Friday, May 15, 2020

Kładziemy i wywalamy!

Niezbyt produktywny tydzień, zrobiło się zimno i wilgotno i trochę walczyliśmy z przeziębieniem. Ale kupiliśmy nową podłogę na balkon (IKEA) i tym samym rozpoczęliśmy projekt rewitalizacji balkonu zwany też "Wywalamy starą skrzynię i zamawiamy nowe szafki!". *^V^* Pokażę więcej jak będzie co pokazać. ^^
Not a very productive week it was, it turned chilly and rainy, and we got a bit of a cold. But we managed to buy and lay a new floor on the balcony (from IKEA)! This is the first step in the project "Let's get rid of the old balcony storage and organise a new one!" *^V^* More to come, when it comes. ^^




***

Chleb żytnio-gryczany ze słonecznikiem z bloga Adam Piekarz. Wilgotny, orzechowy w smaku i zapachu, to pewnie zasługa mąki gryczanej a ziarna słonecznika są super dodatkiem, i te w środku chleba i te na wierzchu, podprażone! *^0^* To propozycja, która na pewno będzie powracać na nasz stół!
Here's the rye-buckwheat bread with sunflower seeds from the blog by Adam Piekarz. Moist, nutty in both smell and taste which is probably thanks to the buckwheat flour, the addition of the sunflower seeds compliment it in a perfect way. I also added some seeds on a top and they got crunchy while baking! *^0^* This bread will be on our table often!


Dzień 1, godz. 24:00 - 1 faza: kwas pełny i namaczanka
  • 100g zakwas żytni
  • 100g woda o temperaturze 26oC
  • 100g mąka żytnia razowa typ 2000 
  • 50g mąka Graham typ 1850
Zakwas rozprowadź w wodzie, dodaj obydwie mąki, starannie wymieszaj i pozostaw pod przykryciem na 6-8 godzin w ciepłym pomieszczeniu.
namaczanka :
  • 100g pestki słonecznika
  • 200g ciepła woda
Pestki słonecznika zalej wodą i pozostaw na taki sam czas jak 1 fazę

Dzień 2, godz. 8:00 - 2 faza: ciasto właściwe
  • 300g kwas pełny (cała poprzednia faza)
  • 300g woda o temperaturze 28oC
  • 10g sól
  • 150g mąka żytnia typ 720
  • 150g mąka gryczana razowa
  • 100g pestki słonecznika
Odcedź na sicie pestki słonecznika. 
Do kwasu pełnego dodaj wodę oraz sól i bardzo dokładnie wymieszaj.
Teraz dodaj obydwie mąki i odcedzone pestki słonecznika i mieszaj  6 - 8 minut.
Przełóż tak wymieszane rzadkie ciasto do formy. Wygładź i lekko ubij aby pozbyć się wolnych przestrzeni. Przykryj i pozostaw do wyrośnięcia w ciepłym miejscu (1-3 godz.)
Dzień 2 - pieczenie
Spryskaj chleb obficie wodą i piecz w temperaturze 230oC przez 5 minut.
Dalej piecz w temperaturze 200oC przez 35-40 minut.


 ***

Drugi chleb z tego tygodnia to  chleb na zakwasie z płaskurki i samopszy z bloga Ptasi. *^o^* Dwie pradawne odmiany pszenicy i niestety efekt bez fajerwerków... To znaczy, nie narzekam bo chleb wychodzi bardzo smaczny, ale... to jeden z tych chlebów, które się zjada i człowiek nie myśli sobie "MUSZĘ go upiec ponownie!". A biorąc pod uwagę cenę obydwu mąk, na razie pozostaje on tylko hipsterską fikuśnością. Nie odmawiam im wartości odżywczych, bo na pewno je mają, ale zanim znowu kupię te mąki, poczekam, aż ich cena znormalnieje, tak jak to się stało z orkiszem, który jest dziś dostępny w superkarketach w normalnej cenie.
The second bread this week was the emmer and einkorn sourdough bread from this bloga. Two ancient wheat types and the effect is, well... I mean, don't get me wrong, the taste is okay but it's one of those breads to eat and forget about. Taking into consideration the price for both flours for me it will stay the hipster fancy for now. I don't deny their potential health benefits but before their price goes down to normal levels I'll refrain from buying them again. It was like this with spelt, it was very expensive when it appeared on the market and now it's available in supermarkets for the nomal flour price.



  • 200g aktywnego zakwasu żytniego
  • 250g mąki razowej z samopszy
  • 150 g mąki razowej z płaskurki
  • 200-220ml letniej wody
  • 1 łyżeczka soli
  • opcjonalnie: 1 łyżeczka kminku (u mnie tylko na wierzchu)
  • opcjonalnie: łyżeczka miodu/brązowego cukru
Wymieszać wszystkie składniki chleba, wyrobić dość luźne, lepkie ciasto. Odstawić do wyrastania na 1,5 - 2 godz.
Po tym czasie przełożyć do keksówki, wyrównać i nasmarować olejem wierzch, przykryć folią lub wilgotną ściereczką i odstawić do kolejnego wyrastania – ok. 2 godzin, lub aż ciasto nie podwoi objętości.
Chleb piec 20 minut z parą w 230 C (termoobieg).
Następnie skręcić temperaturę do 215 C i piec kolejne 30-40 minut.

14 comments:

  1. Ale pracus jesteś.A ja znów ciasto,tym razem biszkopt.Mlodzi przyjadą na niedzielny obiad i kawke.

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas dziś Scones z jabłkiem i cynamonem na deser po obiedzie, wieczorem pizza bo kupiłam kamień szamotowy do pieczenia pizzy. 😃 A jutro kruche z truskawkami i rabarbarem, no i nowy chleb który będzie wyrastał przez noc.

      Delete
  2. Tym razem najbardziej mnie ciekawi ta podłoga, bo też o niej myślę, widziałam ją w programie Szelągowskiej. Ciekawe jak się toto sprawuje po deszczu i spiekocie na zmianę... Ale chyba zanim przetestujesz jej odporność na ekstremalne warunki, to ja i tak ją kupię :). Chlebków zazdraszczam, ale jakoś nie mogę się zmobilizować do nauki...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi przykro ale nie zaspokoję Twojej ciekawości co do jakości tej podłogi. Nie dlatego, że taka ze mnie nieużyta małpa... 😆 Tylko dlatego, że mój balkon to zabudowana plastikiem a powyżej szkłem loggia, więc podłoga deszczu nie widuje, a mróz też słabo tu dociera. Na pewno łatwo się to układa, klik klik i gotowe, o ile nie musisz przycinać paneli (my niestety musieliśmy i było z tym troszkę zabawy).
      A chlebów nie trzeba się uczyć, wystarczy wybrać przepis i zrobić! 😃

      Delete
    2. Też zastanawialiśmy się nad tą podłogą z mężem ale właśnie naczytaliśmy się opinii że jest mało odporna na deszcz...Brahdelt ma zabudowany balkon, a mój jest zachodni i to nie dość, że wietrzny to słoneczny i deszcz strasznie zacina. Puki co testuję sztuczną trawkę. Zawsze łatwiej taką zerwać i położyć nową.

      Delete
    3. Fakt, prędzej ta podłoga doświadczy wilgoci, jak kot na nią nakicha, niż bezpośredniego deszczu.
      Ciekawa jestem, czy taka trawka nie łapie dużo kurzu, u mnie tego aż w nadmiarze, kocie kłaki, pyłki z drzew za balkonem.

      Delete
    4. Kurzy się i paprochy są i piasek z dziecięcej piaskownicy (tak na balkonie na dziewiątym piętrze mam piaskownicę oraz tkaninę parawanową na całej 5m długości balkonu - wszak 3 i 4,5 letnie dziecko to ekwiwalent dwóch kotów) ale spokojnie można taką trawę odkurzyć. Zobaczymy jak zniesie zimę. Trawa jest położona na desce szalunkowej tak więc latem spokojnie można sobie na niej leżeć.

      Delete
    5. Przypomniało mi się, jak mieszkaliśmy w innej dzielnicy i mieliśmy za oknami szpalery topoli. Kiedy pyliły, w mieszkaniu był dywan z pyłków!!! Na szczęście były gołe podłogi wygodne do odkurzania, a na balkonie był beton, ale barierki z prześwitami, więc wiatr wszystko zwiewał. *^0^*

      Delete
  3. No to ja o orkiszu, płaskurce, życie i innych, z pozycji piekarki z 10 letnim stażem. Z mąkami z marketów to ja bym była ostrożna w ocenach. Zyto żytu nie równe, podobnie z orkiszem. Mam piękny przykład u siebie, jak odmiana żyta wpływa na smak i konsystencję chleba. Przez kilka lat piekłam z mąki kupowanej w małym młynie - żytni albo żytnio-pszenny chleb był taki jak być powinien, żytni po dwóch tygodniach zawinięty w lnianą ściereczkę był smaczny i zwarty. Zwarty, ale nie mulasty i ciężki.
    Potem nastał okres pieczenia z mąki marketowej, przyczyny czasowe - do młyna trzeba było robić wyprawę, market jest pod nosem. Przez pewien czas było w miarę, chociaż zdawaliśmy sobie sprawę, że smak chleba jednak nie taki, jak wcześniej. Aż jakieś dwa lata temu coś zupełnie tąpnęło: chleb 100% żytni już na trzeci dzień po upieczeniu kruszył się i był niesmaczny, a zakwas po tygodniu bez dokarmiania ledwo zipał (wcześniej był w stanie przetrwać nawet i trzy tygodnie bez szwanku). Mały wywiad środowiskowy zaowocował zakupem mąki z małego gospodarstwa, mielonej na miejscu. I co? Chleb tak jak dawniej - smaczny i trwały. Odmiana żyta, nie ma zmiłuj. I skończyły się zakupy w markecie.
    Obawiam się, że z tym orkiszem "w normalnej cenie" może być podobnie. To nie jest zauważalne, jeśli piecze się mało i często - świeży chleb zawsze jest dobry i smaczny. "Chwila prawdy" następuje po tygodniu przechowywania albo po wyjęciu z zamrażarki. I dlatego wolę zapłacić nieco więcej małemu gospodarstwu, które produkuje żywność dobrej jakości, z sercem i dobrą energią, niż tanio w sieciówce.
    Z tego gospodarstwa miałam też właśnie orkisz i płaskurkę - dodatek ok. 30% płaskurki do żytniego chleba dał bardzo smaczny rezultat, więcej się nie odważyłam, bo lubimy chleb żytni. Za to focaccia z samego orkiszu wyszła mega :)

    To dotyczy w sumie wszystkiego - czytam, że coraz częściej staramy się kupować etyczne włóczki, tkaniny, odzież - więc i z żywnością przecież jest tak samo. Wolę kupić 5 jajek od dziewczyny, u której kury mają imiona i przychodzą na głaskanie, niż 10 z fermy, nawet "wolnowybiegowej". Bo w tych pierwszych jest dobra energia, a druga to tylko produkcja, chociaż mniej okrutna. A już zwłaszcza w tym czasie, bardzo trudnym dla lokalnych producentów staramy się ograniczać zakupy w sieciach handlowych tylko do rzeczy koniecznych.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie musisz mi tłumaczyć takich rzeczy bo od lat kupuję jajka ekologiczne albo wolnobiegające, warzywa bio, czytam składy produktów, po mięso i wędliny chodzę do ecomarketu jeśli mogę sobie na to pozwolić. Mąkę kupuję w Bogutynie (pewnie znasz), ale też w Leclercu czy Biedronce, ostatnio kupiłam orkisz i grykę w Lidlu bo są ekologiczne. Natomiast co do chleba, który leży tydzień, nie mogę się wypowiedzieć, bo u nas drugiego, trzeciego dnia chleb zjadamy do końca (śniadanie, kolacja, do zupy na obiad), ale wiem, że chleby żytnie (też nasze ulubione) potrafią tego trzeciego dnia być wciąż świeże, zwarte, skórka nie odłazi jak w tych sklepowych.
      Co do płaskurki i samopszy, chodziło mi o to, że kiedyś orkisz był w horrendalnej cenie bo był nowinką, a potem staniał, W Bogutynie jest dwa razy droższa niż pszenna czy żytnia, a nie cztery razy. Dla mnie płaskurka i samopsza jest na razie za droga, żeby ta cena była uzasadniona przez smak (nie neguję innych zalet), zresztą my też wolimy chleby żytnie od pszennych. *^v^*

      Delete
  4. Pandemia wyzwoliła we mnie dzielnego piekarza :-))) Od wielu lat zabierałam się za zrobienie zakwasu żytniego na zasadzie :chciałabym i boję się - aż wreszcie powiedziałam sobie że jak nie teraz, to już chyba nigdy. Nastawiłam zakwas, szóstego dnia upiekłam pierwsze dwa żytnie chleby. Zostały pożarte w mig. I teraz piekę co trzeci, czwarty dzień po dwa bochenki. Co do jakosci mąk nie jestem w stanie się wypowiedzieć, zakwas powstał na żytniej mące melvitu, bo tylko taka była w polskim sklepie,- kolejne chleby na mące mieszanej, angielskiej, wholemeal i orkiszowej z resztówka żytniej. Do ostatnich wypieków sypnełam czarnuszki i jest to odkrycie roku. Nigdy nie lubiłam angielskiego pieczywa, bladych nadmuchanych buł i miękkiego jak szmatka chleba. Za "artisan sourdough" trzeba płacić jakieś obłędne pieniądze, co przy naszym uwielbieniu do chleba na zakwasie puściłoby nas z torbami w krótkim czasie, więc kupowaliśmy taki chleb tylko od czasu do czasu. I okazało się, że ten mój pierwszy chleb był o niebo lepszy! Teraz już nie mam wyjścia - będę piekła :-)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Brawo!!! Wychodzi na to, że domowy chleb jest najpyszniejszy! *^V^* Mój mąż ostatnio powiedział (gryząc kromkę chleba żytnio-gryczanego): "Wiesz, że teraz już nigdy nie kupimy chleba?..." *^w^*
      Też muszę dosypać czarnuszki, dzięki, że mi o niej przypomniałaś, bardzo lubimy!

      Delete
    2. Mój jeszcze Niemąż ( tu też pandemia się wmieszała w plany, żebyż ją cholera) zastygł w pół gryza i tak trwał. Aż się zaczęłam zastanawiać jakiż to gniot mi wyszedł, skoro nie ma komentarza, a okazało się, ze on tak trwał w zachwycie :-))) Zakwas wyhodowany siedzi w lodówce, więc nie mogę się wymigać od pieczenia. Jutro nastawiam kolejny zaczyn, bo piekę dwuetapowo - najpierw wieczorem robię zaczyn, drugiego dnia piekę chleb. I to wcale nie wymaga jakichś straszliwych wyrzeczeń, a myślałam, że to o wiele bardziej skomplikowany proces. Jak mówi przysłowie - strach ma wielkie oczy :D

      Delete
    3. Z żytnim jest łatwiej, bo się go nastawia na noc, a potem piecze. Z pszennym więcej zabawy, bo pszenny chleb się przebija "stretch and fold" co 30-45 minut przez 4 do 6 godzin, w zależności od przepisu. Ale też warto, nie zabiera to czasu, szczególnie kiedy siedzi się w domu, wystarczy nastawić sobie timer, podejść, przegnieść chleb, nastawić timer, itd.. *^v^*
      Ja dziś zaszalałam, bo na kolację upiekłam precle, a w połowie dnia nastawiłam do fermentacji ciasto na pizzę, 24 godziny! ^^*~~

      Delete