Saturday, November 12, 2016

Karaage palce lizać!

Co słychać, kochani?
U mnie na drutach wciąż pustki... Coś mi się majaczy w oddali, co bardzo potencjalnie chciałabym wydziergać, ale jeszcze nie nabrałam tej pewności, która zaprowadziłaby mnie do sklepu po włóczkę i na kanapę z drutami. Inna sprawa, że nie za bardzo mam nastrój na cokolwiek, bo parszywy rok 2016 znowu dał o sobie znać i w najbliższej rodzinie objawiła się straszna choroba, na myśl o której ściska mnie w żołądku, a najgorsza jest bezradność i złość, że nic na to nie możemy poradzić. Na razie nie jest tragicznie, tylko źle, walczymy i zobaczymy co będzie dalej. Obiecuję, że nie będę się o tym rozpisywać, bo nie chcę Was męczyć cudzym cierpieniem, nie po to jest ten blog. Ale obiecuję, że postaram się regularnie coś tworzyć i o tym pisać, bo najgorsze co można samemu sobie zrobić to siedzieć i patrzeć tępo w ścianę.

Zaczęłam szyć nową sukienkę dla siebie i dwie lalkowe kiecki, niestety w tygodniu dopadła mnie grypa żołądkowa i musiałam odpuścić i odpocząć. Powoli się z niej podnoszę i mam nadzieję, że zdążę z lalkowymi strojami na powrót moich dwóch dziewczyn ze Szwajcarii w grudniu, dokąd pojechały na malowanie nowych pięknych buź! ^^*~~
Dzisiaj podzielę się z Wami pysznościami w sam raz na zimne listopadowe wieczory.
So, what's up my dear readers? I'm still not knitting... I have a vague idea of what I might like to knit one day but I don't feel that certainty to rush to the shop for yarn and start working on the project. I haven't been really feeling like doing anything recently because the bloody 2016 raised its lousy head again and we have a terrible disease in the closest family now... The worst is the feeling of helplessness and the anger coming from it. The news is not tragic yet but it's not good either, I guess we as a family will do everything we can to fight it and see what the future brings, nothing else can be done. I promise not to write a lot about it, this blog is not for that. But I promise to try to create some things and share them here with you, because the worst thing you can do to yourself is to just sit and stare at the wall in despair.
I started to sew a new dress for me and two outfits for the dolls that went to Switzerland to get new beautiful faces. ^^*~~ I had to slow down a bit last week because I caught some stomach flu virus so I hope to be ready when the girls come back in December to show you their new images.
So, today just some recipes for the fried chicken from the book I bought on holidays in Japan. I'm sure my English speaking readers can find many karaage recipes online and in the books published in English, so I'll skip the translation part this time, I hope you'll forgive me. *^-^*
***

Jedną z książek jakie przywiozłam w tym roku z Japonii jest pozycja znanej autorki kulinarnej Megumi Fujii pod tytułem "Karaage, tsukune, soboro". Tsukune to kotlety z mielonego mięsa, soboro to mielone mięso podsmażone na patelni z dodatkami i służące do posypania ryżu, natomiast karaage to przepyszne kawałki smażonego kurczaka! *^V^*
Wymyśliłam sobie, że wypróbuję każdy przepis z tej książki, tak więc zaczynamy po kolei od sekcji karaage. Kilka uwag wstępnych: kurczak jest tu zawsze smażony zanurzeniowo, ja używam frytownicy ale możecie rozgrzać olej w głębokiej patelni. Po smażeniu zawsze na kilka chwil zostawiam mięso na ręczniku kuchennym, żeby odsączyć nadmiar tłuszczu. W przepisach jest japońska sake ale ja ją zastępuję polską wódką. Podobnie korzeń wasabi zastąpiłam chrzanem, bo smak jest podobny a nie mogłam dostać świeżego wasabi do starcia.


Pierwszy przepis to 基本のから揚げ (kihon no karaage) czyli przepis podstawowy.

Składniki:
- 500 g mięsa z udek kurczaka
mieszanka A: musztarda 2 Ł, wódka 4 Ł, sól i pieprz po pół łyżeczki
mąka pszenna 2 Ł
mieszanka B: mąka pszenna i mąka ziemniaczana po 3 Ł każdej
olej do smażenia zanurzeniowo

Udka wyluzować z kości, pokroić na duże kęsy.
Porządnie natrzeć mieszanką A i zostawić na 10 minut.
Dosypać mąkę pszenną i wymieszać, żeby kawałki mięsa dobrze się nią pokryły.
Następnie porządnie wymieszać z mieszanką B i odstawić na 10 minut (dzięki temu panierka będzie chrupiąca).
Rozgrzać olej we frytownicy do 170 stopni i smażyć kurczaka 6-7 minut.




Kurczaka zjedliśmy z domowymi piklami z rzodkwi i sałatką z makaronu i marchewki, z sosem z majonezu i ketchupu (również z tej książki).

***

Następny przepis to ささみのわさび揚げ (sasami no wasabi age) czyli polędwiczki kurzęce smażone z wasabi (zastąpiłam tartym chrzanem, można dodać pastę wasabi).

Składniki:
300 g kurzych polędwiczek 
mieszanka A: tarte wasabi lub chrzan 2 Ł, wódka 1 Ł, sól 2/3 ł
mąka ziemniaczana do obsypania mięsa
olej do smażenia

Polędwiczki kurze pokroić pod kątem na duże kęsy, natrzeć mieszanką A i odstawić na 10 minut. Następnie obsypać mąką ziemniaczaną.
Rozgrzać olej we frytownicy do 180 stopni i smażyć kawałki kurczaka 2 minuty.



To był prawdziwy obiad fusion, bo zjedliśmy tego japońskiego kurczaka z ryżem basmati i duszonymi buraczkami. ^^*~~

***

Kolejna propozycja to 油淋鶏 (yuurinchii) czyli kurczak po chińsku.

Składniki:
500 g mięsa z kurzych udek
mieszanka A: sos sojowy i wódka po 1 Ł
mieszanka B: 10 cm kawałek drobno posiekanej dymki, drobno pokrojone 1 ząbek czosnku i kawałek imbiru, po 1,5 Ł sosu sojowego i octu, po 1 ł cukru i oleju sezamowego
mąka ziemniaczana do obsypania mięsa
olej do smażenia
      
Mięso natrzeć mieszanką A i odstawić na 10 minut. Następnie obsypać mąką i smażyć w 170 stopniach przez 10 minut.
Odsączyć na papierze kuchennym, pokroić na mniejsze kawałki, ułożyć na talerzu i polać mieszanką B.





Tego kurczaka zjedliśmy z białym ryżem japońskim i pieczoną dynią.

***
Na razie tyle, następne propozycje już niebawem! ^^*~~

6 comments:

  1. Trzymaj się dziewczyno, zawsze po burzy wychodzi słońce. 2016 rok mnie też nie rozpieszczał, też nic nie dziergałam. Ściskam Cię mocno, nie łam się :)
    Z resztą z takimi frykasami, jak robisz, to chociaż czasem musisz się uśmiechać ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję za słowa wsparcia! Na razie oswajam się z problemem, rozmawiamy o tym z mężem i przyjaciółmi, którzy byli w podobnych sytuacjach rodzinnych. Wiadomo - będzie co będzie.
      Uśmiecham się, uśmiecham. ^^*~~ Na widok jedzenia w szczególności...

      Delete
  2. Pozdrawiam i trzymam wirtualne kciuki, zeby bylo mniej zle.

    Bo faktycznie: https://www.buzzfeed.com/daves4/2016-in-a-nutshell?utm_term=.umxxA75RO#.dsQ0WlqAd

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję! Tak, te obrazki pięknie podsumowują ten rok, sesese...... *^w^*

      Delete
  3. Kochana, ja tu się włóczę po świecie, na blogi cudze i swoje też nie zaglądam, a tu u Ciebie takie smakowitości, mniam, mniam ;) Ale już wróciłam, ogarnę się i chętnie coś z Twoich przepisów przetestuję :)
    Buziaki, trzymaj się :)
    PS Te Twoje lalunie to naprawdę gwiazdy, jeżdżą na make up do Szwajcarii , fiu, fiu, a ja się maluję sama w domu :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ty Włóczykiju!... *^V^* Mam nadzieję, że napiszesz u siebie gdzie byłaś.
      A ja w tym czasie, jak Cię nie było, zdążyłam sukienkę uszyć, szal przedziergać (bo mi się koncepcja zmieniła) i chyba jeszcze czapkę zdążę zrobić zanim następny wpis napiszę.
      Bardzo dziękuję, staram się trzymać, chociaż jestem nerwus i nawet musiałam odwiedzić lekarza. Ale już mi lepiej.
      Powiem Ci, że ja też się sama w domu maluję, ale lalki muszą iść do profesjonalisty, bo to makijaż permanentny, one nie muszą dbać o cerę i zmywać makijażu każdego wieczora. *^v^*

      Delete