Sunday, May 26, 2013

Nie mogę

I got some injury and my right upper arm hurts a lot, apparently the reason is overloading my hand and longtime stress. I'll be having rehab for three months and I should be as good as new, at least that's what the doctor said... At the moment I cannot move my hand too much, applying ointment and icepacks, so I cannot sew big clothes (operating big pieces of cloth gives me a lot of pain), but fortunately I still can cook and knit. *^o^* I made a rhubarb pie on Friday and immersed myself in the latest book "Abundance" by Alys Fowler  about preserving food different ways. There are good basis for making our own jams, chutneys, ect, and also some really interesting recipes that I'm going to try out this season. Also, I've almost finished the Featherweight Cardigan and planning what to knit next. I think my creative mojo is slowly coming back after Winter stasis. ^^*~~

Ponieważ nie mogę szyć, gotuję. Na przykład w piątek upiekłam placek z rabarbarem i migdałami.

(Nie mogę szyć, bo zepsuła mi się prawa rączka, torebka stawowa w ramieniu postanowiła przestać dobrze działać i przy każdym ruchu boli jak diabli, najbardziej przy machaniu dużymi płachtami materiału, ale też np.: podczas pisania długopisem. Podobno nie jest to nic, czego trzy miesiące rehabilitacji nie wyprowadzą na prostą i będę jak nowa. Zrobiłam różne badania i w poniedziałek idę do ortopedy  na ostateczną konsultację, na razie według zaleceń lekarza smaruję rękę maścią, okładam lodem i ogólnie oszczędzam. Powód - przeciążenie i stres. Jak usłyszałam o trzech miesiącach rehabilitacji i pomyślałam, ile za to trzeba będzie zapłacić, to od razu ciśnienie mi skoczyło... ><)

No więc, w każdym razie, gotuję.


Placek z rabarbarem zrobiłam na kruchym spodzie, takim samym jak w tym przepisie na szarlotkę, a rabarbar (4 łodygi) pokroiłam na kawałeczki, zasypałam 1 Ł mąki kukurydzianej i 100 g cukru, wyłożyłam na podpieczony spód, posypałam płatkami migdałów i przykryłam kratką z ciasta, piekąc ok. 35 minut.

I zagłębiam się od kilku dni w najnowszą książkę Alys Fowler "Abundance", którą jestem zachwycona!


Z jednej strony, jest to idealny podręcznik dla osób zaczynających swoją przygodę z robieniem rozmaitych przetworów: suszeniem, piklowaniem, robieniem dżemów i przecierów,  itp, bo zawiera bardzo dokładne opisy procesów, proporcji marynat, czasów przetwarzania, dużo dobrych rad (nie zgodzę się tylko z deprecjonowaniem metody pasteryzowania w piekarniku, robię tak od lat i żaden słoik z dżemem mi się nie zepsuł!), kalendarze kiedy co najlepiej przetwarzać.
Dla mnie, osoby robiącej przetwory od lat, najbardziej wartościowy jest zbiór bardzo ciekawych niestandardowych przepisów, które zamierzam w tym sezonie wypróbować. Lada dzień zainauguruję sezon przetwarzania zamykając w słoikach to, co niebawem zniknie ze straganów - rabarbar. *^v^* Oczywiście podzielę się pomysłami!

Poza tym, dziergam, bo do tego nie potrzebuję ramienia, a jedynie nadgarstki. *^-^* Lada moment skończę drugi rękaw Featherweight Cardigan i będzie można zabrać się za nową robótkę, już przebieram w mojej długaśnej kolejce na Ravelry i przeglądam zapasy włóczkowe.
Wydaje mi się, że powolutku powraca mój uśpiony przez zimę zapał twórczy. ^^*~~

***
W tegotygodniowych obiadach królowały szparagi! *^o^*~~~

Wieprzowina pieczona, z winogronami, sezamem i pestkami granata; ryż z kwiatowym furikake i piklowanymi kwiatami sakury;
szparagi z truskawkami skropione sosem balsamicznym; oliwki z pestkami (zielona, kalamata, w ostrej zalewie); papryka.

Ryż z kwiatowym furikake; gari shoga; kwiat z gari shoga i liścia mitsuby;
horensou no goma-ae; jajko; szparagi; paluszki krabowe.

Makaron z sosem chilli z kolendrą i limonką, i pestkami granata; ogórek, oliwki kalamata i truskawki;
stir fry (kurczak, szparagi, papryka, sos chilli z limonką i kolendrą, czarny sezam); boczniaki smażone, z koperkiem; liście musztardowca Red Frills; pomidorki.

Ryż z wasabi furikake i marynowanymi kwiatami sakury; kiwi; kiełbaski;
tamagoyaki; szparagi z suszoną żurawiną i płatkami kopry, musztarda.

15 comments:

  1. Życzę żeby torebka u rączki (nie mylić z rączką u torebki;))nie bolała, szybko się zregenerowała i była jak nowa :)
    Pozdrawiam
    Anka

    ReplyDelete
  2. Biedna rączka, oszczędzaj ją i rehabilituj. Chodzi za mną placek z rabarbarem i jakoś nie mogę się zmobilizować, bo mi dla odmiany jakoś ostatnio kuchnia całkiem nie po drodze...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak zrobię! ^^*~~
      Ja takiego placka nie robiłam od kilku lat i zapomniałam, jaki jest pyszny! *^v^*

      Delete
  3. Joasiu, trzymam kciuki, żeby kontuzja szybko minęła. Rozumiem Cię dokładnie! A Twoje potrawy nieustająco pokazuję synowi i pouczam,co ma jeść w Japonii:) Jedzie tam na rok.Spędzi go na tokijskim uniwersytecie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Serdecznie dziękuję! ^^*~~
      Chyba zdajesz sobie sprawę, jak strasznie strasznie strasznie zazdroszczę Twojemu synowi!... Ech, ja tam jeszcze kiedyś znowu pojadę! *^-^*

      Delete
    2. Jestem pewna, że tam pojedziesz. Jestem pewna :)

      Delete
  4. Wishing you a quick recovery.

    ReplyDelete
  5. A ja to sie jeszcze zastanawiam: jak mąż dotarga te piekne benta do pracy to one nie sa juz jakos rozciapciane, sos w innej przegrodce nic powinien byc, czy cos pomieszane?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Absolutnie nie! *^v^*
      Po pierwsze, pudełko zostało specjalnie wybrane pod kątem noszenia - jest wąskie, długie i dwupoziomowe, żeby dobrze się uplasowało w wąskiej kieszeni plecaka albo w uszytej na wymiar torbie przypiętej do torby z laptopem. Ono podczas całej drogi do pracy ani razu nie leży na boku. Po drugie, górny pokład jest zamykany pokrywką z uszczelką gumową, która zapobiega rozlewaniu się. A po trzecie, staram się zawsze tak pakować potrawy, żeby były w miarę ciasno poprzytulane do siebie i żeby nie było płynnych elementów luzem (nie daję mięs w rzadkich sosach a np.: musztardę pakuję do silikonowej foremki, żeby nie rozlazła się po innych składnikach. Sos sojowy jest zabierany osobno w buteleczkę plastikową z nakrętką.).

      Delete
  6. The first one is so yummy. I would like to try it. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. The salted sakura flowers are the best! I'll try to buy more of them when we eat the first packet. *^v^*

      Delete
  7. Wspolczuje i przesylam moc pozytywnych fluidow :* Mam nadzieje, ze jak najszybciej uda sie 'cos z tym zrobic' ;)
    A ksiazka faktycznie brzmi ciekawie! Bede tu zagladac wypatrujac nowych pomyslow :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Wciąż smaruję ramię Olfenem i przykładam lodowe okłady, i jakby coś lepiej się dzieje. *^-^*
      Wokół książki Alys "chodziłam" od kilku miesięcy, odkąd zapowiedzieli jej wydanie, a potem była w wyższej cenie, a potem nagle cena promocyjna, a ponieważ akurat skończyło nam się masło orzechowe kupowane na Amazonie, to od razu wiedziałam, co wrzucę do koszyka oprócz masła, żeby uzbierało się to 25 funtów do darmowej wysyłki do Polski! *^v^*~~~

      Delete