Friday, September 12, 2014

Burda 10 2014

Obserwuję sobie modę uliczną i sklepową w Tokio. Mimo, iż wciąż jest bardzo ciepło i parno, kilka dni temu handel i media oficjalnie ogłosiły przyjście jesieni a na wystawach pojawiły się dekoracje Halloweenowe (?...) i nowe jesienne kolekcje ubrań i dodatków. Oprócz kuriozów (wełniana czapka, noszona na czubku głowy, nawet w 30-sto stopniowym upale...) zauważam elementy, które lubię i na pewno pojawią się w mojej jesiennej szafie, na przykład krata i biało-czarne paski. 
I've been watching the Tokio's street and shop fashion for a while now. It's still quite warm and humid, but the shops and media already decided that it's Autumn now, so you can see the Halloween decorations in the shops (what?.....), and the Autumn clothes collections. Apart from the curiosities like a woollen hat worn on the very top of the head, even in 30 dregrees sun (!), there are some elements I like and want to repeat in my wardrbe, like checks and black and white stripes.
Październikowa Burda mnie nie zawiodła, w przeciwieństwie do swoich dwóch poprzedniczek..., a kraciaste materiały już czekają na półce na swoją kolej na maszynie! *^v^*
I'm happy the October Burda didn't disappoint me, like two previous issues. The checkered wools are waiting for their turn! *^v^* 
Po pierwsze, mam ochotę na uszycie sukienki domowej, takiego miękkiego wygodnego otulacza, coś na podobieństwo tego modelu:
First, I feel like sewing a comfortable home dress, smething like this:



Wpadła mi w oko ta sukienka, chociaż wydaje mi się, że nie sprawdzi się na mojej pełnej figurze. Ale dla szczuplaczków jak znalazł!
I like this pattern, although I think it won't work with my full figure, but for the slim girls it might be a hit!



Dwie propozycje z dzianiny - bardzo lubię lejące się dekolty i wiązania z boku:
Two knit fabric dresses - I love flowing necklines and ties on the side:





A poniższy model podoba mi się z kształtu, nie z zastosowanych tkanin. I niewykluczone, że powstanie z bawełny w kratę, kupionej właśnie w Tokio, bo jakoś tak mi tu pasuje. Przydałyby się też nakładane kieszenie. *^o^*
The following dress is great in shape but I don't like the fabrics used here. I can see it from the checkered cotton I just bought in Tokyo, I'd add the pockets too. *^o^*



Szykuje się też ciekawy numer "Szycia krok po kroku", który do kiosków trafi 26 września. Bardzo miły początek jesieni! *^o^*
There's also an interesting "Sewing step by step" issue coming on 26th September. A very nice begining of Autumn! *^o^*

21 comments:

  1. Pierwsza i ostatnia to moje faworytki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak już skończę prać ciuchy z wyjazdu, to wrzucam do pralki bawełnę do dekatyzacji na ostatni model! *^v^*

      Delete
  2. Więc czekamy na gotowe sukienki :)
    A ja dziś znalazłam w skrzynce pocztówkę z Tokio i od razu wywołała ona uśmiech na mojej twarzy. Ślicznie dziękuję! I życzę udanego dalszego pobytu!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że pocztówka dotarła! *^o^* Pobyt do końca był udany, dziękujemy!

      Delete
  3. It's really weird in Japan: even if it's hot they still start setting autumn/winter clothes. It doe not make sense but they do it anyway. As for the October issue, I am so buying it! There are 70% of patterns which I want to make!

    ReplyDelete
    Replies
    1. It's probably because they're sure they have four very distinctive seasons, and it's not so true, the climate changes and the seasonal boundaries are not that apparent. It was a funny feeling, to see the coats and fur collars/vests in the shops when I was still wearing shorts and sandals! *^v^*
      October's issue is good and I've heard it's going to be some 1960's inspirations in the November's one! *^o^*

      Delete
  4. Nie no, ten "otulacz" to taki klasyczny worek do ukrywania się. Każda kobieta wygląda lepiej w ubraniu choć odrobinę dopasowanym do potrzeb jej figury. Dla mnie tego typu ubrania wysyłają sygnały emo w złym gatunku, pod hasłem "nic mnie nie obchodzi, a życie jest bez sensu i nie będę się nawet starać tego sensu znaleźć skoro go nie widzę". Owszem nosiłam takie jak byłam zbuntowaną apatyczną nastolatką ale trochę dojrzałam od tego czasu :) Natomiast fantastyczne są te inne dzianinowe, super fasony i ciekawe materiały, zwłaszcza ta pierwsza, połączenie tych akurat esów floresów z lejącym dekoltem świetne. Intrygująca, a ja rzadko mówię coś takiego o ubraniach :) Nie mogę się doczekać twojej wersji :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja się nie zgadzam ;) Kiedyś nie wyobrażałam sobie, że mogłabym chodzić w takich szerokich "sukmanach", ale teraz mi się podobają. Uważam, że można w nich wyglądać bardzo ładnie a do domu są wręcz idealne - wiele przyjemniejsze w noszeniu niż coś obcisłego. Zresztą , jeżeli taki otulacz uszyje się z miękkiej, lejącej dzianiny, to będzie sie ładnie dopasowywał do figury.

      Delete
    2. Nie mowie ze alternatywa jest cos obcislego. Jest jasne, ze nie do kazdej figury pasuja obcisle rzeczy. Ale bede sie upierala ze KAZDA absolutnie figura wyglada lepiej w rzeczach dopasowanych do niej (jeszcze raz - niekoniecznie obcislych) niz kompletnie bezksztaltnych jak ta pierwsza sukienka. Rownie dobrze mozna zalozyc t-shirt swojego faceta o cztery rozmiary za duzy, efekt ten sam. Odkrylam, ze kiedy sie tak ubiore to trudno mi sie do czegokolwiek zmobilizowac. Dzien rozlazly. Nie lubie. Znacznie lepiej zalozyc t-shirt w swoim rozmiarze, naprawde. Widze na przyklad, ze kobiety w typie figury "jablka" czesto chowaja sie za workami. A sukienka w typie empire (ladnie dopasowana u gory, z ciekawym dekoltem) polaczona z na przyklad odpowiedniego rozmiaru (czytaj "nienamiotowym") rozpietym plaszczykiem wygladalaby duzo korzystniej. Wygoda natomiast - jesli rozmiar jest dobry - jest raczej kwestia tkaniny niz fasonu. Mozna sie czuc znacznie wygodniej w dopasowanej sukience z bawelny niz w worku z jakiejs sztywnej tkaniny.

      Delete
    3. Prawda - zgadzam się, że to głownie odpowiednia tkanina/dzianina daje efekt wygody. Zgadzam się też, że każda figura wygląda w rzeczach, które są do niej dopasowane. Chodzi mi tylko o to, że taka sukienka, jak ta ze zdjęcia, jeżeli byłaby uszyta z lejącej, przyjemnej tkaniny/dzianiny, będzie opływać sylwetkę i w ten sposób ja pokaże - nie będzie to bezkształtny worek. Zdaję sobie tez sprawę, że nie będzie to, prawdopodobnie, dobrze wyglądać na figurze typu jabłko.

      Delete
    4. Znowu - trudno mi sie z tym zgodzic :) Mam wrazenie, ze sukienka na zdjeciu uszyta jest z calkiem przyjemnej tkaniny, na pewno nie wyglada na sztywna - a nadal wisi jak worek. Domyslam sie, ze ta modelka jest calkiem zgrabna, ale sukienka zupelnie tego nie podkresla. Bez sensu.

      Delete
    5. No a mi znowu akurat ta sukienka na tej dziewczynie się podoba i wcale nie daje według mnie efektu "nic mnie nie obchodzi itd. " :) Według mnie odpowiednie ubranie na odpowiednią okazję. Czyli cała nasza dyskusja sprowadza się do starej prawdy, że to kwestia gustu :)

      Delete
    6. No ale teraz mowisz o czyms zupelnie innym. Jasne ze ta sukienka moze sie podobac. To jest kwestia gustu, calkowicie sie zgadzam. Polemizowalabym, czy jest odpowiednia do okazji - no chyba ze zeglujesz jako kobieta luksusowa, wylegujac sie na pokladzie. Ale to juz zupelnie na marginesie.
      Odnosilam sie do tej czesci twojej wypowiedzi, w ktorej zauwazalas, ze jesli uszyc te sukienke z przyjemnej. lejacej tkaniny to ona bedzie oplywac sylwetke i w ten sposob ja pokazywac. Tak nie jest. Ta sukienka nawet nie zasluguje na miano otulacza, bo nie otula (otulanie sugeruje bliskosc) - ta sukienka wisi. Patrze i nie widze - gdzie ta sukienka - uszyta z przyjemnego, lejacego materialu - pokazuje nie wiem - talie, ramiona, biodra - jakakolwiek czesc ciala, ktora mozna by podkreslac bo sie ja lubi. Ta sukienka nie podkresla zalet i nie ukrywa wad - ta sukienka ukrywa wszystko hurtem. Patrzac na zdjecie nie potrafie dojsc do innego wniosku. Oczywiscie kazdemu co kto lubi i jak sie czuje - sama wydziergalam we wrazliwym wieku lat bodaj czternastu sweter, ktory odkopalam pozniej z prawdziwym wzruszeniem i swietnie mi sluzyl przez cala ciaze - a i blizniaki by sie zmiescily. Kazdy od czasu do czasu chce sie ukryc. To chyba naturalna potrzeba. Ale jesli zaczyna dominowac w naszym zyciu warto sie jej przyjrzec chyba. No ale to temat na inna dyskusje.

      Delete
    7. Wszystko kwestią naszego wyboru, a jak wyglądamy w danym ciuchu to już inna sprawa. Ale dla każdego inny fason będzie "domowy" albo "wyjściowy", taka sukienka jednego rozleniwi i roznicmisięniechce, a innemu nawet garnitur nie pomoże być aktywnym. Wydaje mi się, że wszystko jest w naszej głowie, niekoniecznie w ubraniach, jakie nosimy. *^o^*

      Delete
    8. A to swoja droga, chociaz ubranie WPLYWA na to jak siebie odbieramy (a wiec na to co mamy w glowie) i przez to - posrednio - moze miec calkiem duzy wplyw na nasze zachowanie :)

      Delete
  5. Ta z lejącym dekoltem i ta wiązana z boku są świetne. Ale ta "woreczkowata" to z własnego doświadczenie wiem, że niezbyt się nadaje dla szczupłych osób. Najlepiej leży na takich o standardowych gabarytach.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak jak trzy lata temu, i teraz napatrzyłam się na japońską ulicę i stwierdzam, że pobyt w otoczeniu odmiennego kulturowo spojrzenia na modę bardzo zmienia perspektywę i od razu inaczej się myśli o tym, co pasuje albo nie pasuje danej figurze, co ze sobą można i nie można łączyć w codziennym ubiorze. Bardzo odświeżające! *^v^*

      Delete
  6. Ajj, takiej sukienki jak pierwsza właśnie szukam! Chyba czas na jej uszycie. U mnie takze kratki czekają razem z ostatnim numerem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. W pierwszej sukience podoba mi się zastosowana tkanina, czyni ją przytulną w sam raz na jesienne chłody!
      Jak tylko wyschnie mi pranie z wyjazdu, dekatyzuję bawełnę i zabieram się za szycie ostatniego modelu, może go jeszcze ponoszę przed zimną burą jesienią? *^v^*

      Delete
  7. Trzeci raz oglądam proponowane modele - i chyba tylko sukienka z wodami przy dekolcie mi się spodobała. Reszta "nie moja". Ale popieram ideę ładnej, miękkiej i przytulnej odzieży domowej... to takie przyjemne, wtulić się w coś i nadal dobrze, schludnie wyglądać :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Był taki okres w moim życiu, kiedy prawie zamieszkałam w dresach. Nie musiałam chodzić do biura, więc garderoba mi się uprościła. Ale kiedy przyłapałam się na tym, że przestaje mi zależeć, czy w tych dresach siedzę na kanapie czy wychodzę na zakupy, to stuknęłam się w głowę i ogarnęłam się odzieżowo! *^o^* Bo taki dres potrafi rozmemłać psychicznie, a to już nie jest fajne...

      Delete