Thursday, December 31, 2020

Podsumowanie

Tak sobie czytam moje podsumowanie roku 2019 i widzę, że w 2020 chciałam zwolnić, skupić się na małych przyjemnościach, cieszyć drobnostkami i koncentrować na pozytywach. Kiedy to pisałam na początku stycznia jeszcze nie miałam pojęcia, jak bardzo ten rok mi to ułatwi

When I read my resolutions for 2020 I see I wanted to slow down, concentrate on small pleasures, enjoy small things and positive sides of life. When I was writing it in January I didn't know how easy it would be in the following months.




Tak, piszę to bez ironii, bo co innego jak rok z pandemią szalejącą tuż za progiem naszego domu zwalnia tryby codziennego pędu i zwraca nas do wnętrza - zarówno naszego własnego domostwa i rodziny jak i w przenośni do środka nas samych, zmuszając do przemyśleń i przewartościowań. 

Yes, there's not a hint of irony in my words! When you have a pandemic going on on your doorstep, the easiest way to deal with it is to slow down the everyday rush and turn towards the inside - your own home and your heart, and re-evaluate your life.




Od marca Robert pracuje z domu. Okazało się, jak wydajnie i szczęśliwie może pracować nie tracąc czasu na dojazdy i powroty z biura. Owszem, musieliśmy zmienić organizację życia i nagle mój stół do szycia stał się na pięć dni w tygodniu jego biurkiem, na którym stanęły komputery, monitory. W weekendy wszystko to przesuwałam na bok i stawiałam maszynę do szycia. Ale np.: po pracy mogliśmy od razu iść razem na spacer, jedliśmy razem wszystkie posiłki. Pod tym względem nasze życie zmieniło się na lepsze! 

Robert has been working from home since March. And it turned out he can be so productive without wasting time for commuting! Yes, we had to make some arrangements to organise his home office and suddenly my sewing table became his office for five days a week, with computers, screens, ect. But we had all the meals together, we could go for a walk directly after he finished working, our lives turned for the better!




Żyjemy w kontakcie z małą grupą znajomych, nie dla nas spędzanie czasu w zatłoczonych klubach, nie mamy też dużych rodzin, z którymi ciągle byśmy się widywali ani dzieci które przyniosłyby covid ze szkoły. Nawyk mycia rąk po każdym powrocie zza progu mamy obydwoje od lat, nie trzeba było nas tego uczyć zaleceniami od rządu. Mieliśmy to szczęście, że covid nas ominął. Albo udało nam się go nie złapać, albo przeszliśmy go bezobjawowo, albo po prostu jesteśmy na niego odporni. Moja teoria jest taka, że w moim nosie jest tyle wirusów kataru, że już na żadne inne nie ma miejsca, bo moje własne zwalczają intruza!... >0<  Nasz styl życia uchronił nas jak dotąd przed załapaniem wirusa, za co jestem bardzo wdzięczna losowi.

We live in contact with a small group of close friends, going clubbing in crowded halls isn't our style, we don't have big families to meet all the time or children who would bring covid from school. The habit of washing our hands just after coming back from outside was with us all our lives, it wasn't neccesary to teach us that or be reminded by the government. We were lucky we didn't catch covid. Or maybe we did but didn't have any symptoms. Or maybe we are immune. My theory is I have so many common cold viruses in my nose that they don't allow any more new inhabitants!... >0< Our life style protected us to this point, for which I'm very greatful.

(Tak wiem, nie każdy ma pracę, którą może wykonywać zdalnie. I nie każdy nie ma dzieci, którymi trzeba się zająć albo uczyć zdalnie. Albo w ogóle ludzie mają straszne sytuacje życiowe z rodziną i najchętniej uciekaliby z domu a niestety byli w nim zamknięci. A niektórzy zarazili się covidem i umarli. I strasznie współczuję takim osobom/ich bliskim, ale tym wpisem na moim blogu podsumowuję naszą sytuację. To tak na wypadek, gdyby ktoś chciał mi zacząć tłumaczyć, że inni mają inaczej i dla nich to był parszywy rok. Zdaję sobie z tego sprawę.)

(Yes, I know not everybody can work from home. Some people have children who need taking care of of helping in online teaching. And in general some people have some shitty lives sometimes, stressful situations with family members and they would rather run away from home when they had to stay indoors with them. And some people even caught civid and died. I feel sorry for them and their loved ones but you know, I am summing up our situation. I am writing this to stop the ones who'd like to give me lectures in the comments. Other people have different situations in their lives, this is about mine, thank you.)

Pandemia zamknęła nam w 2020 roku możliwość wyjazdu do Japonii. Ale gdybyśmy pojechali do Japonii, to nigdy nie pojechalibyśmy do Szklarskiej Poręby i nie poznałabym Makunki,  *^v^*, nie odwiedziłabym Siruwii, nie spędzilibyśmy kilku dni w Kamiennej Górze i nie zakochałabym się w Adrspachu! Gdyby można było cały rok wychodzić do restauracji to pewnie chodzilibyśmy sobie od czasu do czasu na spacery zakończone obiadem na mieście lub kawą, a tak postawiony przed perspektywą braku ruchu (bo bez celu na spacery chodził nie będzie...) Robert zaczął jeździć na rowerze, kiedy z końcem listopada zniknęły z ulic rowery miejskie kupił własny rower a niedługo ja do niego dołączę! ^^*~~

Pandemics made our trip to Japan impossible in 2020 and we were angry but if we did go, we wouldn't have gone to Szklarska Poręba and met Makunka,  *^v^*, we wouldn't have visited Siruwia, I wouldn't have fallen in love with Adrspach! If the restaurants and cafes were open, we would go for walks ending in some place for lunch or a cup of coffee, but when the restaurants were forced to be closed (in March/April and then since November till now) Robert didn't want to go for walks "without a purpose". When he faced the situation of sitting all day, first behind the desk and then on the sofa, he started to go on bicycle trips every day. And when the city bicycles disappeared from the streets of Warsaw at the end of November, he bought his own bike and continued cycling, and now I'll be buying a bicycle too! ^^*~~



Z szyciem ruszyłam dopiero w marcu, ale udało mi się stworzyć całkiem przyjemną grupę uszytków, które dobrze mi służyły i posłużą w przyszłości! Tematem przewodnim roku 2020 były kwieciste sukienki!!! *^V^* (najmniej jestem zadowolona z jerseyowej błękitnej sukienki bo jest taka... bez wyrazu! I chyba ją przerobię na coś innego). Ale rok 2020 był także rokiem kwiecistych spodni dresowych (niezbędnych podczas górskich wycieczek ^^*~~), które pokochałam i jeszcze nie przestałam ich szyć, w mojej głowie wciąż powstają nowe modele! *^o^* Uszyłam też jedną parę kraciastych spodni dla Roberta.

I didn't sew anything until March, but I managed to create quite a nice collection of flower patterened dresses!!! *^V^* (I'm least happy with the blue jersey dress, it's so plain... I might change it into something else.) But 2020 was also a year of flower patterned sweatpants (indispensable during the trekking trips ^^*~~), I love them to bits and I keep sewing them! *^o^* I also made one pair of checkered trousers for Robert.




 

W tym roku wróciłam też do robienia na drutach, powstały cztery nowe swetry (Aco skończony, choć jeszcze nie zblokowany), cztery pary skarpet, dokończyłam pokrowiec na pudełko z ciastkami i pierwszy raz w życiu sięgnęłam po ręcznie farbowane włóczki w niejednolitych kolorach. 

This year I went back to knitting and created four new pullovers (Aco finished but not blocked yet), four pairs of socks and one cookie jar cover, and for the first time I used hand-dyed variegated yarns.




Rok 2020 był pełen kameralnych spotkań z osobami bliskimi naszemu sercu, w tym braliśmy udział w dwóch ślubach naszych przyjaciół, w czerwcu i we wrześniu! *^0^* Dużo gotowałam (wróciłam do pieczenia chleba i od marca ani razu nie kupiliśmy chleba), trochę malowałam, oczywiście było dużo dramy i nerwów, sporo niewiadomej i lęków o przyszłość i zdrowie nasze, rodziny i znajomych. (O polityce nawet nie będę zaczynać, bo mi się znowu drażliwe jelito odezwie....) Ale patrząc wstecz nie mogę powiedzieć, że to był rok stracony, fatalny, do zapomnienia i do wyrzucenia. Co nas nie złamie to nas wzmocni, jak mówi przysłowie. I myślę, że to prawda, rok 2020 pozwolił nam się przejrzeć w samych sobie jak w bardzo czystym zwierciadle i zobaczyć, co jest naprawdę ważne. Nie chcę powtarzać oczywistości i prawić morałów, ale na przykład pierwszy raz w życiu mamy jakieś oszczędności na czarną godzinę, bo raz, że wydawaliśmy pieniądze ostrożniej, a dwa, że rozsądniej - chyba razem z większością populacji kuli ziemskiej. Mam wrażenie, że 2020 rok pokazał nam wszystkim, że nie potrzebujemy tylu nowych ubrań, butów, akcesoriów i gadżetów co sezon, szczególnie, gdy siedzimy w domach i nie ma się gdzie z tym wszystkim pokazać... *^W^*~~~ (nie to, że my wcześniej wymienialiśmy garderobę co kilka miesięcy, bo nie, ale wiecie, co mam na myśli ^^) To był dobry rok. *^o^* 

2020 was a year full of cosy meetings with close friends, we joined two pairs on their wedding days in June and September! *^0^* I cooked a lot (I went back to bread baking and we didn't buy bread since March), I painted, of course there was a lot of drama and nerves, a lot of uncertainties and fears as far as health of us, our families and friends. (I won't even mention Polish political scene because I'd have to use the swearwords a lot....) But looking back at this year I cannot say it's a lost time to be forgotten. That what doesn't break you will make you stronger as they say. 2020 allowed us to slow down and think about different aspects of our lives, and to see what's really important for each of us. I am not going to preach the obvious but for example for the first time in our lives we have some savings because we were spending money cautiously (everybody did I guess) and more wisely. This year made us - people in general - realise we dont need so much new stuff every few months so populations stopped buying so many new pieces of clothing, shoes, gadgets, there was no point if we all stayed home most of the time... *^W^*~~~ It was a good year.




Idzie nowy rok, w który patrzymy ze spokojną nadzieją na dobre. Znowu planujemy wyjazd do Japonii a czy się uda - zobaczymy. Na pewno chcielibyśmy wrócić choć na chwilę do Czech i odwiedzić miejsca, które planowaliśmy na rok 2020 ale nie zmieściły się w planie wakacyjnym. To może być dla nas rok decyzji związanych z miejscem zamieszkania. Kupuję rower, więc być może będzie to rok pełen aktywności fizycznej, podniesienia odporności i zwalczenia moich chronicznych katarów i ataków nerwowych, bardzo bym tego chciała. Będzie malowanie, szycie, dzierganie, joga, oglądanie sumo, snookera i skoków narciarskich. Będzie gotowanie i jedzenie pyszności (17 lutego zaczynamy DOJadanie! Kto z nami? ^^*~~). Poza tym, zamierzamy żyć ciesząc się każdym danym nam dniem bez wielkich oczekiwań, czego i Wam życzymy! Zostawiam Was z naszym Sylwestrowym bannofee pie i do przeczytania na blogu! *^o^* 

New year is coming and we all want it to bring hope for the better times. We again plan to visit Japan if possible. We would like to go back to Czech Republic and visit places that didn't fit this year's schedule. It may be a year of decision time as far as place of living for us. I'm buying a bicycle, so maybe it will be a year full of sport activities, raising our immunity and fighting my chronic cold. There will be painting, sewing, knitting, yoga, watching sumo, snooker and ski jumping. There will be cooking and eating delicious food (we're going vegan again on 17th February for a while, who's joining this time? ^^*~~). We are going to enjoy each and every moment of each day without huge expectations, and I hope we'll do it together on my blog, so please have a slice of my banoffee pie and have a great year! *^o^*

14 comments:

  1. Patrząc na twoje podsumowanie, śmiem twierdzić, że miałaś dobry rok. Oczywiście nie licząc pandemicznego tła. I życzę Ci, aby było tak dalej, spokojnie, ale treściwie. Wszystkiego najlepszego:)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zawsze staram się patrzeć na pozytywy i zapamiętać same dobre wydarzenia, po co się męczyć tym, co było niemiłe. Wiadomo, każdemu takie sytuacje się zdarzają, po co sobie dokładać nerwów rozpamiętując co złe, w końcu jesteśmy tym co myślimy (i zjadamy! *^v^*).
      Niech to będzie dla nas wszystkich kolejny dobry rok!!!

      Delete
  2. Ha ha mały druczek, szczególnie mi się podoba. Nie rozumiem osób, które muszę koniecznie innym udowodnić jak ich życie jest do dupy. Owszem pandemia jest okropna, nic i dla nikogo nie było łatwe ale to jak sobie z nią radzimy zależy tylko od nas. My na przykład mamy dzieci i to małe i nie było łatwo ale i tak uważam, że wynieśliśmy z tego roku dużo dobrego. Zresztą co ciekawe, jak widzę dookoła podsumowania zeszłego roku to jednak na plus, każdy zaczyna od 'wbrew pozorom/zaskakująco/w sumie to/tak naprawdę to/... był to jednak lepszy rok niż mogłoby się wydawać. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Disclaimer na wszelki wypadek! Ja wiem, że stali czytelnicy mojego bloga to inteligentni ludzie i wiedzą, co mam na myśli, ale a nuż trafi się ktoś nowy z misją wytłumaczenia mi jedynej słusznej prawdy o cowidzie i roku 2020?.... *^W^*
      Tak jak piszesz, pandemia jest okropna, ale jak nie było pandemii, to bywają wojny albo zawirowania gospodarcze albo katastrofy naturalne, każdego dnia musimy sobie radzić z różnymi problemami, i tak, absolutnie się zgadzam - nasze podejście to 90% sukcesu w rozwiązywaniu tych problemów. Znam osoby, które od początku roku 2020 tylko coraz bardziej nakręcały się czarnymi myślami i strachem, mimo, iż nic im ani ich bliskim się nie działo. Po co samemu sobie tak dowalać?... Nie rozumiem.
      Do siego roku! *^v^*

      Delete
  3. Mogłabym się podpisać pod większością tego, co napisałaś :). Dla mnie to był także dobry rok! Całkiem inny niż planowałam, ale mnóstwo rzeczy poszło lepiej, niż by to było w "normalnym" roku, bo się okazało, że sprawy mniej ważne można całkiem odsunąć, wykreślić, a tym samym te ważniejsze ogarnęło się na spokojnie, dokładniej, lepiej. Zwolniliśmy nieco. Przewartościowaliśmy to i owo. Zmieniliśmy priorytety. Jest ok.
    Przy drobnym druczku przewróciłam oczami, że są ludzie, którym takie rzeczy trzeba tłumaczyć. No są, niestety. Sfrustrowani, zazdrośni i skupieni wyłącznie na swoich wyolbrzymionych czasem nieszczęściach.
    Kochana, sukienki Twoje zachwycają mnie niezmiennie, są takie bardzo kobiece i radosne :). Za hit roku uznaję kwieciste portki! Cudne są! Powinny być w masowej produkcji!

    ReplyDelete
    Replies
    1. O to mi chodzi, że rok 2020 wypchnął nas ze strefy komfortu, ale przez to zmusił do przekraczania pewnych granic i testowania nowych rozwiązań, i często wychodziło nam to na dobre! *^v^*
      No tak, szczególnie w erze Internetu wielu osobom się wydaje, że niepytani o ich opinię muszą się nią podzielić bez względu na wszystko a jeśli ktoś coś napisał o sobie, to nie wziął pod uwagę sytuacji wszystkich innych ludzi na świecie... W takich czasach żyjemy! *^)(^*
      Bardzo dziękuję za komplementy dla sukienek i spodni, mam nową kieckę już wyciętą i częściowo zszytą, i całkiem przypadkiem w kolorze wybranym na Kolor Roku 2021! Przypadek? Nie sądzę... *^O^*~~~

      Delete
  4. Jako matka dziecka przedszkolnego, pracująca zdalnie jako nauczycielka (!) też wbrew pozorom swoje życie oceniam na plus. Pierwszy lockdown, pomimo chronicznego strachu, to właśnie wspólne obiady, wspólny czas. Wróciłam do dziergania a nawet udało mi się na nim co nieco zarobić. Tylko tych dzieci mi trochę żal. Choć moi tez byli nawet zadowoleni...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Faktem jest, że dzieci trochę utknęły w domu bez kontaktów z rówieśnikami, a szczególnie maluchom trudno wytłumaczyć co się dzieje i dlaczego nie można się bawić z kolegami albo odwiedzać dziadków... Miejmy nadzieję, że wraz z opracowaniem skutecznych leków i szczepionek sytuacja będzie się poprawiać w 2021 roku! *^v^*

      Delete
  5. Super, że nie tak jak u większości ludzi jest tylko marudzenie, ale dostrzega Pani pozytywy i nie traci nic ze swojej aktywności. Podziwiam Pani kreatywność i perfekcję, we wszystkich dziedzinach twórczości. Nie mogę się nadziwić jak pięknie wyglądają posiłki przygotowane przez Panią, to dla mnie kosmos :). Druty, szydełko, nawet szycie nie są mi obce, ale gotowanie to czarna magia :), a poważnie to nie lubię tego robić, tylko jeść :). I jeszcze to malowanie..............zbyt dużo zdolności jak na jedną osobę, tylko podziwiać. Pozdrawiam serdecznie i poza zdrowiem życzę nieustającej weny.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po pierwsze, bardzo proszę o zrezygnowanie z tej "pani" i przejdźmy na ty! *^o^*
      Bardzo dziękuję za przemiłe słowa! Być może te moje wszystkie aktywności są po to, żebym nie oszalała od przejmowania się covidem i innymi rzeczami?... W każdym razie, skutecznie zajmują mi myśli i ręce, bardzo polecam! *^v^*

      Delete
  6. Fajne podsumowanie ale ja w sprawie od 17 lutego... bo jak nie wydmucham tego nadmiaru, który mnie wypełnia to znowu o sukienkach mogę zapomnieć :(. Czy dobrze pamiętam, że tylko rośliny na talerzu + pieczywo i oleje a po 6 tygodniach kilka kilogramów w dół? Nawet bez twarożku, chudej rybki i małej czekoladki??? Mięsa już i tak prawie nie jem, jeszcze wędlina trochę mnie dotyczy ale nabiał to owszem no i ciasteczka niestety ;) Trzeba to jakoś potraktować radykalnym motywatorem, może jak się przyłączę to się zmobilizuję i wytrwam?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ależ czekoladka jak najbardziej!!! Ale wegańska, bez nabiału. ^^*~~ Desery i ciasteczka też będą, mam sporo przepisów do przetestowania. Natomiast tak, u nas tak to działa - same węglowodany i kilka kilo w dół, nie wiem jak ale działa! *^V^* Oczywiście mówimy też o zmniejszeniu porcji, jeśli były do tej pory spore, bo jak się zje pół kilo wegańskich pierogów to wciąż będzie to bardzo dużo, nie ma co się oszukiwać. Ale warzyw da się zjeść sporo i się nimi nasycić, a wciąż będzie to mniej kalorii niż kawałek mięsa. Przyłączaj się i próbuj wytrwać, nawet jak się złamiesz kilka razy to przynajmniej spróbujesz nowych potraw i może zostaną na dłużej w Twoim jadłospisie. ^^*~~
      O wydmuchiwaniu nadmiaru nie myślałam, ale może to jest jakiś pomysł?... Ja też mam trochę do zgubienia, chcę się znowu zmieścić w moją ukochaną sukienkę, którą szyłam, jak jeszcze bałam się tkanin elastycznych, ech... *^w^*

      Delete
  7. No i właśnie wszystko przez te dżerseje i elastany! I jeszcze przez robienie zapasów covidowych a potem podżeranie bo szkoda żeby się zepsuły :( To ja się przyłączam, już postanowione.
    Rośliny na talerze, zwierzęta na zieloną trawkę razem z nabiałem, zaraza precz a sukienki wychodzą z szafy i robią wrażenie na modelowych figurach właścicielek. Dobry plan :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadzam się, że to nie nasza wina, tylko elastanów!!! *^0^* Ale schudniemy, w 2020 zrzuciłam kilka kilo, a jakie były fajne zakupy!... Ludzie rzucili się na mleko, mięso i suchy makaron, a warzywa i tofu były w sklepach dostępne cały czas bez ograniczeń!...
      Zresztą, zapasy na wegańskie DOJadanie można zrobić w taki sposób, że online zamawiamy suszone strączkowe, tofu, przyprawy, mleka roślinne, a tylko co kilka dni dokupujemy świeże warzywa i owoce w warzywniaku. Nie jesteśmy zależni od mięsa, którego nie da się kupić za dużo, bo zamrażarki mają ograniczoną pojemność a świeże trzeba szybko przerobić i zjeść. Jakie to sprytne w obliczu koronawirusa i zaleceń, żeby nie wychodzić z domu bez potrzeby! ^^*~~
      Ale na razie karnawał, będzie trochę kalorycznych ciast do 17 lutego... *^w^*

      Delete