Friday, April 10, 2015

Jestem

Bardzo dziękuję za przemiłe słowa i sprawdzanie, czy jeszcze jestem na tym łez padole! *^v^* Melduję, że jestem, żywa i nawet trochę żwawa, grypa żołądkowa trzymała mnie przez ponad tydzień (główne atrakcje trwały tylko jeden dzień, ale poza tym została mi wielka słabość), do tego doszły inne problemy zdrowotne, które jeszcze się mnie trzymają oraz problemy rodzinne, tak więc sami rozumiecie, że nie miałam siły ani nastroju na blogowanie. Pozytywną stroną choroby jest to, że w święta się nie przejadłam ani nie przytyłam, bo jadłam niewiele, tyle na ile pozwalał mi bolący żołądek. ^^*~~
Ale zaczynam się zbierać do kupy i wracam do bloga, tym bardziej, że nie siedziałam bezczynnie i lada dzień będę miała co pokazywać w kwestiach robótkowych.
Thank you very much for the kind comments and checking whether I'm still alive! *^v^* Yes, I am, alive and kicking (a bit), the stomach flu stayed with me for over a week, then I had some other health problems and some family troubles so as you can imagine I wasn't in a mood for blogging. The good thing is I didn't gain any weight over Easter because when my stomach hurt I couldn't eat a lot, wow! ^^*~~
I've started to get back on track and decided to write something to let you know what I've been up to.


Zabrałam się za nieśmiałe wiosenne porządki. Nieśmiałe, bo na śmiałe nie mam kondycji, chwilę popracuję szmatą i zaraz muszę posiedzieć. Ale coś tam przecieram tu i tam, umyłam lalkową gablotę i lalki od razu wydały mi się jakieś takie piękniejsze! *^v^*

I started some Spring cleaning. Very lightly because my stamina is still very low and when I do some cleaning I have to sit down for a longer while. I cleaned the dolls's cabinet and they immediately seemed prettier! *^v^*


Zajęłam się lalkami.
Ja wiedziałam, że tak będzie!.... Wiedziałam, że jak tylko zacznę się nimi znowu zajmować, to zachce mi się nowej lalki! *^o^* Mam już upatrzone modele, tylko funduszy na razie brak. W każdym razie, sukienka dla Miny wymaga tylko wykończenia kolikami, strój dla Kokardki prawie gotowy, sukienka dla Mireille w dużym stopniu zaplanowana, poza tym wyciągnęłam z dna szafy pudło z niedokończonymi projektami, którym niewiele brakuje do dokończenia. Siedzę nad stertą kawałków materiałów, przekładam, przykładam, zestawiam, proces twórczy trwa.
I started to play with dolls again. I knew it'll rekindle my lust for new dolls!... *^o^* I already know what models I want, no money yet unfortunately. Anyway, I almost finished Mina's dress, almost finished Kokardka's outfit, I planned Mireille's dress carefully, I also dug out bog box with unfinished projects and I keep on mixing and trying to match pieces of fabrics and laces.


Biegam. Zaczęłam czwarty tydzień Couch2 5K i na szczęście opuściłam już etap 60-ciu i 90-ciu sekundowych fragmentów, teraz wgrywam sobie na iPoda piosenki po 3 i 5 minut, i od razu przyjemniej mi się biegnie, kiedy mogę śpiewać do rytmu zamiast słuchać ciszy i suchego głosu lektorki "jog now", "walk now". Jeśli pytacie, czy biegnę po osiedlu śpiewając na głos - tak, tak właśnie robię! ^^*~~ Pewnie z zewnątrz słychać niezbyt składne fałszowanie na przemian z posapywaniem, ale co mi tam, ja tego nie słyszę, a pomaga mi gnać w dal!
I keep on jogging. I started the fourth week of the Couch2 5K app's and I finally left the 60 sec and 90 sec jogging/walking periods behind me, it was so boring to run in the silence with some occasional "jog now" "walk now" sentences in the headphones. I have the 3 min and 5 min songs on my mp3 player and I run around the neighbourhood, huffing, puffing and singing along while I jog. Yes, I do that! ^^*~~


Poza tym gotuję, czytam, dziergam, szyję, czyli wszystko po staremu.
Apart from that, I also cook, read, knit, sew, same old same old.




A żeby nie było tak bez zdjęcia - odebrana dzisiaj z poczty przesyłka z Japonii, ze świeżą dostawą whisky, herbaty i magazynów z przepisami! Wiem, że nie dzieliłam się zbyt często potrawami z jesiennego numeru Rakku, ale przyznam, że niewiele z niego gotowałam - czasami potrawa wyglądała obiecująco, ale brakowało mi składników niedostępnych w Polsce... Za to te dwa wydania - zimowe i wiosenne, wyglądają dużo bardziej obiecująco!
Do następnego razu niebawem i trzymajcie się zdrowo! *^-^*~~~
I don't like post without photos so here is the parcel from Japan, with whisky, tea and cooking magazines! I know I didn't share many recipes from the Autumn issue of Rakku's but I often lacked the ingredients and couldn't make many dishes. But the Winter and Spring issues look much more promising and I cannot wait to try the recipes!
See you next time soon! *^-^*~~~

9 comments:

  1. no, miło przywitać Cię po przerwie! Mam nadzieję, że sesje z lalkami w nowych kreacjach już niedługo będą na blogu :)
    Powodzenia w bieganiu i oczywiście powrotu do pełni sił.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję!
      Tak, sesje lalkowe lada dzień, tylko odkupię złamaną igłę do koralików i dokończę obszywanie sukienki dla Miny, wrrrr.....

      Delete
  2. O, ciesze się, że już lepiej. Biegania zazdraszczam...ale ja też w końcu będę. Narazie staram się wrócić do regularnych ćwiczeń.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja nie przepadam za ćwiczeniami, za to bieganie lubię i nawet wstaje mi się chętniej, kiedy wiem, że od razu wskakuję w dres i buty, i wybiegam z domu. *^v^*

      Delete
  3. Gratuluję powrotu do zdrowia :) A słabość przejdzie wraz z wiosennym przesileniem :)
    Pokazuj lalki! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! *^v^* Mam nadzieję, że przejdzie, bo trzyma mnie od jesieni i już mam dosyć!
      Lalki pokażę, jak kupię w poniedziałek igłę do koralików... Złamała mi się w piątek wieczorem a dzisiaj, kiedy była w pobliskiej pasmanterii przed 14:00 okazało się, że akurat nie mają.... ><

      Delete
    2. Jak zawsze :) Kiedy czegoś ci trzeba - to akurat wyszło... dobrze chociaż, że pasmanterię masz. U mnie przy domu tylko taka malutka dziupla, gdzie kilka nici, zamki, trochę gatek i rajstop. A jak w centrum handlowym popatrzyłam w pasmanterii na ceny, to się nieco zlękłam! Niedługo wszystko trzeba będize ściągać przez internet i to najlepiej... z zagranicy, ech...

      Delete
    3. Niby mam, ale jakoś zawsze, jak czegoś szukam, to nie ma, takich podstawowych rzeczy jak biała lamówka ze skosu czy igły.... I nie lubię baby, która tam sprzedaje, bo w czasie lunchu siedzi za ladą i objada się chińszczyzną na wynos, udając, że niby sprzedaje ale nie obsługuje, bo je obiad. >< W poniedziałek pójdę do innej pasmanterii w mieście i tam kupię igły.

      Delete
  4. Cieszę się że już wyzdrowiałaś :) ja sobie bardzo cenię zatrucia żołądkowe przed świętami, nie to żebym była ich fanką (kto jest?) ale miło wspominam fakt nie przytycia w jedno boże narodzenie ;D
    Trzymam kciuki za lalkowanie ^v^ ja własnie dochodze do etapu wydzielania odrobiny czasu na szycie dla lalek, choć po tym jak ponad miesiąc temu przywaliłam sobie z grubej rury naukę kanji we własnym zakresie, to już sama nie wiem w co ręce włożyć żeby się ze wszystkim wyrobić.
    Tak więc kibicuję zdrowiu, lalkom, bieganiu i gotowaniu :) a póki co idę poprasować v_v :*

    ReplyDelete