Monday, December 17, 2018

Ciągnie się

Kiedy widzę, że Czajka wrzuciła trzeci z rzędu wpis, którego nie czytałam to wiem, że nie było mnie na blogach za długo... Nie ma mnie, bo mi się katar ciągnie, wybaczcie obrazowość metafory. *^w^* A oprócz kataru przyplątały się jeszcze inne rzeczy, które niestety sprawiają, że jestem mało kreatywna i produktywna... Biegam po lekarzach i działam w kierunku zmiany sytuacji na lepsze, a tymczasem kilka ogłoszeń, na przykład:
When I see that Czajka published the third post I haven't read yet I know that I was absent from the blogging world too long... I was away for a longer time because I've had a lingering cold, sorry for the picturesque metaphor. *^w^* Also, I got some other strange health issues and I've been visiting doctors so I wasn't very productive and creative...  But I have a few things to say, for example:

Od powrotu z wakacji mam zamiar Wam pokazać kosmetyki, które ze sobą zabrałam i ciągle zapominam... A są bardzo sprytne!
I've been meaning to show you something since we came back from holidays and I kept forgetting... Here are very clever cosmetics I took with me!





W drogerii Natura kupiłam na wyjazd szampon i odżywkę, ale pamiętam, że były też inne produkty (w sklepach internetowych jest cała gama produktów do każdej części ciała!). Na czym polega fajność tych produktów? Są nie w butelkach, a w zgrzanych płaskich torebkach na kształt butelki - mają denko, na którym wygodnie stoją. Nie dość, że same w sobie są lekkie to jak nam się szampon kończy, to opakowanie robi się coraz bardziej płaskie i zajmuje w wakacyjnej walizce coraz mniej miejsca!
I only bought a shampoo and a conditioner, but there are lots of other beauty products from that company, and what's so fun about them? First, they're in the flat bags, not bottles - they can stand up but also when you use them up, they are getting more and more flat and lighter, so they occupy very little space in the suitcase!


 


Ale to nie wszystko - 95% składników jest pochodzenia naturalnego, nie mają olejów mineralnych, parabenów i barwników, są to kosmetyki nie testowane na zwierzętach a opakowanie pozwala nam zużyć je do ostatniej kropelki. Kosztują kilka - do kilkudziesięciu złotych a są niesamowicie wydajne - wciąż używam szamponu i odżywki, które zabrałam na wyjazd w październiku! I świetnie się dogadują z moją super wrażliwą skórą na głowie. Na pewno na kolejne wakacje kupię znowu kilka produktów tej marki, bo jak dla mnie mają same zalety. To tak, jakby ktoś potrzebował a jeszcze na nie nie trafił! *^v^*
But that's not all - 95% of the ingredients are natural, there are no mineral oil, parabens or colourants, they're not tested on animals and this bag allows you to use up everything. They're cheap and really efficient - I still keep using the shampoo and conditioner I bought at the beginning of October! They're gentle for my crazy sensitive scalp skin. Next year I'll definitely buy them again for holidays! *^v^*



***

Wieści z kuchni - narobiłam gołąbków. 
I made cabbage rolls (which are named "little pigeons" in Polish, I don't know why... ^^)



A wszystko przez kapustę - specjalna odmiana do gołąbków, znałyście? Płaska, o luźnych liściach i rzeczywiście coś w tym jest, obgotowała się błyskawicznie, liście rozdzielały się jak marzenie, cały proces zawijania przeszedł błyskawicznie (tym bardziej, że już od lat nie bawię się w miętolenie mięsa z dodatkami ręcznie, tylko wrzucam wszystko do malaksera, 30 sekund i gotowe!).
All because of the cabbage of the special type for this kind of dishes, did you know such kind? The cabbage is flat, with loose leaves and after being cooked for a moment in boiling water the leaves separated beautifully so the process of stuffing the meat and rolling the rolls went really quickly (especially because for the making of the stuffing I've been using the food processor!).




Podzieliłam gołąbki na dwa garnki i do jednych zrobiłam sos pomidorowy a do drugich - biały sos. A teraz najlepsze - obydwa przepisy pochodzą z japońskiej strony, bo Japończycy gołąbki znają i gotują! *^V^*
I divided the rolls into two pots and made a tomato sauce for one of them, and the white sauce for the second one. Now is the best part - both recipes come from the Japanese cooking webpage because the Japanese know and like cabbage rolls too, just like Polish people! *^V^*




Czym się różnią od naszych? Niczym!
No dobrze, nie ma w nich ryżu, o ile ten ryż dodajecie, ja nigdy nie mieszałam ryżu z mięsem w w farszu, mój ojciec nie przepadał za ryżem więc w ogóle mało się go u nas w domu rodzinnym jadało. Mięso mielone wołowo-wieprzowe, siekana cebula, bułka tarta, kilka łyżek mleka (albo stara kajzerka namoczona w mleku ^^*~~), sól, pieprz, szczypta gałki muszkatołowej.
Sos pomidorowy składa się z passaty pomidorowej, bulionu, ketchupu, soli i pieprzu. Sos biały to bulion, mleko, liście laurowe, sól, pieprz i natka pietruszki. I tu mam uwagę - niestety mleko po dłuższym gotowaniu się zważyło i rozwarstwiło, trzeba było raczej zrobić beszamel, co uczynię następnym razem.
Zjedliśmy po polsku, z kartoflami! *^V^*
What's the difference? None!
Okay, they don't put rice inside the rolls, Polish people sometimes mix cooked rice with meat, I never do because my father didn't like rice and we didn't eat it very often at home. Minced pork-beef meat, chopped onion, bread crumbs, a few Tbsps of milk (or an old bread roll soaked in milk, like my mother did ^^*~~), salt, pepper, a pinch of nutmeg.
Tomato sauce consists of tomato passata, some broth, ketchup, sat and pepper. White sauce consists of broth, milk, laurel leaves, salt, pepper and parsley. Here is my hint - don't do it like that, the milk curdled after some cooking, next time I'll make a basic beschamel sauce.
We ate the rolls just like any Polish person would - with cooked potatoes! *^V^*



***

Tyle na dzisiaj, dorzucę jeszcze koty i na razie znikam, pozostając w nadziei, że niedługo odezwę się znowu z nową energią! ^^*~~!
That's all for today, I'll throw in some cats  to sum up and will go away for now hoping to be back soon, with new energy! ^^*~~





11 comments:

  1. Zdrowiej szybko. Dzięki za info z kosmetykami, mogą się kiedyś przydać. Koty przesłodkie, z takimi to nawet chorować przyjemnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Chyba nie jest ze mną tak źle jak mi się wydawało, widzę światełko w tunelu! *^v^*

      Delete
  2. LOVE your cats and I've been missing the photos of them! Cabbage rolls...it's been too many years since I made them! (I need to!) Love those containers..perfect for traveling. Here is to better health and energy! So glad you posted on your blog :) (I have on mine as well...felt nice)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you! I'll try to include more cats in the future posts. (=^..^=)*~~
      I've always made cabbage rolls in the tomato sauce, but the white sauce is also tasty! But as I wrote, proper beschamel and not just milk, it's curld and split.

      Delete
  3. Widac, ze zima: koty spia! :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hihi, czytałam, że koty to zawsze śpią. :))

      Delete
    2. Koty w ogóle głównie śpią (kiedy nie jedzą i nie biegają!), ale zimą więcej i bardziej na ludziach - na kolanach, na rękach, na nogach, pod kołdrą... *^W^*

      Delete
  4. Bardzo się zdziwiłam japońskimi gołąbkami. A że już bez ryżu, to dopiero dziwne. Co jak co, ale gołąbki to myślałam, że polskie są i nikt inny już nie robi. :))
    Zdrowiej, zdrowiej, okładaj się kotami, mruczeniem i pozytywnymi myślami. Uściski tuż przedświąteczne!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. W końcu Polska to "druga Japonia", to nic dziwnego, że jadamy podobnie!... *^W^*~~~ Japończycy mają inne potrawy podobne do naszych, na przykład schabowy w panierce - tylko zjadają go z surową siekaną kapustą albo z gorącym ryżem, no i smaży się go zanurzeniowo, nie na patelni. ^^*~~
      Bardzo dziękuję! Kilka wizyt u lekarzy i chyba jestem w lepszym stanie niż myślałam! ^^*~~

      Delete
  5. W Niemczech gołąbki też bez ryżu. Zdrówka życzę!

    ReplyDelete
    Replies
    1. W Niemczech też znają gołąbki? No proszę! *^v^*
      Bardzo dziękuję, byłam u fizjoterapeuty i już mi lepiej. Po tym, jak mnie wygniótł i ponaciskał.....

      Delete