Friday, June 07, 2013

"Truskawki w Milanówku"

Jams and pickles again! This time I made a rhubarb/strawberry/hibiscus jam and a Japanese greens pickled in soy sauce/vinegar/sugar and ginger. They both are really tasty. *^v^* I also made the life-changing bread - not a success and it definitely didn't change my life, but I'm going to give it a second try some time later.
次のジャムを作りました。これは大黄といちごとフヨウぞくのジャムです。
それに、日本の青菜の漬物を作りました。とてもおいしいです!作り方はアリス.フォレルの本「Abundance」から来ました。
そして、特別なパンを焼きました。それは 成功ではありませんでした。もう一度このパンを焼きたいです。
***

Znacie tę piosenkę? Bardzo ją lubię, chociaż nigdy nie jadłam truskawek w Milanówku, z talerzyka Rosenthala. *^-^*~~~

Truskawki staniały! *^o^*
Jeszcze w sobotę widziałam je po 12 zł za kilo, a we wtorek kupowałam już po 5 zł. W związku z tym, zanim rozpuszczą się w tych nieustających deszczach, czas piec z nimi ciasta, robić desery i zamknąć część z nich w słoiczkach.
Na dobry początek, intrygujący pomysł z bloga Bei:



Nigdy nie używałam kwiatów hibiskusa, widziałam je tylko w deserach Bożeny Sikoń, i wreszcie znalazłam pomysł do wypróbowania ich w domowym gotowaniu. Przepis powtórzyłam bez żadnych zmian, cukru do owoców dałam 200 g i wyszedł mi dżem dokładnie tak słodki i tak kwaskowy, jaki mi pasuje. Nie jest mocno zżelowany, to raczej mus niż dżem, będzie fajnym dodatkiem do lodów waniliowych czy nadzieniem do bułeczek. Suszone kwiaty hibiskusa kupiłam w sklepie zielarskim.



***

Korzystając z klęski urodzaju sałat azjatyckich *^v^*, zrobiłam też pikla według przepisu Alys Fowler na "Pickled mustard green Japanese style". Nie wiem, na ile jest to autentyczny przepis, Alys pisze, że w Japonii tradycyjnie jada się tę kiszonkę z ryżem jako przekąska po szkole. 
Potrzebujemy 200 g liści musztardowca, ale ja nie ograniczyłam się tylko do tej sałaty, i zrobiłam mieszankę składającą się ze zbiorów balkonowych: musztardowca, komatsuny, pak choi, kapusty wa wa sai oraz tego co miałam w lodówce - trochę liści botwinki, trochę liści odciętych od pęczka rzodkiewki i dwa liście kapusty pekińskiej. Liście należy umyć, odwirować (muszą być suche, żeby woda nie rozcieńczała zalewy) i pokroić na duże kawałki.
Zalewa:
50 ml sosu sojowego
50 ml octu ryżowego (może być biały winny)
20 g cukru (u mnie brązowy)
1 świeże chilli
5 cm kawałek startego świeżego imbiru

Pokrojone sałaty układamy w umytym słoju (najlepiej 1-litrowym, z czasem zawartość zwiotczeje i ubije się do połowy wysokości), zalewamy zalewą i dociskamy małym słoikiem wypełnionym wodą albo wyparzonym kamieniem, żeby cała zielenina zanurzyła się pod poziom zalewy. Zalewa apetycznie pachnie kombinacją składników! *^-^*~~~


Alys radzi zostawić obciążenie na liściach na 48 godzin, bo po takim czasie zielenina opadnie poniżej poziomu zalewy. Niestety nie zrobiłam zdjęcia przed wlaniem zalewy, 200 g liści wypełniało litrowy słój w całości a po wpływem kwaśnej zalewy i dociskania słoikiem wszystko ładnie się uklepało i stopniowo opadło, już w około 15 - 20 minut.

Zakręcamy słoik i wstawiamy go do lodówki. Niestety nie jest napisane, po jakim czasie pikle są już odpowiednio zamarynowane do jedzenia ani ile czasu się przechowują, podejrzewam, że w obydwu przypadkach odpowiedź brzmi - kilka dni. Będę to sprawdzać organoleptycznie w kolejnych dniach marynowania, przed zakręceniem słoika spróbowałam jednego liścia i mimo, że zielenina jest jeszcze dość "surowa", smak już na tym etapie bardzo mi się podoba - czuć słodycz i kwaskowość, i imbir, i wkład papryczki chilli. *^o^*

***

Poza tym, upiekłam "chleb, który odmienia życie".
Pierwszy raz na ten przepis natknęłam się tutaj, potem upiekła go też Dorota i kilka innych blogerek kulinarnych. Chleb jest bardzo prosty - nie ma zagniatania, wyrastania, przebijania, zakwasów, drożdży, to bardziej błonnikowy baton niż pieczywo w tradycyjnym rozumieniu. Wymaga tylko kilku odpowiednich składników a przede wszystkim nasion babki płesznik. Ja kupiłam babkę przy okazji składania zamówienia z www.bogutynmlyn.pl, ale jest ona dostępna na allegro oraz w sklepach zielarskich i niektórych aptekach.

Składniki na małą keksówkę
suche:
- 135 g ziaren słonecznika
- 90 g siemienia lnianego
- 65 g orzechów laskowych lub migdałów - ja dałam 40 g płatków migdałowych i 25 g pestek dynii
- 145 g płatków owsianych, tradycyjnych
- 4 Ł nasion babki płesznik 
- 1 ł soli

mokre:
- 1 Ł syropu klonowego - dałam 1 Ł miodu akacjowego
- 3 Ł roztopionego oleju kokosowego lub masła ghee
- 350 ml wody

Suche składniki wymieszać w jednej misce, mokre w drugiej, połączyć. Przełożyć do keksówki wysmarowanej masłem (ja wyłożyłam papierem do pieczenia). Zawinąć w folię spożywczą i zostawić na minimum 2 godziny (do 24 godzin) w temperaturze pokojowej.

Chleb po wymieszaniu wyglądał u mnie tak (mąż zapytał, czy będziemy go jedli łyżeczką... *^v^*):


Piec w temp. 175 stopni przez 20 minut a następnie wyjąć z blaszki i piec jeszcze 30-40 minut. Ważna informacja - chleb przed krojeniem MUSI kompletnie wystygnąć, inaczej będzie się rozpadał!

Tak wyglądał mój chleb już po upieczeniu:


To nie był pełen sukces... Chleb mocno się kruszy a kromki tylko do połowy pozostają w całości.


Przeczytałam mnóstwo komentarzy na jego temat i wnioskuję, że zostawiłam mój chleb do namaczania przed pieczeniem na zbyt krótko - 2,5 godziny. Następnym razem zostawię na jak najdłużej i zobaczę, jaki będzie efekt. Znalazłam też wersję bez babki płesznik, i bez wyjmowania chleba z foremki, po prostu piecze się go przez godzinę, na tym blogu.
Dodatkowo, ponieważ jest to bardziej baton błonnikowy niż pieczywo, dodam do niego suszone owoce dla smaku, a ten nieudany bochenek skruszę na blachę, wysuszę w piekarniku i zjem z mlekiem jak granolę. *^v^*

2 comments:

  1. きれいな色のジャムと青菜ですね。とてもおいしそうです。

    ReplyDelete
    Replies
    1. 青菜の漬物はとてもおいしいです!
      きっともう一度その料理を作ります。

      Delete