Monday, December 29, 2014

Baa, baa, tasty sheep...

Z książkami Nigela Slatera się nie rozstaję, więc testuję już jego przepisy, modyfikując je nieco do moich smaków i składników. Na pierwszy ogień poszły pomysły na lekkie przekąski, idealne na śniadania. Jeśli chodzi o śniadania, to pewnie już wiecie bo pisałam nie raz, że jestem z nich przysłowiową "nogą"... Nie mam fajnych pomysłów na śniadania, bo rano jestem kompletnie nieprzytomna. Zapytajcie mnie o śniadanie, to powiem "jajecznica", "sadzone", "na miękko", "owsianka na mleku", "naleśniki z cukrem", koniec pomysłów. A mój mąż lubi śniadania kombinowane, wieloskładnikowe, z różnymi kolorami i teksturami, i czasami sam się bierze za ich przygotowanie, bo wiadomo, że na mnie nie zawsze można w tej kwestii liczyć.
I haven't put away the Nigel Slater's books even for a moment so I already started to test the recipes, modifying them a bit to my needs. Everybody knows I suck at breakfasts. I'm just not inspired in the morning to think about some elaborate food, when you ask me about the breakfast ideas I will say "scrambled eggs", "fried eggs", "soft boiled eggs", "porridge", "crepes with sugar", that's it. And my husband likes fancy breakfasts, with many ingredients, different colours and textures, and often he prepares the food in the morning because it's obvious I'm not good at it.

Zaczęłam od sałatki z krojonej w plasterki gruszki z szynką gotowaną (u Nigela - parmeńska, ale mąż nie przepada za wędlinami dojrzewającymi), z dressingiem z octu winnego, soku z cytryny i musztardy francuskiej (książka "Eat"). Ponieważ to śniadanie, podałam tę sałatkę z sadzonym jajkiem posypanym tymiankiem cytrynowym.
First I decided upon the light salad for breakfast - thinly slice the pear, mix it with Parma ham (in my version it was a cooked ham because my husband doesn't like dried meat), add a vinegar/lemon juice/grainy mustard dressing. (from the book "Eat"). I added an egg for more nutritious dish. 



Śniadanie z innego dnia, znowu trochę tu mojej interpretacji zamiast wiernego podążania za przepisem - kroimy mozarellę w plastry i zalewamy mieszanką oliwy, świeżych liści bazylii, siekanego czerwonego chilli i czarnego pieprzu, zostawiamy na 30 minut. W tym czasie podsmażamy kilka cebulek dymek lub szalotek aż zmiękną i nieco się przypalą. 
Kroimy foccacię na pół (u mnie chleb Venecja), wcieramy w obydwie połówki oliwę w której marynowała się mozarella, układamy na jednej połówce szynkę parmeńską (u mnie domowy wędzony schab), potem plastry mozarelli z bazylią, przysmażone cebulki, posypujemy wszystko drobno tartym parmezanem lub cheddarem, przykrywamy drugą połówką pieczywa i wstawiamy do piekarnika na 180 stopni/20 minut. (książka "Real Food")
Breakfast from another day and again it's more my interpretation than just blind following the recipe - slice mozarella and marinate in olive oil/a handful of basil leaves/one chopped red chilli/some ground black pepper for about 30 minutes. In the meantime grill or fry some Spring onions or shallots till soft and even blackened in some spots.
Cut the foccacia bread in half (flat bread in my case), rub both pieces with olive oil from mozarella marinade, place the Parma ham on one half of bread (home smoked pork in my case), then mozarella with basil leaves, then the onions, add a good portion of shredded Parmesan or Cheddar, cover with the other half and bake in 180 C for about 20 minutes. (from the book "Real Food")



Robert od razu wymyślił nową wersję tej kanapki - no bo skoro już zamieniłam szynkę parmeńską na wędzony schab, to jeszcze można by zamienić mozarellę na oscypka posmarowanego obficie konfiturą z żurawiny, a tuż przed podaniem pod wieczko włożyć sadzone jajko, żeby żółtko rozpłynęło się po kanapce, mniam!... *^o^* Do przetestowania niebawem!
Robert immediately invented another version of that sandwich - because I switch Parma ham with smoked pork slices he proposed to change mozarella and add lamb's cheese oscypek generously covered with cranberry jam, and just before serving to add a fried egg under the top bread part so the running yolk would melt through all the layers, yummy!... *^o^* To be tested soon!


Ale nie samym śniadaniem człowiek żyje! A ponieważ "zagęsiliśmy" się w święta u rodziny (mój tata upiekł najlepszą gęś na świecie!...), na poświąteczny weekend upiekłam dla nas udziec jagnięcy. Mięso kupiłam już doprawione, nafaszerowane czosnkiem i rozmarynem, chociaż dorzuciłam jeszcze więcej ziół. *^v^* Cztery godziny w 160 stopniach, po 3 godzinach dorzuciłam pokrojone marchewki, mięso wyszło przepysznie rozpływające się w ustach! 
But you cannot live only on breakfasts! We ate a lot of goose these holidays (my father roasted the best goose ever!...) so for the after Christmas weekend I made a lamb's leg. I bought the meat already seasoned with garlic and rosemary, I just added more herbs. *^v^* Four hours in 160 C, after 3 hours I added the carrots cut in quarters. The meat was just divine!



Jagnięcy udziec nie jest tani, ale ten kawałek ważący 1,60 kg wystarczył nam na dwa porządne obiady i jeszcze została porcja do pudełka lunchowego do pracy. Podałam go w sobotę z kaszą jęczmienną a w niedzielę z pure ziemniaczano-selerowym, do tego różne surówki (tarta marchewka albo mizeria), domowa ćwikła i chutney z agrestu autorstwa mojego taty. 

Zrobiłam też sos i jeśli kiedykolwiek myślicie o robieniu sosów do pieczeni z torebki, to zastanówcie się dwa razy! *^v^* Po zdjęciu mięsa z blaszki, w której się piekło, postawiłam ją na gazie, soki z mięsa i przypieczone kawałeczki podlałam kieliszkiem czerwonego wina i odparowując skrobałam drewnianą łyżką, żeby wszystko ładnie odlepiło się od dna naczynia. Po chwili dorzuciłam kilka kawałków zimnego masła, dodałam sól i pieprz, rozmieszałam wszystko porządnie i sos był gotowy! Można go przecedzić albo przetrzeć przez sito, jeśli chcecie idealnie gładką konsystencję, ale ja zostawiłam go tak jak zszedł z blaszki.

I jeszcze ciekawostka, cytat ze styczniowego numeru "Kuchni":
"Jeśli macie wybór, kupcie udziec prawy. W Nowej Zelandii, Australii, Argentynie jest nawet różnica w cenie między lewym a prawym. Dlaczego? Otóż owce przeważnie kładą się na prawym boku, by nie obciążać serca - mięśnie prawej nogi nie pracują, dlatego mięso z tego udźca jest delikatniejsze."
Nie wiem, czy miałam udziec prawy czy lewy, w Lidlu, gdzie go kupowałam, nie było to jasno napisane... ^^ 

Lamb's leg isn't cheap in Poland but this 1,60 kg piece was enough for us for two decent dinners and there were leftovers for the lunchbox. I served it on Saturday with pearl barley and on Sunday with potato pure, plus different salads, homemade beetroot and horseradish salad and a gooseberry chutney made by my father. 
I also made a gravy and if you ever thought about making the gravy from the bag think twice! *^v^* After I removed the meat from the baking form I placed the form on the stove, added a glass of red wine and scraped all the remains off the bottom of the pan. Then I added some pieces of cold butter, slat and pepper to taste and gave it a good stir, and it was ready! You could strain the gravy if you want to smooth and fancy, I just left it as it was.
And one more interesting thing I read today in the January issue of Polish culinary magazine "Kuchnia": 
"If you have the choice, buy the right leg. In New Zealand, Australia, Argentina there is a difference in prices for left and right lamb's legs. Why? Lambs usually rest on the right side so not to strain the heart. The right leg's muscles do not work so the meat on that leg is much tender."
I don't know whether I bought the right leg or the left one, it didn't say on the package... ^^

Chciałabym jeszcze przypomnieć, że na górnym pasku bloga pod bannerem znajduje się link do podstrony "Gotowanie", znajdziecie tam linki do wszystkich (mam nadzieję) przepisów, jakie pokazywałam na blogu. Jeśli czegoś tam nie ma, a pamiętacie, że coś takiego gotowałam, to proszę się upomnieć i będę uzupełniać. *^v^*
I'd like to remind you that just below my blog's banner there is a link to the subpage called "Gotowanie" (Cooking), it's a collection of all the recipes I've ever presented on my blog. If something's missing and you remember that I cooked something and there's no link to that dish, just let me know and I'll add it. *^-^*

***



Od 26 grudnia mamy w Warszawie zimę! *^O^* Przestało wiać i skończył się deszcz, spadł śnieg i zrobiło się naprawdę zimno, minus 7. Co mi w sumie wcale nie przeszkadza, bo jestem na zimę dobrze przygotowana odzieżowo, siedzę sobie właśnie z poranną herbatą (w kubku termicznym, dzięki czemu prawie do końca jest gorąca ^^), zapaliłam lampki choinkowe zawieszone dookoła mojego pokoju dziennego, wosk w kominku pachnie mi choinką, patrzę za okno na wirujące płatki śniegu i cieszę się, że niedługo wyjdę do sklepu. *^-^* Ale zanim to nastąpi, podziergam sobie sweterek, lada dzień powinna już przyjść zamówiona alpaka, czas ruszyć z robótkami!

Since 26th December we have Winter in Warsaw! *^O^* The wind and rain stopped, snow came and the temperature dropped really low, minus 7 C. I'm not unhappy about that because I'm well prepared for Winter weather, with coats, shawls, hats, gloves, boots... I've been sitting with my morning tea now (in the thermal mug so it stays hot almost till the end ^^), I switched on the Christmas lights that I had hanged around my livingroom, Yankee Candle wax keeps spreading the scent of a Christmas tree. I look outside the window on the twirling snowflakes and I'm almost happy I'll go grocery shopping later. *^-^* But before that I'll do some knitting, my alpaca yarn should be here soon so it's time to catch up with my sweater!

12 comments:

  1. Ale o co chodzi? Ja zapytana rano o śniadanie zazwyczaj odpowiadam "jajka na miękko" - i basta. Jajka na miękko rządzą moim życiem śniadaniowym, a obowiązkowo muszą mieć towarzystwo zakwasowego żytniego chleba, masełka i soli :) I czarnej herbaty. Nudziara jestem, ale mi to nie przeszkadza... chociaż z drugiej strony przypomina mi się mój nauczyciel od historii z liceum, który zawsze powtarzał, ze do II wojny doszło, bo Hitler codziennie miał na śniadanie grzankę i tarte jabłko i w końcu nie wytrzymał :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No widzisz, jesteś z mojego "obozu" śniadaniowego! *^o^* Jajecznicę robi się najszybciej, ale jajka na miękko też pycha, Robert zmodyfikował - obieram je do szklanki, odrobinę kroję, dodaję posiekany szczypiorek i podsmażony bekon pokrojony w kosteczkę, sól, pieprz. *^-^*
      Nie dziwię się Hitlerowi, tarte jabłko to nie na grzance, tylko na ryżu, z cynamonem! ^^
      Jak zdrówko?

      Delete
  2. u nas też Artur jest bardziej skory do wymyślania śniadań i lubie je wieloskładnikowe, choć nie są tak różnorodne, jak u Was. Ja natomiast jestem nudna do potęgi. 99% roku to samo.
    Może to śmieszne, ale ja jeszcze nie jadłam jagnięciny ani baraniny, choć mieszkam w kraju tym przesiąkniętym. Skoro jednak tak smakowicie brzmi opis przygotowanego udźca... kurczę, może się skuszę? i nie przeszkadzał Wam specyficzny zapach? a może jest podobny do dość mocnej woni wołowiny? (moja mama nie mogła przełknąć tutejszej wołowiny, nam z kolei bardzo smakuje).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też nie odmówię skomplikowanego śniadania, jeśli ktoś je dla mnie zrobi, rano jestem nie do życia i nie do pichcenia! *^o^*
      Znam i lubię baraninę, i ona rzeczywiście ma specyficzny mocny smak i zapach, ale jagnięcina nie ma żadnego nieprzyjemnego zapachu, przynajmniej ja nie zauważyłam, a smak delikatniejszy od baraniny, chociaż też wyczuwalny, trochę jak dziczyzna, trochę jak porządna wołowina. Podczas pieczenia pięknie pachniało w całym domu pieczenią! *^O^*
      A udziec jagnięcy jadłam pierwszy raz właśnie w Dublinie, na początku grudnia!

      Delete
    2. jeśli to będzie tylko jak wołowina, to będzie smakować(na następne zakupy muszę przewidzieć doliczenie paru euraków). wołowina u nas ostatnio króluje, mniej drób, choć namiętnie wykorzystuję podany przez Ciebie przepis na kurczaka... po wietnamsku? już nie pamiętam nazwy, ale wiem, że od Ciebie. mąż zakochał się w nim po uszy.

      Delete
    3. Kup na początek kotlety jagnięce, taniej wyjdzie na wypadek niesmakowania. ^^ Ale podejrzewam, że będzie pysznie.
      Robiłam dwa kurczaki po koreańsku, z cytrynami i rozmarynem i z przepisu A.W.Thompsona, obstawiam, że to któraś wersja koreańska. Po nowym roku kupię znowu makaron ziemniaczany, to pokażę koreańskiego kurczaka w coca-coli, palce lizać! *^V^*

      Delete
  3. nasze ścniadania ograniczają się zazwyczaj do dużej kawy z mlekiem i kanapki lub jajka w wymienionych przez ciebie konfiguracjach :) Jakoś chyba oboje nie mamy z rana weny i potrzeby do jakiś większych rewolucji (się dobraliśmy ^v^).
    A zima i u nas przyszalała, na szczęście, śnieżek sypie aż miło, lekki mrozek trzyma, ale nie wieje . Wszystko ładnie zaśnieżone, aż z wrażenia pojechaliśmy do Ikei. Jedyny minus... pociągi się spóźniają :/ choc ponieważ to Szwajcaria, to opóźnienia są rzędu 10min, więc po doświadczeniach z Warszawy, dla mnie o prawie nic ^v^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jedzenie jedzeniem, ale rano musi być kubek mocnej czarnej herbaty! *^o^*
      Szwajcarskie pociągi się spóźniają?!... Koniec świata jest blisko!
      *^v^*

      Delete
  4. You have been busy! ha your breakfasts sound like mine and my husband does the fancy breakfasts usually on the weekend. But on sunday i always make pancakes or crepes.
    Your snow looks pretty. We dont have any here, but maybe on saturday. I am not sure if i want some or not. Its beautiful to look at and as long as i have nowhere i ave to drive i love it! Little Man wants some very badly especially since santa brought him some things to use in the snow.

    ReplyDelete
    Replies
    1. I found some nice salad proposals in Nigel's books, I think I'll include them in our breakfasts next to eggs. *^v^*
      There is no more snow here since 1st January, the temperature went up and it's all gone!...

      Delete
  5. This all looks extremely delicious, my mouth is watering!

    We had snow here in Southern Germany too. Lots of it, in fact, like a winter wonderland!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you! *^o^*
      It's back to windy Autumn here in Warsaw... I hope the wind stops soon and the snow comes back!

      Delete