Sunday, July 06, 2014

Uff, jak gorąco...



A na upały najlepszy jest zimny makaron somen lub soba, a do niego tempura z owoców morza i warzyw (u nas papryka biała, cukinia, dorsz, kalmary i krewetki). Sezon makaronowo-tempurowy uważam za oficjalnie otwarty! *^0^*
It's been a hot weather recently and what's best for a hot day? Cold somen or soba noodles with tempura - seafood and vegetables, today we had white pepper, zucchini, cod, squid and shrimps. I declare the cold noodle & tempura season open! *^0^*

Tempurę zajadamy z towarzystwem kiszonek - takuana, kimchi i mojego ukochanego beni shoga. Nastawiłam też dwie kolejne koreańskie kiszonki - oisobagi (ogórki na ostro) i manil jangatchi (ząbki czosnku w sosie sojowym). Ogórki można zajadać od razu po zalaniu zalewą, natomiast na czosnek będę musiała poczekać około miesiąca, ech...
We eat tempura with pickles - takuan, kimchi and my favourite beni shoga. I also made two other Korean pickles - oisobagi (spicy cucumbers) and manil jangatchi (garlic cloves in soy sauce). The first ones can be eaten right after preparing, the latter will be ready after about a month, oh well...





Z robótkowego koszyka wygrzebałam Striped Tee z gazetki Keito Dama nr 154. Wstyd przyznać, zaczęłam tę robótkę w czerwcu zeszłego roku... Miałam już 3/4 pleców, ale musiałam spruć cały kawałek do początku rękawków, bo miałam jakieś zaćmienie i dziergałam je tak, że wychodził mi bardzo brzydki nierówny brzeg. Tak więc, jestem znowu przy początku rękawów, ale nawet szybko mi idzie, biorąc pod uwagę, że dziergam ze śliskiego bambusa na drutach 2,5 mm! Tył będzie cały fioletowy a przód fioletowo-biały. Ciekawe, czy zdążę przed wyjazdem? *^o^*
I dug out the knitting project from my UFO basket - the Striped Tee from Keito Dama nr 154. It's a shame but I started it in June last year... I had 3/4 of the back ready but I had to frog big part of it till the beginning of the sleeves because I was knitting a very ugly uneven edges. I don't know what I was thinking, not correcting this mistake earlier! So, I am again at the beginning of the sleeves but the tee keeps growing fairly quickly, taking into consideration the 2,5 mm needles and the slippery bamboo yarn. The back will be violet and the front will be violet-white.



Ostatnio uświadomiłam sobie, że będąc w Japonii zrobię sobie prezent i zamówię do hotelu włóczki, które chciałam mieć od dawna, ale z wysyłką do Polski ich cena wcale nie była taka atrakcyjna, a z lokalną wysyłką zrobiła się od razu bardziej interesująca! *^o^*~~~
Recently I realised that while being in Japan I'm going to make myself a present and order some yarns that I wanted for some time but the shipping cost to Poland elevated the price to the unpleasant level. When I have it delivered to the hotel the price will be quite pleasant. *^o^*~~~


Na koniec kilka obiadów z zeszłego tygodnia. Smacznego niedzielnego wieczora i życzę Wam i sobie burzy, żeby trochę orzeźwić to ciężkie upalne powietrze, ufff....
To sum up our last week's lunches. Have a yummy Sunday evening and I'll leave you with a hope for a nice rain or even storm that clears the stuffy air...







26 comments:

  1. O, w koncu moge napisac znow jakis komentarz na Twoim blogu, miesiacami mi sie to nie udawalo, a to chyba byla tylko wina nieodpowiedniego browsera...
    Czytalam sobie dzisiaj, mniej lub bardzej przypadkowo, troszke o japonskiej kuchni weganskiej (kucharzem byl mnich pewnego klasztoru w Kyoto), a skoro mowa o Japonii, to od razu pomyslalam o Tobie :) Byla tez wzmianka wlasnie o makaronie soba - Twoj tez jest z maki gryczanej?
    Milo przeczytac, ze wybieracie sie w tym roku na urlop do Japonii, ciesze sie z Wami i czekam na relacje z pobytu :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przysięgam, że nic nie zmieniałam w ustawieniach, nikogo nie blokowałam czy coś takiego! *^v^*
      Znajomi mają kolegę w Kyoto i od niego wiemy, że wcale nie tak łatwo znaleźć wegetariańską restaurację w Japonii, nieważne czy tanią czy drogą. Makaron soba powinien mieć jak największą zawartość mąki gryczanej. Ten, który niedawno kupiłam, ma tylko 30%, ale był dość tani. Jak już go zjemy, to kupię taki trochę droższy, on pewnie ma więcej mąki gryczanej. A w ogóle mam mąkę gryczaną i muszę się wreszcie zabrać za zrobienie takiego makaronu samemu! *^o^*
      Dziękuję za kibicowanie naszym wakacjom, postaram się być bardzo zdyscyplinowanym zamorskim korespondentem. *^0^*

      Delete
    2. O i Ja o Tobie ostatnio myslalam czytajac Norwegian Wood,rowniez na mysl przyszlo mi ze za niedlugo Ty bedziesz spacerowac tymi uliczkami. Cicho czekam na foto relacje,aby sprawdxic czy moja wyobraznia dobrze zobrazowala mi Japonie ;)
      A bento jak zawsze smakowicie wygladaja i pewnie takie sa.

      Delete
    3. Wow, przychodzę na myśl podczas lektury Murakamiego! *^v^* Może też odświeżę sobie którąś z jego książek przed wyjazdem? Właśnie to mi się u niego podoba, że pisze tak plastycznie, że można sobie wszystk dokładnie wyobrażać, miejsca i działania bohatera.
      Obiecuję dużo zdjęć zewsząd, poprzednim razem przywieźliśmy ich około 6 tys.... *^o^*

      Delete
  2. Włóczkoturystyka to piękny plan :) Jak ma się konkretne hobby, to każda podróż może nabrać dodatkowego uroku... Powoli wyszukuję sobie dobre adresy na krótki wyjazd do Londynu we wrześniu ;)
    A te Twoje bento są zawsze takie apetyczne :))) mniam mniam...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi się podoba to określenie! Tak jest, będę uprawiać włóczkoturystykę, tkaninoturystykę i jedzenioturystykę. *^0^* I jeszcze mam w planach kupić trochę kosmetyków. ^^
      Bardzo dziękuję!

      Delete
  3. Bardzo smakowite zdjęcia dziś pokazujesz :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To był wyśmienity obiad, szczególnie zjedzony pierwszy raz w sezonie. *^v^* Na jesieni dodam do cukinii i papryki jeszcze dynię, mniam!

      Delete
  4. Najbardziej to bym sie chciala na jakis kurs do ciebie zapisac z tymi bento pudelkami. Jednym z moich najwiekszych zalow jest fakt, ze nie umiem sie cieszyc przygotowywaniem jedzenia i taka ogromna potencjalna przyjemnosc mi sie marnuje. Tym bardziej ze mam corke, ktora naprawde wykazuje w tym kierunku talent. Ostatnio sama przygotowala nalesniki (ja tylko smazylam...) i nakryla do stolu; a wieczorem podala kanapki. Oboje sie z mezem otrzasalismy z szoku. Czy korzystalas z jakichs ksiazek na poczatku? Opowiedz troche jak to bylo. Kiedys wspominalas ze w czasach zamierzchlych zdarzalo ci sie jesc smieciowe jedzenie, co do dzis napelnia mnie niedowierzaniem. Moze daloby sie zrobic jakis post pod haslem Food memoir - moja droga do kuchni, albo cos? Taka luzna sugestia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeśli Cię to nie bawi, to nie ma się co zmuszać, widocznie jest Ci przeznaczone coś innego, niech córka się tym zajmie! *^v^* Będzie to dla niej i nauka gotowania i zabawa w dekorowanie potraw.
      Nie korzystałam z żadnych książek i niestety nawet nie pamiętam już, kiedy pierwszy raz spotkałam się z japońskimi pudełkami lunchowymi... Na pewno było to dawno temu w jakimś anime albo filmie fabularnym, potem szukałam w Internecie zdjęć i okazało się, że jest mnóstwo inspiracji, bo ludzie na całym świecie przygotowują sobie takie obiady. A śmieciowe jedzenie jadałam z braku czasu i siły na gotowanie, kiedy jeszcze pracowałam w biurze, chociaż i wtedy robiłam dla nas obiady do pracy (jeszcze nie takie "ozdobne" ^^*~~), ale wieczorami często zdarzały się "chińczyki", pizza z dowozem czy kurczaki... Od czasu, gdy zajęłam się domem i wiele rzeczy zaczęłam robić sama (chleb, pizzę, przetwory, pieczone mięsa, zakwas na żurek, itp) to nie tylko nie kupujemy już "z dowozem" ale oprócz mrożonych warzyw nie kupuję gotowców - sosów, zup w proszku, dań do mikrofalówki. Domowe są po prostu smaczniejsze, a my żyjemy, żeby jeść! *^v^*

      Delete
    2. O nie nie. Nie bawi mnie bo nie umiem. To jest kwestia wlasnie przelamania sie i nabrania wprawy, zwlaszcza jesli mam taka corke - przeciez ode mnie sie uczy tych rzeczy, nie moge jej uczyc jedzenia byle jak (nie mam tu nawet na mysli gotowcow z dowozem tylko takie jedzenie pozbawione radosci). Nie poddam sie zbyt latwo :) Wspominasz ogolniejszy post o ogolniejszy post o bento - bardzo by sie tu przydal,

      Delete
    3. A, no to co innego! I masz motywację, żeby to polubić i zacząć bawić się jedzeniem!... *^o^* (tak, zupełnie nie ma w tym niczego złego, nasze mamy nie miały racji, kiedy nas strofowały, żeby nie bawić się jedzeniem!)

      Delete
  5. Zdecydowanie popieram pomysł z bento-kursem u Ciebie^^ Chętnie bym się na takowy wybrała. Tyle dobrych rzeczy widzę, aż muszę zjeść bułę :P

    Serdeczności,
    Sylwia :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam nadzieję, że buła była z czymś smacznym! *^o^*
      Chyba nie ma co robić kursów, bo tu nie ma żadnej filozofii, gotuję ryż albo ziemniaki albo makaron, dodaję trochę mięsa, warzywa surowe, duszone czy kiszonki i jest obiad. *^0^* Nie planuję za bardzo, chociaż czasami tak i wtedy jest mi szybciej zrobić obiady każdego wieczora.
      Obiecuję, że pomyślę nad wpisem ogólnie wprowadzającym w świat obentou, bo tutaj nie ma sztywnych reguł i wiele zależy od naszej inwencji.

      Delete
  6. Jesteś niesamowita z tymi posiłkami! Cudne!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Ja po prostu lubię jeść, a moje ulubione kuchnie to koreańska, japońska i indyjska. Wszystkie w Polsce bardzo drogie, jeśli mówimy o wychodzeniu do restauracji... No to muszę sobie sama gotować. *^v^*

      Delete
  7. Koniecznie zrób samodzielnie makaron gryczany. Szczególnie, że masz pięknego robota do zarabiania ciasta. Taki makaron jest znacznie smaczniejszy, jadłam taki u mojej synowej. Troszkę grubiej krojony, ale pyszny. Jestem pełna uznania i podziwu, dla wszystkich Twoich poczynań, począwszy od "ogrodnictwa" po piękne szyte sukienki , wydziergane sweterki , no i cudne kulinarne wytwory . Masz niesamowity potencjał.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Serdecznie dziękuję za przemiłe słowa! *^v^*
      Zrobię, bo co mi będzie tak mąka leżała... ^^ Akurat jest sezon na zimny makaron, a dobra soba w Polsce jest niestety droga. (chociaż i tak fajnie, że jest!)

      Delete
  8. We often eat somen during the summer. Can you buy somen easily in your country?

    ReplyDelete
    Replies
    1. I live close to the Japanese-Korean food shop so I can buy it easily. Also there are online shops with Japanese ingredients, it's becoming more and more popular.

      Delete
  9. Yay! your posts make me salivate, dear friend! I want to be a good cook to prepare all those yummy dishes .... Looking foward to see more about your knitting project ... I miss your sewing projects ...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you very much, darling! *^v^*
      I miss my sewing projects, too! On Wednesday my friend is coming to visit me and choose the dress from Burda that we are going to sew for her together. So there will be some sewing soon. *^o^*

      Delete
  10. Uwielbiam japońskie makarony - sobę, udon, somen... Szczególnie sobę.:)) I fakt, że można je jeść na gorąco i na zimno. Bardzo podoba mi się ten podział w japońskiej kuchni - na potrawy zimowe i letnie. A jak zobaczyłam zdjęcie Waszego obiadu, to teraz mam ochotę na somen (zawsze jak widzę jedzenie na Twoim blogu, to zaraz chce mi się jeść;).
    O obento nawet nie wspomnę.. Ja tu mam niby wszystko pod ręką, ale takich pięknych pudełek nie potrafiłabym skomponować.:)
    A z robótką ganbare!! Dasz radę:) Bluzeczka wygląda na lekką i przewiewną, więc w Japonii na pewno się przyda.:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Potrafiłabyś! To kwestia doboru na zasadzie pasuje/nie pasuje mi tutaj, naocznie, że tak powiem. *^v^* Trzeba tylko spróbować. Masz porządne suihanki, więc już masz przewagę nade mną, gotującą ryż w zwyczajnym garnku na kuchence. Zawsze się martwię, czy wyjdzie dobrze, czas kupić suihanki, które jest na naszym rynku, bardzo podstawowe, z jedną funkcją ugotowania porcji ryżu, ech...
      Ja też uwielbiam makarony, wszelakie niestety, więc jakoś nie mogę schudnąć, ciekawe czemu?... *^o^* Ale polskiego dania wakacyjnego czyli makaronu z kompotem na głębokim talerzu nie lubię... Za to makaron z truskawkami i białym serem - mniam! *^0^*

      Delete
    2. Jeśli chodzi o moje suihanki, to ja używam jednie z najzwyklejszej opcji gotowania ryżu;) Ale przyznaję, że to i tak jest bardzo wygodne. Chcę kiedyś spróbować upiec (ugotować?) chleb w suihanki. Widziałam w telewizji, że wiele osób tak robi.
      Przecież japońskie makarony mają niewiele kalorii i są zdrowe! I nie przygotowuje się do nich ciężkich sosów, więc możesz jeść do woli! A poza tym, to jak już przyjedziesz do Japonii i będziesz dużo chodzić, to nawet nie zauważysz kiedy schudniesz ;)

      Delete
    3. Interesujące z tym chlebem, szczególnie w obliczu braku piekarnika.
      Japońskie makarony owszem, ale inne zwyczajne z jasnej mąki pszennej, dla mnie idealnie ze śmietanowym sosem z kaparami, mniam!.... *^o^*
      Ale masz rację, poprzednim razem chodziliśmy po ok. 10 km dziennie i nie przytyłam ani grama mimo, że objadałam się słodkimi bułkami i krakersami senbei. ^^*~~

      Delete