Friday, June 21, 2019

Z zupą jej do twarzy V - lato

Witam po raz piąty znad talerza zupy! Dzisiaj o zupach zimnych, chłodzących nas w upały. *^v^* Było już o gazpacho, klasycznym polskim chłodniku i bułgarskim taratorze. Dzisiaj dalsze pomysły.
Poprzednie wpisy zupowe: I, II, III, IV.
Welcome again for the fifth time to my soup oddysey! Today let's talk about cold soups perfect for the hot days. *^v^* We already talked about gazpacho, classic Polish chłodnik and a Bulgarian tarator in the previous posts. Today more ideas.
The previous soups can be found here: I, II, III, IV.


Nie tylko pomidor i jogurt mogą być podstawą zimnej zupy na upały - a co powiecie na buraczki? *^o^* Znamy już dobrze tę zupę z buraków i bulionu, to pomysł Sophie Dahl.
Dla przypomnienia - dwa duże buraki pieczemy zawinięte w folię aluminiową przez godzinę w 200 stopniach (dziubiemy widelcem, żeby sprawdzić, czy są miękkie). Kiedy lekko przestygną, obieramy, kroimy na mniejsze kawałki i miksujemy w blenderze z dowolnym bulionem (ilość zależy od tego, jak gęstą lub rzadką zupę lubimy), garścią dymki i łychą śmietany. Dodajemy mały kieliszek wódki dla zaostrzenia smaku. I teraz modyfikacja podania - zostawiamy zupę w lodówce do schłodzenia i podajemy na zimno udekorowaną kleksem śmietany i dużą ilością pieprzu. U nas także z rukwią wodną.
Not only tomato and yoghurt can be the base for the cold Summer soup - how about beetroots? *^o^* We all know well Sophie Dahl's beets and broth soup, why don't we modify it.
To refresh you memory - bake two big beetroots for about 1 hour in 200 C (stick the fork in one to check if it's done). When they cooled a bit peel them, cut into chunks and put in the blender with some preffered broth (chicken, veggie), the amount of broth is up to you whether you like thicker or lighter consistency, also add a handfull of Spring onions and a good tablespoon of cream of your choice. Add a shot of vodka to sharpen the flavour. And now the modification - instead of eating it hot put it in the refrigerator and wait till it's cold, serve with some cream and lots of black pepper. And maybe some springs of watercress.




***

Albo taki kalafior.
Or the cauliflower.




Gotujemy go w małej ilości bulionu do miękkości, miksujemy kalafiora na gładki krem, następnie dolewamy puszkę mleka kokosowego, doprawiamy solą, pieprzem i dużą szczyptą gałki muszkatołowej, schładzamy i podajemy z lubczykiem i rzodkiewkami. Chłodnik z kalafiora smakuje jak lody kokosowe! ^^*~~
Cook it in a small amount of broth till it's done, blend it until smooth, add 1 can of coconut milk, season with salt, pepper and a generous pinch of grated nutmeg, cool down and serve with lovage leaves and radishes. It has the taste of the coconut ice cream! ^^*~~




***

W mojej ulubionej kuchni koreańskiej też mamy zupy na zimno!
In my favourite Korean kitchen there're also cold soups!




Na letnie upały Koreańczycy przygotowują prostą zupę oinaengguk 오이냉국, czyli ogórek i wodorosty z dodatkami w zimnym kwaskowym ostrym bulionie, który idealnie schładza rozgrzany organizm.

Mieszamy:
- 1,2 szkl zimnej wody
- 2 Ł sosu sojowego
- 2 Ł octu jabłkowego (w oryginale 4 Ł octu ryżowego, ale akurat nie miałam)
- 1 ł cukru
- 1 ł płatków ostrej papryki gochugaru
- 1 ł ziaren sezamu
Można wstawić do lodówki.

Kiedy bulion się przegryza, siekamy 1 ogórka w cieniutkie paseczki (jullienne), 1 dymkę w plasterki, namaczamy 1g suszonych glonów wakame w kilku łyżkach wody (ich uwodnienie zajmie ok. 10 minut).

W misce układamy posiekanego ogórka, dymkę, odsączone glony, zalewamy zimnym bulionem. Jeśli bulion nie jest wystarczająco schłodzony, można dorzucić kilka kostek lodu. Smacznego! ^^*~~

For the Summer hot days Koreans make the simple oinaengguk soup 오이냉국 that contains chopped cucumber, Spring onion and seaweeds in sour and spicy cold broth. Perfect to cool down our body.

Mix:
- 1,2 cup cold water
- 2 Ł soy sauce
- 2 Ł aple vinegar (in the recipe it says 4 Ł rice vinegar, but I didn't have it)
- 1 ł sugar
- 1 ł gochugaru hot pepper flakes
- 1 ł sesame seeds
Put it in the fridge.

When the broth is cooling down, chop julienne one cucumber, slice one Sping onion, soak in water 1 g of dry akame seaweed (it'll take about 10 minutes to make them fresh again).

Place cucumber, Spring onion and seaweed into the bowl, pour over the cold broth, if the broth isn't cold enough, you can add some ice cubes, and enjoy! ^^*~~




***


W kuchni koreańskiej jest też m.in. bogatsza w składniki zimna zupa z makaronem, kurczakiem i warzywami chogyetang 초계탕.
There is also a chicken, noodles and vegetables cold soup in Korean kitchen, called chogyetang 초계탕.



Najpierw gotujemy bulion na kurczaku z dodatkiem cebuli, dymki, imbiru i czosnku.
Następnie, kiedy kurczak będzie już miękki wyciągamy go z bulionu, studzimy i dzielimy mięso na kawałki. Do podzielonego mięsa dodajemy sos zrobiony z:
- 1 ł soli
- 1 ł cukru
- 2 Ł octu jabłkowego
- 1 Ł siekanego czosnku
- 1 Ł musztardy
- szczypty pieprzu

Bulion trzeba przecedzić i doprawić dodając:
- 2 Ł octu jabłkowego
- 1 Ł sosu sojowego
- pół łyżeczki soli
- 1 ł cukru
- 1 Ł musztardy
I schłodzić, najlepiej w zamrażarce.

Wybór warzyw zależy od naszych preferencji, u nas to:
- 1 ogórek pokrojony w plasterki
- pół kalarepki krojonej w kostkę
- siekana dymka

Gotujemy makaron - u nas gryczana soba. Przecedzamy i chłodzimy. Układamy w miseczkach.
Dokładamy po garści kurczaka i warzywa.
I zalewamy zimnym bulionem. Jeśli bulion nie jest wystarczająco schłodzony, można dorzucić kilka kostek lodu.
Smacznego! ^^*~~




First we cook a broth using the whole chicken, onion, Spring onion, ginger and garlic.
Next, when the chicken is already done, take it out, let it cool and divide into shreds. Season it with the mixture of:
- 1 tsp salt
- 1 tsp sugar
- 2 Tbsp apple vinegar
- 1 Tbsp chopped garlic
- 1 Tbsp mustard
- a pinch of pepper

Broth should be strained and seasoned with:
- 2 Tbsp apple vinegar
- 1 Tbsp soy sauce
- 1/2 tsp salt
- 1 tsp sugar
- 1 Tbsp mustard
And cool it, in the freezer preferably.

Selection of vegetables in our case:
- 1 cucumber, cut into thin slices
- 1/2 kholrabi, cut into cubes
- chopped Spring onion

Cook the noodles - barley soba in our case. Strain and cool them. Put them into bowl.
Add some chicken and vegetables.
Pour cold broth all over it all. If the broth isn't cold enough, you can add some ice cubes. Enjoy! ^^*~~


*** 

Znalazłam również przepis na japońską zimną zupę z prefektury Miyazaki -  bulion dashi z pastą miso i orzeźwiającymi dodatkami -  hiyajiru 冷や汁 ("schłodzona zupa" ^^).
I found the Japanese recipe for a cold miso flavoured soup from Miyazaki prefecture called hiyajiru 冷や汁 ("cold soup" ^^)




Zaczynamy od przygotowania dodatków:
- ogórka kroimy w plasterki, posypujemy solą, odstawiamy na 30 minut
- twarde tofu rozkruszamy w palcach na kawałki, zostawiamy na ręczniku kuchennym

Teraz pasta miso - w oryginale używa się miso jęczmiennej, ale ja mam sojową.
- 2 Ł pasty miso podgrzewamy na patelni aż się lekko podsmaży.
Zdejmujemy z patelni i mieszamy pastę miso z 2 Ł mielonego sezamu.
Następnie powstałą pastę rozprowadzamy dokładnie w 2 szkl. zimnego bulionu (rodzaj wedle gustu, u nas rybny bulion instant).
W misce układamy zimny ugotowany wcześniej ryż lub makaron pszenny somen, zalewamy bulionem, dodajemy dodatki: ogórki, tofu, siekaną dymkę. Jeśli bulion nie jest wystarczająco schłodzony, można dorzucić kilka kostek lodu.
Jeśli mamy, to także: posiekane liście shiso, pokrojoną w paski myogę (japońskie warzywo), gotowaną okrę, spotkałam się też z pomysłem dodania tuńczyka z puszki albo innej ryby o białym mięsie.



Start with toppings:
- cut cucumber into slices and add some salt, leave for about 30 minutes
- crumble some hard tofu into chunks and leave on a kitchen paper

Now miso paste - they use barley miso in the original version but I had the soy one.
- place 2 Tbsp miso paste in the pan and fry for a moment to get the smoked flavour. Remove it from the pan, mix with 2 Tbsp of ground sesame seeds.
Then add the paste into 2 cups of broth of your choice (I used instant fish dashi) and mix it well.
Put the cooked chilled rice or somen noodles into a bowl, pour the broth, add the toppings: cucumbers, tofu and chopped Spring onions. If the broth isn't cold enough, you can add some ice cubes. In Japan they also add chopped shiso leaves, cut myoga, cooked okra, I also read about adding the tuna from the can or any white flesh fish.




***

Inne chłodniki znajdziecie pod tymi linkami:
- chłodnik aszchabadzki
- klasyczny chłodnik polski
- bułgarski tarator

You will find other recipes for cold soups there:
- Aschgabat cold soup
- classic Polish cold soup
- Bulgarian tarator

Wednesday, June 19, 2019

Storm Trooper




Pogoda taka, że nic tylko szprycery wypijać i arbuzem zagryzać! *^V^*
(niedługo na blogu pojawi się garść nowych przepisów na superchłodniki, zainteresowanych ochłodzeniem zapraszam za kilka dni!)
The weather is so hot that you only want to drink spritzers and eat watermelon!  *^V^*
(soon I'll post a few recipes for cold soups on the blog so stay tuned!)

A ja skończyłam czerwoną sukienkę. I jestem z niej bardzo zadowolona bo jest dokładnie taka, jak ją sobie wymarzyłam! *^0^* Wróciłam do mojego ulubionego kształtu sukienki - dopasowana góra i rozkloszowany marszczony dół. Najchętniej nosiłabym ją do glanów i skórzanej kurtki, ale nie przy takiej pogodzie jak dzisiaj... ^^
I finished the red dress and I'm very happy because it's exactly how I wanted it to be! *^0^* I went back to my favourite silhouette - fitted top and full gathered skirt. I'd happily wear it with heavy boots and black leather jacket but not on such a hot Summer day... ^^




Wykrój kombinowany. Góra pochodzi z sukienki 128 z Burdy 08/2009 - pogłębiłam dekolt przodu a na tyle zrobiłam karczek i kontrafałdę, jak w tej sukience. Spódnica to zmarszczony prostokąt, któremu dodałam na bokach kieszenie i z lewej strony suwak. Nie ma rękawów. Materiał kupiłam w sklepie Miekkie, podlinkowałabym, ale już nie ma tego koloru, jest biały i szary.
The pattern is a mixture of ideas - top part comes from the dress 128 from Burda 08/2009, I lowered the neckline at the front and at the back I made the yoke on the shoulders and a box pleat along the spine, just like in this dress.The skirt is a big rectangle gathered, with pockets in the side seams and a zipper in the left seam. No sleeve this time.




Chciałam sprytnie pokazać, że na plecach jest karczek i kontrafałda przez środek, ale nadruk jest na tyle wzorzysty, że tego na pierwszy rzut oka nie widać. Uwierzcie mi, że ona tam jest! ^^*~~
I wanted to show the yoke and box pleat on the back but the print is so busy that you cannot see it clearly. But believe me, it's there! ^^*~~
 



A tu jeszcze zdjęcie po rocznicowej kolacji w meksykańskiej restauracji, stąd zjedzona szminka. *^v^* Jesteśmy razem już 27 lat, kiedy to zleciało?!... 
Here's the photos after our wedding anniversary diner in the Mexican restaurant, hence the eaten lipstick. *^v^* We've been together for 27 years now, how time flies!...



Monday, June 17, 2019

Przez przypadek widziałam ambasadora!

Tydzień zakręcony jak świński ogonek!
Busy week last week!





Mąż wrócił z weekendu na koniach i we wtorek poszedł na zwolnienie, jaki wirus żołądkowy. (gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego Robert siedzi na małym koniku - to hucuł, część ekipy jechała na dużych koniach, a część na hucułach, co jest bardziej historycznie poprawne jeśli mówimy o wczesnym Średniowieczu)
Husband came back from the weekend on horseback and went on sick leave, some mild stomach virus. (if you wonder why Robert is sitting on a small horse - it's a Hucul, some people from the group rode big horses and some the Huculs, which is closer to the historic accuracy if we think about early Middle Ages)








Dodatkowo upały - nie, nie, ja nie narzekam!!! Uwielbiam z całego serca, co nie znaczy, że nie umieram z gorąca tak jak wszyscy. Umieram, chociaż z błogim uśmiechem na ustach! *^0^*
 Also - the hot weather. No, I don't complain!!! I love the heat the most which doesn't mean I suffer like everyone else. I do, but with a blissful smile on my face! *^0^*




Niewiele twórczego w zeszłym tygodniu robiłam - głównie malowanie i czytanie książek, nawet gotowanie odłożyłam na kiedy indziej (mąż ugotował nam wielki gar żuru i tak go jemy od kilku dni, na przemian z arbuzem i truskawkami ^^). Trochę szyłam czerwoną sukienkę, ale nie dało się długo wysiedzieć przy maszynie, a w szczególności stać przy gorącym żelazku, a prasowanie w trakcie szycia nieodzowne. Niedużo mi już zostało, planuję skończyć tę kieckę na naszą rocznicę ślubu, która wypada w tym tygodniu. ^^*~~ Dodatkowo zaplanowałam szycie kilku rzeczy na wakacje i przez jakiś czas się miotałam, w co najpierw ręce włożyć - w te projekty wyjazdowe czy w aktualne pomysły, a może podokańczać pomysły zaczęte i zawieszone w próżni? Osiołkowi w żłoby dano... Cóż mi pozostało, pokrzepić się arbuzową lemoniadą, rozpisać na kartce plan działania i działać po kolei! *^o^*
I didn't do much creative stuff last week - I mainly painted and read books, I even skipped cooking, Robert made a huge pot of żurek soup and we kept eating it in between watermelon and strawberries  ^^. I kept working on the red dress but I couldn't stay long at the sewing machine, and with a hot iron in hand to be precise, and as you know ironing is an essential part of sewing. I don't have much to do on that dress, I hope to finish it tomorrow just in time for our wedding anniversary this week. ^^*~~ Additionally, I planed some holiday sewing and I didn't know what to start and what to work on - holiday projects or current ideas, or maybe I should finish what I already started?... Well, the only solution is to drink some watermelon lemonade, make a list and follow it one by one! *^o^*




W sobotę poszliśmy na Festiwal Kultury Japońskiej w Służewieckim Domu Kultury - od razu przyznam, że nie spędziliśmy tam za dużo czasu. Najpierw wyruszyliśmy na poszukiwanie wachlarza dla Roberta (bo nie wziął z domu...) ku stoisku JAL-a. Tam okazało się, że pan już rozdał wszystkie darmowe wachlarze i został mu jeden jedyny, który sam się wachlował. Zaczęliśmy rozmawiać o wyższości samolotów i obsługi JAL nad innymi liniami lotniczymi i tak ich chwaliliśmy (zupełnie szczerze!), że pan na koniec oddał Robertowi ten wachlarz!.... *^O^* Przy stoisku japońskiego biura podróży wypełniliśmy krótką ankietę, dostaliśmy po cukierku i pogadaliśmy chwilę z panią o wyjazdach do Japonii (przy okazji Robert zareklamował mojego bloga wakacyjnego ^^*~~).
Zrobiliśmy potem szybką rundę po stoiskach z różnościami (obejrzeliśmy m.in. oczyszczaczo-nawilżacze powietrza Panasonica i pokaz walk sumo prowadzone przez Polski Związek Sumo). A potem spotkaliśmy znajomych, kupiliśmy trochę jedzenia i zalegliśmy w cieniu na trawie.
On Saturday as every year we went to the Matsuri Japanese Culture Festival - I must admit we didn't spend a lot of time there. First we went to look for the JAL's stall to get the free fan for Robert (he forgot to take one from home...). It turned out all the fans were handed out already and the man standing there had only one left, the one he was using. We started to talk about how great the JAL's planes and services are (totally honest!) and in the end Robert got the fan!... *^O^* At the Japanese travel agency's stall we filled a small questionaire and won some candies, and also Robert advertised my holiday blog while we had a talk with a nice lady. ^^
We walked around the stalls, stopping by the Panasonic to check out the air purifiers/humidifiers, we observed some sumo fights presented by the Polish Sumo Association. Then we met friends, bought some food and sat down in the shade for the rest of time there.





Na koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia jako geishe - ja w parze z Anią, a Robert z Igorem!... *^w^*
At the end we had our photos taken as geishas - me with Ania and Robert with Igor!... *^w^*





A potem, kiedy czekaliśmy na Igora z samochodem na ławce przed domem kultury, zupełnie przypadkiem zobaczyliśmy jak na festiwal przyjechał ambasador Japonii w Polsce, pan Tsukasa Kawada! Na parking zajechała czarna limuzyna z flagą Japonii, żwawo wyskoczył z niej starszy pan w kapelutku i dziarskim krokiem pomaszerował do parku, zapewne, żeby wziąć udział w jakiejś części oficjalnej festiwalu. *^v^*
And then, when we were waiting in front of the Cultural Centre for Igor (who went to get a car) we accidentally saw the arrival of the Japanese ambassador Mr. Tsukasa Kawada! First, a big black car came, with a Japanese flag on it, then the door opened and an older gentleman jumped out of it, and walked towards the park behind the buildings, most probably to take part in some official events. *^v^*




***
#100kwiatówwkolorze
Tydzień żółtych kwiatów, no prawie. *^v^*
#100flowersincolour
The week of yellow flowers. Well, almost. *^v^*





***

Tak jak wspominałam tydzień temu, kupiłam nowy szkicownik teoretycznie na wakacje i zrobiłam w nim pierwsze testy. To SMLT Watercolour Authenticbook, 280 gsm, ma ciekawy rozmiar powiększonego A5, kartki są zszyte w środku szkicownika i można go wygodnie rozłożyć na płasko. (przy okazji dokupiłam kilka kolorów akwareli Aquarius i trzy cieniutkie pędzelki do detali ^^*~~)
As I mentioned last time, I bought a new sketchbook to use on holidays and did the first test. It's SMLT Watercolour Authenticbook, 280 gsm, it has an interesting size of enlarged A5, the pages are sewn in the middle and they can be laid flat. (I also bought some new colours of Aquarius watercolours and three thin brushed for details ^^*~~)





Moja opinia po zamalowaniu strony tytułowej - cudo! *^V^* Papier zachowuje się dokładnie tak, jak mi odpowiada, nie faluje, trzyma wodę tyle ile trzeba, ma strukturalną powierzchnię, zdecydowanie zabieram go ze sobą do Japonii!!!
Teraz jeszcze trzymajcie kciuki, żebym w ogóle znalazła chwile na malowanie, bo z tym na wakacjach krucho... Ale  tym roku zamierzam naprawdę wyluzować, ze zwiedzaniem, z pisaniem na blogu, z robieniem zdjęć, chcę po prostu odpocząć!... ^^*~~
My opinion after painting on the opening page - lovely! *^V^* Paper behaves exactly how I want it, doesn't buckle, keeps the water on its surface as long as I need, has some structural surface, I definitely take it with me to Japan!!!
Now keep your fingers crossed for me to be able to find some time for sketching and painting because as we know it's not that easy with that... But this year I have a plan to really take it slow - with sight seeing, with writing a blog, with taking photos, I just want to rest!... ^^*~~






Skoro już karp pojawił się w jednym szkicowniku, to wrzuciłam drugiego do malutkiego Hahnemuhle WatercolourBook. Wciąż coś tam maluję w tym szkicowniku, bo już go mam, nie jest tragiczny, podczas treningu przydaje się każdy kawałek papieru akwarelowego! ^^*~~ Nie obyło się bez spięcia brzegów wielkimi metalowymi klamrami...
When one koi fish appeared in one sketchbook, another one went to the tiny Hahnemuhle WatercolourBook. I keep painting in this sketchbook, I have it already and it's not totally bad so any piece of watercolour paper is handy when it comes to practise!  ^^*~~ Of course I had to catch the side with big metal clips...




I jeszcze pokażę coś, co powstało jakiś czas temu, ale najpierw musiało dotrzeć do osoby, dla której było przeznaczone. A ponieważ przesyłka już na miejscu, to nie muszę dłużej utrzymywać tych dwóch obrazków w tajemnicy! *^-^*

Kliknij, żeby powiększyć:
And one more thing, some time ago I painted something for someone, and first it had to get to that person by post. Now I can share it with you. *^-^*

Click to enlarge:





To ja teraz idę kończyć sukienkę, a Szanownym Czytelnikom życzę orzeźwiających napojów i zimnych arbuzów! *^0^*~~~
So, now I'm going to finish sewing the dress and to all my Dear Readers - have lots of refreshing drinks and cold watermelon! *^0^*~~~

Tuesday, June 11, 2019

She's a Star!

Uszyłam sukienkę. Chociaż wcale jej nie planowałam, bo to miała być bluzka, a tak naprawdę tylko prototyp bluzki do uszycia z innego materiału. *^v^*
I made a dress. Although I didn't plan it at all and it was supposed to be a blouse but really - a prototype for another blouse from a different fabric. *^v^*




No bo tak - zachciało mi się bluzki luźnej, z opadającymi na ramiona rękawami, z dużym szalowym kołnierzem. No to wzięłam wykrój na górę od sukienki z majowego numeru Burdy (wykorzystałam go niedawno w tej sukience), dorysowałam kołnierz, wyciągnęłam kawałek jerseyu i  uszyłam prototyp, widać, że nie wystarczyło mi materiału na wycięcie całego przodu i całego tyłu, musiałam dosztukować po pasie tkaniny. Wykazał on, co następuje - kołnierz wyszedł nie taki, rękawy powinny być zaszyte wyżej pod pachami, bo inaczej pokazują za dużo ciała. Sama bluzka sięgała do linii talii, czyli jako bluzka ledwo zakrywałaby mi pępek, ja nie noszę takich króciutkich topów... No i na tym etapie z tą bluzką się zatrzymałam. Ale...
So - I wanted to have a blouse with loose sleeves and big shawl-like collar. I took the pattern for the top of the dress from the May Burda's issue (I used it in the last dress), I drew the collar, took some piece of jersey and made a prototype - you can tell I had a small piece of fabric, I couldn't fit the whole front and back in one piece, I had to add a band of fabric cut in different direction. The prototype revealed the following - the collar was too small, the sleeves showed way too much on the sides and had to be sewn higher. Being based on the top part of the dress, this blouse reached the waistline so it barely covered my belly button, and I don't wear cropped tops... I stopped with this blouse at this stage. But...




Kiedy tak patrzyłam na tę bluzkę wiszącą na wieszaku nad stołem do szycia to żal mi się jej robiło, że taka ładna tkanina a ja uszyłam z niej coś, czego nie zamierzam nosić... No to pogłówkowałam i zrobiłam tak: 
- przyłapałam boki bluzki kilkoma ściegami na okrętkę 5 cm ponad początkiem bocznego szwu, dzięki czemu gołe ciało przestało mi wystawać w zbyt dużym rozcięciu. 
- narysowałam zwyczajny półokrągły podkrój szyi (z tyłu płytszy, z przodu głębszy), odcięłam kołnierz, zawinęłam brzeg podkroju szyi i doszyłam szwem obrzucającym.
- następnie dokupiłam 1 m tkaniny (w sklepie dresówka.pl), cały prostokąt podzieliłam na pół, splisowałam, na bokach dodałam kieszenie, doszyłam do dolnego brzegu bluzki. Ponieważ jest to jersey, spódnica obciążyła trochę i rozciągnęła bluzkę, dzięki czemu doszyty pasek tkaniny wypada mi teraz we właściwym miejscu, nie kończąc się ponad talią. I wyszła mi... sukienka! *^O^*
When I was looking at that blouse hanging over my sewing table I felt sorry I used such nice fabric for something I wouldn't be wearing, so I started to think what to do and I came to the following conclusions:
- I caught the fabric under the sleeves 5 cm above the beginning of the side seams with a few stitches to close the gap that was way too revealing.
- I drew a new neckline (deeper at the front, more shallow on the back), cut away the collar, folded the edge and stitched it with an elastic binding stitch.
- then I bought another 1 m of that fabric online, I divided the rectangle in two parts, pleated them, added pockets in the side seams and stitched it at the bottom edge of the blouse. Because it's jersey, the skirt pulled down the blouse a bit and the belt piece of fabric stretched a little, so now it's in the correct place and not just above my navel. And so I made... a dress! *^O^*




Pierwotnie tego materiału na spódnicy było dużo, przez 20 sekund rozważałam nawet, żeby zostawić taką długość - nietypową dla mnie, ale czemu by nie spróbować czegoś nowego. Ale popatrzyłam krytycznym okiem i zdecydowałam się obciąć spódnicę do kolan, bo tamta długość była krótsza niż "do kostek albo i dłużej", ale za długa na "dobrze pod kolano", więc cięła mi nogi w najgłupszym miejscu. No to mam moją klasyczną letnią długość i jestem z niej bardzo zadowolona. Przypadkiem z szyciowego prototypu i odrzutu wyszła mi wygodna i fajna kiecka codzienna, taka do założenia na zakupy! *^V^*
Initially the length of this skirt was very untypical for me, very long, and for 20 seconds I even thought about leaving it like that. But when I had a good look at me in the mirror I decided to cut it knee-length - it was too short to be nicely "reaching the ankles and lower" but was too long to be "below the knee", it cut my legs in the least flattering place. In this way I got the perfect comfortable everyday dress and used this nice fabric that I wanted to throw into the prototypes bin! *^V^*

A teraz pracuję na podobnym modelem, ale z zupełnie innego materiału. ^^*~~
And now I've been working on a similar dress, but from a totally different fabric. ^^*~~




***

#100kwiatówwkolorze
Wykorzystałam kilka Waszych propozycji, przyjmuję kolejne bo chyba na 100 kwiatkach się nie skończy. *^o^*
#100flowersincolour
I used some of your flower ideas, keep them coming because I feel I won't stop at 100. *^o^*









Dodatkowo wyciągnęłam malutki szkicownik Hahnemuhle WatercolourBook 9 cm x 15 cm, dedykowany do akwareli, żeby przypomnieć sobie, czy jest fajny i kupić większą wersję do malowania w Japonii w tym roku.
I niestety jestem trochę rozczarowana... Owszem, ma ładny biały kolor (dobrze się skanuje), ale jak na papier przeznaczony do akwareli (200gsm) zaskakująco szybko wciąga wodę i przez to zatrzymuje pigment, którego już po chwili nie sposób ruszyć. A powinien mieć taką cechę, że wodę utrzyma na swojej powierzchni dłużej niż nieakwarelowe papiery, właśnie po to, żeby móc po chwili ruszyć mokrym pędzlem pigment i rozetrzeć ostre brzegi koloru. No cóż, będę szukać dalej, w ostateczności sama sobie zrobię szkicownik z papierów Saunders Waterford albo Bockingford, używałam już tych dwóch marek i byłam zadowolona (niestety nie mają gotowych szkicowników).
Additionally, I dug out the tiny Hahnemuhle WatercolourBook 9 cm x 15 cm dedicated to watercolours to remind myself whether it's good or not and whether I should buy a bigger version for Japan.
And unfortunately I am a bit disappointed... Okay, it has nice white pages (good to scan), but as for the watercolours dedicated paper it gulps the water way too quickly and stops the pigment in place which is inconvenient when you want to move it around after a short moment. And it should have this characteristic to keep water on the surface longer that other non-watercolour papers, so I could work with the pigment. Well, I'll be checking other sketchbooks, as a last resort I can always buy the Saunders Waterford or Bockingford sheets of papers and make my own sketchbook, I've used both those brands before and I was happy with their behaviour.






Tyle na dzisiaj, idę teraz zrobić kawę mrożoną i poczytać książkę, od której nie mogłam się wczoraj wieczorem oderwać, kontynuację mojego ukochanego cyklu Hanny Kowalewskiej! (a jest jeszcze kolejna część!) Myślałam, że może pomysł już się przeżył, że ile można pisać o tych bohaterach, ale jednak... to klasyczny przykład "jeszcze tylko jeden rozdział" i położyłam się spać po 2-giej w nocy!.... *^0^*