ niedawno przyjaciółka zabrała mnie do kawiarni Cupcake Corner, gdzie można wybierać między wieloma rodzajami babeczek i muffinków (a asortyment zmienia się nieco każdego dnia!), doznałam natchnienia, że ja też tak chcę! No dobrze, może nie będę codziennie piekła 20 odmian babeczek, bo nawet po jednej sztuce to byłoby strasznie dużo i kto to zje?... Ale chciałabym zainspirować się ichnimi pomysłami i spróbować odtworzyć kilka smaków. Na pierwszy ogień babeczka, która zawładnęła moim podniebieniem i bez skrupułów pożarłam aż dwie sztuki - czekoladowa muffinka z kremem z masła orzechowego. Zrobiłam według tego przepisu, idealny balans między słodyczą ciasta i słonym posmakiem orzechów. W mojej wersji do kremu użyłam serka mascarpone zamiast śmietany i masła z grubo mielonymi orzechami, bo takie lubimy najbardziej! *^v^*
"I could only eat and sleep. Autumn." said my husband. And the cat suddenly got more fluffy then before and is now twice he's size. You cannot fool the human nature, my hands reach out towards black tea with ginger, or strong green Moroccan mint tea with lots of sugar, or chai latte. On the tip of my tongue I can feel the need for pumpkin spice latte, I've been thinking about eating pumpkin and feta dumplings and thick warming soups.Last night I changed the Summer duvet to a Autumn/Winter one, the cat keeps clinging to a still cold radiator in hope for some warmth.
We remembered about the cakes for a dessert, in the Summer it was only a watermelon and ice-cream. ^^*~~ Recently my friend took me to a Cupcake Corner cafe where you can choose between many types of cupcakes and I got inspired to recreate some of their sweets at home. The first one was the chocolate muffin with peanut butter frosting which I absolutely loved and ate two of them in the cafe... I used this recipe, the result was the perfect balance between sweetness of a muffin and slightly salty frosting. I used Italian Mascarpone cheese and crunchy peanut butter.




Tydzień temu nie mogłam nawet patrzeć w stronę włóczki wełnianej, a dwa dni wstecz proszę - nie mogłam się doczekać, aż skończę bawełnianego Zwyklaka I i zabiorę się za przerabianie zapasów wyszukanych w ciuchlandzie, do którego zaglądam po wyjściu z japońskiego w poniedziałki. Poniżej łupy z trzech takich wizyt - czysta wełna albo z niewielkim dodatkiem nylonu lub mohairu, i jeden rodzynek w lewym dolnym rogu: bawełna/wiskoza/jedwab.
Last week I couldn't even look at the wool yarn and two days ago I couldn't wait to finish the cotton pullover and start the thick warm sweater from the secondhand shop treasure you can see below. Here are the three visits' finds - mainly pure wool, wool with some nylon or mohair and one real gem: the small grey skein in the left corner, cotton/viscose/silk.




Zaczynają przychodzić pocztą materiały, które sobie kupiłam w ramach imieninowego prezentu. A zaczynają przychodzić tak późno, bo kupowałam na Etsy od sprzedawców z Chin. Pierwsza paczka szła dwa tygodnie i zawierała dwie tkaniny bawełniano-lniane (taki rodzaj, z którego uszyłam Sensu i Nenufary, zresztą ten sam sprzedający) - te piękne kwiaty na ciemnym tle na pewno zaraz pójdą na maszynę i będą noszone jesienią, a błękitna łączka chyba poczeka do wiosny, chociaż nie mogę tego obiecać, bo jak mi coś przyjdzie do głowy, to zaraz usiądę, wytnę, zszyję i będę płakać, że pogoda nie pozwala na noszenie letnich sukienek... Obydwa kupony już uprane. *^v^* A w ogóle mam na warsztacie dwie już skrojone sukienki, tak więc spodziewajcie się jeszcze letnich inspiracji, spróbuję je jakoś przemycić do zdjęć pomiędzy deszczami.
I've started to get my Name's Day gifts, namely the fabrics I bought on Etsy from China. The first parcel came just after two weeks and these are the cotton/linen fabrics I already know and used (I made Sensu and Water Lillies dresses from them, that's the same seller btw). Those beautiful flowers on black background will turn into an Autumn dress and will be worn soon, and the blue meadow may wait till Spring (or may not, you know me, I'll probably sew a dress and whine about not being able to wear it with bare legs and without sweaters...) Both pieces are already washed and waiting in the sewing room. *^v^*
What's more, I have two cotton dresses already in pieces and ready to be put together, I'll try to sew them soon and show them to you in between the rainy days.




A propos Nigela Slatera, pod koniec września wychodzi jego nowa książka kucharska - The Kitchen Diaries III i jak tylko się o tym dowiedziałam, to od razu ją sobie zamówiłam w przedsprzedaży! Nie mam pierwszej "części" (chociaż to wcale nie są kolejne części istniejące tylko w zestawie, tylko cały rok prawie dzień po dniu opisany w przepisach), ale drugą czytam do poduszki miesiąc po miesiącu, dozując sobie przepisy, bo są one sezonowe, to po co miałabym czytać o truskawkach w styczniu czy pieczonej gęsi w lipcu?... I na początku października przyjedzie do mnie trzecia książka oparta na tym schemacie, już nie mogę się doczekać! I oczywiście zacznę czytać i gotować od miesiąca października. *^o^* 
A żeby nie podróżowała samotnie (też tak macie, prawda? nigdy nie kupuje się jednego motka włóczki czy jednego kuponu materiału... ^^*~~), dorzuciłam do koszyka coś jeszcze. Przez chwilę rozważałam nowego Jamiego Olivera, ale przyznaję, że trochę się nim znudziłam i muszę odpocząć od jego zbyt przewidywalnych pomysłów... Wybrałam kuchnię Środkowego Wschodu, po entuzjastycznych recenzjach i po kilku zdjęciach z wewnątrz książki, za miesiąc zobaczymy, czy dokonałam trafnego wyboru.
Speaking about Nigel Slater, at the end of September a new cookbook is going out -  The Kitchen Diaries III and as soon as I knew about it I had to order it! I don't have the first "part" (although these are not really consecutive parts that exist only in a set, each book is one year in recipes, almost day by day), but I have TKD II and I keep reading it since January, trying out the recipes (there's no point in rushing and reading ahead because the recipes are seasonal, just like the ingredients). I'll get this book at the beginning of October and I cannot wait! Of course I'm going to start reading and cooking from the October section of the book. *^o^*
But I didn't want it to travel to me from UK alone (please tell me that you do the same, adding more yarn or fabric, because you just don't buy in singles, right?... ^^*~~), so I added another book to my order. For a brief moment I considered the latest Jamie Oliver, but I must admit I got a little bored with his cooking and I want to rest from another book of predictable recipes... So I chose the Middle Eastern cuisine, reading the enthusiastic reviews and seeing some photos from the inside of the book. Next month we'll see whether I made the right choice.


Ale... ale..., kończąc już ten przydługi wstęp chciałam tylko powiedzieć, że wpadłam tu dziś przekazać, że Zwyklak I skończony, blokuje się właśnie i w weekend mam nadzieję na ładną pogodę i zdjęcia. No, to tyle chciałam powiedzieć... *^v^*
But... but... I digress, I just wanted to tell you that the Average Pullover I has been finished and is wet blocking as I write that words, I hope for nice weather and photos during the weekend.
So, yeah, that's what I wanted to tell you today... *^v^*

Friday, September 04, 2015

Złamałam się....

Powiem Wam, że się złamałam i kupiłam pierwsze dynie. 
Okay, so I gave up and bought two first pumpkins of the season.




No trudno, skoro lato sobie poszło i aura jest przeciwko mnie, to nic na to nie poradzę, jedyne, co mogę zrobić, to cieszyć się tym, co jest. Zamiast zimnego cydru naleję sobie kieliszek czerwonego wina i zjem miskę rozgrzewającej zupy z pieczonych warzyw (tak, jedliśmy ją na wczorajszą kolację i co chwilę wznosiliśmy okrzyki, jakie to pyszne! Na pewno do częstego powtarzania tej jesieni. *^O^*).
If Summer's gone and the weather is against me, I cannot do anything about that, all I can do is enjoy the time of the year. Instead of cold cider I'll pour myself a glass of red wine and I'll eat a bowl of baked vegetables soup, warming and nutritious. We had it for dinner last night and we kept shouting "what a delight!" every now and then! A definite staple for this Autumn. *^O^*


Upiekłam też pierwszy placek ze śliwkami i cynamonem, zapowiedź następnych jesiennych placków i tart z jabłkami, gruszkami, śliwkami....
I baked the first plum and cinnamon pie, the foretaste of many to come, containg apples, pears, more plums...




Kochana MaroccanMint wypożyczyła mi paczkę wykrojów retro i kiedy wczoraj wyciągnęłam je z koperty nie mogłam się doczekać, co tam znajdę ciekawego. Gazetka to niemiecki magazyn z 1953 roku, pełen artykułów, porad, przepisów, wszystko w języku dla mnie niezrozumiałym... ^^ oraz wykrojów! Dwa wzory w kopertach to modele charakterystyczne dla lat 50-tych i 40-tych.
My dear friend MaroccanMint rented me some retro patterns to use and when I got the parcel yesterday I couldn't wait to see what's inside. The magazine is a German one from 1953, containing articles, pieces of different advice, recipes, all in the language I do not speak unfortunately... ^^ and the seing patterns! The dresses in the envelopes are characteristic for the 1950's and 1940's respectively.




I mam już pierwszy typ do uszycia - rozkloszowana sukienka z kraciastej wełny, na którą materiał czeka już w moich zapasach od wiosny! Właściwie szyłam już coś podobnego, sukienkę na wesele w zeszłym roku, ale z bawełny, a teraz będę miała taki model na jesień/zimę. *^o^* Jeszcze nie wiem, czy będę się posługiwać oryginalnym wykrojem, bo muszę doczytać w jakim jest rozmiarze, czy tylko będzie piękną inspiracją. 
I already have the first idea to sew - a full dress from the checkered wool, I already have the fabric in my stash for it! I made something similar for the friends's wedding last year but from cotton, and now I could have the Autumn/Winter version. *^o^* I'm not sure yet whether I'll be able to use the exact pattern from the magazine (I must check the size it's in), or just use this dress as an inspiration.




Na koniec, niespodziewany powrót obiadów w pudełku. *^V^*
Mąż zatęsknił za nimi, więc znowu gotuję, kombinuję i ozdabiam, poniżej inspiracje z mijającego tygodnia.
To sum up, the unexpected return of the boxed lunches. *^V^*
My husband started to miss them so I've been making them again, cooking and decorating, here are the boxes from the past week, get inspired and make your lunches too.






Wednesday, September 02, 2015

Czytanie, dzierganie i niespodziewany początek jesieni...

Tak, wiem, nie każdy lubi upały. I zaraz będą dynie, i rozgrzewające gęste zupy, i kolorowe liście, i zawijanie się w szale, i spacery w deszczu w kaloszach i pod parasolem. Ale to nie fair, jeśli jednego dnia jest słońce i 30 stopni a następnego 19 stopni, wiatr i ponure chmury..... Takie gwałtowne przejście między porami roku jest dla mnie zbyt zaskakujące!
Ten czas dobrze jest uprzyjemnić sobie smakowitym deserem, na przykład zawijańcem z ciasta francuskiego i jabłka.
I know, not everybody likes Summer heat. And here come pumpkins, and thick warming soups, and colourful leaves, and wrapping in shawls, and long walks in the rain while wearing rain boots and umbrellas. But it's just not fair that yesterday it was 30 degrees C and sun, and today we have 19 degrees C, wind and grey gloomy clouds.... Such a sudden transition is too disturbing for me!
I believe you should always make such tough times more enjoyable by having something delicious to eat, like this puff pastry and apples muffin





Robi się go tak:
- z gotowego prostokąta ciasta francuskiego odcinamy kawałek o szerokości ok. 12 cm długości ok. 25 cm.
- na połowie długości rozsmarowujemy serek mascarpone, posypujemy cukrem i cynamonem
- następnie na serku układamy bardzo cienkie półplasterki jabłka (i można by dodać rodzynki)
- składamy prostokąt na pół wzdłuż dłuższego boku niczym kartkę papieru, przykrywając jabłka
- dość ciasno zwijamy w rulon i wkładamy do formy na muffinki (żeby nie rozpadło się podczas pieczenia)
- pieczemy 35 minut w 180 stopniach, po wyjęciu z piekarnika posypujemy cukrem pudrem
That's how you make it:
- from the rectangle of a puff pastry cut a piece about 12 cm wide, 25 cm long
- spread some mascarpone cheese along half of the piece, lengthwise; sprinkle some sugar and cinnamon on it
- on the cheese place some very thin half-slices of an apple (and you might add some raisins)
- fold the pastry covering the apple pieces
- now roll the pastry and place it into the muffin baking form (so it would stay in that shape while being baked)
- bake for 35 minutes in 180 degrees C, then sprinkle it with sugar


Zgłaszam się dzisiaj do Czytania i Dziergania u Maknety
It's Reading and Knitting at Makneta's today.



Mój Zwyklak I prawie skończony, wydaje mi się, że wymyśliłam, jak chcę zakończyć korpus, a czy mi to wyjdzie, to zobaczymy za dzień lub dwa.
Aktualna lektura to "Jak przestałem kochać design" Marcina Wichy, bardzo ciekawe spojrzenie na estetykę życia w Polsce przez ostatnie kilka dekad. Książka o tyle mi bliska, że zmarły ojciec głównego bohatera/autora był bardzo podobny w poglądach do mojej ukochanej babci - nienawidził prlowskiej bylejakości w każdym z jej przejawów. Czyta się błyskawicznie i przyjemnie, polecam!
My Average Pullover I is almost done, I think I know what to do with the body and we'll see if it works in a few days.
My current book is "How I stopped loving design" by Marcin Wicha. It's an interesting view on the Polish design's aesthetics of the last few decades. The author's father was very similar to my beloved grandmother - he hated the mediocrity of many aspects of life in the Socialist Poland. A well written book and a quick read.