Friday, October 14, 2011

W cieniu bonsai / In the shade of bonsai

Pimposhko, dzięki! *^v^* I dziękuję za link, chociaż tym razem się nie załapiemy, bo nie planujemy jechać do Japonii w przyszłym roku, tylko za dwa lata. Ale wczytam się dokładnie i zapiszę sobie ten pomysł. ^^

MaroccanMint, mogę podesłać kurierem, ale będzie zimny, jak do Ciebie dojedzie... Wyślij męża po kurę i warzywa, i niech Ci sam ugotuje. ~^^~

Squirk, no to czekamy z niecierpliwością! ^^

Intensywnie Kreatywna, no tak, no tak, to było teoretyzowanie. *^v^* Możesz się wprosić. Ale jak Ty chcesz ten makaron jeść bez rosołu? Tak, bez niczego? Z wody? Też pyszny, zawsze wyjadam nitki podczas odcedzania. ^^
Łosiowy makaron występuje w dwóch wersjach: biały i pełnoziarnisty. ^^

E.milio, znam dwa sposoby robienia makaronu, niestety obydwa są bez proporcji, bo nauczono mnie robić go "na wyczucie" (tak jak ciasto naleśnikowe), ale chyba można dać 1 jajko na 100 g mąki, a wody według potrzeb: sposoby różnią się miejscem zagniatania - metoda mojej mamy: usypać kopczyk mąki na stolnicę, do środka wbić jajko i troszkę soli, i najpierw zagarniać mąkę na jajko i mieszać, a potem stopniowo dolewać tyle zimnej wody, ile potrzeba, żeby zrobiła się zwarta miękka kula ciasta. Metoda mojej babci: usypać kopczyk mąki w misce, a dalej tak samo, ta metoda ma tę zaletę, że nie ma po niej czyszczenia stolnicy, tylko miskę wrzuca się do zlewu, a gotowe już ciasto tylko się na stolnicy rozwałkowuje.
Ja częściej robię ciasto właśnie w misce, a potem rozwałkowuję je w maszynce do makaronu, takiej z korbką (o, coś takiego, mam ją od wieków ale nadal sprawuje się świetnie, tam nie ma się co zepsuć ^^, zresztą używam jej też zawsze, kiedy robię np.: pierogi, bo idealnie rozwałkowuje płaty ciasta), która również wycina dwa rodzaje makaronu: nitki i wstążki.

Anja, wstań z tych kolan, bo sobie pończochy podrzesz!... ~^0^~

***

Dzisiaj wyszłam z domu. I nie było to po zakupy.
Zapakowałam lalkę i aparat do torby, i mimo 7 stopni na termometrze pojechałam do parku w Wilanowie, żeby sobie przypomnieć, dlaczego zbieram te piękne lalki i co mi daje tyle przyjemności w obcowaniu z nimi.
Today I left the house. And it wasn't just for grocery shopping.
I packed a doll and a camera into a bag, and despite only 7 degrees Celsius I went to the Wilanów park, to remind myself why I collect those beautiful dolls and what brings me the pleasure of being around them.

Najpierw skierowałam się do Oranżerii, w której z okazji Japońskiego Października otwarto właśnie wystawę drzewek bonsai oraz shodō - kaligrafii wykonanej przez artystki Kaoh Tateyama i Sachiko Horii.
First I went to Orangerie, because due to the just starting Japanese October events there were two exhibitions: bonsai trees and shodō - the art of calligraphy by Kaoh Tateyama and Sachiko Horii.


Te małe drzewka wyglądają jak zabawki, ale są to żywe rośliny, które rosną i jak ich wielkie odpowiedniki poddają się zmianom pór roku, zazieleniają się i zażółcają, tracą liście albo pięknie kwitną. Zawsze myślałam, że bonsai to stosunkowo młode rośliny, a niektóre z nich miały po 20 lat a nawet 120!
Those little trees look like toys but they are alive and just as their bigger cousins they change with seasons, turning green or yellow, loosing leaves and blooming. I've always thought bonsai were the young plants and some of them were 20 years old, and even 120 years old!






Potem poszłam na spacer po parku i zrobiłam Minie kilka zdjęć. Ona miała futrzaną etolę, a mnie palce przemarzły na kość a uszy przewiało na wylot, bo nie wzięłam czapki...
Then I went for a walk around the park and took some photos pf Mina's. She had a fur stole and I got my fingers frozen and my ears almost fell off because I didn't take a hat...






9 comments:

  1. Piękne zdjęcia. Bardzo nostalgiczne i pomimo swojego minimalizmu tyle się na nich dzieje.
    Nie przepadam za lalkami,ale Twoje stylizacje i to co z nimi robisz, otwiera mnie na nowe doznania. Dziękuję :)

    ReplyDelete
  2. Mogę się jedynie podpisać pod tym, co napisała Fanaberia w sprawie lalek ;-) A bonsaie uwielbiam od zawsze, niestety brakuje mi japońskiej cierpliwości i metodyczności i mam na sumieniu kilka zamordowanych drzewek (oczywiście jako osoba hiperambitna próbowałam sama zrobić bonsai z małej sadzonki, zamiast kupić coś gotowego ;-P

    ReplyDelete
  3. Bonsai is nice.I also like it but there are not many people who like it in Japan.
    You look Japanese than real Japanese. :)

    ReplyDelete
  4. Zdjęciami bonsai wstrzeliłaś się idelanie w mój nostalgiczny nastrój. Bardzo lubię te drzewka, są dla mnie kwintesencją Japonii. Nota bene, chyba dlatego, że ostatnio pisałaś o swojej tęsknocie za tym krajem, miałam dziś smutny sen, że przebywam na japońskiej wyspie, w domku pełnym ciemnych pokoi, otoczonym wodą.
    PS do kiedy trwa wystawa bonsai w oranżerii?

    ReplyDelete
  5. Bardzo dziękuję za tak szybką odpowiedź. Widzę, że jest sporo atrakcji :)

    ReplyDelete
  6. Odpowiadając na wątpliwości w temacie rosołu i makaronu - ja jestem kluskowa - kocham makaron, pyzy, tortille, kluski wszelakie, nawet bez dodatków :)
    I znowu mnie zachwyciły lalkowe stylizacje. I ja - profanka zupełna w temacie lalek - rozumiem ciuszki, chyląc czoła przed Twoją twórczością, ale jak to jest z bucikami???!!! Kupowane?

    ReplyDelete
  7. Kupiliśmy makaron. Ślubny twierdzi, że nie mamy racji, że on jest "łosiowy" i upiera się, że to makaron "reniferowy" i... mam go ugotować w dniu, w którym będziemy odbierać klucze do nowego mieszkania, bo... będziemy mieszkać na ulicy Rogu Renifera ;)))))))))))))

    ReplyDelete
  8. Fantastyczne koronkowe pończochy ma twoja lalka. Szkoda, że takie rzeczy nie pasują żywym osobom...

    ReplyDelete
  9. Usiłowałam zrobić bonsai z moich oleandrów - niestety uznały że przekroczą półtora metra złośliwce.

    ReplyDelete