Wednesday, July 04, 2012

Purezento

Tak, proszę państwa, dostałam niespodziewany prezent. ~*^o^*~
Idę ja na pocztę po przesyłkę a tam list od Izy. Więc w te pędy (o, jak się ogrodniczo zrobiło przez chwilkę! ^^*~~) do domu, a tam dalej dobierać się do zawartości.
Yes, ladies and gentlemen, I've received a surprise gift today. ~*^o^*~
At the post office there was a letter for me from Iza. So I rushed home to see what's inside!

Nie pokażę Wam, jak pięknie opakowany był mój prezent, bo zanim pomyślałam, to już rozwiązałam wstążeczkę i wdarłam się pod papiery. I moim oczom ukazał się... wydziergany szal koronkowy! A ja tak nie lubię sama robić koronek, bo nie mam do nich cierpliwości, więc taki prezent jest trafiony w dziesiątkę! *^v^*
I cannot show you the craftsmanship of the wrapping because before I knew it I untied the ribbon and tore the paper. And then I saw .... a handknit lace shawl! This is a great present for me because even if I knit myself, I hate knitting lace, I don't have patience to look at the complicated pattern all the time so this is a bull's eye gift! *^v^*

Szal jest mięciutki, w kolorze khaki, robiłam już próbne owijanie się i otulanie, ale takie błyskawiczne, bo przy temperaturze 30 stopni i stojącym w bezruchu powietrzu zawinięcie się w wełniany szal nie jest najrozsądniejszym pomysłem. ~^-^~ Prawdziwe testy zostały przeniesione na czas niżejtemperaturowy. ^^ Znalazłam ten szal u Izy na Ravelry i jestem pod wielkim wrażeniem włóczki, z jakiej został wykonany - Baby Alpaka Silk, wow! To się czuje!
The shawl is soft, in a khaki colour, I've already tried it on but in 30 degrees C and the air standing still it's not too good to stay wrapped in the wool shawl so the real testing has been postponed intil the weather cools down a bit. ^^ I found this shawl in Iza's projects on Ravelry and I'm so impressed with the yarn she used - Baby Alpaka Silk, wow! You can feel it!

Nie był to jedyny prezent, jaki dostałam tego dnia. Od męża (bo on płacił ^y^) dostałam buty do biegania. W poniedziałek kupił mi pulsometr, więc jak tylko temperatura nieco spadnie (albo jeśli będę wstawać o 7 rano, a ostatnio nie jest to takie niemożliwe ^^) zaczynam regularne bieganie według programu Trenera Squirk, teraz już nie mam wymówki, że mi czegoś brakuje. (jak ktoś jest zainteresowany, to niech wejdzie na blog Squirk i poprosi o wytyczne)
But it wasn't the only gift I received today. From my husband (he paid ^y^) I got a pair of shoes for running. On Monday he bought me a pulsometer so as soon as the temperature drops a bit (or maybe when I get up at 7 which isn't that impossible, you know ^^) I'm starting the regular running workout according to the Squirk's Personal Trainer's programme.

Buty są wygodne i bardzo porządnie wykonane, i uważam, że było to bardzo dobrze wydane 89 złotych. Tak przy okazji, wiecie, że jak ktoś ma rozmiar powyżej 38, to jest skazany na smutne czarne, białe albo szare skarpetki do biegania? Ile się naszukałam w tym Decathlonie! (noszę 40stkę) Wreszcie udało się trafić na kolor różowy, uffff.... Moje stopy nie mają do kolorów jakiegoś szczególnego stosunku, ale ja lepiej się czuję, kiedy mam na nogach wesołe skarpetki.  ~*^o^*~
The shoes are really comfortable and very well made, and I believe these were the 25 dollars well spent. BTW, in Poland if you have feet 26 cm long or bigger, you can only buy gloomy black, white or grey running socks. I searched and searched in the store, and finally I found the pink ones! My feet don't mind the colours but I do, I feel happier wearing colourful socks. ~*^o^*~

A propos Squirk, to powyższe dwa prezenty nie były jedynymi, które dzisiaj dostałam, ponieważ od Squirk otrzymałam o, takie coś:
Talking about Squirk, she gave me a present too. She gave me this:

To karczoch! I to nie byle jaki, ale piracki! *^v^*~~
It's an artichoke! And not just an artichoke, but a pirate one! *^v^*~~

Na jego widok przez jakiś czas mówiłam "Oooooo, ja cie!......". I teraz muszę poszukać, co można z takim karchochem zrobić (oprócz walenia po głowie, bo aż się prosi, kiedy trzyma się go w garści!... ^^), bo już kiedyś o tym pisałam, że nigdy nie przyrządzałam tego warzywa, a nawet totalnie mu nie ufam, tyle trzeba z niego zdjąć łupinek, żeby się dobrać do jadalnej części. Każda pomoc z Waszej strony zostanie powitana z radością. ^^
When I saw it I was saying "Ooooooh, boy!...." for a while. Now I have to look for the recipes because apart from hitting someone on the head with it (it's tempting when you feel the grip on the stem!... ^^) I have no idea what to do with it. I've already mentioned it somewhere that I never ate it or cooked it, and I don't even believe in a vegetable so difficult to peel to be eaten. Any help? ^^

I na koniec - najnowsze zdjęcia moich pomidorków, rosną jak na drożdżach i nie mogę się doczekać, aż się zaczerwienią, om niom niom!... ~*^w^*~
To sum up - latest photos of my red cherry tomatoes, they keep growing like crazy and I cannot wait to see them all red and ready to bite into, om niom niom!... ~*^w^*~



28 comments:

  1. coś wiem na temat jej właściwości grzejnych w upale ;)
    cieszę się, że się podoba!

    a karczocha sama jestem ciekawa. ponoć trzeba jeszcze koniecznie jakiś głąb/taką kłaczkowatą część z niego wyciachać. tak przynajmniej robiła Martha Stewart :D

    piękne pomidorki! trzymam kciuki za wszystkie kuleczki :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. To wycinanie środka karczocha też widziałam, będę eksperymentować. ^^
      Pomidorki dziękują za kciuki, dzielnie przybywa im masy każdego dnia (i kwiatków na krzakach!). *^v^*

      Delete
  2. No to w końcu mam okazję zobaczyć prezentową Izową chustę (odmówiła prezentacji w czasie sobotniego sabatu, bo to nie wypada, żeby ktoś inny niż obdarowana oglądał jako pierwszy :) Świetna jest!
    Za pomidory też trzymam kciuki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, to moje otwarcie koperty to był debiut? Powinnam się była bardziej przyłożyć, a nie jak głodny wilk na owcę!... *^v^*
      Pomidory się kłaniają! ^^

      Delete
  3. Co za radosny post! Przepiękny prezent od Izy! Karchocha też nie jadłam, a kwitnących pomidorków zazdroszczę. Moim jest chyba źle na balkonie...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wczorajszy dzień był od rana smutaśny (policzyłam wydatki remontowe i ... Oh, boy!...), ale potem już były same miłe rzeczy. ^^
      Może Twoje pomidory są jeszcze za małe? Podlewasz je nawozem? Ja stosuję Biohummus raz na 3 tygodnie.

      Delete
  4. Wspaniałe prezenty! Ja też mam plan od Trenera Squirk, tylko na razie szybko maszeruję, żeby zdążyć dotrzeć z jogi na warsztaty samby :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja dzisiaj przemaszerowałam się trochę po mieście ale jednak jest za gorąco na zabudowane buty i skarpetki...

      Delete
  5. To się nazywa prezent :) Piękny.

    Karczoch wymaga niecho zachodu. Ja, najbardziej lubię jego płatki z sosem holenderskim z ziołami.
    Z karczocha trzeba zdjąć 2-3 warstwy zdrewniałych płatków ( na dole ), nóżkę najlepiej przyciąć na długość 3-4 cm i ją obrać, kwiatostan ( główkę ) obciąć ostrym nożem w 3/4 wysokości, a jeśli jest zdrewniały nawet w połowie. Następnie przecinamy go na pół i wygrzebujemy ze środka pręciki. Jeśli karczochów miałabyś więcej, dobrze przed ugotowaniem zamoczyć je w wodzie z cytryną, by nie czerniały. Gotować jak każde warzywo, nie za długo.
    W tym przepisie jedzenie polega na odrywania płatków i moczeniu ich nasady w sosie. Odgryzamy części miękkie. Nożem i widelcem kroimy kielich i nóżkę( najsamczniejsze ) i voila :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za przepis, zanotuję sobie na przyszłość, bo tym razem mam karczocha sztuk raz, i pójdzie do risotto, znalazłam przepis u Jamiego. ^^*~~

      Delete
  6. Ha, alem dumna! :-))
    Prześliczny ten szal, bardzo misterny i kolor taki odświeżający, piękny po prostu :-)
    Karczocha robię tak, jak Fanaberia, tylko z rozpuszczonym masłem.
    Wyrazy podziwu dla gustu Roberta - kupił Ci nie tylko buty marki, z której są moje, ale i dokładnie ten sam model i kolor, mamy identyczne butki. Trener też ma ten model i kolor, tylko z męskich :-))

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to normalnie wyglądamy jak trojaczki! *^v^*
      Zakup nastąpił po wyczerpujących konsultacjach z Trenerem (i małej sprzeczce z kolegą biurowym, który twierdził, że achacha, wcale się nie znacie na butach a ten model to szmelc, bo taki tani i do niczego się nie nadaje... ^^). Były tańsze białe, ale białe to zaraz byłyby szare a potem brudasy, a te mają idealny kolor i bardzo ładnie wyglądają na stopie. Większość butów do biegania wygląda, jakby człowiek wdepnął w dwie wielkie żaby (nie licząc kolorystyki, oczywiście! ^^).

      Delete
    2. Nie wiem, który to kolega biurowy taki mądry, buty mam od kilku m-cy, noszę codziennie, wyglądają jak nowe i są lekkie i wygodne, ani raz mi się w nich stopy nie zmęczyły a cena nie bolała. Bardzo porządna firma i już a ta kolorystyka była prawdę mówiąc najsensowniejsza, inne albo białe albo krzykliwe bardziej, a chciałam coś uniwersalnego.

      Delete
    3. Zapytaj Osobistego, który kolega. ^^*~~
      Chodziłam dzisiaj w tych butach i skarpetkach w środku dnia w pełnym słońcu, troszkę za gorąco, ale dało radę wytrzymać. ^^

      Delete
  7. Ha! W mojej drugiej ulubionej basni Andersena "Ogrodnik i jego chlebodawcy" Larsen (tytulowy ogrodnik) uklada karczocha tak aby plywal w szklanym naczyniu i czeka az zakwitnie o ile pamietam. Jego pretensjonalni pracodawcy sa przekonani, ze to lotos hindustanski :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Która jest Twoja pierwsza ulubiona baśń Andersena? ^^
      I co, zakwitł mu? Bo jakby co, to ja jeszcze swojego nie pokroiłam i mogę go do szklanej miski z wodą zapakować... *^v^*~~

      Delete
    2. Az chcialam sprawdzic i teraz nie jestem pewna czy on zrywal juz taki kwitnacy i umieszczal w misie czy zrywal i czekal az rozkwitnie... W kazdym razie panstwo byli zachwyceni swoim lotosem dopoki sie nie dowiedzieli ze to zwykla kuchenna jarzyna. A oni sie chwalili ksiezniczce! Jak ten Larsen mogl. Dopiero kiedy ksiezniczka w swej niepojetej madrosci zapytala "Kuchenna jarzyna? No i co z tego?" uznali ze oficjalnie mozna sie karczochami zachwycac.
      Moja ulubiona basnia jest "Stara latarnia". Ogrodnik dzieli drugie miejsce z "Krasnoludkiem u kupca" i jest jeszcze "Slowik" i jedno zdanie z Dziewczynki ktora podeptala chleb, i Piec ziarenek grochu - kolejnosc tych pozostalych jest zreszta zmienna.
      Bo w ogole moja ukochana basnia wszechczasow jest Tajemniczy Ogrod i opowiesc o Selkie. Zawsze sie zdumiewam kiedy ktos mi mowi, ze nie ma swojej ukochanej basni (nie w sensie ze ma ich wiele tylko nie ma w ogole). Mojemu mezowi musialam uswiadomic, ze jego ulubionymi basniami sa mity skandynawskie bo przezyl dwadziescia kilka lat w pelnej niewiedzy o tym fakcie...

      Delete
    3. Och, chyba trzeba najpierw zaczekac az zakwitnie - blekitny kwiat a duzy niczym slonecznik, jesli wierzyc Hansowi Christianowi...

      Delete
    4. A, jeśli jak słonecznik, to sprawa się rozwiązała - nie mam na niego miejsca na balkonie. *^v^*
      Wiesz co, ja nie mam swojej ulubionej baśni... Nawet nigdy się nad tym nie zastanawiałam! Chyba czas wrócić do korzeni, chociaż pamiętam, że miałam takie trzytomowe małe wydanie baśni Andersena w czarnych okładkach, i tam były takie straszne rysunki...... Bajki Grimmów też bywały przerażające. Chyba najbardziej lubiłam "O sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach", zaczytywałam się nią w dzieciństwie, a była pięknie wydana, w formie A4 z rysunkami bodajże Jana Marcina Szancera!

      Delete
    5. Bo to nie na balkon tylko do wazonu, a raczej wazy :)

      I Szancer zilustrowal tez Basnie Andersena - taka piekna krolowa sniegu na okladce o:
      http://stilettos.pinger.pl/m/2272437/krolowa-sniegu-wg-szancera

      A Biegnacej z wilkami probowalas? Nigdy potem basnie nie beda takie same :)

      Delete
    6. Na wazę też nie mam miejsca, w zasadzie nie mam w domu płaskich powierzchni do stawiania wazonów i bibelotów, ani tutaj ani w nowym mieszaniu też nie będzie.
      Tak! Miałam to wydanie baśni Andersena! *^v^*
      Czytałam, fragmentami wprawdzie, ale masz rację, zupełnie inne podejście do baśni. Mój mąż się trochę obśmiał z takiej analizy... ^^*~~

      Delete
  8. Przepiękne prezenty! Szal jest zachwycający - szalenie misterna robota. A buty to by się przydały bo miałam zamiar biegać, nawet trochę biegałam ale nie mam kondycji i póki co sobie odpuściłam... Może do tego wrócę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też nie mam kondycji, dopiero sobie na nią zamierzam powoli zapracować. *^v^*

      Delete
  9. Tomatos are really nice. I hope that you'll get tons of it soon. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I think I might. *^v^* I choose to keep too many plants for my small balcony and now they all are in bloom!

      Delete
  10. Hm... a gdyby z tego karczocha zrobić zapinkę do tego przecudownego szala? Kolorystycznie by to chyba dobrze wyglądało :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pasowałoby. Ale karczoch trochę za wielki i szybko by zwiądł, przydałaby się spinka na podobbieństwo karczocha. *^v^*

      Delete