Saturday, October 01, 2011

Sobota / Saturday

Yadis, niestety sukienki są już u klientki w Krakowie, poza tym, to chyba nie Twój rozmiar, tak sądzę... *^v^* Wtorkowe bento podobało się mężowi, on ma zawsze niespodziankę, bo nie widzi, co przyrządzam wieczorem, dopiero ogląda wszystko, kiedy następnego dnia otworzy pudełko. ~^^~

Cocomino, that's what I'm trying to do in the kitchen - cook with seasonal products. *^v^*

Piuma, w ogóle nie będę polemizować, bo każdy ma inny gust filmowy. Serialu, o który pytasz nie znam, my wcale nie oglądamy polskich kanałów telewizyjnych, więc na niego nie trafiłam.

Intensywnie Kreatywna, do Japonii to w ogóle nie opłaca się jechać na krótko, tak długo tam się leci... Ja mam taką sytuację, że jedyne co mnie tu trzyma to kwestia przewiezienia na taką ogromną odległość mojego kota (ja mogę malować obrazy lub szyć wszędzie, mąż pracuje na etacie, w branży, w której może znaleźć zatrudnienie na całym świecie), inne moje zobowiązania i powiązania rodzinno-towarzyskie nie są aż tak mocne. Ale napisałaś bardzo mądre słowa i będę się też ich trzymać, jeśli pozwolisz, bo rzeczywiście są ludzie, którzy do końca życia nie wiedzą, gdzie jest ich miejsce, znalezienie go to już połowa sukcesu. Dziękuję! *^v^*

***

Kiedy popadam w pojapońską (czy każdą inną) chandrę - zaczynam gotować. Zajęcie rąk w kuchni zajmuje moje myśli rzeczami konkretnymi, przyziemnymi, namacalnymi i choć na jakiś czas przegania depresje.
W piątek zrobiłam bułeczki na parze z mięsnym nadzieniem i przygotowałam nową porcję sosu mentsuyu, bo w przyszłym tygodniu chcę zrobić na kolację makaron soba na zimno i sezonowe warzywa w tempurze (ach, dynia i cukinia w tempurze są boskie! ~^^~).
When I'm in the post-Japan (or any other type) spleen - I start to cook. When my hands are busy in the kitchen, my mind is occupied with some real down-to-earth things and my depressions wanders off for a moment.
On Friday I made the steamed buns with meat filling and also prepared a new batch of mentsuyu sauce because next week I'm planning to have cold soba noodles and seasonal vegetables in tempura (oh, we love deep fried pumpkin and zucchini! ~^^~).

Dzisiejsze śniadanie to owsianka z suszonymi morelami, miodem i kwaśną śmietaną według Sophie Dahl (pozwoliłam sobie na małą modyfikację, Jamie Oliver byłby ze mnie dumny! *^v^* - morele pokroiłam w kawałeczki, zalałam na noc sokiem z pomarańczy i oprócz kawałka cynamonu dorzuciłam trzy strączki kardamonu, a jego aromat pięknie przeszedł do owoców, rano pogotowałam całą mieszankę kilka minut według przepisu).
Today's breakfast came from Sophie Dahl'a book - porridge with dried apricots, honey and sour cream (I did a little twist of my own, Jamie Oliver would be so proud of me! *^v^* - I cut the apricots in pieces and left overnight in the orange juice, with cinamon stick and my addition - three cardamon pods, its flavour perfectly added to the overall taste of apricots, and in the morning I simmered the mixture over the low heat as it was said in the recipe).

Nigdy wcześniej nie jadałam owsianki, jakie to smaczne śniadanie! I jakie daje możliwości - zamiast suszonych moreli można dodać każde owoce suszone albo świeże, śmietanę, jogurt, nawet kulkę lodów waniliowych, można ją polać miodem, konfiturą, posypać kakao, orzechami, nagle odkryłam zupełnie mi nieznaną gałąź kulinarną... ~^^~
I've never eaten porridge before, it's such a tasty breakfast! And there are so many possibilities of serving - instead of dried apricots you can add other dried of fresh fruit, you can add cream, yoghurt, even some vanilla ice-cream, you can pour over it honey, jam or sprinkle the top with cocoa or nuts, I suddenly discovered a totally new branch of cooking... ~^^~

A w ogóle nie ma na świecie przypadków i zbiegów okoliczności - właśnie kiedy tak od kilku dni pogrążałam się w mojej japońskiej depresji, w sobotę o poranku zapukał do mych drzwi listonosz - ja w piżamie, z kołtunem na głowie, z buzią pełną owsianki... - i przyniósł mi kolejne pudło japońskich smakowitości od Hiroko! *^v^*
W Japonii mogłam kręcić nosem na kolejnego pączka z nadzieniem ze słodkiej pasty fasolowej anko (no wiecie, człowiek spodziewa się, że natrafi wreszcie na konfiturę z róży albo budyń waniliowy *^v^*), tutaj witam ją w uwielbieniem (i nawet sama umiem ją sobie zrobić ~^^~).
I don't believe in any coincidences - just when I was having my Japanese spleen, on Saturday morning the postman came to my door - me in pyjamas, hair in a tangle, mouth full of porridge... - and brought me another huge box full of goodies from Hiroko! *^v^*
In Japan I could fuss over another and another bun stuffed with sweet bean paste (well, you expect to finally get the rose jam or wanilla cream *^v^*) but here I greeted them with delight (and I can even make it myself ~^^~).

Człowiek od razu inaczej się czuje, kiedy ma w domu zapasy niektórych produktów żywnościowych - w przypadku mojej babci to był ten metr kartofli i wielka beka kiszonej kapusty, w moim przypadku - kilka paczek i pudełek zupy miso (upchane w szafce!), kilka kilo mąki chlebowej (dostawa przyjedzie w poniedziałek) i 9-ciokilowy worek ryżu (do kupienia w przyszłym tygodniu).
You feel secure when you have some culinary supplies at home - in my Grandmother's case it was a sack of potatos and a huge barrel of sauerkraut, in my case - several packs of miso soup (check!), several kilos of bread flour (will be delivered on Monday) and a 9 kilo sack of rice (to be bought next week).

Na obiad podałam zupę buraczkową Sophie, moja modyfikacja: upiekłam buraki w folii z gałązkami rozmarynu (1 godzina w 190 stopniach), a Sophie je ugotowała bez przypraw. Poza tym bez zmian: zmiksowałam buraki z bulionem z kurczaka, dymką i śmietaną. (acha, zrezygnowałam z chlustu wódki z przepisu, bo po obiedzie Robert będzie prowadził samochód *^v^*).
For lunch I served Sophie's beetroot soup, my only modification was baking the beeteroots wrapped in alu foil with rosemary twigs (she boiled them plain), then I put them together with chicken stock, spring onions and some sour cream into the food processor and made a smooth soup. (oh, and I omitted a splash of vodka because Robert will be driving in the afternoon *^v^*)

A na drugie podałam kurczaka z oliwkami i fenkułem, też z przepisu Sophie (a kurczak szczęśliwy, zagrodowy, z Podlasia, kosztował swoje, więc spodziewałam się wyjątkowego smaku, i rzeczywiście był smakowity). I tu zawiodłam się na przepisie Sophie - nie zawiera on w ogóle przypraw, nawet soli i pieprzu... Ja oczywiście z nich nie zrezygnowałam, doprawiłam sos obficie lubczykiem, słodką papryką, sosem sojowym i szczyptą ostrej papryki.
Second course was chicken with olives and fennel, also from Sophie's book (chicken was a happy farm one from the East part of Poland, he was quite expensive so I expected quite a taste and it was good). And here I was disappointed with Sophie's recipe - there was absolutely no spices added, even salt and pepper was omitted... I of course added them plus some lovage, sweet paprika, a dash of soy sauce and hot paprika.

Teraz chciałoby się zalec na kanapie, z drutami w rękach, z japońskimi słodyczami w buzi i oglądać kolejne odcinki najlepszego anime jakie dotąd widziałam - Durarara! (dzieje się w Tokio, na Ikebukuro i Shinjuku) ale niestety. Po południu, depresja czy nie depresja, ubieram sukienkę, pończochy i szpilki, maluję usta czerwoną szminką a włosy zakręcam na wałki - idziemy na ślub kolegi.
Now I'd gladly lay on the sofa, with knitting needles in my hands and Japanese sweets in my mouth, and watch the best anime I've ever seen - Durarara! (the setting is Tokio, Ikebukuro and Shinjuku), but I cannot. In the afternoon, depressed on not, I put on a dress, stockings and highheels, I paint my lips red and curl my hair - we are attending a friend's wedding.

5 comments:

  1. Co do owsianki - polecam dodać starte jabłko (pod koniec gotowania), można cynamon i rodzynki, jak ktoś lubi - pyyychaaa.

    Co do zupy buraczkowej z wódką - możesz spokojnie chlustać - alkohol traci procenty podczas gotowania i potrawę można podawać nawet dzieciom.

    Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  2. A zdradzisz, gdzie zaopatrujesz się w ryż? Bo niestety ten dostępny w sklepach obraża gusta smakowe. Kiedyś udawało mi się dostać dobry ryż w delikatesach indyjskich, ale ostatnio wszystkie punkty mi poznikały z horyzontu.
    Co do gotowania bez przypraw, to jednak polecam czasem tego spróbować. Kurczak z rosołu MA smak, subtelny, ale jednak ma.

    ReplyDelete
  3. Zacznijmy od rzeczy najważniejszej... owsiance mówimy trzy razy TAK! Bardzo lubię, na słodko, na ostro, z jabłkiem, z wanilią, każdą, oby ciepłą (na zimno nie tknę). A po drugie, cieszę się, że chociaż trochę pomogłam, ale mnie wtedy też ktoś pomógł się poukładać na nowo, to niejako oddaję to, co sama dostałam w odpowiednim momencie. A po trzecie - to w tym natłoku myśli i emocji podczas pisania poprzedniego komentarza zapomniałam dodać, że Twoje Fumy stanowiły dla mnie przemiłą i bardzo interesującą lekturę.

    ReplyDelete
  4. owsiankę polecam z daktylami (ugotowane razem z owsianką), bananem (już na talerzu) i sezamem, pycha :)
    a pomysł na zupę z buraków musze koniecznie wypróbować :)

    ReplyDelete
  5. Uwazam, ze owsianka i jajka na bekonie to jeden z naprawde nielicznych dobrych wynalazkow tradycyjnej kuchni brytyjskiej. (Christmas pudding.... brrrr! Musisz jesc toto od dziecka, zeby cie nie straumatyzowalo).
    Owsianka to swietna rzecz o poranku. (Choc ja jestem leniwa i kupuje te do przygotowania blyskawicznego). Jamie Olivier gdzies zamiescil niegrzeczna wersje dla doroslych - banany (zgniesc na puree), galka muszkatolowa i shot whisky :)

    ReplyDelete