Thursday, December 24, 2020

Nie umyłam okien

Nie umyłam okien (i tak na zewnątrz zamiast śniegu i błękitnego nieba cały czas szara pleśń, nie ma po co odsłaniać rolet). Nie zrobiłam generalnego sprzątania (przy dwóch kotach i tak każdego dnia odkurzamy!). Cały grudzień, a w zasadzie od września, a tak szczerze - całe moje życie - walczę z katarem. (tak, wzmacniam odporność, piję sok z rokitnika i tran, biorę witaminy garściami, widocznie ten typ tak ma) W tym roku na święta zostajemy w domu. Ponieważ decyzja została podjęta w ostatniej chwili, trzeba było się sprawnie zorganizować.

I didn't clean the windows (there's been a grey mould outside instead of white snow and blue sky anyway so there's no point in opening the blinds). I didn't do the general cleaning (with two cats we vacuum everyday anyway!). I've been fighting the cold for the whole December, no, since September truly, wait - my whole life! (I take vitamins to support my immunity.) This year we are staying home for Christmas. Because it was decided at the last moment we had to get organised quickly.

 



Zorganizowałam trochę jedzenia, żeby nam w brzuchach nie burczało. *^v^* Zrobiłam śledzie - w oleju i pod szubą, marynowane po szwedzkupo szwedzku w sosie musztardowym i śledzie z rodzynkami i cebulą. Mamy jeszcze kupne gotowe pyszne duńskie śledzie w majonezie curry oraz w korzennej zalewie. Do tego usmażę karpia, jest domowa sałatka jarzynowa i wegański bigos, ryba po grecku, są pierogi z kapustą z Biedronki, wędliny ze sprawdzonego sklepu, na obiad mamy kacze piersi i sznycle cielęce, upiekłam ciasto, nie zginiemy! *^0^*

I organized some food so we wouldn't starve for the next few days. *^v^* I made some herrings in the sauces or oil, we bought some tasty ones too. I'd fry the carp, made the veggie salad, vegan sauerkraut stew, fish in a carrot sauce. I bought dumplings, cold meats from a known good shop, duck and veal for lunches, I baked a cake, we won't be starving! *^0^*

 


 

Dodatkowo przypomnieliśmy sobie przepis kolegi na zakwas buraczany i przygotowaliśmy dwa takie niewielkie słoiczki, he, he.... ^^*~~ Na razie się kiszą, kwas będzie gotowy za kilka dni, jest pyszny do picia ale też nadaje się na zupę.

Also we recalled the friend's recipe for the beetroot acid drink that is very healthy and tasty, so we made such two little jars... ^^*~~ It's been working for the past two days and will a few more until it's ready to drink or to turn into a soup.

 


 

Obiecałam napisać o wigilijnej potrawie, z jaką spotkałam się tylko w moim domu rodzinnym, w rodzinie ze strony taty, i jak się spodziewałam żadna z Was jej nie wymieniła, a szkoda, bo myślałam, że dowiem się o jej pochodzeniu. Poza tradycyjną grupą potraw: zupa grzybowa z makaronem szerokie wstążki, gotowane ziemniaki jedzone ze śledziem (w oleju albo marynowanym, wedle gustu), pierogi z kapustą i grzybami, kapusta z olejem lnianym, karp smażony i w galarecie, do niego chrzan i ćwikła, sałatka jarzynowa, kompot z suszonych owoców z przewagą śliwek, makowiec, sernik i drożdżowy placek z kruszonką, w moim domu podawało się smażone na oleju lnianym suszone kapelusze prawdziwków. Kiedy rodzice zbierali grzyby zawsze zostawiali kilka niepokrojonych kapeluszy do wysuszenia, w Wigilię się je moczyło w wodzie, żeby z powrotem nabrały treści, obsypywało mąką i smażyło na chrupko na oleju lnianym, potem tylko szczypta soli i można się delektować, uwielbiam takie grzyby i Robert je bardzo polubił! *^V^* 

I promised to write about the Christmas Eve dish that I only know from my family's home, from my father's side. It's dried portobello mushrooms that's been rehydrated, and then covered in flour and fried on some oil, a sprinkle of salt to finish them off. When my parents went mushroom picking to the woods, they always kept some portobello caps in one piece when drying the mushrooms, for this Christmas dish. I've never heard about such way of eating mushrooms from anybody.

 

To ja teraz idę mieszać w bigosie, a Was zostawiam na kilka dni z najgorętszymi życzeniami zdrowia i spokoju (i wymarzonych prezentów!). *^v^* 

So, I'm going to keep stirring the sauerkraut stew now and let me leave you with my warmest wishes for you - keep healthy and have a peaceful mind (and get lots of presents!). *^v^*

16 comments:

  1. My już po kolacji, kolędowaniu, Dzieciątko też już było.Olej lniany znam od koleżanki pochodzącej z zamojskiego, u nich tym olejem polewaja pierogi i dodają do kapusty.Milego świętowania.Postawilam na stół smażone w ciescie matijasy w zalewie pomidorowej , jednak karp w zalewie octowej góra.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na razie całkiem nam się podoba, zjedliśmy normalne śniadanie, potem niewielki lunch i rozsądną kolację, czyli pierwszy raz w życiu nie przejemy się w święta, hurra! Poza tym zaliczyliśmy "Ogniem i mieczem" w tv, a potem mąż włączył grę na PC a ja połknęłam do końca Jandę, z towarzyszeniem wina, herbaty i drożdżowego ciasta. Na jutro w planach śledzie, sałatka i znakomicie się zapowiadający czarny dorsz po grecku a na obiad kacze piersi, i nawet spacer, o ile nie będzie lało tak jak teraz... Koty zadziwione, że jesteśmy w domu chociaż zawsze znikaliśmy na kilka dni. *^v^* Jak po świętach dorwę gdzieś karpia, to go usmażę i zaoctuję, skoro polecasz, lubię taką kombinację!

      Delete
  2. U nas najważniejszym punktem kolacji był barszcz z uszkami i karp w galarecie, prezentów był ogrom (wszyscy się postarali, chociaż co roku się mówi że bez prezentów albo tylko symbolicznie) - w większości bardzo trafionych, więc wszyscy zadowoleni :))). Okien nie myłam i żadnych ekstremalnych porządków! Do południa w Wigilię nawet udało się zaliczyć fajny spacer, pod pretekstem wizyty na cmentarzu (zawsze w Święta zachodzimy zapalić znicze), bo pogoda wyjątkowo dopisała, było chyba z 15 stopni i słoneczko, niczym na Wielkanoc. Dzisiaj dla odmiany plucha, więc plany spacerowe wzięły w łeb.
    W temacie kataru - zainwestowaliśmy w oczyszczacze powietrza, takie porządne, z jonizacją i nawilżaniem, z filtrami HEPA (podobno wyłapują nawet wirusy). Pierwszy kupiłam do firmy na wiosnę w ramach zabezpieczeń przed koronawirusem i od razu wszyscy zauważyli poprawę jakości powietrza, więc potem kupiliśmy do domu, jeden dla syna i synowej, bo ciągle mają jakieś alergie - póki co widać zdecydowaną poprawę, a złapane przeziębienie przeszło w dwa dni, a nie tydzień jak zwykle. Drugi dla męża alergika, który wreszcie śpi teraz bez zatkanego nosa i porannej chrypy. Polecam, sprawdzone :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas hitem okazał się smażony karp i nawet udało nam się zatrzymać w jedzeniu zarówno przy wczorajszej kolacji jak i przy dzisiejszym śniadaniu! *^v^* Zaraz wstawiam kacze piersi do piekarnika.
      Też miał być dziś spacer, ale pogoda taka, że... Robert został przed komputerem i zarządza wojskami i podbija kolejne kraje *^v^* a ja po śniadaniu poszłam dospać noc.
      A fachowy oczyszczacz z filtrami HEPA mamy od zeszłej jesieni, Sharpa, dziękuję za polecenie! Oczyszcza, nawilża, wyrzuca jony ujemne i co tam jeszcze się zamarzy, czyścimy regularnie i rzeczywiście jakość powietrza i oddychania poprawiła się znacząco. Niestety nie wpłynął on zupełnie na zwalczenie mojego zatokowego kataru... Widocznie jest to wyjątkowo mocno ugruntowany katar, wirusy się zadomowiły i ani myślą pójść na dobre.

      Delete
  3. Wszystkiego najlepszego po Świętach! :)

    Kapelusze grzybów panierowane i smażone pokazywał Robert Makłowicz w swoich przedświątecznych filmikach na You Tube, ale też nie podawał ich historii. Podkreślił tylko, że to tradycyjna potrawa. On je gotował w mleku z wodą i panierował jak kotlety w mące, jajku i bułce. Niezależnie jednak od panierki musi to być cos pysznego :)

    U mnie okna umył pan Patryk jeszcze w listopadzie, a że nigdy nie robiłam generalnych porządków na Święta, to sobie też odpuściłam w tym roku ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A, dziękuję, dziękuję! ^^*~~
      Nie widziałam tego programu Makłowicza, może da się to wyguglać! U nas grzyby nie były gotowane, tylko namoczone kilka godzin i smażone w samej mące. Może, żeby za bogato nie było z tą panierką, bo to Wigilia, to niby post..... (dajcie bogowie takie postne jedzenie, jakie się stawia na stołach w Wigilię! Trzech żołądków za mało na takie posty! *^W^*)
      Ja teraz z oknami poczekam na słoneczne dni, taki mam plan! *^o^*

      Delete
    2. Makłowicz ma swój kanał na YouTube, więc spokojnie znajdziesz te filmy. On już chyba nie występuje w telewizji za to co tydzień na YT jest coś nowego na jego kanale.

      Delete
  4. Święta, święta i po świętach.
    Nawet nie starłam kurzu z półek w kuchni, okna umyłam.... w październiku.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Szybko minęło! *^V^*
      My codziennie odkurzamy podłogi i meble, no bo dwa koty. Ostatnio tłumaczyłam bawet Robertowi, że ja dbam o nasze zdrowie, bo pilnuję, żeby u powały był zapas pajęczyn, żeby w razie czego można było zagnieść chleba z pajęczyną na rany, jak u Sienkiewicza!!! *^W^*

      Delete
  5. Mam średniej wielkości suszone kapelusze grzybów , muszę koniecznie spróbować takie panierowane . Zrobię je przy smażeniu reszty karpia na sylwestra . Tym razem usmażę na maśle klarowanym .

    ReplyDelete
    Replies
    1. Usmaż i daj znać jak smakowało! *^o^* U nas w tym roku grzybów nie było, bo jak zabrakło moich rodziców to i grzybów zabrakło, a raczej nie zadbałam o ich zapas przed świętami (zresztą do ostatniej chwili mieliśmy wyjechać do teściów, więc w ogóle nie planowałam nic robić do jedzenia). Ale może rzeczywiście na sylwestra kupię trochę kapeluszy i usmażę! *^V^*

      Delete
  6. ah, muszę napisać! nie zaglądałam w okolicach Świąt, ale u mnie też smaży się kapelusze grzybów na oleju lnianym! to tradycja jeszcze z czasów mojej Prababci, jest w moim domu od zawsze! w tym roku pierwszy raz nie odwiedziłam Rodziców (niby pracujemy zdalnie, ale wiadomo, że wychodzi się do sklepu, apteki, lekarza, więc nie chciałam Ich narażać), ale grzyby musiały być! u mnie nastawia się je na noc, kolejnego dnia obgotowuje przez 15-20 minut, obtacza w mące i smaży. jest to moje ukochane danie wigilijne!

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja zresztą nie odpuszczę nigdy sezonu grzybowego, w tym roku też udało mi się być kilka razy, więc zapas jest :)

      Delete
    2. O, super! A skąd pochodzi prababcia?
      Ja jestem nieogarnięta, powinnam była kupić kilka prawdziwków jesienią na bazarze i ususzyć sobie. Tak zrobię w tym roku! *^V^*

      Delete
    3. Prababcia z Mazowsza, w naszej rodzinie tylko pra-pradziadek, jej ojciec, napływowy - śląski Niemiec.
      jeśli będziesz chciała i przypomnisz się jesienią, to chętnie Ci przygotuję paczuchę z darami lasu :)

      Delete
    4. No i proszę, nie było mi dane przeczytać Twojego komentarza, bo mi wpadł do spamu... I jesień minęła!!! Może zapamiętam i przypomnę się jesienią tego roku, dziękuję! *^o^*

      Delete