Sunday, June 05, 2016

Obrastam w Piórka

Myślałam, że jestem twarda. Ogarnęłam wszystkie sprawy pogrzebowe, co mogłam starałam się zrobić za mamę (np.: posprzątałam papiery ojca oraz nie pozwoliłam jej zobaczyć ojca z bliska w Domu Pogrzebowym, żeby go zapamiętała żywego i sama go zidentyfikowałam), przyjęłam wiadomość o śmiertelnej chorobie Rysia i pogodziłam się z tym, że będzie z nami jeszcze tylko przez kilka chwil. Nie pojechaliśmy do Japonii, powiedziałam trudno, są ważniejsze sprawy, pojedziemy kiedy indziej. 
Nie dałam sobie ani chwili na refleksję, na żałobę, na pobycie ze swoimi uczuciami. Od razu rzuciłam się z powrotem w normalne życie. Ale czuję, że tak się nie da. Moja mama teraz dopiero, po opadnięciu emocji i zakończeniu zamieszania wchodzi w czas żałoby, a ja wciąż staram się być silna dla niej. Tylko zaczyna mi tej siły brakować. Muszę coś wymyślić, żeby zwolnić i ogarnąć samą siebie, bo inaczej jesienią będę miała milion Piórkowych sweterków - dzierganie wieczorami pozwala mi się wyciszyć.
Nie poszliśmy na Festiwal Kultury Japońskiej, nie miałam ochoty. Powinnam być teraz tam, w Tokio, jeść japońskie jedzenie tam na miejscu i chodzić po tamtych ulicach... Jest we mnie złość i żal, chociaż zdaję sobie sprawę, że to niczyja wina, że nie pojechaliśmy. Tak w życiu bywa.
I thought I was tough. I managed to take care of all the funeral arrangements, whatever I could do instead of my mum I did it (like: I cleaned father's documents or didn't let her see him in the Funeral Home because I wanted her to remember him alive), I got the message about Rysio's sickness and learned how to live with it. We didn't go to Japan and I said to myself that's okay, there are more important things right now, we'll go sometime later.
I didn't give myself permission nor time to reflect on the happenings, to stop and grieve, to get to know my feelings. Straight away I started a normal life again. But I feel I cannot go on like that. When everything got calmed down now after the funeral my mother's started to grieve and get used to new life without father and I've tried to be strong for her. But I lack this strength. I must think about the way to restore my energy and get back on track again or I'll have million of lightweight alpaca silk pullovers this Autumn - knitting in the evening keeps me calm.
We didn't go to the Japanese Culture Festival this year, I didn't feel like going. I should be there now, in Tokyo, eating Japanese food there and walking along the Tokyo’s streets... There is some anger in me, and resentment, although I know it's nobody's fault we didn't go. That's just life.

A propos Piórkowych, skończyłam trzeci sweterek i ten chyba jest moim faworytem.
Speaking about the pullovers, I finished the third one and this one is by far my favourite.




Kiedy wyjęłam włóczkę z paczki zakrzyknęłam z zachwytu!... Ponownie Drops Brushed Alpaca Silk oczywiście. Jest coś magicznego w tej ciemnej szarości 03, którą przełamałam paskami koloru 07 w dowolnie wybranych miejscach.
When I unpacked the yarn I was delighted!... It's Drops Brushed Alpaca Silk again. There's something magical in this dark grey shade 03 which I embellished with some random stripes in red 07.




Znowu raglan do góry, tym razem na drutach 4 mm i powiem Wam, że to dopiero grzeje!..... Jeszcze nigdy tak szybko nie ściągałam swetra po zdjęciach, a w sumie sobotni wieczór nie był upalny, a raczej rześki i mokry przecież!...
Top down raglan again, this time on 4 mm needles and I must tell you that this one is a really warm sweater!... I was taking it off soooo quickly after the photos, and last afternoon was coldish and moist after the rain!




Chciałabym zwrócić Waszą uwagę na bardzo stylowe gumowe obuwie działkowe, ożywiające kolorem całość kompozycji stroju!... *^w^*~~~ 
(nie patrzymy na spodnie, które 10 maja były akurat a od tygodnia są za duże i ze mnie spadają, hm....)
((oraz czas na nowy kolor na włosach, bo wyłazi już mocno mój naturalny mysio-szary szatyn...))
Let me turn your attention to my very stylish rubber boots for walking along the allotment, it enlivens the outfit with the bright colour!... *^w^*~~~
(just ignore the trousers that were perfect on the 10th May when I bought them and now they fall off my butt, oh well...)
((and I really must dye my hair already, I look like a grey mouse because of my natural boring colour...))




*** 

Kartki z codziennika.
Daily journal pages from last week.









I drugi obrazek pełnowymiarowy, kadr z Łazienkowskiego Ogrodu Chińskiego.
I also painted another full picture, this is the Chinese Garden from the Łazienki Park in Warsaw.



35 comments:

  1. Zeżarło mi pisany przez telefon komentarz i się zezłościłam, więc napiszę tylko: "Trzymaj się, jestem myślami z Tobą" i idę się dąsać do projektorni. Jak ochłonę, to wrócę się porozwodzić nas szaraczkiem!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Czy bierzesz ze sobą do pracy robótki ręczne? W sumie mogłabyś dziergać podczas nudnych filmów! ^^*~~

      Delete
    2. Zawsze mam przy sobie jakąś małą robótkę, chociaż dzierganie w trakcie pracy nie byłoby dobrze przyjęte. Ale gdybym na przykład po pracy miała zamiar pójść do parku - to proszę bardzo, kłębek podróżuje ze mną :) Dlatego te niemowlęce sweterki i czapki tak lubię :) Bo Folded Square już urósł na tyle, że niewygodnie byłoby go w torebce upychać.
      Ten szary urzekł i mnie, w trakcie promocji zamówiłam Drops Air w tym kolorze na miękki obszerny swetro-płaszczyk jesienny. Dotykam tych motków i cieszę się ich odcieniem, bo to ten rodzaj szarości, który powoduje, że cera wygląda na bardziej kremową, a czerwone szminki rozkwitają i promiennieją.
      Ale na razie dziergam mój chłodny lodowy błękit. Druty KnitPro doprowadzają mnie do pasji; obiecałam sama sobie co miesiąc kupować jedną parę ChiaoGoo wymiennych aż zgromadzę zestaw doskonały. Na szczęście zrobiłiam już część naramienną i mogłam wczoraj na próbę otulić się tą jedwabistą alpaką... jakie to miłe! Następna w kolejce do testowania będzie włóczka z trzciny cukrowej. Na zdjęciu wygląda oszałamiająco :)

      Delete
    3. Ja przez chwilę miałam pomysł, żeby zrobić z tej Alpaki chustę... Zmieniłam zdanie i skończyła się promocja, ech... Może jeszcze wrócę do tematu bliżej jesieni, ta malinowa czerwień mnie woła! ^^*~~

      Delete
  2. Wszystkie twoje piórkowe są świetne, ale rzeczywiście ten ma to coś, co sprawia, że się chce na niego ciągle i nieustająco patrzeć. Ja mam jeden dużo wcześniejszy piórkowy, który dziergałam na chyba 3,5 i jest cudownie ciepły, kiedy wieją u nas bryzy od morza, albo przyjdzie zimna, ustecka mgła.
    A jeśli chodzi o żałobę, to przychodzi właśnie w momencie kiedy wszystkie emocje opadną, kiedy wszystkie praktyczne, formalne sprawy są pozałatwiane. I chyba trzeba sobie pozwolić na chwilę słabości, zadumy, smutku, aby oczyścić naszą duszę i zacząć myśleć o osobie która odeszła jak gdyby gdzieś była blisko, czuwała nad nami. Nie da się być twardym cały czas.
    Smutek nie jest zły.
    Pozdrawiam:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Chciałabym mieć bryzę od morza, strasznie daleko mam do wielkiej wody, ech...
      Z tą żałobą to jest u mnie tak, że nie mam miejsca na odpuszczenie sobie po śmierci taty, bo wciąż jestem spięta z powodu choroby Ryszarda. Myślałam, że tak jest lepiej, wszystkie złe rzeczy na raz przeżyć, a potem będzie lepiej, ale z Rysiem sprawa wciąż trwa i mnie trzyma w szachu. Mam nadzieję, że wiesz, co mam na myśli, wciąż jestem w stanie gotowości emocjonalnej. No cóż, muszę przeczekać.

      Delete
  3. Ładny piórkowy choć wolę kolory:) pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! No, ale przecież tam jest trochę koloru! ^^*~~ I kalosze różowe założyłam.... *^o^*

      Delete
  4. Danonk ma rację ze smutkami- potrwają, bo to już tak jest. Przechodziłam to niedawno.
    Piórkowy- super, mam tę włóczkę akurat na drutach, szkoda, że nie dziergam na czwórkach:(
    Następny (dość intensywny fiolet) wrzucę na druty czwórki, będzie "gęściejszy":)
    Pięknie wyglądasz, nie dość, że wysoka (zazdroszczę!), to jeszcze wręcz chuda! (też mnie ściska z żalu, dlaczego ja jestem taki krasnoludek i do tego pączek...)
    Czekam na Twoje interesujące, piękne i pyszne posty. Pozdrawiam, uśmiechaj się jak najczęściej!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Elu, ja tam zwykle w towarzystwie osób wyższych ode mnie powiadam, że gdy bogowie rozdawali wzrost,ja stałam w kolejce po objętość ☺ A że raczej każdy jest ode mnie wyższy... 😂

      Delete
    2. Już Cię kocham...:):):)

      Delete
    3. Podobno do wszystkiego się człowiek może przyzwyczaić, muszę tylko poczekać, aż czas zaleczy rany, ech...
      Co do Piórkowego, to bardzo dziękuję!, i oczywiście możesz na czwórkach zrobić następny! *^v^* (zawsze jest następny sweter w kolejce)
      Wręcz chuda to nie jestem (na szczęście!) ale rzeczywiście na ten moment schudłam łącznie prawie 9 kilo, już mi wystarczy, bo widzę, że tracę na buzi, a to niefajne, w moim wieku lepiej mieć trochę tłuszczyku na twarzy, bo mi to doda lat których jeszcze nie mam!
      A MaroccanMint przesadza, znam sporo ludzi od niej niższych. Natomiast taki nasz urok, że każdy jest trochę inny, fajnie to wygląda na ulicy! *^V^*

      Delete
  5. Wspolczuje. Nic w zyciu nie trwa wiecznie, wszystko mija - to co dobre i to co zle; dobre czasy jeszcze przyjda.

    Sweterki piekne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ Muszę przeczekać, wiem, na razie zmuszam się do codzienności ale wiem, że kiedyś znowu będzie mnie cieszył każdy dzień. Spróbuję małymi krokami, cieszyć się drobiazgami.

      Delete
  6. Kolejny śliczny piórkowy. A co do twojej siły... to jestem pod wrażeniem. Serio ja bym nie dała rady w twojej sytuacji. Bardzo Ci współczuję.
    Trzymaj się!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Wiesz, wydawało mi się kiedyś, że jestem mazgaj i słabeusz, a okazało się, że na wieść o złych rzeczach najpierw wyryczałam się długo i porządnie, a potem ruszyłam do działania. Jeszcze muszę się nauczyć wyhamować z emocjami.

      Delete
  7. Bardzo ładny piórkowy, a kaloszki jak od pary :) Druty są odskocznią, wiem co mówię. Buziaki dla Ciebie i Rysia!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Kaloszki trochę jaśniejsze niż te paski na rękawach, ale w podobnej tonacji. ^^*~~
      Może pójdę na fali i wykończę jakieś UFOki drutowe, skoro mi tak dobrze idzie dzierganie?... *^v^*

      Delete
  8. Piórkowy super!!! i ślicznie Ci w rozpuszczonych włosach, bardzo nawet!!! tak dziewczęco.
    A dzierganie to w moim życiu własnie był ratunek w najgorszych dwóch latach mojego życia. Najpierw zmagania z nowotworem swoim, zanim pokonałam swojego, ten "gad" zabrał mi mamę w ciągu 6 miesięcy, potem straciłam dwie ciąże... i nie zwariowałam tylko dzięki drutom i sznurom. Zawsze to powtarzam, że dużo z moich sweterków jest uplecionych ze smutków, ale dzięki temu dale żyję i się uśmiecham. A i nauczyłam się dziergać włąśnie jako terapia na smutki :)Pozdrawiam i przesyłam uściski.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Lubię siebie w rozpuszczonych włosach, ale chciałabym się nauczyć jakichś fryzur, bo zawsze tylko robię kucyk albo cebulkę na czubku głowy... ^^*~~
      Gosiu, Twoja historia pokazuje, że człowiek jest w stanie przetrwać rzeczy niewyobrażalne!... A jednak brniemy dalej. Dobrze, że mamy coś, co pomaga nam zająć ręce i myśli, i zagłuszyć ból i cierpienie. Bardzo Ci dziękuję za podzielenie się Twoją historią!

      Delete
  9. Po śmierci mojego Taty też musiałam być silna za Mamę. Do dzisiaj nie mogę się z tego wyplatać, a kilka lat już minęło. Pozwól sobie na słabość, na przeżycie żałoby. To jest potrzebne...

    A sweterki cudowne :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Może to jest tak, że ja za dużo sobie dopowiadam do zachowania mojej mamy, i tak naprawdę to ja bardziej chcę ją chronić niż ona tego potrzebuje? Staram się nie okazywać słabości, żeby ona się nie rozklejała, a może dobrze byłoby popłakać wspólnie? Muszę poszukać równowagi emocjonalnej, bo przyda się to i mnie, i jej.

      Delete
  10. Świetny jest, a co do przełamania szarości, to chyba miałyśmy ten sam pomysł - mój szary jednak dopiero powstanie i będzie nieco inny w formie.
    Co do złości i żalu - są jak najbardziej usprawiedliwione i nie trzeba ich tłumić. Wszystkie emocje są potrzebne, żeby się pozbyć pewnych napięć i nie zwariować, byle nie dać się wodzić im za nos. Musisz przerobić te negatywne wydarzenia, "przekisić je", a to trwa. Mój tato umarł, gdy miałam 20 lat - mieliśmy bardzo fajną relację - nie uroniłam ani łzy bardzo długo, nie umiałam. Siedziało to we mnie i mnie zjadało od środka i dopiero, jak w końcu wybuchło, to rana na duszy zaczęła się oczyszczać.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Ta malina tam się wkradła w trakcie robótki, zostało mi troszeczkę po Koralowym i pomyślałam, czemu nie? *^v^* Cały szary sweterek już mam, to ten będzie z akcentem.
      Bardzo dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią. Ja płakałam bardzo, tuż po telefonie od mamy z informacją o śmierci ojca. Tak samo płakałam bardzo i długo, kiedy dowiedziałam się o diagnozie Rysia. A potem już nie płakałam, może taką mam naturę, że już wylałam łzy i teraz jestem w oczekiwaniu na to, co będzie dalej?

      Delete
  11. jesteś bardzo, bardzo BARDZO dzielna. ściskam Cię wirtualnie.
    piórkowe super, w końcu muszę mój ruszyć. też mam brushed alpacę, 2 zestawy, jeden podobny do Twojego - szarość z moteczkiem korala dla przełamania ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Staram się, bo przecież muszę też zająć się naszym domem i próbować dalej normalnie żyć.
      Piórkowe są świetne! Kiedyś nie wiedziałam, że może być tak lekki sweter, który tak mocno grzeje! *^V^*

      Delete
  12. Kolejny piórkowy świetny i to w takim tempie? Ja dziergam swój pierwszy jakoś opornie mi idzie ( kolor jeans), druty 5mm a włóczka naprawdę mięciutka i miła. Doszłam do wniosku, że po prostu nie lubię dziergania na okrągło, bo oczka muszę przerabiać od dołu, aby nie były przekręcone. Kolejny w planach mam czarny i zrobię go tradycyjnie w częściach ze zszywaniem i ten pójdzie mi na pewno szybko. Fajnie zeszczuplałaś i w spodniach wyglądasz naprawdę super. Pasuje Ci ten inny styl ubierania i niesamowicie odmładza. Po prostu młoda dziewczyna.
    A co do żałoby to myślę,że potrzeba dużo czasu i nie należy tłumić żadnych uczuć. Mój tato zmarł nagle ( rozległy zawał), jak miałam 26 lat i swoją rodzinę, dwoje małych dzieci i mieszkaliśmy w jednym domu. Płakałam ciągle na samą myśl o Nim, często w nocy. Pustka widoczna była każdego dnia i o każdej, bo nagle zabrakło jednego z domowników i dopiero po iluś latach pojawiła się też złość bezpośrednio na Niego, że nie zadbał o siebie chociaż mógł się spodziewać najgorszego. Odchorowałam to wszystko, ale jest już dobrze. Życzę Ci abyś łatwiej to wszystko przeszła i pozwól sobie na wszystkie uczucia a z każdym dniem ból będzie coraz mniejszy.Serdecznie pozdrawiam:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! 11 dni, tyle mi zajął wieczorów, chyba nabrałam już niezłej wprawy, mam wszystko rozpisane więc lecę po schemacie, i tylko troszkę zmieniam w trakcie. *^v^*
      Następny w kolejce jest właśnie kolor jeans!
      W spodniach na działce jest wygodnie, ale chętnie założyłabym już jakieś sukienki, dobrze, że robi się ciepło. ^^*~~
      Kiedy zapytałam moją mamę, dlaczego płacze, jej pierwszą odpowiedzią było "Ze złości, że ojciec mnie zostawił sam", i myślę, że właśnie to jest najtrudniejsze dla żywych, że czują się porzuceni, a nic nie mogą zrobić, bo nie ma komu zrobić o to awantury. Mój tata też o siebie nie dbał tak jak powinien (miał choroby, których nie do końca pilnował), i też czuję do niego o to żal. Jeśli ma się rodzinę, to trzeba myśleć nie tylko o sobie, i to się tyczy nie tylko zapewnienia jej dachu nad głową, ale też naszego zdrowia, sposobu życia.
      Bardzo Ci dziękuję za podzielenie się Twoją historią!

      Delete
  13. Ale super wyglądasz, tak dziewczęco :)
    Widzę, że dziewczyny w komentarzach napisały dużo mądrych rzeczy o przeżywaniu żałoby i różnych smutkach , i powiem tylko , że ja chyba mam podobny charakter jak Ty, też wydaje mi się, że jestem twarda a "kiszę" wiele spraw w sobie.
    Epidemia piórkowa opętała Cię na całego i dobrze, bo wyglądasz w tych piórkach rewelacyjnie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~ Wyglądam trochę jak 10-12 lat temu, o, sprawdzę, czy zmieszczę się w spodnie, które wtedy nosiłam, wciąż je mam a są bardzo dobre na chłodniejszy okres roku.
      Czuję, że nie można emocji upychać po zakamarkach siebie, bo uwierają, może powinnam je gdzieś wykrzyczeć do jaskini, albo wypisać w notatniku...
      A chciałam zapytać, kiedy koleżanka dorzuci swoje Piórkowe na Ravelry i do naszej grupy? *^o^*

      Delete
    2. Mam trochę opóźnienia , bo mnie nie było, ale już jestem ;)
      Poprawię się :)

      Delete
  14. Bardzo ładny! Tylko czemu taki krótki? ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Nie jest krótki, tylko spodnie na mnie wiszą... ^^*~~

      Delete
  15. ja się tu chyba nie wkomentowałam, a ten sweter jest taki fajny :3 strasznie fajna kolorystyka i strasznie ci pasuje :3 mam nadzieję, że mój piórkowiec będzie udany, bo będzie mi przykro jeśli będę wyglądała jak puchata kulka v_v

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! ^^*~~
      Na pewno nie będziesz wyglądała jak puchata kulka raczej jak wykałaczka wokół której zamotały się puszki, przecież Ty szczuplaczek jesteś! *^v^*

      Delete