Thursday, May 10, 2012

Blame it on IK...

Tak, niestety cała winę zwalam na Intensywnie Kreatywną, *^v^* , bo to ona niedawno pokazała na blogu rozpoczęty haft techniką blackwork, a mnie od razu skojarzyło się z japońskim haftem techniką sashiko
Yes, I blame Intensywnie Kreatywna for this, *^v^* , because on her blog I've recently seen the blackwork technique embroidery, which immediately brought to my mind the Japanese embroidery called sashiko

Sashiko było kiedyś używane do przepikowania kilku warstw tkaniny dla wzmocnienia odzieży i dłuższego jej użytkowania. Tradycyjnie stosowano białą nić na materiale w kolorze indygo. Obecnie jest to już technika prawie wyłącznie ozdobna i dopuszczalne jest użycie różnych kolorów zarówno tkanin jak i nici.
Sashiko used to be used to stitch together a few pieces of fabric so the clothing would be sturdier and could be worn longer. Traditionally white thread was used on the indigo fabric. Nowadays it's mostly apllied on one layer of fabric only for decorative purposes and all the colours are allowed.

Ja chciałam zbliżyć się do oryginału, ale nie mogłam znaleźć w domu granatowego lnu, o którym byłam przekonana, że go gdzieś mam, więc sięgnęłam po kawałek ciemnogranatowego jeansu, a do haftu używam białej muliny. Idzie wolno, bo jeans jest strasznie sztywny i palce mnie bolą do wbijania igły, ale kółko po kółku zapełniam powierzchnię prostokąta o wymiarach 40 na 35 cm.
I wanted to get as close to the original as possible but I couldn't find a piece of dark blue linen I thought I had somewhere, so I took a piece of very dark blue jeans and I'm using white cotton thread. It's a slow process because the jeans is heavy and dense, and my fingers hurt from the needle, but one by one circles appear on this 40x35 cm piece of fabric.

Wycięłam taki kawałek, bo chcę sobie z niego uszyć torbę (to będzie zewnętrzna strona, drugi bok raczej nie będzie haftowany). Wybrałam wariację na temat motywu zachodzących na siebie okręgów zwanego shippō. W monotonii i powtarzalności tej techniki, jak i w każdym innym hafcie, jest jakiś spokój i harmonia - to nie robótka na drutach, którą robię nie patrząc sobie na ręce i mogę w jej trakcie oglądać japońskie filmy i czytać napisy. Tu muszę się skupiać na każdym ściegu, po powinny być one tej samej długości i oczywiście powinnam robić idealne okręgi. Dlatego do tej robótki cały wczorajszy wieczór oglądałam pierwszy sezon "Gry o tron" (wiem, już wszyscy to czytali i widzieli, jestem jak zwykle na końcu... *^v^*).
I cut out such piece because I want to turn it into a tote bag (it will be the outer side). I chose the variation of the intelacing circles pattern called shippō. In the monotony and repeatedness of this technique, just like in every embroidery, there is some piece and harmony - it's not the knitting which I can do without looking at my hands so I can knit and watch Japanese movies and read the dialogues at the same time. Here I have to concentrate on making the stitches even and the circles perfect. That's why last night I watched "The Game of Thrones" while doing it (yes, I know, everybody's seen it and read it already, iI'm the last one... *^v^*).

***

Z innej beczki - balkon mi kiełkuje i rośnie. ~^o^~
And now for something completely different - my balcony is sprouting and growing! ~^o^~


Zaczynam się zastanawiać, czy nie przesadziłam z ilością roślin... Oczywiście, wciąż mam część sadzonek, które nie są moje, a uprawiam je do podzielenia się ze Squirk (chilli, okra) i moją mamą (pomidorki), ale i tak jest tego jakoś tak dużo...
I started to wonder that maybe I have too much of it all... Of course, I still have some plants that are to be shared with Squirk (chilli, okra) and my mom (tomatoes), but there's still a lot left...


Dwie skrzynki z bazyliami zawiesiłam na barierce, żeby zwolnić miejsce na podłodze, bo... właśnie wysiewam edamame i groch Kelvedon Wonder. Z tymi bazyliami (oprócz tajskiej) to w ogóle nie wiem, jak będzie, bo od dwóch tygodni stoją w miejscu - ani nie rosną, ani nie padają...
I hanged two long pots with basils on the rails to free some space on the floor because... I've sown edamame and Kelvedon Wonder peas. I'm not sure about the basils and shiso because (apart from the Thai basil) they stopped growing two weeks ago and just stand still...


Niespodziewana wizyta w Makro Cash & Carry (tylko po koperty...) niestety zaowocowała zakupem nasion rośliny, której wcale nie planowałam, ale okazuje się, że akurat mam dla niej idealną wysoką donicę i a Robert doczytał, że można ją siać do czerwca... A mianowicie, kupiłam mieszankę kolorowych marchewek - żółte, pomarańczowe, fioletowe. Wysialam je na próbę i dla hecy, bo przecież nie wyżywię się marchewkami z jednej donicy na balkonie, ale w tej donicy miały rosnąć pomidory... I już sama nie wiem, czy mi się ten balkon w końcu nie urwie, jest tam już 90 litrów ziemi!
An unexpected visit to Makro Cash & Carry gave me another seeds that I never ever planned to sow but it turned out that I have just the perfect high pot for it and my husband saw it can be sown till June so he said "Go for it!"... Namely, I bought a mix of carrots of different colours - yellow, orange and violet. I sown them just for fun because I cannot feed myself all Summer with just one pot but I wanted to use this pot for the tomatoes... And I'm really not sure if my balcony is strong enough for all those plants and that much soil!


Byle do lipca, powtarzam sobie, byle do lipca, wtedy całe to towarzystwo pojedzie na dwa razy większy balkon. No, ale nie mogę czekać do lipca z sianiem, bo rośliny potrzebują czasu do wzrostu.
Wait till July, I keep telling myself, because in July all my plants will be moved to a twice as big balcony. But I cannot wait with sowing till July, plants need time to sprout and grow.

Kompletnie oszalałam, ale wiecie co? Kiedy rano otwieram oczy, to zaraz się zrywam i lecę oglądać, co mi przez noc urosło. *^v^* W trakcie dnia przysiadam na progu balkonu (dalej już może usiąść tylko Rysiek, na człowieka nie ma tyle miejsca ^^) i patrzę, jak te młode krzaczki wyciągają się do słońca. Jakieś to takie przyjemne i pokrzepiające! ~*^-^*~
I'm totally crazy but you know what? When I open my eyes in the morning I get up and go to check what grew overnight. *^v^* During the day every now and then I sit in the balcony's door (I cannot sit further, there's no room for a person, only for one fat cat ^^), and I keep watching my small plants bathing in the sun. It's joyful and brings me bliss and makes me calm! ~*^-^*~

I pokażę Wam jeszcze dywersję - wygląda na to, że w tym roku będziemy mieli własne grapefruity!... *^v^*
And I want to show you a diversion - it seems that this year we are going to have our our grapefruits!... *^v^*

Nie, no to żart oczywiście, ale mój mąż podstępnie wsadził pestkę grapefruita do doniczki z szałwią, i kiedy zastanawiałam się, czemu mi ta szałwia tak odmiennie wykiełkowała, mąż niewinnym głosem zapytał: "Jak tam mój grapefuit? Ładnie kiełkuje?" ^^
Siewka już przesadzona do własnej doniczki rośnie jak szalona, muszę zobaczyć, jak duże to rośnie i jak szybko....
No, it's a joke of course, but the fact is that my husband put a grapefruit pip into the pot with sage and when I was wondering what came out of the soil that looked different from the sage bush, my husband innocently asked: "How is our grapefruit plant? Sprouting nicely?" ^^
The seedling has been replanted to its own pot and has been growing steadily, I must check the size it might reach...

40 comments:

  1. Podstępna bestia z twojego Męża ale nie tylko twojego jak zauważyłam (Iza)- może ja nieświadoma jestem i mój też coś szykuje.Moje truskawy dzielnie się trzymają jak na razie oby przetrwały Zośkę i kolegów bo się z lekka załamie. Serce rośnie razem z sadzonkami jak się na nie patrzy.

    ReplyDelete
  2. Miałam na myśli oczywiście Twoje sadzonki bo u mnie kuka tylko jeden starzec, szałwia mi kitnie a lobelia i lawenda zachowują się jakby chciały a nie mogły. Cóż pozostają mi pelargonie uchowane od zeszłego września jako szczepki. No i moje zawsze sprawdzone oleandry które muszę wytaszczyć na balkon ale dopiero po weekendzie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jestem kompletnie nieczuła na uroki balkonowym kwiatów, wolę, jeśli rośnie mi coś, co mogę zjeść. *^v^*

      Delete
    2. No właśnie dlatego posadziłam truskawki, a w przyszłym roku pewnie urządzę na balkonie małą działkę. A ja bardzo kwiaty lubię, niekoniecznie kolorowo kwitnące - wogóle rośliny doniczkowe, najlepiej te bardzo wytrzymałe bo u mnie po południu na balkonie patelnia hehe jakieś 50 stopni i ani centymetra cienia - muszę nad tym popracować.

      Delete
  3. Chciałabym mieć na balkonie tylko 90 litrów ziemi, aktualnie zużywam trzeci worek 50 l i musze dokupić kolejny, bo mam do wyniesienia na balkon 4 gatunki dyni (łącznie 10 roślin), kulistą cukinię, śmiesznego ogórka, pomidory malinowe, dymkę katalońską, fasolę szparagową, groch ten, co Ty masz, rzodkiew, paprykę, rozmaryn, koperek, drugą rzodkiew, miętę, bazylię i rozmaryn. Balkon ma na oko 4x1 m. Z przyjemnością upchnę na nim także roślinność otrzymaną od Ciebie ;-)
    Ciekawa jestem, czy uda mi się osiągnąć plony ze wszystkiego, co posiałam, mieć własne małe dynie, ach! ;-)
    Reasumując - nie przesadzasz, jesteś zupełnie spokojną balkonową ogrodniczką ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A jak masz tę powierzchnię rozłożoną? 4 razy 1 metr wzdłuż (jak ja na Ursynowie)? Czy kwadrat?
      Ja też czekam na Twoje małe dynie, jestem ich niezmiernie ciekawa!

      Delete
    2. Wzdłuż, dzięki stosownym bogom, bo jak widziałaś na zdjęciu wiekszość donic to długie wąskie skrzynie i łatwiej mi je będzie upchnąć w jednym kącie, a resztę dopasować do tego kąta i zmieści się jeszcze kawalątek miejsca na osobę doglądającą, że niby mnie ;-)

      Delete
  4. PS. Odkąd ogrodniczysz do żadnego sklepu nie wchodzisz już "tylko po koperty", wiem na pewno, sama potrafię wywlec nasiona z byle kioseczku, Oszą i zewsząd.
    Jeśli uda się Wam z grapefruitem to obosz.
    :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No, tego grapefruita to ja się za szybko nie spodziewam. *^v^* Ale ciekawa jestem, jak mu pójdzie.

      Delete
    2. U mnie jedna z cukinii jakaś taka anemiczna, do tego zastanawiam się, czym zabezpieczyć liście przed kontaktem z ziemią, bo płoży się to jak gupie. Jakimś sianem/słomą może alboco. Idę szukać słomy, w butach Tatusia z Jęczącym Autkiem powinno go sporo być, może pożyczy.

      Delete
    3. Można słomą, pod truskawki kładzie się też czarną folię, widziałam w tv. Ale nie sądzę, żeby liściom to przeszkadzało, ja bym podkładała dopiero pod owoce.

      Delete
    4. Jeden zrobił się jakiś taki niewyględny, muszę je zmotywować, choc nie wiem, jak się motywuje cukinie. Na groch podziałał szantaż i inwektywy, ale cukinie wydaja mi się być nyeco subtelniejsze i wymagające innego traktowania. Na razie poszły na balkon w towarzystwie pomidorów, które otrzymały przekaz, że mają wrócić uczciwie zapylone.
      :-)

      Delete
    5. Z tym zapylaniem na pierwszym piętrze to nie wiem, jak jest... Mój pierwszy kwiatek truskawki chyba nie zawiąże owocu, może jak ich będzie więcej?... Niech się odezwie jakiś ogrodnik z prawdziwego zdarzenia!

      Delete
    6. Spokojnie się wszystko zapyli, kwiaty pachną, owady latają, w zeszłym roku każdy jeden kwiatek mi zaowocował, nawet ogórki, choć upchnięte przy ścianie, a pomidory koktajlowe owocowały jak wściekłe. Jeśli bardzo się martwisz, że owady na 1 piętro nie dotrą, możesz spryskać okolice wodą z cukrem, owady na pewno to wyczują i przylecą.
      Przez chwilę, jak to ja, rozważyłam smarowanie kwiatków miodem, ale to chyba nawet jak na mnie byłoby przesadą.
      ;-)

      Delete
  5. A zwalaj sobie na mnie, zwalaj, mogę być odpowiedzialna za Takie cuda wychodzące spod Twojej ręki :)))
    A grejpfruta się da, widziałam na własne oczy drzewko domowo-balkonowe, które znajomi wyhodowali z pesteczki. Przycinają je, żeby im nie rosło wysoko i szeroko, ale za to jest gęste i... owocuje, ale muszą zapylać :)))) Cytrynę też mają.

    ReplyDelete
    Replies
    1. ~*^v^*~
      Trudno, będę zapylać! (cokolwiek by to nie znaczyło... ^^)
      Może cytrynę też sobie posadzę? Tak dużo ich u nas się zjada...

      Delete
  6. a zerkaj tylko na spód doniczki, czy temu grejpfrutowi korzenie dziurami nie wyłażą! jakiś czas temu wsadziłam w ziemię kilka pestek pomarańczy i cytryny - wszystkie wyrosły :) i niedawno właśnie odkryłam te wyłażące dołem korzonki...

    Faaajną torbę będziesz miała!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Do korzonków wychodzących dołem to mu jeszcze daleko, ale będę czujna! ^^

      Delete
  7. ja też wysiałam w tym roku sporo rzeczy na balkonie... ale nie rosną mi tak ładnie jak Tobie... chyba mniej się przyłożyłam... :/

    a co do grejpfruta, to miałam kiedyś znajomego co w łazience miał drzewko cytrynowe wyhodowane z pestki cytryny :) było całkiem spore - chyba z 2 metry ale miało wtedy 10lat :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chucham na sadzonki, dmucham, i zachęcam słownie do rośnięcia, pewnie rosną dla świętego spokoju... ~^o^~
      Bardzo dobrze, że te rośliny rosną tak wolno, może za 10 lat będę miała duży dom ze szklarnią (marzenia), bo na razie nie widzę u siebie miejsca na drzewo grapefruitowe!... *^v^*

      Delete
  8. Będąc młodą nastolatką, wyrosło mi 6 takich samorodków z mojego lenistwa (kosz na śmieci była daleko, a doniczka tuż...). Jedna z owych sadzonek niemal dogoniła mnie wzrostem - miała z 1,2 m i olbrzymią donicę. Niestety, poległa przy przeprowadzce. Słyszałam też, że co niektórym wyrosły owoce i to be szczepienia. Mnie nie. Ale satysfakcja z drzewka była wielka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No proszę, nie wiedziałam, że to taka łatwa do uprawy roślina. ^^ Mój mąż coś wczoraj przebąkiwał, że może coś jeszcze sobie wyhodujemy z pestki, może awokado.... *^v^*

      Delete
  9. Jesli nawet ci marchew nie pojdzie w korzen to ladnie kwitnie :) Jak ci cos sie zahibernowalo to troche moze przystopuj z podlewaniem, nie zbey przesuszyc ale pamietaj w naturalnym srodowisku rzadko ejst tak, zeby byly idealne warunki dla wzrostu a ekstermalne warunki mobilizuja rosliny do dawania sobie rady.
    Moja kolezanka kiedys hodowala takie grapefruity z nasion jako bonsai.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niech mi tylko marchew spróbuje nie pójść w korzeń! Dostała taką idealną do tego doniczkę, że byłaby niewdzięcznicą. ^^
      Może rzeczywiście zrobię przerwę w podlewaniu tej bazylii? Tylko tajska mi ładnie rośnie bez przerwy, ale ona była z nasion kupionych w UK, a pozostałe z polskich, może jakoś inaczej są pozyskiwane/przygotowywane do wysiewu?
      Przeczytałam o bonsai i od razu oczami wyobraźni zobaczyłam malutkie kuleczki grapefruitów na takim drzewku! *^v^*

      Delete
    2. Nie no bez pzresady, nie rozpedzaj sie, to musialabys je genetycznie zmodyfikowac zeby im kuleczki grapefruitow urosly. Ale pomysl male bonsai z wielkimi kulami grapefruitow!!! To jak sztuka nowoczesna by bylo.
      A marchew to wg kalendarza biodynamicznego najlepiej siac i wtedy na pewno pojdzie w korzen a nie w kwiat. Bo mnie w kwiat poszla a do tego korzenie sie biale zrobily (jak je juz w jesieni wykopalam) wiec stad wiem, ze ladnie kwitnie. A pamietaj, ja mam ogrodek, nie w doniczce ja hodowalam wiec miala teoretycznie lepszy start zyciowy niz twoja.

      Delete
    3. Powinnam dać tę marchew do wysiania mojemu ojcu, on suchy patyk wetknie w ziemię i rośnie z tego drzewo... *^v^* Teraz przepadło, pozostaje mi podlewać i czekać, co będzie.

      Delete
  10. It's a great vegetable world. All of them look happy and make the place bright.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Yes, and they make my cooking tasty, that's my ultimate goal here! *^v^*

      Delete
  11. Bardzo mi się podoba Twój haft. A jego działanie terapeutyczne szczególnie. Na mnie tak wypływa dzierganie na drutach. Co do ogrodnictwa, to ja się mogę "pochwalić" tylko bambusem w pracy na biurku. Mam go od chyba 3 lat i mimo typowo niesprzyjających warunków trzyma się dzielnie. Gdyby mi tylko była taka możliwość, to miałabym więcej roslinek. Też lubię obserwować, jak wszystko rośnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z tego, co wiem, bambusy są bardzo plenne (jak mięta) i jak komuś przyjdzie do głowy posadzić go bezpośrednio do ziemi w ogrodzie, to już się go nigdy nie pozbędzie, będzie wybijał w różnych miejscach znienacka, bo ma bardzo rozbudowany system korzeniowy. *^v^* Ale "lasy" bambusowe są piękne.

      Delete
    2. To ja w takim razie podstępnie porozrzucam bambusowe pędy po miejsu pracy, powstanie las i nareszcie będzie ekologicznie i przyjemnie ;)

      Delete
  12. Nie martw się, ja kompletnie nie wiem o co chodzi z tą "Grą o tron". Znaczy wiem, że są książki i film, ale nie czytałam, nie widziałam, bladego pojęcia nie mam, choć wszyscy się zachwycają.
    A ja, z głupia frant, wsadziłam jakieś 2 miesiące temu świeże pestki papryki czerwonej do doniczki, a dziś jedna uparta roślinka - papryka - ma już 20 cm wysokości i pojawia się pączek kwiatka. ;))) Może będę miała własną paprykę ;))

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, papryka to fajna sprawa, trzymam kciuki! *^v^* Kusi mnie, żeby wyhodować sobie hiszpańską Ramiro, bo ją ciągle kupuję i bardzo mi smakuje, może zbiorę nasionka i posieję w przyszłym roku (teraz już za późno na wysiew, nie zdąży zaowocować).
      Przyznaję, że jakem miłośniczka fantasy w różnych odmianach, to film "Gra o Tron" mnie nie zachwycił... Może książka jest lepsza, w końcu to G. R.R. Martin.

      Delete
  13. nic się nie martw, że roślinek za dużo - zawsze możesz się z kimś podzielić ;)
    ja kiedyś wetknęłam w pracy w doniczkę pestki daktyla - wyrosły, ale dalej idzie im średnio - pewnie by trzeba je wysadzić gdzieś osobno, ale w biurze nigdy nie ma na to czasu..

    haft mnie zachwyca. bardzo lubię proste formy i geometryczne wzory, więc czekam niecierpliwie (acz nie poganiam) czekam na efekt końcowy

    ReplyDelete
    Replies
    1. No, już jutro pierwsza partia pomidorów jedzie do mamy. *^v^*
      Haft idzie mi nawet szybko, miałam dzisiaj trochę czasu to podgoniłam, przy oglądaniu kryminału na AleKino (przy anime się nie da, muszę patrzeć na materiał a nie na napisy...).

      Delete
  14. Rewelacyjnie wygląda ten haft, będzie piękna torba. Bardzo równiutko wychodzi, ciężko uwierzyć że to ręczna robota:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie ręcznie wychodzi mi tak równo (chociaż nie w każdym miejscu... ^^), maszynowo za nic nie umiałabym zrobić takich równych kółek!

      Delete
  15. U mnie w domu wiecznie z pestki rosły cytryny, grapefruity, całe plantacje... ale nigdy nic żadnego owocu nie dało ;) ot tak, rosły zielone "drzewka" ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może trzeba je specjalnie nawozić, żeby owocowało? Wszystko przede mną, nasze drzewko jeszcze maciupcie. *^v^*

      Delete
    2. Słyszałam, że jak nie owocuje, to należy "zaszczepić" - nie wiem dokładnie jak to wygląda, ale chyba (mogę zupełnie nie mieć racji) należy uciąć pęd, pobrać część innego, szlachetniejszego cytrusa, połączyć te pędy wiążąc je i zabezpieczając tak, aby się zrosły... druga sprawa to musi kwitnąć, a jak kwitnie, to trzeba jakoś zapylić ;-) my mamy obecnie w domu cytrynę kupną, kwitła, ale nic się nie wydarzyło ;-) nie miał kto jej "pomóc" ;) Te nasze, dawne, chyba nie kwitły - nie pamiętam w każdym razie, ale znajoma mamy miała taką z pestki i zawsze jej owocowała (aczkolwiek pierwszy raz bodajże po 10 latach od zasadzenia pestki), ale jak - nie znam historii... na pewno listki cudnie pachną jak się je potrze ;-)) tak cytruskowo ;)

      Delete