Wednesday, July 22, 2009

Manufaktura

Coś ostatnio gotuję w ilościach hurtowych. *^v^*
W poniedziałek, zgodnie z zapowiedzią robiłam pierogi - na zdjęciu po lewej stronie są pierogi ze szpinakiem i fetą, a z prawej - z jagodami.
I've been cooking in wholesale numbers recently. *^v^*
On Monday, as I said earlier, I made dumplings - here are dumplings with spinach and feta cheese on the left and with blueberries on the right.


A dzisiaj miałam bojowe zadanie! ~^^~
U Roberta w pracy jest teraz taki zwyczaj, że w czwartki ktoś przynosi ciasto dla ich open space'u, przeważnie kupne. Robert zapisał się na przyniesienie na jutro i zrobiłam dzisiaj duuuużo szwedzkich cynamonowych kanelbullar'ów z autentycznym perłowym cukrem, ciekawe czy zostaną docenione? ^^
And today I had a special task! ~^^~
In Robert's workplace there is now a tradition that on Thursdays one person brings the cake for their open space employees, usually a bought one. Robert applied for the coming Thursday so I made a looooooot of Swedish cinnamon kanelbullars with the authentic pearl sugar. I wonder whether they like them? ^^


***

Niedzielne spotkanie z Justyną na mieście spowodowało, że zaczęłam nabierać rozpędu do życia. To było przemiłe doświadczenie, po pierwsze dlatego, że Justyna jest bardzo fajną osobą i gadało się nam świetnie, nie było niezręcznej ciszy, jak to bywa przy spotkaniu osób dopiero poznających się, raczej wpadałyśmy sobie w słowo, tematy się nie kończyły i nawet przez chwilę rozważałyśmy, czy nie mamy wspólnych znajomych ~^^~ (jednak nie).
Byłam tak zestresowana faktem, że wyszłam z domu sama na spotkanie z kimś mi nieznanym, że nawet zapomniałam o aparacie, który miałam w torbie, i nie zachowała się pamiątka naszego spotkania (oprócz kalorii w biodrach ^^).
Sunday meeting with Justyna gave me a kick for life. It was a great experience, first, because Justyna is a very nice person and we talked a lot, no strange silence between us, sometimes one even started talking when the other still didn't finish. The subjects were endless and for a moment we even thought we had some common friends ~^^~(but we didn't).
I was so stressedwith the fact that I was leaving home alone and meeting somebody I hadn't known before that I even forgot about the camera I had in my bag, so there is no keepsake of that meeting's (apart from the callories in the hips ^^).

Po drugie, siedząc w domu dziczeję i dziwaczeję. ("Siedząc w domu" - ulubione określenie mojej mamy na gospodynię domową, oczyma duszy widzę kobietę siedzącą na kanapie przez 8 godzin, od wyjścia męża do pracy aż do jego powrotu, kiedy znowu włącza się niczym robot, zaczyna się krzątać po kuchni i mówić. *^v^*)
Second, being at home I get wild and weird. (There is a nice saying in Polish about what a housewife do - she "sits at home", my mother's favourite description of me, whenever I hear it I imagine a women like a robot, sitting on a sofa for 8 hours when husband's at work and starting moving when he comes home in the evening. *^v^*)

Jakiś czas temu Robert powiedział do mnie: "Czy zdajesz sobie sprawę, że od kilku miesięcy rozmawiasz na żywo tylko ze mną, swoją matką i moją matką?" I to była prawda. Unikałam spotkań ze znajomymi (nie to, żebym miała ich wielu), na które on chodził, zostawałam w domu po to, żeby siedzieć jak ten kołek i zastanawiać się, co się ze mną dzieje, i dlaczego całe życie dzieje się obok mnie, a ja jestem poza wszystkim, za szybą.
Some time ago Ribert told me: "Do you realise that for the past few months you've been only talking to me, your mother and my mother?" And that was true. I avoided meeting friends (not that I have many of them)that Robert was meeting, I was staying home, sitting and thinking what's going on with me and why life happened everywhere around me, and I was behind the glass looking at it and not participating.

Tak więc, jak już wspominałam, siedząc w domu dziczeję i dziwaczeję. Zaczynam bać się życia. Owszem, utrzymuję kontakty mailowe z koleżankami-blogerkami, ale kontakt bezpośredni to zupełnie coś innego. Dlatego chciałabym to zmienić, małymi kroczkami, bo duże przedsięwzięcia na razie mi się nie udają. Spotkałam się z Justyną, w sobotę jadę do Rene na ploty i podcinanie włosów ~^^~, a jutro idę z grupą znajomych na piwo. Chcę jeszcze odnowić znajomość z jedną bardzo inspirującą koleżanką, która może mi pomóc w realizacji pomysłu na ciuchy dla dollfie (tak, mam pomysły, gorzej jest z realizacją, ale do tego też powolutku dojdziemy.)
So, as I said, being at home I get wild and weird. I'm starting to fear life. Okay, I am in email contact with my blogger friends but the face-to-face friendship is something different. I'd love to change my hermit life, with small steps because I am not able to make big steps yet. I met justyna last Sunday, this Saturday I'm meeting Rene for a chat and a haircut ~^^~, and tomorrow I'm going out for a beer with some friends. I also want to renew my friendship with a very inspiring and creative girl who can help me with my ideas for dollfie's clothes (yes, I have some ideas, it's more difficult for me to realize them, but we'll get there too one day.)

***

Dostałam dziś próbkę Camilli od Laury i to jest idealny kolor na mój Joy! *^v^* W oczekiwaniu na włóczkę będę kończyć Daisy, i tu chciałabym powiedzieć, że jak kto ślepy, to aż miło... Przeczytałam u Kath, że guziki w Daisy wypadają co drugi pas ryżowy, więc w mojej wersji dzielnie robię sobie dziurki... co każdy pas ryżowy!... To się nazywa czytanie bez zrozumienia. ^^ I mam naćkane, ale może dzięki temu sweterek nie będzie się rozchodził na biuście (za to będzie dużo przyszywania, ech...).
Zrobiłam pierwsze zdjęcia Daisy, ale kolor wyszedł mi kompletnie nie taki, jaka jest włóczka... Za to zdecydowałam chyba, jakim kolorem wykończyć brzegi - zostało mi trochę bawełny w kolorze starego złota, który ładnie się zgrywa z malachitem.
Today I received the sample of Camilla's yarn from Laura and this colour is perfect for my Joy! *^v^* While waiting for the yarn to come I'll be finishing Daisy, and I'd like to share my extraordinary skills of reading... I read on Kath's blog that on Daisy you place buttons every two moss rows, so in my version I'm proudly making buttonholes ... on each moss row!... It's called reading without understanding, I guess. ^^ I'm going to have a lot of buttons but maybe thanks to that the cardigan won't open on the bust.
I took some photos of Daisy's but the colour is totally different than in reality... And I think I decided on the contrasting colour - I still have some old gold cotton that matches the malachite nicely.

***

Kath, a jakby Cię ktoś karmił, to prasowałabyś? Bo ja tego nie znoszę, więc możemy się dogadać w kwestii tego związku. *^v^*

12 comments:

  1. Joasiu, ciasteczka z pewnością będą bez konkurencyjne. Właśnie nie miałam pomysłu na jutrzejszy obiad, a pierogi z fetą i szpinakiem - super. Co do nastroju, to wszystko się zmienia. Widocznie tak teraz musiało być. Ale za jakiś czas będzie zupełnie inaczej.
    Jak będziesz u Rene proszę namów ją, aby we wrześniu na spotkaniu w-skim pokazała jak się robi rękawy z short-rows, w sierpiu niestety nie będzie mnie (to taka mała prywata).:))

    ReplyDelete
  2. Z fetą i szpinakiem, mmmm... Gdyby nie to, że u mnie w domu tylko ja bym to jadła, zrobiłabym w piątek na obiad.
    Nie przejmuj się domniemanym dziwaczeniem - może to taki etap, który sam minie?

    ReplyDelete
  3. Oooo, a Rene jest tez z Warszawy? coś podobnego :-)))
    No to gratulacje, owocnych małych kroków!

    ReplyDelete
  4. Wow you have been busy baking!!! that is something i look forward to when aidan is in school all day in the fall then i can bake treats for us while he is gone.
    it can be hard sometimes to get out there and visit and talk with people. I am very shy and always at home. i wish you luck with getting out of your hermit stage, Just take it one step at a time and i know soon you will be back out and having fun it already sounds like you are making some good plans to get out of the house more :)

    ReplyDelete
  5. Rany dla takich ciastecezk jestem gotowa prasowac! Ja do kuchni kompletnie pociągu nie mam. Swego czzasu Marcin wszystkie prezenty w kuchni chował bo wiedzial że tam nie zajrzę ;) Teraz już tak nie jest ale mięty do gotowania nie czuję nadal :)
    I dobrze ze co pas ryżowy zrobiłaś dziureczki. Będziesz miała jak Effcia gwarancję że się nic nie rozlezie. Wersje Effciową zrobię z dokładnie tak samo gęsto rozstawionymi guziczkami.
    Pewnie przez to "siedzenie" w domu człowiek za bardzo się na włąsnych odczuciach koncentruje stąd te smutki i niechęć do spotkania ze znajomymi. Im dłużej ich nie widzę tym więcej dopatruję się u nich wad a mniej zalet. Gorzknieje przez to wsystko chyba trochę.
    Zeknij na to sobie:
    http://www.energiawewnetrzna.pl/2009/przestan-marzyc-o-szczesciu-skup-sie-na-zyciu/
    trafiłam ostatnio. Niby nic nowego, ale to jak z perfekcyjną, czasem warto przeczytać jeszcze raz.
    Upewnie sie jeszcze tylko co do jednego - pościel też prasujesz? ;)

    ReplyDelete
  6. W zupełnosci cie rozumiem, ja juz od dłuzszego czasu rozmawiam tylko z mama, tesciowa, mezem i 3 letnim synkiem. Chciałabym ale sie boje wyjsc z domu- dlatego siedze na necie i szukam pokrewnych dusz!. Musze powiedziec ze jestes wielka inspiracja! naprawde! Zawsze podziwiałam artystyczne dusze! ja nie potrafie tworzyc, nawet naszemieszkanie jest jak niedokonczone bo brak mi akceptacji z zewnatrz a samej trudno podjac mi decyzje..
    A co do pierogów, faktycznie wspaniała manufaktura!!! a podawałas gdzies przepis na ciasto? czy mi umkneło?
    Aha a te cynamonowe kanelbullary wygladają super smakowicie!!! mozna prosic o przepis? to zdaje sie szwedzkie babeczki?
    Pozdrawiam i zycze powodzenia!!!
    Akna74/Ania

    ReplyDelete
  7. Zaintrygowały mnie te cynamonowe ciasteczka. Czy można liczyć na przepis?Miałam początkowo takie somo odczucie, gdy zaczęłam robić dziurki do Daisy Co pasek ryżowy. Polegam na Kasi, no i u Effci fajnie to wygląda. Pokaż czym prędzej Daisy. Ciekawa jestem kontrastowej nitki. Pozdrawiam

    ReplyDelete
  8. I ja poproszę o przepis na ciasteczka bo wyglądają po prostu niebiańsko! Przy okazji - zapraszam do Poznania, na wizytę odtrutkową od dziwaczenia ;) Zabiorę Cię na najlepszą czekoladę w całej Wielkopolsce :) Głowa do góry kochana :) P.S. Coś do Ciebie poleciało, zaczaj się na listonosza :)

    ReplyDelete
  9. o matko! A już myślałam, że tylko ja jestem dziwakiem stroniącym od ludzi. Choć ostatnio zaczęłam wychodzic ze swojej celi i spotykać się z innymi przedstawicielami Homo sapiens. I wiesz co, jak sie trafi na odpowiednich ludzi, to nie są oni tacy źli i nudni ;o)

    Bułeczki wyglądaja przecudnie. Też kiedyś zrobiłam śliami cynamonowe i były pycha! koniecznie powiedz jak smakuja pierogi ze szpinakiem i fetą, bo w życiu takich wynalazków nie jadłam.

    A jakbys miała ochotę na wczasu za granicą, to zapraszam do siebie - miejsca jest wbród a i kacik kraftowy pomieści kilka osób.

    ReplyDelete
  10. pożałowałam, ze nie pracuję z Twoim Mężem ;)))

    ReplyDelete
  11. Noooo, te babeczki warte są grzechu :)
    I te kolumny pierogów też!

    A co do stanu ducha - daj sobie czas, nie nadganiaj niczego na siłę, ale i też nie zapadaj się w samotności. Mądrze Kath napisała,że bycie z sobą i swoimi myślami powoduje,że czasem czujemy więcej...
    Jesteś świadoma, a to krok do przodu - na pewno będzie dobrze :)!

    ReplyDelete
  12. YUM YUM!the dumplings look delicous... all your food does!

    ReplyDelete