Wednesday, March 09, 2016

Czytanie i siekanie "Na plasterki!"

Dawno nie dołączałam się do Czytania i Dziergania, bo utknęłam w jednej grubej powieści (i jednej robótce) i powtarzałabym się co tydzień. Pierwsze 150 stron "Seveneves" Neala Stephensona jest trochę nudne i dlatego brnęłam przez nie bardzo długo. Dodatkowo czytam tę książkę w formie ebooka na telefonie, więc sięgałam do niej w autobusach, a nie w domu, gdzie zazwyczaj czytam książki papierowe. Ale jak już zaczęło się porządne hard sf, to zrobiło się tak ciekawie, że nie mogłam się oderwać i czytałam do 3 w nocy kilka dni pod rząd... *^v^* Aktualnie jestem w okolicach strony 750, i jeszcze sporo przede mną, bo Stephenson nie robi sobie żartów i pisze porządne długie powieści!
W trakcie czytania powyższej zaczęłam książkę papierową, na którą szykowałam się od dawna - Anny Zielińskiej-Elliott "Murakami i jego Tokio" (dziękujemy Laserenissimie za przypomnienie o tej lekturze! *^v^*). Jeśli ktoś nie wie, to jest to przewodnik po miejscach w Tokio, którymi chodził sam Murakami albo bohaterowie jego powieści, a które autorka przemierzyła, sfotografowała i opisała. Mam za sobą pierwszy rozdział i nie wiem, jak będzie dalej z czytaniem, bo opisuje on spacer po miejscach, gdzie byłam, i robi mi się sentymentalnie, i mnie ściska w dołku...
Dla równowagi psychicznej dosłownie połknęłam w pół godziny stustronicowy zbiór felietonów Marii Czubaszek "Dziewczyny na ścianę i na życie" - marioczubaszkowy humor i teksty, które czytając miałam w głowie mówione głosami aktorów z Trójkowej "Powtórki z rozrywki". *^o^*
W kolejce czeka "Bodo i jego burzliwe romanse" Iwony Kienzler, jedna w kilku wydanych właśnie książek na fali serialu emitowanego w TVP (jeszcze nie oglądałam).
I haven't joined Reading and Knitting for some time because I got stuck in a thick book (and one knitting project), and I'd just repeat myself week by week. The first 150 pages of "Seveneves" by Neal Stephenson is a bit boring and it took me a while to go through them. Additionally, I only read it on my mobile while being on the bus and not at home when I usually read paper books. But when the real good old hard sf started I couldn't put the book away and read three nights in a row till 3 am!... *^v^* I'm now around page 750 and there's still around 200 pages ahead because Stephenson knows how to write a proper book!
At the same time I started the book by Anna Zielińska-Elliott "Murakami and his Tokio", a guide book through the places Haruki Murakami and the characters in his books visited.  The author found all the places, visited them, wrote about them and took photos. I only read one chapter and immediately I went all sentimental because I were in that district twice already....
I also read a short 100-page collection of texts by Polish famous satirical columnist Maria Czubaszek, I've known them from the radio broadcasts.
The book waiting in the queue is the biography of the famous Polish actor Eugeniusz Bodo (Polish TV made a 6 episode series about his life this Spring).




Na drutach flauta....
Zastanawiam się, czy rękawiczka nie jest za szeroka, ale nie mam możliwości jej zmniejszenia (każde oczko we wzorze ma znaczenie). Nie wiem, czy moje ręce są takie drobne (no nie, nie są...), czy co,  używam zalecanych drutów i takiej samej grubości włóczki co we wzorze i rękawiczka jest dość luźna. Sama nie wiem, co z tym fantem zrobić, i niestety chwilowo straciłam motywację, żeby dziergać rękawiczki, no bo zima sobie poszła... Podłubałam 3/4 małego palca i też wychodzi za szeroki, hm...
Za to zachciało mi się ostatnio swetra i chyba zabiorę się za kolejnego zwyklaka, w nietypowej kombinacji kolorystycznej.
There is not much going on on my needles...
I've been wondering for a while whether the glove is too wide but I cannot make it smaller. I don't know whether my hands are so small (no, they're not...), or what but I've been using the recommended needles and the yarn with the same thinness and the glove is quite loose. I have no idea how to address this problem and at the moment I lost my motivation a bit because Winter left... I even made 3/4 of the small finger and it's also too big, oh well..
But, I feel I'd like to make another pullover, in the unusual (for me) colour combinations. We'll see about that.

***

W tym roku postanowiłam, że na Dzień Kobiet będę praktyczna i zażyczę sobie przydatnego prezentu. Kwiatki tak szybko więdną a czekoladki idą w boczki... No, bielizna, perfumy czy biżuteria zostają z nami na dłużej, ale akurat chwilowo jestem w te trzy rzeczy nieźle zaopatrzona! ^^*~~ Poza tym, uwielbiam kuchenne gadżety, wiecie o tym!
Zdecydowałam, że skoro idzie wiosna i nasza dieta coraz bardziej obfituje w warzywa, to najwyższy czas zaopatrzyć się w urządzenia owe warzywa obrabiające na różne sposoby. Dlatego dostałam od męża zestaw: mandolina i spiralizer.
This year I decided I wanted some practical Women's Day gift. Cut flowers wilt so quickly and chocolates stay in our hips for so long... Okay, there's always lingerie, perfumes or jewelery, but I got some of that recently. ^^*~~ Besides, I love kitchen gadgets, you know that!
Since Spring is on the way and we keep eating more and more vegetables, I wanted some kitchen tool to help me process them, so I received a mandolin and a spiralizer set.




Każde z nich jest wyposażone w płaski nóż i dodatkowo po trzy różnej grubości ostrza, które tną na cieńsze lub grubsze słupki. Same ostrza robią z warzyw paski albo spiralki. Wybrałam tę firmę, bo czytałam pozytywne recenzje ich produktów. Na razie nie mogę powiedzieć niczego wiążącego na temat ich jakości czy wytrzymałości, bo używam ich od kilku dni (prezent przyszedł pocztą w piątek), ale jak na razie sprawdzają się wyśmienicie.
Oczywiście od razu chciałam pobawić się nową zabawką, *^v^*, więc zrobiłam surówkę z kolorowych marchewek (i kapusty pekińskiej krojonej nożem):
Each tool has a flat knife blade and three additional serrated blades to make stripes. If you just use the flat blade, you'll get the slices (of different thickness) or spirals. I chose this brand because I read some good reviews, for now I cannot say anything about the durability since I've been using them for a few days only (they arrived by post on Friday and of course I had to play with them straight away!), but I liked working with them up till now.
The first thing I made was this carrot salad (with some cabbage):



Potem na śniadanie było carpaccio z pieczonych buraków (pomarańczowy i chioggia), z rukolą, jajkiem na miękko i tartym parmezanem:
For breakfast I made a beetroot carpaccio (orange and chioggia beets) with rocket, soft-boiled egg and grated parmesan:



A na obiad w poniedziałek spaghetti z surowej cukinii z sosem pomidorowym (z pieczarkami i białymi kiełbaskami):
For Monday lunch we ate raw zucchini spaghetti with tomato/sausages/mushrooms sauce:




I zrobiłam spiralki ogórkowe i marchewkową sieczkę na surówkę:
And I made the spirals out of the cucumber and some carrot julienne for a salad:




Na razie tyle, ale plany mam rozległe i oczywiście nie omieszkam się nimi podzielić! ^^*~~
That's all for now but my plans towards those two kitchen tools are vast and I will not hesitate to share them with you! ^^*~~

41 comments:

  1. Na mnie rękawiczki zawsze są za małe więc pewnie ta byłaby dobra;) Ale dłubanie na drutach poniżej 3 na razie nie wchodzi w grę:) Podziwiam za cierpliwość gotowania ja tam nie lubię siedzieć:) Ostatnio trafiłam na fenomenalny sweter z doszywanym kołnierzem szalowym z futerka i jeszcze szukam sposobu jak taki kołnierz zrobić ale jak nie znajdę jakiegoś dobrego kursu to pewnie też z braku cierpliwości pójdzie w odstawkę:) pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziwię się tym rękawiczkom, bo według opisu mają wyjść średnie/małe, a wychodzą raczej duże... A już bym chyba nie dała rady dłubać na cieńszych drutach, zresztą prucie prawie całej rękawiczki i robienie jest zupełnie od początku w ogóle nie wchodzi w grę, nie chce mi się!
      Co do cierpliwości do gotowania - ja to uwielbiam! *^v^* Jak patrzę na apetyczne zdjęcia potraw albo opisy, to zaraz chcę je przygotować i spróbować. ^^*~~

      Delete
  2. Takie rozczarowanie rozmiarem potrafi skutecznie odebrać motywację do dziergania, a gdy jeszcze i pogoda nie motywuje...

    superowe gadżety kuchenne! to spagetti z surowej cukinii to dopiero pomysł.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rozważam, czy odłożyć tę rękawiczkę do przyszłego sezonu czy jednak skończyć, chociaż jedną. W sumie na palcach wzór jest tylko częściowo, może uda mi się pozmniejszać obwody...
      Takie spaghetti robiłam już wcześniej, ale męczyłam się krojąc je nożem. Teraz jest o niebo szybciej i wygodniej! *^o^*

      Delete
  3. Szkoda tych rękawiczek, bo zapowiadają się ślicznie. Za to spiralki z ogórka zjawiskowe. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze pokombinuję, może zmniejszę ilość oczek w palcach i zobaczymy.
      A spiralki są super, tylko trzeba jednak pamiętać, żeby je na pewnych odcinkach porozcinać, bo potem surówka ciągnie się i ciągnie za widelcem..... *^v^*

      Delete
  4. Dla mnie TAKIE rękawiczki to jeszcze daleka galaktyka! Szacun!!!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. One nie są takie trudne, tylko ta cienkość drutów!..... *^v^*
      Będę z nimi jeszcze walczyć, szkoda mi się poddać.

      Delete
  5. Dajesz czasu tymi rękawiczkami! A moze podfilcujesz je sobie, to zrobią sie za jednym zabiegiem i mniejsze i cieplejsze?

    ReplyDelete
    Replies
    1. *czadu mialo być, nie czasu

      Delete
    2. Myślałam o tym, tylko nie wiem, jak ta wełna się filcuje (czy w ogóle...). Może zrobię test na kawałku próbki. *^v^*

      Delete
  6. codziennie życzymy warzywnych kwiatow, bo dania prezentują sie wybornie.
    Jest nam niezwykle milo czytać, ze jest Pani zadowolona ze sprzętów.
    Pozdrawiamy, zespół benriner.pl

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo mi miło z powodu Pana odwiedzin na blogu! *^V^*
      Sprzęty na razie sprawują się śpiewająco!

      Delete
  7. Fantastyczne rękawiczki! Ojej, jak ja bym chciała umieć wrabiać - niestety, jakoś nie mam daru do drutów.
    P.S. Fajne jedzonko :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! *^v^* Rękawiczki nie są takie trudne, trzeba tylko praktyki.

      Delete
  8. Może gdybym miała takie cudne utensylia, to zaczęłabym więcej warzyw jeść? Hm... do przemyślenia :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na pewno łatwiej i szybciej jest zrobić surówkę z takimi pomocnikami, serdecznie polecam! *^v^*

      Delete
  9. Może to są rękawiczki oversize?

    Widzę, że w podobnym stylu dostałyśmy prezent na Dzień Kobiet. Od dawna marzyła mi się szatkownica i zapoznaniu się z ofertą rynkową zdecydowałam się na maszynkę do mięsa z szatkującymi nasadkami. Tak sobie westchnęłam, że jeszcze mogłaby mieć nasadkę do krojenia w kostkę i... dzień później natknęłam się w jednej z gazetek na coś takiego, ale tylko do gotowanych warzyw. Oj, zła byłam, że to przeoczyłam, ale trudno. Po pierwszej zabawie nowym sprzętem stwierdziłam, że otworzę bar surówkowo-mizeriowy, bo tak szybko teraz warzywna robota mi idzie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie nie są... W opisie stoi jak byk, że wyjdą raczej małe, żeby wziąć to pod uwagę. A ja dziergam ścisło, więc to też nie wina luźnej roboty, hm...
      Dokładnie tak! *^v^* Takie przyrządy przyspieszają pracę i ją ułatwiają, od razu chce się jeść więcej surówek!

      Delete
    2. Mam też coś w rodzaju mandoliny z różnymi ostrzami, ale nie potrafię tego opanować i mimo zabezpieczenia i tak ucięłam sobie opuszek kciuka. Zdecydowanie wolę szatkownicę, chociaż i nią można się pociąć, zwłaszcza gdy się warzywa palcem popycha.

      Delete
    3. Operowanie warzywami ze wsparciem tego zabezpieczenia nie jest łatwe, ale jakoś daję radę. Bez niego jest wygodniej, ale boję się ostrzy, szczególnie tych co tną na paseczki, bo to już by był nie tylko odcięty opuszek ale wręcz rozharatany!... ><

      Delete
  10. takie spaghetti warzywne jadłam w Ameryce.
    Ciekawy wynalazek.Smaczny

    ReplyDelete
    Replies
    1. Fajna sprawa, prawda? Niby makaron, ale niskokaloryczny! *^V^*
      (chociaż smak prawdziwego pszennego makaronu wciąż kocham, ech... I mogłabym go jeść na kontenery! ^^*~~)

      Delete
  11. Replies
    1. Zachęcam do wspomożenia się tego typu sprzętami, bo od razu wzrasta spożycie warzyw i owoców! *^V^*

      Delete
  12. Dzięki za informację o książce "Murakami i jego Tokio". Mam słabość zarówno do Murakamiego jak i do Tokio :) A co do kulinarnych aspektów ;) to na mnie największe wrażenie zrobiło carpaccio z buraków, wygląda cudnie i pewnie tak też smakuje :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też bardzo lubię Murakamiego i z przyjemnością odkryję jakieś miejsca związane z nim lub jego twórczością. Dawkuję sobie tę książkę i pewnie będę ją jeszcze wertowała niejednokrotnie na wyjeździe. *^v^*
      Carpaccio z buraków jedliśmy pod koniec lutego w jednej z warszawskich pubów i ichnia wersja była trochę inna - przesłodzona, bo ze słodkimi gruszkami z syropu i malinowym dressingiem. Pozwoliłam sobie poprawić to danie, bo pieczony burak sam w sobie jest już słodki, i dałam oliwno-balsamiczny dressing. ^^*~~

      Delete
  13. Aaach!:) Zostałam wspomniana:) Dziękuję.:)
    Chyba rzeczywiście ta książka może być trochę nostalgiczna dla kogoś, kto odwiedził opisywane miejsca lub jadł wspomniane potrawy. Potrafię to sobie wyobrazić...
    O rany, masz książkę o Bodo! Ja uwielbiam filmy przedwojenne - bardzo często je sobie oglądam i to wiele razy te same tytuły (takie zboczenie), a filmy z Bodo widziałam chyba wszystkie, które są dostępne. I bardzo żałuję, że póki co nie mam możliwości obejrzenia tego nowego serialu o nim...:( Tak więc czytaj książkę i pisz, czy warta uwagi.:)
    Prezent praktyczny i można przygotować naprawdę ciekawe potrawy. Mnie interesuje przeda wszystkim spiralizer, bo widziałam trochę fajnych i zdrowych przepisów na potrawy z warzyw imitujących makaron.:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Książkę o Bodo zaczynam lada dzień i będę o niej pisać! A serial na razie nagrywam, bo nie lubię czekać na kolejne odcinki, wolę obejrzeć wszystko ciurkiem, tym bardziej, że ma być sześć odcinków. *^v^*
      Benriner to japońska firma, u Was te urządzenia powinny być tańsze niż w Polsce! ^^*~~

      Delete
  14. Spiralizer mnie kusi, ale na razie kupilismy szynkowar (pierwsza szynka już za nami, może zacznę znowu jeść jakieś mięsa?) i w kuchni brak po prostu miejsca na nowe sprzęty... a spaghetti z cukinii i marchwi bardzo lubię :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. My aktualnie trochę wypchnęliśmy mięso a szczególnie wędliny z jadłospisu, więc bardziej przydają nam się urządzenia do obróbki warzyw. Ale może jakbym robiła własne, to częściej byśmy je jadali?
      Mandolinę chciałam już od dawna, bo metalowa tarka, którą mam, już niedomaga, a spiralizer mnie zaintrygował kilka miesięcy temu, i akurat udało się to kupić w komplecie z jednej firmy. Krojenie cukinii na spaghetti nożem jest możliwe, ale upierdliwe!... ^^*~~

      Delete
    2. Właśnie u nas tak było - ja od września mięsa wcale, a Mariusz odkrył, że rezygnacja z kupnych wędlin pozytywnie wpłynęła na jego atopowe zapalenie skóry - czyżby konserwanty pogarszały stan? W każdym razie, mam takie śmieszne chińskie urządzenie do robienia paseczków warzywnych, wygląda troszkę jak klepsydra, więc na razie się nim zadowalam :) szczególnie do masakrowania ogórków :)

      Delete
    3. Niewykluczone, że konserwanty i co tam jeszcze pchają w te wędliny źle wpływają na nasze zdrowie i wygląd skóry. Lepiej samemu upiec kawałek schabu, przyprawionego według swojego gustu, i potem kroić na kanapki. Albo kupić takie urządzenie jak Wy macie! *^v^*
      Ja też kupiłam kiedyś tę klepsydrę, na ebay. Ale niestety nie jest tak dobra jak spiralizer, nie docina tak porządnie, zostaje dużo więcej resztek i trzeba się bardziej napracować.

      Delete
    4. Szynkowar to bardzo fajny sprzęt w kuchni ;) przyznam szczerze, że dopiero od niedawno zaczęliśmy z nim eksperymentować. Na początku kupiliśmy sobie taki model http://www.sklepogrodniczy.pl/szynkowar-1-5kg-termometr-i-worki-20-sztuk-biowin/ Myślę, że 1-1,5 kg w zupełności wystarczy i nie ma sensu kupować czegoś większego. Jeżeli już sięgamy po wędliny to właśnie po takie, które samodzielnie zrobiliśmy ;) Lepiej smakują i są zdrowsze.

      Delete
    5. Przed zakupem takiego urządzenia powstrzymuje mnie brak miejsca w kuchni i fakt, że nas jest dwoje i rzadko jadamy wędliny, kto to zje, jak zrobię 1,5 kg szynki?...
      Ale dziękuję za rekomendację, to wygląda na niewielki rozmiar. Skoro czasami robię wędliny suszone, to może kiedyś się skuszę na szynkę gotowaną? *^v^*

      Delete
  15. W takim wydaniu warzywka wyglądają bardzo zachęcająco i chyba nie trzeba się aż tak bardzo napracować jak przy zwykłym szatkowaniu nożem.
    Na zdjęciach na Rav często obserwuję, że rękawiczki są duże, wyglądają dużo za duże, ale chyba i sposób robienia na drutach ma wpływ, ja bardzo rzadko utrafiam w próbkę, bo dziergam dość luźno, nawet gdy bardzo się staram by było inaczej i dziurawię sobie paluchy.
    W niedzielę obejrzałam pierwszy odcinek serialu i chyba będę oglądać następne, chociaż słyszałam, że Bodo wcale nie miał jakiegoś bardzo interesującego, niezwykłego życia, ale może nie mam racji. Ciekawa jestem, czy książka o nim ci się spodobała.
    pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nożem też ciacham, ale takimi urządzeniami można zrobić różne fajne kształty, jak wstążki czy spiralki. No, i nawet jeśli mogę coś pokroić nożem, to nie byłabym w stanie kroić aż tak drobniutko jak mogę mandoliną. *^v^*
      Ja dziergam ściśle więc byłam spokojna o rozmiar, a tu taka niespodzianka...
      Książkę o Bodo dopiero zaczynam, tytuły rozdziałów zapowiadają, że miał bogate życie miłosne! ^^*~~

      Delete
  16. Jak ci się robi na tych drutach? Nie masz wrażenia, że są cokolwiek tępe?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pytasz o przesuwanie się robótki po drucie czy o końcówki? Są bardzo gładkie i oczka suną gładko. Natomiast końcówki każdego druta są różne z dwóch stron - bardzo ostre z jednej i trochę zaokrąglone z drugiej, chociaż też dziabią w palce...

      Delete
    2. Zgadzam się, że włóczka sunie po nich gładko, ale mi przeszkadzają końcówki, niespecjalnie spiczaste, choć pewnie trudno zrobić szpic na drutach 1 mm. Wyśledziłam, że ty masz 1,25, może to robi różnicę.

      Delete
    3. Może nie chcieli robić zbytnich szpiców, bo to już byłyby igły!... Ja się moimi 1,25 mm potrafię nieźle ukłuć w palce.

      Delete