Sunday, January 25, 2009

Jak mieszkać / How to live

Niedawny wpis Kath na temat urządzania mieszkań skłonił mnie do rozmyślań nad tym, jak ja chciałabym urządzić moje wymarzone mieszkanie, w jakim otoczeniu chciałabym spędzać noce i dnie. Temat tym bardziej jest na czasie, ponieważ jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem za około dwa miesiące przeprowadzimy się do nowego mieszkania.
The recent blog post by Kath inspired me to think about how I would like to decorate my dream apartment, in which surroundings I would like to spend my days and nights. The subject is even more interesting when you think about the new flat we'll be moving into in about two months.

Mieszkanie to, poza oczywistą zaletą, że jest, i jest za darmo, ma kilka wad i cech, które determinują, jak zostanie urządzone. Po pierwsze, jest nieduże, a mieści trzy pokoje, przedpokój, kuchnię i łazienkę, co od razu powoduje, że wszystkie pomieszczenia są niewielkie, a łazienka wręcz mikroskopijna. Dlatego, żeby je optycznie otworzyć i rozświetlić, zamierzamy wszystkie ściany wygładzić i pomalować na biało a na podłodze w pokojach położyć jasną deskę (i żadnych dywanów).
The flat, apart from the obvious advantage of being available and free, has some disadvantages that determine how it should be organized.
First, it's small and it contains three rooms, an anteroom, a kitchen and a bathroom, which makes all the rooms small and the bathroom - even smaller. That is why in order to make them look bigger we are going to smooth all the walls and paint them white, and lay a light wooden floor (and no carpets!).

Po drugie, mieszkanie ma pewien układ pomieszczeń, którym nie można za bardzo pożonglować oraz dwie wbudowane szafy, które na pewno zostaną bez zmian. Chcemy pozbyć się dwóch par drzwi i zostawić otwarte wejścia do kuchni i pokoju dziennego, a dodatkowo usuniemy część ściany między kuchnią a pokojem dziennym (całej się nie da, bo jest pion), co zwiększy powierzchnię kuchni o możliwość machnięcia łokciem bez zawadzania o ścianę. *^v^*
Second, this flat has a certain room arrangement which cannot be changed and two built-in wardrobes which we will definitely leave there. We want to get rid of two doors and leave the doorways to kitchen and living room open. Additionally we want to remove part of the wall between the kitchen/living area which should add just enough space so I could swing my hand in the kitchen and not hit the opposite wall with my elbow. *^v^*

Po trzecie, w kwestii samego urządzania mieszkania muszę wziąć pod uwagę kilka czynników, jak np.: to, że nie mieszkam sama, a z mężem, i to nie takim, co to mu wszystko jedno, jakie ma w domu meble, byle była wygodna kanapa przed telewizorem. =^v^= Robert ma swoje konkretne pomysły na urządzenie naszego przyszłego gniazdka i obydwoje musimy iść na pewne kompromisy (to jedyna rzecz, jakiej zazdroszczę singlom ^^).
Poza tym, to nie dom na wsi tylko mieszkanie w mieście, w starej kamienicy, i to też od razu narzuca pewien styl i dobór wyposażenia, bo głupio by w nim wyglądały zarówno wielkie gdańskie szafy fornirowane na ciemną wiśnię jak i zgrzebne, stylizowane na chłopskie, ławy z nieheblowanych desek. ^^
Third, in case of the furniture choice and arrangement, I have to take into consideration several factors, like: I don't live alone but with my husband, and he really does care about the decor of the apartment. Robert has some specific ideas about our flat and both of us have to make some compromises (that's the only thing I envy of single people ^^).
And of course it's not a house in the countryside, just a flat in an old apartment house in the city, so it automatically defines some style and the choice of furniture, because it would look silly with huge dark wooden cupboards (the so called Gdańsk style), or with some almost-village-style raw wood stools. ^^

A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze moja wewnętrzna sprzeczność - z jednej strony kusi mnie skandynawski (Bożenko, jak to jest z tymi skandynawskimi mieszkaniami? Proszę nam przybliżyć temat a najlepiej obfotografować swoje mieszkanie! *^v^*) albo wręcz japoński minimalizm, czerń, biel i błękit, puste przestrzenie, duża metalowa misa z białą świecą na środku drewnianego stołu, stal i surowe drewno w kuchni, szare lniane zasłony, całe życie schowane we wbudowanych szafach. (No, to oczywiście japoński minimalizm z czasów Szogunatu, obecnie Japończycy mieszkają w mieszkankach wielkości pudełka od zapałek i mają okropny bałagan, bo wszędzie leżą rzeczy, które już im się nigdzie nie mieszczą. ^^).
Add to this my inner contradiction - on one hand I am tempted by the Scandinavian or even Japanese minimalism, black, white and blue, empty spaces, big tin bowl with a single white candle in the middle of a big wooden table, steel and raw wood in the kitchen, grey linen curtains, whole life hidden in the built-in wardrobes. (Of course I'm talking about the Japanese houses from the Shogunate period, not today, when people have flats the size of a matchbox and things are everywhere because they have no space to hide them. ^^)

A z drugiej strony moje serce wyje do miękkich wielkich kanap i szezlongów, zabytkowych kredensów i żarninier, patchworkowych kap, poduszek, serwetek, zadrostek, szmatek, bibelotów, świeczników, lalek z gałganków, ludowych świątków, obdrapanych z farby metalowych puszek wypełnionych milionem drobiazgów, wzorów i kolorów niczym w marokańskiej willi. I kompletnie nie wiem, na co się zdecydować!...
And on the other hand my heart cries after the big comfy sofas and chaise longues, antique cupboards and jardinières, patchwork bedspreads, cushions, doilies, crocheted kitchen curtains, knick-knacks, village saints made in wood, old metal cans filled with millions of this and that, patterns and colours straight form the Moroccan house.
And I have no idea what to choose!...

Na razie będę musiała znaleźć jakiś złoty środek, bo trochę tych bibelotów jednak i się nazbierało, ale nie chciałabym nowego mieszkania zagracić tak, jak jest zagracone obecne. A jednak pamiętam, jak kiedyś odwiedził nas nasz agent ubezpieczeniowy i powiedział, że większość mieszkań, które odwiedza, są jak z katalogu o wnętrzach, ale u nas czuje się, że to dom zamieszkany przez prawdziwych ludzi. Czyli może nie jest z nami aż tak źle. ^^
I'll have to find some in-between solution because I have some of those knick-knacks already, but I really don't want to pack the new flat with stuff, like I did here. On the other hand I remember once when our insurance agent came with a new policy to sign, he said that he visits many houses and they are usually like from the catalog, and ours has a homely feeling, that there are real people living here. So maybe it's not as bad as I thought. ^^

Na koniec bardzo inspirujący cytat z właśnie przeczytanej przeze mnie autobiografii Krystyny Sienkiewicz "Haftowane gałgany".
Dziewczyny kochane!
Piszę do Was ze świdrzańskiego strychu. Żałuję bardzo, że nie mam takiego zawodu, który pozwoliłby mi na prawdziwe zajęcia domowe. Od razu oczywiście przychodzą mi do głowy tylko przyjemne czynności, bez czarnej prozy. Do takich zaliczam gotowanie specjałków, pastowanie podłogi, haftowanie oraz dekorowanie mieszkania. Urządzanie i ozdabianie moich pieleszy tak, aby różniły się one od innych. Wystarczy, że jesteśmy stłoczeni w identycznych wieżowcach, że dochodzimy do swoich mieszkań podobnymi korytarzami. Przeinaczmy więc nasz dom w myśl mojej dewizy: "człowiek określa mieszkanie, mieszkanie określa człowieka, pokaż mi swoje mieszkanie, a powiem ci, kim jesteś".
Tak samo jest z ubraniem. Nieprawdą jest, że suknia nie zdobi człowieka. Musimy się czymś odróżniać od tłumu. Zadbać o swoją indywidualność. Określić się własnym stylem już od najmłodszych, samodzielnych lat. Przykro, gdy jest się jedynie cząstką anonimowej zbiorowości. (...)
Chcę Wam, kochane, pokazać z bliska obrazki, które wiszą na ścianie mojego mieszkania, abażury, haftowane ubrania, motylki z koronek i koralików, które mogą fruwać po domu nawet w mroźną zimę. Jeżeli moje kąty spodobają się Wam, to może coś zmieni się i w Waszym mieszkaniu. Może skorzystacie z moich doświadczeń. (...)
A jakże cudownie jest (...) siedzień przy oknie nad kawałkiem surówki czy aksamitu, i malować kolorowymi nićmi. Można się wtedy bawić w światłocienie i nucąc fałszywie pod nosem, wyglądać przez okno, żeby coś ściągnąć z natury. Ta moja mania to jest właściwie choroba, której śmiało mogę Wam życzyć.
To sum up, a quotation from the autobiography of the famous Polish actress Krystyna Sienkiewicz, called "Embroidered rags", that I just read (my translation):
Dear girls!
I'm writing to you from the attic of my house. I'm very sorry I don't have a job that would allow me to carry on some real house chores. I straight away think about the pleasant ones. I enlist here cooking delicacies, polishing the floors, embroidery and decorating the house. Arranging and decorating my home so it would be different from the other houses. It is enough that we are packed in the identical blocks of flats, that we arrive to our doors along similar corridors. Let us change our homes according to the idea: "a man defines a house, a house defines a man, show me your house and I'll tell you who you are".
It's the same case with clothes. It's not true that clothes does not add any value to a person. We have to differ from the crowd. We have to take care of being individual. We must show our style from the early age. It's a pity to be only a part of the anonymous collectiveness. (...)
I want to show you, my dears, my pictures which hang on the walls of my house, lamp shades, embroidered clothes, butterflies made of lace and beads that can fly around the house even in Winter. If you like my house you may change something in your apartments. Maybe you can profit from my experience. (...)
Oh, what a pleasure it is (...) to sit by the window with a piece of cloth or velvet and paint with some colourful threads. You can play with shades and humming falsely look outside to get some inspiration from nature. It's my obsession or rather an illness, which I can boldly wish you had too.

***

Kocurku, pończochy! I już nogi nie muszą być opalone. *^v^*

Matyldo
, a więc znasz nasz wspólny problem - możemy zapomnieć o pięknych kozaczkach albo czółenkach z paseczkiem lub wiązaniem wokół kostki. A balerinki tylko do długich spodni, ech...

Antosiu
, męża udusić, albo, jeśli w miarę przydatny, niech w ramach ekspiacji kupuje Ci wciąż nowe buty na każdy sezon! *^v^*

Opakowana, e tam wypadałoby, phi!... Zostaniesz moim butowym guru, ja nawet nie mam tylu par butów, a co dopiero taki wybór kolorów i fasonów. *^v^* Irregular Choice mają piękne buty, muszę się porozglądać.

Myszoptico
, trochę śmieję się z tą 40-stką, bo u nas nie jest to jeszcze wielki rozmiar, chyba 41 lub 42 jest tą granicą, ale w Japonii ludeczkowie mniejsi, więc i ubrania w mniejszej skali, ciuchy też na dziewczynki raczej niż na europejskie kobiety. I masz rację z polskimi ubraniami, chociaż to się chyba jakoś poprawia, a z butami nadal niewesoło.

***

A jutro zdjęcia Sylvi i co nowego u mnie na drutach. Miłej niedzieli! *^v^*
And tomorrow photos of Sylvi's and what's new on my needles. Have a great Sunday! *^v^*

10 comments:

  1. Piękne wnętrza pokazałaś.
    Ja jestem chora , kiedy widzę stare wiktoriańskie kamienice ,z wielkimi oknami , bez firan ,a w środku ...masa bibelotów na parapetach , kominkach , lampy przeróżne , masywne a jednocześnie wygodne kanapy.
    Tutaj jest tyle wspaniałych inspiracji i co najważniejsze , na palcach jednej ręki można policzyć blokowiska( ale takie podobne do polskich) , tutaj buduje się albo zupełnie nowocześnie( czyli stal i beton ale w takim exkluzywnym wydaniu , i nisko piętrowo ; albo zwyczajne domki.
    Pamiętam z Polski domki fińskie( w okolicy Sosnowca) ,zawsze podobały mi się .
    A Skandynawia urzeka prostotą i przejżystością.
    My ciągle jeszcze się dorabiamy i ciagle jeszcze coś trzeba w naszym mieszkaniu zrobić.
    Tekst Pani Krystyny bardzo przemawiający.
    Warto się zastanowić:)
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. Jakbyś czytała w moich myślach! Mam podobnie: z jednej strony uwielbiam minimalizm i schludność skandynawską a z drugiej kusi mnie orientalny przepych, mnóstwo poduszek, świeczki i nasycone barwy :] Latem, kiedy będziemy przemalowywać sypialnię, postaram się namówić Kochanego na coś w stylu orientalnym ;]

    ReplyDelete
  3. Skąd ja to znam.
    I śmiałam się z siostrą, że jak będę kiedyś urządzac dom, to chyba muszę zrobić przejście przez epoki [w każdym pomieszczeniu inna]. Ale z drugiej strony to i tak to nie to jeszcze.
    Może poprostu trzeba mieć kilka domów?

    ReplyDelete
  4. I too am drawn to different styles, and it all comines into something not very stylish I think... hehe. Though I love the minimalist style, i could NEVER live it. I'd mess it up just walking into the room, and where would you keep all your STUFF?? ;-)

    ReplyDelete
  5. Kilka razy kilka miejsc już urządzałam i za każdym razem robiłam ten sam błąd - wyciągając wnioski z poprzedniego mieszkania do nowego wprowadzałam się z gotowym pomysłem, po kilku miesiącach żałowałam, że zrobiłam od razu kilka rzeczy, które jak zaczęłam mieszkać okazały się niefunkcjonalne.
    Ps. buty extra!

    ReplyDelete
  6. Skąd ja to znam. Miotam się między stylem rustykalnym, nowoczesnym, a teraz mnie na te biele w różane rzuciki wzięło. Nie licząc upodobania do egzotyki etc... No jak się tu zdecydować :(

    ReplyDelete
  7. You should go with what will make you both happy - the good thing about furnishings and paint is you can change them - even if the change is just a lighter paint or slipcovers -- Your home should be the respite from the world - your nest your place to be comfortable and inspired and your happy place --

    I love the first picture for me - or a combination of the first and second --- but I see the last one as you for some reason ;)

    ReplyDelete
  8. Kiedyś wiedziałam co mi sie najbardzie podoba jeśli chodzi o przestrzeń mieszkalną, domem lub mieszkaniem zwaną, ale im jestem starsza tym częściej nie wiem, nie cierpię sprżatac a lubię bibeloty, nie cierpię dywanów i zasłon, ale lubię styl "swojski" u kogoś. Im starsza jestem tym bardziej leniwa niestety a im prościej tym łatwiej sprzatać :D

    ReplyDelete
  9. Wouldn't it be great to have a great house with many rooms and then each room would have a differnt look-so whatever your mood was you could just go to that room.
    It will come to you, maybe one you see the apt. empty you will be able to picture better what you wan to do.

    ReplyDelete
  10. Brahdelt, czyżby to jakaś epidemia?
    My też właśnie żyjemy remontem i urządzaniem mieszkania na nowo, błądzimy pomiędzy konwencjami, wzdychamy nad pomysłami własnoręcznego tapicerowania staroci, gubimy się w kolorach i fakturach...
    Ale to przyjemne bardzo.
    Życzę mnóstwa uciechy, kilku burz bardzo przydatnych, zachwycenia połyskiem drewna i jedwabistych materii.

    ReplyDelete